Kategoria: Artykuł

Wielkanoc 2024

Koleżanki i Koledzy, Sympatyczki i Sympatycy, Miłośniczki i Miłośnicy

w te jasne i pełne nadziei święta Wielkanocne, pragniemy przesłać Wam życzenia pełne ciepła i radości. Niech ten czas będzie dla Was źródłem inspiracji, odnowy i kreatywnych pomysłów, które rozświetlą Waszą pasję do sztuki witrażu i mozaiki, jak promienie wiosennego słońca rozświetlają kolorowe szkła.

Niech magia tych dni napełni Wasze serca spokojem i szczęściem, a otaczająca Was natura będzie przypomnieniem o nieustającej zmienności i pięknie życia. Życzymy Wam, abyście znaleźli czas na odpoczynek, ale również na rozwijanie swoich artystycznych zainteresowań, czerpiąc radość z każdego momentu tworzenia.

Niech te Święta Wielkanocne przyniosą Wam mnóstwo pomysłów do realizacji Waszych projektów, niezależnie od tego, czy będą to witraże, które ożywiają światłem Wasze domy, czy mozaiki, które składacie z tysięcy kolorowych fragmentów, tworząc coś wyjątkowego i niepowtarzalnego.

Życzymy Wam zdrowia, radości oraz niekończącej się pasji do tworzenia. Niech nadchodzący czas będzie pełen owocnych spotkań, wzajemnej inspiracji i sukcesów w każdym aspekcie życia.

Z serdecznymi pozdrowieniami

Alex i Andrzej

Zjazd easyArt 25-27.08.2023 Legionowo

Zapraszamy serdecznie na kolejny zjazd easyArt. Rozpoczynamy 25 sierpnia 2023 roku (piątek) i działamy do 27 sierpnia 2023 roku (niedziela). Będziemy uczestniczyli w ostatnim etapie tworzenia trzeciej mozaiki cyklu Okruchy czasu. W tym roku zamontujemy mozaikę poświęconą 90 rocznicy zwycięstwa w zawodach o puchar Gordona Bennetta. Zaczniemy pracę przy mozaice Arka Noego wg obrazu Marka Krausse. Zaprezentujemy proces budowy własnego niskobudżetowego pieca do wypału szkła (malatura i fusing). Najważniejsza będzie jak zawsze radość spotkania, słodycz ciast i moc z tutejszych winnic.

Legionowo ul. Jagiellońska 8 (tel. kontaktowy 602239847)

Plan zjazdu:

Dzień pierwszy 25.08.2023 (piątek)

9:00 – start, czyli zaczynamy od kawy i herbaty

10:00 do 15:00 – prace przy mozaikach i dyskusje

15:00 do 16:00 – przerwa obiadowa

16:00 do 18:00 – prezentacja procesu budowy niskobudżetowego pieca do wypału szkła i fusingu

18:00 do 21:00 – prace przy mozaikach i dyskusje

Dzień drugi 26.08.2023 (sobota)

9:00 – start, czyli zaczynamy od kawy i herbaty

10:00 do 14:00 – prace przy mozaikach i dyskusje

14:00 do 15:00 – przerwa obiadowa

15:00 do 18:00 – prace przy mozaikach i dyskusje

18:00 do 21:00 – integracja w aptece

Dzień trzeci 27.08.2023 (niedziela)

9:00 – start, czyli zaczynamy od kawy i herbaty

10:00 do 15:00 – prace przy mozaikach i dyskusje

15:00 – pożegnania i do zobaczenia za rok

Zgłoszenia na profilu FB – https://www.facebook.com/events/957088618772526?ref=newsfeed

Zmarł Prof. Andrzej Białkiewicz, rektor Politechniki Krakowskiej

Z głębokim żalem informujemy o odejściu Prof. dr hab. inż. arch. Andrzeja Białkiewicza, Rektora Politechniki Krakowskiej. Z uczelnią był związany przez blisko 50 lat, od wkroczenia w jej mury jako student architektury. Jego odejście to ogromna strata nie tylko dla uczelni, ale także dla środowiska akademickiego Krakowa i Małopolski oraz świata polskiej nauki i architektury. Tracimy człowieka niezwykłej pracowitości, skromności i życzliwości, który pokładał wielką ufność w ludziach.

Prof. Andrzej Białkiewicz urodził się 13 czerwca 1954 r. w Czeladzi. W 1978 r. ukończył studia na Wydziale Architektury Politechniki Krakowskiej i rozpoczął pracę w Zakładzie Rysunku, Malarstwa i Rzeźby na Wydziale Architektury Politechniki Krakowskiej, którym sam kierował w latach 2011-2020.

8 lipca 2020 r. został wybrany na rektora Politechniki Krakowskiej. Wcześniej pełnił funkcję prorektora uczelni i był odpowiedzialny m.in. za inwestycje, rozwój infrastruktury badawczej i dydaktycznej oraz współpracę z otoczeniem samorządowym i gospodarczym.

Prof. Białkiewicz łączył pracę naukową i dydaktyczną z bogatą praktyką architektoniczną. Jego główne obszary zainteresowań badawczych dotyczyły teorii architektury współczesnej, a zwłaszcza architektury modernistycznej, roli rysunku w działalności architektów, zachowania dziedzictwa architektonicznego, procesów nadawania zabytkom architektury współczesnych funkcji, w tym zjawiska desakralizacji obiektów zabytkowych. Był autorem lub współautorem ok. 140 publikacji naukowych w czasopismach krajowych i międzynarodowych oraz trzech monografii. Do jego wielu nagród i odznaczeń należały m.in. Honorowa Odznaka Politechniki Krakowskiej oraz doroczne Nagrody Rektora PK za działalność naukową, dydaktyczną i organizacyjną. Odeszła wyjątkowa postać, która była współautorem wielu sukcesów i współtwórcą strategii rozwoju Politechniki.

Prof. Białkiewicz był gorącym sympatykiem Stowarzyszenia Miłośników Witraży i gościł na wielu konferencjach naukowych.

Witraże w prezbiterium wiskickiego kościoła

Ks. Witold Marian Okrasa

W prezbiterium naszej świątyni znajdują się trzy witraże okienne. Pochodzą z końca XIX wieku lub z początku XX wieku. Prawdopodobnie zostały wykonane w Innsbrucku – znajduje to swoje potwierdzenie w dokumentacji parafialnej – a dokładniej, w pracowni Tiroler Glasmalerei-Anstalt, czyli w tym samym warsztacie, który wykonał witraże Stanisława Wyspiańskiego do kościoła Franciszkanów w Krakowie, w tym słynny witraż „Boga Ojca” oraz św. Franciszka i bł. Salomei.

