Autor: Andrzej Bochacz

Działalność Zakładu Witraży i Mozaik Franca Mayera „Mayer’sche Hof-Kunstanstalt” we Lwowie

Jurij Smirnow

(Lwów)

Swoją obecność w stolicy Galicji bawarska   wytwórnia witraży i mozaik Franca Mayera „Mayer’sche Hof-Kunstanstalt” z Monachium zaznaczyła kilkoma   bardzo prestiżowymi realizacjami.

Założycielem tak popularnej i znanej w Europie, również w Ameryce firmy był absolwentem Monachijskiej Akademii Sztuk Pięknych Joseph Gabrieel Mayer (1808-1883), artysta-malarz i rzeźbiarz. W 1847 roku on zorganizował „Mayer Institute Sztuki Chrześcijańskiej”. W 1860 roku do istniejących już pracowni rzeźby i malarstwa dołączył dział witraży.

Barwy-szkla-2012-Dzialalnosc-Zakladu-Witrazy
Fragment witraża „Św. Michał Archanioł”

W 1862 roku w pracowni witraży rozpoczął   działalność zięć J.G. Mayera utalentowany malarz Franc X. Zettler, który w 1870 roku organizował własny zakład witrażowy. Jego zakład odniósł wiele sukcesów, zaś w 1939 roku znów połączył się z firmą Mayera.

W 1865 roku otworzono pierwszą zagraniczną filię w Londynie, zaś w 1869 roku – w Paryżu. W 1882 roku król bawarski Ludwik II nadał pracowni Mayera zaszczytny tytuł „Königliche Bayerische Hofkunstanstalt für Glasmalerei” czyli „Królewskiego Bawarskiego Instytutu Witraży”. Syn założyciela Franc Borgias Mayer (1848-1926) rozszerzył i podniósł na bardzo wysoki   poziom produkcję witraży i mozaik, otworzył nowe filie, między innymi w Nowym Jorku i w 1892 roku dostał   zaszczytny tytuł „Papieskiego Instytutu Sztuki Chrześcijańskiej’ inaczej „Instytutu Świętego Apostolskiego Tronu”. W drugiej połowie XIX wieku Instytut Franca Mayera wykonał witraże i mozaiki do więcej niż 600 obiektów, w znacznej mierze sakralnych. Wśród nich ponad 50 kościołów w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie i tyleż poza Europą w innych częściach świata. Z czasem powstał charakterystyczny tylko dla tej pracowni właściwy styl, który nazywano „stylem monachijskim”. Ten styl polegał między innymi na wzornictwie na gotyckie witraże między rokiem 1450 a 1500, specjalnie naśladując twórczość Petera Hemmel von Andlau i Hansa Holbeina-seniora. Ogromny wpływ na kształtowanie „stylu monachijskiego” miała stała współpraca Mayera z malarzami wywodzącymi się z kręgu Nazareńczyków i hołdowanie sztuce Prerafaelitów.

Barwy-szkla-2012-Dzialalnosc-Zakladu-Witrazy-2
Fragment witraża „Św. Michał Archanioł”

Do wykonania projektów i kartonów zakład zatrudniał najlepszych artystów-malarzy absolwentów i profesorów Monachijskiej Akademii Sztuk Pięknych. W końcu XIX wieku pracownia Franca Mayera była największym zakładem witraży i mozaik działającą w Niemczech i zatrudniała około 500 pracowników.

We Lwowie firma Franca Mayera była znana z wykonania witraży i mozaik w klasztornym kościele p.w. Najświętszego Serca Jezusa sióstr Franciszkanek Najświętszego Sakramentu, dwunastu witraży w oknach rzymskokatolickiej katedry p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i sześciu witraży do prezbiterium kościoła p.w. Świętej Rodziny ojców Reformatów.

Barwy-szkla-2012-Dzialalnosc-Zakladu-Witrazy-3
Witraż „Św. Melania”

Tradycyjnie uważa się, że zakład „Mayer’sche Hof-Kunstanstalt” wykonał też pierwszy we Lwowie nowoczesny witraż do wielkiego okna w jednej z bocznych kaplic kościoła p.w. Bożego Ciała ojców dominikanów. Jednak studiowanie źródeł archiwalnych udowadnia, że firmą-producentem tego witraża był inny zakład monachijski, mianowicie założona w 1837 roku pracownia witraży króla bawarskiego Ludwika I „Königliche Glasmalereianstalt”. Ten witraż stał się sygnałem do zainteresowania we Lwowie witrażami i odrodzenia sztuki witrażowej w stolicy Galicji. Witraż w 1844 roku ofiarowała hrabina Henrykowa Dzieduszycka ku pamięci swego zmarłego małżonka. Ona wybrała również firmę-producenta i zamówiła jej wykonanie projektu, kartonów wykonawczych i samego witraża w szkle.

W 1852 roku krajoznawca i artysta, malarz Felician Łobeski podał pierwszy opis tego witraża. Jest to bardzo cenna informacja, ponieważ witraż nie przetrwał do naszych czasów w pierwotnym swym wykonaniu. F. Łobeski pisze: „ Jako do malowideł kościelnych, należy tu (w kościele Bożego Ciała) nareszcie piękny utwór malarskiego kunsztu, a tym jest okno kolorowe w kaplicy p.w. św. Wincentego z Ferrary fundacji hrabiny Henrykowej Dzieduszyckiej, sprowadzone ze słynnej fabryki króla bawarskiego jak dar pobożny oraz na pamiątkę po zgonie ś.p. jej męża. Okno to ujęte w szerokie zwierciadlane ramy przedstawia deseń z rozmaitych, żywych, lecz o jeden ton zniżonych pełnych harmonii kolorów. Trzy wielkie koła, z których dwa włożone w gwiazdę. W środkowym zaś umieszczony herb familijny zapełniający jego przestrzeń; dookoła biegnie szlak z arabesek ze szkieł kolorowych. W historii sztuki witrażownictwo zasięga niepamiętnych czasów. Dziś ten rodzaj sztuki na nowo się ocuca.”

Barwy-szkla-2012-Dzialalnosc-Zakladu-Witrazy-4
Witraż „Wniebowzięcie NMP”

Jednak jakość wykonania witraża nie była na najwyższym poziomie i dwadzieścia pięć lat później krajowy konserwator Stanisław Kunasiewicz nie tylko ocenił niewysoko jakość tego konkretnego witraża, ale w ogóle wątpił co do możliwości technicznych sztuki witrażowej. W przewodniku po kościele p.w. Bożego Ciała on pisał: „… zaraz za amboną w kaplicy św. Wincentego z Ferrary promieniuje pięknością okno barwne, wyrób fabryki króla bawarskiego, a dar hrabiny Henrykowej Dzieduszyckiej… Dziś zagranica zajęła się wyrobem podobnych oszkleń kościelnych okien; arcydzieła to malarstwa w efekcie, ale w trwałość ich trudno mi uwierzyć, przekonawszy się, że dar hrabiny Dzieduszyckiej Henrykowej już w roku 1871 szybkiej domagał się restauracji, która też staraniem ks. Dałmacego Ufryjewicza w tymże samym roku dokonaną została. Dziś okno to ujęte w dębowe ramy promienieje znowu deseniem z rozmaitych, pełnych harmonii kolorów. Trzy wielkie koła zapełniają jego przestrzeń, a w środku zamieszczono herb familijny, który tak opisuje kronikarz rodzinny (Maurycy hr. Dzieduszycki): „Nam jest właściwy herb Sas, przedstawiający na tarczy w polu błękitnym zloty księżyc po nowiu rogami w górę zwrócony, nad każdym z tychże złotą gwiazdę o sześciu granach, a od środka swej wklęsłości strzałę żeleźcem w górę wyniesioną mający. Nad tarczą zaś hełm z koroną, którą ocienia pawi ogon strzałą od lewej strony w prawą przeszyty.” Na oknie zaś w kaplicy św. Wincentego z Ferrary widzimy zloty księżyc z rogami i gwiazdy o sześciu granach i strzałę żeleźcem w górę zwróconą; nie masz jednakże hełmu, koronę tylko samą o dziewięciu gałkach zamieszczono nad tarczą, a nad koroną orła trzymającego w swych szponach czwartą i szóstą gałkę.”

Do naszych dni nie zachował się właśnie herb rodzinny Sas, najważniejsza, centralna część witraża. Górny i dolny medaliony odpowiadają opisą XIX-wiecznych historyków. Otóż, każdy z trzech wielkich medalionów umieszczonych w polu witraża jest wypełniony precyzyjnie namalowanym w technice grisaille deseniem geometrycznym. Część centralną złożono ze szkieł w kolorze rubinowym, zaś bordiurę każdego medalionu wykonano w kolorze jaskrawożółtym. Całość witraża obiega szeroka bordiura z rysunkiem geometrycznym również w kolorach rubinowym i jaskrawożółtym.

W 1923 r. znany historyk sztuki kościelnej ks. prof. Władysław Żyła wysłowił negatywne zdanie co do tego witraża z innego punktu widzenia. Uważał, że witraż hrabiny Dzieduszyckiej zupełnie zaciemnił kaplicę i w kościele barokowym był po prostu nie na miejscu. Ostrzegał również przed wstawieniem witraży w inne okna świątyni: „ Można też sobie wyobrazić, coby to było za horrendum, gdyby ktoś, jak to dziś bywa, zechciał okna przyozdobić witrażami. Wnętrze jasne i pogodne zeszpeconeby zostało w okrutny i najnierozumniejszy sposób.” Jednak i to zdanie ks.-profesora nie było przyjęte do uwagi i w 1979 roku wstawiono nowe witraże w dwa wielkie okna kaplic bocznych, również w koliste okno na chórze muzycznym. Są to witraże geometryczne, jeden w kolorach niebieskim i białym, zaś drugi- czerwonym i żółtym.

