Kategoria: Rocznik 2012

Musicie nam pomóc

Augustyn Baran

Zawsze tak było. I nigdy nie było inaczej. Gdyby nie gościnność starogreckich dworów, pałaców i zamków przyjmujących wędrownego, niewidomego śpiewaka Homera – nie miałby świat późniejszy i obecny dwu wielkich epopei. Zostały zapisane znacznie później i eposy rycerskie z czasów wojny trojańskiej mogły przetrwać.

Podobnie działo się w średniowiecznej Europie: na dworach książęcych, możnowładców świeckich i biskupów we Francji i innych państwach przyjmowano poetów, trubadurów, muzyków – ludzi ówczesnej i ponadczasowej kultury. Dzięki hojności mecenatu do dzisiaj zachowały się arcydzieła tamtych czasów. Mamy zachowaną sztukę, muzykę i poezję. Znane nam są nazwiska największych twórców średniowiecza.

Okres Renesansu – to z pewnością największy rozkwit nie tylko europejskiej kultury ale i mecenatu dworów królewskich w całej Europie – od półwyspu Iberyjskiego po Wielkie Księstwo Moskiewskie. Niekiedy niewielkie nawet enklawy – ośrodki mecenatu drobnej szlachty, plebanii, miast i miasteczek – dawały możliwość wybicia się samorod­nym talentom w różnych dziedzinach życia kulturalnego i gospodarczego. Po liczne przykłady nie należy wędrować daleko. Dwór Zygmunta Starego, potem jego syna Zygmunta Augusta – to ośrodki najwyższej europejskiej myśli   naukowej, literatury, malarstwa, rzeźby i architektury.

Na dworach ostatnich Jagiellonów przebywali prawie wszyscy ludzie naszego Odrodzenia. Wielu innym – pomagali magnaci, kształcąc ich, wysyłając w dalekie podróże po Europie Zachodniej. Ważnym był mecenat biskupów. Klemens Janicki – poeta naszego Renesansu zaistniał dzięki opieki jednego z biskupów.

Także Jan Kochanowski – wiele lat spędził na dworze królewskim, nim osiadł w swoim Czarnolesiu.

Oświecenie – nie trzeba przypominać roli słynnych obiadów czwartkowych u króla St. Augusta Poniatowskiego. Ani dworu światłego magnata Czartoryskiego, gdzie znaleźli oparcie nasi najwięksi poeci.

Salony bogatych mieszczan w całej Europie w XIX w. – to przystań dla poetów, pisarzy, muzyków, ludzi pędzla i dłuta. Tak we Francji, tak w polskich, miastach i dworach, podobnie w imperium carów. Trudno wyobrazić sobie sukcesy Mickiewicza, Chopina, dziesiątków innych bez mecenatu burżuazji i arystokracji.

Nasz najpłodniejszy pisarz J.I. Kraszewski wciąż był uzależniony od łaskawej i hojnej kiesy bankiera L. Kronenberga. Ogromna ilość listów Kraszewskiego – to listy dziękczynne za okazaną „zwrotną” pomoc, pożyczkę, która nigdy nie została przez pisarza zwrócona.

Niewiele zmienia się sytuacja ludzi kultury w niepodległej II Rzeczypospolitej. Z jednej strony opiekę przyjmują związki twórcze, różne akademie itp. Mecenat państwa był jednak za szczupły, by „nakarmić” rzeszę tych, którzy piszą, malują, fotografują, „kręcą” filmy. W dalszym ciągu uzależnieni byli od pomocy

prywatnej. Przetrwanie wielu artystów w czasie II wojny światowej zależało od dobrej woli dworów ziemiańskich, pomocy plebanii, klasztorów, właścicieli różnych firm.

Mecenat państwowy za czasów PRL był czymś nowym w kulturze. Obejmował on jednak twórców zaangażowanych ideologicznie. I tylko oni mogli liczyć na czerpanie dochodów. Małą niesubordynacja światopoglądowa odcinał ich z możliwości opieki państwa. I znowu mogli oni liczyć na pomoc ośrodków niezależnych od władzy i państwa. Zbyt świeże i znane są to sprawy, by szerzej o nich rozprawiać.

Obecnie twórcy rodzimej kultury znaleźli się w dosyć trudnej sytuacji. Dają sobie radę ci z głośnymi i pewnymi nazwiskami. Ci – z nowymi, nikomu niemal nieznani poeci, pisarze, artyści – znajdujący się poza marginesem <sławy i chwały> – wegetują na poziomie niekiedy biologicznym. Czekają lata na wydanie książki, na wernisaż, trudno jest im przebić się z drukiem fragmentu powieści czy opowiadania w czołowych „nieregularnikach” – pismach, które przeważnie nie płacą honorariów.

Kto im pomoże? Kto wesprze ich twórcze poczynania, ukaże gotowe dzieła? Fakt, że każdy może wydać własną książkę bez ingerencji cenzury – nie oznacza jeszcze, że jest to możliwe, a nawet prawdopodobne. Tych spraw nie można mylić, chociaż na rynku księgarskim zalegają setki tytułów, których nikt nie chce (lub nie jest w stanie) ku­pić. Łatwość wydania dla ludzi z pewnych kręgów nie decyduje jeszcze o wartości danej książki.

Na powyższe pytania należy odpowiedzieć tu i teraz prosto, jasno i zdecydowanie: o nowych biznesmenów należy się ta pomoc. Początkującym literatom, poetom i pisarzom często z głębokiej prowincji: Galicji, Podlasia, małych miasteczek w całej Polsce, niekiedy z zapadłych wioch z coraz droższą komunikacją ze światem, często bez telefonów, skąd daleko do świata, mimo głośnych zapewnień mediów o globalizacji lub globalnej wiosce.

Hasła te, być może słuszne w wielkich metropo­liach Zachodu, za oceanem w Ameryce, mało mają wspólnego z realiami Europy Środkowej. Niestety,   Polska również leży w tej strefie. I twórcom kultury   trzeba pomóc. Do państwowej kiesy daleko. Poza tym, jak w wielu dziedzinach, tak i w sferze kultury – wszystko zależy od „układów”: koleżeńskich, przyjacielskich i nie tylko. Nowi, młodzi biznesmeni często bliżej są poetów, pisarzy, przyszłych artystów niż „globalne” państwo.

Dzisiaj globalizacja w kulturze – to nic innego, niż zalew zachodniej tandety. Tak w dziedzinie słowa pisanego, w filmie, modzie i nie tylko. Znany profesor Ujotu Jan Skoczyński powiedział, że globalizacja kojarzy mu się przede wszystkim z totalizmem… To groźne słowo powinno być ostrzeżeniem. Dla wszystkich.

Kiedyś, na początku demokracji usłyszałem, że potrzeby kulturalne u polskich biznesmenów pojawią się naj­wcześniej w drugim pokoleniu. Wbrew znanemu „prorokowi”, którego nazwisko pominę – dzieje się to już teraz. Należy jednak ten proces przyspieszyć i urealnić. Jest to możliwe. I prawdopodobne.

Folie witrażowe – można łatwiej

Zenon KozakBarwy-szkla-2012-Folie-witrazowe

Sztuka witrażu rozwijana jest od wielu stuleci. Klasyczna technika łączenia elementów przy pomocy profili ołowianych na przełomie XIX i XX stulecia została uzupełniona metodą L.C.Tiffany. Poszukiwania nowych metod rozwijały się wraz z dynamicznym rozwojem technologii. Artyści, a głównie rzemieślnicy poszukują rozwiązań, które zachowując ładny efekt końcowy ułatwią proces wytwarzania.

W drugiej połowie XX stulecia chemia organiczna wprowadziła bardzo szeroka paletę tworzyw sztucznych. Wśród nich pojawiły się folie w wersjach przejrzystych i nieprzejrzystych. Szerokość palety barw tworzyw sztucznych jest tak rozległa, że możliwym stało się tworzenie projektów o dowolnym stopniu skomplikowania.

Jednak najistotniejszą cechą barwnych folii jest możliwość naklejania elementów na bezbarwny podkład np. szkło typu float. W ten sposób, w porównaniu do starszych technik, na rynku pojawiła się nowa metoda, która stanowi alternatywę dla kosztownych witraży produkowanych techniką Tiffany’ego czy techniką klasyczną.

Technika naklejania folii nie posiada – w odróżnieniu od formy klasycznej i Tiffany’ego – ograniczeń związanych z dużym ciężarem, niedostatecznej sztywności wymagającej stosowania dodatkowych zabezpieczeń, trudności montażu w zespoleniu oraz braku możliwości montażu w elementach ruchomych. Ideą tej techniki jest zastąpienie szkła artystycznego specjalną samoprzylepną folią barwną a także samoprzylepną taśmą ołowianą. Nośniki te zazwyczaj nakładane są na szkło płaskie, a także szkło ornamentowe.

Jednym z największych na świecie producentów materiałów tego typu jest firma angielska firma North Western Lead Co. Producent ma w swojej ofercie dwie podstawowe grupy produktów: folię barwną Decra – Glow oraz taśmę ołowianą Decra – Led.

Samoprzylepne folie witrażowe Decra – Glow

Są one dostarczane w arkuszach o wymiarach 660 mm x 460 mm. W stałej ofercie znajduje się bardzo bogata gama kolorów i odcieni zarówno jednolitych, jak również z efektami marmurkowymi.

Dostępne jest 38 kolorów razem z odcieniami folii półprzezroczystych oraz 30 kolorów z odcieniami foliii przezroczystych. Dodatkowo każdy z kolorów przezroczystych oraz nieprzezroczystych występuje z efektami marmurkowymi. W bogatej ofercie producenta znajdują się również folie bezbarwne fakturowane (np. imitujące piaskowanie, z motywem przypominającym kwiaty lodowe na szybach czy starego popękanego szkła). W ofercie dostępne są także gotowe motywy kwiatowe.

North Western Lead Co. podejmuje wysiłki, aby zapewnić powtarzalność kolorów w kolejnych partiach

Barwy-szkla-2012-Folie-witrazowe-9
Zakończenia, obramowania, kółka

produkowanych folii. Ze względu na ograniczenia w drukowaniu i przetwarzaniu kolorów, kolory lub odcienie mogą się od siebie nieco różnić. Folie marmurkowe są wytwarzane ręcznie, poprzez  dodawanie różnych barwników do koloru podstawo-wego. Ze względu na tę technikę wytwarzania żadne dwa arkusze folii nie będą identyczne.

Podstawą kolorowej folii witrażowej jest samoprzylepny nośnik Mylar TM firmy Dupont Company. Materiał ten zachowuje swoją formę i jest wysoce przezroczysty, gdy postępuje się z nim w odpowiedni sposób. Środek barwiący folii nie traci swojej barwy i jest doskonale odporny na wilgoć, rozpuszczalniki, detergenty itd. Folie witrażowe Decra – Glow poddawane były próbom, podczas których sztucznie postarzono kolorową powierzchnię folii w „Komorze Sztucznego Starzenia Xenon”, aby zbadać trwałość wybarwienia. Wyniki oceniono stosując skalę Blanwolla od 1 do 8, zgodnie z wymogami technicznymi DIN 16525 (DIN jest to wykaz niemieckich norm przemysłowych). Wszystkie kolory otrzymały wartość od 7 do 8 w warunkach bezpośredniego promieniowania UV i przy jednoczesnym postarzaniu na wilgotno. Poza tym folia jest uszczelniona przy pomocy protektora powierzchni. Ten dodatkowy l

Barwy-szkla-2012-Folie-witrazowe-10
Filie Rainbow film serii Cyrus

aminat pochłania do 90% naturalnego promieniowania UV, w zależności od stopnia szerokości geograficznej, zanim światło dotrze do rzeczywistego barwnika. Ten sam filtr UV został zespolony z nośnikiem Mylar TM i wybarwienie zostało w bezpieczny sposób uszczelnione i zabezpieczone przed działaniem wpływów zewnętrznych. Dalsze zalety uszczelniania powierzchni to połysk szkła i wiarygodne zabezpieczenie koloru przed zadrapaniami lub uszkodzeniami, środkami do czyszczenia szkła itd.

