Szklane czwartki easyArt są inicjatywą dużego grona miłośników witraży i mozaiki. Nie wiem, czy wiecie, ale easyArt skupia ponad 2500 osób. Barwy Szkła polubiło na Facebook ponad 3200 . Wśród nich połowa to przyjaciele easyArt. Dodajmy do tego 300 członków Stowarzyszenia Miłośników Witraży Ars Vitrea Polona. Podsumowując – jest nas niemal 5000. Wśród nas są naukowcy, profesjonaliści, amatorzy, pasjonaci, zainteresowani i poszukujący. Różne profesje, odmienne podejście, wielorakie potrzeby i oczekiwania. Łączy nas szkło, witraż i mozaika.
Świat bez Nas byłby szary.
Spotkajmy się on-line w Internecie
BarwySzkla.pl i easyArt.pl zapraszają na Szklane czwartki easyArt
Szklane czwartki easyArt są inicjatywą dużego grona miłośników witraży i mozaiki. Nie wiem, czy wiecie, ale easyArt skupia ponad 2500 osób. Barwy Szkła polubiło na Facebook ponad 3200 . Wśród nich połowa to przyjaciele easyArt. Dodajmy do tego 300 członków Stowarzyszenia Miłośników Witraży Ars Vitrea Polona. Podsumowując – jest nas niemal 5000. Wśród nas są naukowcy, profesjonaliści, amatorzy, pasjonaci, zainteresowani i poszukujący. Różne profesje, odmienne podejście, wielorakie potrzeby i oczekiwania. Łączy nas szkło, witraż i mozaika.
Świat bez Nas byłby szary.
To jedno z pierwszych haseł easyArt. Może wiecie kto jest autorem? Warto byłoby to zapisać do celów archiwalnych.
Od marca mijającego 2020 roku doświadczamy różnych ograniczeń. Trudno się spotykać. Rozsądek podpowiada, że warto przestrzegać zasady -> Dezynfekcja, Dystans, Maseczki. Nie wiadomo kiedy wróci normalność, ale jedno jest pewne – ostrożność pozostaniu z nami na długo.
Nasza duża społeczność jest jest rozproszona. Mieszkamy, pracujemy, żyjemy i nie mamy czasu na częste spotkania z osobami o podobnych zainteresowaniach.
Skorzystaj z Internetu.
Spotkaj się nami, nimi, z przyjaciółkami, przyjaciółmi.
Jesteśmy tacy sami.
Każdy z nas ma swoje doświadczenia.
Każdy ma swoją opowieść i osiągnięcia.
Każdy ma wiele pytań.
Razem raźniej, pewniej, przyjemniej.
Spotkajmy się on-line w Internecie
BarwySzkla.pl i easyArt.pl zapraszają na Szklane czwartki easyArt
Dnia siódmego kwietnia 2019 roku, w Świątyni Wniebowzięcia Buszczeckiej, Najświętszej Marii Panny, łaskami słynącej, w Racławicach Śląskich, intronizowano i poświęcono witraż pamięci bohaterów 51 Pułku Piechoty Strzelców Kresowych z Brzeżan.
Oto ksiądz Filip Zając, na ognistym rydwanie, ratuje z pożogi nienawiści Matkę Boską Buszczecką, podążając z płonącego kościoła w Buszczu do Świątyni w Racławicach Śląskich, z wołaniem do Świętej Madonny, ażeby zaniosła przed oblicze Syna mękę gorejącą swoją i bohaterów 51 pułku piechoty strzelców kresowych z Brzeżan, bowiem ofiarowali swój trud i życie w obronie Ojczyzny. poświęceniu witraża adorowali licznie wierni i potomni pułkownika Stanisława Widackiego, dowódcy 51 pułku piechoty w latach 1929 – 1933 w Brzeżanach. To wiekopomne dzieło artystyczne zaprojektowali i wykonali Panowie artyści – witrażyści Dominik i Robert Przebindowie, wiernie i utalentowanie odczytując oraz materializując zamysł i intencje darczyńców. Witraż wykonali w postaci swoistego, podświetlonego, ołtarzowego, ogromnego, otwieranego tabernakulum, z relikwiami tragicznej kresowej historii.
