Autor: Andrzej Bochacz

Niezwykła katedra i niezwykły witraż

Judyta Cukrowska

Brasilia jest bez wątpienia niezwykłym miastem, innym od wszystkich innych na świecie. Nie jest miastem planowanym rozważnie, jak inne metropolie.

Dla takiego specjalnego miasta, została zaprojektowana i zbudowana równie osobliwa Katedra, z niezwykłym witrażem.

Metropolitan Katedra z dzwonnicą w Brasilii

W dniu 12 września 1958 roku zostały położone fundamenty rzymsko katolickiej Katedry. Metropolitan Katedra w Brasilii pod wezwaniem Naszej Pani Aparecidy jest wyrazem wybitnego talentu architekta Oscar’a Niemeyer’a. Ten brazylijski architekt, jest wciąż uważany za jedną z kluczowych postaci w rozwoju nowoczesnej architektury na świecie. Jego projekty są na wskroś futurystyczne i wyprzedzają kanony współczesnej architektury o lata świetlne.
Budowa katedry została zakończona w 1960 roku. 16 betonowych kolumn to podstawa hiperbolicznej Katedry, która teraz jest siedzibą Archidiecezji w Brazylii. Katedra została poświęcona 31 maja 1970. W tym czasie miała już zewnętrzne przezroczyste okna.

Kolumny, mające przekrój paraboliczny, ważące 90 ton każda, mają być odwzorowaniem ludzkich rąk, składających się w modlitwie ku górze, do nieba.

katedra-metropolitan-brasilia-rzezby
Rzeźby przed katedrą
witraz-katedra-metropolitan-brasilia
Przeszklenia witrażowe katedry

Cztery rzeźby z brązu, każda 3 metrowej wysokości, reprezentują Ewangelistów i stoją na placu zewnętrznym, u wejścia do świątyni. Rzeźby te zostały wykonane przez artystę rzeźbiarza Dante’go Croce, w 1968 roku.
Dwunasto metrowej szerokości i głęboki na 40 cm basen z wodą otacza dach Katedry, co pomaga chłodzić jej wnętrze w upalne dni. Goście przechodzą nad basenem, wchodząc do katedry. Odbicie w wodzie struktury architektonicznej tworzy wyjątkowe wrażenie. Szczególnie nocą widok jest imponujący.

W środku nawy znajdują się trzy rzeźby aniołów, zawieszone na stalowych linkach. Najmniejszy Anioł ma 2,22 m długości i waży 100 kg. Średni ma 3,40 m długości i waży 200 kg. Największy ma 4,25 m długości i waży 300 kg. Rzeźby zostały wykonane przez Alfredo Ceschiatti, z pomocą Dante’go Croce w 1970 roku .
Mające formę owalną, baptysterium ma ściany pokryte panelowymi, ceramicznymi płytkami malowanymi w 1977 przez Athos’a Bulcão. Niespotykaną bryłą architektoniczną jest również dzwonnica, która przypomina świecznik. Cztery wielkie dzwony zostały podarowane przez Hiszpanię.
Goście wchodzą do katedry przez ciemny tunel i nagle wydostają się z niego w jasne miejsce ze szklanym dachem, przez który widać błękit nieba, pod którym unoszą się trzy wspaniałe anioły.

Zewnętrzna warstwa dachu katedry składa się z szesnastu kawałków włókna szklanego, każdy ma 10 metrów szerokości u podstawy i 30 metrów długości i jest wstawiony pomiędzy betonowe filary. Pod tym dachem są zawieszone na powierzchni 2000 metrów kwadratowych tafle barwionego szkła w odcieniach niebieskim, zielonym, białym, i brązowym, stworzone w 1990 roku przez Marianne Peretti.
Powierzchnie witrażowe zostały umieszczone między kolumnami betonowymi i mają kształt trójkątów. Konstrukcja mimo ogromnego ciężaru sprawia wrażenie lekkiej, dzięki ogromnej, jasnej powierzchni witraży. W zasadzie cała górna przestrzeń Katedry jest jednym wielkim oknem na niebo i słońce, które maluje wspaniałe, naturalne wzory na szkle witraży.

W dniu 21 kwietnia 2012 roku rozpoczęto prace remontowe w celu renowacji  budynku i infrastruktury oraz omówiono kwestię odnowy dachu. Zewnętrzne szyby zostały wymienione na nowe, a oryginalne witraże, zaprojektowane przez Marianne Peretti (użyto do nich ręcznie wykonanego szkła, a więc o  bardzo zróżnicowanej grubości) zostały zastąpione przez jednolite szkło  kryształowe i zmontowane w Brazylii z płyt, produkowanych w Niemczech. Oprócz naprawy dachu, wszystkie powierzchnie z marmuru zostały wypolerowane, beton naprawiony i pomalowany, anioły w nawie zostały oczyszczone i ponownie zawieszone, a mechanizmy dzwonów zastąpiono nowymi.

Prawie 1.000.000 osób, odwiedzających rocznie Katedrę Archidiecezji Brazylii sprawia, że katedra jest najczęściej odwiedzanym miejscem w tym mieście.
View of the stained glass roof inside the Brasilia cathedral

Marc Chagall i jego witraże

Agata Mościcka

Witraż w katedrze w Reims - Marc Chagall
Witraż w katedrze w Reims – Marc Chagall

Marc Chagall wybitny malarz, żyjący na przełomie XIX i XX wieku, który zasłynął nie tylko ze swoich wyjątkowych obrazów, ale również z powodu wspaniałych witraży, które tworzył.

Francuski malarz urodzony w 1887, Marc Chagall, pochodzenia żydowsko – rosyjskiego był zaliczany do twórców Szkoły Paryskiej (E’cole de Paris).

Zafascynowany kubizmem i awangardowymi poetami  oraz malarzami w Paryżu malował tematy, zaczerpnięte z czasów swojego dzieciństwa, pobytu w Rosji, z obrzędów i zwyczajów żydowskich oraz życia rosyjskiego ludu. Jego obrazy często przedstawiały również liryczne sceny miłosne. Wyrażał swoje emocje w ekspresyjnych kolorach, naruszaniu proporcji i zestawianiu elementów świata realnego w nierealne układy. Zacierał granice między światem realnym, a fantastycznym. W jego dziełach można odnaleźć baśniowy surrealizm, symbolizm i ekspresjonizm. Charakterystyczne środki wyrazu Chagalla to deformacja kształtów, ekspresyjny koloryt z przewagą żywych odcieni błękitów i zieleni, nastrój dziwności i fantastyczności. Czasy wojny spowodowały, że w jego obrazach dominowała nuta rozpaczy, a kolory były ciemniejsze. Zmarł w 1985 roku we Francji.

Marc Chagall był nie tylko wspaniałym malarzem, ale również witrażystą. Chyba jednym z najbardziej znanych dokonań tego wybitnego malarza w dziedzinie witraży jest stworzenie nowych okien dla Katedry w Reims, która ucierpiała w wyniku działań wojennych.  W 1974 roku Marc Chagall przy współpracy z Jacques Simon Workshop, stworzył trzy witraże do kaplicy Katedry w Reims. Realizacja tego przedsięwzięcia trwała sześć lat i była możliwa dzięki dotacji Komitetu Budowniczych Szampania- Ardeny. Koszt stworzenia witraży wynosił  300tys. franków. Od 1957 roku Chagall regularnie przyjeżdżał do Reims, gdzie pracował wspólnie z Jacques Simon Workshop, realizując ważne projekty we Francji i za granicą, takie jak okna w katedrze w Metz, w Organizacji Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku, w kościele Tudeley, w kaplicy Rockefeller (Union Church) w Pocantico Hills). W listopadzie 1968 roku Komitet Budowniczych Szampania- Ardeny, stowarzyszenia, obejmującego szereg firm, dystrybutorów materiałów budowlanych, wykonawców i  architektów regionu, postanowił zlecić Marc’owi Chagall stworzenie witraży do Katedry w Reims, które zastąpiłyby poprzednie wykonane w XIX wieku przez Coffetier i Steinheil.  W 1971 roku witraże Chagall’a zostały umieszczone w kaplicy, mieszczącej się na głównej osi Katedry.  Chagall wczuł się w atmosferę wnętrza katedry i jej średniowiecznych okien.  Jego asystent  Charles Marq odtworzył  specjalnie dla wybitnego malarza poprzednią kolorystykę okien. Następnie rozpoczął pracę naklejając  kawałki  tkanin na wstępnych modelach witraży, później wykonywał próby na coraz większych formatach. Efekt tej pracy to sześć okien lancet wysokich na 10 metrów i trzy małe okna rozety, łącznie zajmujące powierzchnię 75m².  Centralne okno przywołuje historię Abrahama i ostatnie chwile ziemskiego życia Chrystusa, męki i Zmartwychwstania czyli fundamenty Starego i Nowego Testamentu. Okno rozeta reprezentuje Ducha Świętego.  Okno po lewej stronie wyraża proroctwa Starego Testamentu. Przedstawia drzewo Jessego, związane z genealogią Matki  Chrystusa, pod której wezwaniem jest katedra. Od strony Jessego wyrasta gałąź rodziny królów judzkich Saula, Dawida i Salomona. Okno rozety reprezentuje liczbę proroków, zapowiadających nadejście Mesjasza.

W tym dziele Marc Chagall świetnie połączył nowoczesność rysunku i kompozycji z odcieniami średniowiecznych witraży. Artysta wspaniale zachował pełną harmonię kolorów. Inauguracyjne przekazanie wspaniałych okien z witrażami Chagalla nastąpiło 14 czerwca 1974 roku.

Dla kontrastu kolejne imponujące dzieło sztuki witrażowej Chagalla to okna stworzone dla Synagogi Abbell w Hadassah w Uniwersyteckim Centrum Medycznym w Israelu. Światło, które emanuje z dwunastu witraży u kopuły synagogi , sprawia, że jej wnętrze jest skąpane w szczególnym blasku. Słońce przebija się przez genialne kolory witraży, wychwytując ich wyjątkowy blask. Nawet w pochmurny dzień geniusz Chagalla przekształca czas i przestrzeń.  Kamienna podłoga i ściany synagogi chłoną piękne światło z barwnych witraży i jednocześnie odbijają je. Stojąc w centralnym miejscu budynku, wpatrując się w żywe obrazy witraży, w symbole żydowskie, pływające figury zwierząt, ryb i kwiatów, nawet najbardziej przypadkowy widz jest przytłoczony ich pięknem, mocą i obecnością. Każdy panel witraża jest mikrokosmosem świata Chagalla. Wyobraźnią rzeczywistą i urojoną miłości do swego ludu, tradycji, jego głębokiego poczucia identyfikacji z historią żydowską, jak również z jego wczesnym życiem w Rosji. Jego główną inspiracją była biblia, szczególnie błogosławieństwa Mojżesza dla dwunastu pokoleń. Każde okno jest zdominowane przez określony kolor i zawiera cytat z poszczególnych błogosławieństw.

Chagall wraz ze swoim asystentem Charles Marq pracował nad projektem przez dwa lata, w czasie których Marq opracował specjalny proces nakładania koloru szkła. To pozwoliło Chagallowi na używanie aż trzech kolorów na jednym panelu, a nie oddzielanie każdego koloru taśmami.

Synagoga została poświęcona w obecności wielkiego artysty 6 lutego 1962 roku w ramach rocznicy Złotego Hadassa.

Swoje dzieło Chagall podpisał takimi słowami : „To jest mój skromny dar dla narodu żydowskiego, który zawsze marzył o biblijnej miłości, przyjaźni i pokoju między wszystkimi narodami…”

Barwy Szkła nr 1-2/2015

8. Trzy Marie u Grobu, Nadrenia, ok. 1450

  1. Drodzy czytelnicy
  2. Witraże secesyjne na terenie Galicji Wschodniej. Część II – Jurij Smirnow
  3. Pamięci irlandzkich ofiar Titanic’a – Agata Mościcka
  4. Witraże na Titanic’u – Agata Mościcka
  5. Hurtownia Zaopatrzenia Witrażownictwa AGROPREF – wywiad z Panem Mirosławem Wiśniewskim – Aleksandra Ratajczak
  6. Agatowe witraże – Maria Miech
  7. Talerzyki witrażyki – Judyta Cukrowska
  8. Gigantyczne witraże z Katedry Świętego Sebastiana w Rio de Janerio – Agata Cukrowska
  9. Witraże z Domanic w zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu – Elżbieta Gajewska-Prorok

 

Drodzy czytelnicy… 1-2/2015

Rok 2015 jest przełomowy dla „Barw Szkła”. Redakcja podjęła decyzję o zmianie formuły czasopisma do pełnego internetowego formatu. W latach 2011 i 2012 „Barwy Szkła” były dostępne w wersji drukowanej. Następnie w latach 2013 i 2014 czasopismo przeniosło się do wersji internetowej. Jednocześnie od roku 2013 „Barwy Szkła” są bezpłatne.

W roku 2015 ukażą się dwa numery czasopisma. Jednocześnie pracujemy nad wdrożeniem nowego serwisu internetowego oraz przeniesieniem do niego wszystkich dotychczasowych tekstów.

