Kategoria: Wycieczki

Wycieczki witrażystów

Witraże płaskorzeźby w Gniewinie

Andrzej Bochacz

Od wielu lat wakacje spędzam nad polskim morzem. Mikroskopijny punkt na mapie – Kopalino – jest doskonałą bazą wypadową dla krótkich i długich wycieczek. Nasi agroturystyczni gospodarze Państwo Henryka i Andrzej Soboniowie http://kopalino-pokoje.pl/ wielokrotnie wskazywali miejsca, które warto obejrzeć. W minionym roku, pewnego ciepłego, cichego wieczoru, przy serniku i lampce wina Henia opowiedziała nam kaszubską legendę o stolemach. „Nim tym regionem zawładnął człowiek, to panami tej krainy były właśnie stolemy. Z wyglądu przypominały ludzi, ale były wielokrotnie wyższe i posiadały ogromną siłę.” Sam nie wiem, czy sprawiła to odległa morska bryza, czy dziecinnie tajemnicza atmosfera tego wieczoru, ale zapragnęliśmy zobaczyć stolemy w Gniewinie.

Następny dzień był słoneczny, ale nie upalny, jednym zdaniem – wymarzona pogoda na wycieczkę. Jedziemy.

Gniewino to wieś i gmina w powiecie wejherowskim.

Miejsce szczególne, gdyż w ostatnich latach bardzo szybko się rozbudowuje. Bliskość morza sprzyja powstawaniu ośrodków wypoczynkowych i kompleksów rekreacyjnych. W centralnym miejscu ceglano-czerwony  kościół. Przejeżdżamy powoli, kiedy kątem oka dostrzegłem granatowe plamy na karminowych ścianach świątyni. Jeszcze nie wiedziałem jak dużym zaskoczeniem będzie to co za moment zobaczę. Na najbliższym skrzyżowaniu zawróciliśmy, by po chwili zatrzymać się na kościelnym parkingu.

We wszystkich oknach ponad stuletniego, neogotyckiego kościoła z czerwonej cegły zamontowane były granatowe witraże płaskorzeźby.

Absolutne zaskoczenie łączyło się z zaciekawieniem i zachwytem. Po raz pierwszy widzieliśmy przeszklenia w takiej formie.

Historia kościoła w Gniewinie sięga XIV stulecia. Obecny budynek wznieśli protestanci w latach 1870 – 1872. Świątynia służyła wspólnocie ewangelików do końca II wojny światowej, po której Prymas Polski ks. Kardynał A. Hlond dekretem z dnia 15.08.1945 roku włączył Gniewino do diecezji gorzowskiej a opustoszały kościół adaptowano na cele kultu katolickiego.

W parafii pw. Św. Józefa Robotnika http://www.parafia-gniewino.pl/ w roku 1998 proboszczem został mianowany ks. Marian Miotk. Sprzyjające warunki oraz zaangażowanie duszpasterza w sprawy lokalnej społeczności  zaowocowały licznymi zmianami. W ostatnich latach dzięki życzliwości i wielkiemu zaangażowaniu parafian oraz całej miejscowej wspólnoty zrealizowano prace modernizacyjne. Niezbędna była również wymiana rdzewiejących, stalowych okien z kolorowymi szybkami. W związku z tym zrodziła się idea całkowitej wymiany okien.

Ksiądz dziekan Marian Miotk był inicjatorem powstania wyjątkowego dzieła i zaprosił do współpracy artystę rzeźbiarza Jarosława Wójcika. Po wielu miesiącach ustaleń i dyskusji powstał szczególny projekt.

Na dużych płaszczyznach ośmiu okien wytopione, wyrzeźbione  są postacie i sceny biblijne.

Szklane płaskorzeźby są bardzo czytelne. Ich wypukłości są na tyle duże, że zwrócone w stronę zewnętrzną ubogacają architekturę budynku. Okna zamontowane od strony południowej przestawiają sceny z Nowego Testamentu. Witraże od strony północnej nawiązują do Starego Testamentu. Idea tak zbudowanego przekazu sprawia, że odwiedzający Gniewino pielgrzymi czy turyści mogą „czytać” sceny biblijne od wewnątrz oraz od zewnątrz.

Prace są realistyczne a mimo czytelnego przekazu, niczym poezja, również dają dużą swobodę interpretacyjną. W świątyniach chrześcijańskich bardzo często sztuka witrażu pełni funkcje dydaktyczne. Powszechnie spotykane jest stosowanie określenia Biblia pauperum w odniesieniu do średniowiecznych ksiąg ilustrowanych lub innych dzieł sztuk obrazowych. Wówczas podstawowym zadaniem było przekazywanie treści religijnych ludziom nie znającym pisma. Współcześnie forma ta sprawia, przekaz twórcy jest bardziej jednoznaczny.

W kościołach często tematami witraży, obrazów i rzeźb jest Matka Boża oraz święci. Tutaj autorzy podjęli się zadania trudnego i odważnego.

Twórcy: duchowny oraz rzeźbiarz i witrażysta w wątku Starego Testamentu w pierwszej odsłonie przedstawili początek życia.

W górnej rozecie sfera ziemska i błękit nieba. Poniżej, jaśniejące drzewo poprzez które przemawia Jahwe. Pod nim Adam i Ewa, którzy prowadzą dialog z Bogiem i sięgają po owoc, gdy tymczasem na dole czai się wąż. Analizując elementy witraża dostrzeżemy, że nawet liście mają wyraźnie zaznaczone cechy żeńskie i męskie.

W drugiej odsłonie Jahwe u szczytu i Mojżesz schodzący z góry Synaj z tablicami z przykazaniami, na których znajdują się  hebrajskie litery.

W tamtych czasach pierwsze litery alfabetu oznaczały liczby. Znaki rzymski pojawiły się znacznie później. U podnóża odniesienie do zadufanej współczesności, bo człowiek nie słucha dekalogu. Niepokornie sam ogłasza się królem i pragnie stanowić prawo. Inny niczym chochoł, wygodnie urządzony w doczesnym życiu, wróży z kuli i gra w kości. Trzeci spogląda z cyrklem i wszystko chce wyjaśnić rozumowo.  To współczesne cielce.

Trzecie okno, to historia lat toczących się wokół Arki Przymierza.

Przemieszczającemu się ludowi Mojżesza w drodze do ziemi obiecanej towarzyszy arka.

W ostatnim nawiązaniu do Starego Testamentu odnajdujemy historię króla Salomona.

480 lat od wyjścia Izraelitów z Egiptu zbudował on świątynię, w której znalazła się Arka Przymierza. Za czasów Dawida, wszystko się toczyło wokół jednej świątyni. Obok ołtarza drwa i dym ze składanych ofiar. Przy wtórze trąb, cymbałów i innych instrumentów śpiewy wysławiające i wychwalające Pana.

Po drugiej stronie kościoła umieszczone są odpowiadające starotestamentowym treści z Nowego Testamentu.

Nawiązaniem do początku życia jest scena zwiastowania.

Anioł kłania się przed Marią. Niewiasta jest pod wielkim wrażeniem nowiny o poczęciu nowego życia. Kwiaty z Jej rąk spadają na ziemię. Anioł podnosi jeden z nich i jest pełen zachwytu nad pięknem stworzonego świata. W rozecie witraża umieszczona jest lilia stylizowana na krzyż.

Odniesieniem do zadania powierzonego Mojżeszowi schodzącemu z góry Synaj jest góra Błogosławieństw.

W rozecie witraża znajduje się koło z katedry z Pelplina z imionami Boga – Qvis vt Deus. Zapisane są one hebrajskimi znakami Jahwe, Adonai i Elohim. Pan Jezus wskazuje na Ojca, do którego przychodzą ci miłosierni, którzy pocieszają płaczących. Błogosławieni są miłosierni, którzy czynią pokój. Do Boga idzie się przez poszukiwanie prawdy w pismach i przez czyny oraz uczciwą pracę. Słowo, które głosił Jezus są jak jaskółki niosące słowo w świat.

Historia życia z Nowym Testamentem, to stale dopełniające się dzieje.

Zaczął spisywać  na zwojach papirusu św. Jan. Jaśniejąca postać z mieczem obosiecznym w ustach, bo słowo boże jest jak miecz obosieczny.  Siedem świec, to siedem kościołów i odwieczne pytanie, kto jest godzien do złamania pieczęci księgi. W dopełnieniu dziejów Baranek Boży a nad wszystkim znak alfy i omegi z okiem opatrzności i znakami nieskończoności. Wszystko to opowiada o losach, prawach i obowiązkach i zmierzaniu ku nieuchronnemu.

W czwartym oknie Nowy Testament niesie obietnicę Niebieskiego Jeruzalem.

Nowa ziemia, to miasto o dwunastu bramach. Na dziedzińcu rośnie drzewo życia a obok płynie woda życia.

W oknach prezbiterium znajdują się trzy witraże odbiegające znacznie formą od opisanych wcześniej.

To efekt wcześniejszych prób z jedną z pracowni z Kalisza. Czytelna grafika opowiada w pierwszym o Bogu objawiającym się w tęczy i krzewie gorejącym. W drugim widać przez promień przebijający Golgotę Syna Bożego, który z rybaków stworzył wspólnotę.

W trzecim czuwający wielbiących Duch Święty.

Witraże prezbiterium - Ojciec, Syn i Duch Święty
Witraże prezbiterium – Ojciec, Syn i Duch Święty

W kościele znajdują się również mniejsze okna. W nie również wstawiono witraże utrzymane  w tej samej konwencji. W większości przedstawiają liście palmowe, ale jest kilka figuratywnych z przedstawieniem Św. Piotra i Św.Pawła nad wejściem.