Wznieśli na ołtarz pamięci pięciu imiennie znanych i tysiące bezimiennych bohaterów 51 pułku piechoty strzelców kresowych.
Wymiary witraża: Szerokość z obramowaniem 1280 mm, wysokość 2180 mm. Szerokość ozdobnej ramy 180 mm. Skrzynia witraża otwierana, umożliwiająca łatwy i bezpieczny dostęp do systemu oświetleniowego, Skrzynię zamontowano na trzech stalowych zawiasach.
Całość wykonano z kątowników stalowych 30 x 30 mm. Tafla witrażowa zestawiona z ponad 360 kolorowych szkieł witrażowych, poddanych stosownej malaturze i kilkakrotnie wypalanych. Kolorowe elementy zespolono metodą Tiffaniego i oprawiono w dwie szklane tafle, wewnętrzną matową, zewnętrzną przeźroczystą. Odległość tafli witrażowej od płaszczyzny zestawu podświetleniowego 150 mm, wykonanego z taśm led, przyklejonych do płatu blachy aluminiowej.
Taśmy led, zasilane napięciem 12 volt, podzielono na sześć stref. Na każdej strefie stosowny ściemniacz, podłączony do firmowego zasilacza, umożliwiający strefową regulację świetlnego strumienia na poszczególne pola witraża, co stwarza możliwość optymalnego zestrojenia w harmonijną całość, zróżnicowanej kolorystyki elementów witraża. Zamysł i treść witraża znacząco wybiega poza tradycyjne kanony sakralnego witrażownictwa, łącząc elementy sakralne i świeckie z mnogością do zgrania ze sobą zróżnicowanych, symbolicznych detali. Nie łatwe to wyzwanie dla artysty witrażysty, przywykłego do utartych kanonów i nieograniczonej swobody twórczej, no i też poważne zadanie, jak przedstawić w sposób czytelny dla widza, nie jasną do końca wizję witraża, oczekiwaną i żądaną przez zamawiającego, nawiązującą do tragicznej kresowej historii. Ważki też problem, jak odnaleźć wspólny mianownik przekazu dla tak dużej ilości symboli, tak, ażeby witraż stał się czytelny dla adresata witraża, bez potrzeby przywoływania wyjaśniającego tekstu pod obrazem. Podjęcie tematu zobowiązywałoby też do konsultowania z zamawiającym wyrysowanych elementów witraża, w poszukiwaniu tego wspólnego mianownika i dokonywanie zmian, uwzględniających jego oczekiwania. To jednak czas i koszty po stronie wykonawcy, no i też godzenie się na ingerencję we własną wizję artysty witrażysty.
Wizja oczekiwanego witraża to ogniste rumaki i rydwan z księdzem Filipem Zającem, wyrywającym z pożogi nienawiści Matkę Boską Buszczecką. Gorejący kościół w Buszcze i postacie bohaterów 51 pułku piechoty oraz daleki kościółek w Racławicach Śląskich.
A rumaki ? Ile ma ich być? Ich kolory i pęd? Z życzeniem pędu z witraża na widza. A jak przedstawić i rozrysować Madonnę i księdza Filipa ? jak pokazać na rydwanie postacie Madonny i księdza Filipa? Proporcje, Kolorystykę i wymiary postaci? Witraż pionowy czy poziomy? Jakie tło witraża i jak to wszystko spiąć w dynamiczną kolorową kompozycję? I najważniejsze: Jak spełnić zew pamięci bohaterów 51 pułku piechoty, zrozumiały dla widza? Nic dziwnego, że akcja ofertowa bez optymistycznego finału, z nikłą nadzieją na sfinalizowanie tematu. I wreszcie ostatni telefon nadziei.
Pan artysta witrażysta Robert Przebinda w wirtualnej przestrzeni. Przedstawiłem treść zadania. Słuchał, nie zadawał pytań. Skończyłem. Szanowny panie ! Odpowiedział: Czekałem na taki temat. proszę się nie martwić. Zrobimy witraż pionowy, dla jasności kompozycji. To będzie trójkonny rydwan, pędzący z pożogi nienawiści w zaprzęgu z ognistymi rumakami, z Matką Boską Buszczecką i księdzem Filipem. Rydwan podąży do Racławic Śląskich, zabierając po drodze bohaterów 51 pułku piechoty.
