Kategoria: Historia witraży

Artykuły o historii witrażu

Ostatnia Wieczerza a uroczystość Boże Ciało

Jan Sas

W Wielki Czwartek obchodzimy pamiątkę ustanowienia Najświętszego Sakramentu.

To wówczas Chrystus rozpoczął swoją mękę i Drogę Krzyżową.

Od XIII wieku za ten dar wierni dziękują o osobnej uroczystości. Jest to święto Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa. Potocznie nazywane jest Bożym Ciałem.

Boże Ciało – historia

W 1245 r. św. Juliannie z Cornillon objawił się Chrystus, który oczekiwał ustanowienia osobnego święta ku czci Najświętszej Eucharystii. Pan Jezus wskazał dzień uroczystości jakim miał być czwartek po niedzieli Świętej Trójcy. Biskup Liege  postanowił wypełnić życzenie Chrystusa i rok później odbyła się pierwsza procesja eucharystyczna. Niestety stosunkowo szybko uznano ta ideę za przedwczesną i drugą procesję  w roku 1251 poprowadził archidiakon Jakub ulicami miasta. Duchowny ten został wkrótce biskupem w Verdun a ostatecznie papieżem i jako Urban IV w roku 1264 wprowadził w Rzymie uroczystość – Boże Ciało.

Impulsem do nadania święta miał być cud, jaki wydarzył się w Bolsena. Kapłan odprawiający Mszę świętą, po przeistoczeniu przechylił kielich tak nieszczęśliwie, że wylała się krew Chrystusa na korporał. Wino zmieniło się w postać prawdziwej krwi. Przebywającego w pobliskim mieście papieża powiadomiono o cudzie. Do dzisiaj korporał znajduje się w bogatym relikwiarzu w katedrze w Orvieto. Widać na nim plamy. W czasie procesji Bożego Ciała obnosi się ten korporał zamiast monstrancji.

Witraż "Ostatnia Wieczerza" w kościele pw. Św. Michała w Sittingbourne
Witraż „Ostatnia Wieczerza” w kościele pw. Św. Michała w Sittingbourne

Podczas ostatniej wieczerzy Jezus ustanowił Najświętszy Sakrament. Zostało to dokładnie opisane w ewangeliach apostolskich.

Jezus starannie przygotował swoich uczniów do Eucharystii. Wiele miesięcy wcześniej, po wielkim cudzie rozmnożenia chleba, zapowiedział, że da swoim wiernym na pokarm własne ciało. Eucharystia jest tak ważnym pokarmem, że bez niej Jego uczniowie nie dostąpią zbawienia.
Kościół od zarania Eucharystię uczynił centralnym punktem kultu religijnego, gdyż stanowi ona o realnej obecności Chrystusa w Najświętszym Sakramencie.

Na czym polega ta obecność ?

Opłatek, to wypieczona masa pszenna. Po wypowiedzeniu przez kapłana słów przeistoczenia, mocą Ducha Świętego staje się Ciałem Pana Jezusa, a wino – Jego Krwią.

Opłatek (chleb) przechodzi w substancję Ciała Pańskiego.

Substancja wina przechodzi w substancję Krwi Pańskiej.

To moc, którą powierzył kapłanom sam Chrystus mówiąc: „To czyńcie na moją pamiątkę”.

W Najświętszym Sakramencie jest obecne Ciało i Krew Jezusa. Jest to cały On. Według nauki Kościoła Chrystus jest obecny w Eucharystii pod każdą widzialną cząstką konsekrowanej Hostii. W związku z tym z tak wielką troskliwością kapłan pilnuje, aby zebrać do kielicha każdy okruch i spożyć z winem.
Jezus powiedział: ” Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym „.

Tymi słowami Chrystus złożył obietnicę chleba z nieba, którym jest Jego Ciało – Boże Ciało.

Przyrzekł On tym samym wieczne zbawienie duszy i chwałę zmartwychwstałych ciał. Zgodnie z nauką Kościoła, Komunia święta pomnaża w nas łaskę uświęcającą, gładzi grzechy powszednie, łagodzi namiętności ciała. W związku z tym Kościół poleca, przynajmniej w czasie wielkanocnym, kiedy to została ustanowiona Eucharystia, przyjmować Komunię świętą.
W 1520 r. św. Karol Boromeusz zainicjował w Mediolanie zwyczaj czterdziestogodzinnej adoracji Najświętszego Sakramentu. Do dnia dzisiejszego ta praktyka jest znana i w każdej diecezji kościoły parafialne są tak podzielone, aby Pan Jezus przez cały rok był nieprzerwanie adorowany.
Działają również zakony, które powołano w celu nieustannego adorowania Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. W naszym kraju są na przykład benedyktynki-sakramentki w kościele na Rynku Nowego Miasta w Warszawie.