Pierwszym znanym we Lwowie dziełem zakładu „Mayer’sche Königliche Hof-Kunstanstalt” były dwa witraże w kaplicy Chrystusa Ukrzyżowanego katedry rzymskokatolickiej, ufunduwane w 1880 roku przez Antoniego i Genowefę Siebierów. W 1897 roku do dwu kolistych okien w kaplicach św. Antoniego i Matki Boskiej Częstochowskiej tejże katedry „Mayer’sche Hof-Kunstanstalt” wykonał witraże „Matka Boska Loretańska” i „Święty Antoni pustelnik”. W latach 1895-1897 pracownia Franca Mayera wykonała też osiem witraży w okna prezbiterium i chóru muzycznego katedry.

Barwy-szkla-2012-Dzialalnosc-Zakladu-Witrazy-5
Witraż w kościele p.w. Najświętszego Serca Jezusa

Było to jedno z najważniejszych poczynań w sprawie restauracji i regotyzacji świątyni metropolitalnej przeprowadzonych pod kierownictwem architekta Michała Kowalczuka pod patronatem biskupa Jana Puzyny.

Barwy-szkla-2012-Dzialalnosc-Zakladu-Witrazy-6
Centralny fragment witraża „Kazimierz Wielki fundator Katedry Łacińskiej”

Do znaczenia symbolu urosło we Lwowie budownictwo i ozdobienie klasztoru i kościoła sióstr franciszkanek Najświętszego Sakramentu. „Była to pierwsza publiczna świątynia łacińska wznoszona we Lwowie od czasu, gdy pod koniec w. XVIII, w ramach tzw. reform józefińskich, zsekularyzowano kilka kościołów i skasowano liczne klasztory. Kościół i klasztor były więc postrzegane jako znak odrodzenia kościoła i życia monastycznego w Galicji.” (P. Krasny). Na powstanie wspaniałego zespołu architektonicznego i stylowego wyposażenia kościoła p.w. Najświętszego Serca Jezusa złożyło się kilka czynności. Wśród nich ambicję i gorąca pobożność przełożonej matki Marii od Krzyża Morawskiej, talent i europejskie horyzonty architekta-projektanta prof. Juliana Zachariewicza, zaangażowanie licznych przedstawicieli arystokracji galicyjskiej, mianowicie hrabiny Alfonsyny Dzieduszyckiej i jej małżonka Włodzimierza Dzieduszyckiego, marszałka Sejmu Galicyjskiego, Marii z ks. Sanguszków hrabiny Potockiej, hrabiny Jadwigi Rozwadowskiej, hrabiny Izabeli Romanowej Potockiej, hrabiny Zofii Wilhelmowej Siemieńskiej, księżnej Jabłonowskiej, hrabia Józefa Dzieduszyckiego, księcia Radziwiłła, hrabiny Marii z Rzewuskich Stadnickiej, księżny Adamowej Sapieżyny, etc. Honorowy patronat nad budową kościoła i klasztoru objęły arcyksiężniczka austriacka Maria Teresa i arcybiskup lwowski Seweryn Morawski. W rezultacie powstała budowla wysokiej klasy artystycznej, prezentująca poziom ówczesnej architektury europejskiej, o której prof. Jan Ostrowski, dyrektor zamku-muzeum na Wawelu powiedział: „Dziełom obcych architektów dorównuje znakomicie skomponowany, charakteryzujący się jednocześnie wysokim poziomem wykonania zespół kościoła i klasztoru Franciszkanek Najświętszego Sakramentu.” Niemal po środku niewielkiej świątyni   zbudowano okazały ołtarz główny z tronem eucharystycznym i przegrodą chórową fundacji księżnej Lichtenstein, wykonany z marmuru i alabastru. Za ołtarzem w prezbiterium zbudowano pięć wysokich okien o wymiarach 4 m. wysokości i 1,2 m. szerokości, zamkniętych półkoliście. W nawie znajdowały się dwa niewielkie okna wychodzące do kaplic bocznych. Nad chórem muzycznym znajdowało się niewielkie okno koliste. Taki układ okien spowodował, że w nawie stale panował półmrok, co sprzyjało skupieniu wiernych podczas modlitwy. Zrezygnowano z ozdobienia świątyni figuralnymi malowidłami ściennymi i obrazami olejnymi. W takiej sytuacji na znaczeniu nabrały witraże figuralne w prezbiterium i nad chórem muzycznym, które obok ołtarza głównego były najważniejszym elementem artystycznego ozdobienia świątyni. Fasadę kościoła ozdobiono dwoma kompozycjami mozaikowymi umieszczonymi nad portalem wejścia głównego. Przedstawiono na nich półpostać Chrystusa Błogosławiącego z hierogramem ICXC i monstrancję adorowaną dwoma aniołkami. Były to pierwsze mozaiki wykonane dla ozdobienia budowli lwowskich. Jeszcze podczas opracowania planów budowy kościoła i klasztoru architekt Julian Zachariewicz przewidywał ozdobienie świątyni mozaikami i witrażami. Jednak w swoim artykule w czasopiśmie „Dźwignia” napisał: „Malowidła w szkle (czyli witraże) do okien nie mogą być wykonane w kraju (czyli Galicji)”. Według historyka sztuki Jurija Biriulowa „…profesor osobiście brał udział w opracowywaniu pierwszych szkiców witraży.” Wiadomo, że profesor   Zachariewicz był pionierem wprowadzenia witraży w ozdobienie budowli lwowskich. Jest znany również fakt, że był on zwolennikiem wyrobów tyrolskiego zakładu „Tiroler Glasmalerei und Mosaik-Anstalt” z Innsbrucku. Ale przy wyborze fabryki producenta witraży i mozaik decydował nie on, a prawdopodobnie, przełożona zgromadzenia matka Maria Morawska.   Przebywając w Monachium ona osobiście odwiedziła zakład Franca Mayera „Mayer’sche Hof-Kunstanstalt” i złożyła zamówienie. Zespół składał się z trzech figuralnych witraży w dużych oknach prezbiterium, figuralnego witraża w kolistym oknie nad chórem muzycznym, dwóch witraży z gomółek w bocznych oknach prezbiterium, również z gomółek w dwóch mniejszych oknach nawy głównej, witraża kolistego w kaplicy klasztornej, oszklenia artystycznego trzech drzwi wejściowych do świątyni i okien w kaplicy św. Józefata Kuncewicza. Znane są nazwiska ofiarodawców witraży. Prawdopodobnie decydowali oni również o treści witraży, wyborze postaci świętych, umieszczeniu napisów fundacyjnych i herbów rodowych. Trzy najważniejsze zdobiące absydę witraże zostały ufundowane przez Aleksandrę Hausnerową (z przedstawieniem Najświętszego Serca Pana Jezusa), hrabinę Zofię Siemieńską (z przedstawieniem św. Melanii) i księżnę. Jadwigę Klementynę z Sanguszków Sapieżynę (z przedstawieniem św. Michała Archanioła). Witraż w kolistym oknie w ścianie frontowej kościoła, ukazujący Matkę Boską Niepokalaną, sfinansowały dwie siostry hrabina Maria Stadnicka i Ernestyna Mieleniewska. Środki na pozostałe witraże przekazały hrabina Maria Alfredowa Potocka, ks. Roman Sanguszko i hrabia Mniszek. Oszklenie drzwi wejściowych sfinansowały hr. Alfonsyna i Włodzimierz Dzieduszyccy.

Wszystkie trzy witraże figuralne prezbiterium mają podobny do siebie układ i gamę kolorową. Część centralną każdego z nich zajmuje postać świętego   ustawiona na zielonym tle, w rozbudowanym obramieniu architektonicznym w formie kapliczek arkadowych. Kapliczki zamknięto półkoliście i zwieńczono wysokimi, wysmukłymi gotyckimi pinaklami, po siedem w każdym z witraży. Pinakle umieszczono w tle niebieskim, wypełniając nimi całą górną część okna. Postacie świętych flankowano stylizowanymi kolumnami z głowicami. Część dolną każdego z witraży zajmują herby fundatorów i napisy fundacyjne umieszczone w tle szkieł bezbarwnych. Każde okno obiega bordiura złożona z silnie stylizowanych liści i kwiatów w kolorach czerwonym, zielonym, niebieskim i jasnożółtym.

Barwy-szkla-2012-Dzialalnosc-Zakladu-Witrazy-7
Fragment witraż w kościele p.w. Najświętszego Serca Jezusa z herbem hr. Siemieńskich

W centralnym oknie znajduje się przedstawienie Najświętszego Serca Pana Jezusa. Właśnie pod tym wezwaniem poświęcono kościół sióstr franciszkanek. Przedstawienie postaci Chrystusa jest tradycyjne w symbolach, również w kolorystycznej gamie. Dookoła głowy Zbawiciela nimb z równoramiennym czerwonym krzyżem. Na piersi – gorejące serce. Prawą ręką Chrystus błogosławi, zaś lewą, przebitą gwoździem wskazuje przed siebie. Szaty jego są w kolorach białym, czerwonym i zielonym. Pod przedstawieniem Najświętszego Serca Pana Jezusa widnieje napis: „O mój Jezu Miłosierdzia”. W dolnej części witraża w medalionie przedstawiono narzędzia Męki Pańskiej, mianowicie krzyż, wieniec cierniowy oraz spis. Obok trzy stylizowane gwiazdy. Medalion ujęto w bordiurę kwadratową z rozetami i stylizowanymi liśćmi. Na dole napis fundacyjny: „Matka na intencję córki”. Warto przypomnieć, że ten witraż ufundowała Aleksandra Hausnerowa.

