Kategoria: Barwy Szkła nr 1-2/2015

Barwy Szkła nr 1-2/2015

8. Trzy Marie u Grobu, Nadrenia, ok. 1450

  1. Drodzy czytelnicy
  2. Witraże secesyjne na terenie Galicji Wschodniej. Część II – Jurij Smirnow
  3. Pamięci irlandzkich ofiar Titanic’a – Agata Mościcka
  4. Witraże na Titanic’u – Agata Mościcka
  5. Hurtownia Zaopatrzenia Witrażownictwa AGROPREF – wywiad z Panem Mirosławem Wiśniewskim – Aleksandra Ratajczak
  6. Agatowe witraże – Maria Miech
  7. Talerzyki witrażyki – Judyta Cukrowska
  8. Gigantyczne witraże z Katedry Świętego Sebastiana w Rio de Janerio – Agata Cukrowska
  9. Witraże z Domanic w zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu – Elżbieta Gajewska-Prorok

 

Drodzy czytelnicy… 1-2/2015

Rok 2015 jest przełomowy dla „Barw Szkła”. Redakcja podjęła decyzję o zmianie formuły czasopisma do pełnego internetowego formatu. W latach 2011 i 2012 „Barwy Szkła” były dostępne w wersji drukowanej. Następnie w latach 2013 i 2014 czasopismo przeniosło się do wersji internetowej. Jednocześnie od roku 2013 „Barwy Szkła” są bezpłatne.

W roku 2015 ukażą się dwa numery czasopisma. Jednocześnie pracujemy nad wdrożeniem nowego serwisu internetowego oraz przeniesieniem do niego wszystkich dotychczasowych tekstów.

W serwisie internetowym dostępna będzie wygodna wyszukiwarka a artykuły będą posegregowane wg różnych kryteriów.

Tymczasem zapraszamy do lektury bieżącego numeru „Barw Szkła”

Andrzej Bochacz 

 

Witraże secesyjne na terenie Galicji Wschodniej. Część II.

Jurij Smirnow

Bardzo ważną dla „Krakowskiego Zakładu Witrażów, Oszkleń Artystycznych i Fabryki Mozaiki Szklanej S.G. Żeleński” była współpraca z konwiktem ojców jezuitów lwowskich i z Zakładem Wychowawczym tego zakonu w Chyrowie. W latach 1904-1906 podjęto rozbudowę Zakładu, polegającą na wzniesieniu nowego skrzydła i obszernej kaplicy. Projekt opracował Edgar Kovats, profesor Politechniki Lwowskiej, zaś prace budowlane wykonała lwowska firma prof. Jana Lewińskiego. Pracami murarskimi kaplicy kierował uczeń Kovatsa, br. Stanisław Dydek, utalentowany architekt i snycerz.[1] W bogatym, stylowym ozdobieniu kaplicy wyłączną rolę odgrywały mozaiki zamówione u S.G. Żeleńskiego w Krakowie. W tym też okresie, mianowicie w latach 1907-1908 zbudowano dom rekolekcyjny oo. jezuitów we Lwowie przy ul. Dunin-Borkowskich 11. Wykonanie części wyposażenia kaplicy sfinansował Aleksander hr. Tyszkiewicz, który mieszkał we własnej willi przy tejże ulicy. Już w 1908 roku sprawiono cztery witraże, wprawiono je w okna kaplicy, ołtarz, marmurowe tabernakulum, zakupiono fisharmonię.[2] Nie jest znane nazwisko projektanta tych witraży, zniszczonych niestety w czasie II wojny światowej, lecz nie budzi wątpliwości że wykonane zostały w Krakowskim Zakładzie S.G. Żeleńskiego.

Cerkiew O.O.Bazylianów w Żółkwi - witraż "Archanioł Gabriel" proj. Julian Bucmanuk
Cerkiew O.O.Bazylianów w Żółkwi – witraż „Archanioł Gabriel” proj. Julian Bucmanuk

Znacznie lepiej udokumentowano autorstwo i wykonanie mozaiki do jezuickiej kaplicy w Chyrowie. Już w 1906 roku pierwsze mozaiki zamówiono w Krakowskim Zakładzie S.G. Żeleńskiego. Projekty wykonał Stefan Matejko, który właśnie od tego roku kierował działem kompozycji Zakładu. Stefan Witold Matejko, bratanek i uczeń Jana Matejki był absolwentem krakowskiej Szkoły Sztuk Pięknych i Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych w Monachium.[3] Przed I wojną światową był on nie tylko jednym z najbardziej utalentowanych projektantów witraży i mozaik, ale też artystą niezwykle popularnym, zwłaszcza w kołach kościelnych. Na krótko przed wybuchem I wojny światowej wykonał znaczną liczbę projektów witraży sakralnych do kościołów krakowskich, a także do świątyń w małych miejscowościach diecezji krakowskiej i przemyskiej, na przykład, do Korczyna, Leżajska, Nowego Sącza, Starego Dzikowa, Brzeźnicy, Sękowej, Krościenka Wyżnego, Sokołowa Małopolskiego, Dylągowej, Siedliska-Bogusz, Nienadówki. Imię jego było znane i cenione przez rzymskokatolickie duchowieństwo archidiecezji lwowskiej, czyli terenów Galicji Wschodniej.

Współpraca Stefana Matejki z Zakładem Wychowawczym oo. jezuitów w Chyrowie trwała z powodzeniem prawie pięć lat. W latach 1906-1909 artysta zaprojektował, a Krakowski Zakład Witraży S.G. Żeleński wykonał pokaźny zespół mozaik przedstawiających św. Stanisława Kostkę, bł. Andrzeja Bobolę, czterech Ewangelistów, Matkę Boską Ostrobramską i figury aniołów.[4] W 1907 roku ksiądz rektor Jan Nuckowski T.J. pisał do Zakładu S.G. Żeleńskiego: „… poczuwam się do miłego obowiązku złożenia szczerej podzięki Krakowskiemu Zakładowi Witraży i Mozaiki, wielm. Panu Inżynierowi S.G. Żeleńskiemu za wykonanie do kaplicy w Zakładzie chyrowskim trzech medalionów mozaikowych, a to N. M. Panny Ostrobramskiej, św. Stanisława Kostki i bł. Jędrzeja Boboli. Obrazy te tworzące prawdziwie artystyczne dzieła sztuki zostały dostarczone przez powyżej wymieniony jedyny krajowy zakład po bardzo umiarkowanej cenie i punktualnie w terminie oznaczonym ku zupełnemu naszemu zadowoleniu, zyskały też Zakładowi WP. Żeleńskiego nowe zamówienia ze strony chyrowskiego zakładu.”[5] Dwa lata później, w 1909 roku tenże rektor ks. Jan Nuckowski T.J. w liście do inż. S.G. Żeleńskiego podziękował za „… nader staranne artystyczne wykonanie dziewięciu mozaik szklanych, które znajdują powszechne uznanie”.[6]

Moda na witraże secesyjne

zbiegła się w Galicji Wschodniej z odrodzeniem świadomości narodowej jej mieszkańców, z rywalizacją kościołów rzymskokatolickiego i greckokatolickiego, ich „walką o dusze wiernych”, z narodowym i politycznym zawodnictwem polityków (również kleru) polskich i ukraińskich. Ożywił się ruch organizacji nowych parafii, budowy nowych kościołów i kaplic. Ten ruch z początkiem XX wieku przemieścił się ze Lwowa na prowincję. Nowy rzymskokatolicki arcybiskup Józef Bilczewski (1901-1923) uważał, że jednym z jego głównych zadań jest zwiększenie liczby parafii i budowa nowych świątyń rzymskokatolickich właśnie we wsiach i małych miasteczkach. O ile w 1900 roku w archidiecezji były 254 kościoły, to w 1923 roku już 582.[7] W ciągu 23 lat (z przerwą podczas I wojny światowej) zbudowano 238 nowych kościołów i kaplic, z nich we Lwowie tylko trzy, mianowicie kościół św. Elżbiety (1904-1911), kościół św. Józefa i bł. Andrzeja Boboli przy domu rekolekcyjnym oo. Jezuitów (1914-1916) i skromny kościółek Matki Bożej Różańcowej na Kleparowie (1904).[8] Abp J. Bilczewski bardzo dbał o estetyczny wygląd świątyń, ich architekturę, ozdobienie i wyposażenie. Dlatego zapraszano najlepszych architektów, malarzy i rzeźbiarzy, znane firmy budowlane, kamieniarskie, czy tez witrażowe. Warto zaznaczyć, że żaden z trzech nowych kościołów lwowskich nie doczekał się w owym okresie wstawienia w okna witraży.

Co prawda, wydarzeniem w sztuce lwowskiej były konkursy na projekty witraży do kościoła św. Elżbiety, ale nigdy nie doszło do realizacji kreatywnych pomysłów Kazimierza Sichulskiego, który wykonał trzy kartony do dużych okien w nawie głównej. W 1909 roku artysta wykonał dwa wielkie kartony witraży (363 x 100 cm) „Bogurodzica” i „Dies irae”, zaś trzeci „Matka Boska Królowa Korony Polskiej” – w 1911 roku. Projekty trzydziestoletniego K. Sichulskiego zrobiły dobre wrażenie na abpie J. Bilczewskim, zdobyły uznanie znawców i publiczności na licznych wystawach. Dr W. Kozicki ocenił kartony Sichulskiego jako „zupełnie już dojrzałe artystyczne kompozycje”.[9] Ornament witraża „Dies irae” opierał się na motywach kwiatowych. Figury aniołów ognistymi mieczami strącających grzeszników w przepaść i figury ludzkie oplecione zgubnymi wężami, całe tło obrazu wtopiono w powódź ginącej w czerwonych językach płomieni roślinności i kwiatów, utrzymanych w tonach liliowo-szaro-niebieskich i zielonych. Kompozycję wykonano z potężnym barokowym rozpędem, przedstawiono w ruchu i w afekcie.

Całkiem inna kolorystyka charakteryzowała drugi witraż „Bogurodzica”. Dominowała w nim łagodna tonacja złota, jakby powleczonego patyną. W górnej części witraża autor umieścił obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Wrażenie sprawiały fantazyjne, ogromne, jaskrawe skrzydła aniołów, obok nich postać św. Wojciecha i morze stylizowanych kwiatków w części górnej, w maswerkach nad głową Bogurodzicy oraz u jej stóp. Kwiaty i liście oplatały litery pieśni „Bogurodzica”, tworząc z nimi całość kompozycyjną. W powodzi roślinności i kwiatów toną postacie hieratycznych husarzy i ich wodza, króla Jana III Sobieskiego. Dr W. Kozicki określił te kwiaty, tę roślinność jako „indywidualnie i arcypomysłowo stylizowaną”. Widział w nich wpływ S. Wyspiańskiego, nauczyciela K. Sichulskiego w Krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych.[10] Trzeci karton „Matka Boska Królowa Korony Polskiej” Sichulski wykonał dwa lata później. W części górnej witraża autor umieścił wielką postać Matki Boskiej Częstochowskiej adorowanej przez św. Wojciecha i św. Kazimierza Królewicza. Obok nich tłumy modlących się ludzi. Po lewej stronie obok św. Kazimierza, rycerstwo polskie, po prawej stronie obok św. Wojciecha, powstańcy ginący za Ojczyznę. Nad nimi obok Matki Bożej postacie dwóch apostołów. Jeden po lewej, modli się, drugi płacze, ubolewa nad losem umierających za Ojczyznę. W kompozycji witraża nie ma bujnej roślinności, kwiaty nie pełnią funkcji dekoracyjnej. W dolnych kwaterach zwracają uwagę monumentalne, hieratyczne postacie księcia Henryka Pobożnego, wielkiego hetmana Stanisława Żółkiewskiego i dwóch powstańców styczniowych.

W 1909 roku Kazimierz Sichulski wykonał również karton do witraża „Zmartwychwstanie” (98 x 67 cm) do okna w refektarzu klasztoru oo. misjonarzy we Lwowie. Zmartwychwstałego Chrystusa przedstawiono na tle krajobrazu górskiego, gdzie między kamieniami rosną krzewy. Ujęcie Chrystusa wyciągającego ramiona w geście ukrzyżowania, w ciernistym krzewie – nawiązuje do symboliki Drzewa Życia. W. Kozicki pisał, że ten Chrystus, „… o fantazyjnej twarzy wizjonera unoszącego się w postawie sztywnej, w jakiej na krzyżu zawisł, Chrystus, przez którego ręce i nogi przerastają gałęzie cierniowe, wywierał niezapomniane wrażenie”.[11] Bardzo umiejętnie artysta połączył subtelność w traktowaniu postaci Chrystusa z kolorystyką obrazu, z doskonałym przejściem od białego księżycowego światła w części górnej do ciemnych gąszczów wikliny u dołu. Niestety, ten projekt też nigdy nie doczekał się realizacji.

W drugiej dekadzie XX wieku znaczenie witraży w estetycznym ozdobieniu świątyń

doceniło również duchowieństwo greckokatolickie na czele z nowym swoim metropolitą Andrejem Szeptyckim. W cerkwiach greckokatolickich „kolorowe okna” zajmują ważne miejsce obok tradycyjnych ikonostasów i malowideł ściennych. Księża uniccy zwracają się do Zakładu Witraży S.G. Żeleńskiego, często korzystając również z projektów artystów związanych z tym zakładem. Przykładem mogą być realizacje do rzymskokatolickiego kościoła w karpackiej miejscowości Turka (obecnie obwód lwowski) i greckokatolickiej cerkwi w Tuchli, która leży w samym sercu Karpat Wschodnich. W 1907 roku Stefan Matejko wykonał projekt czterech witraży dla małego kościoła w Turce. Były to witraże figuralne z przedstawieniami św. Józefa, św. Wiktora, Matki Boskiej Częstochowskiej i Matki Boskiej Ostrobramskiej.[12] Wykonane w tymże roku witraże świadczyły o tym, że nawet zamówienia dla małych i odległych miejscowości Krakowski Zakład wykonywał bardzo starannie, z wielką odpowiedzialnością, a projekty powierzał artystom europejskiej rangi. O tym tez pisał ksiądz proboszcz Ignacy Kułakowski: „Tak kompozycja, jak wykonanie witraży wypadły wysoce artystycznie i pięknie, a ceny obliczono bardzo przystępnie”.[13] Witraże kościoła w Turce cenił wysoko również sam właściciel zakładu inz. S.G. Żeleński. Dlatego zdjęcie witraża ze św. Wiktorem wielokrotnie umieszczał w materiałach reklamowych firmy.