W 1881 r. z inicjatywy Marii Tamisier odbył się w Lille Pierwszy Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny. 50 już kongres odbył się w 2012 r. w Dublinie.

 

 

Biżuteria witrażowa

Agata Mościcka

Człowiek jest istotą próżną i w zasadzie od początków istnienia cywilizacji lubił przystrajać się piękną biżuterią. Od czasów antycznych kamienie szlachetne w wielu ozdobach były montowane de facto metodą witrażową, ale przełomowy dla biżuteria witrażowa był tak naprawdę rok 1885. W tym roku Louis Comfort Tiffany, syn właściciela  firmy jubilerskiej Tiffany and Co. założył firmę Tiffany Glass Company, przekształconą następnie w Tiffany Studios i to właśnie tam powstawała oprócz znanych, stylowych lamp, ceramiki i innych bibelotów, przepiękna witrażowa biżuteria. Louis Tiffany zasłynął ze swoich wspaniałych, barwnych ważek, które najpierw pojawiały się w jego witrażowych lampach, a następnie zalśniły bogactwem szlachetnych kamieni w postaci broszek. Nadal jednak elementy ich skrzydeł były stylizowane na witraże. Naszyjniki stworzone przez Louisa Tiffany’ ego  to również miniaturowe, witrażowe rękodzieła. Jeden z pierwszych wykonanych przez niego naszyjników, z pawiem, to majstersztyk sztuki jubilerskiej, w którym wyraźnie widać zastosowanie techniki witrażowej.

Biżuteria witrażowa tego autora charakteryzowała się delikatnymi, roślinnymi wzorami. W swojej technice tworzenia biżuterii witrażowej Tiffany używał kamieni szlachetnych, ale także szkła, korali, emalii czy dużych płaszczyzn metalu. Dzięki temu biżuteria witrażowa wykonywana jego techniką była niezwykle oryginalna i unikatowa. Louis Tiffany była autorem nowatorskiej metody barwienia szkła na opalizujący kolor i właśnie tego rodzaju szkła również używał w swoich wyrobach biżuteryjnych, co podkreślało ich wyjątkowość. Używał folii miedzianej, a poszczególne elementy lutował cyną. Zrewolucjonizował w ten sposób technikę tworzenia witraży. Stała się ona o wiele prostsza i tańsza, przez co bardziej dostępna, aczkolwiek wyroby jubilerskie Tiffany’ego  nigdy nie należały do tanich ze względu na wyjątkową oryginalność  i precyzję wykonania. Właśnie metodą Tiffany’ego od tej pory tworzyło się najczęściej biżuterię witrażową.

W okresie Secesji, witraż stał się bardzo popularną ozdobą  wnętrz budynków, ale również charakterystycznym elementem biżuterii. Jest to okres wyjątkowej finezji w tworzeniu wyrobów jubilerskich. Nadzwyczajna staranność wykonania i niespotykane wzornictwo, pełne fantazyjnych wzorów roślinnych, sylwetek owadów i elementy witrażowe to właśnie wyróżnia biżuterię czasów Secesji na tle ozdób z innych epok.  Wzornictwo biżuterii secesyjnej ma całkowite przełożenie na stylistykę stosowaną w tym czasie w tworzeniu witraży okiennych i innych, montowanych w pomieszczeniach. Świat bajkowy, fascynujący i urzekający swoim pięknem, to główny temat zawarty w witrażowej biżuterii  Art Nouveau.

Przez wieki kunszt wykonawstwa biżuterii secesyjnej pozostał niedościgniony i nikt nie stworzył już ozdób jubilerskich z tak wiernym odwzorowaniem sztuki witrażowej. Współcześnie biżuteria witrażowa cieszy się coraz większą popularnością, nie tylko ze względu na jej wyjątkową oryginalność, ale też ze względu na trend do personalizowania biżuterii. Biżuterię witrażową cechuje indywidualizm, nie są to produkty robione masowo, tylko w małych pracowniach artystycznych, czasami na specjalne zamówienie, nie sposób więc znaleźć dwóch identycznych egzemplarzy. Na życzenie klienta wyrób może zawierać w sobie coś szczególnego, co jest mu bardzo bliskie, np. motyw z obrazu, z grafiki, ulubiony kamień szlachetny lub taki, który jest przypisany danemu znakowi zodiaku. Stosuje się metodę tworzenia witraży z przestrzenią pomiędzy dwoma szkiełkami, gdzie umieszcza się na przykład suszone kwiaty. Może to być kwiatek od ukochanego. Następnie szkiełka są łączone i lutowane techniką Tiffany’ego. W ten sposób można, po zamontowaniu zawieszki, tworzyć wyjątkowe, spersonalizowane naszyjniki czy kolczyki.