Barwy-szkla-2012-Folie-witrazowe-11
Filie Rainbow film serii nakrapiane, specjalne, abstrakcja

Łączne stosowanie folii witrażowych Decra – Glow i samoprzylepnych taśm ołowianych Decra – Led dało pomyślne wyniki w czasie prób zgodnie z przepisami normy BS 5713 pod względem wymogów UV. Folię   Decra – Glow można stosować do pojedynczego i podwójnego szklenia. W przypadku szklenia pojedynczego zaleca się, aby folia była nakładana od strony pomieszczenia i na hermetycznie uszczelnione jednostki, we wnęce zewnętrznej szyby.

Producent folii witrażowych gwarantuje, że utrata wybarwienia folii Decra -Glow nie będzie wyższa niż 10% jej pierwotnej gęstości w okresie 10 lat (ograniczenie stanowi jedynie wymiana folii i ołowiu), jeśli zostanie odpowiednio nałożona na podwójnie szklone elementy, wytworzone zgodnie z normami BS 5713. Ze względu na możliwości niesprzyjającego oddziaływania w przypadku pojedynczego szklenia   gwarancja nie ma zastosowania.

Taśma ołowiana Decra – Led jest oryginalną taśmą ołowianą z samoprzylepnym spodem, składającą się     w minimum 99 procentach z czystego ołowiu. Dzięki tak wysokiej zawartości ołowiu taśma pozostaje bardzo   plastyczna i łatwa w użytkowaniu. Może być nakładana na dowolną, ale czystą i suchą powierzchnię szklaną. Nadaje się do użytku zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz pomieszczeń.

Produkt w wersji standardowej oferowany jest w wielu kolorach: naturalny ołów, stare złoto, mosiądz, biały, czarny jet, grafitowy, platynowy, tytanowy, szary, satynowy, zielony, czerwony oraz żółty. Stale rosnące zainteresowanie klientów tym produktem sprawiło, iż dostępna do niedawna paleta kolorów (naturalny, stare złoto, mosiądz, czarny metalik, grafit, patyna, biały) rozrosła się do praktycznie wszystkich możliwych barw. Koloryzacji dokonuje się na życzenie klienta, który może wybrać dowolny kolor powłoki. Nowe barwy uzyskano przy zastosowaniu specjalnych powłok, wybranych specjalnie ze względu na ich trwałość i niestandardowość. Kolorowa powłoka, którą pokryty jest ołów to wypalana żywica poliestrowa, zawierająca pigmenty organiczne i/lub barwniki w pewnych wykończeniowych związkach metalicznych. Powłoka ta charakteryzuje się doskonałą trwałością i odpornością na zarysowania i jest wysoce odporna na działanie promieni ultra-fioletowych.

Barwy-szkla-2012-Folie-witrazowe-14
Witraż wykonany w pracowni PUJAN

Taśma ołowiana produkowana jest z rozdrobnionych bloków ołowiu. Stopy wykorzystane do produkcji taśm ołowianych posiadają taką ciągliwość i giętkość, aby jak najbardziej ułatwić proces tworzenia różnych projektów witrażowych. Taśma ołowiana została zaprojektowana z myślą o stosowaniu jej na wewnętrznych oraz zewnętrznych gładkich powierzchniach szklanych. Charakteryzuje się doskonałą wytrzymałością na działanie warunków atmosferycznych. Wykorzystywana jest w różnych warunkach klimatycznych na całym świecie i świetnie zdaje egzamin zarówno w deszczu jak i w ekstremalnych temperaturach. Należy jednak pamiętać, iż takie parametry wytrzymałościowe uzyskuje się tylko przy prawidłowym nałożeniu taśmy na szkło. Zakres temperatur, w których taśma spełnia swoje zadanie to przedział od -25°C do +100°C Temperatura podczas nakładania taśmy powinna wynosić minimum +10°C. Nie należy jej aplikować na szkło przy zbyt niskich temperaturach, czy w warunkach dużej wilgotności lub zapyleniu powietrza. Kolorowa taśma wykazuje doskonałą odporność na promieniowanie ultrafioletowe i światło – nie występuje ani utrata koloru, ani krystalizacja.

Warto zwrócić szczególną uwagę na taśmy z powłokami imitującymi metale – srebro (silver), satyna (satin) oraz tytan (titanium). Ich nowoczesny wygląd sprawia, iż są one bardzo dobrym uzupełnieniem kompozycyjnym do okućmeblowych czy drzwiowych.

Barwy-szkla-2012-Folie-witrazowe-15
Witraż wykonany w pracowni PUJAN

Szczególną cechą produktu są wysokie właściwości przyczepne. Jako środek klejący zastosowano bowiem stuprocentowy akryl, o wiązaniu krzyżowym, co zapewnia doskonałą adhezję. Przyczepność zwiększa się w miarę upływu czasu. Miarą adhezji jest praca, którą należy wykonać, aby rozłączyć stykające się ciała, przypadająca na jednostkę powierzchni. Przykładowo: po 20 minutach wynosi ona 450 N/m2, natomiast po upływie 24 godzin wynosi już 500 N/m2.

W ofercie dostępna jest duża paleta taśm ołowianych o szerokościach od 3 do 22 mm.

Taśma dostarczana jest na plastikowych rolkach, które pakowane są w kartony z tektury falistej. Okres składowania samoprzylepnej taśmy ołowianej w temperaturze zewnętrznej wynosi 2 lata, pod warunkiem, że jest przechowywana w oryginalnych, uszczelnionych kartonach.

Dzięki jej zastosowaniu można zdobić szkło i wykonywać witraże bez konieczności cięcia szkła i lutowania złączy. Do jej produkcji stosuje się starannie dobrane stopy ołowiu z połyskującą, równo wykończoną powierzchnią.

Jak przykleić taśmę ołowianą?

Najważniejsze jest właściwe przygotowanie podłoża.

Przytnijmy do odpowiedniego wymiaru kawałek gładkiej szyby float. Ostre krawędzie szkła należy stępić osełką. Szkło o powierzchni fakturowanej nie nadaje się do oklejania taśmą ołowianą.

Dokładnie czyścimy powierzchnię wodą z płynem do mycia naczyń lub preparatem do mycia szyb. Ważne jest, aby nie pozostawić żadnych powłok na szkle.     Optymalnymi warunkami jest temperatura pokojowa oraz niewielka wilgotność powietrza.

Umieszczamy szkło na przygotowanym szablonie.

Barwy-szkla-2012-Folie-witrazowe-16
Czystą szybę kładziemy na szablonie

Podczas nanoszenia taśmy ołowianej przestrzegamy zasady, że kiedy krzyżują się odcinki krótkie z długimi, to najpierw nakładamy te krótkie, aby były potem przytrzymywane przez mocniej umocowane odcinki długie.

Barwy-szkla-2012-Folie-witrazowe-17
Naklejamy taśmę na liniach szablonu

Odwiń odpowiedni odcinek taśmy ołowianej.

Wyprostuj taśmę ołowianą i oddziel papierową warstwę ochronną.

Przy naklejaniu płaskich projektów zwróć uwagę, aby obserwować naklejane linie prostopadłe do podłożonego szablonu.

Przyłóż ołów dokładnie do linii, mocno dociśnij palcami do szkła cały odcinek i dopiero wtedy odetnij go od rolki.

Narzędziem z wgłębieniem należy jeszcze raz przeciągnąć wzdłuż naklejonej taśmy mocno ją dociskając. Ostrym końcem narzędzia trzeba także docisnąć obie krawędzie ołowiu.

Szczególnie starannie należy przygnieść końcówki krzyżującej się taśmy.

Klej musi na całej powierzchni szczelnie przylegać do podłoża. Tylko wtedy praca będzie trwała.

Przy projektach płaskich ołów można nakleić z obydwu stron szkła, co całkowicie upodabnia go do klasycznego witrażu.

Krawędzie szkła dobrze jest także okleić szerszym ołowiem 6 lub 9mm.

Barwy-szkla-2012-Folie-witrazowe-20
Zdejmujemy szybę znad szablonu

Taśmę ołowianą można przyciemnić za pomocą pędzelka specjalną czarną patyną w płynie.

Barwy-szkla-2012-Folie-witrazowe-21

O witrażach w katedrze ormiańskiej we Lwowie

dr Joanna Wolańska

Lwowska katedra ormiańska, chyba najważniejszy pomnik wielowiekowej obecności Ormian na ziemiach polskich, ich historii, tożsamości i kultury, od początku XX wieku przechodziła zakrojoną na szeroką skalę renowację i przebudowę. Prace podjęto z inicjatywy arcybiskupa Józefa Teodorowicza, już w roku 1902, a trwały przez ponad trzydzieści lat, aż do jego śmierci w roku 1938 (z kilkuletnią przerwą spowodowaną I wojną światową). [IL.01–02]

Interesującym, a chyba najmniej znanym etapem tych prac było wykonanie sześciu witraży do okien katedry. Autorem ich projektów był Jan Henryk Rosen (1891–1982), warszawski artysta, któremu ks. Teodorowicz powierzył, przede wszystkim, ozdobienie malowidłami ścian katedry. Nie wiadomo, kiedy i od kogo     wyszedł pomysł wykonania witraży. Najpewniej jednak zdecydowano o tym na samym początku pobytu Rosena we Lwowie, dokąd przyjechał zapewne późną jesienią roku 1925. W pierwszej kolejności powstały cztery witraże do okien nawy (1926–1927); nieco później (1928) – kolejne dwa, do prezbiterium. Wszystkie przeszklenia zostały wykonane w warszawskim zakładzie Franciszka Białkowskiego.

Sceny przedstawione na witrażach w większości przypadków były związane tematycznie z otaczającymi je malowidłami ściennymi. Dzięki niedawnym odkryciom (o których niżej) wiemy, że w dwóch oknach prezbiterium widnieli Św. Augustyn i Św. Paweł. [IL.03] W nawie zaś, w oknach ściany południowej, zaczynając od     zachodu, znajdowały się trzy przeszklenia: Misteria „ku czci nieznanego a przeczuwanego Boga” (znane z fotografii Ludwika Wieleżyńskiego i ocalałe we       fragmentach) – poniżej malowanej Ofiary Abrahama; [IL.04–05] Drzewo Jessego (zachowane ułomki szkła, brak fotografii z epoki) – w przęśle z malowidłami poświęconymi Matce Boskiej [IL.06–07] oraz Św. Jan Chrzciciel (znany z fotografii i w dużym stopniu zachowany) – otoczony malowanymi scenami odnoszącymi się do św. Jana i jego nauk [IL.08–09]. W ścianie północnej znajdował się tylko jeden witraż, przedstawiający wydarzenia z dziejów Ormian lwowskich, ufundowany przez Bank Mons Pius w roku 1927 z okazji 25-lecia episkopatu ks. Teodorowicza. Ten witraż, niestety, nie zachował się nawet szczątkowo. Znamy go jedynie z archiwalnej fotografii. [IL.10–11] Jako jedyny nie wiązał się tematycznie z malowidłami ściennymi.