Katedra Ormiańska we Lwowie - mozaika Święta Trójca
Katedra Ormiańska we Lwowie – mozaika Święta Trójca proj. Józef Mehoffer

W 1908 roku wykonano trzy witraże do okien prezbiterium małej greckokatolickiej cerkwi w karpackiej miejscowości Tuchla (obecnie obwód lwowski).[14] Były to witraże figuralne, i jak uważał miejscowy ukraiński proboszcz ks. Jan Juchnowicz, firma krakowska wyróżniała się uczciwością i bardzo umiarkowaną ceną.

Więcej rozgłosu miały trzy witraże do okien kościoła pw. św. Mikołaja w Bóbrce, niedalekim od Lwowa miasteczku powiatowym. Proboszcz ks. Antoni Dziurzyński właśnie przystąpił do realizacji planów kapitalnej rozbudowy i remontu XVII-wiecznej świątyni, zapraszając architektów miary prof. Teodora Talowskiego i pod nadzorem konserwatorów Fryderyka Papéego i Kazimierza Mokłowskiego. Witraże figuralne przedstawiały św. Barbarę, św. Katarzynę Aleksandryjską i Najświętsze Serce Pana Jezusa, nawiązując do obrazów świętych w ołtarzach bocznych. W podniosłym liście do Zakładu Krakowskiego ks. A. Dziurzyński zostawił częściowy opis witraży, zniszczonych w czasie II wojny światowej. „Patrząc na te niby milczące postacie słyszy się jednak w duszy głos onego „Sursum corda”, odczuwa wszystką swoją ułomność ludzką i tęskni do im podobnego życia, a kiedy wzrok mimo woli oderwie się od tych pełnych nadziemskości osób i spocznie na bogatym tle róż i lilii, które okalają święte Pańskie, kiedy wpatruje się oko w pomarańczowe światło oblewające osobę Serca Jezusowego na tle ognistych języków krzyża, to wszystko tak przykuwa, że aż prosi się powtórzyć za Apostołami słowa: Pani, dobrze nam tu być – nie moje to, ale zwiedzających i znawców słowa”.[15] Według hasła w Słowniku Artystów Polskich, witraże wykonano według projektów Stefana Matejki.[16] On również projektował sześć witraży do kościoła pw. św. Anny w Zborowie.[17] W Zakładzie S.G. Żeleńskiego witraże wykonano w latach 1907-1908. Fundatorami wystąpili Jerzy hr. Dunin-Borkowski i Elżbieta hr. Dunin-Borkowska. Były to witraże figuralne, które „… tak rysunkiem, jako i barwnym kolorytem wywoływały zachwyty znawców i ludu”.[18] Fundator Jerzy hr. Dunin-Borkowski w liście do S.G. Żeleńskiego pisał, że „… nie spodziewałem, że tak świetnie witraże wypadną, wprost jestem niemi zachwycony. Cieszę się, że w kraju obecnie mamy zakład prawdziwie artystyczny i że więcej z zagranicy nie będziemy potrzebowali sprowadzać witraże”.[19] Była to aluzja do sprawy zamówienia witraży dla rzymskokatolickiej katedry we Lwowie. Wtedy hrabia Jerzy Dunin-Borkowski zamówił szkic witraża „Święci Patronowie Polski” Janowi Matejce i był zmuszony sfinansować jego wykonanie zagranicą, w Monachium w „Zakładzie Witraży i Mozaik Franca Mayera”.[20] Niestety, wszystkie witraże w kościele w Zborowie zostały zniszczone w czasie II wojny światowej. Na dwóch z nich przedstawione były św. Jerzy i św. Elżbieta, patronowie fundatorów. Przedstawienia świętych w innych czterech oknach nie są znane, zachowało się też tylko jedno zdjęcie witraża z przedstawieniem św. Elżbiety Węgierskiej. Świętą przedstawiono frontalnie, w pełny wzrost, w postawie stojącej. Twarz hieratyczna, pełna dostojeństwa, nawet surowa. Wolną przestrzeń po obu stronach figury świętej wypełniają kwiaty i liście róż. Na dole herby „Łabędź” i „Dąbrowa”, oraz napis fundacyjny „DD ELISABETHA COM. DUNIN-BORKOWSKA NATA COM. ŁOŚ A.D. MCMVIII”.[21]

OLYMPUS DIGITAL CAMERATygodniowa „Gazeta Kościelna”, organ Towarzystwa wzajemnej pomocy kapłanów archidiecezji lwowskiej, umieszczała również inne reklamowe ogłoszenia firmy S.G. Żeleńskiego. Wśród nich cenna informacja o wykonaniu „na zamówienie prywatnego ofiarodawcy… dla kościoła parafialnego w Leżajsku witraża w stylu barokowym z wyobrażeniem N.M. Panny Częstochowskiej wedle kartonu artysty malarza Stefana Matejki”.[22]

W następnych numerach znajdujemy informację o wykonaniu trzech witraży w kościele klasztornym w Mogile, o czym pisał ojciec Hieronim, podprzeor oo. cystersów.[23] Kilkakrotnie „Gazeta Kościelna” umieściła też podziękowania dla Zakładu Krakowskiego S.G. Żeleńskiego ojca Alojzego Karwackiego, gwardiana oo. franciszkanów w Krakowie, który zawiadomił czytelników, że „Krakowski Zakład Witrażów Wp. architekta S.G. Żeleńskiego wykonał duży witraż projektowany przez p. Eugeniusza Dąbrowę-Dąbrowskiego przedstawiający N. M. Pannę i osadził tymi dniami w krzyży kościoła naszego od ul. Brackiej”.[24]

Dr Dłuski z Sanatorium dla chorych na gruźlicę w Zakopanem pisze o wykonaniu dwóch witraży dla sanatorium, „… skomponowanych w stylu ludowym przez artystę malarza H. Uziębłę… w wysoce artystyczny i ściśle stylowy sposób”.[25] Przez wiele lat z Zakładem Witraży S.G. Żeleńskiego współpracował wybitny artysta malarz Józef Mehoffer. 22 kwietnia 1908 roku pisze on do „Gazety Kościelnej” o swoim witrażu w Kaplicy Radziwiłłów (Szafrańców) z wizerunkiem Matki Boskiej Ostrobramskiej: „Krakowski Zakład Witraży wykonał okno do kaplicy ks.ks. Radziwiłłów na Wawelu według mojego kartonu. Całą tą pracę wykonano najściślej według moich wskazówek i dzisiaj po ukończeniu uważam za swój obowiązek, wyrazić Panu inżynierowi Stanisławowi Żeleńskiemu zupełne uznanie. Tam gdzie chodziło o artystyczne wyznanie, ta gotowość z jaką Zakład szedł na rękę projektującemu artyście jest pierwszorzędnej wagi”.[26] Ten list J. Mehoffera pokazuje, że S.G. Żeleński umiał współpracować i znaleźć wspólny język, mieć wspólną powagę i sympatię tak z zamawiającymi, jak i z artystami – projektantami witraży. Warto przypomnieć, że niemieckie czy austriackie renomowane firmy („Tiroler Glasmalerei und Mosaik Anstalt” czy „Mayer`sche Hof-Kunst-Anstalt” Monachium) pracując nad wykonaniem witraży, często nawet nie zapraszały do siebie autorów kartonów. Wdzięcznie odzywają się o współpracy z S.G. Żeleńskim i inni artyści i architekci, mianowicie Jan Rembowski, który 2 stycznia 1910 roku w liście do Zakładu Krakowskiego dziękował za „… doskonały dobór kolorów w mych witrażach do sanatorium dra Dłuskiego w Zakopanem”.[27] Architekt Teodor Hoffman z Krakowa pisał do redakcji „Gazety Kościelnej”: „Korzystam ze sposobności, aby wyrazić niniejszym Szanownej Firmie swe uznanie za dotychczasową jej działalność dla mnie, za nadzwyczaj sumienną pracę, za dokładność i punktualność w wykonaniu zamówionych robót…”[28]

Popularność witraży wśród duchowieństwa rzymskokatolickiego była tak powszechna, że przy każdym remoncie czy też rozbudowie świątyni powstawało pytanie zamówienia nowych witraży do okien. Przy budowie nowych kościołów witraże były jednym z najważniejszych punktów ich artystycznego ozdobienia. Władze kościelne polecały podchodzić do tego pytania z rezerwą, w każdy sposób w gonitwie za modą nie dopuszczać wykonania witraży tandetnych, pseudowitraży, czy też obrazów malowanych na szkle. Przeciwnikiem nieprzemyślanego zamówienia witraży do każdego okna kościelnego był też ks. prof. Władysław Żyła, znany lwowski historyk sztuki kościelnej, profesor i dziekan Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. Na przykład, w artykule „Ważniejsze rady i wskazówki dotyczące ochrony zabytków kościelnych” on pisał: „W witrażach zanikło poczucie harmonii między przestrzenią a malowidłem… dlatego nowe jaskrawe witraże tej harmonii nie tylko nie wzmacniają, lecz ją niszczą… W ostatnich latach panowała wprost mania wkładania witraży bez zastanowienia się, czy witraże tej lub owej budowie odpowiadają. Na przykład, całkiem niepotrzebne są witraże w kaplicy św. Józefa w katedrze łacińskiej we Lwowie. Wskutek nich w jasny Boży dzień jest tam tak ciemno, że trzeba świecić cały pająk elektryczny. Szkoda pieniędzy na kosztowne witraży. Daleko lepsze wrażenie robi zwykłe białe szkło katedralne, niż bardzo jaskrawe nowe witraże. Gdzie jednak koniecznie musi być dane nowe malowidło i nowe witraże, trzeba tę rzecz powierzyć prawdziwym i znanym artystom, którzy nie robią wedle wzorków i szablonów…”[29]

Wśród duchowieństwa nadal bardzo popularną była grupa architektów lwowskich preferujących neogotyk i inne style romantyczne. W archidiecezji lwowskiej budowano nowe kościoły według projektów znanych architektów, absolwentów Politechniki Lwowskiej, na przykład, Teodora Teofila Talowskiego (Tarnopol, Kamionka Strumiłowa, Skałat), Jana Sas-Zubrzyckiego (Kozowa, Św. Józef koło Kołomyi, Tłuste, Czortków), Tadeusza Obmińskiego (Jaremcza, Krynica, Stanisławów), Dionizego Krzyczkowskiego, Stanisława Majerskiego i innych. Dla nich, w większości swojej uczniów prof. Juliana Zachariewicza, witraże były obowiązkowym i koniecznym atrybutem artystycznego „kostiumu” świątyni rzymskokatolickiej. W 1908 roku podczas kolejnego remontu XVIII-wiecznego barokowego kościoła w Niżniowie na Podolu (obecnie obwód tarnopolski) Zakład Witraży S.G. Żeleńskiego wykonał duży witraż figuralny z przedstawieniem Najświętszej Marii Panny Niepokalanie Poczętej.[30] W 1900 roku w Skałacie (obecnie obwód tarnopolski) zbudowano nowy neogotycki kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Panny Marii według projektu Teodora Talowskiego, a w latach 1906 i 1907 „… dwie jego repliki w Turówce i Kołodziejówce. W obydwu przypadkach do projektu wprowadzono pewne zmiany, zapewne zmniejszono również skalę budowli”.[31] W 1908 w okna nawy kościoła w Skałacie wstawiono witraże, w tym z przedstawieniem św. Franciszka Salezego „z nazwiskiem ks. Franciszka Mynarskiego”.[32]

W 1909 roku Krakowski Zakład S.G. Żeleńskiego

wykonał witraże dla kościoła w miejscowości Podwołoczyska (obecnie obwód tarnopolski). Miejscowy proboszcz ks. Władysław Bożyński pisał do Żeleńskiego: „Okna ogólnie wszystkim się podobają, a ja niniejszym listem składam serdeczne podziękowanie za solidną i uczciwą pracę i artystyczne wykonanie”.[33] Siostra zakonna Ścibor Rylska wyraziła podziękowanie w liście z dnia 2 listopada 1909 roku z miejscowości Szalowa: „Z witraży bardzo jestem zadowolona, ślicznie wyglądają, są prawdziwą ozdobą kaplicy”.[34] Ksiądz Wincenty Telega z Krościenka Wyżnego wysłał list do S.G. Żeleńskiego 5 sierpnia 1910 roku. W liście tym on opisał efekt wstawienia witraży w okna miejscowego kościoła, zbudowanego w 1908 roku według projektu Teodora Talowskiego. Witraże projektował Stefan Matejko, a wykonał je w 1910 roku Krakowski Zakład S.G. Żeleńskiego. Witraże nad głównym ołtarzem przedstawiały św. Marcina patrona parafii, św. Jana Nepomucena i św. Wincentego. Witraż nad chórem przedstawiał Serce Pana Jezusa, natomiast nad chrzcielnicą – scenę chrztu Jezusa w Jordanie.[35]

Katedra Ormiańska we Lwowie - mozaika personifikacji cnoty - proj. Józef Mehoffer
Katedra Ormiańska we Lwowie – mozaika personifikacji cnoty – proj. Józef Mehoffer