Resztę uzgodnimy w trakcie projektowania. A pańskie obawy co do czytelności, tak skomplikowanej mnogości symboliki i jak to pan nazwał: Szukanie i odnalezienie wspólnego mianownika, to prosta sprawa. W sztuce witrażowniczej, istnieje też do dyspozycji liternictwo. To przecież już pan podpowiada, że witraż ma być requiem bohaterom 51 Pułku Piechoty Strzelców Kresowych z Brzeżan, więc taki słowny przekaz na witrażu należy wypisać. Wszystko stanęło na swoje miejsca. Pan Robert Przebinda odczytał swoim talentem oczekiwaną wizję witraża. Proces projektowania i wymiana uwag radosnym aktem tworzenia. Matkę Boską Buszczecką i księdza Filipa umieścił na płaszczyźnie rydwanu, obok siebie.
W zaprzęgu trzy ogniste rumaki: czerwony, biały i złoty, w dynamicznym pędzie z góry w dół, na widza. Skręt w prawo i droga do kościółka w Racławicach Śląskich. Pięć postaci bohaterów 51 pułku piechoty u dołu. Po prawej, u góry, płonący kościół w Buszcze. Po lewej napis: REQUIEM PAMIĘCI BOHATERÓW 51 PUŁKU PIECHOTY STRZELCÓW KRESOWYCH Z BRZEŻAN. Tło witraża po prawej pełne grozy, po lewej napawające nadzieją. Projekt witraża przedstawiono do akceptacji wielebnemu księdzu proboszczowi Parafii Najświętszej Marii Panny Buszczeckiej w Racławicach Ślaskich, Grzegorzowi Turczynowi. Jego radość bezmierna.
Przy drodze z Kędzierzyna – Koźle do Prudnika i dalej do Nysy, na wzgórzu wyniosłym, w Racławicach Śląskich, Świątynia Matki Boskiej Buszczeckiej, mordowanej wraz z Jej wiernymi przez ukraińskich zbrodniarzy. Swoiste to mauzoleum pamięci tragicznych, kresowych losów Madonny i Jej wiernych.
Tam pamięć o księdzu Filipie Zającu i bohaterach 51 Pułku Piechoty Strzelców Kresowych z Brzeżan, w porywie serca Brzeżańczyków i Buszczan, wyniesiona na ołtarze. Ten przekaz uwiecznili w natchnionym rękodziele, mistrzowie sztuki witrażowej, Panowie Robert i Dominik Przebindowie.
MODLITWA DO MADONNY BUSZCZECKIEJ, W INTENCJI BOHATEROW 51 PUŁKU PIECHOTY STRZELCÓW KRESOWYCH Z BRZEŻAN
Zanieś przed oblicze Syna mękę gorejącą, swoją i ich. Zanieś pamięć gorejącą o żołnierzach, podoficerach i oficerach 51 Pułku Piechoty Strzelców Kresowych z Brzeżan. Bronili Ojczyzny. Pan pułkownik Stanisław Widacki, zamordowany w Bykowni. Pan major Krzesław Krzyżanowski, zamordowany w Bykowni. Pan kapitan Marian Krupnicki, zamordowany w niemieckich faszystowskich zaściankach. Pan sierżant Piotr Klimaszewski, wracając z pobojowiska pod Iłżą, zamordowany bestialsko przez ukraińskich zbrodniarzy. Pan podchorąży Józef Kogut, gimnazjalista brzeżański, harcerz. Ciężko ranny w boju pod Iłżą. To męczennicy znani z imienia i nazwiska oraz tysiące innych, o których pamięć zatarł czas. Pamiętaj o nich. Pamiętaj o tych, którzy ginęli za Polskę pod Iłżą, z rąk ukraińskich zbrodniarzy, w gułagach i oświęcimiach, na zesłaniach syberyjskich, w faszystowsko niemieckich obozach zagłady. Pod Monte – Cassino, Lenino, Tobrukiem i na innych już zapomnianych pobojowiskach. Zanieś przed oblicze Syna ich mękę gorejącą.