Nasze witraże charakteryzuje się lekkością i pewną dozą swobody, charakterystyczną dla francuskiej szkoły witrażowej, odmiennej od niemieckiej. Każdy z nich składa się z 12 szklanych kwater, odgraniczonych metalowymi ramkami. Szkło zwane golden rose zostało przyozdobione wieloma kolorami i wypalone.

Prawdopodobnie ufundował je hr. Feliks Sobański, herbu Junosza, dziedzic Guzowa, człowiek bardzo zasłużony dla Kościoła. Na witrażach nie odnaleziono sygnatur wykonawców. Nie zostały odkryte pod elementami żelaznej konstrukcji przeszklenia podczas renowacji witraża św. Kazimierza w 2022 r.

Witraże mają kształt prostokąta, zakończonego łukiem ostrym. Kompozycja każdego z nich jest podobna: wielki panel, otoczony roślinną, dekoracyjną ramą, zwaną bordiurą.

Bordiura ma motyw sztywnej wici z naprzemiennie zielonymi i złotymi listkami oraz pąkami kwiatów – niebieskich i złotych rozetek. Wić poprowadzona jest na tle czerwonych i niebieskich płytek szkła. W centrum każdej kompozycji na wzorzystej makacie z frędzlami, trzymanej za górne rogi przez dzierży oszczep, który za chwilę wbije w ciało szatana, natomiast w lewej – tarczę z napisem: ,,Vincit/ vim/ virtus” (oznaczającym: ,,Cnota zwyciężyła przemoc”).

Szatan jest przedstawiony w postaci zezwierzęconego człowieka, z odwróconymi dłońmi i z długimi, złożonymi skrzydłami, upodobnionymi do skrzydeł nietoperza. Czerwona skóra diabła i jego rude włosy nawiązują do symboliki ognia piekielnego. Leży wsparty rękami o pędy winorośli, z widocznym grymasem wściekłości na twarzy i wzrokiem skierowanym ku swojemu pogromcy. Obok szatana leży korona, która spadła z jego głowy.

Złoty diadem na głowie wodza zastępów anielskich podkreśla jego główną rolę w zwycięskiej walce z szatanem i innymi złymi duchami. Przy dolnej krawędzi witraża znajduje się napis: ,,Święty Michale módl się za nami”, który zaprasza nas do szukania u niego pomocy.

Witraż z wizerunkiem św. Stanisława BM, patrona parafii, znajduje się w oknie po lewej stronie. Święty przedstawiony jest jako brodaty mężczyzna, ubrany w bogato zdobione szaty w kolorze czerwonym, zielonym, fioletowym, z akcentami złota. Nosi czerwoną stułę, a na głowie – infułę. W prawej ręce trzyma miecz, skierowany ostrzem w dół, a w lewej – księgę w niebieskiej oprawie. Na jego prawym ramieniu wspiera się o pastorał ze złotą krzywaśnią. Święty stoi na jasnoniebieskich, rozchylonych kwiatach. Przy dolnej krawędzi tego witraża znajduje się napis: „Święty Stanisławie, módl się za nami”. Witraż przy oglądzie z wysokości rusztowania zaskakuje nas niewidocznymi z dołu świątyni szczegółami.

Uwagę zwracają wizerunki na biskupiej kapie. Doliczyć się można przynajmniej ośmiu twarzy. Na zdjęciu anioła, znajduje się postać świętego. Niebiańscy prezenterzy świętych Stanisława BM., Michała Archanioła i Kazimierza królewicza posiadają młodzieńcze rysy twarzy, ale nie są jednakowi. Mają nałożone tuniki, posiadają rozłożone i uniesione, różnobarwne skrzydła.

Dolna i górna strefa witraży wypełnione są dekoracyjnymi pędami kwitnącej i owocującej winorośli. W dolnej strefie, na czerwonej tarczy herbowej powinien znajdować się złoty baran, herb fundatora witraży, hr. Feliksa Sobańskiego.

Tymczasem znajduje się tam koziołek. Z biblijnego punktu widzenia nie stanowi to problemu, bo w starotestamentowym kulcie ofiarniczym mógł być składany w ofierze samiec z baranów lub koziołków. Dumnie kroczy on po zielonej kępie i spogląda w lewą stronę. Na tarczy herbowej znajduje się najcenniejszy czerwono-fioletowy kolor, który pojawia się jeszcze w kilku innych miejscach. Ze względu skomplikowany proces technologiczny i koszty nie występuje on w obecnie tworzonych witrażach. Do jego uzyskania stosowano prawdziwe złoto, ale aby wykonać herb należało ten cenny kolor w polu przeznaczonym na wizerunek wytrawić azotanem srebra i uzyskać wizerunek w kolorze przypominającym złot a następnie ponownie umieścić szkło w piecu dla zahartowania.

Witraż z wizerunkiem św. Michała Archanioła, który pokonuje szatana, znajduje się w oknie środkowym zdjęcie do zmiany. Przedstawia złotowłosego młodzieńca w lśniącym puklerzu, odzianego w zielony płaszcz z podbiciem w kolorze fioletowym, z wielobarwnymi, rozpostartymi skrzydłami. Młodzieniec stoi na plecach szatana i depcze go swoimi stopami. Na nogach ma ciężkie wojskowe sandały z rzemieniami oplatającymi łydki, zwane caligae. W prawej ręce prawdopodobnie ukazany jest św. Piotr Apostoł i św. Jan Apostoł i Ewangelista.

Z kolei witraż po prawej stronie ołtarza przedstawia młodzieńca św. Kazimierza królewicza. Stoi on na palmie, wyrastającej z winorośli. Ubrany jest w okazałą zbroję i książęcy płaszcz: czerwony z zielonym podbiciem i gronostajowym kołnierzem. Na jego głowie, pełnej złocistych loków, lekko opuszczonej ku prawemu ramieniu, znajduje się książęca mitra. Na stopach św. Kazimierza są krótkie, czerwone ciżmy. Święty posiada miecz zawieszony przy boku, a na szyi złoty łańcuch. Lewą ręką wspiera się na tarczy z napisem: ,,IN / MEMORIAM AETERNA / ERIT IVSTVS / PSAL 111. 7.”. Można to przetłumaczyć następująco: „W wiecznej pamięci będzie sprawiedliwy”. Natomiast w prawej ręce trzyma białą lilię. To symbol złożonego przez niego ślubu czystości. Przy dolnej krawędzi witraża znajduje się napis: ,,Święty Kazimierzu, módl się za nami”.