Przed wojną o witrażach pisano niewiele i przez wiele powojennych lat wydawało się, że zostały na   zawsze utracone (w niewyjaśnionych okolicznościach, zapewne podczas wojny). Tylko trzy z sześciu przeszkleń znane były z wykonanych w roku 1930 fotografii Ludwika Wieleżyńskiego. O dwóch witrażach   z części prezbiterialnej prawie nie wspominała literatura; nie zachowały się ich fotografie. Dopiero niespodziewane odkrycie dokonane w podziemiach katedry w styczniu roku 2001, a następnie pieczołowite prace konserwatorskie pozwoliły odzyskać – na razie dwa – witraże. Wtedy to, po przekazaniu budynku katedry (zajmowanego wcześniej przez magazyn lwowskiego Muzeum Narodowego [IL.12–14]) gminie lwowskich Ormian – Ormiańskiemu Kościołowi Apostolskiemu – w piwnicach katedry odnaleziono skrzynie z ułomkami szkła. Natychmiast zajął się nimi lwowski artysta-witrażysta, Anatolij Czobitko. Inwentaryzacja szkieł     pozwoliła ustalić, że w katedralnych piwnicach zachowały się szczątki czterech (z istniejących przed wojną sześciu) przeszkleń. Zdemontowano je i umieszczono w piwnicach zapewne podczas II wojny światowej; ukryto je tam z obawy przed zniszczeniem. Trzeba podkreślić, że trzy z zachowanych fragmentarycznie witraży (Św. Paweł i Św. Augustyn oraz Drzewo Jessego) znane były wcześniej tylko ze skąpych   wzmianek w literaturze, nie zachowały się żadne dotyczące ich przekazy ikonograficzne. Dzięki temu odkryciu dowiedzieliśmy się, jak wyglądały dwa, wcześniej „anonimowe” witraże (Św. Paweł i Drzewo Jessego). Niestety, chyba nigdy nie poznamy witraża ze św. Augustynem, z którego zostało dosłownie kilka kawałków szkła.

Dzięki inicjatywie p. Barbary Hawajskiej, konserwatorki dzieł sztuki z Przemyśla, oraz pomocy Biura Pełnomocnika Rządu ds. Polskiego Dziedzictwa         Kulturalnego za Granicą w Ministerstwie Kultury i Sztuki – fundatora odnowienia witraża Św. Paweł – w październiku 2001 do pracy przy konserwacji i rekonstrukcji witraży do Anatolija Czobitki dołączył   Arkadiusz Maciej, podówczas student na Wydziale   Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Górna kwatera witraża z prezbiterium katedry, przedstawiającego Św. Pawła, stała się przedmiotem jego pracy dyplomowej, ukończonej w roku 2002. Wszystkie materiały dotyczące konserwacji tego przeszklenia (zarówno fotografie, jak i informacje na temat techniki prowadzonych prac) publikujemy poniżej dzięki uprzejmości Arkadiusza Macieja. Pochodzą one z jego pracy dyplomowej, przygotowanej w pracowni Anatolija Czobitki we Lwowie. Promotorem dyplomu na krakowskiej ASP był prof. Paweł Karaszkiewicz.

Św. Paweł – konserwacja witraża

Jak powiedziano wyżej, odnalezienie jednego z nieznanych witraży prezbiterium katedry było nie lada odkryciem. Radość odkrywców (a następnie konserwatorów) była tym większa, gdyż witraż zachował się nadzwyczaj dobrze. [IL. 15+15.1–15.6] Gdyby było inaczej, praca konserwatorów byłaby znacznie utrudniona. Tym niemniej, na początku, spośród mnóstwa ułomków szkła należało wybrać te właściwe i złożyć z nich skomplikowane „puzzle”. Pewne pojęcie o tym, jak trudne było to zadanie, dają zdjęcia pokazujące ten etap prac. [IL.16–19]. Zestawione na szybach (żeby łatwiej – pod światło – zobaczyć, co przedstawiają)   kawałki witraża starano się dopasować do całości   kompozycji, tak, by wykorzystać jak najwięcej oryginalnej substancji zabytkowej. Następnie witraż rozołowiono (czyli wyjęto poszczególne kawałki szkła ze spajającej je „siatki” ołowianych listew); stan ołowiu nie pozwalał na jego zachowanie czy powtórne wykorzystanie. Jednocześnie przygotowano karton, na którym zaznaczono rozmieszczenie poszczególnych szkieł, wraz z ich numerami (niezbędny przy ich powtórnym łączeniu). [IL.20] Kolejnym etapem było oczyszczenie szkieł – ze „zwykłych” zabrudzeń (kurz), jak również ze starego werniksu i resztek kitu okiennego. [IL.21–22] Po wyczyszczeniu, można było przystąpić do rekonstrukcji i uzupełniania brakujących kawałków szkła. Na szczęście zniszczone elementy miały swoje symetryczne odpowiedniki w zachowanych częściach witraża, więc konserwatorzy mieli nieco ułatwione zadanie. Na kalce wykonano rysunek kompozycyjny zachowanych szkieł, następnie wycięto odpowiednie elementy ze szkła o tej samej co szkło oryginalne powierzchni i fakturze (szkło „katedralne”) i przystąpiono do malowania. [IL.23–24]

Konserwację witraża, wykonanie uzupełnień szkieł, przeprowadzono tradycyjną, wywodzącą się jeszcze ze średniowiecza, techniką. Na rekonstruowanym elemencie ciemną farbą, tzw. konturą, namalowano kompozycję. [IL.25–26] Konturę sporządzono z tlenku miedzi, łatwo topliwego zmielonego szkła oraz spoiwa (guma arabska). Nanoszono ją za pomocą miękkich pędzli o różnej grubości – dostosowanej do potrzeb. Z drugiej strony szkła położono patynę srebrową na   bazie siarczanu srebra, która po wypaleniu daje kolor

żółty i po raz pierwszy wypalono szkło (w temp. ok. 650 st. C). [IL.27–28] Aby nadać przedstawieniu przestrzenności, konieczne było naniesienie kolejnej warstwy farby (na bazie tlenku miedzi), którą rozpylono na szkło za pomocą aerografu. Po wyschnięciu, nawiązując do oryginału, suchym pędzlem „wybierano” farbę. [IL.29] Następnie ponownie wypalono szkło.

Po rekonstrukcji przystąpiono do sklejania pękniętych szkieł, [IL.30–31] a następnie ich połączenia, z wykorzystaniem przygotowanego wcześniej kartonu. Poszczególne kawałki szkła umieszczono na kartonie i połączono je nowymi ołowianymi dwuteownikami. [IL. 32–35] Po zaołowieniu i odtłuszczeniu siatki ołowianej przystąpiono do lutowania. [IL.36–38] Siatkę ołowianą poddano następnie patynowaniu, uszczelniono ją kitem pokostowo-kredowym, a na samym końcu prac wykonano uzupełnienia elementów warstwy malarskiej, tzw. punktowanie „na zimno”. [IL.39–44]

Po zakończeniu konserwacji Św. Paweł został umieszczony w południowym oknie „starej” części katedry. [IL.45] W następnej części niniejszego tekstu omówiona zostanie niezwykle interesująca i dość niespotykana ikonografia tego witraża, a następnie – witraży w nawie katedry.

Barwy-szkla-2012-O-witrazach-w-katedrze-31

Spotkanie z Chagallem

Danuta Rojek

Czy można połączyć szpital z galerią handlową? Przekonałam się, że tak. To dziwne, aczkolwiek praktyczne zjawisko dostrzegłam w Jerozolimie, gdy wybrałam się tam, by w szpitalnej synagodze zobaczyć witraże Marca Chagalla. Nie jest to namiastka galerii handlowej, bo jest i bankomat i szereg sklepów z odzieżą, obuwiem, zabawkami, kosmetykami, sklepy spożywcze i warzywne, apteka, kawiarnia, bar. W pasażach dostrzegłam nie tylko osoby odwiedzające chorych lub przychodzące na badania, lecz i lekarzy i pielęgniarki w służbowych fartuchach, chorych na wózkach inwalidzkich. Piętra tej galerii łączą ruchome schody, prawdopodobnie są i windy.

Hadassah-Hebrew University Medical Center w Ein Kerem w Jerozolimie. Synagoga jest niewielka. Witraże zostały zaprojektowane przez słynnego Marca Chaggalla z Witebska i wykonywane we współpracy ze swoim asystentem Charlesem Marque od 1960 do 1962 roku. Z okazji uroczystego otwarcia obiektu 6.02.1962 r. Mistrz stwierdził: „To jest mój skromny dar dla narodu żydowskiego, który zawsze marzył o biblijnej miłości, przyjaźni i pokoju między wszystkimi narodami; dla   ludzi, którzy żyli tu tysiące lat temu wśród innych ludów semickich.”

12 okien, mocne zdecydowane kolory, które łapią światło słoneczne, po 3 skierowane na cztery strony świata pełne symboli, roślin, zwierząt, ryb, rąk, detali bez zachowania perspektywy, jak w ikonach, nawiązują do Biblii, Starego Testamentu – Księgi Rodzaju. Patriarcha Jakub miał dwunastu synów z dwóch żon i dwóch niewolnic. Oni to dali początek dwunastu plemionom Izraela.

Barwy-szkla-2012-Spotkanie-z-Chagallem

Witraże powyżej poświęcone są Judzie („Judo, ciebie sławić będą bracia twoi, twoja bowiem ręka na karku twoich wrogów! Judo, młody lwie…”), Zebulonowi („Mieszkać będzie na na wybrzeżu morza…kraniec jego w Sydonie”).

Barwy-szkla-2012-Spotkanie-z-Chagallem-2

Witraże powyżej poświęcone są Lewi oraz Issacharowi („osioł kościsty, będzie się wylegiwał ufny   w swe bezpieczeństwo…i stanie się niewolnikiem, pędzonym do Barwy-szkla-2012-Spotkanie-z-Chagallem-3pracy.”). Właśnie elementy na witrażach są wzięte ze słów Jakuba skierowanych do synów. Aby dostrzec urok i symbole szklanej sztuki, należy je obejrzeć naocznie lub zajrzeć do albumu z reprodukcjami, zdjęcia (wykonane nieprofesjonalnym aparatem) może tylko dają wyobrażenie piękna.

Witraże obok poświęcone są „Józefowi – latorośl owocująca” i „Beniaminowi – wilk drapieżny”.

Jak widać podstawowe kolory to odcienie niebieskiego, żółtego, zielonego i czerwonego, jak na starych średniowiecznych witrażach. Bajkowa kolorystyka i głębia znaczeniowa, radość dla oczu, ale i zaduma i refleksja.

Posłużyłam się cytatami z Biblii Tysiąclecia.


Marc Chagall o witrażach w Jerozolimie (1962)

Jak to jest, że powietrze i ziemia z Witebska, mojego miejsca urodzenia, i tysiące lat wygnania, znalazły się jednocześnie w Jerozolimie.

Jak mogłem pomyśleć, że sam kieruję swoją twórczością? To biedne ręce moich rodziców, nieme usta i zamknięte oczy innych osób kierują mną, jakby chciałyBarwy-szkla-2012-Spotkanie-z-Chagallem-4 wziąć udział w moim życiu.

Czuję tragiczne losy naszego narodu, heroizm ruchu oporu w gettach a miniona wojna przeplata się wśród kwiatów i zwierząt w otoczeniu moich ognistych kolorów.

Większość osób w moim wieku nie chce poznawać pełnego oblicza wszechświata. Wystarczy im znajomość niewielkiego fragmentu otaczającej rzeczywistości. Jednak czuję niepokój kiedy uznaję odwieczny rytm wszechświata i mam świadomość, że nie sposób mu się sprzeciwiać.

Nie mówię o tym, ponieważ u początku życia kontury wokół nas są jasne a horyzont pojawia się w blasku   bardziej tragicznym. Czuję jakby kolory i linie wypływały niczym łzy z moich oczu, choć nie płaczą. I nie myślę tak, ponieważ jestem słaby. Wręcz przeciwnie. Każdego roku jestem coraz bardziej pewny tego, co chcę i bardziej pewny tego, co mówię. 