W liście ks. W. Telega napisał: „Z dostarczonych okien do naszego nowego kościoła jesteśmy zupełnie zadowoleni. Szczególnie okna figuralne w prezbiterium i rozetowe nad chórem są atrakcją tak, że lud w święta gromadkami uczęszcza, podziwia i zachwyca się niemi. Bo też kompozycja obrazów w oknach, nader miły i efektowny dobór kolorów, harmonijna całość o motywach swojskich świadczą o szczególnym zamiłowaniu Krakowskiego Zakładu do prac tego rodzaju”.[36]

6 czerwca 1910 roku S.G. Żeleński otrzymał podziękowanie od znanej lwowskiej mecenatki Heleny Bromilskiej, która była bardzo zadowolona z dwóch mozaik przedstawiających Matkę Boską Częstochowską i Matkę Boską Ostrobramską, wykonanych „… sposobem weneckim z małych kamyczków szklanych… Oba obrazy pod względem piękności i subtelności wykonania przeszły moje oczekiwania”.[37]

W tymże 1910 roku Zakład Krakowski wykonał dla miejscowości Brzesko „… godło na fasadę tutejszej gminy z mozaiki weneckiej, które ogólnie znalazło uznanie pod każdym względem”, o czym pisał w podziękowaniu burmistrz dr Stanisław Wisłocki.[38]

W latach 1910-1912 rozbudowano kościół w Kałuszu (obecnie obwód iwanofrankowski) według projektu lwowskiego architekta Tadeusza Obmińskiego. Nowe witraże zamówiono w Krakowskim Zakładzie S.G. Żeleński. Brak dokładnej informacji nie pozwala opisać wszystkie okna, które zostały zniszczone po II wojnie światowej. Wiadomo tylko, że w jednym z okien w prezbiterium znajdował się witraż Św. Rodzina.[39]

W latach 1912-1913 rozbudowano kościół w Truskawcu, modnym uzdrowisku niedaleko Drohobycza. Witraże z przedstawieniami świętych ufundował Rajmund Jarosz, właściciel i burmistrz Truskawca, i jego żona Emma.[40]

W 1890 roku zbudowano nowy kościół parafialny w powiatowym miasteczku Stary Sambor. W 1913 roku malowidła ścienne wykonał Leonard Winterowski, znany lwowski artysta malarz. W tymże roku zamówiono w Krakowie i wstawiono w okna prezbiterium dwa witraże z przedstawieniami Matki Boskiej Niepokalanej i św. Józefa, fundacji Wandy Sozańskiej, które zostały zniszczone po II wojnie światowej.[41]

Krakowski Zakład Witraży S.G. Żeleńskiego wykonał w 1913 roku zespół witraży wysokiej klasy artystycznej w okna kościoła w Kamionce Strumiłowej (obecnie obwód lwowski). Neogotycki kościół został zbudowany w latach 1910-1913 według projektu prof. Teodora Talowskiego. Autorem projektów witraży był Stefan Matejko.[42] Przed I wojną światową wykonano witraże z przedstawieniami Matki Bożej z Lourdes fundacji Karola i Zofii Poznańskich, Chrystusa w Ogrójcu fundacji Izydora i Anny Cieśnickich oraz świętych Wojciecha i Stanisława fundacji ks. Stanisława Popkiewicza. Barwne wypełnienie okien w nawach bocznych ufundował Józef Zierałko, Józef i Katarzyna Kupczyńscy i Józef Sładki. Wszystkie witraże zostały stłuczone w 1915 roku podczas ostrzału przez artylerię rosyjską.[43]

Stefan Matejko wykonał również projekty witraży do monumentalnych kościołów w Drohobyczu i Tarnopolu. Zabytkowa XV-wieczna fara pw. św. Bartłomieja w Drohobyczu była jednym z najbardziej cennych gotyckich kościołów w Galicji Wschodniej. W latach 1906-1913 pod kierownictwem architekta Franciszka Jellonka przeprowadzono fachową restaurację świątyni. Do nadzoru nad tymi pracami zaangażowano konserwatorów lwowskich E. Barwińskiego, T. Talowskiego i F. Papée. Swoją radą pracę wspierał Karol hr. Lanckoroński, znany historyk sztuki i właściciel majątku w niedalekim Rozdole.[44] Do trzech dużych ostrołukowych okien w prezbiterium postanowiono wprawić witraże i w tym celu zwrócono się do Krakowskiego Zakładu Witraży S.G. Żeleńskiego. Oryginalne projekty opracował Stefan Matejko, kierownik działu kompozycji Zakładu. W części górnej okien autor umieścił przedstawienia Matki Boskiej Częstochowskiej i Matki Boskiej Kalwaryjskiej. Obok obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej umieszczono postać adorującego anioła ze wspaniałymi skrzydłami. Obok obrazu Matki Boskiej Kalwaryjskiej – trójka modlących się dzieci. Niżej fantazyjne kwiaty i liście, wyżej gwiaździste niebo, stylizowane lilie i dzwonki, języki płomieni. W części centralnej każdego witraża Stefan Matejko umieścił sceny z życia Najświętszej Marii Panny, które są replikami znanego witraża w oknie fasady kościoła Mariackiego w Krakowie. Oryginalne projekty dla świątyni krakowskiej w 1892 roku wykonali Stanisław Wyspiański i Józef Mehoffer. Kwatery ze scenami z życia Marii skomponowano po dwie i oddzielono od następnych par kwater pasami z bujnych, fantazyjnych czerwonych kwiatów i zielonych liści. Kolejność umieszczonych scen nie odpowiadała ich kolejności w oknie kościoła Mariackiego. Na przykład, obok sceny Ofiarowania Marii w świątyni znajduje się scena Zaślubin Marii z Józefem; obok sceny Zwiastowania – scena Nawiedzenia. Całość kompozycji wszystkich trzech witraży utrzymano w nasyconych kolorach czerwonych, zielonych, złocistych. Dzięki pomysłowości Stefana Matejki stworzono oryginalne dzieło o wysokiej wartości artystycznej, w którym obok jego twórczych intencji, nową interpretację w nowym zestawieniu otrzymały znane twory S. Wyspiańskiego i J. Mehoffera.

W 1907 roku zespół witraży wzbogacił wnętrza neogotyckiego kościoła w niedalekiej od Drohobycza Wolance, zbudowanego według projektu architekta Stanisława Majerskiego. Od 1928 roku parafia otrzymała nazwę Tustanowice, obecnie jest częścią miasta Borysława.[45] Inicjatorem wstawienia w okna witraży był ks. Wojciech Karaś, który osobiście zwrócił się do Krakowskiego Zakładu S.G. Żeleńskiego. Witraże zostały zniszczone podczas I wojny światowej, lecz ksiądz proboszcz już w 1920 roku zamówił w Krakowie nowe.[46]

Znaczny rozgłos w Galicji Wschodniej

miała budowa w latach 1903-1908 kościoła parafialnego pw. Matki Boskiej Nieustającej Pomocy w Tarnopolu. Było to „… obok kościoła św. Elżbiety we Lwowie, najbardziej monumentalne przedsięwzięcie w dziedzinie architektury sakralnej w Galicji na początku wieku XX. Ogromną rolę w jego powstaniu odegrał ks. Bolesław Twardowski, który został skierowany do Tarnopola głównie w tym celu.”[47] Właśnie w tym okresie powstał projekt (nigdy nie zrealizowany) organizacji nowego biskupstwa w Tarnopolu i budowa monumentalnej świątyni była ważnym krokiem w tym kierunku. Ks. infułat B. Twardowski (w latach 1923-1944 był on metropolitą lwowskim) wybrał dla realizacji w Tarnopolu jeden z projektów konkursowych architekta Teodora Talowskiego na kościół św. Elżbiety we Lwowie. Jeszcze w trakcie budowy świątyni ks. Twardowski zwrócił się do Krakowskiego Zakładu Witraży S.G. Żeleńskiego i do I wojny światowej udało się zrealizować znaczną część zamierzeń. Część witraży ofiarowali przedstawiciele społeczeństwa tarnopolskiego.

Cerkiew O.O.Bazylianów w Żółkwi - polichromia proj. Julian Bucmanuk
Cerkiew O.O.Bazylianów w Żółkwi – polichromia proj. Julian Bucmanuk

Pierwsze sześć witraży figuralnych z motywami litanii Loretańskiej, mianowicie z postaciami aniołów grających na instrumentach muzycznych i trzymających banderole z tekstem litanii, wykonano jeszcze przed czerwcem 1908 roku. Postacie aniołów wzorowano na malowidłach Jana Matejki w prezbiterium krakowskiego kościoła Mariackiego. Witraże wstawiono również w trzech mniejszych oknach kolistych. Centralne okno znajdowało się nad ołtarzem głównym. Witraż w nim przedstawiał Gołębicę Ducha Świętego. Czasopismo „Nasz Kraj” w październiku 1908 roku donosiło że „… witraże sporządzone w fabryce Żeleńskiego o motywach Matejkowskich w prezbiterium, są wzorowane na malowidłach kościoła Mariackiego w Krakowie”.[48] W części dolnej tych witraży dodano herby ofiarodawców i stosowne napisy.

W 1913 roku doszło do ozdobienia witrażami dużych okien transeptu. Dla projektowania kartonów ksiądz proboszcz zabiegał o zaangażowanie znanych artystów malarzy. Tematem witraży miały być sceny z życia Najświętszej Marii Panny „Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny” i „Ofiarowanie Najświętszej Marii Panny w świątyni”. Karton pierwszego zamówiono Stefanowi Matejce, drugiego Feliksowi Wygrzywalskiemu. Stefan Matejko zaprojektował tez dwa witraże do okien kaplicy bocznej przy prezbiterium z przedstawieniami św. Stanisława Kostki i św. Kazimierza Królewicza. Nie jest na pewno znane miejsce umieszczenia jeszcze jednego witraża „Ofiarowanie Chrystusa w świątyni”. Nie ustalono tez nazwiska artysty – wykonawcy kartonu. Mógł nim być również Stefan Matejko, a witraż miał być wykonany jeszcze w 1908 roku razem z witrażami w oknach prezbiterium.

Cerkiew O.O.Bazylianów w Żółkwi - polichromia proj. Julian Bucmanuk
Cerkiew O.O.Bazylianów w Żółkwi – polichromia proj. Julian Bucmanuk

S.G. Żeleński wysoko cenił witraże wykonane dla kościoła tarnopolskiego. W 1914 roku on pisał, że witraż S. Matejki „Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny” jest „… największy dotąd w Polsce wykonany, około 60 m² wielkości…, zamówiony przez ks. prałata dr. B. Twardowskiego. Drugi witraż stanowiący pendent, wykonany jest obecnie wedle projektu F. Wygrzywalskiego, fundacji JWPani Zdzisławowej Sozańskiej – zostanie niebawem osadzony”.[49]

W lutym 1913 roku Zakład Witraży S.G. Żeleński wysłał do Tarnopola ofertę na wykonanie witraża „Ofiarowanie Najświętszej Marii Panny w świątyni”, a w kwietniu tegoż roku ks. B. Twardowski otrzymał od F. Wygrzywalskiego szkice tego witraża. Dopiero w listopadzie proboszcz odesłał artyście swoje uwagi, proponując zmianę kompozycji, uwysmuklanie postaci Matki Bożej, umieszczenie napisu fundacyjnego i herbu Korczak ofiarodawców rodziny Korczak-Sozańskich. Jeszcze przed rozpoczęciem I wojny światowej witraż F. Wygrzywalskiego został wykonany w szkle i zamontowany w kościele tarnopolskim. Również wykonano i wmontowano do okien kaplicy obok prezbiterium dwa witraże Stefana Matejki „Św. Kazimierz Królewicz” i „Św. Stanisław Kostka”.[50]

Witraże w dużych oknach naw bocznych wykonano ze szkła katedralnego tylko ze szlakiem kwiatowym, z motywami lilii, winorośli, ostów, powoju. W małych kolistych oknach naw bocznych umieszczono witraże z medalionami, w których znajdowały się wizerunki cudownych obrazów Matki Bożej – MB Częstochowskiej, MB Ostrobramskiej, MB Łaskawej, MB Kochawińskiej, MB Rokitniańskiej, MB Podkamienieckiej. Wybór cudownych obrazów nie był przypadkowy, lecz podporządkowany wyraźnej myśli i miał charakter narodowo-historyczny, jak również lokalny. Otóż, obok ogólnonarodowych wizerunków Matki Boskiej Częstochowskiej i Ostrobramskiej umieszczono obraz Matki Boskiej Łaskawej, Patronki katedry lwowskiej i archidiecezji, oraz obraz Matki Boskiej Kochawińskiej, kult której kwitnął również w archidiecezji lwowskiej. Natomiast cudowne obrazy Matki Boskiej Rokitniańskiej i Matki Boskiej Podkamienieckiej były szeroko czczone na Podolu i ich kult lokalny rozwijał się właśnie w okolicach Tarnopola.

Otóż, w wyniku wytrwałej pracy ks. B. Twardowskiego powstał okazały zespół witraży, który odgrywał ważną rolę w stylowej aranżacji całego wystroju kościoła tarnopolskiego. Był on stylowo jednolity i wykonany na wysokim poziomie artystycznym w renomowanym zakładzie krakowskim S.G. Żeleńskiego, według projektów znanych artystów Stefana Matejki i Feliksa Wygrzywalskiego.