Po kilkugodzinnej jeździe samochodem w drodze do Gorzowa Wielkopolskiego postanowiłem zatrzymać się na krótki odpoczynek w Niewierzy. W tym gościnnym miejscu działa Pracownia Lamp i Witraży. Jej właściciela Adama Nowaka zastałem przy lutowaniu klosza kolejnej bajecznie barwnej lampy. Artysta zaproponował kawę a ja korzystając ze sprzyjającej okazji pomyślałem o przeprowadzeniu z nim wywiadu.
Marek Wierzbicki – Adamie, od jak dawna zajmujesz się witrażem?
Adam Nowak – Moja przygoda, która stała się wielką pasją rozpoczęła się 30 lat temu. Początkowa fascynacja przekształciła się w ciągu kilku lat w poważne zajęcie, aby w rezultacie przyjąć formę profesjonalną.
MW – Czym jest dla Ciebie sztuka witrażu po tak długim okresie działań praktycznych?
AN – Jest to przede wszystkim uczucie odwzajemnione. Z każdym rokiem coraz lepiej rozumiemy się ze szkłem. Niemal każdego dnia doświadczam nieskończonej twórczej fantazji. Projektowanie, dobór szkieł, malowanie to codzienność w odnajdywaniu rzeczywistości przez kolorowe szkiełka. Proces twórczy podczas wykonywania witraży jest wieloetapowy i najczęściej długotrwały. Tym samym jest pełen zaskoczeń, bo tak naprawdę, to aż do chwili montażu nie jest znany w pełni efekt końcowy.
MW – Wspominałeś podczas jednej z naszych ostatnich rozmów, że Twoje witraże można podziwiać w kościołach.
AN – Tak – moje prace można obejrzeć w kościołach w Lubaniu, Boczowie, Charbielinie, Podrzewiu. Równie fascynujące jest obcowanie z dziełami starych mistrzów. Doświadczam tego realizując prace renowacyjne. Demontaż starych witraży, które niekiedy są w złym stanie, wymaga delikatności archeologa. Opracowanie dokumentacji konserwatorskiej i cały proces przywracania ich do świetności ma w sobie coś z magii. W efekcie uzyskuje satysfakcję i wdzięczność. W minionych latach powierzono mi renowację witraży w Bukówcu Górnym, Boczowie, Dubinie, Miłostowie.
MW – Muszę dla porządku zadać także pytanie typowe – czy wykonujesz tylko witraże sakralne?
AN – Moje prace można spotkać wszędzie tam, gdzie jest wola ich umieszczenia. Są także w oknach obiektów świeckich. Zdobią drzwi mieszkań, tworzą szklane przeszklenia między pomieszczeniami. Ozdabiają również świetliki. No i naturalnie lampy, które wykonuje przede wszystkim na zamówienia osób prywatnych.
MW – Dlaczego spośród tak wielu dziedzin sztuki zająłeś się witrażem?
AN – Z pewnością było to i jest przeznaczenie. Witraż to jedna z najszlachetniejszych odmian sztuki. Kiedy zostanie dobrze zaprojektowany oraz wykonany, to dostarcza właścicielowi ciepła i przenosi go w inny świat. Każdy odbiera przesłanie zawarte w witrażu inaczej. Wygląda on inaczej o poranku, w dzień i wieczorem. Jego odbicie na ścianie, czy podłodze, to niejako cząstka ducha twórcy. Tak mało i tak wiele w jednej barwnej pracy zamontowanej w oknie.
MW – Często spotykam się z twierdzeniem, że proces powstawania witraża jest długotrwały? Co sądzisz o takim twierdzeniu?