W opracowaniu autor skorzystał z opracowania Pani Danuty Czapczyńskiej-Kleszczyńskiej – „Witraże w kościele parafialnym w Wiskitkach”

S.G. Żeleński – o rodzinie i witrażach – Danuta Czapczyńska-Kleszczyńska

S.G. Żeleński to nazwisko a zarazem nazwa własna firmy Krakowski Zakład Witrażów i Fabryka Mozaiki.

 

 

 

Książka Pani Danuty Czapczyńskiej-Kleszczyńskiej to praca naukowa, opowieść i wspomnienie w czterech odsłonach:

  1. bezkompromisowe i ambitne życie Stanisława Gabriela Żeleńskiego,
  2. cierpliwe, pracowite i odważne losy Izy z Madeyskich Żeleńskiej, żony Stanisława,
  3. sumienna, aktywna postać Adama Żeleńskiego, który dzięki rodzicom mógł i korzystał z życia,
  4. historia najbardziej utytułowanej oraz o największym dorobku polskiej pracowni witrażowej.

Danuta Czapczyńska-Kleszczyńska jest absolwentką historii sztuki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jest członkinią Stowarzyszenia Historyków Sztuki oraz Towarzystwa Miłośników Historii i Zabytków Krakowa. W latach 2008-2018 była prezesem Stowarzyszenia Miłośników Witraży „Ars Vitrea Polona”.

Postawę Stanisława Gabriela autorka nakreśliła krótkim, ale oddającym rzeczywiste zaangażowanie opisem.

„Żeleński od początku miał jasno zarysowany model działania. Chciał zakład uczynić nie tylko krakowskim, ale i polskim, dlatego zabiegał o współpracę z wieloma twórcami, głównie ze środowiska krakowskiego i lwowskiego, zarówno starszymi, jak i młodymi absolwentami Akademii Sztuk Pięknych i Szkoły Przemysłowej w Krakowie. Była im bliska idea popierania i rozwoju rodzimej sztuki stosowanej propagowana przez Towarzystwo Polska Sztuka Stosowana założone w roku 1901 z inicjatywy Jerzego Warchałowskiego, którego członkami byli i Stanisław Gabriel Żeleński, i jego żona. W przyszłości Żeleński jasno wyrazi związek swojego Zakładu z TPSS i odżegna się od sięgania po obce wzory, od czego w praktyce będą się zdarzać odstępstwa.”

 Z pracownią witrażową współpracowali wybitni polscy artyści malarze a dzieła, które w niej powstawały były zachwycające.

„W roku 1909 do „małego skromnego kościoła” w Gościeszynie pod Wolsztynem Zakład wykonał witraż z przedstawieniem św. Stanisława wskrzeszającego Piotrowina.

Ks. Ludwik Górski zachwycony kompozycją Stefana Matejki pisał:

Witraż ten […] pozostawia het daleko za sobą podobne witraże, pochodzące z pracowni wrocławskich i frankfurckich, chociaż te dostarczają dotąd tylu kościołom poznańskim, berlińskim i innym witrażów, ale różnica między witrażami krakowskiego Zakładu, a rzemieślniczymi wrocławskimi, jak między różą szlachetną, istnym arcydziełem przyrody i starania artysty ogrodnika, a tuzinkową, stulistną […].”

Historia Krakowskiego Zakładu Witrażów jest długa. Z perspektywy roku 2022, to już 120 lat. W tym okresie obok sukcesów, stanem naturalnym była praca ponad siły i mierzenie się z codziennymi trudami w prowadzeniu przedsiębiorstwa. Podczas I wojny światowej zginął Stanisław Gabriel Żeleński. Tym samym cały ciężar zarządzania pracownią spadł na barki Izy Żeleńskiej. Przez kilkadziesiąt lat wykazywała się dużą skutecznością, oddaniem i wysokimi kwalifikacjami. Dobrze obrazują to przygotowania do Wystawy Krajowej w Poznaniu w 1929 roku.

„Pawilon niby gotowy, kończy się malować, – instalacje elektr. gotowe, mają połączyć z prądem i na próbę zaświecić. – Schody przy pawilonie wykańczają. – Szklenie idzie wolno, – bo zaczyna się od najgorszej roboty, – t.j. wież, – a więc lampy mocno osadzone, i okitowane, żeby się później nie sypało pod naporem wiatru, – niemniej siedzę teraz przy nich i popędzam, bo inaczej nic nie robią. – Wszystko kosztuje nieprawdopodobnie dużo.”

Z oczywistych powodów sporo miejsca w książce zajmują szkice o barwnym życiu i twórczości artystycznego Krakowa.

Pracownia Żeleńskich była swoistym centrum kulturalnym a rodzina często bywała na salonach. Z zachowanego zaproszenia dla Izy Żeleńskiej, zapowiadającego przednią zabawę dowiadujemy się:

„Staraniem zjednoczonych towarzystw przeciwgruźliczych oraz miłośników dramatu klasycznego, a na dochód osób, pozbawionych chleba i stanowisk przez ukazanie ich w całej nagości w „Szopce krakowskiej”, odbędzie się WIELKA REDUTA PRASY HYDRAULICZNEJ w nowo urządzonych przez p.p. artystów salach Jamy Michalikowej przy ul. Floriańskiej 45.  Pod protektoratem JW. Pana Protomedyka Galicyi i Lodomeryi oraz JW. Pani Racheli z Bronowic […]. Komitet ściślejszy ma zaszczyt zaprosić JWP. Panią Izę Żeleńską – do swego / grona w charakterze wiceprezesa /owej-ostwa jako że członków zwyczajnych, wzorem obecnego Koła Polskiego, komitet nie posiada. […] Dla pań obowiązuje tête coifféc, pantalon fermé, dla panów strój balowy wykluczony. […]”

Pełne anegdot i ciekawych historii są także portrety rodziny i przyjaciół.