W serwisie internetowym dostępna będzie wygodna wyszukiwarka a artykuły będą posegregowane wg różnych kryteriów.

Tymczasem zapraszamy do lektury bieżącego numeru „Barw Szkła”

Andrzej Bochacz 

 

Witraże secesyjne na terenie Galicji Wschodniej. Część II.

Jurij Smirnow

Bardzo ważną dla „Krakowskiego Zakładu Witrażów, Oszkleń Artystycznych i Fabryki Mozaiki Szklanej S.G. Żeleński” była współpraca z konwiktem ojców jezuitów lwowskich i z Zakładem Wychowawczym tego zakonu w Chyrowie. W latach 1904-1906 podjęto rozbudowę Zakładu, polegającą na wzniesieniu nowego skrzydła i obszernej kaplicy. Projekt opracował Edgar Kovats, profesor Politechniki Lwowskiej, zaś prace budowlane wykonała lwowska firma prof. Jana Lewińskiego. Pracami murarskimi kaplicy kierował uczeń Kovatsa, br. Stanisław Dydek, utalentowany architekt i snycerz.[1] W bogatym, stylowym ozdobieniu kaplicy wyłączną rolę odgrywały mozaiki zamówione u S.G. Żeleńskiego w Krakowie. W tym też okresie, mianowicie w latach 1907-1908 zbudowano dom rekolekcyjny oo. jezuitów we Lwowie przy ul. Dunin-Borkowskich 11. Wykonanie części wyposażenia kaplicy sfinansował Aleksander hr. Tyszkiewicz, który mieszkał we własnej willi przy tejże ulicy. Już w 1908 roku sprawiono cztery witraże, wprawiono je w okna kaplicy, ołtarz, marmurowe tabernakulum, zakupiono fisharmonię.[2] Nie jest znane nazwisko projektanta tych witraży, zniszczonych niestety w czasie II wojny światowej, lecz nie budzi wątpliwości że wykonane zostały w Krakowskim Zakładzie S.G. Żeleńskiego.

Cerkiew O.O.Bazylianów w Żółkwi - witraż "Archanioł Gabriel" proj. Julian Bucmanuk
Cerkiew O.O.Bazylianów w Żółkwi – witraż „Archanioł Gabriel” proj. Julian Bucmanuk

Znacznie lepiej udokumentowano autorstwo i wykonanie mozaiki do jezuickiej kaplicy w Chyrowie. Już w 1906 roku pierwsze mozaiki zamówiono w Krakowskim Zakładzie S.G. Żeleńskiego. Projekty wykonał Stefan Matejko, który właśnie od tego roku kierował działem kompozycji Zakładu. Stefan Witold Matejko, bratanek i uczeń Jana Matejki był absolwentem krakowskiej Szkoły Sztuk Pięknych i Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych w Monachium.[3] Przed I wojną światową był on nie tylko jednym z najbardziej utalentowanych projektantów witraży i mozaik, ale też artystą niezwykle popularnym, zwłaszcza w kołach kościelnych. Na krótko przed wybuchem I wojny światowej wykonał znaczną liczbę projektów witraży sakralnych do kościołów krakowskich, a także do świątyń w małych miejscowościach diecezji krakowskiej i przemyskiej, na przykład, do Korczyna, Leżajska, Nowego Sącza, Starego Dzikowa, Brzeźnicy, Sękowej, Krościenka Wyżnego, Sokołowa Małopolskiego, Dylągowej, Siedliska-Bogusz, Nienadówki. Imię jego było znane i cenione przez rzymskokatolickie duchowieństwo archidiecezji lwowskiej, czyli terenów Galicji Wschodniej.

Współpraca Stefana Matejki z Zakładem Wychowawczym oo. jezuitów w Chyrowie trwała z powodzeniem prawie pięć lat. W latach 1906-1909 artysta zaprojektował, a Krakowski Zakład Witraży S.G. Żeleński wykonał pokaźny zespół mozaik przedstawiających św. Stanisława Kostkę, bł. Andrzeja Bobolę, czterech Ewangelistów, Matkę Boską Ostrobramską i figury aniołów.[4] W 1907 roku ksiądz rektor Jan Nuckowski T.J. pisał do Zakładu S.G. Żeleńskiego: „… poczuwam się do miłego obowiązku złożenia szczerej podzięki Krakowskiemu Zakładowi Witraży i Mozaiki, wielm. Panu Inżynierowi S.G. Żeleńskiemu za wykonanie do kaplicy w Zakładzie chyrowskim trzech medalionów mozaikowych, a to N. M. Panny Ostrobramskiej, św. Stanisława Kostki i bł. Jędrzeja Boboli. Obrazy te tworzące prawdziwie artystyczne dzieła sztuki zostały dostarczone przez powyżej wymieniony jedyny krajowy zakład po bardzo umiarkowanej cenie i punktualnie w terminie oznaczonym ku zupełnemu naszemu zadowoleniu, zyskały też Zakładowi WP. Żeleńskiego nowe zamówienia ze strony chyrowskiego zakładu.”[5] Dwa lata później, w 1909 roku tenże rektor ks. Jan Nuckowski T.J. w liście do inż. S.G. Żeleńskiego podziękował za „… nader staranne artystyczne wykonanie dziewięciu mozaik szklanych, które znajdują powszechne uznanie”.[6]

Moda na witraże secesyjne

zbiegła się w Galicji Wschodniej z odrodzeniem świadomości narodowej jej mieszkańców, z rywalizacją kościołów rzymskokatolickiego i greckokatolickiego, ich „walką o dusze wiernych”, z narodowym i politycznym zawodnictwem polityków (również kleru) polskich i ukraińskich. Ożywił się ruch organizacji nowych parafii, budowy nowych kościołów i kaplic. Ten ruch z początkiem XX wieku przemieścił się ze Lwowa na prowincję. Nowy rzymskokatolicki arcybiskup Józef Bilczewski (1901-1923) uważał, że jednym z jego głównych zadań jest zwiększenie liczby parafii i budowa nowych świątyń rzymskokatolickich właśnie we wsiach i małych miasteczkach. O ile w 1900 roku w archidiecezji były 254 kościoły, to w 1923 roku już 582.[7] W ciągu 23 lat (z przerwą podczas I wojny światowej) zbudowano 238 nowych kościołów i kaplic, z nich we Lwowie tylko trzy, mianowicie kościół św. Elżbiety (1904-1911), kościół św. Józefa i bł. Andrzeja Boboli przy domu rekolekcyjnym oo. Jezuitów (1914-1916) i skromny kościółek Matki Bożej Różańcowej na Kleparowie (1904).[8] Abp J. Bilczewski bardzo dbał o estetyczny wygląd świątyń, ich architekturę, ozdobienie i wyposażenie. Dlatego zapraszano najlepszych architektów, malarzy i rzeźbiarzy, znane firmy budowlane, kamieniarskie, czy tez witrażowe. Warto zaznaczyć, że żaden z trzech nowych kościołów lwowskich nie doczekał się w owym okresie wstawienia w okna witraży.

Co prawda, wydarzeniem w sztuce lwowskiej były konkursy na projekty witraży do kościoła św. Elżbiety, ale nigdy nie doszło do realizacji kreatywnych pomysłów Kazimierza Sichulskiego, który wykonał trzy kartony do dużych okien w nawie głównej. W 1909 roku artysta wykonał dwa wielkie kartony witraży (363 x 100 cm) „Bogurodzica” i „Dies irae”, zaś trzeci „Matka Boska Królowa Korony Polskiej” – w 1911 roku. Projekty trzydziestoletniego K. Sichulskiego zrobiły dobre wrażenie na abpie J. Bilczewskim, zdobyły uznanie znawców i publiczności na licznych wystawach. Dr W. Kozicki ocenił kartony Sichulskiego jako „zupełnie już dojrzałe artystyczne kompozycje”.[9] Ornament witraża „Dies irae” opierał się na motywach kwiatowych. Figury aniołów ognistymi mieczami strącających grzeszników w przepaść i figury ludzkie oplecione zgubnymi wężami, całe tło obrazu wtopiono w powódź ginącej w czerwonych językach płomieni roślinności i kwiatów, utrzymanych w tonach liliowo-szaro-niebieskich i zielonych. Kompozycję wykonano z potężnym barokowym rozpędem, przedstawiono w ruchu i w afekcie.

Całkiem inna kolorystyka charakteryzowała drugi witraż „Bogurodzica”. Dominowała w nim łagodna tonacja złota, jakby powleczonego patyną. W górnej części witraża autor umieścił obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Wrażenie sprawiały fantazyjne, ogromne, jaskrawe skrzydła aniołów, obok nich postać św. Wojciecha i morze stylizowanych kwiatków w części górnej, w maswerkach nad głową Bogurodzicy oraz u jej stóp. Kwiaty i liście oplatały litery pieśni „Bogurodzica”, tworząc z nimi całość kompozycyjną. W powodzi roślinności i kwiatów toną postacie hieratycznych husarzy i ich wodza, króla Jana III Sobieskiego. Dr W. Kozicki określił te kwiaty, tę roślinność jako „indywidualnie i arcypomysłowo stylizowaną”. Widział w nich wpływ S. Wyspiańskiego, nauczyciela K. Sichulskiego w Krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych.[10] Trzeci karton „Matka Boska Królowa Korony Polskiej” Sichulski wykonał dwa lata później. W części górnej witraża autor umieścił wielką postać Matki Boskiej Częstochowskiej adorowanej przez św. Wojciecha i św. Kazimierza Królewicza. Obok nich tłumy modlących się ludzi. Po lewej stronie obok św. Kazimierza, rycerstwo polskie, po prawej stronie obok św. Wojciecha, powstańcy ginący za Ojczyznę. Nad nimi obok Matki Bożej postacie dwóch apostołów. Jeden po lewej, modli się, drugi płacze, ubolewa nad losem umierających za Ojczyznę. W kompozycji witraża nie ma bujnej roślinności, kwiaty nie pełnią funkcji dekoracyjnej. W dolnych kwaterach zwracają uwagę monumentalne, hieratyczne postacie księcia Henryka Pobożnego, wielkiego hetmana Stanisława Żółkiewskiego i dwóch powstańców styczniowych.

W 1909 roku Kazimierz Sichulski wykonał również karton do witraża „Zmartwychwstanie” (98 x 67 cm) do okna w refektarzu klasztoru oo. misjonarzy we Lwowie. Zmartwychwstałego Chrystusa przedstawiono na tle krajobrazu górskiego, gdzie między kamieniami rosną krzewy. Ujęcie Chrystusa wyciągającego ramiona w geście ukrzyżowania, w ciernistym krzewie – nawiązuje do symboliki Drzewa Życia. W. Kozicki pisał, że ten Chrystus, „… o fantazyjnej twarzy wizjonera unoszącego się w postawie sztywnej, w jakiej na krzyżu zawisł, Chrystus, przez którego ręce i nogi przerastają gałęzie cierniowe, wywierał niezapomniane wrażenie”.[11] Bardzo umiejętnie artysta połączył subtelność w traktowaniu postaci Chrystusa z kolorystyką obrazu, z doskonałym przejściem od białego księżycowego światła w części górnej do ciemnych gąszczów wikliny u dołu. Niestety, ten projekt też nigdy nie doczekał się realizacji.

W drugiej dekadzie XX wieku znaczenie witraży w estetycznym ozdobieniu świątyń

doceniło również duchowieństwo greckokatolickie na czele z nowym swoim metropolitą Andrejem Szeptyckim. W cerkwiach greckokatolickich „kolorowe okna” zajmują ważne miejsce obok tradycyjnych ikonostasów i malowideł ściennych. Księża uniccy zwracają się do Zakładu Witraży S.G. Żeleńskiego, często korzystając również z projektów artystów związanych z tym zakładem. Przykładem mogą być realizacje do rzymskokatolickiego kościoła w karpackiej miejscowości Turka (obecnie obwód lwowski) i greckokatolickiej cerkwi w Tuchli, która leży w samym sercu Karpat Wschodnich. W 1907 roku Stefan Matejko wykonał projekt czterech witraży dla małego kościoła w Turce. Były to witraże figuralne z przedstawieniami św. Józefa, św. Wiktora, Matki Boskiej Częstochowskiej i Matki Boskiej Ostrobramskiej.[12] Wykonane w tymże roku witraże świadczyły o tym, że nawet zamówienia dla małych i odległych miejscowości Krakowski Zakład wykonywał bardzo starannie, z wielką odpowiedzialnością, a projekty powierzał artystom europejskiej rangi. O tym tez pisał ksiądz proboszcz Ignacy Kułakowski: „Tak kompozycja, jak wykonanie witraży wypadły wysoce artystycznie i pięknie, a ceny obliczono bardzo przystępnie”.[13] Witraże kościoła w Turce cenił wysoko również sam właściciel zakładu inz. S.G. Żeleński. Dlatego zdjęcie witraża ze św. Wiktorem wielokrotnie umieszczał w materiałach reklamowych firmy.