Wiem, że droga naszego życia jest wieczna, ale krótka. Jeszcze w łonie matki nauczyłem się podróżować tą drogą miłości, a nie nienawiści. 

Te myśli dotarły do mnie wiele lat temu, kiedy po raz pierwszy dotarłem do biblijnej ziemi przygotowując się do stworzenia akwaforty do Biblii [1931]. Ośmieliło mnie to, aby przynieść mój skromny dar dla narodu żydowskiego, który zawsze marzył o biblijnej miłości, przyjaźni i pokoju między wszystkimi narodami. Do narodu, który żył tu tysiące lat temu, między innymi ludami semickimi.

Mam nadzieję, że wyciągam przyjacielską i pomocną dłoń do miłośników kultury, poetów i artystów, wśród sąsiednich ludów. Widziałem wzgórza Sodomy i Negew, na zboczach których pojawiają się cienie naszych proroków w ich żółtawych szatach koloru suchego chleba. Słyszałem dawne słowa… Czy oni naprawdę potrafili przekazać nam zasady sprawiedliwego i idealnego życia na tej ziemi.

„Wszystko to są dwanaście pokoleń Izraela, i to, co ich ojciec rzekł do nich, kiedy ich błogosławił, błogosławiąc każdą z nich z odpowiednim błogosławieństwem „(Rdz 49:28).

Pamięć o wojnach światowych na witrażach

Jan Sas

Pierwsza oraz druga wojna światowa były tragicznymi doświadczeniami dla ludzkości, które przyniosły miliony ofiar. Upamiętnienie tych niewyobrażalnie przejmujących wydarzeń odnajdujemy w sztuce. W obiektach zabytkowych, głównie sakralnych w centrach miast, w miasteczkach i wsiach spotykamy zaskakująco dużą liczbę witraży, które zostały zainstalowane i poświęcone ich pamięci.

Wielkim wyzwaniem jest zawsze instalacja nowych witraży w obiektach zabytkowych, z kilkusetletnią historią. W kościele p.w. Św. Łukasza w Bath w Anglii zainstalowano witraż kondolencyjny dla parafian po zakończeniu pierwszej wojny światowej. Dzieło wykonała pracownia Williama Morrisa w średniowiecznym stylu. W dolnej części, w dwóch kwaterach umieszczono obrazy pancernika oraz samolotu dwupłatowego.

Innym przykładem jest witraż wykonany w pracowni Jamesa Clarka a zainstalowany w kościele p.w. Św. Marii Magdaleny na obrzeżach Londynu w Enfield. Dzieło przedstawia żołnierza leżącego na polu bitwy u stóp ukrzyżowanego Chrystusa. Scenę   buduje przejście światła z postaci Jezusa na ciało żołnierza. Dolna część sceny jest ciemna i naturalistyczna. Górna tworzy kompozycję niemal abstrakcyjną, mistyczną.

Tematyka wojenna rzadko zajmuje całe okna. W kościele p.w. św. Najświętszej Marii Panny w Swaffham Prior w Anglii uchwycono między innymi grozę wojny pozycyjnej. W dwóch oknach nawy północnej znajdują się witraże, które są świadectwem dwóch wojen światowych, a przedstawiają sterowce, samoloty żołnierzy i kobiety pracujące w fabrykach amunicji.

Nowy realizm w pokazaniu tragizmu zmagań wojennych pokazała Hugh Easton. W kościele p.w. św. Piotra artystka stosując miękkie cieniowanie i proste kontury prezentuje żołnierzy drugiej wojny   światowej jako świadków zmartwychwstania Chrystusa.

W sanktuarium Matki Bożej Zawierzenia w Tarnowcu pośród licznych witraży znajduje się dzieło przedstawiające beatyfikowanych przez papieża Jana Pawła II 108 polskich męczenników z czasów II wojny światowej.

Dużo śladów po pierwszej wojnie światowej zachowało się na Pomorzu Zachodnim. We wsi Gardna Wielka w kościele parafialnym znajduje się witraż upamiętniający poległych w pierwszej wojnie światowej. Chrystus pochylający się nad rannym żołnierzem przedstawiony został w bardzo realistycznej scenie. Podobny w tematyce, ale jakże inny w wyrazie witraż znajdziemy w położonej nieopodal wsi Smołdzino.

Współcześnie także powstają witraże związane tematycznie z wojnami światowymi. W niemieckim   miasteczku Saarlautern, niedaleko granicy z Francją w kościele p.w. św. Ludwika, artysta Ernst Alt zainstalował kilkanaście modernistycznych witraży. Wśród nich wyróżnia się dzieło „Ród Abrahama”, który jest jednoznaczny w swoim przekazie.

Witraż w domu

Krystyna Jadamska – Rozkrut

Witraże mogą odmienić charakter domu czy mieszkania, a na pewno stworzą niepowtarzalny nastrój, dodadzą blasku i szyku, a jednocześnie zadziałają pozytywnie na domowników. Jest to szczególny rodzaj piękna, gdy przez barwne, szklane mozaiki sączy się światło. Wywołane przez promienie słoneczne smugiBarwy-szkla-2012-Witraz-w-domu odbłyskami witrażowego szkła pokryją całe wnętrze. Zadziałają, uspokoją duszę, zainspirują, rozbudzą wyobraźnię, zadziwią swym kunsztem. Gustowna, witrażowa lampa nie tylko przyozdobi wnętrze, ale podkreśli jego walory estetyczne. Zawieszony w oknie witraż zwracać będzie uwagę indywidualnymi upodobaniami właścicieli lokum. Aby podkreślić wyjątkowość wnętrza, witraże można montować w oknach, drzwiach, w meblach, a także zawieszać na ścianie czy w podwieszanym nimi suficie. Znajdzie na nie miejsce w pokoju, w kuchni, w przedpokoju a nawet w łazience. Przy większej pomysłowości mogą być wszędzie. Fantastycznie zaprezentuje się podświetlany , witrażowy blat stołu. Można też wykorzystać witraż w charakterze upominku. Dostępne są zawieszki witrażowe z aniołkami, kwiatami, elfami, które rozweselą wnętrze. Do wyboru mamy witraże klasyczne, malowane, niemalowane, tiffany, mozaiki, które zapoczątkowały witraże i od czasów starożytnych wykonywane są tak samo przy pomocy młotka i dłuta, a jeżeli są ze szkła, wykonuje się je szczypcami.

W traktacie „Diversarum Artium Schedula” witraże klasyczne opisał Teofil Prezbiter, zwany mnichem Teofilem(XI-XII w.). Klasyczny witraż to połączenie ołowiem wyciętych elementów szklanych tafli. Dawna, średniowieczna metoda powstawania witraży stosowana jest w naszych czasach. Do tworzenia takich witraży najczęściej używa się szkła antycznego, jest to szkło dmuchane i ręcznie walcowane. Używa się także do tych celów szkła katedralnego oraz części szkła formowalnego, m.in. gomółki, czyli okrągłych kawałków szkła, powstałego wskutek nadmuchiwania kropli szkła i wprowadzenia bańki w ruch obrotowy, aż do jej Barwy-szkla-2012-Witraz-w-domu-2spłaszczenia. Witraż klasyczny malowany, a więc witraż en grisaille, monochromatyczny, zwykle malowany farbami z konturami i cieniami, maluje się również emaliami o wzbogaconej barwie kolorów. Taki witraż wymaga kilkukrotnego wypalania, a pomalowane elementy szklane wypełnia się ołowiem. O uroku witraży klasycznych niemalowanych decyduje rysunek, faktura i barwa szkła.

Technika powstawania witraży użytkowych jest równie skomplikowana jak ta od witraży sakralnych, mimo że niejednokrotnie bardziej prosta i przejrzysta. Dobrze jest, że stało się modne przyozdabianie domu tak pracochłonnymi obrazami witrażowymi, warto zatem pokusić się na niejedno takie, mozolnie stworzone, cenne cacko, by pomieszczenie, w którym przebywamy, wzbogaciła sztuka wywodząca się z kultury witrażownictwa.

Jedno jest pewne – z witrażem w domu czujemy się nie tylko przyjemnie ale i bajecznie.

Witraże z Artystycznej Pracowni Witraży – G.Herkt, B. Lliew , Szczecin, ul. Czorsztyńska 59

Pasja, praca, to sukces

www.swarovski.com

Słynne nazwisko – Swarovski – kojarzy się nam jednoznacznie. Wiele pań pośród swoich biżuteryjnych skarbów znajdzie chociaż jeden pierścionek, wisiorek, kolczyki lub naszyjnik ozdobiony kryształkami Swarovskiego. Co takiego mają w sobie te malutkie, precyzyjnie wyszlifowane kryształki, że pobudzają nasze zmysły i pragnienia?!

Historia marki sięga północnych Czech, gdzie w małym miasteczku o dźwięcznej nazwie Bohemia w 1862 roku przychodzi na świat Daniel Swarovski. Ojciec Daniela był rzemieślnikiem specjalizującym się w cięciu szkła, założył też niewielką fabrykę szlifierską. To właśnie tam młody Daniel przechodził swoje pierwsze praktyki w zawodzie, stając się fachowcem i wkrótce słynnym wynalazcą. W 1892 roku Swarovski – syn opatentował pierwszą elektryczną maszynę do cięcia i obróbki szkła kryształowego. Trzy lata później, austriacki szwagier Swarovskiego zaproponował mu wejście w spółkę i sfinansowanie fabryki kryształów w Austrii, Barwy-szkla-2012-Pasja-praca-to-sukcesw Wattens. W tamtych czasach ta miejscowość zapewniała doskonałe warunki hydroelektryczne, które były niezbędne dla opatentowanych przez Daniela procesów szlifowania.

Na początku XX wieku zakład Swarovskiego sukcesywnie się rozbudowywał. Pracując ciągle nad udoskonaleniem techniki szlifowania, Daniel osiągnął niemal perfekcyjne efekty. Tajemnica warsztatu Swarovskiego przetrwała lata i jest ściśle chroniona do dziś. Wkrótce dołączyli do niego jego synowie – Wilhelm, Friedrich i Alfred, których ambicją było stworzenie jubilersko doskonałego kryształu.

W międzyczasie w 1919 roku powstała siostrzana spółka TYROLIT Group, która wykorzystując wynalazek Swarovskiego Barwy-szkla-2012-Pasja-praca-to-sukces-2wyspecjalizowała się w produkcji narzędzi szlifierskich. TYROLIT Group jest jednym z wiodących dostawców innowacyjnych rozwiązań w obróbce metali na świecie. Trzeba dodać, że innowacyjne metody szlifowania kryształów przydały się nie tylko w jubilerstwie, ale sprzyjały też rozwoju unikalnych reflektorów LED, reflektorów drogowych oraz odcisnęły swój znaczny wkład w dziedzinie optyki. Odpowiedzialne za rozwój tych technologii są spółki siostry Swarovskiego: SWAREFLEX oraz SWAROVSKI OPTIK.

W 1920 roku firma Swarovski wkracza z impetem w świat mody. Prosta, smukła, ale i wysublimowana sylwetka ubioru wymagała ozdobnych elementów. Designerki światowej sławy, takie jak Chanel i Schaparelli wykreowały trend na ozdobione kryształkami kreacje. A wszystko za pomocą innowacyjnej metody taśm odzieżowych wysadzanych kryształkami Swarovskiego, opracowanej i opatentowanej przez synów Daniela.

Kolejnym krokiem milowym w produkcji kryształków dla branży modowej było opracowanie przez Manfred’a Swarovskiego (wnuka Daniela) metody “Aurora BoreaBarwy-szkla-2012-Pasja-praca-to-sukces-3lis”. Ta metoda została wynaleziona w 1956 roku specjalnie dla Domu Mody Christian Dior. Polegała ona na pokryciu diamentów od spodu niezauważalną warstwą metalu, dzięki której nabierały one blask tęczy. Od tego czasu minęło sporo lat, a z “Aurory Borealis” sukcesywnie korzystają kolejne pokolenia projektantów.