Tę wspaniałą opowieść wzbogacają setki zdjęć i skanów dokumentów. Rodzina i pracownia przetrwały dwie wojny światowe, by doświadczyć siermiężności komunizmu. Zawiłe i skomplikowane losy członków rodziny i bliskich przyjaciół dostarczają czytelnikowi niemal sensacyjnych wrażeń.

Opowieść Danuty Czapczyńskiej-Kleszczyńskiej i liczne relacje osnute wokół dziejów rodziny Żeleńskich tworzą nie tylko oryginalną galerię postaci wybitnych i artystów, ale przede wszystkim – różnobarwny i żywy obraz przeszłości Polski, w której życie kulturalne byłyby znacznie uboższe bez tego znakomitego rodu. Staranny i piękny język autorki sprawia, że czytanie książki dostarcza także przyjemności.

„S.G. Żeleński – o rodzinie i witrażach” to praca naukowa. Autorka z benedyktyńską cierpliwością przez lata gromadziła materiały źródłowe, które są osnową książki. Dwa tysiące przypisów, spisy, listy, bibliografia oraz indeks nazwisk będą z pewnością pomocne dla kontynuatorów badań Danuty Czapczyńskiej-Kleszczyńskiej.

Książka jest dostępna w sklepie www.mandragora.waw.pl

Witraże krakowskie w kamienicach mieszkalnych i obiektach użyteczności publicznej z przełomu wieków XIX i XX – Krystyna Pawłowska

W 2010 roku organizowałem wycieczkę do Krakowa. Celem były słynne witraże w kamienicach w tym mieście. Postanowiłem zaprosić przyjaciół z grupy easyArt, która skupia pasjonatów tej dziedziny sztuki. Dylematem było ustalenie planu dwudniowej eskapady.

Z pomocą przyszedł Internet, który doprowadził mnie do szeroko opisywanego pierwszego wydania, z 1994 roku, książki Pani prof. Krystyny Pawłowskiej. Harmonogram wycieczki udało się ustalić w ciągu kilku dni, dlatego w maju niemal trzydzieści osób mogło zachwycać się urodą szklanych dzieł.

W ręku trzymam drugie, rozszerzone wydanie wydrukowane staraniem Stowarzyszenia Miłośników Witraży Ars Vitrea Polona w 2018 roku. Pierwsze rozeszło się błyskawicznie, choćby z uwagi na niezbyt duży nakład i w ciągu kilku lat książka prof. Krystyny Pawłowskiej uzyskała status białego kruka.

Autorka we wstępie napisała:

„Wszystko zaczęło się najzupełniej przypadkowo, gdy po raz pierwszy weszłam do sieni jednego z krakowskich domów. Zwykła kamienica mieszkalna z początków XX wieku pozornie nie wyróżniała się niczym szczególnym. Sądziłam, że znam ją bardzo dobrze, gdyż ulicę, przy której stała, przemierzałam przedtem setki razy. Nie przypuszczałam więc, że wewnątrz, nie w mieszkaniu, lecz już na klatce schodowej, zobaczę coś nadzwyczajnego. Trzy wielkie witraże bardzo kolorowe i bez wątpienia bardzo ładne początkowo wydały mi się czymś zupełnie wyjątkowym. Wkrótce przekonałam się jednak, że w sieniach i klatkach schodowych krakowskich kamienic zobaczyć można prawdziwą kolekcję takich kolorowych okien.”

Prof. dr hab. inż. arch. Krystyna Pawłowska

posiada duszę człowieka renesansu. Była wykładowczynią architektury na Politechnice Krakowskiej i na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jest założycielką Stowarzyszenia Miłośników Witraży Ars Vitrea Polona. Współpracowała
z ośrodkami naukowymi we Francji, Słowacji, Wielkiej Brytanii, Chorwacji i Japonii. Pani profesor jest członkiem Międzynarodowej Rady Ochrony Zabytków i Miejsc Historycznych (ICOMOS), wchodzi w skład zarządu Komisji Krajobrazu Kulturowego Polskiego Towarzystwa Geograficznego oraz jest członkiem Komisji Urbanistyki i Architektury Oddziału PAN
w Krakowie.

Moda na witraże w okresie przełomu XIX i XX stulecia przyszła do Polski z Paryża, Londynu, Wiednia i innych europejskich miast, gdzie tryumfowała secesja. W Krakowie działało kilka pracowni, ale prawdziwy rozkwit nastąpił z chwilą pojawienia się Krakowskiego Zakładu Witrażów i Mozaiki Szklanej S.G. Żeleński.

Powszechność tej formy ozdabiania wnętrz była tak duża, że mimo niespełna dwudziestoletniego okresu szczególnie intensywnego rozwoju tego rynku, mimo dwóch przerażających wojen, do dnia dzisiejszego przetrwało wiele zachwycających często realizacji.

Dzięki wytrwałej, kronikarskiej konsekwencji oraz cierpliwości, Pani Profesor Krystyna Pawłowska zgromadziła niepowtarzalny materiał o znaczeniu inwentaryzacyjnym oraz badawczym. Poza niewątpliwym walorem naukowym tego szczególnego opracowania, nie mniej ważnym jest również znaczenie popularne. Ta książka jest wspaniałym przewodnikiem po Krakowie witraży. Opracowań poświęconych krakowskim przeszkleniom sakralnym jest kilka. Jednak nie było do momentu pojawienia się tej pozycji na rynku wydawniczym tak wyczerpującej w zakresie „codziennej” sztuki witrażowej.

W książce znajdziemy wiele fascynujących skrawków kroniki młodopolskiego Krakowa. Przykładem jest zabawny wierszyk Tadeusza Boya Żeleńskiego (rodzony brat Stanisława Gabriela Żeleńskiego), który krążył w tamtych czasach po krakowskich salonach.

Ze „Słówek” Boya

„Gdy kto kupi sobie placyk,

Aby zbudować pałacyk,

Czym najlepszy gust okaże?

Wprawiając szybko witraże.

Gdy kto pokumał się z biesem

I duszę zgubił z kretesem,

Czym przewiny swoje zmaże?

Fundując wielkie witraże.

Gdy odwieczny wróg bez sromu

Gnębi nas we własnym domu,

Czym żywotność swą okażem?

Tylko Wawelskim witrażem.

Urzędnik – nie wie, co zrobić,

Chciałby domek przyozdobić,

Ale ma zbyt szczupłą gażę –

Daje na spłaty witraże.

A jeżeli mam grobowiec,

Jak go tu przystroić, powiedz?

Jak uwiecznić zmarłych twarze?