Katedra Ormiańska we Lwowie - mozaika Święta Trójca
Katedra Ormiańska we Lwowie – mozaika Święta Trójca proj. Józef Mehoffer

W 1908 roku wykonano trzy witraże do okien prezbiterium małej greckokatolickiej cerkwi w karpackiej miejscowości Tuchla (obecnie obwód lwowski).[14] Były to witraże figuralne, i jak uważał miejscowy ukraiński proboszcz ks. Jan Juchnowicz, firma krakowska wyróżniała się uczciwością i bardzo umiarkowaną ceną.

Więcej rozgłosu miały trzy witraże do okien kościoła pw. św. Mikołaja w Bóbrce, niedalekim od Lwowa miasteczku powiatowym. Proboszcz ks. Antoni Dziurzyński właśnie przystąpił do realizacji planów kapitalnej rozbudowy i remontu XVII-wiecznej świątyni, zapraszając architektów miary prof. Teodora Talowskiego i pod nadzorem konserwatorów Fryderyka Papéego i Kazimierza Mokłowskiego. Witraże figuralne przedstawiały św. Barbarę, św. Katarzynę Aleksandryjską i Najświętsze Serce Pana Jezusa, nawiązując do obrazów świętych w ołtarzach bocznych. W podniosłym liście do Zakładu Krakowskiego ks. A. Dziurzyński zostawił częściowy opis witraży, zniszczonych w czasie II wojny światowej. „Patrząc na te niby milczące postacie słyszy się jednak w duszy głos onego „Sursum corda”, odczuwa wszystką swoją ułomność ludzką i tęskni do im podobnego życia, a kiedy wzrok mimo woli oderwie się od tych pełnych nadziemskości osób i spocznie na bogatym tle róż i lilii, które okalają święte Pańskie, kiedy wpatruje się oko w pomarańczowe światło oblewające osobę Serca Jezusowego na tle ognistych języków krzyża, to wszystko tak przykuwa, że aż prosi się powtórzyć za Apostołami słowa: Pani, dobrze nam tu być – nie moje to, ale zwiedzających i znawców słowa”.[15] Według hasła w Słowniku Artystów Polskich, witraże wykonano według projektów Stefana Matejki.[16] On również projektował sześć witraży do kościoła pw. św. Anny w Zborowie.[17] W Zakładzie S.G. Żeleńskiego witraże wykonano w latach 1907-1908. Fundatorami wystąpili Jerzy hr. Dunin-Borkowski i Elżbieta hr. Dunin-Borkowska. Były to witraże figuralne, które „… tak rysunkiem, jako i barwnym kolorytem wywoływały zachwyty znawców i ludu”.[18] Fundator Jerzy hr. Dunin-Borkowski w liście do S.G. Żeleńskiego pisał, że „… nie spodziewałem, że tak świetnie witraże wypadną, wprost jestem niemi zachwycony. Cieszę się, że w kraju obecnie mamy zakład prawdziwie artystyczny i że więcej z zagranicy nie będziemy potrzebowali sprowadzać witraże”.[19] Była to aluzja do sprawy zamówienia witraży dla rzymskokatolickiej katedry we Lwowie. Wtedy hrabia Jerzy Dunin-Borkowski zamówił szkic witraża „Święci Patronowie Polski” Janowi Matejce i był zmuszony sfinansować jego wykonanie zagranicą, w Monachium w „Zakładzie Witraży i Mozaik Franca Mayera”.[20] Niestety, wszystkie witraże w kościele w Zborowie zostały zniszczone w czasie II wojny światowej. Na dwóch z nich przedstawione były św. Jerzy i św. Elżbieta, patronowie fundatorów. Przedstawienia świętych w innych czterech oknach nie są znane, zachowało się też tylko jedno zdjęcie witraża z przedstawieniem św. Elżbiety Węgierskiej. Świętą przedstawiono frontalnie, w pełny wzrost, w postawie stojącej. Twarz hieratyczna, pełna dostojeństwa, nawet surowa. Wolną przestrzeń po obu stronach figury świętej wypełniają kwiaty i liście róż. Na dole herby „Łabędź” i „Dąbrowa”, oraz napis fundacyjny „DD ELISABETHA COM. DUNIN-BORKOWSKA NATA COM. ŁOŚ A.D. MCMVIII”.[21]

OLYMPUS DIGITAL CAMERATygodniowa „Gazeta Kościelna”, organ Towarzystwa wzajemnej pomocy kapłanów archidiecezji lwowskiej, umieszczała również inne reklamowe ogłoszenia firmy S.G. Żeleńskiego. Wśród nich cenna informacja o wykonaniu „na zamówienie prywatnego ofiarodawcy… dla kościoła parafialnego w Leżajsku witraża w stylu barokowym z wyobrażeniem N.M. Panny Częstochowskiej wedle kartonu artysty malarza Stefana Matejki”.[22]

W następnych numerach znajdujemy informację o wykonaniu trzech witraży w kościele klasztornym w Mogile, o czym pisał ojciec Hieronim, podprzeor oo. cystersów.[23] Kilkakrotnie „Gazeta Kościelna” umieściła też podziękowania dla Zakładu Krakowskiego S.G. Żeleńskiego ojca Alojzego Karwackiego, gwardiana oo. franciszkanów w Krakowie, który zawiadomił czytelników, że „Krakowski Zakład Witrażów Wp. architekta S.G. Żeleńskiego wykonał duży witraż projektowany przez p. Eugeniusza Dąbrowę-Dąbrowskiego przedstawiający N. M. Pannę i osadził tymi dniami w krzyży kościoła naszego od ul. Brackiej”.[24]

Dr Dłuski z Sanatorium dla chorych na gruźlicę w Zakopanem pisze o wykonaniu dwóch witraży dla sanatorium, „… skomponowanych w stylu ludowym przez artystę malarza H. Uziębłę… w wysoce artystyczny i ściśle stylowy sposób”.[25] Przez wiele lat z Zakładem Witraży S.G. Żeleńskiego współpracował wybitny artysta malarz Józef Mehoffer. 22 kwietnia 1908 roku pisze on do „Gazety Kościelnej” o swoim witrażu w Kaplicy Radziwiłłów (Szafrańców) z wizerunkiem Matki Boskiej Ostrobramskiej: „Krakowski Zakład Witraży wykonał okno do kaplicy ks.ks. Radziwiłłów na Wawelu według mojego kartonu. Całą tą pracę wykonano najściślej według moich wskazówek i dzisiaj po ukończeniu uważam za swój obowiązek, wyrazić Panu inżynierowi Stanisławowi Żeleńskiemu zupełne uznanie. Tam gdzie chodziło o artystyczne wyznanie, ta gotowość z jaką Zakład szedł na rękę projektującemu artyście jest pierwszorzędnej wagi”.[26] Ten list J. Mehoffera pokazuje, że S.G. Żeleński umiał współpracować i znaleźć wspólny język, mieć wspólną powagę i sympatię tak z zamawiającymi, jak i z artystami – projektantami witraży. Warto przypomnieć, że niemieckie czy austriackie renomowane firmy („Tiroler Glasmalerei und Mosaik Anstalt” czy „Mayer`sche Hof-Kunst-Anstalt” Monachium) pracując nad wykonaniem witraży, często nawet nie zapraszały do siebie autorów kartonów. Wdzięcznie odzywają się o współpracy z S.G. Żeleńskim i inni artyści i architekci, mianowicie Jan Rembowski, który 2 stycznia 1910 roku w liście do Zakładu Krakowskiego dziękował za „… doskonały dobór kolorów w mych witrażach do sanatorium dra Dłuskiego w Zakopanem”.[27] Architekt Teodor Hoffman z Krakowa pisał do redakcji „Gazety Kościelnej”: „Korzystam ze sposobności, aby wyrazić niniejszym Szanownej Firmie swe uznanie za dotychczasową jej działalność dla mnie, za nadzwyczaj sumienną pracę, za dokładność i punktualność w wykonaniu zamówionych robót…”[28]

Popularność witraży wśród duchowieństwa rzymskokatolickiego była tak powszechna, że przy każdym remoncie czy też rozbudowie świątyni powstawało pytanie zamówienia nowych witraży do okien. Przy budowie nowych kościołów witraże były jednym z najważniejszych punktów ich artystycznego ozdobienia. Władze kościelne polecały podchodzić do tego pytania z rezerwą, w każdy sposób w gonitwie za modą nie dopuszczać wykonania witraży tandetnych, pseudowitraży, czy też obrazów malowanych na szkle. Przeciwnikiem nieprzemyślanego zamówienia witraży do każdego okna kościelnego był też ks. prof. Władysław Żyła, znany lwowski historyk sztuki kościelnej, profesor i dziekan Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. Na przykład, w artykule „Ważniejsze rady i wskazówki dotyczące ochrony zabytków kościelnych” on pisał: „W witrażach zanikło poczucie harmonii między przestrzenią a malowidłem… dlatego nowe jaskrawe witraże tej harmonii nie tylko nie wzmacniają, lecz ją niszczą… W ostatnich latach panowała wprost mania wkładania witraży bez zastanowienia się, czy witraże tej lub owej budowie odpowiadają. Na przykład, całkiem niepotrzebne są witraże w kaplicy św. Józefa w katedrze łacińskiej we Lwowie. Wskutek nich w jasny Boży dzień jest tam tak ciemno, że trzeba świecić cały pająk elektryczny. Szkoda pieniędzy na kosztowne witraży. Daleko lepsze wrażenie robi zwykłe białe szkło katedralne, niż bardzo jaskrawe nowe witraże. Gdzie jednak koniecznie musi być dane nowe malowidło i nowe witraże, trzeba tę rzecz powierzyć prawdziwym i znanym artystom, którzy nie robią wedle wzorków i szablonów…”[29]

Wśród duchowieństwa nadal bardzo popularną była grupa architektów lwowskich preferujących neogotyk i inne style romantyczne. W archidiecezji lwowskiej budowano nowe kościoły według projektów znanych architektów, absolwentów Politechniki Lwowskiej, na przykład, Teodora Teofila Talowskiego (Tarnopol, Kamionka Strumiłowa, Skałat), Jana Sas-Zubrzyckiego (Kozowa, Św. Józef koło Kołomyi, Tłuste, Czortków), Tadeusza Obmińskiego (Jaremcza, Krynica, Stanisławów), Dionizego Krzyczkowskiego, Stanisława Majerskiego i innych. Dla nich, w większości swojej uczniów prof. Juliana Zachariewicza, witraże były obowiązkowym i koniecznym atrybutem artystycznego „kostiumu” świątyni rzymskokatolickiej. W 1908 roku podczas kolejnego remontu XVIII-wiecznego barokowego kościoła w Niżniowie na Podolu (obecnie obwód tarnopolski) Zakład Witraży S.G. Żeleńskiego wykonał duży witraż figuralny z przedstawieniem Najświętszej Marii Panny Niepokalanie Poczętej.[30] W 1900 roku w Skałacie (obecnie obwód tarnopolski) zbudowano nowy neogotycki kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Panny Marii według projektu Teodora Talowskiego, a w latach 1906 i 1907 „… dwie jego repliki w Turówce i Kołodziejówce. W obydwu przypadkach do projektu wprowadzono pewne zmiany, zapewne zmniejszono również skalę budowli”.[31] W 1908 w okna nawy kościoła w Skałacie wstawiono witraże, w tym z przedstawieniem św. Franciszka Salezego „z nazwiskiem ks. Franciszka Mynarskiego”.[32]

W 1909 roku Krakowski Zakład S.G. Żeleńskiego

wykonał witraże dla kościoła w miejscowości Podwołoczyska (obecnie obwód tarnopolski). Miejscowy proboszcz ks. Władysław Bożyński pisał do Żeleńskiego: „Okna ogólnie wszystkim się podobają, a ja niniejszym listem składam serdeczne podziękowanie za solidną i uczciwą pracę i artystyczne wykonanie”.[33] Siostra zakonna Ścibor Rylska wyraziła podziękowanie w liście z dnia 2 listopada 1909 roku z miejscowości Szalowa: „Z witraży bardzo jestem zadowolona, ślicznie wyglądają, są prawdziwą ozdobą kaplicy”.[34] Ksiądz Wincenty Telega z Krościenka Wyżnego wysłał list do S.G. Żeleńskiego 5 sierpnia 1910 roku. W liście tym on opisał efekt wstawienia witraży w okna miejscowego kościoła, zbudowanego w 1908 roku według projektu Teodora Talowskiego. Witraże projektował Stefan Matejko, a wykonał je w 1910 roku Krakowski Zakład S.G. Żeleńskiego. Witraże nad głównym ołtarzem przedstawiały św. Marcina patrona parafii, św. Jana Nepomucena i św. Wincentego. Witraż nad chórem przedstawiał Serce Pana Jezusa, natomiast nad chrzcielnicą – scenę chrztu Jezusa w Jordanie.[35]

Katedra Ormiańska we Lwowie - mozaika personifikacji cnoty - proj. Józef Mehoffer
Katedra Ormiańska we Lwowie – mozaika personifikacji cnoty – proj. Józef Mehoffer