Wprowadzenie na rynek w 1977 roku sztucznych kamieni pod nazwą “Cubic Zirconia”(cyrkonia) wprowadziło w świat jubilerstwa olbrzymi zamęt. Cyrkonie były doskonałą imitacją diamentów, ich piękno i blask nie ustępowały w niczym tym szlachetnym kamieniom. Od tego czasu każdy przeciętny obywatel mógł sobie pozwolić na “szlachetną podróbkę”, gdyż cenowo były one kilkanaście razy tańsze!

Zwieńczeniem liczącego w 1995 roku 100-letniego dzieła familii Swarovski jest wybudowany nieopodal Wattens Kryształowy Park Rozrywki. Od progu wita nas Barwy-szkla-2012-Pasja-praca-to-sukces-4gigantyczny wodospad o twarzy i krystalicznych oczach, a w środku znajdziemy najwspanialsze dzieła światowych artystów, oczywiście wszystkie ozdobione kryształkami Swarovskiego.

Dzisiaj klan Swarovskich liczy ponad 150 członków rodziny z czterech gałęzi – od trzech synów Daniela i jedna ze strony Wilhelma . Osobą decydującą i nadzwyczaj skromną jest Gernot Langes-Swarovski, który jeszcze do 2003 roku zarządzał firmą, po odejściu zostawiając ją w nienagannej kondycji finansowej. Jedyne co przeszkadzało Gernot, to nieustające spory rodziny, która włada całkowitą kontrolą nad koncernem Swarovskiego łącznie z TYROLIT Group, SWAREFLEX oraz SWAROVSKI OPTIK. Pewne jest jednak to, że “królowie kryształów” nie stronią się od luksusu i do woli korzystają z zysków i rewelacyjnej kondycji finansowej firmy ich pradziadka sięgającej ponad 8 mld euro! Posiadają ogromne rezydencje, własne wyspy, firmowe samoloty i jachty. Młodzi Barwy-szkla-2012-Pasja-praca-to-sukces-5Swarovscy notorycznie goszczą w rubrykach towarzyskich bulwarowych magazynów mody i są bywalcami każdej liczącej się imprezy.

Logo ze szlachetnym łabędziem ma nie tylko światową renomę w produkcji wyrobów jubilerskich. Do dziś pozostaje bezkonkurencyjnym potentatem kryształków, wyrobów kryształopodobnych, narzędzi szlifierskich, lornetek i reflektorów.

Witraż projektowanie i realizacja – Pere Valldeperez

Tłumaczenie: Aleksandra Kuraszkiewicz   Rok wydania: 2001

Barwy-szkla-2012-Projektowanie-i-realizacjaKsiążka stanowi obszerne kompendium wiedzy witrażowniczej – zarówno w zakresie tworzenia witraży, jak i ich renowacji. Przedstawia krok po kroku kolejne etapy pracy nad projektami realizowanymi za pomocą różnych technik, od łączenia ołowiem po zupełnie nowe i mało znane sposoby łączenia silikonem.

Zawiera także wiadomości o materiałach, narzędziach i różnych rodzajach witraży. Odrębna część książki poświęcona jest technikom renowacji starych witraży. Zamiarem autora książki było stworzenie pomocy naukowej, która informuje o historii, materiałach, narzędziach oraz najczęściej stosowanych technikach tworzenia witraży. Lektura jej pozwoli również zrozumieć i pokochać sztukę witrażowników, których dzieła zmieniają oświetlenie i kolor wnętrz, przekształcając je w miejsca magiczne, gdzie odpoczywają zmysły i dusza.

Pierwsza część książki poświęcona jest historii witrażu. Obejmuje najważniejsze osiągnięcia w tej dziedzinie sztuki od jej średniowiecznych początków do czasów współczesnych. Dzięki pracom wybitnych mistrzów możemy obecnie podziwiać ogromną różnorodność techniczną i artystyczną witraży.

W drugiej części znajdują się rozdziały poświęcone materiałom i narzędziom stosowanym przy wykonywaniu witraży. Są tu również opisy szczegółów technicznych, począwszy od narysowania projektu aż do nałożenia patyny. Pomocne będą także ćwiczenia pokazujące krok po kroku proces powstawania różnych rodzajów witraży.

Trzecia część daje czytelnikowi możliwość zapoznania się z podstawowymi etapami renowacji starych witraży. Uzupełnieniem materiału jest słownik. Znajdują się w nim definicje pojęć, które ze względu na swój specjalistyczny charakter nie pojawiły się w tekście. Książkę zamyka obszerna bibliografia, dzięki której można poszerzyć wiedzę   w zakresie wybranego zagadnienia.

Działalność Zakładu Witraży i Mozaik Franca Mayera „Mayer’sche Hof-Kunstanstalt” we Lwowie

Jurij Smirnow

(Lwów)

Swoją obecność w stolicy Galicji bawarska   wytwórnia witraży i mozaik Franca Mayera „Mayer’sche Hof-Kunstanstalt” z Monachium zaznaczyła kilkoma   bardzo prestiżowymi realizacjami.

Założycielem tak popularnej i znanej w Europie, również w Ameryce firmy był absolwentem Monachijskiej Akademii Sztuk Pięknych Joseph Gabrieel Mayer (1808-1883), artysta-malarz i rzeźbiarz. W 1847 roku on zorganizował „Mayer Institute Sztuki Chrześcijańskiej”. W 1860 roku do istniejących już pracowni rzeźby i malarstwa dołączył dział witraży.

Barwy-szkla-2012-Dzialalnosc-Zakladu-Witrazy
Fragment witraża „Św. Michał Archanioł”

W 1862 roku w pracowni witraży rozpoczął   działalność zięć J.G. Mayera utalentowany malarz Franc X. Zettler, który w 1870 roku organizował własny zakład witrażowy. Jego zakład odniósł wiele sukcesów, zaś w 1939 roku znów połączył się z firmą Mayera.

W 1865 roku otworzono pierwszą zagraniczną filię w Londynie, zaś w 1869 roku – w Paryżu. W 1882 roku król bawarski Ludwik II nadał pracowni Mayera zaszczytny tytuł „Königliche Bayerische Hofkunstanstalt für Glasmalerei” czyli „Królewskiego Bawarskiego Instytutu Witraży”. Syn założyciela Franc Borgias Mayer (1848-1926) rozszerzył i podniósł na bardzo wysoki   poziom produkcję witraży i mozaik, otworzył nowe filie, między innymi w Nowym Jorku i w 1892 roku dostał   zaszczytny tytuł „Papieskiego Instytutu Sztuki Chrześcijańskiej’ inaczej „Instytutu Świętego Apostolskiego Tronu”. W drugiej połowie XIX wieku Instytut Franca Mayera wykonał witraże i mozaiki do więcej niż 600 obiektów, w znacznej mierze sakralnych. Wśród nich ponad 50 kościołów w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie i tyleż poza Europą w innych częściach świata. Z czasem powstał charakterystyczny tylko dla tej pracowni właściwy styl, który nazywano „stylem monachijskim”. Ten styl polegał między innymi na wzornictwie na gotyckie witraże między rokiem 1450 a 1500, specjalnie naśladując twórczość Petera Hemmel von Andlau i Hansa Holbeina-seniora. Ogromny wpływ na kształtowanie „stylu monachijskiego” miała stała współpraca Mayera z malarzami wywodzącymi się z kręgu Nazareńczyków i hołdowanie sztuce Prerafaelitów.

Barwy-szkla-2012-Dzialalnosc-Zakladu-Witrazy-2
Fragment witraża „Św. Michał Archanioł”

Do wykonania projektów i kartonów zakład zatrudniał najlepszych artystów-malarzy absolwentów i profesorów Monachijskiej Akademii Sztuk Pięknych. W końcu XIX wieku pracownia Franca Mayera była największym zakładem witraży i mozaik działającą w Niemczech i zatrudniała około 500 pracowników.

We Lwowie firma Franca Mayera była znana z wykonania witraży i mozaik w klasztornym kościele p.w. Najświętszego Serca Jezusa sióstr Franciszkanek Najświętszego Sakramentu, dwunastu witraży w oknach rzymskokatolickiej katedry p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i sześciu witraży do prezbiterium kościoła p.w. Świętej Rodziny ojców Reformatów.

Barwy-szkla-2012-Dzialalnosc-Zakladu-Witrazy-3
Witraż „Św. Melania”

Tradycyjnie uważa się, że zakład „Mayer’sche Hof-Kunstanstalt” wykonał też pierwszy we Lwowie nowoczesny witraż do wielkiego okna w jednej z bocznych kaplic kościoła p.w. Bożego Ciała ojców dominikanów. Jednak studiowanie źródeł archiwalnych udowadnia, że firmą-producentem tego witraża był inny zakład monachijski, mianowicie założona w 1837 roku pracownia witraży króla bawarskiego Ludwika I „Königliche Glasmalereianstalt”. Ten witraż stał się sygnałem do zainteresowania we Lwowie witrażami i odrodzenia sztuki witrażowej w stolicy Galicji. Witraż w 1844 roku ofiarowała hrabina Henrykowa Dzieduszycka ku pamięci swego zmarłego małżonka. Ona wybrała również firmę-producenta i zamówiła jej wykonanie projektu, kartonów wykonawczych i samego witraża w szkle.

W 1852 roku krajoznawca i artysta, malarz Felician Łobeski podał pierwszy opis tego witraża. Jest to bardzo cenna informacja, ponieważ witraż nie przetrwał do naszych czasów w pierwotnym swym wykonaniu. F. Łobeski pisze: „ Jako do malowideł kościelnych, należy tu (w kościele Bożego Ciała) nareszcie piękny utwór malarskiego kunsztu, a tym jest okno kolorowe w kaplicy p.w. św. Wincentego z Ferrary fundacji hrabiny Henrykowej Dzieduszyckiej, sprowadzone ze słynnej fabryki króla bawarskiego jak dar pobożny oraz na pamiątkę po zgonie ś.p. jej męża. Okno to ujęte w szerokie zwierciadlane ramy przedstawia deseń z rozmaitych, żywych, lecz o jeden ton zniżonych pełnych harmonii kolorów. Trzy wielkie koła, z których dwa włożone w gwiazdę. W środkowym zaś umieszczony herb familijny zapełniający jego przestrzeń; dookoła biegnie szlak z arabesek ze szkieł kolorowych. W historii sztuki witrażownictwo zasięga niepamiętnych czasów. Dziś ten rodzaj sztuki na nowo się ocuca.”

Barwy-szkla-2012-Dzialalnosc-Zakladu-Witrazy-4
Witraż „Wniebowzięcie NMP”

Jednak jakość wykonania witraża nie była na najwyższym poziomie i dwadzieścia pięć lat później krajowy konserwator Stanisław Kunasiewicz nie tylko ocenił niewysoko jakość tego konkretnego witraża, ale w ogóle wątpił co do możliwości technicznych sztuki witrażowej. W przewodniku po kościele p.w. Bożego Ciała on pisał: „… zaraz za amboną w kaplicy św. Wincentego z Ferrary promieniuje pięknością okno barwne, wyrób fabryki króla bawarskiego, a dar hrabiny Henrykowej Dzieduszyckiej… Dziś zagranica zajęła się wyrobem podobnych oszkleń kościelnych okien; arcydzieła to malarstwa w efekcie, ale w trwałość ich trudno mi uwierzyć, przekonawszy się, że dar hrabiny Dzieduszyckiej Henrykowej już w roku 1871 szybkiej domagał się restauracji, która też staraniem ks. Dałmacego Ufryjewicza w tymże samym roku dokonaną została. Dziś okno to ujęte w dębowe ramy promienieje znowu deseniem z rozmaitych, pełnych harmonii kolorów. Trzy wielkie koła zapełniają jego przestrzeń, a w środku zamieszczono herb familijny, który tak opisuje kronikarz rodzinny (Maurycy hr. Dzieduszycki): „Nam jest właściwy herb Sas, przedstawiający na tarczy w polu błękitnym zloty księżyc po nowiu rogami w górę zwrócony, nad każdym z tychże złotą gwiazdę o sześciu granach, a od środka swej wklęsłości strzałę żeleźcem w górę wyniesioną mający. Nad tarczą zaś hełm z koroną, którą ocienia pawi ogon strzałą od lewej strony w prawą przeszyty.” Na oknie zaś w kaplicy św. Wincentego z Ferrary widzimy zloty księżyc z rogami i gwiazdy o sześciu granach i strzałę żeleźcem w górę zwróconą; nie masz jednakże hełmu, koronę tylko samą o dziewięciu gałkach zamieszczono nad tarczą, a nad koroną orła trzymającego w swych szponach czwartą i szóstą gałkę.”