Godzinna wizyta w kościele i fascynująca rozmowa z księdzem dziekanem była nie tylko duchową, ale przede wszystkim intelektualną ucztą. Z takim nagromadzeniem odniesień, symboli, treści dawno się nie spotkaliśmy. Poza tym wiele fragmentów stanowiło dla nas zagadkę, ale dzięki obecności jednego z Autorów uzyskaliśmy wszystkie wyjaśnienia.

Podobno w początkowej wersji płaskorzeźby witraży miały być skierowane do środka. Ostatecznie zapadła decyzja o wystawieniu ich na zewnątrz. Okazało się to wyjątkowo trafną decyzją, gdyż efekt końcowy jest zachwycający.

W ten sposób z pozoru niewielki kaszubski parafialny kościół wyrasta do rangi wyjątkowego obiektu na mapie nie tylko kraju, ale i całej Europy.

Tymczasem my wróciliśmy tego dnia z powrotem do Kopalina. Stolemy musiały jeszcze poczekać.

 

Kaplica grobowa w Kamionce

Kaplica grobowa Potockich i Zamoyskich w Kamionce

Andrzej Bochacz

Podczas IX konferencji naukowej „Witraże dziedzictwo cenne czy niechciane?” zorganizowanej przez Stowarzyszenie Miłośników Witraży Ars Vitrea Polona oraz Instytut Historii Sztuki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II w sobotę 10 października 2015 r uczestniczyliśmy w zwyczajowej wycieczce.

Zatrzymaliśmy się między innymi we wsi Kamionka na Wysoczyźnie Lubartowskiej, o której pierwsze wzmianki odnajdujemy na początku XV stulecia.

Znajduje się tutaj jeden z najstarszych na Lubelszczyźnie świątyni. Kościół parafialny pod wezwaniem św. św. Piotra i Pawła wzniesiono pod koniec XV w. i zachował on do dzisiaj swoją gotycką bryłę.

Nasz postój był związany z chęcią obejrzenia na miejscowym cmentarzu rzymskokatolickim szczególnego zabytku – kaplica grobowa rodziny Zamoyskich.

Kaplica grobowa jest bardzo wartościowym i interesującym obiektem naszego dziedzictwa narodowego. Została wybudowana w latach 1890-1893 przez Anielę z Potockich i Konstantego Zamoyskich. Byli oni właścicielami majątku Kozłówka obejmującego również miejscowość Kamionka. Fundatorzy kaplicy zostali złożeni w kryptach kaplicy. Budynek zaprojektowano w stylu neogotyckim (prawdopodobnie wg projektu inżyniera Pliszczyńskiego). Elewacja frontowa jest skierowana na wschód w kierunku pałacu w Kozłówce i znajduje się na przedłużeniu osi tej rezydencji. Nie była przebudowywana, w związku z czym zachowała się bez zmian i stanowi dużą wartość historyczną.

Kaplica obok funkcji grobowca rodzinnego, została przystosowana do odprawiania nabożeństw. Sprzęty liturgiczne, dzwonek sygnałowy, ławy oraz prospekt organowy i wystrój pozostały w stanie niemal nienaruszonym. Ściany i sklepienia pokrywają dekoracje malarskie autorstwa Czajkiewicza. W centralny miejscu znajduje się marmurowy ołtarz  na podwyższeniu z figurą Matki Bożej z Dzieciątkiem Jezus.

Niedawno w ramach projektu unijnego odnowiono elewację budynku oraz wyremontowano więźbę i pokrycie dachowe. Niestety wnętrze i wyposażenie kaplicy czeka na swój czas.

Mimo to, z wielką radością  podziwialiśmy geometryczne witraże, zachowane freski i wyposażenie.

Śmiali uczestnicy wycieczki odważyli się na pokonanie krętych schodów, aby spojrzeć na wnętrze kaplicy z wysokości balkonu. Nagrodą była możliwość podziwiania z bliska witrażowej rozety.

Piękna słoneczna pogoda sprawiła, że wnętrze budynku błyszczało wielobarwnymi refleksami szkieł witrażowych na ścianach. Było to wyjątkowe doświadczenie, czyli właściwe miejsce i czas.

witraż bazylika Matki Boskiej Królowej Pokoju w Jamusukro, na Wybrzeżu Kości Słoniowej

Wybrzeże Kości Słoniowej – witraże bazyliki

Zachwycające witraże z Wybrzeża Kości Słoniowej

Judyta Cukrowska

Bazylika  Matki Boskiej Królowej Pokoju w Jamusukro (Wybrzeże Kości Słoniowej) to największy kościół na świecie i najwyższa świątynia w Afryce. Ta wspaniała budowla może poszczycić się równie imponującymi witrażami.

Budowa bazyliki Matki Boskiej Królowej Pokoju w Jamusukro była wynikiem decyzji jednego człowieka : Prezydenta Houphouët – Boigny, który chciał  wyrazić w ten sposób swoją wiarę w  Boga i podziękowanie dla Wybrzeże Kości Słoniowej jako swego schronienia. Wraz z wybraniem miasta Jamasukro na stolicę Wybrzeże Kości Słoniowej, zdecydowano o budowie bazyliki w tym mieście.

Bazylika Matki Boskiej Królowej Pokoju w Jamusukro, na Wybrzeżu Kości Słoniowej
Bazylika Matki Boskiej Królowej Pokoju w Jamusukro, na Wybrzeżu Kości Słoniowej

We wczesnych latach 80-tych powstały plany budowy bazyliki. Stworzenie ich  powierzono kolegium architektów, któremu przewodniczył Pierre Fakhoury. Narodziny budynku przebiegały zgodnie z następującym harmonogramem:

  • sierpień 1985:        Poświęcenie kamienia węgielnego przez papieża Jana   Pawła II
  • 02 lutego 1986 :    Wmurowanie kamienia węgielnego
  • lipiec 1986:             Rozpoczęcie prac budowlanych
  • wrzesień 1989:       Koniec prac budowlanych
  • 10 września 1990 : Poświęcenie przez papieża Jana Pawła II  gotowej do użytkowania świątyni
  • 1 stycznia 1991:      Oficjalne otwarcie bazyliki.

Bazylika od 1991 roku pozostaje pod opieką polskich pallotynów.

Papież Jan Paweł II wybrał bazylikę na miejsce oficjalnych obchodów III Światowego Dnia Chorych w dniu 11 lutego 1995 roku i II Międzynarodowego Spotkania kapłanów w lipcu 1997 roku.

10 sierpnia 1985 roku, w czasie jego drugiej wizyty na Wybrzeże Kości Słoniowej, Papież Jan Paweł II pobłogosławił kamień węgielny pod budowę obecnej bazyliki.
Pierwszy kamień został wmurowany w niedzielę 2 lutego 1986 r.

Pięć miesięcy po położeniu kamienia węgielnego pod budowę Bazyliki, rozpoczęto, w lipcu 1986 roku, prace nad wielką budowlą i trwały one 3 lata, a jest to rekordowy czas na wykonanie tej wielkości budowli –  arcydzieła architektury.

Bazylika posiada ogromną kubaturę. Jest w stanie pomieścić 18 tysięcy osób. Jej wysokość, 158 m, gwarantuje jej miejsce w Księdze Rekordów Guinnessa, jako największemu kościołowi na świecie.
Powierzchnia, jaką zajmuje bazylika to 30 tys.m².

Kopuła, zwieńczona krzyżem jest jedną z największych na świecie. We wnętrzu sklepienie podtrzymuje 48 kolumn doryckich o wysokości ponad 30 metrów oraz 12 kolumn jońskich.
Bazylika została zbudowana z marmuru, a jej okna zdobią wspaniałe witraże.
Ściany bazyliki to 24 okna, które stanowią największy powierzchniowo witraż na świecie, o powierzchni około siedmiu tysięcy czterystu metrów kwadratowych.
witraż bazylika Matki Boskiej Królowej Pokoju w Jamusukro, na Wybrzeżu Kości Słoniowej Witraże przekazują swymi obrazami, odwiedzającym bazylikę wiernym, nauki zawarte w Biblii. Ta sztuka malowania światłem, typowa dla architektury kościołów katolickich, służy od wieków, jako forma wyrażania treści biblijnych. Witraże z Jamusukro opowiadają historię miłości Boga do ludzkości, przypieczętowanej przymierzem z Mojżeszem i odnowionej przez przyjście Jezusa, który oddał swoje życie dla zbawienia braci.
witraż bazylika Matki Boskiej Królowej Pokoju w Jamusukro, na Wybrzeżu Kości Słoniowej
Okna są zgrupowane razem. Witraże w bazylice to cztery duże tryptyki, łączące tematy teologiczne, filozoficzne i moralne. W środku każdego tryptyku, główne okno jest łatwo rozpoznawalne przez wieńczący je łuk z dużą rozetą. Spośród czterech dużych rozet w sanktuarium można wyodrębnić :  cztery cnoty kardynalne, cztery wymagania moralności chrześcijańskiej: Sprawiedliwość (witraże Matki Boskiej Królowej Pokoju), Siły (chwalebny Chrystus), Wstrzemięźliwości (Grzech Pierworodny), Roztropności ( Chrzest Jezusa).

Kolory i wzory witraży są unikatowe dla każdego tryptyku, czerpane z filozofii greckiej, przywołujące na myśl cztery elementy: powietrza, ognia, ziemi i wody.
Okna witrażowe pokazują również teologiczną symbolikę czterech tryptyków: tryptyk Marii, tryptyk Chrystusa, tryptyk Stworzenia, tryptyk Nowego Przymierza.

witraż bazylika Matki Boskiej Królowej Pokoju w Jamusukro, na Wybrzeżu Kości Słoniowej
Nauczanie Jezusa jest przedstawione na ośmiu witrażach. Trzy z nich przekazują przypowieści o uzdrowieniach, dokonanych przez Jezusa i głoszonych przez niego naukach, czwarty mówi o świętym Pawle, który kontynuował pracę Jezusa. Cztery inne okna witrażowe przedstawiają świadectwa o życiu Jezusa, przekazane przez czterech Ewangelistów.