Daj te gęby na witraże.

Gdy się ma fabryczkę własną,

W Europie trochę ciasno,

W Ameryce się pokaże –

Do you kauf the uaiteraże?

Patrzą Indian dzikie szczepy

Ściskając w rękach oszczepy,

Cóż im niosą blade twarze?

Wybieraj: śmierć lub witraże!

Pożar zniszczył kościół cały,

Tylko gruzy się zostały.

Cóż przetrwało po pożarze?

Beton, mozaika, witraże.

Ale dziś jesteśmy przecie

Między swymi, w kabarecie,

Cóż pan tutaj nam pokaże?

…Trzeba zmienić te witraże”

Autorka w publikacji w wielu miejscach zajmująco opisuje warsztat analityczny historyka sztuki:

„Nie tylko architekci pozostawiali „wizytówki” swej twórczości w miejscach, gdzie mieszkali. Na przykład z życiorysu Henryka Uziembły wiadomo, że ten jeden z najpłodniejszych witrażystów mieszkał przez jakiś czas przy ul. Garncarskiej 5, a pracownię wynajmował przy placu Szczepańskim 2. W obu tych domach do dziś zachowały się witraże. Czy są one dziełem Uziembły, nie wiadomo, gdyż żaden z nich nie jest sygnowany. Lecz z dużą dozą prawdopodobieństwa można przypuszczać, że ta zbieżność nie jest dziełem przypadku. Może na przykład artysta projektowaniem witraży spłacał swój czynsz. Szczególnie cztery witraże z placu Szczepańskiego (maki, słoneczniki, irysy i sowa) można przypisać właśnie jemu z uwagi na motyw i manierę rysunku. Na parterze tego domu mieścił się Zakład Pogrzebowy Concordia Jana Wolnego („własna fabryka trumien”), który jeszcze długo po II wojnie światowej funkcjonował w tym miejscu. Sam dom oprócz witraży posiada wiele innych ciekawych detali, np. secesyjną windę.”

„Witraże krakowskie w kamienicach…” to 3w1.

  1. Największą wartością tej pozycji jest szczegółowa ocena realiów okresu, w którym nastąpiło odrodzenie światowej sztuki witrażowej. Autorka obiektywnie i interesująco przedstawiła znaczenie Krakowa, artystów i rodzimych warsztatów w epoce Młodej Polski.
  2. Publikacja jest bezcennym spisem i inwentaryzacją krakowskich witraży w przestrzeni miejskiej. Dzięki temu posiada ona walor profesjonalnego i rzetelnego przewodnika po Krakowie.
  3. Barwne ilustracje wszystkich omawianych witraży są dodatkowym walorem i wzmagają pragnienie zobaczenia oszkleń w rzeczywistości.

Połączenie wnikliwości naukowej i przystępnego, popularnego języka nie jest łatwe. Książkę czyta się szybko i z przyjemnością, co jest dodatkowym atutem.

Do lektury przystępowałem z niecierpliwością. Z zaciekawieniem, często przeskakiwałem między różnymi miejscami, aby sprawdzić adres, rozmiar lub po prostu zobaczyć zdjęcie. Fascynująca przygoda, która za jakiś czas z pewnością zaowocuje powtórką krakowskiej wycieczki. Tak wiele zostało jeszcze do zobaczenia.

Książkę Pani prof. Krystyny Pawłowskiej szczerze polecam.

Odbiorcami są historycy sztuki, miłośnicy witraży, przewodnicy, przyjaciele Krakowa i admiratorzy piękna.

Książka jest dostępna w sklepie www.mandragora.waw.pl

 

Kraków miasto witraży. Wystawa plenerowa z okazji 120-lecia Pracowni i Muzeum Witrażu.

18 sierpnia o godzinie 19:00 Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski uroczyście otworzy plenerową wystawę “Kraków miasto witraży” przygotowaną przez Pracownię i Muzeum Witrażu na krakowskich Plantach.
Otwarcie odbędzie się na zwieńczeniu ul. Piłsudskiego nieopodal Collegium Novum.
Wystawa ta jest częścią obchodów 120-lecia Krakowskiego Zakładu Witrażów S.G. Żeleński, który dzisiaj funkcjonuje pod nazwą Pracownia i Muzeum Witrażu. Jest to niestandardowy projekt łączący w sobie elementy świetlnej iluminacji, instalacji artystycznej i szlaku dziedzictwa. Osiemnaście wybranych latarni otrzymało niezwykłą oprawę w formie instalacji ilustrujących osiemnaście kompozycji witrażowych i architektury, w której się znajdują.

Wystawa, wpisująca się także w ogłoszony przez UNESCO Rok Szkła 2022, będzie ozdabiać Planty do końca roku.

Dzięki działającemu od 1902 roku Krakowskiemu Zakładowi Witrażów S.G. Żeleński, w Krakowie tworzyli witraże najwybitniejsi artyści Młodej Polski: Stanisław Wyspiański, Józef Mehoffer, Wojciech Jastrzębowski, Henryk Uziembło, Karol Frycz i wielu innych. Na początku XX wieku powstawały tu koncepcje stanowiące twórczy wkład w nurt wszechobecnej secesji. Pojawiły się znamienne cechy odrębności krakowskich witraży, zyskując nazwę Krakowskiej Szkoły Witrażu. Co ciekawe, odbywało się to na wielu poziomach – od monumentalnych dzieł, jak “Bóg Ojciec” Stanisława Wyspiańskiego w Kościele Franciszkanów, czy witraże wawelskie Mehoffera, po nieprzebraną ilość małych, kameralnych realizacji w kamienicach. Pragniemy przybliżyć to ukryte dziedzictwo miasta, z którego wielu mieszkańców nie zdaje sobie sprawy. Schowane w klatkach schodowych, na dziedzińcach i w korytarzach krakowskie witraże pozostają niezauważone w codziennym biegu i nadal owiane są tajemnicą, którą odkrywamy przed szerszą publicznością. Pieczołowicie wyselekcjonowana grupa osiemnastu obiektów jest listą najciekawszych realizacji. Podświetlane gabloty umieszczone na kolejnych latarniach wzdłuż Plant zaprezentują zwiedzającym witraże, do których często nie ma na co dzień dostępu. Umieszczone na ekspozytorach opisy pozwolą zapoznać się z historią poszczególnych obiektów i dokładniej zrozumieć ich treść. A same witraże można podziwiać oczywiście również w oryginałach – każdy z nich znajduje się w budynku w odległości krótkiego spaceru od miejsca prezentacji w obrębie Plant.