Do naszych dni nie zachował się właśnie herb rodzinny Sas, najważniejsza, centralna część witraża. Górny i dolny medaliony odpowiadają opisą XIX-wiecznych historyków. Otóż, każdy z trzech wielkich medalionów umieszczonych w polu witraża jest wypełniony precyzyjnie namalowanym w technice grisaille deseniem geometrycznym. Część centralną złożono ze szkieł w kolorze rubinowym, zaś bordiurę każdego medalionu wykonano w kolorze jaskrawożółtym. Całość witraża obiega szeroka bordiura z rysunkiem geometrycznym również w kolorach rubinowym i jaskrawożółtym.

W 1923 r. znany historyk sztuki kościelnej ks. prof. Władysław Żyła wysłowił negatywne zdanie co do tego witraża z innego punktu widzenia. Uważał, że witraż hrabiny Dzieduszyckiej zupełnie zaciemnił kaplicę i w kościele barokowym był po prostu nie na miejscu. Ostrzegał również przed wstawieniem witraży w inne okna świątyni: „ Można też sobie wyobrazić, coby to było za horrendum, gdyby ktoś, jak to dziś bywa, zechciał okna przyozdobić witrażami. Wnętrze jasne i pogodne zeszpeconeby zostało w okrutny i najnierozumniejszy sposób.” Jednak i to zdanie ks.-profesora nie było przyjęte do uwagi i w 1979 roku wstawiono nowe witraże w dwa wielkie okna kaplic bocznych, również w koliste okno na chórze muzycznym. Są to witraże geometryczne, jeden w kolorach niebieskim i białym, zaś drugi- czerwonym i żółtym.

Pierwszym znanym we Lwowie dziełem zakładu „Mayer’sche Königliche Hof-Kunstanstalt” były dwa witraże w kaplicy Chrystusa Ukrzyżowanego katedry rzymskokatolickiej, ufunduwane w 1880 roku przez Antoniego i Genowefę Siebierów. W 1897 roku do dwu kolistych okien w kaplicach św. Antoniego i Matki Boskiej Częstochowskiej tejże katedry „Mayer’sche Hof-Kunstanstalt” wykonał witraże „Matka Boska Loretańska” i „Święty Antoni pustelnik”. W latach 1895-1897 pracownia Franca Mayera wykonała też osiem witraży w okna prezbiterium i chóru muzycznego katedry.

Barwy-szkla-2012-Dzialalnosc-Zakladu-Witrazy-5
Witraż w kościele p.w. Najświętszego Serca Jezusa

Było to jedno z najważniejszych poczynań w sprawie restauracji i regotyzacji świątyni metropolitalnej przeprowadzonych pod kierownictwem architekta Michała Kowalczuka pod patronatem biskupa Jana Puzyny.

Barwy-szkla-2012-Dzialalnosc-Zakladu-Witrazy-6
Centralny fragment witraża „Kazimierz Wielki fundator Katedry Łacińskiej”

Do znaczenia symbolu urosło we Lwowie budownictwo i ozdobienie klasztoru i kościoła sióstr franciszkanek Najświętszego Sakramentu. „Była to pierwsza publiczna świątynia łacińska wznoszona we Lwowie od czasu, gdy pod koniec w. XVIII, w ramach tzw. reform józefińskich, zsekularyzowano kilka kościołów i skasowano liczne klasztory. Kościół i klasztor były więc postrzegane jako znak odrodzenia kościoła i życia monastycznego w Galicji.” (P. Krasny). Na powstanie wspaniałego zespołu architektonicznego i stylowego wyposażenia kościoła p.w. Najświętszego Serca Jezusa złożyło się kilka czynności. Wśród nich ambicję i gorąca pobożność przełożonej matki Marii od Krzyża Morawskiej, talent i europejskie horyzonty architekta-projektanta prof. Juliana Zachariewicza, zaangażowanie licznych przedstawicieli arystokracji galicyjskiej, mianowicie hrabiny Alfonsyny Dzieduszyckiej i jej małżonka Włodzimierza Dzieduszyckiego, marszałka Sejmu Galicyjskiego, Marii z ks. Sanguszków hrabiny Potockiej, hrabiny Jadwigi Rozwadowskiej, hrabiny Izabeli Romanowej Potockiej, hrabiny Zofii Wilhelmowej Siemieńskiej, księżnej Jabłonowskiej, hrabia Józefa Dzieduszyckiego, księcia Radziwiłła, hrabiny Marii z Rzewuskich Stadnickiej, księżny Adamowej Sapieżyny, etc. Honorowy patronat nad budową kościoła i klasztoru objęły arcyksiężniczka austriacka Maria Teresa i arcybiskup lwowski Seweryn Morawski. W rezultacie powstała budowla wysokiej klasy artystycznej, prezentująca poziom ówczesnej architektury europejskiej, o której prof. Jan Ostrowski, dyrektor zamku-muzeum na Wawelu powiedział: „Dziełom obcych architektów dorównuje znakomicie skomponowany, charakteryzujący się jednocześnie wysokim poziomem wykonania zespół kościoła i klasztoru Franciszkanek Najświętszego Sakramentu.” Niemal po środku niewielkiej świątyni   zbudowano okazały ołtarz główny z tronem eucharystycznym i przegrodą chórową fundacji księżnej Lichtenstein, wykonany z marmuru i alabastru. Za ołtarzem w prezbiterium zbudowano pięć wysokich okien o wymiarach 4 m. wysokości i 1,2 m. szerokości, zamkniętych półkoliście. W nawie znajdowały się dwa niewielkie okna wychodzące do kaplic bocznych. Nad chórem muzycznym znajdowało się niewielkie okno koliste. Taki układ okien spowodował, że w nawie stale panował półmrok, co sprzyjało skupieniu wiernych podczas modlitwy. Zrezygnowano z ozdobienia świątyni figuralnymi malowidłami ściennymi i obrazami olejnymi. W takiej sytuacji na znaczeniu nabrały witraże figuralne w prezbiterium i nad chórem muzycznym, które obok ołtarza głównego były najważniejszym elementem artystycznego ozdobienia świątyni. Fasadę kościoła ozdobiono dwoma kompozycjami mozaikowymi umieszczonymi nad portalem wejścia głównego. Przedstawiono na nich półpostać Chrystusa Błogosławiącego z hierogramem ICXC i monstrancję adorowaną dwoma aniołkami. Były to pierwsze mozaiki wykonane dla ozdobienia budowli lwowskich. Jeszcze podczas opracowania planów budowy kościoła i klasztoru architekt Julian Zachariewicz przewidywał ozdobienie świątyni mozaikami i witrażami. Jednak w swoim artykule w czasopiśmie „Dźwignia” napisał: „Malowidła w szkle (czyli witraże) do okien nie mogą być wykonane w kraju (czyli Galicji)”. Według historyka sztuki Jurija Biriulowa „…profesor osobiście brał udział w opracowywaniu pierwszych szkiców witraży.” Wiadomo, że profesor   Zachariewicz był pionierem wprowadzenia witraży w ozdobienie budowli lwowskich. Jest znany również fakt, że był on zwolennikiem wyrobów tyrolskiego zakładu „Tiroler Glasmalerei und Mosaik-Anstalt” z Innsbrucku. Ale przy wyborze fabryki producenta witraży i mozaik decydował nie on, a prawdopodobnie, przełożona zgromadzenia matka Maria Morawska.   Przebywając w Monachium ona osobiście odwiedziła zakład Franca Mayera „Mayer’sche Hof-Kunstanstalt” i złożyła zamówienie. Zespół składał się z trzech figuralnych witraży w dużych oknach prezbiterium, figuralnego witraża w kolistym oknie nad chórem muzycznym, dwóch witraży z gomółek w bocznych oknach prezbiterium, również z gomółek w dwóch mniejszych oknach nawy głównej, witraża kolistego w kaplicy klasztornej, oszklenia artystycznego trzech drzwi wejściowych do świątyni i okien w kaplicy św. Józefata Kuncewicza. Znane są nazwiska ofiarodawców witraży. Prawdopodobnie decydowali oni również o treści witraży, wyborze postaci świętych, umieszczeniu napisów fundacyjnych i herbów rodowych. Trzy najważniejsze zdobiące absydę witraże zostały ufundowane przez Aleksandrę Hausnerową (z przedstawieniem Najświętszego Serca Pana Jezusa), hrabinę Zofię Siemieńską (z przedstawieniem św. Melanii) i księżnę. Jadwigę Klementynę z Sanguszków Sapieżynę (z przedstawieniem św. Michała Archanioła). Witraż w kolistym oknie w ścianie frontowej kościoła, ukazujący Matkę Boską Niepokalaną, sfinansowały dwie siostry hrabina Maria Stadnicka i Ernestyna Mieleniewska. Środki na pozostałe witraże przekazały hrabina Maria Alfredowa Potocka, ks. Roman Sanguszko i hrabia Mniszek. Oszklenie drzwi wejściowych sfinansowały hr. Alfonsyna i Włodzimierz Dzieduszyccy.

Wszystkie trzy witraże figuralne prezbiterium mają podobny do siebie układ i gamę kolorową. Część centralną każdego z nich zajmuje postać świętego   ustawiona na zielonym tle, w rozbudowanym obramieniu architektonicznym w formie kapliczek arkadowych. Kapliczki zamknięto półkoliście i zwieńczono wysokimi, wysmukłymi gotyckimi pinaklami, po siedem w każdym z witraży. Pinakle umieszczono w tle niebieskim, wypełniając nimi całą górną część okna. Postacie świętych flankowano stylizowanymi kolumnami z głowicami. Część dolną każdego z witraży zajmują herby fundatorów i napisy fundacyjne umieszczone w tle szkieł bezbarwnych. Każde okno obiega bordiura złożona z silnie stylizowanych liści i kwiatów w kolorach czerwonym, zielonym, niebieskim i jasnożółtym.

Barwy-szkla-2012-Dzialalnosc-Zakladu-Witrazy-7
Fragment witraż w kościele p.w. Najświętszego Serca Jezusa z herbem hr. Siemieńskich

W centralnym oknie znajduje się przedstawienie Najświętszego Serca Pana Jezusa. Właśnie pod tym wezwaniem poświęcono kościół sióstr franciszkanek. Przedstawienie postaci Chrystusa jest tradycyjne w symbolach, również w kolorystycznej gamie. Dookoła głowy Zbawiciela nimb z równoramiennym czerwonym krzyżem. Na piersi – gorejące serce. Prawą ręką Chrystus błogosławi, zaś lewą, przebitą gwoździem wskazuje przed siebie. Szaty jego są w kolorach białym, czerwonym i zielonym. Pod przedstawieniem Najświętszego Serca Pana Jezusa widnieje napis: „O mój Jezu Miłosierdzia”. W dolnej części witraża w medalionie przedstawiono narzędzia Męki Pańskiej, mianowicie krzyż, wieniec cierniowy oraz spis. Obok trzy stylizowane gwiazdy. Medalion ujęto w bordiurę kwadratową z rozetami i stylizowanymi liśćmi. Na dole napis fundacyjny: „Matka na intencję córki”. Warto przypomnieć, że ten witraż ufundowała Aleksandra Hausnerowa.