Jezus nauczał nie słowami, ale głównie przez swoje czyny; wszystko to zostało utrwalone na piśmie przez jego uczniów. Osiem witraży w oknach bazyliki przedstawia sceny nauczania przez Chrystusa. Są to sceny pogrupowane w pięć tematów. Witraże są wykonane z barwionego parabolicznego  szkła. Pięć scen przedstawia uzdrowienia, pięć innych zaś nauczania Jezusa. Witraż opowiada również pięć epizodów z życia wyznawcy Jezusa Pawła. Każde okno przedstawia wysublimowaną harmonię barw gotyckiego witraża.

Przed świętym Pawłem, inni uczniowie byli świadkami życia Chrystusa. Byli to czterej ewangeliści. Każdy Ewangelista, przedstawiony w witrażowym medalionie opowiada fakty, poświadczające słowa Chrystusa, zgodnie z własną kulturą i wrażliwością. Na każdym dużym panelu, medaliony są częścią na ciemnym tle z geometrycznymi wzorami, w archaicznej ramie witrażowej. Na każdym z górnych medalionów znajduje się symbol każdego Ewangelisty: skrzydlate zwierzę, zgodnie z wizją Ezechiela i Jana: lew, cielę, człowiek i orzeł.

kopuła witrażowa bazylika Matki Boskiej Królowej Pokoju w Jamusukro, na Wybrzeżu Kości Słoniowej
W sercu bazyliki znajduje się ołtarz z witrażową kopułą, z której fontanna światła przenika cały budynek. Świetlik ma 40 metrów średnicy, a w jego centrum znajduje się wizerunek gołębia, Ducha Świętego, wszystko to w intensywnych kolorach z przewagą żółtego i niebieskiego.

Nad głównym wejściem do Bazyliki Matki Bożej Pokoju rozkłada swoje ramiona  Matka całej ludzkości, ukazana w pięknym witrażu. Jej suknia jest złota jak cenny klejnot i rozwija się promieniami świetlnymi. Dwanaście gwiazd,  reprezentujących dwanaście plemion Izraela otacza jej koronę.

Na obwodzie okna znajdują się, dekorujące jego brzeg, witrażowe medaliony z cechami Dziewicy: Zwierciadło sprawiedliwości, Stolica Mądrości, Duchowe Naczynie, Arka Przymierza, Poranna Gwiazda…

Dwóch mężczyzn śpi na dole witrażowego okna, w oczekiwaniu na ostateczne zmartwychwstanie i dzień sądu, ale Maria pojawia się zwycięsko, pełna łaski niepokalanego poczęcia. Cała jej istota oddana jest w złotym i błękitnym szkle witraża, przepuszczającym jasne światło słońca.
Zachwycający obraz, zawarty w tym wspaniałym witrażu, jak i cała monumentalna budowla bazyliki wyrażają wielki hołd, oddany przez wiernych patronce kościoła Matce Boskiej Królowej Pokoju.

Stanisław Gabriel Żeleński – grób na cmentarzu w Łukowie

Andrzej Bochacz

S.G. Żeleński w mundurze austriackim
S.G. Żeleński w mundurze austriackim

W dniu 12 lutego 2016 roku w Muzeum Regionalnym w Łukowie została otwarta wystawa pt. „Cenne, czy niechciane? Witraże kościołów województwa lubelskiego”. Kilka dni wcześniej dotarła do mnie bardzo interesująca wiadomość od Prezes Stowarzyszenia Miłośników Witraży Ars Vitrea Polona Pani Danuty Czapczyńskiej-Kleszczyńskiej – w Łukowie na cmentarzu Św. Rocha jest pochowany Stanisław Gabriel Żeleński.

Każdy pasjonat sztuki witrażowej zna doskonale to nazwisko. Urodzony w roku 1873 w Warszawie przyszły krakowski architekt i twórca najbardziej uznanej polskiej pracowni witraży „S. G. Żeleński”. Przyjaciele „Barw Szkła” kilka lat temu mieli przyjemność spędzić kilka godzin w Muzeum Witrażu w Krakowie. Muzeum mieści się w budynku, który zaprojektował S.G. Żeleński z Ludwikiem Wojtyczką przy ulicy Krasińskiego 23. Obiekt z przeznaczeniem na pracownię witraży powstał w roku 1906 a firma otrzymała wówczas nazwę „Krakowski Zakład Witrażów S.G. Żeleński”. Doskonała wiedza biznesowa oraz pasja przyczyniły się do wielkiego sukcesu pracowni, z której wychodziły dzieła największych artystów a montowane były na terenie Galicji oraz całej Europy.

Niestety po kilku latach wybuchał  I wojna światowa. S.G. Żeleński służył w austriackiej 12 Dywizji Piechoty tzw. „krakowskiej” jako oficer ordynansowy gen. Tadeusza Jordan Rozwadowskiego. W dniu 28 sierpnia 1914 r. został ciężko ranny w bitwie pod Grądami niedaleko Lublina. Został pojmany przez żołnierzy rosyjskich i podczas transportu pociągiem zmarł następnego dnia w Łukowie, gdzie został pochowany.

Czytelniku – kiedy będziesz przejeżdżał przez Łuków, zatrzymaj się na chwilkę na cmentarzu Św. Rocha. Zapal lampkę, zmów modlitwę za Stanisława Gabriela Żeleński-ego, który tak ukochał witraż i Kraków a spoczywa tak daleko od domu, w zapomnieniu na tutejszej nekropolii. 

[divider]

Dzięki dociekliwości Pani Danuty Michalec z Muzeum Regionalnego w Siedlcach, która odnalazła akt zgonu S.G. Żeleńskiego możemy poznać tłumaczenie tego dokumentu:

Tłumaczenie aktu zgonu Stanisława Żeleńskiego Księga Parafii Przemienienia Pańskiego w Łukowie „Zgony 1913,1914,1915”( rok 1914, pozycja 356, pisane cyrylicą) Tłumaczenie pobieżne: Aniela Szkodzińska

(Spisałam pod dyktando starając się zachować treść danej linii. W kilku miejscach nie udało się rozszyfrować dokładnego znaczenia, zaznaczyłam te miejsca wy kropkowaniem. D. Michalec)

Wydarzyło się w mieście szesnastego/: dwudziestego dziewiątego:/ sierpnia tysiąc dziewięćset czternastego roku o godzinie ósmej wieczorem. Pojawił się…. (Igor?) Różycki pięćdziesiąt siedem lat i Walerian Stopnicki czterdzieści dziewięć lat mający obywatele miasta Łukowa i powiedzieli, że piętnastego/: dwudziestego ósmego:/sierpnia bieżącego roku o godzinie trzeciej po południu w sanitarnym pociągu numer 809, zmarł na skutek ran odniesionych na wojnie Stanisław Żeleński/:Stanisław Żeleński( wstawka łacińska):/ lejtnnant…….. (dwunastej piechoty?) Austriackiej armii, lat około trzydziestu mający, syn nieznanych rodziców. Zgodnie z prywatnym listem znalezionym przy zmarłym, została po nim owdowiała żona Iza Żeleńska.

Po naszym upewnieniu się o śmierci Stanisława Żeleńskiego, ten akt zgonu został przeczytany, obecnym i przez nas podpisany. Poprawka. 

W pierwszej linijce tego aktu po słowie „miasto” opuszczono słowo „Łuków”. Proboszcz …(sporządzający ?,spis?, streszczenie?) akty stanu cywilnego.

(podpis nieczytelny księdza?)

niżej z lewej; dwojga imion albo imię i imię ojca (?) Różycki?, z prawej,bardziej czytelne: Walerjan Stopnicki

W latach 1906 – 1917 proboszczem parafii był ks. Felicjan Majewski

[divider]

Fragment odczytu wygłoszonego w dniu 18 kwietnia 2012 r. w Muzeum Narodowym w Krakowie:

Danuta Czapczyńska-Kleszczyńska

Stanisław Gabriel i Iza Żeleńscy, czyli szlachcic – „amerykański” przedsiębiorca i Iziutka – „dzielna niewiasta”

W sierpniu 1914 Stanisław Gabriel został powołany do wojska jako podporucznik rezerwy w armii austriackiej, został adiutantem gen. Tadeusza Rozwadowskiego. Iza, mając kursy pielęgniarstwa, pracowała jako pielęgniarka w etapowym szpitalu wojskowym, na dworcu, następnie jako starsza pielęgniarka w szpitalu wojskowym na rogu ulic Straszewskiego i Kapucyńskiej. Echo tej pracy znajdziemy po latach [1923] w liście do syna, Adama.: Miałam kiedyś miłą niespodziankę, bo wizytę z Czecho-Słowacji jednego z moich rannych,- okropną mi to zrobiło przyjemność. Płynął czas. Ostatni list od Stacha, który otrzymała nosił datę 20 sierpnia 1914 roku. Niepokoiła się. Usiłowała się dowiedzieć o los męża, słała listy do Czerwonego Krzyża, szukała pomocy u Heleny Paderewskiej. Wreszcie, po blisko półtorarocznych poszukiwaniach dowiedziała się, że ranny pod Kraśnikiem, 27 sierpnia 1914 roku, dostał się do rosyjskiej niewoli, a następnego dnia zmarł w wagonie sanitarnym koło Łukowa i na cmentarzu łukowskim został pochowany. W akcie zgonu odnotowano: Stanisław Żeleński, lejtnant ….armii austriackiej., lat około trzydziestu mający, syn nieznanych rodziców. Zgodnie z prywatnym listem znalezionym przy zmarłym, została po nim owdowiała żona Iza Żeleńska[1]. Z upływem czasu zniszczała tabliczka inskrypcyjna, na nowej zmieniono datę śmierci.  Dopiero dziś, po blisko 100 latach, zarząd cmentarza, opiekujący się tym żołnierskim grobem dowiaduje się, kim był pochowany w nim człowiek.