Zamek Królewski na Wawelu, dziesiątki kościołów z Bazyliką Mariacką i Katedrą Wawelską na czele, Pałac Czartoryskich, Wieża Ratuszowa, budynki użyteczności publicznej czy setki realizacji w kamienicach… We wszystkich tych budynkach znajdują się witraże, które na przestrzeni ostatnich 120 lat powstały w Pracowni i Muzeum Witrażu. Patrząc na ich rangę i ilość uświadamiamy sobie, iż są to najważniejsze obiekty na mapie miasta, w związku z czym możemy powiedzieć, iż Kraków nie byłby tym samym bez Pracowni i Muzeum Witrażu. Dziś, świętując 120 rocznicę jej powstania, możemy śmiało powiedzieć, iż Kraków jest Miastem Witraży.

 

Pracownia i Muzeum Witrażu to wyjątkowa instytucja na rynku kulturalnym. Łączy w sobie historyczną pracownię witrażu oraz zorganizowane wokół niej muzeum działające na podstawie statutu uzgodnionego z Ministrem Kultury w 2004 roku. Wspieraniem jego działalności zajmuje się Fundacja Muzeum Witrażu.

Pomysł utworzenia Muzeum zrodził się z silnej potrzeby ocalenia ważnej części dziedzictwa sztuki Młodej Polski – budynku, wyposażenia oraz archiwum Krakowskiego Zakładu Witrażów S.G. Żeleński. Zakład został założony w 1902 roku i funkcjonuje bez przerwy od tamtego czasu. Ponadto, w latach 1906-8 z inicjatywy właściciela, Stanisława Gabriela Żeleńskiego, wzniesiono nowy budynek zaprojektowany z uwzględnieniem specyficznych potrzeb pracowni witrażowej. Dzięki temu Kraków może pochwalić się unikalnym w skali światowej zabytkiem: nie tylko meble oraz narzędzia służyły tutaj pracy rzemieślników, ale także rozmaite rozwiązania architektoniczne. Fasadę zaprojektował jeden z czołowych architektów tamtego czasu, Ludwik Wojtyczko.

Obecnie Pracownia i Muzeum Witrażu jest miejscem, które wzbogaca kulturalny krajobraz miasta oraz pomaga w budowaniu jego tożsamości; współtworzy obraz miasta jako bogatego w historię i biorącego udział w ważnym ogólnoeuropejskim ruchu Art Nouveau. Na wyjątkowość Pracowni składają się:

●       wspaniale zachowana, wciąż działająca pracownia, istniejąca w oryginalnym budynku

●       niezwykle wysoka jakość tworzonych również obecnie dzieł, co potwierdzają liczne nagrody, w tym wyróżnienie “Sybilla” 2017, czy otrzymana z okazji 120 rocznicy powstania “Polonia Minor”

●       koncepcja żywego muzeum, która pozwala zwiedzać funkcjonującą pracownię oraz  Galerię Młodopolskich Mistrzów Witrażu; prowadzona jest tu również szeroko zakrojona działalność edukacyjna dla dzieci i młodzieży.

Cmentarz Les Champeaux w Montmorency

Montmorency jest niewielką miejscowością położoną kilkanaście kilometrów od Paryża.

Walory klimatyczno-krajobrazowe odkryli dla Polaków Wielkiej Emigracji: chory na gruźlicę Maurycy Mochnacki i weteran wojen napoleońskich generał Karol Kniaziewicz.

Montmorency, to największa polska nekropolia we Francji, nazywana również panteonem polskiej emigracji.

Piękno tego miejsca przyciągnęło tutaj Juliana Ursyna Niemcewicza. Częstymi bywalcami byli Adam Mickiewicz, książę Adam Czartoryski, Delfina Potocka, Fryderyk Chopin i wielu innych. Wielu naszych rodaków było zauroczonych Montmorency do tego stopnia, że często podejmowali decyzję, aby ich doczesne szczątki spoczęły właśnie na tutejszym cmentarzu.

Pierwszy zmarł Julian Ursyn Niemcewicz (1841), Kniaziewicz zaraz po nim (1842). W ten oto sposób na cmentarzu Champeaux pojawiły się pierwsze polskie nagrobki, dając początek 170-letniej tradycji polskich pochowków.

Montmorency było miejscem pochowków polskiej inteligencji, przedstawicieli wolnych zawodów, duchowieństwa, ludzi kultury, arystokracji czy osób twórczych, znanych i znaczących, których działalność wyraźnie odcisnęła się na obliczu polskiego życia na emigracji i jednocześnie podtrzymywała sprawę polską w czasach niewoli.

Po II wojnie światowej cmentarz zapełniał się grobami uczestników polskiego i francuskiego ruchu oporu, wojskowych, więźniów obozów oraz tych, którzy na zmiany polityczne w Polsce i podzielonej „żelazną kurtyną” Europie odpowiedzieli trwaniem na emigracji.

Na cmentarzu znajduje się również tablica z napisem po francusku: „Narodowi polskiemu, który ofiarował tak wiele swoich dzielnych dzieci Francji – wdzięczne miasto Montmorency i departament Val-d’Oise”

Poza spotkaniem, w tak ważnym dla naszego narodu miejscu, byliśmy skupieni na witrażach. Na francuskich cmentarzach obecność oszkleń nie jest rzadka i dlatego spodziewaliśmy się, że w  Montmorency będzie podobnie.

Nasze odkrycia możecie podziwiać w galerii poniżej.

Max Hegele – niedoceniony architekt, kościół św. Karola Boromeusza, Cmentarz Centralny, Wiedeń

Fragment witraża: Anioły, projekt: Leopold Forstner, foto: Hans Kobliha, pozwolenie: Karl Wagner

Ewa Hewczuk

W ROKU 1899 OGŁOSZONO KONKURS na projekt budowy kompleksu budynków (w tym kościoła) i bramy głównej na terenie Cmentarza Centralnego w Wiedniu. Wygrał go młody, 27-letni architekt Max Hegele. Budowa kościoła rozpoczęła się dopiero w maju 1908 roku a poświęcenie go nastąpiło trzy lata później. W trakcie budowy zmarł burmistrz Wiednia Karl Lueger i zadecydowano, że zostanie pochowany w krypcie dolnego kościoła. Wprowadzono też zmiany w projekcie i zlikwidowano zaplanowane okno w ścianie przed ołtarzem, by przygotować miejsce na Sąd ostateczny, na którym namalowano również burmistrza. Świątynię poświęcono jego pamięci i nazwano Dr. Karl-Lueger-Gedächtniskirche. Fakt, iż kościół nie był neutralny, ale jednocześnie stał się pomnikiem na cześć burmistrza, przyczynił się do negatywnego przyjęcia przez przeciwników Luegera. Na brak właściwego uznania architekta wpłynęły również inne powody. Pochwała młodego projektanta nie była w  interesie konkurencji. Ponadto położenie kościoła kojarzyło się głównie z ceremoniami pogrzebowymi. Przez długie lata Hegele był niedoceniony a jego dzieło pozostawało w cieniu innych obiektów sakralnych.