W oknie po prawej stronie prezbiterium znajduje się witraż z przedstawieniem świętego Michała Archanioła, obrońcy ludu Bożego. Archanioła przedstawiono w srebrzystej zbroi, z ognistym mieczem w prawej ręce, z niebieskim nimbem dookoła głowy i w czerwonym płaszczu. Niżej znajduje się napis „Święty Michał” i medalion otoczony bordiurą i ornamentem identycznym jak w witrażu Najświętszego Serca Pana Jezusa. W medalionie umieszczono herby ofiarodawców „Pogoń” i „Lis”, a jeszcze niżej napis: „Ofiarowała xiężna Adamowa Sapieżyna prosząc o błogosławieństwo dla dzieci”.

Barwy-szkla-2012-Dzialalnosc-Zakladu-Witrazy-8
Górna część witraża „Kazimierz Wielki fundator Katedry Łacińskiej”

Trzeci witraż znajduje się w oknie po lewej stronie prezbiterium. W centralnej części tego witraża przedstawiono postać św. Melanii. Napis u dołu objaśnia, że darczyńca hrabina Zofia Siemieńska ufundowała ten witraż ku wspomnieniu zmarłej córki

Melanii. Dookoła głowy święta ma aureolę w kolorze czerwonym, ubrana w brązowy habit zakonny, do piersi przytula krzyż. Św. Melania jest pogrążona w zadumę     i modlitwę do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Postać jej z pochyloną głową jest obrócona lekko w lewo w stronę centralnego okna. Niżej znajduje się napis „Święta Melania” wykonany czcionką romańską, jak i wszystkie inne napisy na witrażach w prezbiterium. W części dolnej okna w medalionie umieszczono herb złożony hrabiów Siemieńskich (Dąbrowa odm.), otoczony bordiurą z portrecikami dzieci w tondach (chłopca i dziewczynki). Pod nimi napis fundacyjny: „Hrabina   Zofia Siemieńska ku wspomnieniu zmarłej córki Melanii”.

Jeszcze dwa okna w prezbiterium ozdobiono witrażami z gomółek w kolorze biało-żółtawym z bordiurą dookoła brzegu okna złożonej ze stylizowanych liści i kwiatów, przypominającą bordiurę na witrażach figuralnych. Takie same witraże gomółkowe wstawiono w dwa mniejsze okna w nawie głównej. W oknie ściany frontowej nad chórem muzycznym znajduje się witraż kolisty   o średnicy 1,6 metra. Jest to przedstawienie Matki Boskiej Niepokalanej. Ujęta frontalnie postać Matki Boskiej zajmuje centralną część witraża, jest umieszczona w obłokach na półksiężycu, z głową lekko pochyloną w lewo, z rękami złożonymi na piersi do modlitwy. Dookoła głowy złoty nimb i diadema z pereł. Prawie cała jej postać jest otulona niebieskim płaszczem. W obłokach cztery uskrzydlone główki adorujących aniołków. Postać Matki Boskiej statyczna, umieszczona w tle jaskrawożółtych promieni słonecznych. Najważniejsze akcenty barwne witraża stanowią właśnie kolory płaszcza Madonny i promieni słonecznych. Dookoła centralnej kompozycji umieszczono bordiurę ornamentalną, złożoną ze stylizowanych liści i elementów geometrycznych. Wyróżniają się granatowe rozety, żółte kwadraty i zielone łodygi z liśćmi. W części dolnej bordiury znajdują się cztery herby (Szreniawa, Topacz i Krzywda (dwukrotnie) i napis fundacyjny: „Zbaw Panie sługi twoje. Ofiara dwóch sióstr Rzewuskich Marii hr. Studnickiej i Ernestyny Mieleniewskiej”.

Artystyczne oszklenie trzech drzwi wejściowych wykonano ze szkła ciętego w romby i sześcioboki łączone ołowiem. Kolorystyczna gama bardzo łagodna: romby w kolorze żółtym, sześcioboki – jasnozielone i jasnoniebieskie. W górnej części drzwi centralnych zamkniętych półkoliście znajduje się napis fundacyjny wykonany również w technice witrażowej: „Włodzimierzowie Dzieduszyccy z prośbą o modlitwę za swe dzieci”. Napis podkreślono dwoma wąskimi otoczkami w kolorach czerwonym i granatowym.

Wszystkie witraże w kościele p.w. Najświętszego Serca Jezusowego sióstr franciszkanek wykonano na bardzo wysokim poziomie technologicznym. Warsztatowa jakość produkcji pracowni Franca Mayera, jednego z najlepszych zakładów europejskich i światowych, nie budzi żadnej wątpliwości. Dzięki zamówieniu w tak renomowanej pracowni, Lwów posiada zespół witraży naprawdę wysokiej klasy artystycznej. Jednak można zauważyć, że kartony wykonano nie według oryginalnych projekttów artystów-malarzy, lecz według katalogów-wzorników zakładowych. Określone z góry przez zamawiającego katalogowe przedstawienia świętych     w fabryce-producencie komponowano również z katalogowymi ornamentami bordiur lub detalem architektonicznym. Dlatego podobne do siebie kompozycje można spotkać w różnych krajach i miejscowościach. Do skomponowanych w ten sposób witraży dodawano według życzenia zamawiającego herby ofiarodawców, napisy fundacyjne, lub inne elementy oryginalne. Tak skomponowane witraże wyglądają naprawdę pięknie, ale jakoś sucho, standardowo, bez polotu myśli twórczej, „akademicko”. W trzech witrażach w prezbiterium kościoła franciszkanek zauważalna jest podkreślona statyczność postaci świętych i symetryczność detalu dekoracyjnego, co jeszcze bardziej podkreśla tę „akademiczność”. Odczuwa się jednak w całości rękę biegłego majstra zawodowego, również finezyjna elegancja i wystudiowana precyzyjność.

Jest jeszcze jedno ciekawe zagadnienie związane z zespołem witraży kościoła franciszkanek. Jak zauważyła historyk sztuki Rostisława Grymaluk „…rysunkiem, sposobem komponowania kolorowych płaszczyzn szkła, ornamentem i gamą kolorystyczną, trzy witraże w prezbiterium różnią się od witraża w oknie kolistym nad chórem muzycznym”. Z drugiej strony, główki aniołów na tymże witrażu są bardzo podobne do główek aniołów na medalionie mozaikowym, umieszczonym w tympanonie portalu. Można z wielką pewnością przypuszczać, że mozaiki i witraż w oknie kolistym są produkcją jednej pracowni, zaś zespół witraży w prezbiterium – innej.

Barwy-szkla-2012-Dzialalnosc-Zakladu-Witrazy-9
Witraż w katedrze rzymskokatolickiej przedstawiający „Matkę Bożą z Loretto”

R. Grymaluk nie odnalazła w archiwum zakładu „Mayer`sche Hof- Kunstanstalt” w Monachium zamówień lub rysunków na wykonanie witraży kościoła Najświętszego Serca Jezusowego we Lwowie. Nie ma również żadnej sygnatury zakładu-producenta na samych witrażach. Można jednak przypuszczać, że mozaikę i witraż kolisty na zamówienie matki Marii Morawskiej zrobiono w Monachium, zaś witraże w prezbiterium i w kaplicy św. Józefata Kuncewicza w preferowanej przez architekta Juliana Zachariewicza „Tiroler Glasmalerei und Mosaik Anstalt” w Innsbrucku. Za takie traktowanie przemawia ich podobieństwo w sposobie komponowania i w kolorystyce do innych witraży tejże firmy znajdujących się we Lwowie i w większości wykonanych również na zamówienie Juliana Zachariewicza. Podtwierdzeniem tego przypuszczenia jest też odnaleziony przez autora zapis w katalogu firmy „Tiroler Glasmalerei und Mosaik Anstalt”, który świadczy, że w 1889 roku zakład tyrolski wykonał witraże dla nowego kościoła we Lwowie („für eine neue kirche in Lemberg”). Wiadomo, że w tym roku nie budowano we Lwowie żadnych nowych świątyń, tylko kościół Najświętszego Serca Jezusowego. Otóż, zapis w katalogu jednoznacznie określa udział „Tiroler Glasmalerei …” w produkcji witraży do tego kościoła lwowskiego, jednak nie precyzuje innych konkretów zamówienia.

W końcu XIX wieku monachijska pracownia Franca Mayera wykonała dla Lwowa jeszcze kilka zamówień. W 1897 roku „Mayer’sche Königliche Hof-Kunstanstalt” dostała zamówienie od zakonu ojców Reformatów, którzy budowali nową świątynię i klasztor przy ul. Janowskiej. W tymże roku wykonano i zmontowano w prezbiterium koscioła sześć witraży figuralnych. Były to witraże z przedstawieniami św. Franciszka, św. Ludwika, św. Eleżbiety, św. Piotra z Alkantary, św. Klary i św. Antoniego Padewskiego. Po II wojnie światowe w kościele urządzono punkt poborowy, a później klub fabryczny. Wszystkie witraże zniszczono, również jak i inne wyposażenie i ozdobienie świątyni. Dlatego niestety nie jest możliwe podanie ich dokładnego opisu.