13 stycznia 1916 roku krakowski „Czas” zamieścił nekrolog Stanisława Gabriela, sygnowany S.T. – niewątpliwie pod tymi inicjałami kryje się historyk sztuki Stanisław Tomkowicz, znający Stacha jeszcze z domu rodzinnego. Podkreślił, iż Żeleński Był jedną z pierwszych ofiar toczącej się obecnie wojny. Rozchodziły się o tem głuche wieści, których długo nie można było sprawdzić. Aż niedawno nadeszło stosowne potwierdzenie, które obawę zamieniło w smutną pewność. […]. Zakończył słowami: Zgon jego zaszczytną żałobą okrył pozostałą wdowę, Izę z Madeyskich, młodszego brata, troje dziatek, liczne grono przyjaciół i znajomych. Straszny cios przeżycia syna nie został oszczędzony sędziwemu ojcu […][2]. Ogólne też współczucie całego społeczeństwa otacza dotkniętą ciężko rodzinę.

[1] Akt zgonu, odnaleziony dzięki p. Danucie Michalec z Muzeum w Siedlcach.
[2] czyli kompozytorowi Władysławowi Żeleńskiemu

Wskazówki – jak odnaleźć grób

Arktyczna Katedra w Tromsø

Judyta Cukrowska

Arktyczna Katedra na dalekiej północy, w Norwegii jest znana jako Kościół Tromsdalen.  Nazywana jest również Katedrą Arktycznego Morza, ponieważ usytuowano  ją w pięknym miejscu, nad samym brzegiem Morza Norweskiego, wlewającego się pomiędzy fiordy, tuż za kołem podbiegunowym.

Zbudowana w 1965 roku w dolinie Tromsdalen,  została zaprojektowana przez architekta Jana Inge Hovig’a . Katedra wykonana jest głównie z betonu i stali.

Wykonawcą robót był inżynier F. Selmer.

Ze względu na specyficzną konstrukcję kościoła i jego usytuowanie nad wodą, budynek nazywany jest często  „Operą Norwegii”, ponieważ porównywany jest do słynnej Sydney Opera House w Australii.

Katedra jest najbardziej znanym obiektem w mieście Tromsø.

Witraż w Arktycznej Katedrze Tromso (fot. Zairor)
Witraż w Arktycznej Katedrze Tromso (fot. Zairor)

Budowę kościoła rozpoczęto w  kwietniu 1964 roku, a zakończono rok później.

Konstrukcja aluminiowa Katedry  jest obłożona płytami betonowymi, jednak pozostawiono przeszkloną przestrzeń między płytami , by budynek zyskał pozorną lekkość i by móc nadać mu ciekawszego wyglądu po zmierzchu, gdy światło, przedostające się na zewnątrz przez szklane powierzchnie konstrukcji nadaje jej nowy wymiar, kształt i urok.

W roku 1972, do strony wschodniej Katedry została dodana szklana mozaika, stanowiąca wspaniały witraż, wykonany przez Victor’a Sparre.

Architektowi Katedry Janowi Inge Hovig’owi udało się stworzyć arcydzieło. Kościół jest znakiem nawigacyjnym, który można zobaczyć zarówno z mostu, prowadzącego z drugiej strony miasta przez fiord, jak i podczas lądowania samolotem.
Jedenaście aluminiowo – betonowych płyt z każdej strony dachu stanowi w zasadzie o wyglądzie kościoła, który sugeruje jednoznacznie styl architektoniczny katedry.
Główne wejście w ścianie zachodniej otoczone jest dużą szklaną fasadą z charakterystycznym krzyżem. Wschodnia ściana zaś to wspaniała, barwna mozaika szklana.

Artysta Victor Sparre stworzył w Katedrze jedno z najważniejszych dzieł ze swojej przeszklonej sztuki. Ścianę wschodnią, za ołtarzem zdobi jedna z największych, najbardziej monumentalnych mozaik szklanych w Europie. Obraz na mozaice przedstawia rękę Boga, z której wychodzą promienie światła; jeden przechodzi przez Jezusa, jeden przez kobietę i jeden przez mężczyznę. Namalowany na szkle obraz jest bogaty w symbole i budzi zainteresowanie zwiedzających. Rysunek jest wręcz prymitywny, wykonany jakby ręką dziecka, ale przez to łatwy w odbiorze dla każdego, przemawiający do każdej wyobraźni swoją symboliką.

Ławki kościelne są wykonane w dębie, z sufitu zwisają duże, szklane  żyrandole. Barwny ołtarz i ambona są zdecydowanie najważniejszymi elementami wystroju kościoła.

Architektura budowli wpisuje się w styl gotyckiego budownictwa kościelnego, który cechuje prostota.

Arktyczna katedra w Tromsø wspaniale komponuje się z otaczającym ją krajobrazem.  Kościół  dumnie stoi na końcu mostu w Tromsø i jest dobrze widoczny z centrum miasta po drugiej stronie fiordu.

Strzelistość formy i jej biel idealnie współgrają z panoramą ośnieżonych szczytów gór, na tle których została zbudowana Katedra. Most , który łączy oba brzegi Tromsø został tak zaprojektowany, by jego zwieńczeniem był świetlisty front Katedry.

Kolorystyka szkła witraża, znajdującego się w ołtarzu synchronizuje się z otaczającymi Katedrę naturalnymi barwami, bo przecież kościół postawiony został niedaleko wody, stąd być może przewaga koloru niebieskiego w taflach szkła.
Katedra jest na wskroś nowoczesnym budynkiem i mimo wykorzystania w jej tworzeniu ciężkiego betonu i stali zachwyca lekkością dzięki swojej przejrzystości.

Poprzez przeszklony front kościoła, zdobiony potężnym krzyżem widać o zmierzchu świetliste wnętrze Katedry.

Ołtarz zaś widziany od tyłu, gdy we wnętrzu zapalone są piękne ozdobne żyrandole, wygląda niesamowicie, szczególnie w czasie polarnych nocy lub gdy otacza go barwna zorza polarna.

Arktyczna katedra Tromso (Fotolia)
Arktyczna katedra Tromso (Fotolia)

Zapewne  wyjątkowy  urok Katedry w porze wieczornej sprawia, że o północy odbywają się w niej koncerty organowe. Nie ma chyba lepszego sposobu na doświadczenie piękna Katedry Arktycznej niż udział w koncercie organowym o północy. Gdy światła szklanych żyrandoli rozświetlają wnętrze, elegancki kościół jest wypełniony dźwiękami najpiękniejszych norweskich pieśni ludowych, a także niektórych  klasycznych i religijnych. To niesamowite doświadczenie muzyczne potęguje fantastyczna akustyka Katedry Arktycznej. To poruszający i doskonały sposób na zakończenie dnia pod kołem podbiegunowym.

Szlakiem Mistrzów Witraży – Kraków 2010 – opowieść III – Dom pod Globusem

Andrzej Bochacz

Uczestnicy wycieczki na Plantach
Uczestnicy wycieczki na Plantach

Żelaznym punktem wycieczki Szlakiem Mistrzów Witraży – Kraków 2010 było odwiedzenie  Domu pod Globusem. Po kilkunastominutowym spacerze majowymi Plantami dotarliśmy na róg ulic Długiej i Basztowej. W latach 1904 – 1906 wzniesiono w tym miejscu gmach krakowskiej siedziby Izby Przemysłowo-Handlowej. Charakterystycznym elementem budynku jest wieża zwieńczona globusem. Poniżej w wieży umieszczono podświetlany zegar, który został zainstalowany pod warunkiem, że koszt iluminacji będzie ponosiło miasto. Ówczesny prezydent Krakowa zadeklarował opłacanie kosztów energii elektrycznej do podświetlania tarczy zegara  z funduszy miejskich każdego dnia do godziny 23:30.

Dom pod Globusem w Krakowie na przedwojennej pocztówce
Dom pod Globusem w Krakowie na przedwojennej pocztówce

Dom pod Globusem jest perłą modernistyczną. Powstał według planów Tadeusza Stryjeńskiego i młodego, utalentowanego architekta – Franciszka Mączyńskiego.

Wyposażenie wnętrz powierzono Stanisławowi Wyspiańskiemu, który miał już wyrobioną opinię doskonałego dekoratora wnętrz. Propozycja malarza uzyskała pochlebne opinie. Izba przekonywała go do umieszczenia figury Cesarza Franciszka Józefa, na co się nie zgodził. W związku z tym oraz z uwagi na zły stanu zdrowia artysty, Izba poprosiła Józefa Mehoffera o zaprojektowanie wyposażenia i dekorację sali posiedzeń.

Brama wejściowa i księgarnia w Domu pod Globusem
Brama wejściowa i księgarnia w Domu pod Globusem

Portal wejściowy zdobią alegoryczne płaskorzeźby przedstawiające Handel i Przemysł. Ich autorem jest Konstanty Laszczka. Tutaj krótka dygresja, którą musze się podzielić – Kraków jest miastem wyjątkowym. To miasto przez stulecia przyciągało osoby nieprzeciętne. Każdy zakątek, zaułek, czy z pozoru błahe przedmioty są związane z wybitnymi osobami. Skojarzenie to pojawiło się z chwilą, kiedy poznałem historię płaskorzeźb. Konstanty Laszczka urodził się w biednej chłopskiej rodzinie pod koniec XIX stulecia. Talent rzeźbiarski i malarski dostrzegła w nim ziemiańska rodzina Ostrowskich. Dzięki niej otrzymała możliwość studiowania w Warszawie a później w Paryżu. Artysta rozwijał swoje zdolności i spełniał oczekiwania swoich dobroczyńców. Na początku XX stulecia został profesorem a w roku 1911 rektorem Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Można by powiedzieć dokonany i spełniony Janko Muzykant.