W okresie I wojny światowej kościół tarnopolski

został poważnie uszkodzony, a część wyposażenia zniszczono. W sierpniu 1917 roku, po wycofaniu się wojsk rosyjskich z Tarnopola „Kurier Lwowski” donosił: „W szczególności obiecał Namiestnik hr. Huyn pomoc na odrestaurowanie kościoła parafialnego, niedawno wybudowanego według planów Talowskiego przez inż. Neuhoffa, a obecnie bardzo zniszczonego pociskami armatnimi. Nie tylko bowiem zniszczona została okazała wieża w kilku miejscach i dach, a także główny ołtarz, wnętrze kościoła, organy i witraże”.[51]

Z listów nowego proboszcza ks. Antoniego Ratusznego wysłanych do Krakowskiego Zakładu Witraży S.G. Żeleńskiego wynika, iż całkiem zniszczono witraże w oknach prezbiterium i dwa witraże „Św. Kazimierz Królewicz” i „Św. Stanisław Kostka” w kaplicy bocznej. Witraże w transepcie i nawie głównej zostały częściowo wybite, zaś resztki wyjęto z okien i zachowano. Bez oszklenia pustką stały okna wieży.[52] Remont starych i wykonanie zespołu nowych witraży do okien kościoła tarnopolskiego było możliwe dopiero po zakończeniu I wojny światowej. Prace rozciągnęły się na całe dwudziestolecie międzywojenne i były sfinalizowane dopiero w 1939 roku.

Żydowska hala przedpogrzebowa Beth Tahara we Lwowie
Żydowska hala przedpogrzebowa Beth Tahara we Lwowie

W omówionych wyżej witrażach w kościołach wschodniogalicyjskich bardzo popularnymi były przedstawienia Matki Boskiej, św. Józefa i świętych polskich. Jak zauważył Daniel Olszewski, taki wybór świętych patronów „trzeba szukać w specyfice kultury religijnej na terenach zaboru austriackiego. Ożywienie kultu polskich świętych i błogosławionych było wyrazem ogólniejszego programu duszpasterskiego, realizowanego przez kler i popieranego wydatnie przez biskupów galicyjskich… Program duszpasterski, zmierzający do ożywienia kultu polskich świętych i błogosławionych, był reakcją na józefińskie koncepcje pastoralne, które nie uwzględniały polskich tradycji w zakresie kultury religijnej. Rodzimi święci odgrywali więc niebagatelną rolę w procesie zachowania tożsamości pozostającego pod zaborami narodu, a ich wizerunki, zdobiące kościoły, propagować miały wśród wiernych kult polskości…”.[53] W wiejskich miejscowościach Galicji Wschodniej, gdzie Polacy stanowili mniejszość narodową, takie intencje były jeszcze bardziej aktualne niż w powiatach Galicji Zachodniej. Kult przedstawień Matki Boskiej jest związany w pierwszej kolejności z niezwykłą popularnością obrazów Matki Boskiej Częstochowskiej i Matki Boskiej Królowej Korony Polskiej. Przedstawienia na witrażach św. Stanisława, św. Wojciecha, św. Kazimierza Królewicza, św. Jana Kantego, bł. Kingi, św. Stanisława Kostki, św. Jadwigi Królowej towarzyszyły ich przedstawieniom w rzeźbie, polichromii i obrazach świętych umieszczonych w tychże świątyniach i często odpowiadały patronatu nowobudowanych świątyń. Projektowanie i produkcja takich witraży dla Krakowskiego Zakładu Witraży i Mozaiki Szklanej S.G. Żeleńskiego było nie tylko wyzwaniem technicznym i artystycznym, ale też obowiązkiem patriotycznym, co osobiście inżynier S.G. Żeleński i współpracujący z nim artyści malarze doskonale rozumieli. Jednocześnie kierownictwo zakładu dobrze rozumiało i szanowało narodowe intencje i tradycje innych narodowości zamieszkujących Galicję Wschodnią – Ukraińców, Żydów i Ormian. Przykładem może być wykonanie witraży do żydowskiej hali przedpogrzebowej „Beth-Tahora” przy ul. Pilichowskiej we Lwowie, którą „należy zaliczyć do najbardziej interesujących świątyń modernistycznych powstałych na ziemiach polskich przed I wojną światową. Hala Beth-Tahara była także największą nowoczesną świątynią dekorowaną modernistycznymi motywami, jaką wzniesiono we Lwowie w omawianym okresie”.[54] Stylowy witraż Zakładu S.G. Żeleńskiego w 1913 roku ozdobił też kaplicę Matki Boskiej Pokrowy (Opiekunki) w cerkwi ojców bazylianów w Żółkwi. Projekt witraża, jak również polichromię kaplicy wykonał Julian Bucmaniuk, młody utalentowany ukraiński malarz, absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Bucmaniuk był również autorem secesyjnych fresków i witraży w cerkwi we wsi Koniuchy niedaleko Brzeżan (1909 rok).[55]

Katedra Ormiańska we Lwowie
Katedra Ormiańska we Lwowie

Pomyślną współpracę Krakowskiego Zakładu Witraży S.G. Żeleńskiego z duchowieństwem archidiecezji lwowskiej zakłóciła nieuczciwa konkurencja Antoniego Tucha, artysty malarza, byłego współwłaściciela Zakładu wykupionego przez S.G. Żeleńskiego. „Wykupując Krakowski Zakład Witrażów Stanisław Gabriel Żeleński przewidująco zastrzegł sobie rzecz niezwykle ważną, acz pomieszczoną w Post Scriptum i wydrukowaną petitem. Stwierdził mianowicie, że „przy sprzedaży Zakładu zobowiązali się obaj dotychczasowi współwłaściciele pp. Prof. Władysław Ekielski i Antoni Tuch że przez lat pięć w Galicji, Bukowinie i na Szląsku pod żadnym pozorem i formą nie będą zajmować się wyrobami w zakres mej firmy wchodzącymi, ani nawet dopomagać firmom obcym do konkurowania z moją”.[56] Ale Antoni Tuch nie dotrzymał zobowiązań i rozpoczął poszukiwanie zleceniodawców na terenie Galicji. O przebiegu tych zmagań konkurencyjnych świadczą materiały reklamowe umieszczone we lwowskiej „Gazecie Kościelnej”. Przez cały 1906 rok na jej łamach drukowano ogłoszenia i cenniki firmy „Krakowski Zakład Witrażów, Oszkleń Artystycznych i Fabryka Mozaiki Szklanej prof. Wł. Ekielski i Antoni Tuch”. Od stycznia 1907 roku nie zanotowano żadnych ogłoszeń, aż do marca, kiedy swoje pierwsze ogłoszenie reklamowe umieścił S.G. Żeleński podkreślając, że jego zakład pracował „dawniej pod firmą prof. Wł. Ekielski i A. Tuch”.[57] Ale już w maju tegoż roku ogłoszenia S.G. Żeleńskiego znikają, zaś 15 listopada 1907 roku swoje pierwsze ogłoszenie reklamowe umieszcza Antoni Tuch. Z tego ogłoszenia wynika, że A. Tuch zarejestrował nową firmę pod nazwą „Artystyczny Zakład Witraży, Oszkleń Artystycznych i Mozaiki Szklanej Antoni Tuch” w Wiedniu IV, Gusshausstrasse, 14. W swojej reklamie A. Tuch podkreślał, że jest on byłym właścicielem Krakowskiego Zakładu Witraży, odznaczonym na wystawach we Lwowie 1892, 1894, 1902 roku, w St. Louis 1904 roku, w Buczaczu 1905 roku i w Mediolanie 1905 roku.[58] A. Tuch podał też swój cennik, który proponował ceny znacznie tańsze niż dawny Zakład Krakowski i nowy Zakład S.G. Żeleńskiego. Wiedeński Zakład A. Tucha proponował za „oszklenie artystyczne bez względu na rysunek, ze szkła katedralnego, ornamentalnego lub w gomółkach (butzen) za 1 m² 18-28 koron. Oszklenie dywanowe, w środku medalion z wizerunkiem św. Pańskich za 1 m² 70 koron. Witraże figuralne z wizerunkami św. Pańskich w naturalnej wielkości architektonicznej z obramieniem 1 m² – 80-100 koron. Witraże figuralne o kilku postaciach 1 m² – 120 koron”.[59] Dawny Krakowski Zakład Wł. Ekielskiego i A. Tucha te same prace wykonywał w cenie od 35-60 koron za 1 m² oszklenia artystycznego, do 250-500 koron za 1 m² za witraże figuralne o kilku postaciach.[60] S.G. Żeleński nie zmienił tych cen i informował klientów, że „ceny wskutek wielkich zapasów szkła pozostają dotychczasowe”.[61]

Kościół parafialny w Kamionce Strumiłowej
Kościół parafialny w Kamionce Strumiłowej

S.G. Żeleński zareagował tylko 13 grudnia 1907 roku. W tym dniu „Gazeta Kościelna” umieściła reklamowe ogłoszenie A. Tucha, obok reklamy S.G. Żeleńskiego i osobno „Oświadczenie” S.G. Żeleńskiego. W „Oświadczeniu” S.G. Żeleński przypomniał o okolicznościach kupna od byłych właścicieli Wł. Ekielskiego i A. Tucha Krakowskiego Zakładu Witraży i Mozaiki Szklanej i zaznaczył, że „kontrakt kupna-sprzedaży wymienionego zakładu” był zarejestrowany 22 sierpnia 1906 roku.[62] W „Oświadczeniu” S.G. Żeleński również pisał, że w jego imieniu „odnośną skargę przeciwko A. Tuchowi wniósł do c.k. Krajowego sądu w Wiedniu adwokat dr Wilhelm Binder b. poseł do Rady Państwa z miasta Białej. O wyniku skargi nieomieszkamy P.T. Publiczność zawiadomić. Niech nam będzie wolno w końcu zaznaczyć, że zaszczyceni nadspodziewanym zaufaniem P.T. Klientów w roku bieżącym, które objawia się w prawie podwójnej ilości zamówień…”[63] W Post Scriptum S.G. Żeleński informował czytelników „Gazety Kościelnej”, że w 1907 roku „… uzyskał Zakład na międzynarodowych wystawach w Paryżu i Antwerpii najwyższe odznaczenia t.zn. Grand-Prix, t.j. złoty medal i Krzyż Zasługi. Na wystawach w Wiedniu i Wadowicach złote medale”.[64]

Antoni Tuch umieścił swoją reklamę w „Gazecie Kościelnej” jeszcze w grudniu 1907 roku (numery 51 i 52), zaś od 1908 roku już więcej o nim nic nie słychać. Tymczasem „Krakowski Zakład Witrażów, Oszkleń Artystycznych i Fabryka Mozaiki Szklanej S.G. Żeleński” drukuje swoje ogłoszenia i reklamę aż do wybuchu I wojny światowej. W tym okresie jako jeden z nielicznych konkurentów występuje „Zakład Artystyczny Malarstwa na Szkle B. Skarda w Brnie”, którego specjalnością były okna kościelne (witraże) w każdym stylu. Zakład był osiem razy odznaczony pierwszymi nagrodami na wystawach”.[65] Ale na terenie Galicji Wschodniej na razie jest zanotowany tylko jeden zespół z 14 witraży wykonany przez tę firmę w 1901 roku do klasztornego kościoła oo. redemptorystów w Mościskach.[66]

Na stronach „Gazety Kościelnej” można też spotkać ogłoszenia malarza Wincentego Kuczabińskiego, właściciela „Biura Budownictwa Kościelnego” (Lwów, ul. Kopernika 9), który proponował klientom „budowę kościołów, urządzenia kościelne, sprzęt kościelny, ołtarze, obrazy, obrazki święte, wota, figurki, ornaty, kapy, antepedia, również polichromię wnętrz, witraże, rzeźby i złocenia”.[67] Można przypuszczać, że on nie wykonywał witraży we Lwowie, lecz był przedstawicielem jednej z niemieckich lub austriackich firm witrażowych. Takim pośrednikiem wiedeńskiej firmy Carla Geylinga był Leon Appel, właściciel zakładu pod nazwą „Pierwsza Lwowska Fabryka Witraży” i wielobranżowego przedsiębiorstwa, które wykonywało liczne zamówienia artystyczno-szklarskie, pseudowitraże i szyby trawione.[68] S.G. Żeleński również miał oficjalnego przedstawiciela swojej firmy we Lwowie, inżyniera W. Piotrowskiego.[69]