AN – Tak rzeczywiście jest. Powstawanie witraża, to kilka etapów. Począwszy o rodzącego się pomysłu, przez tworzenie projektu, dobór i wycinanie szkła, nanoszenie malatury, wypalanie, składanie i montaż. Przy witrażach figuralnych prace malarskie stanowią poważną część realizowanego zadania, gdyż niekiedy proces ten trzeba powtarzać kilkukrotnie. To łącznie wymaga dużo czasu i być może obserwatorowi wydaje się monotonne, ale w każdym momencie wymaga koncentracji i świadomości konsekwencji. Kiedy wypalimy farbę na szkle, to nie można już jej poprawić, gdyż wtapia się w strukturę materiału. Błąd wymaga ponownego przygotowania elementów.
MW – Kto jest dla Ciebie autorytetem, przewodnikiem, mistrzem?
AN – Mistrzów jest wielu, ale staram się nie wzorować na nikim. Pragnę aby moje witraże były projekcją mojego spojrzenia na realizowane tematy. Tym niemniej jestem oczywiście zauroczony dokonaniami naszych wspaniałych mistrzów Józefa Mehoffera i Stanisława Wyspiańskiego. Równie niedościgłe mistrzostwo podziwiam w pracach Adolpha Seilera, Marca Chagall’a, Georga Meistermanna.
MW – Czy sztuka witraży jest popularna?
AN – W historii sztuki witraż miał kilka okresów spektakularnych. Mimo kruchości, ale dzięki rozwojowi technologicznemu średniowiecza i renesansu powszechnie zdobiły świątynie gotyckie Europy. W późniejszych stuleciach również były popularne, ale prawdziwym rozkwitem była secesja. Na przełomie XIX i XX stulecia witraż śmiało przekroczył próg sakralnych realizacji by cieszyć kształtami i barwami codzienność. Secesja, art deco, modernizm, abstrakcjonizm i wiele innych nurtów wprowadziły tą sztukę i doświadczamy jej na każdym kroku. Niestety witraż nie należy do tanich sztuk zdobniczych, ale po transformacji w naszym kraju wkracza on coraz śmielej do przestrzeni miejskiej, mieszkaniowej. Obserwując minione trzy dekady stwierdzam, że ta dziedzina sztuki jest coraz bardziej popularna.
MW – Czy tworzenie witraży jest zarezerwowane tylko dla profesjonalistów?
AN – Tworzenie witraży wymaga przede wszystkim cierpliwości. Opanowanie tajemnic warsztatu nie jest trudne. Tym bardziej że na rynku księgarskim dostępnych jest sporo publikacji o znaczeniu poradnikowym. Witraże może wykonać każda osoba wrażliwa na piękno. Poza chęciami potrzebne są predyspozycje manualne i zdolności plastyczne. Najefektywniejsze jest rozpoczynanie pod okiem mistrza. Nauka trwa całe życie. Nie jestem zwolennikiem kursów. One dają zbyt mało wiedzy i umiejętności.
Życie tak się układa, że witrażystą można zostać całkiem przypadkowo. Pani Tamara Zawadzka witrażystka, amatorka z warszawskiej Woli zdradzi nam jak to było w jej przypadku.
Spotykamy się u pani Tamary, w jej mieszkaniu na Woli. Widać, że mieszka tu człowiek wszechstronnie uzdolniony i o szerokich horyzontach.
Wchodząc zaczynam już dostrzegać pierwsze witraże na ścianach. Potem następne i kolejne. Pani Tamara nie robi z nich galerii swoich dzieł. Po prostu kocha je i dlatego są częścią jej codzienności. Nie nadążam z zachwytami.
Moją uwagę przykuwa fantastyczna lampa witrażowa w trój wymiarze – białe, pnące się schody. Robi niesamowite wrażenie, a ja już wiem, że mam do czynienia z artystką dużego formatu.