W liście ks. W. Telega napisał: „Z dostarczonych okien do naszego nowego kościoła jesteśmy zupełnie zadowoleni. Szczególnie okna figuralne w prezbiterium i rozetowe nad chórem są atrakcją tak, że lud w święta gromadkami uczęszcza, podziwia i zachwyca się niemi. Bo też kompozycja obrazów w oknach, nader miły i efektowny dobór kolorów, harmonijna całość o motywach swojskich świadczą o szczególnym zamiłowaniu Krakowskiego Zakładu do prac tego rodzaju”.[36]

6 czerwca 1910 roku S.G. Żeleński otrzymał podziękowanie od znanej lwowskiej mecenatki Heleny Bromilskiej, która była bardzo zadowolona z dwóch mozaik przedstawiających Matkę Boską Częstochowską i Matkę Boską Ostrobramską, wykonanych „… sposobem weneckim z małych kamyczków szklanych… Oba obrazy pod względem piękności i subtelności wykonania przeszły moje oczekiwania”.[37]

W tymże 1910 roku Zakład Krakowski wykonał dla miejscowości Brzesko „… godło na fasadę tutejszej gminy z mozaiki weneckiej, które ogólnie znalazło uznanie pod każdym względem”, o czym pisał w podziękowaniu burmistrz dr Stanisław Wisłocki.[38]

W latach 1910-1912 rozbudowano kościół w Kałuszu (obecnie obwód iwanofrankowski) według projektu lwowskiego architekta Tadeusza Obmińskiego. Nowe witraże zamówiono w Krakowskim Zakładzie S.G. Żeleński. Brak dokładnej informacji nie pozwala opisać wszystkie okna, które zostały zniszczone po II wojnie światowej. Wiadomo tylko, że w jednym z okien w prezbiterium znajdował się witraż Św. Rodzina.[39]

W latach 1912-1913 rozbudowano kościół w Truskawcu, modnym uzdrowisku niedaleko Drohobycza. Witraże z przedstawieniami świętych ufundował Rajmund Jarosz, właściciel i burmistrz Truskawca, i jego żona Emma.[40]

W 1890 roku zbudowano nowy kościół parafialny w powiatowym miasteczku Stary Sambor. W 1913 roku malowidła ścienne wykonał Leonard Winterowski, znany lwowski artysta malarz. W tymże roku zamówiono w Krakowie i wstawiono w okna prezbiterium dwa witraże z przedstawieniami Matki Boskiej Niepokalanej i św. Józefa, fundacji Wandy Sozańskiej, które zostały zniszczone po II wojnie światowej.[41]

Krakowski Zakład Witraży S.G. Żeleńskiego wykonał w 1913 roku zespół witraży wysokiej klasy artystycznej w okna kościoła w Kamionce Strumiłowej (obecnie obwód lwowski). Neogotycki kościół został zbudowany w latach 1910-1913 według projektu prof. Teodora Talowskiego. Autorem projektów witraży był Stefan Matejko.[42] Przed I wojną światową wykonano witraże z przedstawieniami Matki Bożej z Lourdes fundacji Karola i Zofii Poznańskich, Chrystusa w Ogrójcu fundacji Izydora i Anny Cieśnickich oraz świętych Wojciecha i Stanisława fundacji ks. Stanisława Popkiewicza. Barwne wypełnienie okien w nawach bocznych ufundował Józef Zierałko, Józef i Katarzyna Kupczyńscy i Józef Sładki. Wszystkie witraże zostały stłuczone w 1915 roku podczas ostrzału przez artylerię rosyjską.[43]

Stefan Matejko wykonał również projekty witraży do monumentalnych kościołów w Drohobyczu i Tarnopolu. Zabytkowa XV-wieczna fara pw. św. Bartłomieja w Drohobyczu była jednym z najbardziej cennych gotyckich kościołów w Galicji Wschodniej. W latach 1906-1913 pod kierownictwem architekta Franciszka Jellonka przeprowadzono fachową restaurację świątyni. Do nadzoru nad tymi pracami zaangażowano konserwatorów lwowskich E. Barwińskiego, T. Talowskiego i F. Papée. Swoją radą pracę wspierał Karol hr. Lanckoroński, znany historyk sztuki i właściciel majątku w niedalekim Rozdole.[44] Do trzech dużych ostrołukowych okien w prezbiterium postanowiono wprawić witraże i w tym celu zwrócono się do Krakowskiego Zakładu Witraży S.G. Żeleńskiego. Oryginalne projekty opracował Stefan Matejko, kierownik działu kompozycji Zakładu. W części górnej okien autor umieścił przedstawienia Matki Boskiej Częstochowskiej i Matki Boskiej Kalwaryjskiej. Obok obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej umieszczono postać adorującego anioła ze wspaniałymi skrzydłami. Obok obrazu Matki Boskiej Kalwaryjskiej – trójka modlących się dzieci. Niżej fantazyjne kwiaty i liście, wyżej gwiaździste niebo, stylizowane lilie i dzwonki, języki płomieni. W części centralnej każdego witraża Stefan Matejko umieścił sceny z życia Najświętszej Marii Panny, które są replikami znanego witraża w oknie fasady kościoła Mariackiego w Krakowie. Oryginalne projekty dla świątyni krakowskiej w 1892 roku wykonali Stanisław Wyspiański i Józef Mehoffer. Kwatery ze scenami z życia Marii skomponowano po dwie i oddzielono od następnych par kwater pasami z bujnych, fantazyjnych czerwonych kwiatów i zielonych liści. Kolejność umieszczonych scen nie odpowiadała ich kolejności w oknie kościoła Mariackiego. Na przykład, obok sceny Ofiarowania Marii w świątyni znajduje się scena Zaślubin Marii z Józefem; obok sceny Zwiastowania – scena Nawiedzenia. Całość kompozycji wszystkich trzech witraży utrzymano w nasyconych kolorach czerwonych, zielonych, złocistych. Dzięki pomysłowości Stefana Matejki stworzono oryginalne dzieło o wysokiej wartości artystycznej, w którym obok jego twórczych intencji, nową interpretację w nowym zestawieniu otrzymały znane twory S. Wyspiańskiego i J. Mehoffera.

W 1907 roku zespół witraży wzbogacił wnętrza neogotyckiego kościoła w niedalekiej od Drohobycza Wolance, zbudowanego według projektu architekta Stanisława Majerskiego. Od 1928 roku parafia otrzymała nazwę Tustanowice, obecnie jest częścią miasta Borysława.[45] Inicjatorem wstawienia w okna witraży był ks. Wojciech Karaś, który osobiście zwrócił się do Krakowskiego Zakładu S.G. Żeleńskiego. Witraże zostały zniszczone podczas I wojny światowej, lecz ksiądz proboszcz już w 1920 roku zamówił w Krakowie nowe.[46]

Znaczny rozgłos w Galicji Wschodniej

miała budowa w latach 1903-1908 kościoła parafialnego pw. Matki Boskiej Nieustającej Pomocy w Tarnopolu. Było to „… obok kościoła św. Elżbiety we Lwowie, najbardziej monumentalne przedsięwzięcie w dziedzinie architektury sakralnej w Galicji na początku wieku XX. Ogromną rolę w jego powstaniu odegrał ks. Bolesław Twardowski, który został skierowany do Tarnopola głównie w tym celu.”[47] Właśnie w tym okresie powstał projekt (nigdy nie zrealizowany) organizacji nowego biskupstwa w Tarnopolu i budowa monumentalnej świątyni była ważnym krokiem w tym kierunku. Ks. infułat B. Twardowski (w latach 1923-1944 był on metropolitą lwowskim) wybrał dla realizacji w Tarnopolu jeden z projektów konkursowych architekta Teodora Talowskiego na kościół św. Elżbiety we Lwowie. Jeszcze w trakcie budowy świątyni ks. Twardowski zwrócił się do Krakowskiego Zakładu Witraży S.G. Żeleńskiego i do I wojny światowej udało się zrealizować znaczną część zamierzeń. Część witraży ofiarowali przedstawiciele społeczeństwa tarnopolskiego.

Cerkiew O.O.Bazylianów w Żółkwi - polichromia proj. Julian Bucmanuk
Cerkiew O.O.Bazylianów w Żółkwi – polichromia proj. Julian Bucmanuk

Pierwsze sześć witraży figuralnych z motywami litanii Loretańskiej, mianowicie z postaciami aniołów grających na instrumentach muzycznych i trzymających banderole z tekstem litanii, wykonano jeszcze przed czerwcem 1908 roku. Postacie aniołów wzorowano na malowidłach Jana Matejki w prezbiterium krakowskiego kościoła Mariackiego. Witraże wstawiono również w trzech mniejszych oknach kolistych. Centralne okno znajdowało się nad ołtarzem głównym. Witraż w nim przedstawiał Gołębicę Ducha Świętego. Czasopismo „Nasz Kraj” w październiku 1908 roku donosiło że „… witraże sporządzone w fabryce Żeleńskiego o motywach Matejkowskich w prezbiterium, są wzorowane na malowidłach kościoła Mariackiego w Krakowie”.[48] W części dolnej tych witraży dodano herby ofiarodawców i stosowne napisy.

W 1913 roku doszło do ozdobienia witrażami dużych okien transeptu. Dla projektowania kartonów ksiądz proboszcz zabiegał o zaangażowanie znanych artystów malarzy. Tematem witraży miały być sceny z życia Najświętszej Marii Panny „Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny” i „Ofiarowanie Najświętszej Marii Panny w świątyni”. Karton pierwszego zamówiono Stefanowi Matejce, drugiego Feliksowi Wygrzywalskiemu. Stefan Matejko zaprojektował tez dwa witraże do okien kaplicy bocznej przy prezbiterium z przedstawieniami św. Stanisława Kostki i św. Kazimierza Królewicza. Nie jest na pewno znane miejsce umieszczenia jeszcze jednego witraża „Ofiarowanie Chrystusa w świątyni”. Nie ustalono tez nazwiska artysty – wykonawcy kartonu. Mógł nim być również Stefan Matejko, a witraż miał być wykonany jeszcze w 1908 roku razem z witrażami w oknach prezbiterium.

Cerkiew O.O.Bazylianów w Żółkwi - polichromia proj. Julian Bucmanuk
Cerkiew O.O.Bazylianów w Żółkwi – polichromia proj. Julian Bucmanuk

S.G. Żeleński wysoko cenił witraże wykonane dla kościoła tarnopolskiego. W 1914 roku on pisał, że witraż S. Matejki „Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny” jest „… największy dotąd w Polsce wykonany, około 60 m² wielkości…, zamówiony przez ks. prałata dr. B. Twardowskiego. Drugi witraż stanowiący pendent, wykonany jest obecnie wedle projektu F. Wygrzywalskiego, fundacji JWPani Zdzisławowej Sozańskiej – zostanie niebawem osadzony”.[49]

W lutym 1913 roku Zakład Witraży S.G. Żeleński wysłał do Tarnopola ofertę na wykonanie witraża „Ofiarowanie Najświętszej Marii Panny w świątyni”, a w kwietniu tegoż roku ks. B. Twardowski otrzymał od F. Wygrzywalskiego szkice tego witraża. Dopiero w listopadzie proboszcz odesłał artyście swoje uwagi, proponując zmianę kompozycji, uwysmuklanie postaci Matki Bożej, umieszczenie napisu fundacyjnego i herbu Korczak ofiarodawców rodziny Korczak-Sozańskich. Jeszcze przed rozpoczęciem I wojny światowej witraż F. Wygrzywalskiego został wykonany w szkle i zamontowany w kościele tarnopolskim. Również wykonano i wmontowano do okien kaplicy obok prezbiterium dwa witraże Stefana Matejki „Św. Kazimierz Królewicz” i „Św. Stanisław Kostka”.[50]

Witraże w dużych oknach naw bocznych wykonano ze szkła katedralnego tylko ze szlakiem kwiatowym, z motywami lilii, winorośli, ostów, powoju. W małych kolistych oknach naw bocznych umieszczono witraże z medalionami, w których znajdowały się wizerunki cudownych obrazów Matki Bożej – MB Częstochowskiej, MB Ostrobramskiej, MB Łaskawej, MB Kochawińskiej, MB Rokitniańskiej, MB Podkamienieckiej. Wybór cudownych obrazów nie był przypadkowy, lecz podporządkowany wyraźnej myśli i miał charakter narodowo-historyczny, jak również lokalny. Otóż, obok ogólnonarodowych wizerunków Matki Boskiej Częstochowskiej i Ostrobramskiej umieszczono obraz Matki Boskiej Łaskawej, Patronki katedry lwowskiej i archidiecezji, oraz obraz Matki Boskiej Kochawińskiej, kult której kwitnął również w archidiecezji lwowskiej. Natomiast cudowne obrazy Matki Boskiej Rokitniańskiej i Matki Boskiej Podkamienieckiej były szeroko czczone na Podolu i ich kult lokalny rozwijał się właśnie w okolicach Tarnopola.