Kościół św. Karola Boromeusza, Cmentarz Centralny, Wiedeń; widok od wschodu, foto: © Bwag /licencja: CC BY-SA 4.0

DZISIAJ KOŚCIÓŁ ten wymieniany jest razem z kościołem św. Leopolda am Steinhof (o którym pisałam wcześniej) jako przykład architektury wiedeńskiej secesji. Niektórzy uważają też, że Max Hegele realizując koncepcję świątyni w kompleksie cmentarza umiejętnie połączył cechy XIX-wiecznego historyzmu z modernistycznymi tendencjami początku XX wieku.

OBYDWA SECESYJNE KOŚCIOŁY wykazują pewne podobieństwa. Otto Wagner, który był w 1899 r. przewodniczącym komisji oceniającej w konkursie projekty zespołu budynków na Cmentarz Centralny w Wiedniu zainspirował się złożonym planem budowy świątyni, młodszego od siebie architekta Hegele. Przy projektowaniu kościoła św. Leopolda w 1902 r. kierując się podobnym poczuciem estetyki zaplanował również jasny, dwupoziomowy kościół zwieńczony kopułą, z kilkoma wejściami, zdobiony witrażami i mozaikami oraz geometrycznymi detalami na ścianach, świecznikach i donicach. Oczywiście są także różnice. Wymienię tylko kilka, kto chce się przyjrzeć dokładniej, znajdzie ich więcej. Kościół św. Karola Boromeusza jest budowlą większą niż kościół św. Leopolda. Wynika to z odmiennej funkcji, jaką posiada. Świątynia ta ma zapewnić żegnającym zmarłych wystarczającą przestrzeń na wyciszenie, pożegnanie i modlitwę. Kościół św. Leopolda z racji swojego położenia został przystosowany inaczej, tzn. tak, aby był funkcjonalny dla ludzi chorych. Rozwiązania te są także godne uwagi, np. zamontowany dyspenser wody święconej (!), aby zachować higienę czy toaleta przy kościele, która była mocno krytykowana. Wnętrze świątyni na cmentarzu zostało przyozdobione pięknymi mozaikami, licznymi, geometrycznymi ornamentami na ścianach i witrażami, ale oprócz tego zobaczymy tu dzieła z dziedziny malarstwa oraz rzeźby i reliefy, których nie ma w kościele am Steinhof (rzeźby zdobią tylko fasadę, nie wnętrze). Rozbudowana ikonografia ukazuje wiele ważnych treści. Przedstawione zostały tu sceny z Biblii, nawiązujące do życia, śmierci i zmartwychwstania np. Wypędzenie z raju, Mojżesz i miedziany wąż, Chrzest Jezusa, Wskrzeszenie córki Jaira, Wskrzeszenie młodzieńca z Nain, Przemienienie Jezusa, Śmierć Józefa, Ukrzyżowanie, Złożenie Jezusa do grobu, Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, Zaśnięcie Maryi, Sąd ostateczny.

WITRAŻE w kościele św. Karola Boromeusza zostały zaprojektowane i wykonane przez Leopolda Forstnera. Podobnie jak w kościele św. Leopolda nie ma tu tradycyjnych, malowanych przeszkleń, jakie wykonywane były w średniowieczu czy w XIX wieku. Rysunek tworzą linie ołowianych profili.

W półkolistych oknach świątyni od południowego wschodu i północnego zachodu widzimy aniołów wokół herbu Wiednia. Ich skrzydła przyozdobione są elementami z zielonego i niebieskiego szkła a szaty w jasnej tonacji, choć udekorowane wzorami, podkreślają czystość niebiańskich istot.

Poniżej, w oknie na południowym wschodzie, znajduje się witraż przedstawiający Przemienienie Jezusa. Wydarzenie to jest opisane w Biblii, w trzech Ewangeliach: Mateusza, Marka i Łukasza oraz w liście apostoła Piotra. Tłumaczenie słowa z greckiego μεταμόρφωσις – metamorphosis – (Jean Daniélou. Liturgie und Bibel. Die Symbolik der Sakramente bei den Kirchenvätern) jako przemienienie nie oddaje w języku polskim całego znaczenia, które jest o wiele głębsze. Termin ten oznacza transformację, metamorfozę, czyli zmianę formy zewnętrznej. A więc chodzi bardziej o przeistoczenie się Chrystusa i ukazanie w pełnej postaci. Towarzyszący Mu apostołowie, Piotr, Jakub i Jan, widzą także Mojżesza i Eliasza, którzy podczas tego zdarzenia rozmawiają z Jezusem o Jego zapowiedzianej męce.

Przemienienie Jezusa, projekt: Leopold Forstner, foto i pozwolenie: Karl Wagner

W określonych porach roku, kiedy słońce jest nisko i promienie padają wprost na okno, światło przechodzi przez Chrystusa, sprawiając, że obraz żyje i oto jesteśmy świadkami cudownego objawienia. Wystraszeni apostołowie znajdujący się u stóp Mesjasza przysłaniają dłońmi oczy, ponieważ ogromna jasność pochodząca od Jezusa powoduje, że trudno spojrzeć bezpośrednio na blask światła. To wydarzenie miało pozostać tajemnicą, aż do Zmartwychwstania Chrystusa: „A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych” (Mk 9,9). Objawienie  miało utwierdzić wiarę apostołów w Syna Bożego jako Zbawiciela, by nie zwątpili, gdy nadejdzie czas próby.