Barwy-szkla-2012-Dzialalnosc-Zakladu-Witrazy-10
Witraż w kościele p.w. Najświętszego Serca Jezusa „Matka Boża Niepokalana”

Jeszcze jedną realizacja pracowni Franca Mayera przeznaczoną dla Lwowa był zespół witraży kościoła ojców Zmartwychwstańców przy ul. Piekarskiej 45. Prawie detektywistyczną historię opisał krakowski historyk sztuki Andrzej Betlej. Otóż, w 1891 roku ks. Paweł Smolikowski zamówił w monachijskiej firmie sześć witraży figuralnych. W archiwach monachijskich A. Betlej odnalazł listy księdza P. Smolikowskiego, również listy i rachunki wysłane z Monachium do Lwowa, „…a także projekt witraża z r. 1891, przedstawiającego św. Kazimierza, sygnowany przez witrażystę Franca Schmitza, pracującego w Kolonii i Berlinie. Witraż ten, a także inne o podobnej kompozycji znajdują się teraz w rzymskim kościele Zgromadzenia Ojców Zmartwychwstańców. Z korespondencji zdaje się jednak wynikać, że pierwotnie były one przeznaczone dla kościoła we Lwowie. Wskazuje na to przynależność wspomnianych wyżej dokumentów do teki pochodzącej z archiwum klasztornego we Lwowie, a ponadto list „Mayer’sche Königliche Hof-Kunstanstalt” z 4.IX.1891 roku, który zawiera wzmiankę o przenoszeniu witraży i dostosowaniu ich do okien o większych rozmiarach.” Na tym skończył się prawie dwudziestoletni okres współpracy firmy „Mayer’sche Königliche Hof-Kunstanstalt” z Monachium ze Lwowem i Galicją Wschodnią. Do naszych czasów zachowały się wysokiej klasy artystycznej zespoły witraży lwowskiej katedry rzymskokatolickiej i kościoła p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa sióstr franciszkanek Najświętszego Sakramentu.

Józef Mehoffer jako malarz i dekorator (cz.2)

Eligiusz Niewiadomski

Tygodnik Illustrowany Nr 46 14 listopada 1908 rok

„ Wszystko nam dałeś, co dać mogłeś, Panie”… nie poskąpiłeś nawet najwyższych darów nieba – geniuszów. Ale, zamiast ocenić godnie Twą łaskę i szczodrobliwość, jako bydlęta nierozumne depcą bezcenne klejnoty, tako i my depcemy dary Twoje – Proroki nasze.

Wyspiański umarł.

Wyprawiono mu królewski pogrzeb. Huczały dzwony Zygmuntowskie, i karawan uginał się pod ciężarem wieńców. Kirem żałoby okrył się gród podwawelski, a lica delegatów powlókł należny chwili, uroczysty   smętek, przez który jednak przeświecała zasłużona   duma, że oto my chowamy męża tej miary… Że on   wyszedł z pośród nas … My! … nas!…

I pisma zamieściły podobizny i nekrologi całą powódź artykułów okolicznościowych. A w modnych salonach zrobił się gwar i szczebiot niezwykły, bo na jałowe pytle poszło nowe mlewo…

No więc o co chodzi? Gdzie tragedya!?

O, nie w tem, że umarł Wyspiański! Bo z za grobu będzie głośniej mówił, niż za życia. Ale tragedya w tem, że dzwony huczały obłudnie, i obłudą był ten smętek majestatyczny i te łzy… Łzy lano na mogile tego, któremu za życia nie dano pracy, jakiej łaknął!

Była harfa olbrzymia, co prosiła się jego ręki, bo tylko jego ręce zdolne były poruszyć jej struny i dać im taką moc, że i od dźwiękówby nieba pękały…

I on – Wyspiański – wyciągał do tej harfy płonące dłonie, ale Blaks-cham odtrącił je i harfę potrzaskał…

Cóż to za nowa bajeczka?

Nie bajeczka i nie nowa. Przypomnijcie historyę malowania Jasnej Góry j Wawelu.

Wspominam o niej, bo zdaje mi się, że, mimo te gorzkie żale nad mogiłą – Wyspiańskiego, nie zdajemy sobie sprawy z jednej rzeczy zasadniczej.

Oto z tej, że mieliśmy dotąd dwóch malarzy – dekoratorów bardzo różnych, ale obu w wielkim stylu, artystów wszechświatowej miary. Jeden z nich odszedł i zabrał ze sobą tę sztukę, którą żywi wzgardzili. Pozostał drugi zdaje się również nam niepotrzebny – Józef Mehoffer. Jemu chcemy poświęcić te karty.

Roku 1894 rozstrzygano we Fryburgu międzynarodowy konkurs na witraże dla starej późnogotyckiej katedry fryburskiej. W konkursie tym brało udział około czterdziestu artystów różnych narodowości. Pierwszą nagrodę przyznano pracom, których autorem okazał się Józef Mehoffer, mało znany wówczas młody dwudziestokilkoletni artysta.

Dzięki temu konkursowi Fryburg pozyskał szereg witrażów, jakimi się nie może poszczycić żadne inne miasto europejskie, a artysta polski zdobył pracę, której „ojczyzna” dać mu nie umiała.

Nie każdemu wiadomo, że witraż stanowi specyalny odłam sztuki dekoracyjnej, odłam, gdzie nie wystarcza guścik, ani nawet głębszy talent dekoracyjny, ale wymaganą jest poważna wiedza techniczna i doświadczenie.

Kto chce studyować i rozumieć witraże, musi zwrócić się do epoki, która je wydała, do epoki największej może od czasów helleńskich kultury estetycznej, do wieków średnich.

Witraż powstał i rozwinął się w związku z architekturą. Okna katedr romańskich i gotyckich należało oszklić. A że szkło umiano wyrabiać tylko w bardzo małych kawałkach, oczywiście kawałki te wypadło spoić. Spajano je zatem ołowiem, który tworzy niejaką ciemną grubą na palec ramę dookoła każdej płytki. Jednocześnie zrozumiano, że zamiast szkieł bezbarwnych można użyć barwionych i że, zamiast chaotycznej mozaiki barwnych płytek, można je wykrawać i układać w ten sposób, aby tworzyły powierzchnię, skomponowaną w sensie dekoracyjnym.

Ale kompozycya nie była rzeczą łatwą. Nie tylko dlatego, że szkło twarde trudno było krajać przy pomocy rozpalonego żelaza, ale i dla innych względów.

Powierzchnia okien była ogromną już w XII wieku i zwiększała się w miarę postępu epoki. Przy tem te ogromne wielometrowe powierzchnie były oddalone bardzo znacznie od oka na 10, 15 i 20 metrów. Otóż rzecz w tern, że jeden i ten sam witraż z tej odległości wygląda wcale inaczej, aniżeli zblizka. Jedne kolory giną, inne zmieniają się do niepoznania, podobnie i kształty.

Największą trudność stanowi tu zjawisko tak

zwanego promieniowania. Światło, przechodząc przez daną płytkę, ma własność rozpraszania jej barwy na płytki zwykle sąsiednie i zabarwiania ich odpowiednio, przyczem samo zmienia i ton i kształt. Nadto każdy   kolor ma inny stopień promieniowa i powoduje bardzo różne zjawiska optyczne, z któremi koniecznie kompozytor musi się liczyć, i nie tylko liczyć, ale je opanować i wyzyskać, t. j. nagiąć do nowych celów. Dzięki promieniowaniu np. niebieskiej barwy (które jest najsilniejszem) sąsiednia czerwona może się zamienić w ciemnofioletową, albo nawet zgoła czarną, żółta stanie się zieloną, biała – szaro-niebieską, ciemne kontury mogą być roztopione, grube na centymetr kreski niekiedy giną zupełnie, na odległości 20 metrów oko nie będzie ich podejrzywać i t. d.

Barwy-szkla-2012-Jozef-Mehoffer-2-5
Witraż „Fryburg kościelny” .Współczesne zdjęcie.

Ujemne skutki promieniowania do pewnego stopnia neutralizuje ołów. Bez niego forma byłaby chaotyczna, rozpierzchnięta, wszystkoby się zlewało w bezkształtne kolorowę masy. Ołów swym grubym konturem ujmuje ją, wiąże, daje kształtom siłę i wyrazistość. Zrozumieli to dobrze twórcy witrażów średniowiecznych i znakomicie umieli się tym środkiem posługiwać dla celów kompozycyjnych.

To jednakże nie wystarczało. Należało wiedzieć jeszcze, jakie barwy można umieszczać obok siebie, jakie jest maximum powierzchni dla każdej barwy, jak neutralizować działanie promieniowania i t. p.

Niepodobna nam tu wykazywać na przykładach, do jak dowcipnych sposobów uciekano się w walce z promieniowaniem. Nie rozstrzygał o tem oczywiście geniusz osobisty malarzy, ale ten olbrzymi, gromadzony w ciągu wieków i przechodzący z pokolenia na pokolenie zasób doświadczenia.

Rozumie się, już w wiekach średnich witraż przeszedł całą ewolucyę, prosty i jasny w. XIII- w w. XV staje się mniej szeroko traktowany, ale niesłychanie bogaty w skutek rozwoju techniki. Szkła otrzymują nowe i niezmiernie piękne odcienia, ale użycie ich jest mniej doskonałe, kompozycya mniej szeroką. Prawa optyki i promieniowania zapoznane, pewne nadużycie cieniowania, które szkodzi przejrzystości szkieł, wreszcie rysunek prześliczny, ale za mało przystosowany do odległości i dekoracyjnego efektu witrażu. Przepiękne zblizka – z odległości tracą niezmiernie wiele. Zresztą nie można tego uogólniać.