[1] Gluzińska, A. „Zakład wychowawczy oo. Jezuitów w Chyrowie”, w „Materiały do dziejów sztuki sakralnej na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej”, Kraków, 1997, t. 5, s. 44.
[2] Betlej, A. „Kościół p.w. Św. Józefa i Bł. Andrzeja Boboli oraz dom rekolekcyjny ks. Jezuitów”, w „Materiały…”, Kraków, 2004, t. 12, s. 206.
[3] Słownik artystów polskich (SAP), Warszawa, 1993, t. V, s. 441-442.
[4] Gluzińska, A., op. cit., s. 48.
[5] „Gazeta Kościelna”, 1909, s. 329.
[6] „Krakowski Zakład witrażów i mozaiki S.G. Żeleński”, Kraków, 1909, s. 20.
[7] Osadczy, W., „Kościół i cerkiew na wspólnej drodze. Concordia 1863…”, Lublin, 1999, s. 223-224.
[8] Ostrowski, J., „Materiały…”, Kraków, 2004, t. 12, s. 11.
[9] Kozicki, W., „Kazimierz Sichulski”, Warszawa, 1928, s. 9.
[10] Kozicki, W., op. cit., 1928, s. 9.
[11] Kozicki, W., „W gaju Akademosa”, Lwów, 1912, s. 167.
[12] Quirini-Popławski, R., „Kościół parafialny NMP w Turce”, w „Materiały…”, t. 5, Kraków, 1997, s. 296.
[13] „Krakowski Zakład…”, s. 17.
[14] „Krakowski Zakład…”, s. 13.
[15] „Gazeta Kościelna”, 1909, s. 242.
[16] SAP, Warszawa, 1993, t. V, s. 441-442.
[17] „Tygodnik Ilustrowany”, 1910, nr 12, s. 244.
[18] „Krakowski Zakład…”, s. 15.
[19] „Krakowski Zakład…”, s. 15.
[20] „Witraż”, Legnica, 2002, nr 2-3, s. 9.
[21] „Tygodnik Ilustrowany”, 1910, nr 12, s. 244.
[22] „Gazeta Kościelna”, Lwów, 1909, s. 132.
[23] „Gazeta Kościelna”, Lwów, 1909, s. 144.
[24] „Gazeta Kościelna”, 1907, s. 564 i 1909, s. 184. O tym witrażu wspomina też D. Czapczyńska-Kleszczyńska w „Witraże w Krakowie. Dzieła i twórcy”, Kraków, 2005, s. 85.
[25] „Krakowski Zakład…”, 1909, s. 22.
[26] „Gazeta Kościelna”, 1909, s. 184.
[27] „Gazeta Kościelna”, 1910, nr 13, s. 172.
[28] „Gazeta Kościelna”, Lwów, 1910, nr 12, s. 172.
[29] „Gazeta Kościelna”, Lwów, 1919, nr 6, s. 65-66.
[30] „Krakowski Zakład…”, 1909, s. 19.
[31] Zaucha, T., „Kościół parafialny w Skałacie”, w „Materiały…”, Kraków, 2008, t. 16, s. 185.
[32] Zaucha, T., op. cit., s. 183.
[33] „Gazeta Kościelna”, 1910, nr 13, s. 172.
[34] „Gazeta Kościelna”, 1910, nr 13, s. 172.
[35] Szpunar, I., „Kościół parafialny pw. św. Marcina w Krościenku Wyżnym 1910-2010”, Krosno, 2010, s. 11-12.
[36] „Gazeta Kościelna”, 1910, nr 32, s. 404.
[37] „Gazeta Kościelna”, 1910, nr 25, s. 319.
[38] „Gazeta Kościelna”, 1910, nr 13, s. 172.
[39] Brzezina, K., „Kościół parafialny pw. św. Walentego w Kałuszu”, w „Materiały…”, Kraków, 2002, t. 10, s. 180.
[40] Qwirini-Popławski, R., „Kościół parafialny p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Panny Marii w Truskawcu”, w „Materiały…”, Kraków, 1998, t. 6, s. 193 i 197.
[41] Lenartowicz, S., Kościół parafialny p.w. św. Mikołaja w Starym Samborze”, w „Materiały…”, Kraków, 1997, t. 5, s. 268 i 271.
[42] „Gazeta Kościelna”, Lwów, 1914, nr 15, s. 177.
[43] Lenartowicz, S., „Kościół parafialny p.w. Wniebowzięcia N.M.P. w Kamionce Strumiłowej”, w „Materiały…”, Kraków, 2003, t. 11, s. 139.
[44] „Sprawozdanie Koła c.k. Konserwatorów i Korespondentów Galicji Wschodniej”, 1910, t. 3, nr 88-99, s. 21.
[45] Lenartowicz, S., „Kościół parafialny p.w. św. Barbary w Borysławiu-Tustanowicach”, w „Materiały…”, t. 6, Kraków, 1998, s. 14.
[46] „Krakowski Zakład…”, op. cit., s. 4.
[47] Bernat, M., „Kościół parafialny p.w. Matki Boskiej nieustającej Pomocy w Tarnopolu”, w „Materiały…”, t. 16, Kraków, 2008, s. 257.
[48] „Nasz Kraj”, Lwów, 17.10.1908, nr 16, s. 9.
[49] „Gazeta Kościelna”, 1914, nr 15, s. 177.
[50] Biernat, M., „Kościół parafialny p.w. Matki Boskiej Nieustającej Pomocy w Tarnopolu”, w „Materiały…”, Kraków, 2008, t. 16, s. 234 i 250.
[51] „Kurier Lwowski”, Lwów, 14 sierpnia 1917 r., nr 379, s. 3.
[52] Archiwum Krakowskiego Zakładu Witraży (AKZW), As-236, list Zakładu Witraży do ks. A. Ratusznego, 27.IX.1922.
[53] Olszewski, D., „Polska kultura religijna na przełomie XIX i XX wieku”, Warszawa, 1996, s. 204.
[54] Lewicki, J., „Roman Feliński architekt i urbanista”, Warszawa, 2007, s. 69.
[55] Biriulow, J., „Secesja we Lwowie”, Warszawa, 1991, s. 66.
[56] Czapczyńska-Kleszczyńska, D., „Do wielce szanownych naszych P.T. Klientów…” – urywek z dziejów Krakowskiego Zakładu Witrażów”, w „Witraże secesyjne. Tendencje i motywy”, Kraków-Legnica, 2011, s. 82.
[57] „Gazeta Kościelna”, 1907, nr 9, s. 96.
[58] „Gazeta Kościelna”, 1907, nr 46, s. 488.
[59] „Gazeta Kościelna”, 1907, nr 46, s. 488.
[60] „Gazeta Kościelna”, 1906, nr 1, s. 10.
[61] „Gazeta Kościelna”, 1907, nr 9, s. 96.
[62] „Gazeta Kościelna”, 1907, nr 50, s. 534-535.
[63] „Gazeta Kościelna”, 1907, nr 50, s. 535.
[64] „Gazeta Kościelna”, 1907, nr 50, s. 535.
[65] „Gazeta Kościelna”, 1906, s. 130.
[66] Krasny, P., „Kościół i klasztor Redemptorystów w Mościskach”, w „Materiały…”, Kraków, 1999, t. 7, s. 205.
[67] „Gazeta Kościelna”, 1913, nr 34, s. 404.
[68] Laskowski, A., „Wiedeńskie inspiracje galicyjskiej sztuki witrażowej – epizod secesyjny”, w „Witraże secesyjne. Tendencje i motywy”, Kraków, 2011, s. 47.
[69] „Gazeta Kościelna”, 1910, nr 36, s. 452.

Pamięci irlandzkich ofiar Titanic’a

Agata Mościcka

Wczesnym rankiem 10 kwietnia  1912 roku w Queenstown (dzisiaj Cobh) na południu Irlandii, wspaniały transatlantyk Titanic szykował się do wypłynięcia na pełny Ocean Atlantycki, by zmierzać do punktu przeznaczenia jakim był Nowy Jork. Na pokład wchodzili ostatni pasażerowie. W zdecydowanej większości byli to ubodzy Irlandczycy, podążający za Ocean w nadziei na znalezienie lepszego życia. Spora grupa z nich pochodziła z miasteczka Lahardane na wschodzie Irlandii. Wyruszali pełni optymizmu, by realizować swoje marzenia. Niestety nie wszystkim im było dane dotrzeć do celu. Z czternastu, którzy wyruszyli z Lahardane jedenastu zginęło w tragicznej katastrofie Titanic’a w nocy z 14 na 15 kwietnia 1912 roku.

Witraż "Emigracja" w kościele w Lahardane
Witraż „Emigracja” w kościele w Lahardane

Ich rodzinne miasteczko na lata pogrążyło się w smutku. W Lahardane powstało Towarzystwo Addergoole Titanic, skupiające rodziny i krewnych ofiar, a później ich potomków. W 2002 roku dla upamiętnienia setnej rocznicy zatonięcia RMS Titanic w Kościele Św. Patryka w Lahardane, staraniami Towarzystwa została zamontowana tablica pamiątkowa oraz witraże w oknach, poświęcone pamięci ofiar katastrofy Titanic’a.

Witraże zostały zaprojektowane przez lokalnego artystę Michael Coleman, z Whitethorn Studios, zaś zadanie budowy okien i witraży zlecono firmie Art Glass w Derry w Irlandii. Witraże zostały umieszczone w oknach po obydwu stronach tablicy pamiątkowej, jeden zatytułowany jest „Emigracja”, a drugi „ Titanic Ratunek”. Witraże zostały wykonane z dbałością o szczegóły, a także z szacunkiem dla tych, którzy zginęli i tych, którzy przeżyli. Na szczęście, potomkowie czternastu pasażerów Titanic’a z Lahardane zachowali historię tej tragedii w pamięci, a witraże  zostały wykonane ku czci ich przodków. Witraż „Titanic Ratunek”, przedstawiający łódź ratunkową nr 16 opuszczaną z Titanic’a, oparty jest na wspomnieniach, przekazanych mieszkańcom Lahardane przez ocalałych z katastrofy. Jedna z kobiet z miasteczka, Annie stała w kolejce, aby wejść do łodzi ratunkowej nr 16. Mężczyźnie, który towarzyszył kobietom odmówiono wejścia do łodzi. Jedna z kobiet powiedziała: „Nie zostawię mojego męża”, a druga „Nie zostawię mojego brata”. To były Katarzyna i Mary Bourke z Addergoole, miejscowości w pobliżu Lahardane. Obie zginęły. Annie, była następna w kolejce, dla niej było miejsce, ocalała i została zakonnicą. Gdy jednak łódź ratunkowa została obniżona podniosła wzrok i zobaczyła swojego kuzyna, Pata Canavana, i innych znajomych mężczyzn. Na pokładzie panowała panika. Witraż  przedstawia Pata trzymającego różaniec i machającego na pożegnanie Annie. Mężczyźni nie mieli szans na opuszczenie tonącego statku, pierwszeństwo miały kobiety i dzieci i niestety zamożni podróżni. Łódź była w stanie pomieścić 65 osób, nie była pełna.

Jak wiadomo akcja ratownicza przebiegała na Titanic’u w tragiczny sposób, co skutkowało ogromną ilością ofiar. Dwunastu innych irlandzkich pasażerów, którzy też weszli na pokład w Queenstown zostało zabranych do  łodzi, która została następnie opuszczona dopiero po 1 ej nad ranem. Wiele irlandzkich kobiet, które przeżyły katastrofę zostało potem zakonnicami w podziękowaniu dla Boga za ocalenie życia.

Witraż "Ratunek" w kościele w Lahardane
Witraż „Ratunek” w kościele w Lahardane

Drugi witraż przedstawia grupę osób podróżujących bryczką z bagażami z Lahardane do Queenstown, skąd mieli odpłynąć do Ameryki. Nad nimi biała gołębica, symbolizująca Ducha Świętego. Na dole witraża przedstawiono budynek kościoła. Witraże w Lahardane są jednymi z nielicznych witraży kościelnych, na całym świecie, poświęconych ofiarom Titanica. Nie są znane również żadne witraże kościelne poświęcone emigracji. Amerykańscy potomkowie trzech ocalałych z katastrofy mieszkańców miasteczka wspaniałomyślnie pokryli część kosztów budowy okien i witraży, poświęconych ofiarom tragedii Titanic’a. Resztę stanowiły datki ze strony potomków ofiar zamieszkałych w Wielkiej Brytanii oraz w Lahardane. Oficjalne poświęcenie i błogosławieństwo obu okien odbyło się w niedzielę 15 tego kwietnia 2002 roku, w 100 rocznicę tragedii. Piękne witraże pozostaną trwałym dziedzictwem pamięci o ofiarach katastrofy Titanic’a i o wszystkich emigrantach.

 

 

Witraże w kościele w Lahardane
Witraże w kościele w Lahardane

Hurtownia Zaopatrzenia Witrażownictwa AGROPREF – wywiad z Panem Mirosławem Wiśniewskim

Właścicielem Hurtowni Zaopatrzenia Witrażownictwa AGROPREF, powstałej w 1992 roku jest Pan Mirosław Wiśniewski. Jego firma to jedyny, polski autoryzowany przedstawiciel Glas – Schreiber Berlin. Zaopatruje zarówno profesjonalne pracownie jak i klientów indywidualnych w materiały i narzędzia niezbędne do tworzenia witraży. Pan Mirosław zgodził się opowiedzieć o swojej firmie. W oknach Jego biura widać liczne witraże – prezentacje klientów – są dowodem na to, że AGROPREF nieustannie, od ponad 20 lat, cieszy się na rynku uznaniem.

Aleksandra Ratajczak – Jak powstała firma AGROPREF? Skąd taki pomysł?

Mirosław Wiśniewski – Firma powstała jako hurtownia zaopatrzenia witrażownictwa w sierpniu 1992 roku. Pomysł zrodził się przypadkiem. Mój szwagier podjął pracę w dużej centrali zaopatrzenia witrażownictwa w Berlinie i pewnego razu zaproponował mi stworzenie w Poznaniu filii berlińskiej centrali.

Mirosław Wiśniewski przy regale ze szkłem
Mirosław Wiśniewski przy regale ze szkłem

AR – Czy w rodzinie ktoś wcześniej zajmował się witrażownictwem?

MW – Nikt, pierwszym który zajął się witrażownictwem w rodzinie był mój szwagier. W chwili obecnej jest zawodowcem, z wieloletnią praktyką. Prowadził znaną pracownię witraży w Berlinie firmy Peters – Paderborn, jest to czołowa niemiecka firma zajmująca się wykonawstwem witraży i konserwacją zabytków.

AR – A Pan próbował „zagłębić się” w tworzenie witraży?

MW – Wykonawstwo na poziomie teoretycznym i praktycznym poznałem ale witraż wymaga głównie predyspozycji plastyczno-malarskich. Jest to wytwórczość artystyczna, wymagające wrażliwości estetycznej. Ja niestety nie posiadam zdolności plastycznych w stopniu wymaganym dla tego typu działalności , dlatego nie było przesłanek bym mógł w witrażu odnieść sukces.

AR – Gdy stworzył Pan AGROPREF, w Poznaniu nie było żadnej firmy zajmującej się podobną działalnością, a czy zapotrzebowanie było duże?