Witrażyki w oknie klatki schodowej Domu pod Globusem w Krakowie
Witrażyki w oknie klatki schodowej Domu pod Globusem w Krakowie

Wejście główne zamyka kuta brama, nad którą u szczytu fasady „płynie” żaglowiec z godłem Izby Handlowo-Przemysłowej. Wśród zdobień klatki schodowej zwracają uwagę okna zdobione niewielkimi  witrażami, które przedstawiają symbole przemysłu i handlu: lokomotywę parową, słup telegraficzny, fabrykę, mewy portowe, Merkurego, kupców i przedsiębiorców, parostatek, stragan z warzywami i owocami, spichlerze. Okna z barwnymi elementami wykonano według projektów Franciszka Mączyńskiego w Zakładzie Witraży Władysława Ekielskiego i Antoniego Tucha.

Uczestnicy wycieczki w Sali Mehofferowskiej
Uczestnicy wycieczki w Sali Mehofferowskiej

Idąc schodami cieszyliśmy się tymi witrażowymi drobiazgami i dotarliśmy do chluby i najważniejszego pomieszczenia Domu pod Globusem – Sala Mehofferowska. Zazwyczaj nie jest ona dostępna dla publiczności. Jednak dla naszej grupy miłośników sztuki uczyniono wyjątek.

Kiedy otworzyły się drzwi zaparło nam dech.

Dekoracja ścian sali została podzielona na trzy sfery. Dolną pokrywają wachlarzykowate wzory jasnej brzozowej boazerii dekorowane mosiężnymi ozdobami. Sfery środkową i górną rozdziela pas jasnych, geometrycznych i kwiatowych motywów. Dominuje tutaj blada zieleń, która przeplata się z akcentami żółcieni i czerwienią kwiatów. Na plafonie polichromia węży wijących się wśród pawich piór. W punkcie centralnym obraz artysty – „Poskromienie żywiołów”. Pod postacią młodzieńca kryje się ludzki geniusz, który panuje nad żywiołami w kobiecych personifikacjach: Ziemi, Ognia, Wody i Powietrza. Mehoffer czytelnie i trafnie ujął sugestie zleceniodawców.

Fragment plafonu w Sali Mehofferowskiej
Fragment plafonu w Sali Mehofferowskiej

 

Witraż w oknie Sali Mehofferowskiej Domu pod Globusem w Krakowie
Witraż w oknie Sali Mehofferowskiej Domu pod Globusem w Krakowie

Okna sali zdobią witrażowe, geometryczne przeszklenia utrzymane w tonacji kolorystycznej zgodnej z całym pomieszczeniem.

Po II wojnie światowej Dom pod Globusem przeżył trudny okres. Po likwidacji w roku 1950 Izby Handlowo-Przemysłowej znalazł w nim swoje miejsce komitet powiatowy PZPR oraz hurtownia Centrali Spożywców. Użytkownicy doprowadzili do dewastacji budynku, łącznie z częściowym przebijaniem podcieni dla ruchu pieszego.

Fragment boazerii w Sali Mehofferowskiej
Fragment boazerii w Sali Mehofferowskiej

Pod koniec lat osiemdziesiątych przeprowadzono kompleksową konserwację budynku. Przywrócono pierwotny wygląd i częściowo przywrócono oryginalne wyposażenie.

Kiedy wyszliśmy na ulicę Długą od razu udaliśmy się do mieszczącej się na parterze księgarni Pod Globusem. Jest to jak setki innych, znaczące miejsce na kulturalnej mapie Krakowa. Czytelnicy  odwiedzają tłumnie to miejsce, tym bardziej że w księgarni bywali: Sławomir Mrożek, ks. Adam Boniecki, Andrzej Stasiuk, Roma Ligocka, Jerzy Stuhr, Michał Rusinek.

Na każdym kroku powiew historii i wspomnienia pięknych spotkań.

Taki był, taki jest i taki będzie Kraków a kolejnym etapem naszego spaceru była doskonała kawa.

Uczestnicy wycieczki na Plantach
Uczestnicy wycieczki na Plantach
Witrażyki w oknie klatki schodowej Domu pod Globusem w Krakowie
Witrażyki w oknie klatki schodowej Domu pod Globusem w Krakowie

 

Szlakiem Mistrzów Witraży – Kraków 2010 – opowieść II – witraże w kamienicach

Andrzej Bochacz

Uczestnicy wycieczki w klatce schodowej kamienicy przy ul. Topolowej 46
Uczestnicy wycieczki w klatce schodowej kamienicy przy ul. Topolowej 46

Celem krakowskiej wycieczki były przede wszystkim witraże znajdujące się w kamienicach. Te wyjątkowe dzieła sztuki związane są przede wszystkim z okresem secesji.

Kraków i jego zabytki ucierpiały podczas działań wojennych w niewielkim stopniu.

Przez kilkadziesiąt lat oficjalną wersją była informacja z jednej z najważniejszych książek na ten temat – „Niemcy w obliczu klęski zdecydowani byli zniszczyć miasto. Ocalało jedynie dzięki błyskawicznym działaniom wojsk 1. Frontu Ukraińskiego pod dowództwem marszałka ZSRR Iwana Koniewa”.

Nie ma wątpliwości, że Armia Czerwona wypędziła Niemców z Krakowa. Należy jednak wspomnieć o działaniach faktycznej głowy polskiego Kościoła pod okupacją, metropolity krakowskiego ks. abp Adama Sapiehy, który spotykał się dwukrotnie z Hansem Frankiem, rezydującym na Wawelu generalnym gubernatorem III Rzeszy. Najważniejsze wydaje się jednak stanowisko Niemców uznających Krakau za stare niemieckie miasto, z którego zamierzali stworzyć „Norymbergę Wschodu” i przed opuszczeniem Krakowa nie zaminowali go.

Nie wnikając w rozważania historyczne, faktem jest, że miejska tkanka przetrwała lata okupacji bez znaczących szkód.

Spacerując po Krakowie przypomnę dzisiaj cztery miejsca, do których trafiliśmy początkowo.

Witraż przy ul. Piłsudskiego 9
Witraż przy ul. Piłsudskiego 9

Niewątpliwie szczególnych wrażeń estetycznych dostarczyły nam witraże w kamienicy przy ul. Piłsudskiego 9. To zabytkowy budynek czynszowy w Dzielnicy I, na Smoleńsku. Secesyjna kamienica została zbudowana w latach 1903-1906. Projektantem był architekt Beniamin Torbe. W drzwiach wejściowych oraz w oknach klatki schodowej znajdują się witraże wykonane w Krakowskim Zakładzie Witrażów S. G. Żeleński. Wielobarwne kompozycje maków, irysów i motyli stwarzają bardzo miłą aurę. Widoczna jest czuła i opiekuńcza ręka właścicieli kamienicy, którzy dbają o te zabytkowe elementy wyposażenia.

Również przyjemne wrażenie sprawił nam witraż nad drzwiami wejściowymi przy ul. Topolowej 46. Kamienica została zbudowana w latach 1910-1911. Projektantem był architekt Władysław Kleinberger. Przepiękne, duże przeszklenie przedstawia pejzaż. Jest to jeden z najpiękniejszych secesyjnych witraży w Krakowie. Niestety widoczne są niewielkie ubytki elementów szklanych a klatka schodowa dawno nie była remontowana. Utrzymanie zabytkowych budynków w dobrej kondycji jest wielkim wyzwaniem i wymaga z pewnością dużych środków finansowych.

Trzecią kamienicą domykającą niejako klamrą temat renowacji krakowskich dzieł sztuki była wizyta w budynku przy ul. Smoleńsk 27. Kamienica w stylu modernistycznym została wzniesiona w roku 1908. W oknach klatki schodowej umieszczone są nieskomplikowane ładne witraże z powojami kwiatów wykonane w Krakowskim Zakładzie Witrażów S. G. Żeleński.  Niestety z uwagi na brak opieki bardzo niszczeją i kiedy odwiedzałem Kraków w ubiegłym roku, to stan sprzed pięciu lat nie uległ poprawie. Szkoda, bo są to istotne pamiątki z początku XX stulecia.

Podczas wycieczki jeszcze kilkukrotnie spotykaliśmy witraże w fatalnym lub tragicznym stanie. Domyślamy się, że przyczyną takiego stanu są kwestie właścicielskie oraz niewątpliwe trudności finansowe. Uświadamia to nam, że proces konserwacji zachowanych witraży będzie długotrwały. Dlatego tak ważne jest choćby ich doraźne zabezpieczenie zwykłą metalową siatką lub choćby przezroczystą szybą.

Witraż przy ul. Smoleńsk 43
Witraż przy ul. Smoleńsk 43

Prawdziwym pocieszeniem była wizyta w kolejnej, czwartej kamienicy przy ul. Smoleńsk 43. Tutaj nad drzwiami wejściowymi oglądaliśmy piękny witraż z wiewiórkami wykonany w roku 1939 również przez Zakład Witrażów S. G. Żeleński.

Szlakiem Mistrzów Witraży – Kraków 2010 – opowieść I – Muzeum Witrażu

Andrzej Bochacz

W dniach 15 i 16 maja 2010 roku odbyła się I wycieczka z cyklu Szlakiem Mistrzów Witraży. Wówczas spotkaliśmy się w Krakowie, który jest miastem, gdzie witraże spotykamy na każdym kroku. „Barwy Szkła” rozpoczęły swoją działalność rok później. Zapewne to było przyczyną, że temat tej wycieczki nie był omawiany na łamach naszego czasopisma. Postanowiłem nadrobić tą zaległość, gdyż tamto spotkanie głęboko zapadło w naszą pamięć.