Autorka opowiada mi o początkach swoich zainteresowań sztuką tworzenia witrażu. A wszystko zaczęło się w Domu Kultury Zacisze w Warszawie. Pani Tamara wybrała się kiedyś na kiermasz świąteczny w Domu Kultury i zainteresowały ją zajęcia witrażowe. Talent plastyczny ma od zawsze, a wykształcenie techniczne, jest inżynier urządzeń wentylacji, sprawia, że nie jest jej obcy rysunek techniczny i wyobraźnia przestrzenna. Pierwsze projekty i prace witrażowe były naturalnie bardzo proste. P. Tamara uczyła się całego procesu tworzenia witraży metodą Tiffane’go. Najpierw tworzyła projekt w postaci własnoręcznie wykonanego rysunku. Wykorzystywała również gotowe szablony. Następnie przycinała specjalnymi widiowymi nożykami szklane kawałki. Praca wymagała zachowania ostrożności ze względu na ostre kawałki szkła, które potrafiły pękać w nieprzewidzianych kierunkach. Na zajęciach witrażowych zawsze do wyboru było wiele gatunków szkła. Szkło fakturowe i gładkie, przeźroczyste i kolorowe, jak również opalowe. Po wycięciu odwzorowań kształtów z rysunku lub szablonu, następowało ręczne lub maszynowe szlifowanie, oklejanie miedzianą taśmą , układanie na wzorze, smarowanie kwasem solnym i lutowanie. Na koniec było mycie i patynowanie. P. Tamara nadmienia, że cały proces tworzenia wymaga niezwykłej precyzji i uwagi. Zdarzało się, że szkło uparcie pękało i nie można było długo dokończyć dzieła. Złośliwość przedmiotów martwych, albo może siła wyższa. Oparzeń lutownicą również nie udało się również uniknąć. Autorka jednak do płochliwych nie należy i rozumie, że droga do pięknego efektu jest trudna, a dzieło powstaje w wyniku wielu różnorodnych działań, czasami niebezpiecznych, chociaż witraże mogą wykonywać już dzieci w wieku 12 lat, ale pod kontrolą dorosłych.
Po szczegółowym uświadomieniu mi jak wygląda proces powstawania witraży pani Tamara pokazuje mi dorobek swojej artystycznej twórczości w swoim portfolio. Na głównym zdjęciu oczywiście moja ulubiona lampa – schody, robi wyjątkowe wrażenie. Autorka opowiada mi jak wiele trudu wymagało wykonanie tej witrażowej, przestrzennej kompozycji. Tu na pewno przydała się wiedza techniczna. Witraż był spawany dosłownie w powietrzu. Było to trudne wyzwanie, ale efekt jest imponujący. Zdjęcia w port folio pokazują, że p. Tamara nie ogranicza swojej twórczości do jednego wymiaru. Oprócz niesłychanie pięknych kompozycji witraży naściennych, geometrycznych, ale również pejzażowych i roślinnych, w port folio widzę mnóstwo ciekawych, witrażowych projektów użytkowych. Uwagę przykuwa rzadko spotykana kolekcja projektów serwetników witrażowych. Stół na pewno nabiera wykwintności, gdy na nim stanie świąteczny serwetnik z witrażowymi kurami. Każdy z serwetników charakteryzuje inny wzór. Do wykonania zostały użyte piękne kaboszony szklane, ale i po prostu ścinki szkła, bądź naturalne końcówki szkła obcięte z tafli szklanej. I znowu można zauważyć , że wiedza techniczna, wyobraźnia przestrzenna p. Tamary i jej wyjątkowe zdolności plastyczne świetnie się uzupełniają. Kolejne projekty witrażowe, których nie można pominąć to wyjątkowo oryginalne zegary naścienne. Moją uwagę przykuwa zegar Słońce, wyjątkowo oryginalny witraż z kaboszonami. Na zdjęciach pojawia się kolejna fascynująca lampa w stylu japońskim, wykonana ze specjalnie wykonanego ręcznie szkła. Stelaż starej lampy posłużył autorce jako forma do wypełnienia szczególnie pięknymi płytkami szkła, które sprawiają, że ulega się złudzeniu, iż lampa żarzy się żywym płomieniem. Kompozycja zachwyca barwami i stylizacją. Kolejne strony port folio i kolejne zachwycające dzieła sztuki witrażowej. Ozdobne pudełka na różności, wykonane podobną metodą jak serwetniki i w podobnej stylizacji. P. Tamara często w swoich pracach wykorzystuje piękne , kolorowe kaboszony szklane, które razem z barwnymi i fakturowymi płytkami kolorowego szkła tworzą niepowtarzalne kompozycje. Autorka nadaje im znaczenie i wartość, tworząc z nich czy to ozdoby świąteczne, czy wisiory na szyję, czy też ozdobne figurki. P. Tamara współpracowała z Domem Kultury w Warszawie, na ul. Hynka W tym czasie uczestniczyła w plenerach w okolicach Kazimierza Wielkiego wraz z Pracownią Ceramiczną Angoba z Warszawy.