W oknie po prawej stronie prezbiterium znajduje się witraż z przedstawieniem świętego Michała Archanioła, obrońcy ludu Bożego. Archanioła przedstawiono w srebrzystej zbroi, z ognistym mieczem w prawej ręce, z niebieskim nimbem dookoła głowy i w czerwonym płaszczu. Niżej znajduje się napis „Święty Michał” i medalion otoczony bordiurą i ornamentem identycznym jak w witrażu Najświętszego Serca Pana Jezusa. W medalionie umieszczono herby ofiarodawców „Pogoń” i „Lis”, a jeszcze niżej napis: „Ofiarowała xiężna Adamowa Sapieżyna prosząc o błogosławieństwo dla dzieci”.

Barwy-szkla-2012-Dzialalnosc-Zakladu-Witrazy-8
Górna część witraża „Kazimierz Wielki fundator Katedry Łacińskiej”

Trzeci witraż znajduje się w oknie po lewej stronie prezbiterium. W centralnej części tego witraża przedstawiono postać św. Melanii. Napis u dołu objaśnia, że darczyńca hrabina Zofia Siemieńska ufundowała ten witraż ku wspomnieniu zmarłej córki

Melanii. Dookoła głowy święta ma aureolę w kolorze czerwonym, ubrana w brązowy habit zakonny, do piersi przytula krzyż. Św. Melania jest pogrążona w zadumę     i modlitwę do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Postać jej z pochyloną głową jest obrócona lekko w lewo w stronę centralnego okna. Niżej znajduje się napis „Święta Melania” wykonany czcionką romańską, jak i wszystkie inne napisy na witrażach w prezbiterium. W części dolnej okna w medalionie umieszczono herb złożony hrabiów Siemieńskich (Dąbrowa odm.), otoczony bordiurą z portrecikami dzieci w tondach (chłopca i dziewczynki). Pod nimi napis fundacyjny: „Hrabina   Zofia Siemieńska ku wspomnieniu zmarłej córki Melanii”.

Jeszcze dwa okna w prezbiterium ozdobiono witrażami z gomółek w kolorze biało-żółtawym z bordiurą dookoła brzegu okna złożonej ze stylizowanych liści i kwiatów, przypominającą bordiurę na witrażach figuralnych. Takie same witraże gomółkowe wstawiono w dwa mniejsze okna w nawie głównej. W oknie ściany frontowej nad chórem muzycznym znajduje się witraż kolisty   o średnicy 1,6 metra. Jest to przedstawienie Matki Boskiej Niepokalanej. Ujęta frontalnie postać Matki Boskiej zajmuje centralną część witraża, jest umieszczona w obłokach na półksiężycu, z głową lekko pochyloną w lewo, z rękami złożonymi na piersi do modlitwy. Dookoła głowy złoty nimb i diadema z pereł. Prawie cała jej postać jest otulona niebieskim płaszczem. W obłokach cztery uskrzydlone główki adorujących aniołków. Postać Matki Boskiej statyczna, umieszczona w tle jaskrawożółtych promieni słonecznych. Najważniejsze akcenty barwne witraża stanowią właśnie kolory płaszcza Madonny i promieni słonecznych. Dookoła centralnej kompozycji umieszczono bordiurę ornamentalną, złożoną ze stylizowanych liści i elementów geometrycznych. Wyróżniają się granatowe rozety, żółte kwadraty i zielone łodygi z liśćmi. W części dolnej bordiury znajdują się cztery herby (Szreniawa, Topacz i Krzywda (dwukrotnie) i napis fundacyjny: „Zbaw Panie sługi twoje. Ofiara dwóch sióstr Rzewuskich Marii hr. Studnickiej i Ernestyny Mieleniewskiej”.

Artystyczne oszklenie trzech drzwi wejściowych wykonano ze szkła ciętego w romby i sześcioboki łączone ołowiem. Kolorystyczna gama bardzo łagodna: romby w kolorze żółtym, sześcioboki – jasnozielone i jasnoniebieskie. W górnej części drzwi centralnych zamkniętych półkoliście znajduje się napis fundacyjny wykonany również w technice witrażowej: „Włodzimierzowie Dzieduszyccy z prośbą o modlitwę za swe dzieci”. Napis podkreślono dwoma wąskimi otoczkami w kolorach czerwonym i granatowym.

Wszystkie witraże w kościele p.w. Najświętszego Serca Jezusowego sióstr franciszkanek wykonano na bardzo wysokim poziomie technologicznym. Warsztatowa jakość produkcji pracowni Franca Mayera, jednego z najlepszych zakładów europejskich i światowych, nie budzi żadnej wątpliwości. Dzięki zamówieniu w tak renomowanej pracowni, Lwów posiada zespół witraży naprawdę wysokiej klasy artystycznej. Jednak można zauważyć, że kartony wykonano nie według oryginalnych projekttów artystów-malarzy, lecz według katalogów-wzorników zakładowych. Określone z góry przez zamawiającego katalogowe przedstawienia świętych     w fabryce-producencie komponowano również z katalogowymi ornamentami bordiur lub detalem architektonicznym. Dlatego podobne do siebie kompozycje można spotkać w różnych krajach i miejscowościach. Do skomponowanych w ten sposób witraży dodawano według życzenia zamawiającego herby ofiarodawców, napisy fundacyjne, lub inne elementy oryginalne. Tak skomponowane witraże wyglądają naprawdę pięknie, ale jakoś sucho, standardowo, bez polotu myśli twórczej, „akademicko”. W trzech witrażach w prezbiterium kościoła franciszkanek zauważalna jest podkreślona statyczność postaci świętych i symetryczność detalu dekoracyjnego, co jeszcze bardziej podkreśla tę „akademiczność”. Odczuwa się jednak w całości rękę biegłego majstra zawodowego, również finezyjna elegancja i wystudiowana precyzyjność.

Jest jeszcze jedno ciekawe zagadnienie związane z zespołem witraży kościoła franciszkanek. Jak zauważyła historyk sztuki Rostisława Grymaluk „…rysunkiem, sposobem komponowania kolorowych płaszczyzn szkła, ornamentem i gamą kolorystyczną, trzy witraże w prezbiterium różnią się od witraża w oknie kolistym nad chórem muzycznym”. Z drugiej strony, główki aniołów na tymże witrażu są bardzo podobne do główek aniołów na medalionie mozaikowym, umieszczonym w tympanonie portalu. Można z wielką pewnością przypuszczać, że mozaiki i witraż w oknie kolistym są produkcją jednej pracowni, zaś zespół witraży w prezbiterium – innej.

Barwy-szkla-2012-Dzialalnosc-Zakladu-Witrazy-9
Witraż w katedrze rzymskokatolickiej przedstawiający „Matkę Bożą z Loretto”

R. Grymaluk nie odnalazła w archiwum zakładu „Mayer`sche Hof- Kunstanstalt” w Monachium zamówień lub rysunków na wykonanie witraży kościoła Najświętszego Serca Jezusowego we Lwowie. Nie ma również żadnej sygnatury zakładu-producenta na samych witrażach. Można jednak przypuszczać, że mozaikę i witraż kolisty na zamówienie matki Marii Morawskiej zrobiono w Monachium, zaś witraże w prezbiterium i w kaplicy św. Józefata Kuncewicza w preferowanej przez architekta Juliana Zachariewicza „Tiroler Glasmalerei und Mosaik Anstalt” w Innsbrucku. Za takie traktowanie przemawia ich podobieństwo w sposobie komponowania i w kolorystyce do innych witraży tejże firmy znajdujących się we Lwowie i w większości wykonanych również na zamówienie Juliana Zachariewicza. Podtwierdzeniem tego przypuszczenia jest też odnaleziony przez autora zapis w katalogu firmy „Tiroler Glasmalerei und Mosaik Anstalt”, który świadczy, że w 1889 roku zakład tyrolski wykonał witraże dla nowego kościoła we Lwowie („für eine neue kirche in Lemberg”). Wiadomo, że w tym roku nie budowano we Lwowie żadnych nowych świątyń, tylko kościół Najświętszego Serca Jezusowego. Otóż, zapis w katalogu jednoznacznie określa udział „Tiroler Glasmalerei …” w produkcji witraży do tego kościoła lwowskiego, jednak nie precyzuje innych konkretów zamówienia.

W końcu XIX wieku monachijska pracownia Franca Mayera wykonała dla Lwowa jeszcze kilka zamówień. W 1897 roku „Mayer’sche Königliche Hof-Kunstanstalt” dostała zamówienie od zakonu ojców Reformatów, którzy budowali nową świątynię i klasztor przy ul. Janowskiej. W tymże roku wykonano i zmontowano w prezbiterium koscioła sześć witraży figuralnych. Były to witraże z przedstawieniami św. Franciszka, św. Ludwika, św. Eleżbiety, św. Piotra z Alkantary, św. Klary i św. Antoniego Padewskiego. Po II wojnie światowe w kościele urządzono punkt poborowy, a później klub fabryczny. Wszystkie witraże zniszczono, również jak i inne wyposażenie i ozdobienie świątyni. Dlatego niestety nie jest możliwe podanie ich dokładnego opisu.

Barwy-szkla-2012-Dzialalnosc-Zakladu-Witrazy-10
Witraż w kościele p.w. Najświętszego Serca Jezusa „Matka Boża Niepokalana”

Jeszcze jedną realizacja pracowni Franca Mayera przeznaczoną dla Lwowa był zespół witraży kościoła ojców Zmartwychwstańców przy ul. Piekarskiej 45. Prawie detektywistyczną historię opisał krakowski historyk sztuki Andrzej Betlej. Otóż, w 1891 roku ks. Paweł Smolikowski zamówił w monachijskiej firmie sześć witraży figuralnych. W archiwach monachijskich A. Betlej odnalazł listy księdza P. Smolikowskiego, również listy i rachunki wysłane z Monachium do Lwowa, „…a także projekt witraża z r. 1891, przedstawiającego św. Kazimierza, sygnowany przez witrażystę Franca Schmitza, pracującego w Kolonii i Berlinie. Witraż ten, a także inne o podobnej kompozycji znajdują się teraz w rzymskim kościele Zgromadzenia Ojców Zmartwychwstańców. Z korespondencji zdaje się jednak wynikać, że pierwotnie były one przeznaczone dla kościoła we Lwowie. Wskazuje na to przynależność wspomnianych wyżej dokumentów do teki pochodzącej z archiwum klasztornego we Lwowie, a ponadto list „Mayer’sche Königliche Hof-Kunstanstalt” z 4.IX.1891 roku, który zawiera wzmiankę o przenoszeniu witraży i dostosowaniu ich do okien o większych rozmiarach.” Na tym skończył się prawie dwudziestoletni okres współpracy firmy „Mayer’sche Königliche Hof-Kunstanstalt” z Monachium ze Lwowem i Galicją Wschodnią. Do naszych czasów zachowały się wysokiej klasy artystycznej zespoły witraży lwowskiej katedry rzymskokatolickiej i kościoła p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa sióstr franciszkanek Najświętszego Sakramentu.