Uczestnicy wycieczki podczas zwiedzania Muzeum Witraży
Uczestnicy wycieczki podczas zwiedzania Muzeum Witraży

Pierwszym etapem było zwiedzanie krakowskiego Muzeum Witrażu. Przy al. Krasińskiego 23 znajduje się budynek, który został wzniesiony w latach 1906 i 1907 wg precyzyjnej koncepcji Stanisława Gabriela Żeleńskiego. Secesyjna kamienica powstała wg projektu Ludwika Wojtyczki. Uwzględnił on uwagi najwybitniejszych polskich projektantów, którzy podkreślali wagę współpracy pomiędzy artystą a rzemieślnikiem w dobrze zaplanowanej i wyposażonej pracowni. Kierował się również wskazówkami S.G. Żeleńskiego – właściciela pracowni witrażowej. W ten sposób powstał trzypiętrowy, podpiwniczony obiekt. Parter pełnił funkcje reprezentacyjne, wystawowe oraz projektowe. W piwnicy było miejsce dla magazynów szkła i innych materiałów. Na pierwszym i drugim piętrze powstawały witraże.

Ten przemyślany układ można oglądać do dnia dzisiejszego.

Krakowski Zakład Witrażów S. G. Żeleński nieprzerwanie funkcjonuje do dzisiaj. W 2000 roku został zakupiony przez Piotra Ostrowskiego, który oprócz pracowni urządził tutaj muzeum witraży. Uzupełnienie stałej ekspozycji zbiorów historycznych, w tzw. „żywym muzeum” można przyjrzeć się procesowi powstawania witraży. Wykonywane są one w pracowni przy użyciu tradycyjnej, niezmiennej od lat techniki. Zachowano także oryginalny charakter wyposażenia pracowni oraz wnętrz.

Krakowskiemu Zakładowi Witrażów S. G. Żeleński Kraków zawdzięcza tysiące witraży rozmieszczonych w kościołach i kamienicach prywatnych. Pracownia realizowała projekty największych twórców polskiej secesji: Stanisława Wyspiańskiego, Józefa Mehoffera czy Henryka Uziembły. Witraże, które tutaj powstawały trafiały do wielu europejskich miast.

Dowód nadania złotego medalu podczas Powszechnej Krajowej Wystawy 1929
Dowód nadania złotego medalu podczas Powszechnej Krajowej Wystawy 1929

Pracownia była również wielokrotnie nagradzana. W części ekspozycyjnej znajduje się między innymi dowód nadania medal złoty na Wystawie Powszechnej Krajowej w roku 1929 przez Ministra Przemysłu i Handlu. Po powrocie do domu postanowiłem zebrać nieco więcej informacji na temat związany z tym jednym dokumentem. Oto do czego dotarłem.

Powszechna Wystawa Krajowa w Poznaniu była bardzo ważną imprezą wystawienniczą. Trwała 138 dni od dnia 16 maja do 30 września 1929 roku w Poznaniu (na terenie dzisiejszych Międzynarodowych Targów Poznańskich). Zorganizowano ją z okazji dziesięciolecia odzyskania niepodległości, aby zaprezentować dorobek odrodzonego państwa polskiego.

Już przy wejściu do pawilony Rzemiosło uwagę zwiedzających przykuwały wykonane przez mistrza Jana Kusiaka piękne witraże przedstawiające rzemieślników: murarza, kowala, stolarza i garncarza.

Krakowski Zakład Witrażów i Mozaiki S.G. Żeleński prezentował swoje osiągnięcia w pawilonie zaprojektowanym przez architekta Franciszka Mączyńskiego. Publiczności pokazano witraże: Stanisława Wyspiańskiego „Chrystus Seraficki”, Jana Bukowskiego “Św. Józef” , Zofii Leśniakówny “Św. Michał” oraz Franciszka Mączyńskiego herby miast.

Pawilon Rzemiosło podczas Powszechnej Wystawy Krajowej w 1929
Pawilon Rzemiosło podczas Powszechnej Wystawy Krajowej w 1929

Polski pawilon cieszył się ogromnym zainteresowaniem. Prezydent Rzeczpospolitej prof. Ignacy Mościcki zaszczycił swoimi odwiedzinami wystawę dwukrotnie. Komisja Sędziowska Powszechna Wystawa Krajowa przyznała Wielki Złoty Medal a Minister Przemysłu i Handlu przyznał go Krakowskiemu Zakładowi Witrażów i Mozaiki S.G. Żeleński .

Z największą estymą spośród prezentowanych witraży spotkał się „Chrystus Seraficki”. Dzieło zostało wykonane przez zakład w roku wystawy. Interesująca jest historia projektu witraża, którego autorem jest Stanisław Wyspiański. Artysta podczas prac nad polichromią w kościele farnym w Bieczu wykonał projekt między rokiem 1895 a 1897. Ostatecznie w wyniku nieporozumień zaistniałych między konserwatorem bieckiej fary a Stanisławem Wyspiańskim projekt nie został zrealizowany. Podczas trwania wystawy w 1929 roku witraż został zakupiony przez biskupa Arkadiusza Lisieckiego z przeznaczeniem montażu w oknie kurialnej kaplicy Najświętszego Serca Pana Jezusa w Katowicach. Do dzisiaj witraż zdobi jedno z okien Muzeum Archidiecezjalnego.

chrystus-seraficki-wyspianskiWitraż „Chrystus Seraficki” przedstawia Jezusa. Jest to pierwsza monumentalna realizacja Stanisława Wyspiańskiego. Wysoka wartość artystyczna witraża i jego historia stawia wśród najcenniejszych obiektów kultury narodowej. „Chrystus Seraficki” porusza ekspresją i zachwyca młodopolską stylistyką i kolorem.

Zastanawialiśmy się podczas wieczornego spotkania skąd został zaczerpnięty tytuł „Chrystus Seraficki”. Na szczęście z pomocą przyszedł nam przyjaciel ojciec Józef Klemenz, którego spotkaliśmy na Małym Rynku.

Według średniowiecznych nauk wśród chórów aniołów najwyższe miejsce zajmują Serafini.

Św. Franciszek z Asyżu na górze Alwerni przeżył wizję Ukrzyżowanego Chrystusa. Jeszcze wyraźniej zobaczył obraz Serafina, który ukazał mu się podczas stygmatyzacji. Stąd wywodzi się określenie ducha serafickiego: ducha uwielbienia Boga, ducha poświęcenia bliźnim, seraficką pokorę, franciszkańską wzgardę świata, ducha świętego zapału oraz seraficką miłość Boga i bliźniego.

Z tych cech uwielbienia do Boga, poświęcenia, pokory Stanisław Wyspiański stworzył obraz „Chrystusa Serafickiego”.

Spotkanie w Muzeum Witrażu trwało długo z pewnością  jeszcze nie raz będę wracał do tego miejsca, gdyż ponad stuletnia historia zapisana w tych murach oraz w ludzkiej pamięci tworzy fascynujące opowieści.

 

Szlakiem Mistrzów Witrażu – Toruń 2014

Andrzej Bochacz

„Szlakiem Mistrzów Witrażu” to cykliczny projekt, w ramach którego, w kwietniu 2014 roku odwiedziliśmy Toruń. Było to już piąte spotkanie miłośników witraży.

Organizatorami wyjazdu byli: Powiatowy Zespół Szkół i Placówek Specjalnych w Legionowie, fundacja „Promień Słońca”, Legionowska Pracownia Witraży 12U, „Barwy Szkła” oraz Polskie Muzy.

W roku szkolnym 2013/2014 Legionowska Pracownia Witraży 12U prowadziła na zasadach wolontariatu zajęcia, podczas których uczniowie poznawali tajniki tworzenia witraży w technice Tiffany. Początkowo wykonywaliśmy drobne prace w formie szklanych zawieszek. Jednak drugi semestr roku szkolnego cały zespół poświęcił na wykonanie numeru domu na budynek szkolny.

Zwieńczeniem, pełnego radości oraz sukcesów, rocznego wysiłku była wycieczka z witrażami w tle. Celem wycieczki było zachęcanie dzieci i młodzieży do zdobywania umiejętności i wiedzy na temat najpiękniejszych dzieł tej sztuki, jej najwybitniejszych twórców.

Wycieczki „Szlakiem Mistrzów Witrażu” są realizowany w ramach szerszego projektu „Kraina Witraży” i mają popularyzować wiedzę o tej pięknej dziedzinie sztuki i zachęcać do jej uprawiania.

W Toruniu czekała na nas wspaniała , słoneczna, wiosenna pogoda. Na Starówce tłumy ludzi. Liczne wycieczki podziwiają zabytki, muzea i wystawy.

Nasza grupa pierwsze kroki skierowała do wyjątkowego miejsca jakim jest Żywe Muzeum Piernika. Tutaj, bez wyjątku, wszyscy uczestnicy wycieczki pod okiem mistrza zdobywali czeladnicze ostrogi. Własnoręcznie, wyrabiali ciasto, formowali je i piekli pierniki według receptury sprzed 500 lat. Każdy zabrał ze sobą pachnącą pamiątkę z Torunia do domu. Zajęcia w autentycznych, średniowiecznych pomieszczeniach pozwoliły na przeniesienie się uczniów w odległą przeszłość, a staropolski język jakiego używał mistrz szczególnie podkreślał autentyczność wrażeń.