Naprawdę śmierć sztuce witrażów niesie późne Odrodzenie. Olśnieni doskonałością malarstwa włoskiego, artyści zarzucają dawne tradycye, unikają ołowiu, w którym widzą zło konieczne, bo nie znaleźli czarnych konturów w obrazach mistrzów włoskich XVI w., których prace poprostu i ordynarnie kopiują, z cieniami, perspektywą etc., malując przezroczystemi farbami na płytach szkła białego przejrzystego.

Sztuka umiera, bo utraciła zasadnicze swe podstawy, dekoracyjny punkt wyjścia i wyzyskanie materyału. Odradzać się zaczyna dopiero w końcu XIX w.

Kiedy Mehoffer wystąpił z projektami witrażów na konkursie fryburskim, miał już za sobą wieloletnie i gruntowne studya w tym kierunku. Zaczął je, kiedy, korzystając z restauracyi kościoła Maryackiego, na rusztowaniu kopiował stary średniowieczny witraż za wielkim ołtarzem. Potem podczas swoich wyjazdów do Francyi (która jest ojczyzną witraży) w podobny sposób studyował bezcenne stare szkła Rouen, Amiens, Paryża, wreszcie Strassburga, malował je, przywoził z sobą całe stosy notatek i kopii. Zresztą studyował średniowieczną sztukę dekoracyjną, gdzie tylko miał po temu sposobność: we Włoszech, w Czechach i krajach korony austryackiej. .

Podobne studya w rękach talentu miernego mogą doprowadzić w najlepszym razie do mniej lub więcej udatnych kopii, czy kompilacyi średniowiecza. Tymczasem witraże Mehoffera zdradzają artystę samodzielnego i nawskroś współczesnego.

Jego studya przygotowawcze dały mu tylko ogromne odczucie, zrozumienie szkieł średniowiecznych – wniknięcie w istotę stylu. Nie stylu tej lub owej epoki, ale stylu wogóle, t. j. doskonałego zrozumienia wymagań materyału, oraz potrzeby, jakiej witraż zadośćczyni.

Dały mu, słowem, silną podstawę,

Ale na tej podstawie wsparł się artysta, obdarzony niezwykłą inteligencyą i nadzwyczajnym – fenomenalnym – talentem dekoracyjnym.

Barwy-szkla-2012-Jozef-Mehoffer-2-6
Fragment witraża „Najświętszy Sakrament” .Współczesne zdjęcie.

Wzruszenie poprostu mnie ogarnia, ile razy   patrzę na tę cudowną – giętką, a żywą linię Mehoffera: genialne wyzyskanie ołowiu, jako środka ujęcia formy. Ktokolwiek sam nie próbował witrażu, nie pojmie nigdy, w jak szczególny sposób kojarzy Mehoffer uproszczony z konieczności kształt każdej płytki, z takim wdziękiem     i takiem wyrafinowaniem linii, na jakie się zdobyć mogła tylko sztuka współczesna. Ile dowcipu np. w rysunku drzewa, w powiązaniu jego konarów, gałęzi, partyi liści. Tak samo dowcipnie i wytwornie rozwiązuje ta linia kształt ludzki, draperyę sfałdowaną, motywy architektoniczne i t. d. Albo kwiaty, które Mehoffer tak zna, tak kocha i tak chętnie wprowadza do swych kompozycyi.

U żadnego z artystów – dekoratorów współczesnych nie spotykamy tego przepychu i subtelności linii. Staramy się śledzić pilnie ruch sztuki europejskiej, przeglądamy skrupulatnie setki wydawnictw, jej poświęconych. Wszystko, cośmy widzieli w szkłach lub kartonach – jest poprostu dzieciństwem wobec pomnikowych dzieł Mehoffera w zakresie witrażu.

Oceniono to na terenie europejskim. Kartony Mehoffera, wystawione w Paryżu, przyniosły mu najwyższą oznakę honorową – medal złoty, a wystawione we Florencyi, paręset podpisów artystów włoskich, będących wyrazem uznania dla jego pracy.

A u nas?

U nas ks. prałat Nowowiejski tak pisze w liście do artysty:

„Obcinanie twarzy i nosów (w skutek zaniedbania architektury) haniebnie wychodzi i że myślę, że   samo tylko składanie maleńkich szkieł kolorowych daleko więcej utrudnia zadanie artysty, tworzącego   obraz, niż malowanie tychże szkieł większych” …

(DN)

Dworzec kolejowy w Iławie

Agata Monte

Barwy-szkla-2012-Dworzec-kolejowyDawny blask odzyskał neogotycki dworzec w Iławie. Remont 112-letniego budynku pochłonął duże środki finansowe.

„Jestem przekonany, że zabytkową formę tego obiektu w nowym wydaniu oraz jego funkcjonalność docenią pasażerowie” – powiedział podczas uroczystego otwarcia obiektu Kamil Migała z biura prasowego PKP SA.

„Ta inwestycja kosztowała łącznie ok. 20 mln zł, z czego 80 proc. zostało pokryte z budżetu państwa. Dworzec został nie tylko wyremontowany, ale również bardzo nowocześnie zmodernizowany, żeby był bardziej przyjazny dla podróżnych. Dzisiaj mogą z niego korzystać osoby niepełnosprawne oraz osoby niedowidzące. Wymieniono wszelkie możliwe instalacje oraz posadzki, glazury i tynki” – powiedział Adam Neumann, dyrektor dworców kolejowych w Gdańsku.

W ramach prac, prowadzonych pod ścisłym nadzorem konserwatora zabytków, m.in. odnowiono elewację, posadzki, wymieniono wszystkie drzwi i okna,Barwy-szkla-2012-Dworzec-kolejowy-2 instalacje techniczne oraz naprawiono dach. Renowacji poddano również pomieszczenia na piętrze oraz podziemia. W budynku zmodernizowano także przestrzeń służącą podróżnym: poczekalnię, halę główną oraz toalety wraz z pomieszczeniem dla matki z dzieckiem. Dworzec został przystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych. Pojawiły się windy, których wcześniej tutaj nie było.

Prace konserwatorskie objęły m.in. pełne odrestaurowanie sufitu w hali głównej oraz odtworzenie fragmentów polichromii w saloniku VIP i sali restauracyjnej. Na ścianach i posadzce w hali głównej odtworzono zabytkową glazurę. Zabytkowe belki na sufitach zostały odnowione i zabezpieczone.

Dworzec zyskał również nowe witraże i iluminację na zewnątrz.

„Prace na terenie dworca trwały nieustannie od listopada 2010 roku. Remont był o tyle trudny w realizacji, ponieważ obiekt został wpisany w 2006 roku do wojewódzkiej ewidencji zabytków. Renowacja pomieszczeń, w których znajdowały się witraże oraz zabytkowe freski z 1905 roku były prowadzone pod okiem konserwatorów. Efekt końcowy robi wrażenie. Wydaje mi się, że bardzo ładnie wyszło, nie spodziewaliśmy się, że będzie aż tak ładnie. Muszę powiedzieć, że Barwy-szkla-2012-Dworzec-kolejowy-3wykonawca zrobił bardzo dobrą robotę” – tak prace remontowe oceniła Małgorzata Woźniakowska z Pracowni Konserwatorskiej.

Cały obiekt jest imponujący. Szczególną uwagę przykuwają witraże, które razem z polichromiami wprowadzają przyjemny klimat do wnętrza dworca.

Niewątpliwie jest to kolejny, optymistyczny przykład na bardzo dużą wrażliwość estetyczną i historyczną mieszkańców oraz odpowiedzialność władz samorządowych oraz państwa w ratowaniu zabytków.

Barwy Szkła w roku 2013. Ważne!

Redakcja

Szanowni Państwo, numer czasopisma, który trzymacie w dłoniach jest ostatnim w formie drukowanej.

Począwszy od roku 2013 nastąpi kilka istotnych zmian w dystrybucji czasopisma.

Najważniejszą zmianą jest rezygnacja ze sprzedaży czasopisma. Od roku 2013 „Barwy Szkła” będą czasopismem bezpłatnym.

Równie istotną zmianą jest rezygnacja z drukowania „Barw Szkła”. Czasopismo będzie dostępne w formie internetowej. Dla niewtajemniczonych oznacza to, że pełne   wydania dostępne będą tylko na stronie internetowej. Oczekujemy jedynie, że zarejestrujecie się Państwo w naszym serwisie internetowym.

Trzecią zmianą będzie częstotliwość. Rezygnujemy z formy dwumiesięcznika na rzecz kwartalnika.

Dlaczego wprowadzamy te zmiany?

Odpowiedź na to pytanie jest prosta. Przede wszystkim, idąc z duchem czasu pragniemy docierać do możliwie jak najszerszego kręgu odbiorców. Wprowadzenie formy e-czasopisma daje taką gwarancję.

Poza tym spacerujemy z Państwem witrażowymi ścieżkami już dwa lata. Bardzo lubimy te wspólne wycieczki. Dlatego pełni zapału będziemy kontynuowali tę wspólna przygodę.

Aby dotrzeć do internetowej strony „Barw Szkła” potrzebny jest komputer oraz dostęp do internetu.