Otóż, w wyniku wytrwałej pracy ks. B. Twardowskiego powstał okazały zespół witraży, który odgrywał ważną rolę w stylowej aranżacji całego wystroju kościoła tarnopolskiego. Był on stylowo jednolity i wykonany na wysokim poziomie artystycznym w renomowanym zakładzie krakowskim S.G. Żeleńskiego, według projektów znanych artystów Stefana Matejki i Feliksa Wygrzywalskiego.

W okresie I wojny światowej kościół tarnopolski

został poważnie uszkodzony, a część wyposażenia zniszczono. W sierpniu 1917 roku, po wycofaniu się wojsk rosyjskich z Tarnopola „Kurier Lwowski” donosił: „W szczególności obiecał Namiestnik hr. Huyn pomoc na odrestaurowanie kościoła parafialnego, niedawno wybudowanego według planów Talowskiego przez inż. Neuhoffa, a obecnie bardzo zniszczonego pociskami armatnimi. Nie tylko bowiem zniszczona została okazała wieża w kilku miejscach i dach, a także główny ołtarz, wnętrze kościoła, organy i witraże”.[51]

Z listów nowego proboszcza ks. Antoniego Ratusznego wysłanych do Krakowskiego Zakładu Witraży S.G. Żeleńskiego wynika, iż całkiem zniszczono witraże w oknach prezbiterium i dwa witraże „Św. Kazimierz Królewicz” i „Św. Stanisław Kostka” w kaplicy bocznej. Witraże w transepcie i nawie głównej zostały częściowo wybite, zaś resztki wyjęto z okien i zachowano. Bez oszklenia pustką stały okna wieży.[52] Remont starych i wykonanie zespołu nowych witraży do okien kościoła tarnopolskiego było możliwe dopiero po zakończeniu I wojny światowej. Prace rozciągnęły się na całe dwudziestolecie międzywojenne i były sfinalizowane dopiero w 1939 roku.

Żydowska hala przedpogrzebowa Beth Tahara we Lwowie
Żydowska hala przedpogrzebowa Beth Tahara we Lwowie

W omówionych wyżej witrażach w kościołach wschodniogalicyjskich bardzo popularnymi były przedstawienia Matki Boskiej, św. Józefa i świętych polskich. Jak zauważył Daniel Olszewski, taki wybór świętych patronów „trzeba szukać w specyfice kultury religijnej na terenach zaboru austriackiego. Ożywienie kultu polskich świętych i błogosławionych było wyrazem ogólniejszego programu duszpasterskiego, realizowanego przez kler i popieranego wydatnie przez biskupów galicyjskich… Program duszpasterski, zmierzający do ożywienia kultu polskich świętych i błogosławionych, był reakcją na józefińskie koncepcje pastoralne, które nie uwzględniały polskich tradycji w zakresie kultury religijnej. Rodzimi święci odgrywali więc niebagatelną rolę w procesie zachowania tożsamości pozostającego pod zaborami narodu, a ich wizerunki, zdobiące kościoły, propagować miały wśród wiernych kult polskości…”.[53] W wiejskich miejscowościach Galicji Wschodniej, gdzie Polacy stanowili mniejszość narodową, takie intencje były jeszcze bardziej aktualne niż w powiatach Galicji Zachodniej. Kult przedstawień Matki Boskiej jest związany w pierwszej kolejności z niezwykłą popularnością obrazów Matki Boskiej Częstochowskiej i Matki Boskiej Królowej Korony Polskiej. Przedstawienia na witrażach św. Stanisława, św. Wojciecha, św. Kazimierza Królewicza, św. Jana Kantego, bł. Kingi, św. Stanisława Kostki, św. Jadwigi Królowej towarzyszyły ich przedstawieniom w rzeźbie, polichromii i obrazach świętych umieszczonych w tychże świątyniach i często odpowiadały patronatu nowobudowanych świątyń. Projektowanie i produkcja takich witraży dla Krakowskiego Zakładu Witraży i Mozaiki Szklanej S.G. Żeleńskiego było nie tylko wyzwaniem technicznym i artystycznym, ale też obowiązkiem patriotycznym, co osobiście inżynier S.G. Żeleński i współpracujący z nim artyści malarze doskonale rozumieli. Jednocześnie kierownictwo zakładu dobrze rozumiało i szanowało narodowe intencje i tradycje innych narodowości zamieszkujących Galicję Wschodnią – Ukraińców, Żydów i Ormian. Przykładem może być wykonanie witraży do żydowskiej hali przedpogrzebowej „Beth-Tahora” przy ul. Pilichowskiej we Lwowie, którą „należy zaliczyć do najbardziej interesujących świątyń modernistycznych powstałych na ziemiach polskich przed I wojną światową. Hala Beth-Tahara była także największą nowoczesną świątynią dekorowaną modernistycznymi motywami, jaką wzniesiono we Lwowie w omawianym okresie”.[54] Stylowy witraż Zakładu S.G. Żeleńskiego w 1913 roku ozdobił też kaplicę Matki Boskiej Pokrowy (Opiekunki) w cerkwi ojców bazylianów w Żółkwi. Projekt witraża, jak również polichromię kaplicy wykonał Julian Bucmaniuk, młody utalentowany ukraiński malarz, absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Bucmaniuk był również autorem secesyjnych fresków i witraży w cerkwi we wsi Koniuchy niedaleko Brzeżan (1909 rok).[55]

Katedra Ormiańska we Lwowie
Katedra Ormiańska we Lwowie

Pomyślną współpracę Krakowskiego Zakładu Witraży S.G. Żeleńskiego z duchowieństwem archidiecezji lwowskiej zakłóciła nieuczciwa konkurencja Antoniego Tucha, artysty malarza, byłego współwłaściciela Zakładu wykupionego przez S.G. Żeleńskiego. „Wykupując Krakowski Zakład Witrażów Stanisław Gabriel Żeleński przewidująco zastrzegł sobie rzecz niezwykle ważną, acz pomieszczoną w Post Scriptum i wydrukowaną petitem. Stwierdził mianowicie, że „przy sprzedaży Zakładu zobowiązali się obaj dotychczasowi współwłaściciele pp. Prof. Władysław Ekielski i Antoni Tuch że przez lat pięć w Galicji, Bukowinie i na Szląsku pod żadnym pozorem i formą nie będą zajmować się wyrobami w zakres mej firmy wchodzącymi, ani nawet dopomagać firmom obcym do konkurowania z moją”.[56] Ale Antoni Tuch nie dotrzymał zobowiązań i rozpoczął poszukiwanie zleceniodawców na terenie Galicji. O przebiegu tych zmagań konkurencyjnych świadczą materiały reklamowe umieszczone we lwowskiej „Gazecie Kościelnej”. Przez cały 1906 rok na jej łamach drukowano ogłoszenia i cenniki firmy „Krakowski Zakład Witrażów, Oszkleń Artystycznych i Fabryka Mozaiki Szklanej prof. Wł. Ekielski i Antoni Tuch”. Od stycznia 1907 roku nie zanotowano żadnych ogłoszeń, aż do marca, kiedy swoje pierwsze ogłoszenie reklamowe umieścił S.G. Żeleński podkreślając, że jego zakład pracował „dawniej pod firmą prof. Wł. Ekielski i A. Tuch”.[57] Ale już w maju tegoż roku ogłoszenia S.G. Żeleńskiego znikają, zaś 15 listopada 1907 roku swoje pierwsze ogłoszenie reklamowe umieszcza Antoni Tuch. Z tego ogłoszenia wynika, że A. Tuch zarejestrował nową firmę pod nazwą „Artystyczny Zakład Witraży, Oszkleń Artystycznych i Mozaiki Szklanej Antoni Tuch” w Wiedniu IV, Gusshausstrasse, 14. W swojej reklamie A. Tuch podkreślał, że jest on byłym właścicielem Krakowskiego Zakładu Witraży, odznaczonym na wystawach we Lwowie 1892, 1894, 1902 roku, w St. Louis 1904 roku, w Buczaczu 1905 roku i w Mediolanie 1905 roku.[58] A. Tuch podał też swój cennik, który proponował ceny znacznie tańsze niż dawny Zakład Krakowski i nowy Zakład S.G. Żeleńskiego. Wiedeński Zakład A. Tucha proponował za „oszklenie artystyczne bez względu na rysunek, ze szkła katedralnego, ornamentalnego lub w gomółkach (butzen) za 1 m² 18-28 koron. Oszklenie dywanowe, w środku medalion z wizerunkiem św. Pańskich za 1 m² 70 koron. Witraże figuralne z wizerunkami św. Pańskich w naturalnej wielkości architektonicznej z obramieniem 1 m² – 80-100 koron. Witraże figuralne o kilku postaciach 1 m² – 120 koron”.[59] Dawny Krakowski Zakład Wł. Ekielskiego i A. Tucha te same prace wykonywał w cenie od 35-60 koron za 1 m² oszklenia artystycznego, do 250-500 koron za 1 m² za witraże figuralne o kilku postaciach.[60] S.G. Żeleński nie zmienił tych cen i informował klientów, że „ceny wskutek wielkich zapasów szkła pozostają dotychczasowe”.[61]

Kościół parafialny w Kamionce Strumiłowej
Kościół parafialny w Kamionce Strumiłowej

S.G. Żeleński zareagował tylko 13 grudnia 1907 roku. W tym dniu „Gazeta Kościelna” umieściła reklamowe ogłoszenie A. Tucha, obok reklamy S.G. Żeleńskiego i osobno „Oświadczenie” S.G. Żeleńskiego. W „Oświadczeniu” S.G. Żeleński przypomniał o okolicznościach kupna od byłych właścicieli Wł. Ekielskiego i A. Tucha Krakowskiego Zakładu Witraży i Mozaiki Szklanej i zaznaczył, że „kontrakt kupna-sprzedaży wymienionego zakładu” był zarejestrowany 22 sierpnia 1906 roku.[62] W „Oświadczeniu” S.G. Żeleński również pisał, że w jego imieniu „odnośną skargę przeciwko A. Tuchowi wniósł do c.k. Krajowego sądu w Wiedniu adwokat dr Wilhelm Binder b. poseł do Rady Państwa z miasta Białej. O wyniku skargi nieomieszkamy P.T. Publiczność zawiadomić. Niech nam będzie wolno w końcu zaznaczyć, że zaszczyceni nadspodziewanym zaufaniem P.T. Klientów w roku bieżącym, które objawia się w prawie podwójnej ilości zamówień…”[63] W Post Scriptum S.G. Żeleński informował czytelników „Gazety Kościelnej”, że w 1907 roku „… uzyskał Zakład na międzynarodowych wystawach w Paryżu i Antwerpii najwyższe odznaczenia t.zn. Grand-Prix, t.j. złoty medal i Krzyż Zasługi. Na wystawach w Wiedniu i Wadowicach złote medale”.[64]

Antoni Tuch umieścił swoją reklamę w „Gazecie Kościelnej” jeszcze w grudniu 1907 roku (numery 51 i 52), zaś od 1908 roku już więcej o nim nic nie słychać. Tymczasem „Krakowski Zakład Witrażów, Oszkleń Artystycznych i Fabryka Mozaiki Szklanej S.G. Żeleński” drukuje swoje ogłoszenia i reklamę aż do wybuchu I wojny światowej. W tym okresie jako jeden z nielicznych konkurentów występuje „Zakład Artystyczny Malarstwa na Szkle B. Skarda w Brnie”, którego specjalnością były okna kościelne (witraże) w każdym stylu. Zakład był osiem razy odznaczony pierwszymi nagrodami na wystawach”.[65] Ale na terenie Galicji Wschodniej na razie jest zanotowany tylko jeden zespół z 14 witraży wykonany przez tę firmę w 1901 roku do klasztornego kościoła oo. redemptorystów w Mościskach.[66]

Na stronach „Gazety Kościelnej” można też spotkać ogłoszenia malarza Wincentego Kuczabińskiego, właściciela „Biura Budownictwa Kościelnego” (Lwów, ul. Kopernika 9), który proponował klientom „budowę kościołów, urządzenia kościelne, sprzęt kościelny, ołtarze, obrazy, obrazki święte, wota, figurki, ornaty, kapy, antepedia, również polichromię wnętrz, witraże, rzeźby i złocenia”.[67] Można przypuszczać, że on nie wykonywał witraży we Lwowie, lecz był przedstawicielem jednej z niemieckich lub austriackich firm witrażowych. Takim pośrednikiem wiedeńskiej firmy Carla Geylinga był Leon Appel, właściciel zakładu pod nazwą „Pierwsza Lwowska Fabryka Witraży” i wielobranżowego przedsiębiorstwa, które wykonywało liczne zamówienia artystyczno-szklarskie, pseudowitraże i szyby trawione.[68] S.G. Żeleński również miał oficjalnego przedstawiciela swojej firmy we Lwowie, inżyniera W. Piotrowskiego.[69]