Historię toruńskich zabytków przybliżała nam pani przewodnik i jednym z etapów wycieczki była Bazylika katedralna Świętych Jana Chrzciciela i Jana Ewangelisty w Toruniu. Ten gotycki, ceglany kościół, dawna fara toruńskiego Starego Miasta, był w okresie średniowiecza miejscem wyboru władz miasta i pochówku patrycjatu. Pierwotna świątynia była niedużą budowlą salową. Była nieco węższa od prezbiterium obecnego kościoła, której ściana południowa pokrywała się z południową ścianą istniejącego prezbiterium.

Wzniesiono ją w I połowie XIII stulecia. Bazylika słynie   z wielu wspaniałych świadectw przeszłości, a wśród nich należne miejsce zajmują zabytkowe witraże.

Neogotyckie oszklenia wykonano na przełomie XIX i XX w. Na szczególną uwagę zasługuje witraż we wschodnim oknie prezbiterium. Został wykonany przez Eugeniusza Kwiatkowskiego w 1951 r. z wykorzystaniem w partii maswerku, w różycy ocalałych fragmentów szkieł gotyckich. Po bokach okna dwie olbrzymie postacie patronów kościoła: św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty z połowy XIV w.

Równie interesująca jest kaplica Świętych Aniołów Stróżów, czyli tzw. kaplica kopernikowska, gdzie po 19 II 1473 r. zapewne ochrzczony został Mikołaj Kopernik. Najcenniejszym elementem wyposażenia jest gotycka chrzcielnica z końca XIII w., z późnobarokową rzeźbioną pokrywą. Tutaj też umieszczono renesansowe epitafium z portretem Kopernika, ufundowane w roku 1589, przez miejscowego lekarza i humanistę Melchiora Pirnesiusa. Kaplica została odrestaurowana z okazji 500 rocznicy urodzin Kopernika w r. 1973, wtedy także wykonano witraże wg projektu W. Kozioła oraz odkryto gotyckie, okratowane okno od strony kruchty.

Etapem, który najbardziej rozbudził emocje uczniów była wizyta w znakomitej toruńskiej pracowni witraży Intek-Art. Właściciel pracowni Pan Sławomir Intek przedstawił swoich współpracowników.

W barwnych słowach opowiedział historię powstawania firmy, przeprowadzkę na ulicę Szewską 8 w Toruniu, historię zabytkowej kamienicy, w której znajduje się zakład. Zwiedzający mieli okazję usłyszeć o planach Sławomira Intka założenia w piwnicach kamienicy muzeum witrażu, w którym zwiedzający będą mogli poznać oraz zasmakować średniowiecznych technik tworzenia witraży. Gospodarz prowadzi tę autorską pracownię od 1992 roku i nawiązuje do metod i technik dawnych mistrzów witrażownictwa. Tutaj powstają monumentalne sakralne przeszklenia architektoniczne oraz indywidualne dzieła w technice Tiffany. W pracowni wre praca twórcza. zwiedzający mogą się przyjrzeć jak powstają projekty, jak tnie się i szlifuje szkło. Ściany zapełnione zaklętymi w szkle aniołkami, postaciami z historii Polski, motywami kwietnymi czy też związanymi z historią miasta i terenu. Przepiękny herb Torunia oraz zegar ze szkła wyróżniają się swym urokiem. Mistrz Sławomir Intek ma jeszcze jedną pasję wykonuje ze szkła modele kolorowych samolotów. Zwisają one z zabytkowej powały, a dumny właściciel opowiada o nich swoim gościom.

Uczestnicy wycieczki oprócz poznania historii miasta, dotknięcia miejsc związanych z Mikołajem Kopernikiem mogli zajrzeć do baśniowego świata witraży. W ten czarodziejski świat wpisuje się ujmująca osobowość gospodarza i jego zafascynowanie miastem , jego przeszłością i oczywiście miłością do witraży, w których utrwala na stałe fragmenty toruńskiej historii. Klimat miejsca sprawił, że poczuliśmy się jak przeniesieni do XVI wiecznego Torunia.

Uczestnicy już planują następne wycieczki Szlakiem Mistrzów Witrażu. Zanim do nich dojdzie przed nimi rok pracy i ćwiczeń przy obróbce małych kawałków szkła, składania ich w całość zgodnie z projektem. Doskonałość jaką wykazywali się dawni i współcześni witrażyści, to konsekwencja talentu oraz olbrzymiego wysiłku i wytrwałości. Wielowiekowa trwałość szklanych dzieł przynosi radość oraz satysfakcję.

Szlakiem Mistrzów Witraży – Wrocław 2013 – relacja II

Andrzej Bochacz

Drugiego dnia wycieczki „Szlakiem Mistrzów Witraży – Wrocław 2013” nasz przewodnik Pani Magda Ławicka zaprosiła nas do Muzeum Architektury we Wrocławiu.

Siedzibą muzeum jest późnogotycki dawny kościół i klasztor bernardynów powstały w drugiej połowie XV stulecia. Już po wejściu zachwyciły nas klasyczne krzyżowo-żebrowe sklepienia oraz przeszklenia okienne wykonane techniką fusingu przez Artystyczną Pracownię Witraży Władysława Kozioł i Wojciecha Kozioła z Torunia. Szybko dotarliśmy do wirydarza, czyli ogrodu typowego dla klasztorów, gdzie przed wiekami bernardyni spacerowali wąskimi ścieżkami w nabożnym skupieniu. Podczas działań wojennych II wojny światowej, tak jak całe miasto, tak i zabudowania poklasztorne były bardzo zniszczone. Po 1945 roku mieszkańcy miasta wielkim wysiłkiem, pod kierunkiem projektanta prof. Edmunda Małachowicza przywrócili zabudowania do świetności. Wykorzystano między innymi zachowane, oryginalne elementy. Widocznym śladem jest m.in. użycie pierwotnych zworników w sklepieniach, co widać od razu po ich ciemniejszym kolorze. Zachowany został również niewielki fragment oryginalnej posadzki, co umożliwiło zainstalowanie na pozostałej powierzchni wykończenia nawiązującego do bernardyńskiego. Muzeum po latach odbudowy otworzyło swoje podwoje w roku 1965 pod nazwą Muzeum Odbudowy i Architektury. Gromadzono tutaj zachowane po wojnie elementy architektury z wrocławskich kamienic. W jednej z sal muzealnych obejrzeliśmy wykusz z kamienicy z ul. Łaciarskiej z wyrytą datą. Trzy cyfry roku łatwo odczytaliśmy 1o96. Pani Magda wyjaśniła nam, że w średniowieczu cyfrę 4 zapisywano jako o a i sposób na skojarzenie jest bardzo prosty – jest to jakby górna połowa cyfry 8. I już wiedzieliśmy, że na wykuszu zapisano rok 1496.

Spacerując korytarzami muzeum, kiedy pozostawałem w ciszy pomieszczeń, odnosiłem wrażenie czyjejś obecności a pod sklepieniami płynęły dźwięki chorału gregoriańskiego.

Zbiory muzeum obrazują rozwój architektury bez ograniczeń czasowych i terytorialnych, wyróżniając jednak Polskę. Dokumentują także życie i działalność architektów. Na zbiory muzeum składają się: zabytki kamienne architektury średniowiecznej i nowożytnej, płytki okładzinowe i podłogowe, okucia stolarskie, kominki i piece, klamki, kafle, płytki posadzkowe, szyldziki, kraty i inne przedmioty trwałego wyposażenia architektury. Nas oczywiście interesowała największa w Polsce i jedna z cenniejszych w Europie kolekcja witraży i oszkleń.

Smakowanie zbiorów witrażowych w muzeum rozpoczęliśmy od razu na najwyższym poziomie emocji. Przed nami był witraż przedstawiający proroka Ezechiela. To najstarszy w polskich zbiorach muzealnych witraż. Powstał w latach 1190 -1200, ale nie znane jest miejsce jego wykonania. Prawdopodobnie powstał na terenie Niemiec, ale oglądający go niemieccy badacze także mają z tym problem. Witraż, kilka innych średniowiecznych dzieł w muzeum, ma zachowane oryginalne profile ołowiane, co zostało sprawdzone przez laboratoria chemiczne. Jest to rzadkością. Równie ciekawe są zachowane   pierwotne szkła. Wykonywane wówczas w hutach leśnych, mają w swojej strukturze zanieczyszczenia oraz pęcherzyki powietrza. Jest zupełnie inne od szkieł XIX wiecznych i współczesnych. Jest niedoskonałe, ale w tym właśnie tkwi również ich urok, piękno i niepowtarzalność.

Podziwianie witraży średniowiecznych w oryginalnej formie jest wielkim przeżyciem. Obcowanie z tymi dziełami w wyjątkowych pomieszczeniach pobernardyńskich dostarczało ponadczasowych wrażeń. Jakże wielkimi artystami musieli być dawni mistrzowie, aby przy użyciu ubogiej kolorystyki szkieł, przy pomocy konturówki, patyny i lazury srebrowej tworzyć dzieła pełne treści i ujmujące w formie. Jednocześnie trwałe, bo patrząc na proroka Ezechiela podziwialiśmy witraż, który powstał ponad 800 lat temu!!!

Witraże średniowieczne powstawały w formie   wielu mniejszych kwater. W każdej z nich zapisywane były sceny biblijne, o czytelnych treściach dla wiernych.

Odmienny wygląd przyjęły witraże renesansowe. Zaczęła cechować je prostota. Element barwy stanowił najczęściej niewielki fragment niemal przejrzystego przeszklenia. Przeznaczeniem witraży renesansowych było przeważnie umieszczanie ich w pomieszczeniach prywatnych: bibliotekach, gabinetach czy w ratuszach miejskich. W zbiorach muzeum jest wiele witraży z renesansowych okien, gdzie barwna część jest jedynie akcentem w formie medalionu.