Po wpisaniu adresu internetowego: www.barwyszkla.pl zostaniecie przeniesieni we właściwe miejsce.

Barwy-szkla-2012-W-roku-2013

Drodzy Czytelnicy 6/2012

Andrzej Bochacz

Za oknem jest zimno, za oknem śnieg i dzień krótki. To doskonały czas na zatrzymanie się, podsumowanie dotychczasowych dokonań i zaplanowanie nowych wyzwań. Za moment nadejdzie świąteczne uspokojenie i zasiądziemy w rodzinnym, przyjacielskim gronie, aby odetchnąć. Odpoczynek jest stanem względnym i jest zależny od osobistych upodobań.

Miłośnicy witrażu na pewno poświęcą nieco czasu na zaplanowanie letnich wojaży z uwzględnieniem oglądania wspaniałych dzieł. Praktycy zawodowcy i hobbyści spojrzą wokół by zaplanować kolejny, zapierający dech w piersiach witraż.

Okres odpoczynku jest krótki, ale z pewnością intensywnie go wykorzystamy. Tym bardziej, że przełom roku sprzyja podejmowaniu różnego rodzaju zobowiązań. Zaplanujemy witrażyk dla cioci Zosi lub piękną ozdobę na werandzie. Ważne jest, aby takie plany mieć i polubić je. Nawet jeżeli nie uda się w tym roku, to może będą wyzwaniem roku następnego.

Mijający rok dla „Barw Szkła” był wyjątkowo bogaty w wydarzenia. Przede wszystkim poszerzyło się grono naszych wiernych przyjaciół. Poza tym udało się zrealizować wycieczkę z cyklu Szlakiem Mistrzów witrażu do Łodzi. To ważne przedsięwzięcie ukazało nam w całej krasie piękno łódzkiej secesji. Nie bez znaczenia jest fakt, że w odróżnieniu od poprzedniej, krakowskiej wyprawy, tym razem pogoda była wprost wymarzona do spacerowania.

W nadchodzącym 2013 roku również planujemy dwudniowy wypad. Tym razem wycieczka Szlakiem Mistrzów witrażu zawita do Wrocławia. Już zapraszamy a szczegółowych informacji spodziewajcie się Państwo w najbliższych numerach „Barw Szkła”.

Nowy 2013 rok, to poważne zmiany organizacyjne w wydawaniu czasopisma. Szczegółowo informujemy o nich na następnej stronie. Mamy nadzieję, że nie sprawią one Państwu dramatycznych kłopotów i podejdziecie do tego, co najmniej ze zrozumieniem.

W przyszłym roku „Barwy Szkła” będą jednym z organizatorów konkursu na projekty witraży. Konkurs niestety ma zasięg lokalny, gdyż dotyczy tylko mieszkańców powiatu legionowskiego. Mimo to będziemy informowali na bieżąco o wydarzeniach z nim związanych, ponieważ konkurs niesie ze sobą szczytne przesłania. Przede wszystkim celem konkursu jest animowanie lokalnej społeczności i przyczynienie się do współtworzenia lokalnego, witrażowego projektu. Poza tym akcja z pewnością przyczyni się do popularyzacji sztuki witrażowej. Więcej informacji na ten temat w najbliższym wydaniu e-czasopisma „Barwy Szkła”

Tymczasem zapraszamy do lektury niniejszego numeru. Znajdziecie Państwo w nim dużo interesujących artykułów.

W drugiej części, Eligiusz Niewiadomski, głosem sprzed stu lat, kontynuuje swoje rozważania na temat twórczości Józefa Mehoffera.

Nasz serdeczny przyjaciel ze Lwowa – Jurij Smirnow – jak zwykle w pełnym pasji i materiałów faktograficznych artykule przedstawia losy lwowskiego Zakładu   Witraży i Mozaik Franca Mayera.

Z pewnością przypadnie Państwu do gustu krótka historia sukcesu rodziny Swarovskich, których piękne wyroby można oglądać w wielu polskich sklepach.

Jan Sas przybliża nam wojenną tematykę w sztuce witrażowej. Róże są sposoby uczczenia pamięci lub pokazania wydarzeń historycznych, które wywarły olbrzymie piętno na ludzkości.

Bardzo ciekawym artykułem jest praca Pani dr Joanny Wolańskiej na temat konserwacji witraży w katedrze ormiańskiej we Lwowie.

Polecamy również krótką wyprawę do Jerozolimy i zagłębienie się w relacji Danuty Rojek, która miała szczęście podziwiać tam witraże Marca Chagalla.

W części warsztatowej Zenon Kozak przybliży nam zasady oraz materiały do tworzenia witraży przy użyciu folii i taśmy ołowianej firmy Decra Led.

Pozdrawiamy serdecznie wszystkich Czytelników „Barw Szkła” i życzymy dużo zdrowia oraz radości z okazji Świąt Bożego Narodzenia a także wspaniałych pomysłów, cierpliwości i wytrwałości do ich realizacji w Nowym 2013 Roku.

Wariacje pocztowe

Augustyn Baran – (autoreportaż)

Pismo zostało wynalezione przez rozłączonych dalą kochanków. Nie widzę innej przyczyny wynalezienia alfabetu. Od najstarszych cywilizacji towarzyszy człowiekowi.

Hipotezę o wynalezieniu pisma przez kobiety   postaram się udowodnić na przykładzie człowieka z Izdebek, Augustyna Barana, dzięki któremu poczta w jego wsi istnieje i będzie tak długo istnieć, jak on będzie żył, pisał i otrzymywał listy. Nie grozi zagłada poczcie w Izdebkach, a na pewno będzie źle w wyniku koniecznych reform we wszystkich okolicznych wsiach gminy Nozdrzec, także pozostałych gmin w powiecie Brzozowskim i nie tylko.

Świat jest pełen samotnych kobiet, strapionych mężczyzn i od nich Abe otrzymuje korespondencję. Podtrzymuje ich na duchu, udziela bezwartościowych porad i bzdurnych komentarzy odnośnie panującej rzeczywistości.

Dwa razy w ciągu dnia dostarczane są przesyłki do Izdebek. Pocztę przedpołudniową odbiera Baran najczęściej sam, pozostawiając w rewanżu stertę listów do wysłania. Listy nadaje w kolorowych kopertach, niekiedy bardzo kolorowych z bieżących czasopism, zużytych przez czas żółtych kalendarzy, i z czego­kolwiek tylko można kopertę zrobić – robi ją.

– Z trudem nauczyliśmy go posyłania przesyłek poleconych w kopertach jednobarwnych – cieszy się pani Naczelnik Teresa Bednarz, uważając tę naukę za swój sukces.

– Również listy do niego są charakterystyczne – dodaje doręczycielka p. Danusia H. – Łatwo je rozpoznać po wariackich kopertach. Kiedyś, przez dziesięć lat pisał do jakieś kochanicy, ale z biegiem lat jej koperty były coraz mniejsze, chudsze, aż scienkły całkowicie – uzupełnia cenną dla mnie wypowiedź o korespondencji Barana. – I skończyło się, jak wszystko się kończy – słyszę jej słowa na długim pomoście prowadzącym z drogi do budynku pocztowego.

W narożnym pokoju „naszego bohatera” trwa produkcja kolejnych listów. Kobiety proszą, kobiety czekają:

„Bądź dla mnie w listach” – czytam w zakończeniu listu znanej w kraju poetki i pisarki dla podrastających dziewcząt, p. Marty Fox.

Niestety, nie jest możliwy do zacytowania ani   jeden akapit Augustyna do Marty. Proza listu nie odbiega od skandalicznej prozy jego debiutanckiej książki. Trudno – trzeba sobie wyobrazić „Baranie pisanie” do tej znanej Autorki.

O list prosi go przyjaciółka z Lublina, poetka i prozaiczka. Dziewczyna piękna, której fotografia zaludniła album Barana. Ania prosi, Augustyn odpisuje, poczta doręcza – i tak będzie do jakiegoś listu momentu, w którym Baran znudzi się, napisze typowy dla siebie „obrażacz” – i Ania zamilknie, jak wiele przed nią zamilkło i nigdy już nie odpowiedziało na jego obłudne „przepraszam”.

Mężczyźni również polują na listy Barana. Jest ich wielu, w każdym razie nie tak mało, jak można by sądzić, że współczesny mężczyzna posługuje się wyłącznie „komórką” do załatwienia pilnych spraw osobistych i zawodowych. Piszą do Barana: dr Marian Ważny – kiedyś dyrektor znanego w naszej okolicy Uniwersytetu Ludowego we Wzdowie, czasem kartkę skrobnie i w „prezencie” otrzyma idiotyczny list – znany   z Polonii, Polsatu, radia i wszystkich gazet w kraju – poeta Janusz Szuber.

– Sam się nabrałem na znajomość z izdebskim Baranem – i teraz urwanie wora i skrzynki pocztowej… Nie chcę go obrazić, ale jak go inaczej przekonać, żeby zaprzestał pisania do mnie. Przecież i tak mu nie odpisuję – żali się sanocki poeta p. Janusz. Autor dziesięciu tomików poetyckich, które przyniosły mu sławę, jego wiersze tłumaczone są na ważniejsze języki europejskie, a tymczasem musi z powodu dobrego wychowania – udawać, co z powodzeniem udaje: cierpliwość do korespondencji debiutanta z Izdebek.