Józef Mehoffer jako malarz i dekorator (cz.2)

Eligiusz Niewiadomski

Tygodnik Illustrowany Nr 46 14 listopada 1908 rok

„ Wszystko nam dałeś, co dać mogłeś, Panie”… nie poskąpiłeś nawet najwyższych darów nieba – geniuszów. Ale, zamiast ocenić godnie Twą łaskę i szczodrobliwość, jako bydlęta nierozumne depcą bezcenne klejnoty, tako i my depcemy dary Twoje – Proroki nasze.

Wyspiański umarł.

Wyprawiono mu królewski pogrzeb. Huczały dzwony Zygmuntowskie, i karawan uginał się pod ciężarem wieńców. Kirem żałoby okrył się gród podwawelski, a lica delegatów powlókł należny chwili, uroczysty   smętek, przez który jednak przeświecała zasłużona   duma, że oto my chowamy męża tej miary… Że on   wyszedł z pośród nas … My! … nas!…

I pisma zamieściły podobizny i nekrologi całą powódź artykułów okolicznościowych. A w modnych salonach zrobił się gwar i szczebiot niezwykły, bo na jałowe pytle poszło nowe mlewo…

No więc o co chodzi? Gdzie tragedya!?

O, nie w tem, że umarł Wyspiański! Bo z za grobu będzie głośniej mówił, niż za życia. Ale tragedya w tem, że dzwony huczały obłudnie, i obłudą był ten smętek majestatyczny i te łzy… Łzy lano na mogile tego, któremu za życia nie dano pracy, jakiej łaknął!

Była harfa olbrzymia, co prosiła się jego ręki, bo tylko jego ręce zdolne były poruszyć jej struny i dać im taką moc, że i od dźwiękówby nieba pękały…

I on – Wyspiański – wyciągał do tej harfy płonące dłonie, ale Blaks-cham odtrącił je i harfę potrzaskał…

Cóż to za nowa bajeczka?

Nie bajeczka i nie nowa. Przypomnijcie historyę malowania Jasnej Góry j Wawelu.

Wspominam o niej, bo zdaje mi się, że, mimo te gorzkie żale nad mogiłą – Wyspiańskiego, nie zdajemy sobie sprawy z jednej rzeczy zasadniczej.

Oto z tej, że mieliśmy dotąd dwóch malarzy – dekoratorów bardzo różnych, ale obu w wielkim stylu, artystów wszechświatowej miary. Jeden z nich odszedł i zabrał ze sobą tę sztukę, którą żywi wzgardzili. Pozostał drugi zdaje się również nam niepotrzebny – Józef Mehoffer. Jemu chcemy poświęcić te karty.

Roku 1894 rozstrzygano we Fryburgu międzynarodowy konkurs na witraże dla starej późnogotyckiej katedry fryburskiej. W konkursie tym brało udział około czterdziestu artystów różnych narodowości. Pierwszą nagrodę przyznano pracom, których autorem okazał się Józef Mehoffer, mało znany wówczas młody dwudziestokilkoletni artysta.

Dzięki temu konkursowi Fryburg pozyskał szereg witrażów, jakimi się nie może poszczycić żadne inne miasto europejskie, a artysta polski zdobył pracę, której „ojczyzna” dać mu nie umiała.

Nie każdemu wiadomo, że witraż stanowi specyalny odłam sztuki dekoracyjnej, odłam, gdzie nie wystarcza guścik, ani nawet głębszy talent dekoracyjny, ale wymaganą jest poważna wiedza techniczna i doświadczenie.

Kto chce studyować i rozumieć witraże, musi zwrócić się do epoki, która je wydała, do epoki największej może od czasów helleńskich kultury estetycznej, do wieków średnich.

Witraż powstał i rozwinął się w związku z architekturą. Okna katedr romańskich i gotyckich należało oszklić. A że szkło umiano wyrabiać tylko w bardzo małych kawałkach, oczywiście kawałki te wypadło spoić. Spajano je zatem ołowiem, który tworzy niejaką ciemną grubą na palec ramę dookoła każdej płytki. Jednocześnie zrozumiano, że zamiast szkieł bezbarwnych można użyć barwionych i że, zamiast chaotycznej mozaiki barwnych płytek, można je wykrawać i układać w ten sposób, aby tworzyły powierzchnię, skomponowaną w sensie dekoracyjnym.

Ale kompozycya nie była rzeczą łatwą. Nie tylko dlatego, że szkło twarde trudno było krajać przy pomocy rozpalonego żelaza, ale i dla innych względów.

Powierzchnia okien była ogromną już w XII wieku i zwiększała się w miarę postępu epoki. Przy tem te ogromne wielometrowe powierzchnie były oddalone bardzo znacznie od oka na 10, 15 i 20 metrów. Otóż rzecz w tern, że jeden i ten sam witraż z tej odległości wygląda wcale inaczej, aniżeli zblizka. Jedne kolory giną, inne zmieniają się do niepoznania, podobnie i kształty.

Największą trudność stanowi tu zjawisko tak

zwanego promieniowania. Światło, przechodząc przez daną płytkę, ma własność rozpraszania jej barwy na płytki zwykle sąsiednie i zabarwiania ich odpowiednio, przyczem samo zmienia i ton i kształt. Nadto każdy   kolor ma inny stopień promieniowa i powoduje bardzo różne zjawiska optyczne, z któremi koniecznie kompozytor musi się liczyć, i nie tylko liczyć, ale je opanować i wyzyskać, t. j. nagiąć do nowych celów. Dzięki promieniowaniu np. niebieskiej barwy (które jest najsilniejszem) sąsiednia czerwona może się zamienić w ciemnofioletową, albo nawet zgoła czarną, żółta stanie się zieloną, biała – szaro-niebieską, ciemne kontury mogą być roztopione, grube na centymetr kreski niekiedy giną zupełnie, na odległości 20 metrów oko nie będzie ich podejrzywać i t. d.

Barwy-szkla-2012-Jozef-Mehoffer-2-5
Witraż „Fryburg kościelny” .Współczesne zdjęcie.

Ujemne skutki promieniowania do pewnego stopnia neutralizuje ołów. Bez niego forma byłaby chaotyczna, rozpierzchnięta, wszystkoby się zlewało w bezkształtne kolorowę masy. Ołów swym grubym konturem ujmuje ją, wiąże, daje kształtom siłę i wyrazistość. Zrozumieli to dobrze twórcy witrażów średniowiecznych i znakomicie umieli się tym środkiem posługiwać dla celów kompozycyjnych.

To jednakże nie wystarczało. Należało wiedzieć jeszcze, jakie barwy można umieszczać obok siebie, jakie jest maximum powierzchni dla każdej barwy, jak neutralizować działanie promieniowania i t. p.

Niepodobna nam tu wykazywać na przykładach, do jak dowcipnych sposobów uciekano się w walce z promieniowaniem. Nie rozstrzygał o tem oczywiście geniusz osobisty malarzy, ale ten olbrzymi, gromadzony w ciągu wieków i przechodzący z pokolenia na pokolenie zasób doświadczenia.

Rozumie się, już w wiekach średnich witraż przeszedł całą ewolucyę, prosty i jasny w. XIII- w w. XV staje się mniej szeroko traktowany, ale niesłychanie bogaty w skutek rozwoju techniki. Szkła otrzymują nowe i niezmiernie piękne odcienia, ale użycie ich jest mniej doskonałe, kompozycya mniej szeroką. Prawa optyki i promieniowania zapoznane, pewne nadużycie cieniowania, które szkodzi przejrzystości szkieł, wreszcie rysunek prześliczny, ale za mało przystosowany do odległości i dekoracyjnego efektu witrażu. Przepiękne zblizka – z odległości tracą niezmiernie wiele. Zresztą nie można tego uogólniać.

Naprawdę śmierć sztuce witrażów niesie późne Odrodzenie. Olśnieni doskonałością malarstwa włoskiego, artyści zarzucają dawne tradycye, unikają ołowiu, w którym widzą zło konieczne, bo nie znaleźli czarnych konturów w obrazach mistrzów włoskich XVI w., których prace poprostu i ordynarnie kopiują, z cieniami, perspektywą etc., malując przezroczystemi farbami na płytach szkła białego przejrzystego.

Sztuka umiera, bo utraciła zasadnicze swe podstawy, dekoracyjny punkt wyjścia i wyzyskanie materyału. Odradzać się zaczyna dopiero w końcu XIX w.

Kiedy Mehoffer wystąpił z projektami witrażów na konkursie fryburskim, miał już za sobą wieloletnie i gruntowne studya w tym kierunku. Zaczął je, kiedy, korzystając z restauracyi kościoła Maryackiego, na rusztowaniu kopiował stary średniowieczny witraż za wielkim ołtarzem. Potem podczas swoich wyjazdów do Francyi (która jest ojczyzną witraży) w podobny sposób studyował bezcenne stare szkła Rouen, Amiens, Paryża, wreszcie Strassburga, malował je, przywoził z sobą całe stosy notatek i kopii. Zresztą studyował średniowieczną sztukę dekoracyjną, gdzie tylko miał po temu sposobność: we Włoszech, w Czechach i krajach korony austryackiej. .

Podobne studya w rękach talentu miernego mogą doprowadzić w najlepszym razie do mniej lub więcej udatnych kopii, czy kompilacyi średniowiecza. Tymczasem witraże Mehoffera zdradzają artystę samodzielnego i nawskroś współczesnego.

Jego studya przygotowawcze dały mu tylko ogromne odczucie, zrozumienie szkieł średniowiecznych – wniknięcie w istotę stylu. Nie stylu tej lub owej epoki, ale stylu wogóle, t. j. doskonałego zrozumienia wymagań materyału, oraz potrzeby, jakiej witraż zadośćczyni.

Dały mu, słowem, silną podstawę,

Ale na tej podstawie wsparł się artysta, obdarzony niezwykłą inteligencyą i nadzwyczajnym – fenomenalnym – talentem dekoracyjnym.

Barwy-szkla-2012-Jozef-Mehoffer-2-6
Fragment witraża „Najświętszy Sakrament” .Współczesne zdjęcie.

Wzruszenie poprostu mnie ogarnia, ile razy   patrzę na tę cudowną – giętką, a żywą linię Mehoffera: genialne wyzyskanie ołowiu, jako środka ujęcia formy. Ktokolwiek sam nie próbował witrażu, nie pojmie nigdy, w jak szczególny sposób kojarzy Mehoffer uproszczony z konieczności kształt każdej płytki, z takim wdziękiem     i takiem wyrafinowaniem linii, na jakie się zdobyć mogła tylko sztuka współczesna. Ile dowcipu np. w rysunku drzewa, w powiązaniu jego konarów, gałęzi, partyi liści. Tak samo dowcipnie i wytwornie rozwiązuje ta linia kształt ludzki, draperyę sfałdowaną, motywy architektoniczne i t. d. Albo kwiaty, które Mehoffer tak zna, tak kocha i tak chętnie wprowadza do swych kompozycyi.

U żadnego z artystów – dekoratorów współczesnych nie spotykamy tego przepychu i subtelności linii. Staramy się śledzić pilnie ruch sztuki europejskiej, przeglądamy skrupulatnie setki wydawnictw, jej poświęconych. Wszystko, cośmy widzieli w szkłach lub kartonach – jest poprostu dzieciństwem wobec pomnikowych dzieł Mehoffera w zakresie witrażu.

Oceniono to na terenie europejskim. Kartony Mehoffera, wystawione w Paryżu, przyniosły mu najwyższą oznakę honorową – medal złoty, a wystawione we Florencyi, paręset podpisów artystów włoskich, będących wyrazem uznania dla jego pracy.

A u nas?

U nas ks. prałat Nowowiejski tak pisze w liście do artysty:

„Obcinanie twarzy i nosów (w skutek zaniedbania architektury) haniebnie wychodzi i że myślę, że   samo tylko składanie maleńkich szkieł kolorowych daleko więcej utrudnia zadanie artysty, tworzącego   obraz, niż malowanie tychże szkieł większych” …

(DN)