Witraż renesansowy jest wykonany już ze szkła znacznie lepszej jakości. Jest jednak inna znacząca różnica. Szkła barwione w masie ustępują miejsca szkłu bezbarwnemu, które następnie jest malowane barwnymi emaliami. Używanie emalii jest niezwykle trudnym procesem, który wymaga wielkiego doświadczenia. Wynika to z faktu, że w celu uzyskania pożądanej barwy należy wypalić ją w odpowiedniej temperaturze. To nastręcza nie tylko problemów czysto technologicznych, ale także zachowania rygoru kolejności nanoszonych warstw i umiejętności wielokrotnego wypału. Mistrzostwo w tym zakresie osiągnęły w tamtym okresie głównie pracownie szwajcarskie, które przekazywały tę wiedzę z pokolenia na pokolenie. W nich właśnie powstawały słynne witraże gabinetowe, których przeznaczeniem nie było tylko zdobienie okien. Często były przekazywane w formie prezentów przy ważnych okazjach. Witraże gabinetowe pełniły czasami funkcję bardziej praktyczną – wyszukanych wizytówek. O ile łatwiej wówczas załatwić ważną sprawę. Przyjmujący otrzymywał wysokiej klasy prezent a jednocześnie nie sposób było zapomnieć z kim miał do czynienia, gdyż na wizytówce tego typu był najczęściej namalowany herb przekazującego. Witraże gabinetowe są małymi formami. W związku z tym są malowane niezwykle precyzyjnie i z dbałością o najmniejsze szczegóły. Poza tym często stosowany był przy ich wykonywaniu grawerunek.

Nim przeszliśmy do kolejnej grupy witraży, z przyjemnością obejrzeliśmy zachwycającą ekspozycje kafli wykorzystywanych do budowy pieców ogrzewających mieszkania. W tej samej części muzeum znalazły się doskonale zachowane przykłady pieców kaflowych. Z zapartym tchem oglądaliśmy wyrafinowane kształty oraz pięknie zdobione kafle.

W „Barwach Szkła” nr 1/2012 prezentowaliśmy artykuł Pani Beaty Fekecz-Tomaszewskiej o witrażu fundacyjnym księcia oleśnickiego. W kolejnej części ekspozycji mogliśmy podziwiać oryginalne dzieło.

Po doświadczeniach pracowni szwajcarskich przy tworzeniu witraży gabinetowych, w XIX stuleciu nastąpił szybki rozwój emalii witrażowych. Poza stabilizacją barw bardzo rozszerzył się wachlarz kolorystyczny. Zaczęto wówczas stosować do malowania twarzy tzw. emalie do karnacji. Malując twarz dziecka, czy osoby starszej stosowano odmienne ich rodzaje. W tamtym czasie była wielka moda na stosowanie emalii. Okazało się kłopotliwym wytapianie szkieł barwionych w masie, zgodnych z ekspresją szkieł średniowiecznych. W związku z tym starano się zastąpić niedoskonałości technologiczne szkła barwnymi emaliami. Przy tworzeniu witraży nawiązujących do średniowiecznych, np. neogotyckich, dzięki temu zabiegowi udawało się je upodobnić do dzieł epoki.

Doskonałym przykładem ilustrującym możliwości wykorzystania emalii w sztuce witrażu jest witraż ze   sceną ukrzyżowania wg grafiki Albrechta Dűrera. Witraż poprzez tematykę i kompozycję jednoznacznie nawiązuje do średniowiecza, mimo że od razu widoczne są różnice przy porównaniu z dziełami o kilkaset lat wcześniejszymi. Wykonany został w bardzo dobrej pracowni freiburskiej braci Andreasa i Lorenza Helmle w latach 1824 – 1826. Witraż w Muzeum Architektury przez wiele lat był uznawany za nieznany. Tymczasem odnaleziono na nim sygnaturę pracowni. Dzięki temu, po skontaktowaniu się ze specjalistami witrażownictwa freiburskiego, okazało się, że jest to tak zwana kopia warsztatowa z pracowni braci Helmle. Okazało się również, że we Freiburgu jest również taki witraż, ale zdecydowanie gorszym stanie. Oryginał witraża znajdował się w kaplicy we Freiburgu, która podczas wojny została zbombardowana. Jest to jeden z całej serii witraży pasyjnych wg Dűrera. Wszystkie witraże z tego cyklu, które znajdują się w Niemczech zostały poskładane z malutkich kawałeczków a perfekcyjne działania konserwatorów przywróciły im świetność. Tym niemniej witraż w Muzeum Architektury był dla niemieckich naukowców absolutnym odkryciem.

Interesujące są również flamadzkie okna gomółkowe z malowanymi scenami rodzajowymi. Pełne uroku przeszklenia o typowo praktycznym zastosowaniu z pewnością w XIX stuleciu stanowiły doskonałe podkreślenie prestiżu pomieszczenia, w którym było zamontowane. Ciekawym przykładem tego typu malarstwa jest witraż, w którym jedna z postaci trzyma kądziel. Jest to prządka, postać symboliczna. Kiedy w malarstwie pokazywano ją, to sugerowano w ten sposób, że w przedstawieniu chodzi o jakieś wydarzenie związane z życiem ludzkim. W oglądanym witrażu rzeczywiście widać, że pokazane jest chore dziecko, z okładem na główce, które mama próbuje karmić a siostrzyczka pocieszać. Nie jest to już witraż rodzajowy, ale rodzajowo-alegoryczny.

Jeżeli można by uznać, że wycieczka od średniowiecza do XIX stulecia była pierwszym etapem, to drugi był równie fascynujący. Wkroczyliśmy w część ekspozycji związanej z secesją. Cóż za różnorodność barw, kształtów i motywów. Weszliśmy do dawnej kaplicy św. Jana Kapistrana, który był założycielem zakonu bernardynów.

Jak płynne jest przenikanie się trendów w sztuce widać choćby na przykładzie tej części wystawy. Obejrzeliśmy witraż z 1908 roku ze znakomitej pracowni A.Seilera pokazujący księcia Henryka IV Probusa na turnieju rycerskim. Obok kwatera z równie znanej pracowni F.Mayera, przedstawiająca zbiór manny, z końca XIX stulecia. A dwa kroki dalej secesyjny witraż z elementami florystycznymi i liczbą 19 z roku 1900, Niedaleko cztery witraże herbowe z 1903 r. wykonane we Fryburgu w pracowni F.Geigesa. Dzieła jak się udało ustalić po wielu staraniach pochodzą z Akademii Rycerskiej w Legnicy. Akademia była szkołą               przeznaczona dla synów arystokracji niemieckiej z terenu Śląska.

W kaplicy przeważają witraże typowo secesyjne. Jedna z licznych cech odróżniających ten okres w sztuce jest zastosowanie nowego rodzaju szkieł. Szkła opalowe, nazywane niekiedy szkłami tiffaniego, cechuje nieprzejrzystość oraz różnorodność kolorystyczna już w masie. Efekt ten uzyskiwano przez mieszanie różnych płynnych mas szklanych i produkowanie z takiego surowca tafli szklanych.

Wśród witraży zachwycił nas w tej części piękny klęczący anioł. Dzieło z lat 30 XX stulecia, którego historia, tak jak większości prac w muzeum, jest niezwykle ciekawa. Na początku lat 90 XX wieku do muzeum przyszła, wówczas jeszcze studentka, Pani Beata Stankiewicz-Szczerbnik (nie udało nam się poprzedniego dnia obejrzeć zjawiskowych witraży jej autorstwa w kościele p.w. św. Macieja z powodu remontu). Przekazała ona informację, że w niewielkim kościółku w Trestnie znajdują się dwa piękne i jednocześnie zagrożone witraże. Kościółek ten leży niedaleko Wrocławia na terenach wodonośnych i podczas powodzi obiekt był czasami zalewany. To przyczyniło się do poważnego zniszczenia prac. Po uzyskaniu zgody od księdza proboszcza prace konserwatorskie zostały przekazane znakomitej pracowni Pana Sławomira Oleszczuka. W zniszczonej kaplicy zainstalowano zwykłe szyby a odrestaurowane dzieła trafiły do Muzeum Architektury. Po latach, kaplica została odrestaurowana i właściciel poprosił o zwrot witraży. Dzieła cieszyły się wielkim zainteresowaniem zwiedzających muzeum. Trudno byłoby się z nimi rozstać. Udało się uzyskać satysfakcjonujące rozwiązanie. Między innymi dzięki życzliwości parafii oraz wsparciu Towarzystwa Ziemi Księskiej do kaplicy trafiły kopie witraży, zaś oryginały nadal pozostają w depozycie w Muzeum Architektury. Jeden z nich, ten z klęczącym aniołem dostępny jest na ekspozycji. Drugi spoczywa w bezpiecznym magazynie.

Największym witrażem w części zdominowanej przez secesję jest przeszklenie klatki schodowej z jednej z wrocławskich kamienic. Ponieważ budynek musiał mieć wiele pięter, to i witraż był wyjątkowo wysoki. Niestety możliwości muzeum pod tym względem są ograniczone, dlatego kwatery zamontowano we fragmentach obok siebie pracownicy nazywają ten eksponat „altaną”. W całej kompozycji w środkowej części znajduje się kwatera krajobrazowa. Pochodzi ona z innego obiektu – z kamienicy w Kłodzku.

Spotkanie w Muzeum Architektury, szczególnie obejrzenie przepięknych i bogatych zbiorów witraży było dla nas wielkim przeżyciem. Większość dzieł związana jest z burzliwymi losami, ciekawymi historiami lub interesującymi wydarzeniami. Pani Magda Ławicka opowiadała o nich z taką pasją, że z dużą łatwością podążaliśmy za bohaterami Jej opowieści. Często dotyczyły one trudnych czasów, ale najważniejsze, że zebrane przez lata zbiory znajdują się pod troskliwą opieką wybitnych naukowców oraz konserwatorów, dzięki czemu my, zwiedzający możemy doświadczać ich uroku.