MW – Można powiedzieć, że zapotrzebowanie dopiero rozwijało się. Na początku lat 90-tych witraż był wyraźnie kojarzony z elementem architektury sakralnej. Zyskał większą popularność dopiero z biegiem lat, m.in. dzięki filmowym prezentacjom amerykańskim. Ukazano Polakom, że witraż jest właściwie nieodzownym elementem wystroju domu tzw. klasy średniej. Wystarczy na przykład obejrzeć kilka amerykańskich filmów, gdzie widać, że witraż jest tam immanentną cechą architektury wnętrz, nie czymś dziwnym i ekstrawaganckim, tylko niezbędnym elementem aranżacji pomieszczeń. Z biegiem czasu, ta „reklama” filmowa wpłynęła na zainteresowanie konsumentów, mam tu na myśli głównie właścicieli mieszkań i domów prywatnych – witraż stał się potrzebą prywatnego człowieka.

AR – Czy zainteresowanie wśród klientów jest większe niż kiedyś?

MW – Zdecydowanie większe, chociaż gwałtowny rozkwit witrażu wśród konsumentów, branża ma już niestety za sobą. Był on wyraźnie związany z boomem budowlanym. Statystycznie, z ogółu budujących dom lub kupujących mieszkania, 5% było zainteresowanych posiadaniem we wnętrzach witrażu. Z uwagi na fakt, że w latach prosperity budowlanej, czyli wyraźnie do 2009 roku, powstawało w Polsce bardzo dużo domów prywatnych, w tym czasie witraż konsumencki przeżywał swój szczyt popularności. W momencie gdy finansowanie kredytowe stało się trudniejsze do uzyskania, witraż który musiałby być finansowany z własnych środków stracił na popularności.

Witraże w AGROPREF
Witraże w AGROPREF

AR – Kim są przeważnie klienci? Dominują wśród nich profesjonaliści, zajmujący się zawodowo witrażownictwem czy są to też amatorzy?

MW – Firma zajmuje się zaopatrzeniem witrażownictwa, ale obsługuje wszystkich klientów, którzy chcą się zmierzyć z pojęciem słowa witraż. Naszymi klientami są profesjonalne pracownie witrażu jak i osoby prywatne , którzy chcą stworzyć mozaikę szklaną w technice witrażowej, ze względu na własne hobby. Kieruje nimi zainteresowanie, czy może ciekawość. Motywacje są różne. Zdarzają się klienci, dla których zakup materiałów i narzędzi jest pierwszym i ostatnim. Ale czasami okazuje się, że za tym hobby stoją solidne predyspozycje plastyczne i przeradza się ono w normalną działalność gospodarczą. Znam kilka takich przykładów, że ludzie którzy byli wyraźnie uzdolnieni pod względem plastycznym, a ze względu na swoje losy życiowe nie byli w stanie przekształcić ich w profesję, po pewnym czasie wracali do swoich preferencji plastycznych pod postacią tworzenia witraży. Niekiedy odbywa się to już w okresie rozkwitu innej działalności zawodowej. Są to ludzie, którzy osiągnęli sukces w zupełnie nie związanej z witrażem dziedzinie. Wspominają , że kiedyś, gdy jako młodzi ludzie deklarowali rodzicom że chcą zostać plastykami, malarzami, a najczęstszą reakcją (dość oczywistą z perspektywy tamtych czasów) było kwitowanie przez rodziców, ich planów słowami: „I jak z tego będziesz żyć?”, dlatego zaczynali się kształcić w innym kierunku zawodowym. Po czasie jednak wracali do zawodu artystycznego, jako osoby z doświadczeniem innej profesji . Znam kilku, którzy już w dojrzałym wieku, osiągnęli na tym polu wyraźny sukces zawodowy.

AR – Skąd pochodzą klienci, czy są to głównie mieszkańcy wielkopolski czy też innych części kraju?

MW – Klienci, którzy docierają do nas osobiście, często pochodzą z regionu wielkopolski, ale nie tylko. Nasza hurtownia uruchomiła przed kilku laty działalność w postaci sklepu internetowego, dlatego obecnie klienci docierają do nas nie tylko z obszaru całej Polski, ale nawet z zagranicy. Głównie dotyczy to nowej, polskiej emigracji, gdyż większość z nich ma polsko brzmiące nazwiska, a adresy wysyłkowe znajdują się na terenie całej Unii Europejskiej.
AR – Czy konkurencja w naszym regionie jest duża?

MW – W Poznaniu jesteśmy jedyną hurtownią, ale podobnego typu firmy istnieją jeszcze w Warszawie, Gdańsku i w Sosnowcu.

AR – Czy jest to wystarczająca ilość dla klientów?

MW – Nigdy nie sposób prawidłowo ocenić zapotrzebowania danego segmentu na rynku, gdyż weryfikuje je tylko i wyłącznie sam mechanizm podaży i popytu oraz efektywność gospodarcza. Czyli mówiąc wprost – zyski z działalności. Posłużę się przykładem: w Poznaniu na przestrzeni ostatnich lat powstawało kilka konkurencyjnych hurtowni, ale po okresie ok dwóch latach były zamykane. Moja firma się utrzymała, być może wynika to z tego, że pewną rolę w działalności odgrywa doświadczenie. W 2012 roku firma obchodziła dwudziestolecie, czas trwania tego typu działalności świadczy o tym, że firma nie jest incydentem. Wzbudza zaufanie wśród klientów, tworzy sieć powiązań, sieć nowych klientów – dostęp do otwartej sieci zaopatrzeniowej, to wszystko zawiera się pod ogólnym pojęciem doświadczenia zawodowego.

AR – Czy w zaobserwował Pan w czasie prowadzenia swojej działalności, pewne zmiany na rynku? Np. 10-15 lat temu klienci kupowali coś innego, co wtedy bo było modne?

MW – Zdarzają się czasami jakieś niesłychane sytuacje, które chociażby dotyczą preferencji kolorystycznych. Można to było zaobserwować na ciekawym przykładzie, który wpłynął na preferencje konsumenckie w zakresie kolorów a spowodowany był kreacją ówczesnej mody .W Polsce miało to dość ciekawy i wyraźnie zaobserwowany skutek – ogólnie w Europie mało popularnymi kolorami są wszelkie odcienie niebieskiego, ponieważ kolor ten jest uważany za barwę zimną a my kochamy ciepłe włoskie ugry . Ale ok 10-12 lat temu któraś z pierwszych dam Stanów Zjednoczonych zaczęła preferować ubiory błękitne. Przełożyło się to nagle zwiększone zapotrzebowanie na niebieskie kolory w szkle. Jednak wszelkie preferencje kolorystyczne momentami chodzą różnymi ścieżkami i są trudne do przewidzenia. Czasami niektóre z nich mają niewiele wspólnego z tradycyjną estetyką, kieruje nimi jedynie podążanie za medialnym wzorcem.

AR – AGROPREF, to nie tylko szkło i narzędzia, co jeszcze oferuje firma?

MW – Oferujemy kompleksowe zaopatrzenie niezbędne dla wykonywania witraży, zarówno w technice tradycyjnej, czyli ołowiowej jak i w nowszej technice wykonawstwa, znanej jako technika Tiffany’ego, stworzonej przez znanego amerykańskiego artystę, Louis’a Comfort’a Tiffany’ego. Polega ona na łączeniu szkła nie ołowiem a miedzią i cyną.

AR – Za pośrednictwem wcześniej wspomnianego szwagra, który jest Niemcem, ma Pan porównanie z rynkiem zachodnim. Jak wypada nasz kraj w porównaniu do Niemiec?

MW – Biorąc pod uwagę rynek niemiecki, jeśli chodzi o gospodarczą sieć zaopatrzeniową w segmencie witrażownictwa, ilość istniejących podmiotów gospodarczych nie przewyższa znacząco liczby podobnych firm w Polsce. Natomiast jeśli chodzi o kapitał zaopatrzeniowy, ich zasoby i zdolności są wielokrotnie większe. Istnieje pod Paderborn w Schloß Holte, ogromna hurtownia zaopatrzenia witrażownictwa – TGK (Tiffany Glaskunst) , która jest największym tego typu przedsiębiorstwem w Europie oraz głównym dystrybutorem hut amerykańskich na naszym kontynencie. Obecnie, jest to w dziedzinie zaopatrzenia witrażownictwa dominująca w Europie firma.

AR – A czy w Niemczech zapotrzebowanie na witraż jest większe?

MW – Wydaje się, że w tej chwili Niemcy są największą społecznością, w której potrzeba posiadania witraży jest niejako cechą mentalną. Wyraźnie w swoich wnętrzach mają więcej witraży , których posiadanie stało się wyznacznikiem bytu estetycznego, normą. Uznano tam witraż za element dekoracyjny przestrzeni codziennego życia, nie tylko atrybut sfery sacrum.

AR – Skąd Pan sprowadza materiały dla swojej firmy?

MW – Całość mojego zaopatrzenia w szkło amerykańskie, opiera się o moją patronacką centralę w Berlinie, Glas – Schreiber Berlin. Natomiast mając na myśli szkło polskie, to jesteśmy autoryzowanym sprzedawcą szkła płaskiego huty w Jaśle. Jest to jedyna w Polsce huta szkła płaskiego , ręcznie formowanego i jedna z dwóch w Europie. Druga znajduje się w Waldsassen, w Niemczech – jest to huta szkła Lamberts.

Agatowe witraże

Maria Miech

wItraz-agatowy-kosciol-grossmuster-zurich1
Witraż agatowy w oknie w kościele Grossmuster w Zurchu

Znane od starożytnych czasów witraże, wykonywane z użyciem kamieni szlachetnych i półszlachetnych są nieustająco modne.

Agat to kamień półszlachetny, wielobarwna, wstęgowa odmiana chalcedonu, która sama w sobie, w niektórych swoich odsłonach, przypomina witraże. Te piękne, półprzeźroczyste kamienie, w przepiękny sposób przenika światło, tworząc cudowną mozaikę barw. Agaty powstają w tzw. geodach. Są one zbudowane z różnokolorowych, naprzemianległych warstw. W naturze agaty posiadają warstwy w kolorach szarych, różowych, czerwonych,  zielonych, czarnych, brunatnych. By osiągnąć ciekawsze efekty stosowano metodę sztucznego barwienia agatów. Już w starożytności odkryto, że miękki agat, szlifowany na płasko, zachowuje niesamowitą przejrzystość i może być wykorzystywany jako wspaniała ozdoba ołtarzy. W Egipcie i Rzymie, w zamierzchłych czasach, agaty zdobiły świątynie. W tamtej epoce swój początek mają również pierwsze witraże. Wiek XIX to mariaż techniki witrażowej L.C.Tiffany’ego i cienkich płytek agatowych.

W tych czasach zaczęto dostrzegać wspaniałość agatów, które umieszczone w witrażach, oświetlone naturalnym światłem słońca w oknach czy świec w lampach, odkrywały nagle prze oczami patrzących swoje niesamowite tajemnice, swój wewnętrzny świat. Ich kształt, kolor, a czasami w zasadzie wewnętrzny witraż, był inspiracją dla twórcy. Dzieła realizowane z użyciem agatów zyskiwały ogromną popularność i zainteresowanie. Żadne szkło, sztucznie barwione nie dawało takiego efektu magii jak płytka agatu, której wewnętrzny rysunek stworzyła przez wieki matka natura. Powstawały wspaniałe wyroby w postaci lamp, biżuterii i cudownych witraży okiennych. Agat jako, że jest odmianą chalcedonu, jest miękkim kamieniem, pozwalającym się łatwo szlifować. Cięcie geod na cienkie płytki nie stanowi w tej chwili już żadnego problemu. Najwspanialsze jest odkrywanie tajemnicy jaką kryje w sobie niepozorna i w sumie brzydka z zewnątrz geoda. Samo cięcie jej na cienkie plastry jest jak tworzenie nowych obrazów. Geody agatów, dzięki swoim warstwom, dają możliwość otrzymywania z nich niepowtarzalnych wzorów płytek, co gwarantuje wyjątkową oryginalność, wykonywanych potem z nich witraży. Można śmiało stwierdzić, że nie ma dwóch identycznych witraży na świecie, wykonanych z płytek agatowych. Płytki różni nie tylko barwa, ale ułożenie w niej warstw oraz kształt. Współcześnie, metodą witrażową, głównie oprawia się agaty w procesie wykonywania biżuterii. Wspaniałe naszyjniki, kolczyki, brosze i bransolety.

Jednak zdecydowanie najwspanialej prezentują się agaty w witrażach okiennych. Jednym z wyjątkowych dzieł sztuki witrażowej tego typu są okna witrażowe kościoła Grossmünster w Zurychu. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że w oknach kościoła znajdują się tradycyjne witraże z nowoczesnym wzornictwem, ale elementy okien są jednak nieco nietypowe, zawierają bowiem plastry agatu. W 2009 roku Grossmünster (jeden z trzech głównych kościołów w Zurychu ) został wzbogacony o dwanaście znakomitych okien Sigmar’a Polke. W zachodniej części kościoła siedem okien jest ozdobionych cienkimi plastrami agatu. Budził zaniepokojenie fakt, że plastry agatu zostały sztucznie zabarwione, ale efekt jest w tym wypadku najważniejszy, a jest zdecydowanie imponujący i sprawia, że właśnie te witraże znajdują się na liście dziesięciu najbardziej zachwycających i wyjątkowych witraży na świecie. Zwyczajne, barwione, witrażowe szkło jest piękne i zachwyca, ale szlifowane płytki agatów są po prostu bajeczne, kryje się w nich wielka, niezgłębiona tajemnica, którą fascynują na równi z kolorami i blaskiem. Należy jeszcze pamiętać o tym, że kamienie te, z powodu mocy, jaką zaklęła w nich przez tysiące lat przyroda, mają na pewno specyficzne właściwości. Ciekawe więc, czy wpatrując się w tajemnicze piękno agatowego witrażu, poczujemy jak wzmacnia się nasze poczucie własnej wartości i szacunek dla samego siebie, bo podobno tak właśnie, między innymi, działa moc agatu. Agaty to witraże matki ziemi, więc z pewnością mają w sobie ogromną moc.