Od trzech lat autorka współpracuje z Państwowym Ogniskiem Artystycznym na ul. Nowolipki w Warszawie. Gdzie pod nadzorem artystów plastyków doskonali swoje dzieła.
Technika witrażowa, to nie jedyna forma obróbki artystycznej szkła, w której p. Tamara próbuje również swoich sił. Zajmuje się również fushingiem czyli spiekaniem szkła w piecu w bardzo wysokich temperaturach. Obraz powstaje przez ułożenie kawałków specjalnego szkła, a następnie stopienie go w wysokiej temperaturze. Cała sztuka polega na tym, by nie za szybko wyciągnąć kompozycję z pieca, ponieważ szkło może wtedy popękać. Obraz w piecu ceramicznym musi przebywać prawie przez dobę. Jest duża szansa, że w POA pojawi się specjalny piec do fushingu i będzie można rozwijać wytwarzanie przedmiotów w tej technice. Jest to marzenie p. Tamary
Koniec roku zawsze obfituje w wystawy prac. Prace uczestników warsztatów są wysyłane na coroczne targi biżuterii do Gdańska, gdzie są wystawiane. Pani Tamara nie lubiła dotąd sprzedawać swoich dzieł, jest z nimi związana silnie emocjonalnie. Może pochwalić się jednak tym, że jej witraż (wykonany w technice łączenia szkła ołowiem), przedstawiający ryby, zdobi ścianę jednego z urzędów w Warszawie. Wielokrotne wyróżnienia na wystawach i w konkursach są wyznacznikiem wyjątkowych zdolności p. Tamary. Autorka prac ma w planach założenie własnej strony internetowej, na której będzie można dokonywać zakupów jej wyjątkowo pięknych witrażowych dzieł. Miejmy nadzieję, że nastąpi to wkrótce. Pani Tamara otworzy swoje witrażowe okno na świat i jej dzieła będzie można nie tylko podziwiać na zdjęciach, ale cieszyć się również z ich posiadania.
Katarzyna Leszczyńska: W poprzednim wydaniu Gazety Powiatowej obiecaliśmy czytelnikom opowieść o witrażach znajdujących się w różnych miejscach powiatu legionowskiego. Mówił Pan o wykonanym przez siebie spisie. Skąd taki pomysł?
Andrzej Bochacz: Odpowiedź nie jest skomplikowana – idei utworzenia Krainy Witraży, w naturalny sposób powinno towarzyszyć zgromadzenie informacje o witrażach, które znajdują się na tym terenie. Powiat jest duży i w wielu miejscach można się spodziewać instalacji szklanych dzieł. Właściwie należałoby powiedzieć, że celem tej inwentaryzacji jest zebranie wszelkich informacji związanych z powiatem legionowskim, które są związane z tą dziedziną sztuki. Rozpoczęliśmy od wizyt w parafiach, bo witraż jest silnie związany ze sztuką sakralną. Odwiedzamy instytucje oraz prywatnych właścicieli, którzy są w posiadaniu takich prac. Sięgamy również do bogatych archiwów Muzeum Historii w Legionowie. Przede wszystkim ze względu na bardzo bogate zbiory, ale także z uwagi na wyjątkowo przyjazną atmosferę. Szczególnie ciekawą informacją, którą obecnie zgłębiamy jest istnienie w okresie międzywojennym w Legionowie huty szkła. Produkowała ona butelki, ale kto wie, może były prowadzone prace nad indywidualną produkcją szkła katedralnego?
Katarzyna Leszczyńska: Zatem jest Pan pierwszą osobą, która przymierzyła się do tego, wydaje mi się – niełatwego zadania. Jaki był cel powstania dokumentacji i ile czasu to zajęło?