[1] Gluzińska, A. „Zakład wychowawczy oo. Jezuitów w Chyrowie”, w „Materiały do dziejów sztuki sakralnej na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej”, Kraków, 1997, t. 5, s. 44.
[2] Betlej, A. „Kościół p.w. Św. Józefa i Bł. Andrzeja Boboli oraz dom rekolekcyjny ks. Jezuitów”, w „Materiały…”, Kraków, 2004, t. 12, s. 206.
[3] Słownik artystów polskich (SAP), Warszawa, 1993, t. V, s. 441-442.
[4] Gluzińska, A., op. cit., s. 48.
[5] „Gazeta Kościelna”, 1909, s. 329.
[6] „Krakowski Zakład witrażów i mozaiki S.G. Żeleński”, Kraków, 1909, s. 20.
[7] Osadczy, W., „Kościół i cerkiew na wspólnej drodze. Concordia 1863…”, Lublin, 1999, s. 223-224.
[8] Ostrowski, J., „Materiały…”, Kraków, 2004, t. 12, s. 11.
[9] Kozicki, W., „Kazimierz Sichulski”, Warszawa, 1928, s. 9.
[10] Kozicki, W., op. cit., 1928, s. 9.
[11] Kozicki, W., „W gaju Akademosa”, Lwów, 1912, s. 167.
[12] Quirini-Popławski, R., „Kościół parafialny NMP w Turce”, w „Materiały…”, t. 5, Kraków, 1997, s. 296.
[13] „Krakowski Zakład…”, s. 17.
[14] „Krakowski Zakład…”, s. 13.
[15] „Gazeta Kościelna”, 1909, s. 242.
[16] SAP, Warszawa, 1993, t. V, s. 441-442.
[17] „Tygodnik Ilustrowany”, 1910, nr 12, s. 244.
[18] „Krakowski Zakład…”, s. 15.
[19] „Krakowski Zakład…”, s. 15.
[20] „Witraż”, Legnica, 2002, nr 2-3, s. 9.
[21] „Tygodnik Ilustrowany”, 1910, nr 12, s. 244.
[22] „Gazeta Kościelna”, Lwów, 1909, s. 132.
[23] „Gazeta Kościelna”, Lwów, 1909, s. 144.
[24] „Gazeta Kościelna”, 1907, s. 564 i 1909, s. 184. O tym witrażu wspomina też D. Czapczyńska-Kleszczyńska w „Witraże w Krakowie. Dzieła i twórcy”, Kraków, 2005, s. 85.
[25] „Krakowski Zakład…”, 1909, s. 22.
[26] „Gazeta Kościelna”, 1909, s. 184.
[27] „Gazeta Kościelna”, 1910, nr 13, s. 172.
[28] „Gazeta Kościelna”, Lwów, 1910, nr 12, s. 172.
[29] „Gazeta Kościelna”, Lwów, 1919, nr 6, s. 65-66.
[30] „Krakowski Zakład…”, 1909, s. 19.
[31] Zaucha, T., „Kościół parafialny w Skałacie”, w „Materiały…”, Kraków, 2008, t. 16, s. 185.
[32] Zaucha, T., op. cit., s. 183.
[33] „Gazeta Kościelna”, 1910, nr 13, s. 172.
[34] „Gazeta Kościelna”, 1910, nr 13, s. 172.
[35] Szpunar, I., „Kościół parafialny pw. św. Marcina w Krościenku Wyżnym 1910-2010”, Krosno, 2010, s. 11-12.
[36] „Gazeta Kościelna”, 1910, nr 32, s. 404.
[37] „Gazeta Kościelna”, 1910, nr 25, s. 319.
[38] „Gazeta Kościelna”, 1910, nr 13, s. 172.
[39] Brzezina, K., „Kościół parafialny pw. św. Walentego w Kałuszu”, w „Materiały…”, Kraków, 2002, t. 10, s. 180.
[40] Qwirini-Popławski, R., „Kościół parafialny p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Panny Marii w Truskawcu”, w „Materiały…”, Kraków, 1998, t. 6, s. 193 i 197.
[41] Lenartowicz, S., Kościół parafialny p.w. św. Mikołaja w Starym Samborze”, w „Materiały…”, Kraków, 1997, t. 5, s. 268 i 271.
[42] „Gazeta Kościelna”, Lwów, 1914, nr 15, s. 177.
[43] Lenartowicz, S., „Kościół parafialny p.w. Wniebowzięcia N.M.P. w Kamionce Strumiłowej”, w „Materiały…”, Kraków, 2003, t. 11, s. 139.
[44] „Sprawozdanie Koła c.k. Konserwatorów i Korespondentów Galicji Wschodniej”, 1910, t. 3, nr 88-99, s. 21.
[45] Lenartowicz, S., „Kościół parafialny p.w. św. Barbary w Borysławiu-Tustanowicach”, w „Materiały…”, t. 6, Kraków, 1998, s. 14.
[46] „Krakowski Zakład…”, op. cit., s. 4.
[47] Bernat, M., „Kościół parafialny p.w. Matki Boskiej nieustającej Pomocy w Tarnopolu”, w „Materiały…”, t. 16, Kraków, 2008, s. 257.
[48] „Nasz Kraj”, Lwów, 17.10.1908, nr 16, s. 9.
[49] „Gazeta Kościelna”, 1914, nr 15, s. 177.
[50] Biernat, M., „Kościół parafialny p.w. Matki Boskiej Nieustającej Pomocy w Tarnopolu”, w „Materiały…”, Kraków, 2008, t. 16, s. 234 i 250.
[51] „Kurier Lwowski”, Lwów, 14 sierpnia 1917 r., nr 379, s. 3.
[52] Archiwum Krakowskiego Zakładu Witraży (AKZW), As-236, list Zakładu Witraży do ks. A. Ratusznego, 27.IX.1922.
[53] Olszewski, D., „Polska kultura religijna na przełomie XIX i XX wieku”, Warszawa, 1996, s. 204.
[54] Lewicki, J., „Roman Feliński architekt i urbanista”, Warszawa, 2007, s. 69.
[55] Biriulow, J., „Secesja we Lwowie”, Warszawa, 1991, s. 66.
[56] Czapczyńska-Kleszczyńska, D., „Do wielce szanownych naszych P.T. Klientów…” – urywek z dziejów Krakowskiego Zakładu Witrażów”, w „Witraże secesyjne. Tendencje i motywy”, Kraków-Legnica, 2011, s. 82.
[57] „Gazeta Kościelna”, 1907, nr 9, s. 96.
[58] „Gazeta Kościelna”, 1907, nr 46, s. 488.
[59] „Gazeta Kościelna”, 1907, nr 46, s. 488.
[60] „Gazeta Kościelna”, 1906, nr 1, s. 10.
[61] „Gazeta Kościelna”, 1907, nr 9, s. 96.
[62] „Gazeta Kościelna”, 1907, nr 50, s. 534-535.
[63] „Gazeta Kościelna”, 1907, nr 50, s. 535.
[64] „Gazeta Kościelna”, 1907, nr 50, s. 535.
[65] „Gazeta Kościelna”, 1906, s. 130.
[66] Krasny, P., „Kościół i klasztor Redemptorystów w Mościskach”, w „Materiały…”, Kraków, 1999, t. 7, s. 205.
[67] „Gazeta Kościelna”, 1913, nr 34, s. 404.
[68] Laskowski, A., „Wiedeńskie inspiracje galicyjskiej sztuki witrażowej – epizod secesyjny”, w „Witraże secesyjne. Tendencje i motywy”, Kraków, 2011, s. 47.
[69] „Gazeta Kościelna”, 1910, nr 36, s. 452.

Pamięci irlandzkich ofiar Titanic’a

Agata Mościcka

Wczesnym rankiem 10 kwietnia  1912 roku w Queenstown (dzisiaj Cobh) na południu Irlandii, wspaniały transatlantyk Titanic szykował się do wypłynięcia na pełny Ocean Atlantycki, by zmierzać do punktu przeznaczenia jakim był Nowy Jork. Na pokład wchodzili ostatni pasażerowie. W zdecydowanej większości byli to ubodzy Irlandczycy, podążający za Ocean w nadziei na znalezienie lepszego życia. Spora grupa z nich pochodziła z miasteczka Lahardane na wschodzie Irlandii. Wyruszali pełni optymizmu, by realizować swoje marzenia. Niestety nie wszystkim im było dane dotrzeć do celu. Z czternastu, którzy wyruszyli z Lahardane jedenastu zginęło w tragicznej katastrofie Titanic’a w nocy z 14 na 15 kwietnia 1912 roku.

Witraż "Emigracja" w kościele w Lahardane
Witraż „Emigracja” w kościele w Lahardane

Ich rodzinne miasteczko na lata pogrążyło się w smutku. W Lahardane powstało Towarzystwo Addergoole Titanic, skupiające rodziny i krewnych ofiar, a później ich potomków. W 2002 roku dla upamiętnienia setnej rocznicy zatonięcia RMS Titanic w Kościele Św. Patryka w Lahardane, staraniami Towarzystwa została zamontowana tablica pamiątkowa oraz witraże w oknach, poświęcone pamięci ofiar katastrofy Titanic’a.

Witraże zostały zaprojektowane przez lokalnego artystę Michael Coleman, z Whitethorn Studios, zaś zadanie budowy okien i witraży zlecono firmie Art Glass w Derry w Irlandii. Witraże zostały umieszczone w oknach po obydwu stronach tablicy pamiątkowej, jeden zatytułowany jest „Emigracja”, a drugi „ Titanic Ratunek”. Witraże zostały wykonane z dbałością o szczegóły, a także z szacunkiem dla tych, którzy zginęli i tych, którzy przeżyli. Na szczęście, potomkowie czternastu pasażerów Titanic’a z Lahardane zachowali historię tej tragedii w pamięci, a witraże  zostały wykonane ku czci ich przodków. Witraż „Titanic Ratunek”, przedstawiający łódź ratunkową nr 16 opuszczaną z Titanic’a, oparty jest na wspomnieniach, przekazanych mieszkańcom Lahardane przez ocalałych z katastrofy. Jedna z kobiet z miasteczka, Annie stała w kolejce, aby wejść do łodzi ratunkowej nr 16. Mężczyźnie, który towarzyszył kobietom odmówiono wejścia do łodzi. Jedna z kobiet powiedziała: „Nie zostawię mojego męża”, a druga „Nie zostawię mojego brata”. To były Katarzyna i Mary Bourke z Addergoole, miejscowości w pobliżu Lahardane. Obie zginęły. Annie, była następna w kolejce, dla niej było miejsce, ocalała i została zakonnicą. Gdy jednak łódź ratunkowa została obniżona podniosła wzrok i zobaczyła swojego kuzyna, Pata Canavana, i innych znajomych mężczyzn. Na pokładzie panowała panika. Witraż  przedstawia Pata trzymającego różaniec i machającego na pożegnanie Annie. Mężczyźni nie mieli szans na opuszczenie tonącego statku, pierwszeństwo miały kobiety i dzieci i niestety zamożni podróżni. Łódź była w stanie pomieścić 65 osób, nie była pełna.

Jak wiadomo akcja ratownicza przebiegała na Titanic’u w tragiczny sposób, co skutkowało ogromną ilością ofiar. Dwunastu innych irlandzkich pasażerów, którzy też weszli na pokład w Queenstown zostało zabranych do  łodzi, która została następnie opuszczona dopiero po 1 ej nad ranem. Wiele irlandzkich kobiet, które przeżyły katastrofę zostało potem zakonnicami w podziękowaniu dla Boga za ocalenie życia.

Witraż "Ratunek" w kościele w Lahardane
Witraż „Ratunek” w kościele w Lahardane

Drugi witraż przedstawia grupę osób podróżujących bryczką z bagażami z Lahardane do Queenstown, skąd mieli odpłynąć do Ameryki. Nad nimi biała gołębica, symbolizująca Ducha Świętego. Na dole witraża przedstawiono budynek kościoła. Witraże w Lahardane są jednymi z nielicznych witraży kościelnych, na całym świecie, poświęconych ofiarom Titanica. Nie są znane również żadne witraże kościelne poświęcone emigracji. Amerykańscy potomkowie trzech ocalałych z katastrofy mieszkańców miasteczka wspaniałomyślnie pokryli część kosztów budowy okien i witraży, poświęconych ofiarom tragedii Titanic’a. Resztę stanowiły datki ze strony potomków ofiar zamieszkałych w Wielkiej Brytanii oraz w Lahardane. Oficjalne poświęcenie i błogosławieństwo obu okien odbyło się w niedzielę 15 tego kwietnia 2002 roku, w 100 rocznicę tragedii. Piękne witraże pozostaną trwałym dziedzictwem pamięci o ofiarach katastrofy Titanic’a i o wszystkich emigrantach.

 

 

Witraże w kościele w Lahardane
Witraże w kościele w Lahardane

Hurtownia Zaopatrzenia Witrażownictwa AGROPREF – wywiad z Panem Mirosławem Wiśniewskim

Właścicielem Hurtowni Zaopatrzenia Witrażownictwa AGROPREF, powstałej w 1992 roku jest Pan Mirosław Wiśniewski. Jego firma to jedyny, polski autoryzowany przedstawiciel Glas – Schreiber Berlin. Zaopatruje zarówno profesjonalne pracownie jak i klientów indywidualnych w materiały i narzędzia niezbędne do tworzenia witraży. Pan Mirosław zgodził się opowiedzieć o swojej firmie. W oknach Jego biura widać liczne witraże – prezentacje klientów – są dowodem na to, że AGROPREF nieustannie, od ponad 20 lat, cieszy się na rynku uznaniem.