Po prawej stronie, od północnego zachodu, w oknie znajdował się witraż Wskrzeszenie Łazarza. Niestety, zniszczony podczas drugiej wojny światowej, nie został odtworzony. Szkoda, bo stanowił ważny element ikonografii w tym kościele i kontynuację tematów: wiary, śmierci, zmartwychwstania oraz wieczności, do których nawiązują tu również inne obrazy. Nie ma witraża, ale scenę tę warto przywołać z Nowego Testamentu, by obraz pozostał w pamięci:
„Marta rzekła do Jezusa: »Panie gdybyś tu był, mój brat by nie umarł«. (…) Rzekł do niej Jezus:
»Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?«
Odpowiedziała Mu: »Tak Panie, Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat«” (J 11,21-27). „(…) zawołał donośnym głosem: »Łazarzu wyjdź na zewnątrz!« I wyszedł zmarły (…)” (J 11,43n).

Zniszczone przeszklenie zastąpiono nowym. Artystka Lucia Jirgal wykonała witraż Maiestas Domini. Łacińska nazwa oznacza majestat, wzniosłość Pana. Szklany obraz przedstawia Chrystusa na tronie w otoczeniu symbolicznie przedstawionych czterech ewangelistów.

W kościele znajduje się wiele przedstawień aniołów. Są namalowane na ścianie ołtarza, występują na reliefach, mozaice, jako rzeźby wewnątrz i na zewnątrz świątyni oraz na witrażach. Zdają się być obecne na każdym kroku. Anioły Forstnera przy herbie Wiednia symbolizują opiekę nad mieszkańcami miasta, inne – ubrane w ozdobne szaty – spokojnie unoszą się w powietrzu przypominając o swojej obecności i gotowości do pomocy a kolejne – trąbią, by zasygnalizować, że zbliża się Sąd Ostateczny.

Anioły, projekt: Leopold Forstner, foto: Hans Kobliha, pozwolenie: Karl Wagner

Pod koniec II wojny światowej bomba uderzyła w kopułę kościoła i z powodu licznych uszkodzeń rozważano rozebranie świątyni. Ostatecznie zapadła decyzja o naprawieniu szkód, ale po wojnie część napraw wykonano prowizorycznie, w oszczędnej wersji – np. zniszczona mozaika w kopule została odmalowana. Dopiero w latach 1995-2000, z inicjatywy rektora Karla Wagnera, kościół na cmentarzu został gruntownie odnowiony. Dzisiaj przyciąga odwiedzających, którzy mogą tu obejrzeć dzieła około dwudziestu znanych artystów sprzed ponad stu lat, z różnych dziedzin sztuki.

Anioły, projekt: Leopold Forstner, foto: Hans Kobliha, pozwolenie: Karl Wagner

Jeśli ktoś chciałby dokładniej porównać oba obiekty sakralne wiedeńskiej secesji, zachęcam do ich zwiedzenia. Polecam także prezentację ze zdjęciami, którą wykonał rektor kościoła św. Karola Boromeusza – Karl Wagner:
http://www.luegerkirche.at/Max%20Hegele%20und%20Otto%20Wagner%20eine%20Gegen%C3%BCberstellung_%202020.pdf
oraz prezentację przedstawiającą świątynię jako obiekt secesyjnej architektury (są tu również witraże i mozaiki Leopolda Forstnera): http://www.luegerkirche.at/Jugendstil%20in%20der%20LK.pdf

Tworzenie witraży jako forma terapii osób z niepełnosprawnością intelektualną

Niezależnie od wieku lub poziomu zaawansowania umiejętności uczestników takich warsztatów, tworzenie witraży wpływa tylko pozytywnie na rozwój ich funkcji poznawczych. Należy podkreślić, że pierwszym zadaniem opiekuna jest podział podopiecznych na grupy. Musi brać pod uwagę przede wszystkim: stopień niepełnosprawności, bezpieczeństwo obcowania z niektórymi materiałami i narzędziami, a także wstępne doświadczenia w tej formie rzemiosła artystycznego. Chodzi o to, by przeprowadzanie przez kolejne etapy edukacji technicznej było dostosowane do możliwości danej osoby. W przeciwnym razie, pierwszy błąd lub niedoskonałość mogłyby zniechęcić do dalszej pracy. W skrajnych przypadkach realne byłyby atak paniki albo agresji. Na szczęście, doświadczeni, opanowani wychowawcy dobrze znają metody radzenia sobie z kryzysem w takich sytuacjach.

Technika witrażu stymuluje bodźce percepcyjne i przestrzenne

Pierwszą korzyścią wynikającą z systematycznego zaangażowania osób z niepełnosprawnością intelektualną jest redukcja napięć emocjonalnych. Z jednej strony dotyczy ona ograniczenia ryzyka występowania skrajnych reakcji. Z drugiej – zapobiega częstym wahaniom nastrojów, które powstają też na skutek innych bodźców. Następna zaleta uczestnictwa w warsztatach tworzenia witraży to stopniowe poznawanie różnorodności: struktur surowców, kolorów, wachlarzy zdobień oraz wykończeń. Tak samo istotna staje się zdolność do właściwego doboru metod pracy nad konkretnym projektem. Początkowo może być wspierana sugestią opiekuna, by następnie osoba z niepełnosprawnością sama rozstrzygnęła o formie witrażu. Pośrednio jest to także umiejętność brania odpowiedzialności za określone decyzje. I wreszcie, zajęcia uczą pozytywnej wrażliwości na sztukę i jej piękno.

Unikatowe projekty witraży osób z niepełnosprawnością intelektualną

Artystyczne wytwórstwo takich, szklanych form dekoracyjnych nie różni się niczym od sposobów tworzenia witraży przez doświadczonych mistrzów techniki. Jedyną, wstępną odrębnością jest oczywiście poziom zaawansowania. Nauczyciele w ośrodkach terapeutycznych starają się wdrażać metody onlinekasynopl.com powszechnie przyjęte w tym typie rzemiosła. Osoby z niepełnosprawnością intelektualną pracują więc w oparciu o techniki Tiffany’ego oraz Angielską. Do takich celów wykorzystują pełne wyposażenie, czyli: szkiełka witrażowe, lutownice, noże, wałeczki, obłamywacze, formy do lamp czy szlifierki. Nic dziwnego, że rezultaty niektórych prac są prezentowane na wystawach rękodzieła lub konkursach tematycznych. Warto zaznaczyć, że stworzone witraże bardzo często stanowią potem dekoracje pomieszczeń specjalistycznych placówek opiekuńczych albo zajęciowych.