Tymczasem przysłuchuję się dziejom najnowszym – „wariacjom pocztowym” Barana, zaprzeszłe dzieje jego wariactwa mnie nie obchodzą. Baran poluje na ciekawe listy. Niekoniecznie od ciekawych ludzi, którzy są ostrożni, lub których ostrożności sam nauczył.

Z głębokiej, zapylonej szarośmierdzącymn pyłem szuflady, wyjmuje dwa ciekawe szpargały. Jeden to list od jego przyjaciółki, prawdopodobnie rychłej ofiary   emocjonalnej „naszego bohatera” – drugi, znacznie   obszerniejszy zapis – opowiadanie… Mocą wyobraźni wpisał „swoje” w jej list i powstało opowiadanko pod   tytułem „Czarny koniec”. Zatem, pozostańmy przy tym liście – prozie.

Identycznie zaczyna się list owej pani i opowiadanie Barana: „kochany jesteś człowiek”…

Odkładam papiery i ukradkiem wzdycham: Baran – kochany człowiek – Boże, koń by się uśmiał, nawet cała stadnina najgłupszych hucułów.

Baran, myśląc, że go chwalę – pyta:

– I jak, no jak? – podoba ci się?

– No, no, mocna rzecz – mruczę pod nosem.

Obie lektury równie przygnębiające: kobieta pisze, żali się Baranowi o swoim małżeńskim losie. O biciu i poniewieraniu jej przez męża i dorosłe dzieci. Gehenna owej kobiety – korespondentki „naszego     bohatera” – trwa latami. Natknęła się gdzieś na niego i teraz sprzedaje mu swoje nieszczęście, swoistą tragedię za darmo i w dobrej wierze. Pewna, że potrafi jej pomóc, ulżyć, a może nawet inaczej, tj. z nim właśnie – ułożyć sobie resztę życia.

Posłuchajmy owej nieznanej nam kobiety:

„…Byłeś i pozostałeś dla mnie jedyny i dobry. Zawsze wyczekiwany, wypatrywany, czy nie nadchodzisz ze swoich lasów, z puszczy karpackiej, która znowu rośnie i kwitnie wokół Ciebie i nad Tobą. Zawsze umiesz mnie pocieszyć, choćby na moment, ale jak ważne to w moim życiu. Twoje słowa wypisane w listach łagodzą i leczą, dodają odwagi i niosą radość dla mnie. Czuję się po twoich listach znowu małą dziewczynką, dzieckiem, które jeszcze nie wie, że jest dziewczynką.

Ty zawsze coś włożysz dla mnie do koperty, zawsze coś miłego znajdę, a pomyśl, tyle lat w tym małżeństwie z moim Mundziem jestem i ani razu nic podobnego mnie nie spotkało. Ani skromnego prezencika, ani karteczki, nic, nawet czułego słówka – nigdy nic. Twoje gesty są wszystkim dla mnie i tak wiele znaczą. Nie należy o tym pisać, ale nie mogę powstrzymać się od wzruszenia. Potrafisz, Abe wzruszać cudze kobiety, i aż dziw, że własnej nie masz.

Ty nigdy nie mylisz się w moich sprawach i przeczuciach. To aż dziwne, że potrafisz taki być. Że też nie mam odwagi na tyle, by zostawić ten syf Żółtego Miasta i pojechać, choćby iść do Ciebie, do tej wiecznie zielonej puszczy i tam na zawsze przy Tobie zostać. Albo przy którymś z Twoich przyjaciół, gdybym im była potrzebna, co mi o nich piszesz: Januszu – poecie z Sanoka, albo innym. Na pewno byłabym Wam wszystkim nieoceniona i pomocna. A ja, Wasza Pani – doznałabym tyle szczęścia”.

Tyle wiary, tyle nadziei pokłada owa korespondentka w perfidnym Judaszu, byłym historyku i samozwańczym dziennikarzu z Izdebek. A on wszedł w jej wnętrze, w jej psychikę – i jeszcze bardziej ją pustoszy. Nie jestem w stanie jej pomóc, nie znam jej adresu, nie mogę nawet wysłać niniejszego reportażu, dzięki dobroci p. red. Haliny Kościńskiej opublikowanego w „Wiadomościach Brzozowskich”. Zatem, przestrzegam wszystkich pozostałych aktualnych i potencjalnych korespondentów Barana.

Na szczęście, nie udało mu się namieszać w sercach ani główkach młodych mężatek – miłych, aż przemiłych pracownic Muzeum Regionalnego w Brzozowie paniom Beacie i Marzenie. Ich mężowie wpadli na trop listów „redaktora” – pisarczyka z Izdebek   i małżonki otrzymały po pierwszym, stanowczym i poważnym ostrzeżeniu. Mam nadzieję, że nie będą przeć do kolejnego ostrzeżenia.

Tymczasem na moich oczach p. Wiesław, mąż Grażynki listonoszki przyniósł kolejną, tym razem popołudniową porcję listów Baranowi. Baran uśmiecha się szyderczo na widok jednej z kopert. Nie rozrywa jej przy mnie. Przekonuje tylko p. Wiesława o wyższości ustroju niewolniczego nad wszystkimi pozostałymi.

Jestem pewny, że udowodniłem hipotezę o wynalazku alfabetu przez kobiety. Wynalazek poczty był już kwestią czasu i pomysłowości mężczyzn.

Pędzel do tapowania

Zenon Kozak

Podczas nanoszenia malatury na witraż, istotnym etapem jest nakładanie patyny, by w kolejnym kroku modelować tło i postacie. Dzięki temu zabiegowi       uzyskujemy efekty przestrzenne.

Nałożenie patyny jest prostym zabiegiem, który był już omawiany na łamach „Barw Szkła”. Po wyschnięciu farby należy usunąć jej wybrane fragmenty. Zadanie to realizowane jest przy pomocy różnych narzędzi. Witrażyści używają igieł, noży, drewnianych patyczków, szczotek, miotełek. Jednak podstawowym narzędziem są pędzle.

Typowy pędzel, ze względu na długie włosie, jest mało przydatny do tych tapowania. W związku z tym należy go specjalnie przygotować. Polega to przede wszystkim na wzmocnieniu wytrzymałości i agresywności włosia. Jednocześnie należy zadbać o płynność oraz elastyczność pracy pędzla.

Barwy-szkla-2012-Pedzel-do-tapowania

Wybierając narzędzie niewątpliwie istotną informacją jest rodzaj stosowanej farby. Patyna wykonana tylko na bazie wody lub wręcz na bazie wody destylowanej będzie bardzo słabo związana ze szkłem. Dlatego włosie w takim przypadku powinno być miękkie. Celem tapowania jest zdejmowanie warstwy malarskiej etapami, ale praca musi przebiegać sprawnie.

Barwy-szkla-2012-Pedzel-do-tapowania-2

Przygotowując pędzle do tapowania należy wybierać tylko modele z włosiem naturalnym. Ze względu na obróbkę termiczną włosie wykonane z materiałów syntetycznych nie może być wykorzystane, gdyż będzie się topiło lub paliło.

Do przygotowania pędzla do tapowania są potrzebne: nożyczki, papier ścierny o gramaturze 100 oraz zapalniczka.

Barwy-szkla-2012-Pedzel-do-tapowania-3

Pierwszym etapem jest obcięcie, przy pomocy nożyczek, włosia na oczekiwaną długość. Stosownie do rozmiaru pędzla oraz oczekiwanych właściwości       ostateczna długość włosia będzie wynosiła od 2 do 10 mm. Przeciętnie jest to około 5 mm.

Barwy-szkla-2012-Pedzel-do-tapowania-4

Przy pomocy zapalniczki opalamy włosie pędzla.

Barwy-szkla-2012-Pedzel-do-tapowania-5

Dzięki temu zabiegowi ostra krawędź cięcia zaokrągli się. Ten etap wymaga wietrzenia pomieszczenia. Podczas palenia substancji organicznej powstaje       nieprzyjemny zapach .Barwy-szkla-2012-Pedzel-do-tapowania-6

Zwęglone fragmenty włókien włosia usuwamy przy pomocy papieru ściernego. Jednocześnie formowany jest kształt części roboczej pędzla.

Barwy-szkla-2012-Pedzel-do-tapowania-7

Tą metodą można przygotować narzędzia do tapowania o różnych rozmiarach i realizacji indywidualnych zadań. Z pewnością wyposażenie pracowni w kilka narzędzi tego typu pozwoli na usprawnienie realizacji wielu indywidulanych zadań.

Barwy-szkla-2012-Malujemy-elementy-witraza-2-15

Szkło ornamentowe oltreluce

AGC GLASS EUROPE www.yourglass.com

„Oltreluce wykracza poza podstawowy aspekt szkła, jakim jest przepuszczalność światła.

Obserwowanie gry światła, które zlewa się w jedność z otoczeniem – czy to z wieżowcem, czy też dowolnym innym obiektem – niezmiennie budzi fascynację.

Fascynujący jest sam pomysł eksplorowania możliwości wyrazu, jakie kryje w sobie szkło, w dążeniu do wzniesienia się ponad jego naturę. Pomoc w kształtowaniu nowej, pasjonującej tożsamości tego rodzaju szkła była emocjonującym wyzwaniem projektowym. ”

Michele De Lucchi

Firma AGC Glass Europe z siedzibą w Brukseli zajmuje się produkcją, obróbką i dystrybucją szkła płaskiego przeznaczonego dla sektora budowlanego (szklenie zewnętrzne oraz wewnętrzne szkła dekoracyjne), przemysłu motoryzacyjnego (szyby samochodowe oryginalne i na wymianę) oraz energetyki solarnej. Firma ta jest europejską filią grupy AGC Glass, będącej największym na świecie producentem szkła płaskiego.