Aleksandra Ratajczak – Jak powstała firma AGROPREF? Skąd taki pomysł?

Mirosław Wiśniewski – Firma powstała jako hurtownia zaopatrzenia witrażownictwa w sierpniu 1992 roku. Pomysł zrodził się przypadkiem. Mój szwagier podjął pracę w dużej centrali zaopatrzenia witrażownictwa w Berlinie i pewnego razu zaproponował mi stworzenie w Poznaniu filii berlińskiej centrali.

Mirosław Wiśniewski przy regale ze szkłem
Mirosław Wiśniewski przy regale ze szkłem

AR – Czy w rodzinie ktoś wcześniej zajmował się witrażownictwem?

MW – Nikt, pierwszym który zajął się witrażownictwem w rodzinie był mój szwagier. W chwili obecnej jest zawodowcem, z wieloletnią praktyką. Prowadził znaną pracownię witraży w Berlinie firmy Peters – Paderborn, jest to czołowa niemiecka firma zajmująca się wykonawstwem witraży i konserwacją zabytków.

AR – A Pan próbował „zagłębić się” w tworzenie witraży?

MW – Wykonawstwo na poziomie teoretycznym i praktycznym poznałem ale witraż wymaga głównie predyspozycji plastyczno-malarskich. Jest to wytwórczość artystyczna, wymagające wrażliwości estetycznej. Ja niestety nie posiadam zdolności plastycznych w stopniu wymaganym dla tego typu działalności , dlatego nie było przesłanek bym mógł w witrażu odnieść sukces.

AR – Gdy stworzył Pan AGROPREF, w Poznaniu nie było żadnej firmy zajmującej się podobną działalnością, a czy zapotrzebowanie było duże?

MW – Można powiedzieć, że zapotrzebowanie dopiero rozwijało się. Na początku lat 90-tych witraż był wyraźnie kojarzony z elementem architektury sakralnej. Zyskał większą popularność dopiero z biegiem lat, m.in. dzięki filmowym prezentacjom amerykańskim. Ukazano Polakom, że witraż jest właściwie nieodzownym elementem wystroju domu tzw. klasy średniej. Wystarczy na przykład obejrzeć kilka amerykańskich filmów, gdzie widać, że witraż jest tam immanentną cechą architektury wnętrz, nie czymś dziwnym i ekstrawaganckim, tylko niezbędnym elementem aranżacji pomieszczeń. Z biegiem czasu, ta „reklama” filmowa wpłynęła na zainteresowanie konsumentów, mam tu na myśli głównie właścicieli mieszkań i domów prywatnych – witraż stał się potrzebą prywatnego człowieka.

AR – Czy zainteresowanie wśród klientów jest większe niż kiedyś?

MW – Zdecydowanie większe, chociaż gwałtowny rozkwit witrażu wśród konsumentów, branża ma już niestety za sobą. Był on wyraźnie związany z boomem budowlanym. Statystycznie, z ogółu budujących dom lub kupujących mieszkania, 5% było zainteresowanych posiadaniem we wnętrzach witrażu. Z uwagi na fakt, że w latach prosperity budowlanej, czyli wyraźnie do 2009 roku, powstawało w Polsce bardzo dużo domów prywatnych, w tym czasie witraż konsumencki przeżywał swój szczyt popularności. W momencie gdy finansowanie kredytowe stało się trudniejsze do uzyskania, witraż który musiałby być finansowany z własnych środków stracił na popularności.

Witraże w AGROPREF
Witraże w AGROPREF

AR – Kim są przeważnie klienci? Dominują wśród nich profesjonaliści, zajmujący się zawodowo witrażownictwem czy są to też amatorzy?

MW – Firma zajmuje się zaopatrzeniem witrażownictwa, ale obsługuje wszystkich klientów, którzy chcą się zmierzyć z pojęciem słowa witraż. Naszymi klientami są profesjonalne pracownie witrażu jak i osoby prywatne , którzy chcą stworzyć mozaikę szklaną w technice witrażowej, ze względu na własne hobby. Kieruje nimi zainteresowanie, czy może ciekawość. Motywacje są różne. Zdarzają się klienci, dla których zakup materiałów i narzędzi jest pierwszym i ostatnim. Ale czasami okazuje się, że za tym hobby stoją solidne predyspozycje plastyczne i przeradza się ono w normalną działalność gospodarczą. Znam kilka takich przykładów, że ludzie którzy byli wyraźnie uzdolnieni pod względem plastycznym, a ze względu na swoje losy życiowe nie byli w stanie przekształcić ich w profesję, po pewnym czasie wracali do swoich preferencji plastycznych pod postacią tworzenia witraży. Niekiedy odbywa się to już w okresie rozkwitu innej działalności zawodowej. Są to ludzie, którzy osiągnęli sukces w zupełnie nie związanej z witrażem dziedzinie. Wspominają , że kiedyś, gdy jako młodzi ludzie deklarowali rodzicom że chcą zostać plastykami, malarzami, a najczęstszą reakcją (dość oczywistą z perspektywy tamtych czasów) było kwitowanie przez rodziców, ich planów słowami: „I jak z tego będziesz żyć?”, dlatego zaczynali się kształcić w innym kierunku zawodowym. Po czasie jednak wracali do zawodu artystycznego, jako osoby z doświadczeniem innej profesji . Znam kilku, którzy już w dojrzałym wieku, osiągnęli na tym polu wyraźny sukces zawodowy.

AR – Skąd pochodzą klienci, czy są to głównie mieszkańcy wielkopolski czy też innych części kraju?

MW – Klienci, którzy docierają do nas osobiście, często pochodzą z regionu wielkopolski, ale nie tylko. Nasza hurtownia uruchomiła przed kilku laty działalność w postaci sklepu internetowego, dlatego obecnie klienci docierają do nas nie tylko z obszaru całej Polski, ale nawet z zagranicy. Głównie dotyczy to nowej, polskiej emigracji, gdyż większość z nich ma polsko brzmiące nazwiska, a adresy wysyłkowe znajdują się na terenie całej Unii Europejskiej.
AR – Czy konkurencja w naszym regionie jest duża?

MW – W Poznaniu jesteśmy jedyną hurtownią, ale podobnego typu firmy istnieją jeszcze w Warszawie, Gdańsku i w Sosnowcu.

AR – Czy jest to wystarczająca ilość dla klientów?

MW – Nigdy nie sposób prawidłowo ocenić zapotrzebowania danego segmentu na rynku, gdyż weryfikuje je tylko i wyłącznie sam mechanizm podaży i popytu oraz efektywność gospodarcza. Czyli mówiąc wprost – zyski z działalności. Posłużę się przykładem: w Poznaniu na przestrzeni ostatnich lat powstawało kilka konkurencyjnych hurtowni, ale po okresie ok dwóch latach były zamykane. Moja firma się utrzymała, być może wynika to z tego, że pewną rolę w działalności odgrywa doświadczenie. W 2012 roku firma obchodziła dwudziestolecie, czas trwania tego typu działalności świadczy o tym, że firma nie jest incydentem. Wzbudza zaufanie wśród klientów, tworzy sieć powiązań, sieć nowych klientów – dostęp do otwartej sieci zaopatrzeniowej, to wszystko zawiera się pod ogólnym pojęciem doświadczenia zawodowego.

AR – Czy w zaobserwował Pan w czasie prowadzenia swojej działalności, pewne zmiany na rynku? Np. 10-15 lat temu klienci kupowali coś innego, co wtedy bo było modne?

MW – Zdarzają się czasami jakieś niesłychane sytuacje, które chociażby dotyczą preferencji kolorystycznych. Można to było zaobserwować na ciekawym przykładzie, który wpłynął na preferencje konsumenckie w zakresie kolorów a spowodowany był kreacją ówczesnej mody .W Polsce miało to dość ciekawy i wyraźnie zaobserwowany skutek – ogólnie w Europie mało popularnymi kolorami są wszelkie odcienie niebieskiego, ponieważ kolor ten jest uważany za barwę zimną a my kochamy ciepłe włoskie ugry . Ale ok 10-12 lat temu któraś z pierwszych dam Stanów Zjednoczonych zaczęła preferować ubiory błękitne. Przełożyło się to nagle zwiększone zapotrzebowanie na niebieskie kolory w szkle. Jednak wszelkie preferencje kolorystyczne momentami chodzą różnymi ścieżkami i są trudne do przewidzenia. Czasami niektóre z nich mają niewiele wspólnego z tradycyjną estetyką, kieruje nimi jedynie podążanie za medialnym wzorcem.

AR – AGROPREF, to nie tylko szkło i narzędzia, co jeszcze oferuje firma?

MW – Oferujemy kompleksowe zaopatrzenie niezbędne dla wykonywania witraży, zarówno w technice tradycyjnej, czyli ołowiowej jak i w nowszej technice wykonawstwa, znanej jako technika Tiffany’ego, stworzonej przez znanego amerykańskiego artystę, Louis’a Comfort’a Tiffany’ego. Polega ona na łączeniu szkła nie ołowiem a miedzią i cyną.

AR – Za pośrednictwem wcześniej wspomnianego szwagra, który jest Niemcem, ma Pan porównanie z rynkiem zachodnim. Jak wypada nasz kraj w porównaniu do Niemiec?

MW – Biorąc pod uwagę rynek niemiecki, jeśli chodzi o gospodarczą sieć zaopatrzeniową w segmencie witrażownictwa, ilość istniejących podmiotów gospodarczych nie przewyższa znacząco liczby podobnych firm w Polsce. Natomiast jeśli chodzi o kapitał zaopatrzeniowy, ich zasoby i zdolności są wielokrotnie większe. Istnieje pod Paderborn w Schloß Holte, ogromna hurtownia zaopatrzenia witrażownictwa – TGK (Tiffany Glaskunst) , która jest największym tego typu przedsiębiorstwem w Europie oraz głównym dystrybutorem hut amerykańskich na naszym kontynencie. Obecnie, jest to w dziedzinie zaopatrzenia witrażownictwa dominująca w Europie firma.

AR – A czy w Niemczech zapotrzebowanie na witraż jest większe?

MW – Wydaje się, że w tej chwili Niemcy są największą społecznością, w której potrzeba posiadania witraży jest niejako cechą mentalną. Wyraźnie w swoich wnętrzach mają więcej witraży , których posiadanie stało się wyznacznikiem bytu estetycznego, normą. Uznano tam witraż za element dekoracyjny przestrzeni codziennego życia, nie tylko atrybut sfery sacrum.

AR – Skąd Pan sprowadza materiały dla swojej firmy?

MW – Całość mojego zaopatrzenia w szkło amerykańskie, opiera się o moją patronacką centralę w Berlinie, Glas – Schreiber Berlin. Natomiast mając na myśli szkło polskie, to jesteśmy autoryzowanym sprzedawcą szkła płaskiego huty w Jaśle. Jest to jedyna w Polsce huta szkła płaskiego , ręcznie formowanego i jedna z dwóch w Europie. Druga znajduje się w Waldsassen, w Niemczech – jest to huta szkła Lamberts.

Agatowe witraże

Maria Miech

wItraz-agatowy-kosciol-grossmuster-zurich1
Witraż agatowy w oknie w kościele Grossmuster w Zurchu

Znane od starożytnych czasów witraże, wykonywane z użyciem kamieni szlachetnych i półszlachetnych są nieustająco modne.

Agat to kamień półszlachetny, wielobarwna, wstęgowa odmiana chalcedonu, która sama w sobie, w niektórych swoich odsłonach, przypomina witraże. Te piękne, półprzeźroczyste kamienie, w przepiękny sposób przenika światło, tworząc cudowną mozaikę barw. Agaty powstają w tzw. geodach. Są one zbudowane z różnokolorowych, naprzemianległych warstw. W naturze agaty posiadają warstwy w kolorach szarych, różowych, czerwonych,  zielonych, czarnych, brunatnych. By osiągnąć ciekawsze efekty stosowano metodę sztucznego barwienia agatów. Już w starożytności odkryto, że miękki agat, szlifowany na płasko, zachowuje niesamowitą przejrzystość i może być wykorzystywany jako wspaniała ozdoba ołtarzy. W Egipcie i Rzymie, w zamierzchłych czasach, agaty zdobiły świątynie. W tamtej epoce swój początek mają również pierwsze witraże. Wiek XIX to mariaż techniki witrażowej L.C.Tiffany’ego i cienkich płytek agatowych.