Andrzej Bochacz: Taki spis, o ile wiem, nigdy nie był realizowany. Tymczasem z biegiem lat zacierają się różne informacje w naszej pamięci. Postanowiłem uchwycić stan bieżący, który będzie dobrym początkiem do prowadzenia wykazu witraży w powiecie legionowskim. Poza tym mam głębokie przekonanie, że powstanie Krainy Witraży przyczyni się znacząco do pojawiania się nowych instalacji w naszym otoczeniu. Spis realizujemy od pół roku i praca z pewnością potrwa do końca bieżącego roku.
Katarzyna Leszczyńska: Zapewne większość witraży znajduje się w obiektach sakralnych? Czy może Pan wymienić kilka przykładów i przybliżyć historię ich powstania.
Andrzej Bochacz: Rzeczywiście witraż jest kojarzony głównie z obiektami sakralnymi. W przestrzeń świecką wkroczył śmiało dopiero przed stu laty. W okresie secesji powstało bardzo dużo instalacji w instytucjach oraz domach prywatnych. Bez względu na miejsce, w którym można je podziwiać, są one jak zawsze barwne i zachwycające. Bardzo często właśnie te sakralne niosą ze sobą wiele głębokich myśli. Jednym z celów instalacji witraży w kościołach, było opowiedzenie treści ewangelicznych oraz przedstawienie świętych, tak by były one czytelne dla wiernych. W kościele p.w. Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny w Serocku znajdują się bardzo ciekawe witraże wykonane w większości wg projektów M. L. Boruckiego w latach 1934 – 1938. Niestety podczas II wojny światowej uległy zniszczeniu. W latach 70 i 80 XX stulecia zostały odtworzone przez uznana pracownię witrażową Państwa Bednarskich z Rypina. Warto obejrzeć witraże w kościele p.w. Matki Bożej Fatimskiej w Zegrzu. Zaprojektowane zostały i wykonane w znakomitej pracowni witrażowej Ars Antiqua. Zainstalowano je w latach 2006 – 2011 i wyróżniają się nowoczesną a zarazem czytelną stylistyką. Witraże w kościele p. w. N. M. P. Królowej Polski w Jabłonnie powstały w latach 60 i 70 XX wieku. Wykonane zostały wg projektów Marii Kruszewskiej a wykonane w znanej pracowni pana Józefa Olszewskiego z Warszawy. Parafii w dekanacie legionowskim jest znacznie więcej i we wszystkich znajdziemy piękne witraże. Wiele witraży, podobnie jak w Serocku, powstało przed II wojną światową, ale niestety działania wojenne przyczyniły się do ich zniszczenia. W rekonstrukcji oraz instalacji nowych zawsze brały udział doświadczone pracownie witrażowe.
Katarzyna Leszczyńska: Czy baza, jaką Pan stworzył, jest w jakiś sposób dostępna dla mieszkańców powiatu legionowskiego i turystów? Można by latem wyruszyć na wycieczkę, powiedzmy „szlakiem legionowskich witraży”.
Andrzej Bochacz: Informacje na temat dzieł w Krainie Witraży zaczynamy stopniowo udostępniać w naszym wspólnym serwisie www.krainawitrazy.com Materiałów jest sporo, ale mam nadzieję, że w ciągu najbliższych kilku miesięcy uda nam się zaprezentować je w całości. Pomysł wycieczki turystycznej „szlakiem legionowskich witraży” jest doskonałym pomysłem. Byłoby to nawiązanie do wycieczek jakie organizowane są w ramach Krainy Witraży o nazwie Szlakiem mistrzów witrażu. Podczas tych imprez zwiedzamy inne miasta, by poznawać ich dzieła. Dotychczas byliśmy w Krakowie, Łodzi, Włocławku i Rypinie. W bieżącym roku, we wrześniu, odbędzie się wycieczka do Wrocławia. Są to wyjątkowe spotkania miłośników sztuki witrażowej, podczas których rozmawiamy niemal wyłącznie o naszych zainteresowaniach.