Witraże, które zafascynowały Vincenta van Gogha

Witraże, które zafascynowały Vincenta van Gogha

Historycy przez wiele lat nie potrafili zlokalizować miejsca, w którym znajdowały się witraże, które zafascynowały Vincenta van Gogha. Wspominał o nich w swoich listach do brata, jednak nie określił dokładnie, gdzie dokładnie je widział.

Historycy byli zaintrygowani tą kwestią odkąd odczytali list malarza o obejrzeniu projektów witraży w Londynie, w 1876 roku. Przez ponad sto lat nikt nie miał pojęcia, o jakie okna chodzi, aż w końcu  historyk sztuki – Max Donnelly, odnalazł je w odległej wiosce, w Hampshire.  Po wykonaniu iście detektywistycznej pracy naukowiec wytropił dwa wysokie okna witrażowe w kościele św. Andrzeja w Owslebury, koło Winchester, odpowiadające opisom z  listów van Gogha.

Powyższe witraże zostały zlecone do wykonania przez hrabiego Northesk. Chciał, aby zostały w nich sportretowane jego przedwcześnie zmarła żona i córka.

Na witrażach córka hrabiego – Lady Margaret Carnegie, przedstawiona została,  jako młoda Maryja Dziewica, zaś jego żona – Georgina, jako starsza Maryja Panna. W tamtych czasach nie każde studio witrażowe podjęłoby się   wykonania tego typu witraży, ponieważ okna miały przedstawiać kobiety, w dwóch wersjach dziewicy Maryi. Każdy witraż posiadał inny, religijny napis.

Vincent van Gogh, który był głęboko religijny, zobaczył projekty w Cottier and Company i napisał o nich do swojego brata Theo tymi słowami:

„Widziałem szkice do dwóch witraży w kościele. W środku jednego z nich   znajduje się portret starszej pani, o niezwykle szlachetnej twarzy, z napisem „Bądź wola Twoja”. W drugim zaś oknie jest portret jej córki, z napisem- „Wiara jest istotą rzeczy, których się spodziewamy, dowodem rzeczy nie widzialnych „.

Jedna z inskrypcji została zmieniona w czasie między projektem a  montażem witraży w kościele. Napis w oknie córki hrabiego został przemalowany tak, by brzmiał: „Nie strach, a tylko nadzieja”.

Witraże, które zafascynowały Vincenta van Gogha zostały umieszczone w kościele  św. Andrzeja w Owslebury, koło Winchester, w1784 roku.

Kiedy dzieła van Gogh’a stały się sławne w XX wieku, jego korespondencja z bratem i Gauguin’em stała się obiektem badań historyków, ale nikt z nich nie potrafił ustalić, o jakich witrażach pisał wielki malarz . Dopiero  Donnelly wpadł na trop okien, gdy pisał artykuł o witrażu Daniela Cottiera i zobaczył zdjęcia witraży z kościoła św. Andrzeja w Owslebury. Przypomniały mu te opisywane w listach van Gogha i zainspirowało go to do dalszych badań, prowadzących do uzyskania odpowiedzi na pytanie, czy są to faktycznie witraże opisywane przez wielkiego artystę.

Ostateczne potwierdzenie tego faktu nastąpiło w momencie, gdy historyk odkrył stary rodzinny album rodziny Cottiera, w którym wklejono kopie projektów, które widział van Gogh.

Malarz miał możliwość zobaczyć szkice w czasie, gdy mieszkał w Isleworth w Londynie i nauczał w szkole u wielebnego Thomasa Slade-Jonesa. Odebrał swoje wynagrodzenie za pracę w szkole i wszedł do pomieszczeń firmy Cottier and Company. Wtedy właśnie zobaczył projekty witraży. Później napisał list do swojego brata, który był chory. W liście wspomniał w szczegółach, o prawie wszystkim, co robił tego dnia – w tym o wrażeniu, jakie zrobiły na nim zobaczone szkice witraży. Pamiętał nawet napisy w oknach, chociaż jeden z nich został zmieniony przed zamontowaniem w kościele.

Van Gogh natknął się na projekty witraży Cottiera, gdy miał 23 lata. Później tworzył swoje wspaniałe dzieła, z których żadne nie zostało sprzedane za jego tragicznego życia i ostatecznie zastrzelił się w 1890 roku w wieku 37 lat.

Jego wyjątkowa wrażliwość malarska ujawniła się między innymi w tym, że potrafił dostrzec szczególne piękno w przypadkowo napotkanych szkicach dwóch wspaniałych witraży.