 

Talerzyki witrażyki

Judyta Cukrowska

Piękne witraże, tworzone z wykorzystaniem starych talerzy szklanych i kryształowych.

Witraż z kryształowym talerzem
Witraż z kryształowym talerzem

Recykling może być sztuką, może mieć swoją wyjątkowo artystyczną, witrażową formę. Stare, pozostałe z potłuczonych kompletów, szklane i kryształowe talerzyki, znalazły swoje drugie przeznaczenie, być może o wiele lepsze niż pierwotne. Ustawione w szeregu, na zasłanych obrusami stołach, nie mogły ukazać całego kunsztu z jakim zostały wykonane. Wspaniały szlif i kształty, wyjątkowa kolorystyka, wszystko to ginęło pośród bogactwa zastawy stołowej. Teraz dano im drugie życie. Wkomponowane w witrażowe mozaiki, zyskują nową jakość. W Polsce ten trend w sztuce witrażowej jest jeszcze mało popularny, a szkoda.

W naszych domach na pewno stoją w kredensach samotne kryształowe talerzyki deserowe, patery ze zdekompletowanych przez liczne stłuczki prezentów ślubnych. Kryształy są teraz de mode i nikt nie chce ich kupować, nawet tych starych przedwojennych. Podobnie sprawa wygląda ze starymi, szklanymi wyrobami. W zasadzie dopiero w witrażach ich piękno może zostać odkryte. Witraże z wkomponowanymi w nie kryształowymi talerzami są jedyne w swoim rodzaju i w zasadzie niepowtarzalne. Nie robi się ich z masowo produkowanych przedmiotów, tylko są to wyroby już vintage. Tym bardziej zyskują na wartości. Współczesny witraż, współczesna forma, a w niej filigranowy, koronkowy, zabytkowy owal, przez który przenika niesamowicie światło, załamując się w misternym kryształowym szlifie. Wrażenie potęguje trójwymiarowość witraża. Wmontowane w witraż naczynia nie zawsze są płaskie. Wykorzystać przecież można wyroby szklane i kryształowe praktycznie każdego kształtu i formy, by stworzyć coś jedynego w swoim rodzaju.

Naczynia kryształowe były produkowane w  różnorodnych kształtach. Wiele osób na pewno pamięta czasy, gdy kryształy były modne w Polsce. Serduszka, motylki, rybki, na tym serwowane były słodycze, przekąski, ciasteczka. Ozdobna patera kryształowa owalna, bądź okrągła zamontowana centralnie w panelu witraża, otoczona roślinnymi elementami, lub innymi mniejszymi talerzykami, może być wspaniałą ozdobą współczesnych, wejściowych lub gabinetowych drzwi w domu. Może również być wyjątkową ozdobą okna lub dziełem sztuki na ścianie. Stare talerzyki były wykonywane również ze szkła kolorowego, co daje ogromne możliwości tworzenia kompozycji witrażowych, cieszących oczy nie tylko formą, ale i gamą barw.

Witraż z talerzyków
Witraż z talerzyków

W pierwszym wieku naszej ery Rzymianie wykonywali witraże, w których szkło miało kształt cylindrycznych dysków, czyli  było zbliżone kształtem do używanych w witrażach szklanych talerzy. Pomysł na wykorzystywanie talerzy szklanych i kryształowych w tworzeniu witraży to forma uczczenia pamięci o zapomniany świecie. Płyta ze szkła, barwiony panel jest oryginalnym tłem do wbudowania centralnie, w strukturę witrażu, kształtu kryształowego talerza z jego współgrającym z techniką witrażową design’em. Taka forma była popularyzowana przez Federal Glass Company już w 1930 roku w Madrycie. Najważniejszym elementem jest talerz, kierujący wzrok oglądającego witraż w kierunku jego centrum. Bardzo delikatny wzór talerza i dekoracyjne lutowania tworzą spójną i piękną całość. Te szklane naczynia, użyte w procesie tworzenia tych oryginalnych witraży, są tak naprawdę częścią naszego dziedzictwa. Przypominają nam nasze młode lata. Każdy witraż koncentruje się dzięki nim na przeszłości. Ma tworzyć prawdziwą pamiątkę rodzinną, która może być doceniana przez następne pokolenia, pozwalając wszystkim radować się jej pięknem, które przez lata nie miało możliwości, by być dostrzegane. Są to prawdziwe fragmenty wspomnień, które w witrażach nabierają nowego znaczenia, bo każdy z nich niesie ze sobą jakaś historię.

Witraże na Titanic’u

Agata Mościcka

Trzydzieści lat temu, we wrześniu 1985 roku, ludzkie oczy, po raz pierwszy od tragicznej katastrofy w kwietniu 1912 roku, ujrzały leżący na dnie Oceanu wrak wspaniałego transatlantyka. Dopiero jednak w latach 90 tych, XX wieku technologia była na tyle doskonała, by można było zbadać wnętrze Titanica i przekonać się czy kryło  faktycznie wyjątkowo luksusowe wyposażenie, o którym świadczyły przez lata przekazywane opisy.

Zdalnie sterowane roboty, poruszając się z niebywałą precyzją, wpłynęły do środka wraku, by po prawie stu latach od tragicznej nocy, ukazać światu przepych tego wyjątkowego statku. Ku wielkiemu zaskoczeniu naukowców okazało się, że wystrój wnętrz zachował się w prawie nienaruszonym stanie. Być może przyczyna leżała w domieszce ołowiu do farby, którą pomalowano drewniane elementy statku. Obrazy kolejnych pomieszczeń Titanica robiły niesamowite wrażenie na badaczach. Wspaniałe, zdobione kominki w pokojach, rzeźbione w stylu XVII wieku, kunsztowne drzwi z pozostałością po kryształowym wypełnieniu, dekorowane stiukami sufity na styl epoki Stuartów. Pozostałości po bardzo wyszukanej elegancji i luksusie.

Symulacja komputerowa jadalni w I klasie na statku Titanic
Symulacja komputerowa jadalni w I klasie na statku Titanic

Co najbardziej zdziwiło naukowców, to fakt, iż katastrofę przetrwały wspaniałe witraże, zdobiące okna i wnętrza reprezentacyjnych sal Titanica. Są to wyjątkowe dzieła sztuki witrażowej. Transatlantycka linia żeglugowa White Star Line była dumna z wybudowanej na Titanicu, imponującej Jadalni, urządzonej w stylu jakobińskim (XVII wiek). Sufit zdobiły misterne stiuki, podtrzymywały go pięknie rzeźbione kariatydy, zaś w środkowej części sali opierał się na smukłych kolumnach. Ściany i sufit tego ogromnego wnętrza były pomalowane na biało, zaś witraże w oknach były utrzymane w pastelowej tonacji. To nadawało sali lekkości, sprawiała wrażenie przestronnej i jasnej, o koronkowej strukturze.

Świetlik z żyrandolem nad schodami w I klasie statku Titanic (kadr z filmu)
Świetlik z żyrandolem nad schodami w I klasie statku Titanic (kadr z filmu)

Witrażowe okna doskonale wpisywały się swoją estetyką w delikatną architekturę pomieszczenia. Mleczne światło przenikające w dzień przez witrażowe okna sprawiało, że w Jadalni panował przyjemny nastrój. Po zmroku jednolicie jasne witraże z finezyjnie, geometrycznie uplecioną nicią ołowianych połączeń, w  elektrycznym świetle kryształowych żyrandoli, świetnie komponowały się z najdrobniejszym architektonicznym szczegółem jadalni. Pomieszczenie wyglądało czysto, a jednocześnie luksusowo. Z jasnej jadłodajni zamożni goście Titanica przechodzili po posiłku do wysublimowanych wnętrz Palarni, której ściany zdobiły barwne witraże, przedstawiające sceny rodzajowe i morskie. To pomieszczenie było już utrzymane w innym klimacie. Ściany wyłożone misternie rzeźbionym i inkrustowanym ciemnym drzewem. Tu kolorowe witraże ożywiały i urozmaicały ciemne, dostojne wnętrze, w którym przy kieliszku szlachetnego trunku i cygarze zamożni goście Titanica prowadzili rozmowy na ważkie tematy.

Recepcja I klasy na statku Titanic (aktualnie)
Recepcja I klasy na statku Titanic (aktualnie)

Symbolem luksusu, panującego na Titanicu była przednia klatka schodowa pierwszej klasy, ze wspaniałymi schodami, które zostały wykonane w stylu króla Wilhelma i królowej Marii, otoczone balustradą w stylu Ludwika XIV. Sklepienie klatki schodowej zwieńczone było szklanym dachem, zrobionym metodą witrażu. W dzień wpadało tędy jasne światło słoneczne, wieczorem blasku pomieszczeniu dodawał zaś ogromny, kryształowy żyrandol, umiejscowiony centralnie w witrażowym świetliku. Hall ze schodami prowadził do Recepcji, która swoim wystrojem i jasną kolorystyką była zbliżona do Jadalni i do niej też prowadziła. Tu w oknach zachwycały ferią barw wspaniałe, geometryczne witraże. Dzięki nim wnętrze Recepcji było wypełnione ciepłym, nastrojowym, światłem, odpowiednim do miejsca, w którym można było przysiąść na chwilę i posłuchać muzyki granej na fortepianie, stojącym w rogu sali.

Salon dla palących I klasa na statku Titanic
Salon dla palących I klasa na statku Titanic

Każdy detal architektoniczny na pokładzie pierwszej klasy Titanica był dopracowany z ogromnym pietyzmem i zachwycał pięknem. Miało to wszystko na celu dawanie wyrazu luksusowi  i przepychowi, ponieważ Titanic reprezentował najwyższe standardy w tamtych czasach. Mamy szczęście, że te delikatne dzieła sztuki, jakimi są cudowne witraże z Titanica, przetrwały tragiczną katastrofę statku i dzisiaj możemy podziwiać mistrzostwo, z jakim zostały wykonane, mimo ich ponad stu letniego pobytu na dnie Oceanu.

Gigantyczne witraże z Katedry Świętego Sebastiana w Rio de Janerio

Agata Cukrowska

W Rio de Janeiro wszystko jest imponujących rozmiarów. To miasto określają trzy budowle – symbole Głowa cukru, pomnik Chrystusa Zbawiciela i Katedra Św. Sebastiana.

Rzymskokatolicka katedra jest wyjątkowo surrealistyczną budowlą, ale w Brazylii oryginalność w architekturze jest czymś powszednim. Położona w samym centrum Rio zwraca uwagę swoim podobieństwem do świątyń – piramid starożytnych Majów.  Zaprojektowana przez brazylijskiego architekta Edgara Fonceca metropolitalna katedra ma kształt stożka i odróżnia ją od piramid Majów to, że jest opisana na planie koła, a nie na kwadracie. Projektant chciał zapewne nawiązać w swoim projekcie do wydarzeń historycznych, jakie miały miejsce na tych ziemiach. Być może była to forma pogodzenia w jednej bryle architektonicznej czasów konkwistadorów, którzy krzewili chrześcijanizm i świetności wspaniałej cywilizacji dawnej Ameryki Południowej.

Katedra została zbudowana w latach 1964 – 1976 na miejscu, gdzie wcześniej stały inne kościoły katolickie w Rio de Janeiro.

Budowla ma imponujące wymiary. Wysoka prawie na 80 metrów, ma zewnętrzną średnicę równą 106 metrom. Powierzchnia 8 tysięcy metrów kwadratowych, jaką zajmuje jest w stanie pomieścić dwa tysiące wiernych, dla których znajdzie się 5 tysięcy miejsc siedzących.

Katedra Św. Sebastiana w Rio de Janeiro - witraże
Katedra Św. Sebastiana w Rio de Janeiro – witraże
Katedra Św. Sebastiana w Rio de Janeiro - witraż południowy z przedstawieniem symboli jedności wiary
Katedra Św. Sebastiana w Rio de Janeiro – witraż południowy z przedstawieniem symboli jedności wiary

Cztery gigantyczne okna witrażowe zbiegają się w świątyni w centralnym punkcie, które wieńczy ogromnych rozmiarów okno w kształcie krzyża. Figury odwzorowane w barwnych szkłach imponujących witraży symbolizują cztery określenia kościoła : „jeden”, „święty”, „katolicki” i „apostolski”.  Witraże są barwnymi przedłużeniami ramion świetlistego krzyża. Wrażenie dla zwiedzających katedrę jest niepowtarzalne i jedyne w swoim rodzaju, gdy wchodzą do masywnej, przytłaczającej budowli i stają nagle skąpani w barwnym świetle, płynącym z biegnących w niebo, ku jasnemu krzyżowi nieprzeciętnej wielkości witraży. Barwy szkieł są żywe i ciepłe, wypełniają wnętrze tej dziwacznej budowli, rodem z Gwiezdnych Wojen, pozytywną duchową energią.  Nowoczesny styl katedry wyrażają również schematyczne, geometryczne rysunki kolorowych witraży.

Rozchodzące się od sklepienia światło symbolizuje wyjście Boga do człowieka. Światło rozprzestrzenia się czterema ramionami krzyża i dominuje z dachu Katedry. Cztery wielkie witraże są afirmacją wiary, która jest  źródłem i celem istnienia Katedry.

Pierwszy, południowy witraż przedstawia symbole jedności wiary : Biblię, Mitrę biskupów, Tiarę papieża i Kielich Zbawienia z konsekrowanej Hostii. Dominujący jest kolor zielony.

Następny witraż, zachodni przedstawia charakterystykę kościoła. Jest umiejscowiony od strony wejścia do Katedry i przedstawia Józefa, Matkę Boską i innych świętych. Dominuje tutaj kolor czerwony.