Motto firmy, „Glass Unlimited” („Szkło bez ograniczeń”), odzwierciedla możliwości oferowane przez:

  • szkło jako materiał, który pozwala zaspokoić coraz bardziej różnorodne potrzeby (w zakresie wygody, zmniejszenia zużycia energii, zdrowia i bezpieczeństwa, estetyki, zrównoważonego rozwoju),
  • innowacje w dziedzinie produktów oraz procesów, będące owocem nieustannych badań nad zaawansowanymi technologiami produkcji szkła,
  • ponad 100 zakładów produkcji i obróbki szkła w całej Europie – od Hiszpanii po Rosję,
  • światową sieć sprzedaży.

Nowa kolekcja, to znacznie więcej niż zwykłe szkło ornamentowe – to powierzchnie o niezwykłej przejrzystości stworzone dzięki transformacji naturalnych cech szkła, które zyskało nieznaną dotąd siłę wyrazu za sprawą nowatorskiego wykorzystania światła.

Szkło ornamentowe Oltreluce delikatnie filtruje światło o zmiennym natężeniu, śmiało epatując nowoczesnym wzornictwem: stanowi nośnik dla otoczenia i powierzchnię odznaczającą się wyjątkową estetyką.

Kolekcja obejmuje szkła o trzech różnych rodzajach ornamentów WAVES, CIRCLES oraz SPACE dostępne w wersji bezbarwnej, bezbarwnej Clearvision oraz srebrzonej.

WAVES

Barwy-szkla-2012-Szklo-ornamentowe

Rozgraniczają, lecz nie dzielą. Ten wzór złożony z idealnie zrównoważonych, przeźroczystych i matowych powierzchni sprawia, że światło swobodnym nurtem wlewa się do wnętrza, tworząc niezliczone refleksy. Gonitwa smukłych, falujących cieni ożywia przestrzeń wrażeniem bezustannego ruchu, natomiast szyby srebrzone gwarantują odświeżający efekt wizualny.

CIRCLES

Barwy-szkla-2012-Szklo-ornamentowe-2

Powierzchnia tego szkła ornamentowego jest obsypana paciorkami o różnych głębokościach tłoczenia, co pozwala uzyskać zmienny poziom przeźroczystości uzależniony od pozycji patrzącego. Niczym krople światła na szklanej powierzchni, wyniesione ponad taflę, nieco wklęsłe koła o nieregularnym kształcie tworzą efekt soczewek. W wersji posrebrzanej przeistaczają taflę szklaną w absolutnie nieprzewidywalną powierzchnię.

SPACE

Barwy-szkla-2012-Szklo-ornamentowe-3

Ten wzór powstały z połączenia zgrupowanych kropek o różnych głębokościach umieszczonych w różnych odległościach od siebie odznacza się nie-zwykłą fakturą przywodzącą na myśl zmarszczki na wodzie. Efekt jest ulotny i niedookreślony – zaskakujące przebłyski światła przesączają się przez jedyną w swoim rodzaju szklaną powierzchnię. W wersji posrebrzanej to szkło urasta do rangi nowatorskiego materiału typu   hi-tech.

ZALETY I ZASTOSOWANIA

  • Szkło Oltreluce znajduje szereg zastosowań zarówno we wnętrzach (przegrody trwałe i przesuwane, drzwi, meble, natryski), jak i na zewnątrz budynków (okna, drzwi i elewacje szklane)
  • poziom przeźroczystości zmienia się w zależności od pozycji patrzącego ze względu na zmienną głębokość ornamentu wytłoczonego w szklanej   powierzchni
  • wyjątkowe wzornictwo i estetyka
  • zaskakujące przebłyski światła przesączającego się przez taflę: zawsze niepowtarzalna powierzchnia szklana
  • szkło w wersji hartowanej charakteryzuje się wyższą odpornością mechaniczną i termiczną. Tego typu szkło można również laminować, aby zwiększyć poziom ochrony i bezpieczeństwa
  • szkło Oltreluce może być montowane w szybach   zespolonych
  • stosowany przez AGC proces produkcji szkła ornamentowego gwarantuje najwyższe standardy dzięki stałej i rygorystycznej kontroli jakości

Sztuka sakralna Krakowa w wieku XIX część IV Malarstwo witrażowe

Tomasz Szybisty

Barwy-szkla-2012-Sztuka-sakralnaPublikacja jest monografią dziewiętnastowiecznych witraży kościelnych Krakowa. W trzech rozdziałach wyznaczonych chronologicznie (1815-1850, 1850-1883, 1883-1897), a przez to odzwierciedlających etapy ewolucji tego gatunku sztuki na gruncie lokalnym, zaprezentowano analizy historyczno-artystyczne zachowanych i niezachowanych przeszkleń witrażowych oraz związanych z nimi projektów. Omawiane prace zostały ukazane w kontekście rozwoju witrażownictwa oraz innych gałęzi sztuki polskiej i europejskiej wieku XIX. Do ważniejszych kwestii poruszonych w publikacji należy problem autorstwa poszczególnych kwater w słynnym cyklu okna zachodniego w kościele Mariackim, projektowanych przez Józefa Mehoffera i Stanisława Wyspiańskiego, oraz okoliczności powstania „odkrytych” przed kilku laty witraży Fritza Geigesa do katedry na Wawelu.

 

Miseczka wypełniona światłem

Ewelina Brygier

Pisząc ten tekst, nie mogę powstrzymać się od odrywania wzroku od monitora. Co chwilę zerkam, jak promienie wędrującego po niebie słońca wydobywają z mojej nowej miseczki dziesiątki barw i odcieni. Naczynie jest bardzo efektowne, wygląda na drogie, a w rzeczywistości do jego wykonania wystarczą podstawowy sprzęt do lutowania, garść kaboszonów oraz mnóstwo cierpliwości i precyzji.

Potrzebujemy dowolnego kształtu i wielkości miseczki z tworzywa sztucznego (metalowa lub szklana za bardzo by się nagrzały), która posłuży nam jako forma. Może zdarzyć się, że uszkodzimy ją pod wpływem ciepła, dlatego najlepiej użyć naczynia zdekompletowanego albo przeznaczonego na straty. Niezbędna będzie także taśma dwustronnie klejąca oraz większa ilość kaboszonów w jednym kolorze lub ich kolorowa mieszanka (do widocznej na zdjęciach miseczki o wysokości 6 cm i średnicy 6,5 cm na dole i 14 cm na górze wykorzystałam 69 sztuk). Większe woreczki takich szklanych kamieni w korzystnych cenach można kupić w sklepach z wyposażeniem wnętrz, hurtowniach akwarystycznych i kwiaciarskich. Poza tym potrzebny będzie podstawowy warsztat do lutowania: wąska taśma miedziana (użyłam 4 mm), gładzik do zatępiania krawędzi szkła (choć szlifierka znacznie przyspieszy pracę), topnik, lutownica i spora ilość cyny.

Zaczynamy od oszlifowania kaboszonów, które następnie płuczemy, osuszamy i bardzo dokładnie wycieramy krawędzie, by usunąć z nich szklany pył, w przeciwnym razie taśma nie przylepi się do nich dobrze i niechybnie odklei się w czasie lutowania. Tak przygotowane kamyki owijamy taśmą miedzianą, dokładnie ją dociskając. Każdy kaboszon pokrywamy wstępnie cienką warstwą cyny (dotarcie do wszystkich zakamarków później będzie trudne). Miseczkę, która jest naszym kopytem, odwracamy do góry dnem i oklejamy od zewnątrz kilkoma warstwami taśmy dwustronnie klejącej. Na tak przygotowanej formie układamy dookoła kaboszony, pomijając na razie dno, które będziemy lutować na końcu.

Następnie kamyki wstępnie lutujemy ze sobą, jednak tylko na tyle, by się połączyły – pozostawiamy ażury pomiędzy. Trzeba przy tym ostrożnie dozować topnik, ponieważ jego krople oraz wysoka temperatura lutownicy mogą powodować odklejanie się kaboszonów od formy. Kiedy konstrukcja osiągnie pożądaną przez nas wysokość, zaczynamy wypełnianie szczelin pomiędzy kaboszonami cyną. Najlepiej i najszybciej działa tu skapywanie. Tworzy się przy tym ciekawa wypukła faktura pomiędzy kamieniami.

Gdy praca wystygnie, wyciągamy ze środka miseczkę oklejoną taśmą i zabieramy się za dno. Naszą szklaną otoczkę kładziemy na podkładce do lutowania, wewnątrz układamy wstępnie oblutowane cyną kaboszony wypukłą częścią do góry, łączymy je, a następnie uszczelniamy dno cyną i wyrównujemy lut wewnątrz i na górze naczynia. Pracę myjemy i osuszamy. Nareszcie gotowe!

Teraz miseczkę można ustawić w takim miejscu mieszkania, gdzie w ciągu dnia operuje słońce, a następnie obserwować, jak wygląd naczynia zmienia się wraz z porą dnia. Choć kolorowe szkło promienieje przecież także w pochmurny dzień. Gdy zapadnie zmrok, miseczce dobrze zrobi wypełnienie światłem świecy. Świetnie sprawdzi się ona jako naczynie na zdejmowane po całym dniu biżuteryjne drobiazgi lub do eleganckiego serwowania cukierków w papierkach. A wszystko to dzięki niebanalnemu zastosowaniu taśmy miedzianej! Polecam.