W tych czasach zaczęto dostrzegać wspaniałość agatów, które umieszczone w witrażach, oświetlone naturalnym światłem słońca w oknach czy świec w lampach, odkrywały nagle prze oczami patrzących swoje niesamowite tajemnice, swój wewnętrzny świat. Ich kształt, kolor, a czasami w zasadzie wewnętrzny witraż, był inspiracją dla twórcy. Dzieła realizowane z użyciem agatów zyskiwały ogromną popularność i zainteresowanie. Żadne szkło, sztucznie barwione nie dawało takiego efektu magii jak płytka agatu, której wewnętrzny rysunek stworzyła przez wieki matka natura. Powstawały wspaniałe wyroby w postaci lamp, biżuterii i cudownych witraży okiennych. Agat jako, że jest odmianą chalcedonu, jest miękkim kamieniem, pozwalającym się łatwo szlifować. Cięcie geod na cienkie płytki nie stanowi w tej chwili już żadnego problemu. Najwspanialsze jest odkrywanie tajemnicy jaką kryje w sobie niepozorna i w sumie brzydka z zewnątrz geoda. Samo cięcie jej na cienkie plastry jest jak tworzenie nowych obrazów. Geody agatów, dzięki swoim warstwom, dają możliwość otrzymywania z nich niepowtarzalnych wzorów płytek, co gwarantuje wyjątkową oryginalność, wykonywanych potem z nich witraży. Można śmiało stwierdzić, że nie ma dwóch identycznych witraży na świecie, wykonanych z płytek agatowych. Płytki różni nie tylko barwa, ale ułożenie w niej warstw oraz kształt. Współcześnie, metodą witrażową, głównie oprawia się agaty w procesie wykonywania biżuterii. Wspaniałe naszyjniki, kolczyki, brosze i bransolety.

Jednak zdecydowanie najwspanialej prezentują się agaty w witrażach okiennych. Jednym z wyjątkowych dzieł sztuki witrażowej tego typu są okna witrażowe kościoła Grossmünster w Zurychu. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że w oknach kościoła znajdują się tradycyjne witraże z nowoczesnym wzornictwem, ale elementy okien są jednak nieco nietypowe, zawierają bowiem plastry agatu. W 2009 roku Grossmünster (jeden z trzech głównych kościołów w Zurychu ) został wzbogacony o dwanaście znakomitych okien Sigmar’a Polke. W zachodniej części kościoła siedem okien jest ozdobionych cienkimi plastrami agatu. Budził zaniepokojenie fakt, że plastry agatu zostały sztucznie zabarwione, ale efekt jest w tym wypadku najważniejszy, a jest zdecydowanie imponujący i sprawia, że właśnie te witraże znajdują się na liście dziesięciu najbardziej zachwycających i wyjątkowych witraży na świecie. Zwyczajne, barwione, witrażowe szkło jest piękne i zachwyca, ale szlifowane płytki agatów są po prostu bajeczne, kryje się w nich wielka, niezgłębiona tajemnica, którą fascynują na równi z kolorami i blaskiem. Należy jeszcze pamiętać o tym, że kamienie te, z powodu mocy, jaką zaklęła w nich przez tysiące lat przyroda, mają na pewno specyficzne właściwości. Ciekawe więc, czy wpatrując się w tajemnicze piękno agatowego witrażu, poczujemy jak wzmacnia się nasze poczucie własnej wartości i szacunek dla samego siebie, bo podobno tak właśnie, między innymi, działa moc agatu. Agaty to witraże matki ziemi, więc z pewnością mają w sobie ogromną moc.

 

Talerzyki witrażyki

Judyta Cukrowska

Piękne witraże, tworzone z wykorzystaniem starych talerzy szklanych i kryształowych.

Witraż z kryształowym talerzem
Witraż z kryształowym talerzem

Recykling może być sztuką, może mieć swoją wyjątkowo artystyczną, witrażową formę. Stare, pozostałe z potłuczonych kompletów, szklane i kryształowe talerzyki, znalazły swoje drugie przeznaczenie, być może o wiele lepsze niż pierwotne. Ustawione w szeregu, na zasłanych obrusami stołach, nie mogły ukazać całego kunsztu z jakim zostały wykonane. Wspaniały szlif i kształty, wyjątkowa kolorystyka, wszystko to ginęło pośród bogactwa zastawy stołowej. Teraz dano im drugie życie. Wkomponowane w witrażowe mozaiki, zyskują nową jakość. W Polsce ten trend w sztuce witrażowej jest jeszcze mało popularny, a szkoda.

W naszych domach na pewno stoją w kredensach samotne kryształowe talerzyki deserowe, patery ze zdekompletowanych przez liczne stłuczki prezentów ślubnych. Kryształy są teraz de mode i nikt nie chce ich kupować, nawet tych starych przedwojennych. Podobnie sprawa wygląda ze starymi, szklanymi wyrobami. W zasadzie dopiero w witrażach ich piękno może zostać odkryte. Witraże z wkomponowanymi w nie kryształowymi talerzami są jedyne w swoim rodzaju i w zasadzie niepowtarzalne. Nie robi się ich z masowo produkowanych przedmiotów, tylko są to wyroby już vintage. Tym bardziej zyskują na wartości. Współczesny witraż, współczesna forma, a w niej filigranowy, koronkowy, zabytkowy owal, przez który przenika niesamowicie światło, załamując się w misternym kryształowym szlifie. Wrażenie potęguje trójwymiarowość witraża. Wmontowane w witraż naczynia nie zawsze są płaskie. Wykorzystać przecież można wyroby szklane i kryształowe praktycznie każdego kształtu i formy, by stworzyć coś jedynego w swoim rodzaju.

Naczynia kryształowe były produkowane w  różnorodnych kształtach. Wiele osób na pewno pamięta czasy, gdy kryształy były modne w Polsce. Serduszka, motylki, rybki, na tym serwowane były słodycze, przekąski, ciasteczka. Ozdobna patera kryształowa owalna, bądź okrągła zamontowana centralnie w panelu witraża, otoczona roślinnymi elementami, lub innymi mniejszymi talerzykami, może być wspaniałą ozdobą współczesnych, wejściowych lub gabinetowych drzwi w domu. Może również być wyjątkową ozdobą okna lub dziełem sztuki na ścianie. Stare talerzyki były wykonywane również ze szkła kolorowego, co daje ogromne możliwości tworzenia kompozycji witrażowych, cieszących oczy nie tylko formą, ale i gamą barw.

Witraż z talerzyków
Witraż z talerzyków

W pierwszym wieku naszej ery Rzymianie wykonywali witraże, w których szkło miało kształt cylindrycznych dysków, czyli  było zbliżone kształtem do używanych w witrażach szklanych talerzy. Pomysł na wykorzystywanie talerzy szklanych i kryształowych w tworzeniu witraży to forma uczczenia pamięci o zapomniany świecie. Płyta ze szkła, barwiony panel jest oryginalnym tłem do wbudowania centralnie, w strukturę witrażu, kształtu kryształowego talerza z jego współgrającym z techniką witrażową design’em. Taka forma była popularyzowana przez Federal Glass Company już w 1930 roku w Madrycie. Najważniejszym elementem jest talerz, kierujący wzrok oglądającego witraż w kierunku jego centrum. Bardzo delikatny wzór talerza i dekoracyjne lutowania tworzą spójną i piękną całość. Te szklane naczynia, użyte w procesie tworzenia tych oryginalnych witraży, są tak naprawdę częścią naszego dziedzictwa. Przypominają nam nasze młode lata. Każdy witraż koncentruje się dzięki nim na przeszłości. Ma tworzyć prawdziwą pamiątkę rodzinną, która może być doceniana przez następne pokolenia, pozwalając wszystkim radować się jej pięknem, które przez lata nie miało możliwości, by być dostrzegane. Są to prawdziwe fragmenty wspomnień, które w witrażach nabierają nowego znaczenia, bo każdy z nich niesie ze sobą jakaś historię.

Witraże na Titanic’u

Agata Mościcka

Trzydzieści lat temu, we wrześniu 1985 roku, ludzkie oczy, po raz pierwszy od tragicznej katastrofy w kwietniu 1912 roku, ujrzały leżący na dnie Oceanu wrak wspaniałego transatlantyka. Dopiero jednak w latach 90 tych, XX wieku technologia była na tyle doskonała, by można było zbadać wnętrze Titanica i przekonać się czy kryło  faktycznie wyjątkowo luksusowe wyposażenie, o którym świadczyły przez lata przekazywane opisy.

Zdalnie sterowane roboty, poruszając się z niebywałą precyzją, wpłynęły do środka wraku, by po prawie stu latach od tragicznej nocy, ukazać światu przepych tego wyjątkowego statku. Ku wielkiemu zaskoczeniu naukowców okazało się, że wystrój wnętrz zachował się w prawie nienaruszonym stanie. Być może przyczyna leżała w domieszce ołowiu do farby, którą pomalowano drewniane elementy statku. Obrazy kolejnych pomieszczeń Titanica robiły niesamowite wrażenie na badaczach. Wspaniałe, zdobione kominki w pokojach, rzeźbione w stylu XVII wieku, kunsztowne drzwi z pozostałością po kryształowym wypełnieniu, dekorowane stiukami sufity na styl epoki Stuartów. Pozostałości po bardzo wyszukanej elegancji i luksusie.

Symulacja komputerowa jadalni w I klasie na statku Titanic
Symulacja komputerowa jadalni w I klasie na statku Titanic

Co najbardziej zdziwiło naukowców, to fakt, iż katastrofę przetrwały wspaniałe witraże, zdobiące okna i wnętrza reprezentacyjnych sal Titanica. Są to wyjątkowe dzieła sztuki witrażowej. Transatlantycka linia żeglugowa White Star Line była dumna z wybudowanej na Titanicu, imponującej Jadalni, urządzonej w stylu jakobińskim (XVII wiek). Sufit zdobiły misterne stiuki, podtrzymywały go pięknie rzeźbione kariatydy, zaś w środkowej części sali opierał się na smukłych kolumnach. Ściany i sufit tego ogromnego wnętrza były pomalowane na biało, zaś witraże w oknach były utrzymane w pastelowej tonacji. To nadawało sali lekkości, sprawiała wrażenie przestronnej i jasnej, o koronkowej strukturze.

Świetlik z żyrandolem nad schodami w I klasie statku Titanic (kadr z filmu)
Świetlik z żyrandolem nad schodami w I klasie statku Titanic (kadr z filmu)

Witrażowe okna doskonale wpisywały się swoją estetyką w delikatną architekturę pomieszczenia. Mleczne światło przenikające w dzień przez witrażowe okna sprawiało, że w Jadalni panował przyjemny nastrój. Po zmroku jednolicie jasne witraże z finezyjnie, geometrycznie uplecioną nicią ołowianych połączeń, w  elektrycznym świetle kryształowych żyrandoli, świetnie komponowały się z najdrobniejszym architektonicznym szczegółem jadalni. Pomieszczenie wyglądało czysto, a jednocześnie luksusowo. Z jasnej jadłodajni zamożni goście Titanica przechodzili po posiłku do wysublimowanych wnętrz Palarni, której ściany zdobiły barwne witraże, przedstawiające sceny rodzajowe i morskie. To pomieszczenie było już utrzymane w innym klimacie. Ściany wyłożone misternie rzeźbionym i inkrustowanym ciemnym drzewem. Tu kolorowe witraże ożywiały i urozmaicały ciemne, dostojne wnętrze, w którym przy kieliszku szlachetnego trunku i cygarze zamożni goście Titanica prowadzili rozmowy na ważkie tematy.

Recepcja I klasy na statku Titanic (aktualnie)
Recepcja I klasy na statku Titanic (aktualnie)

Symbolem luksusu, panującego na Titanicu była przednia klatka schodowa pierwszej klasy, ze wspaniałymi schodami, które zostały wykonane w stylu króla Wilhelma i królowej Marii, otoczone balustradą w stylu Ludwika XIV. Sklepienie klatki schodowej zwieńczone było szklanym dachem, zrobionym metodą witrażu. W dzień wpadało tędy jasne światło słoneczne, wieczorem blasku pomieszczeniu dodawał zaś ogromny, kryształowy żyrandol, umiejscowiony centralnie w witrażowym świetliku. Hall ze schodami prowadził do Recepcji, która swoim wystrojem i jasną kolorystyką była zbliżona do Jadalni i do niej też prowadziła. Tu w oknach zachwycały ferią barw wspaniałe, geometryczne witraże. Dzięki nim wnętrze Recepcji było wypełnione ciepłym, nastrojowym, światłem, odpowiednim do miejsca, w którym można było przysiąść na chwilę i posłuchać muzyki granej na fortepianie, stojącym w rogu sali.

Salon dla palących I klasa na statku Titanic
Salon dla palących I klasa na statku Titanic

Każdy detal architektoniczny na pokładzie pierwszej klasy Titanica był dopracowany z ogromnym pietyzmem i zachwycał pięknem. Miało to wszystko na celu dawanie wyrazu luksusowi  i przepychowi, ponieważ Titanic reprezentował najwyższe standardy w tamtych czasach. Mamy szczęście, że te delikatne dzieła sztuki, jakimi są cudowne witraże z Titanica, przetrwały tragiczną katastrofę statku i dzisiaj możemy podziwiać mistrzostwo, z jakim zostały wykonane, mimo ich ponad stu letniego pobytu na dnie Oceanu.