Kolejny witraż, północny, z przeważającym kolorem niebieskim przedstawia symbole czterech ewangelistów: lwa – Św. Marka, byka – Św. Łukasza, młodego orła – Św. Jana, anioła – Św. Mateusza.

I ostatni witraż, wschodni, z przewagą żółtego koloru przedstawia symbole Apostolskiego Kościoła. Pojawia się na nim Św. Piotr z kluczami, poniżej znaki symbolizujące następców papieża i innych apostołów oraz symbole męki Chrystusa: krzyż i całun.

W centralnej części Katedry zawieszony jest krucyfiks podobny do tych, jakie spotyka się w starych gotyckich kościołach w Europie.

Tak jak we wszystkich kościołach katolickich dominująca jest i tutaj symbolika krzyża. Nie tylko unosi się on  w centralnej części Katedry, wisząc na stalowych linach, ale jest również zwieńczeniem witraży w postaci przeźroczystego greckiego krzyża, który jest symbolem obecności Chrystusa wśród ludzi.

Katedra ma odbiegający od konwencjonalnych standardów styl architektoniczny. Jej budowa była ogromnym wyzwaniem. Projektant znalazł inspirację na półwyspie Jukatan, w starożytnej piramidzie Majów.

Pomnik Jana Pawła II na tle katedry
Pomnik Jana Pawła II na tle katedry

Przed wejściem do Katedry polski akcent w postaci pomnika z brązu papieża Jana Pawła II,  ustawiony tu na pamiątkę wizyty papieża w Katedrze w dniu 2 lipca 1980 roku.

Katedra Św. Sebastiana w Rio de Janeiro swoją wielkością i stylem architektonicznym daje wyraz ogromnej potędze wiary chrześcijańskiej na tym kontynencie.

Witraże z Domanic w zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu

Elżbieta Gajewska-Prorok

Muzeum Narodowe we Wrocławiu

Po II wojnie światowej do Muzeum Śląskiego (później Muzeum Narodowego) we Wrocławiu, Konserwator Wojewódzki przekazywał witraże z niszczejących dolnośląskich zamków i pałaców. W 1973 r. dzięki interwencji pana Krzysztofa Eysymonta, zasłużonego badacza nowożytnych założeń pałacowych na Dolnym Śląsku, do wrocławskiego Muzeum trafiły częściowo uszkodzone oszklenia witrażowe czterech okien (o wymiarach 200 × 110 cm) pochodzące z zamku w Domanicach (pow. świdnicki), co uchroniło je przed całkowitym zniszczeniem. Pierwotnie zdobiły krużganki 1. piętra w dziedzińcu zamkowym (il. 1-2). W oknach znajdowało się pierwotnie ok. 45 witraży gabinetowych i fragmentów witraży. Zachowało się 39. Okazały zamek w Domanicach, kilkukrotnie przebudowywany, należał od początków XIX w. do 1945 do rodziny von Brandenburg spokrewnionej z królewskim rodem Hohenzollernów. Wysoka pozycja społeczne i majątkowa właścicieli pozwoliła na zgromadzenie niezwykłej kolekcji witraży gabinetowych, która posłużyła do ozdoby magnackiej siedziby.

8. Trzy Marie u Grobu, Nadrenia, ok. 1450
8. Trzy Marie u Grobu, Nadrenia, ok. 1450

Przez wiele lat witrażowe oszklenia okien zamkowych czekały na konserwację i rekonstrukcję. Jest to jedyna w kraju tak znaczna kolekcja  witraży tzw. gabinetowych z pracowni niemieckich i niderlandzkich stanowiąca wystrój jednego, znanego obiektu architektonicznego. W jej skład wchodzą pojedyncze witraże niewielkich rozmiarów z okresu od XV do 2. poł. XIX w., zebrane w zespoły po kilka sztuk i oprawione w skrzydła okienne w 3 ćwierci XIX w. Zostały umieszczone w tzw. oszkleniu arlekinowym, siatce prostokątnych, bezbarwnych szybek z kwadratowymi łącznikami w kolorach czerwonym i niebieskim. Całość obramowano bordiurą w kolorach czerwonym i niebieskim z żółtymi gomółkami. Pośrodku górnych skrzydeł znajdują się małe owalne i koliste szybki witrażowe, tzw. witraże gabinetowe. Na osi skrzydeł dolnych umieszczono po trzy niewielkie witraże.  Przed konserwacją dolne partie okien były znacznie uszkodzone: brakowało gomółek i części bordiury, a także w dużym stopniu uszkodzone były dolne witraże. Szkło witrażowe było zabrudzone farbą olejną białą i brązową w wyniku niedbałego malowania drewnianych ram w czasach powojennych.

3.Św. Małgorzata i św. Jan Ewangelista, Niemcy, Kolonia, ok. 1520.
3. Św. Małgorzata i św. Jan Ewangelista, Niemcy, Kolonia, ok. 1520.

Stan zachowania kwater witrażowych, wypełniających okna z Domanic był różny: w oszkleniu geometrycznym widoczne były pęknięcia i ubytki szybek i gomółek, a także braki gomółek w bordiurze. W kwaterach witrażowych także występowały pęknięcia i ubytki, czasem bardzo znaczne. We wszystkich częściach kwater okiennych obserwowano odspojenia i ubytki listew (szprosów) ołowianych na zewnętrznych krawędziach oraz rozchwianie siatki ołowianej. Zardzewiałe wiatrownice były obluzowane i niekompletne. Prace konserwatorskie polegały na oczyszczeniu powierzchni szkła z kurzu i farby olejnej, klejeniu pękniętych szybek, rekonstrukcji i odtworzeniu malatur w partiach tych witraży, gdzie uszkodzenia były szczególnie widoczne i zakłócały estetyczny odbiór całości. Ubytki w kwaterach witrażowych uzupełniono szkłem z jednolitą malaturą w tonacji witrażu zgodnie z zaleceniem konserwatorskim nakazującym uzupełnienia neutralne. Jedynie tam, gdzie ubytek jest szczególnie rażący i zakłócający odbiór estetyczny dzieła oraz istnieje wzór graficzny czy malarski można zastosować uzupełnienie z rekonstrukcją malarską. Listwy ołowiane wzmocniono i uzupełniono. Prace konserwatorskie prowadzone w pracowni konserwatorskiej „Witraże – Beata Oleszczuk” we Wrocławiu w 2013 r. były nadzorowane i konsultowane przez pracowników wrocławskiego Muzeum Narodowego: Romana Kołakowskiego, kierownika Pracowni Konserwatorskiej oraz Elżbietę Gajewską-Prorok, kustosza Działu Szkła w Galerii Rzemiosł Artystycznych. Kilkuosobowy zespół konserwatorski pracował pod kierunkiem Sławomira Oleszczuka, dyplomowanego konserwatora dzieł sztuki.  Konserwacja całej kolekcji witraży w zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu, której część stanowią witraże z Domanic była dotowana przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Konserwację okna III z Domanic sponsorowała pracownia „Witraże – Beata Oleszczuk”. Za przeprowadzenie tego skomplikowanego przedsięwzięcia konserwatorskiego Muzeum Narodowe we Wrocławiu zostało uhonorowane I nagrodą w Dziedzinie Konserwacji i Ochrony Dziedzictwa Narodowego w XXXVI Konkursie na Wydarzenie Muzealne Roku Sybilla 2013.

6.Pokłon Trzech Króli, Westfalia, ok. 1630
6. Pokłon Trzech Króli, Westfalia, ok. 1630

Układ i kolejność okien została zrekonstruowana w oparciu o zdjęcia archiwalne, porównanie kompozycji układu witraży i wymiarów kwater. W oknie I znajduje się 12 witraży gabinetowych i części witraży. Do najciekawszych należą: tondo z przedstawieniem św. Małgorzaty i św. Jana Ewangelisty malowane en grisaille z dodatkiem lazury srebrowej i czerwieni żelazowej, powstałe w znakomitej pracowni kolońskiej ok. 1520 (il. 3); tondo z w kolorowej bordiurze ze szkła warstwowego z malowanym en grisaille przedstawieniem alegorii architektury wg. rysunku artysty augsburskiego Jörga Breu st. z czasu ok. 1560 (il. 4). Malatura w technice en grisaille (fran. : w szarościach) była wykonywana ciemną farbą szkliwną, tzw. konturówką w odcieniach od czerni do brązu. Część dekoracji malarskiej, a często i bordiura malowane są przejrzystą, żółtą lazurą srebrową, co dodaje lekkości całemu obrazowi. Ciekawostką dla miłośników sztuki witrażowej jest wotywna szybka witrażowa z przedstawieniem św. Hieronima, u którego stóp znajduje się tarcza z godłem cechu szklarzy i witrażowników (il. 5). Interesujące są też małe szybki- kolista i dwie romboidalne z wyobrażeniami egzotycznego ptaka, indyka i nosorożca (ten ostatni wg. rysunku Albrechta Dürerea z 1515 r.) powstałe w pracowniach niderlandzkich w końcu XVI w. .

7.Witraż herbowy Wentzeslausa Kintzky, Szwajcaria, 1588
7. Witraż herbowy Wentzeslausa Kintzky, Szwajcaria, 1588

W oknie II znajdują się m.in. trzy owale szybki z pracowni westfalskiej z malowaną brunatną intensywną farbą dekoracją en grisaille: Św. Katarzyna Sieneńska, Ukrzyżowanie i Pokłon Trzech Króli (il. 6), pochodzące 1 końca 1 tercji XVII w. Zagadkowy jest witraż z roku1588 przedstawiający herb Wentzeslausa Kintzky (il. 7). W herbie tego znanego czeskiego rodu szlacheckiego malowanym na zamówienie w pracowni norymberskiej lub w pn. Szwajcarii zapewne wg. wzoru rysunkowego popełniono błąd zamieniając barwy heraldyczne: czerwoną na niebieską i białą (srebrną) na żółtą (złotą).

13.  Witraż herbowy, Niemcy, ok. 1870
13. Witraż herbowy, Niemcy, ok. 1870

W oknie III najstarszym jest witraż przedstawiający Trzy Marie zdążające do Grobu (il. 8). Powstał w połowie XV w., zapewne w Nadrenii, gdzie w XV i XVI w. były czynne najlepsze pracownie witrażowe w krajach niemieckich. W witrażu tym, który jest częścią większej całości, zwraca uwagę subtelnie malowana architektura w tle, za postaciami niewiast. Witraż był już uzupełniany w XIX w.  Tondo witrażowe z popiersiem Chrystusa jest bardzo interesujący pod względem technologicznym: zostało wykonany w ze szkła warstwowego, bezbarwnego i niebieskiego, szlifowanego i malowanego konturówką en grisaille oraz i żółtą lazurą srebrową w pracownio nadreńskiej, w końcu XV w. (il. 9) W czasie konserwacji przeprowadzonej w 2013 r. dzięki odszukanemu wzorowi malarskiemu uzupełniono poważny ubytek w centralnej partii owalnej szybki witrażowej z pracowni westfalskiej z ok. 1630 r. z przedstawieniem Świętej Rodziny. Rekonstrukcja witraża, polegająca na odtworzeniu malatury na wstawionym fragmencie nowego szkła, pozwala w pełni cieszyć się jego pięknem (il. 11). Witraż gabinetowy, z przedstawieniem Ojca Kościoła św. Grzegorza Wielkiego, malowany en grisaille, powstał w jednej z najlepszych pracowni niderlandzkich. Wspaniały, światłocieniowy portret świętego odnosi się do najlepszych wzorów malarstwa flandryjskiego początków XVII w..

11.Św. Grzegorz, Niderlandy, Utrecht, ok. 1625
11. Św. Grzegorz, Niderlandy, Utrecht, ok. 1625

W oknie IV znajduje się jedyny sygnowany witraż w zespole witraży z Domanic: tondo z pracowni Adama Zumbacha w szwajcarskim Zug (il. 12). Malatura wykonana barwnymi farbami szkliwnymi i en grisaille przedstawia ilustracje do słów św. Łukasza Ewangelisty: „Dawajcie, a będzie wam dane”.  Pamiątkowy witraż fundował w 1677 r .Oswald Voigt z Menzingen, protonotariusz papieski.

W zespole witraży z Domanic znajdują się też dziewiętnastowieczne kopie i witraże neostylowe, m.in. mistrzowsko malowane tonda z ok. 1880 (okno IV) w stylu neorenesansowym z pracowni Fritza Geigesa z Fryburga bryzgowijskiego przedstawiające damę i rycerza trzymających tarcze z godłem domu Hohenzollernów oraz witraż 3 ćw. XIX w. z postacią landsknechta w malowniczym stroju trzymającego tarczę herbową (okno III). Witraż ten wg. rysunku Hansa Holbeina mł. z ok. 1520 został wykonany w XIX w. ze szkła bezbarwnego, malowanego barwnymi farbami szkliwnymi i konturówką oraz ze szkła warstwowego trawionego (il. 13).

Witraże z Domanic oraz cała kolekcja witraży ze zbiorów Muzeum Narodowego we Wrocławiu była prezentowana publiczności na wystawie w końcu 2014. Ekspozycji towarzyszył katalog- opracowanie zbioru witraży w muzeum wrocławskim: Elżbieta Gajewska-Prorok, Mistrzowie światła. Master of Light, Muzeum Narodowe we Wrocławiu, Wrocław 2014. Książka do nabycia w księgarni Muzeum Narodowego: http://www.sklep.mnwr.art.pl/CM/katalogi/witraze.html 

Zdjęcia: Arkadiusz Podstawka, Muzeum Narodowe we Wrocławiu

Rekonstrukcja cyfrowa okien z Domanic: Małgorzata Wieczorek, Muzeum Narodowe we Wrocławiu