Tworzona jest również biżuteria wzorowana na antycznym sposobie montowania kamieni szlachetnych metodą witrażową. Ich różnorodność kolorystyczna, w połączeniu z blaskiem kruszcu w jaki są oprawione kamienie, przywodzi na pamięć na przykład drogocenne skarby z X wieku.  Analizując historię biżuterii w dziejach człowieka i oglądając zgromadzone eksponaty z różnych epok można zauważyć  coś niezwykle istotnego. Człowiek od czasów piramid uważał za piękne komponowanie ze sobą barw w taki sposób, jak robione jest to w technice witrażowej.  Można więc z całą pewnością stwierdzić, że skoro biżuteria, wykonywana sposobem w jaki wykonuje się witraże, budzi  zainteresowanie człowieka od zarania wieków to  jeszcze długo będzie swym pięknem cieszyć ludzkie oczy.

Korpus witraży z lat 1800–1945 w kościołach rzymskokatolickich metropolii krakowskiej i przemyskiej

Nie będę ukrywał – rozpiera mnie duma – dotarły do mnie dwa kolejne tomy serii wydawniczej – „Korpus witraży z lat 1800–1945 w kościołach rzymskokatolickich metropolii krakowskiej i przemyskiej”. Projekt jest realizowany pod kierownictwem prof. dr. hab. Wojciecha Bałusa i zakłada skatalogowanie wszystkich witraży powstałych pomiędzy 1800-1945, które znajdują się obecnie w kościołach na terenie metropolii krakowskiej i przemyskiej. Przedsięwzięcie jest realizowane we współpracy z Corpus Vitrearum. Jest to międzynarodowa organizacja, która zajmuje się badaniami nad sztuką witrażu.

„Korpus witraży…” jest pionierskim wydawnictwem, o którym w naszym kraju mówiło się już od kilku lat.

Pierwszy tom serii prezentowaliśmy na naszych łamach przed dwoma laty. Został on opracowany przez Danutę Czapczyńską-Kleszczyńską oraz Tomasza Szybistego przy współpracy Pawła Karaszkiewicza i Anny Zeńczak. Obejmuje on miasto Kraków. Autorami drugiego tomu jest Tomasz Szybisty, który współpracował przy tworzeniu publikacji z Danutą Czapczyńską-Kleszczyńską. Dokumentuje on witraże w archidiecezji krakowskiej w dekanatach pozakrakowskich. W trzecim tomie znalazły się witraże znajdujące się w kościołach diecezji bielsko-żywieckiej. Autorami są Irena Kontny oraz Tomasz Szybisty.

Po dziesięcioleciach zaniedbań w tej dziedzinie sztuki przedsięwzięciu rejestracji i opracowaniu naukowemu zasobów witraży sakralnych w różnych rejonach kraju towarzyszy sprzyjająca atmosfera. Niewątpliwie najważniejszym jest udział wybitnych specjalistów, naukowców. Na szczególne słowa uznania zasługują autorzy zdjęć. Dzięki doświadczeniu, wysokim umiejętnościom fotografów Grzegorza Eliasiewicza i Rafała Ochęduszko oraz  profesjonalnemu sprzętowi wszystkie zdjęcia są doskonałe.

Należy wspomnieć, że ta naukowa praca jest realizowana i finansowana w ramach programu Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

Prywatnie znam wielu z autorów i wiem jak niewiele mają czasu na życie prywatne. Każda wolna chwila jest przeznaczana na realizację tego wielkiego projektu. Kto weźmie do ręki wydane dotychczas tomy poczuje tysiące godzin wysiłku dużej grupy osób, którego efektem jest fascynujące dzieło.

Obecne rozmiary zrealizowanej pracy oraz ambitne plany, nie tylko przywracają o zawrót głowy, ale każą skłonić głęboko głowę przed osiągnięciami oraz zamierzeniami licznej grupy autorów.

„Korpus witraży…” jest serią dostosowaną do dzisiejszego świata, który poznajemy w coraz mniejszym stopniu przez tekst, a w większym tylko przez obrazy. Bezcenna część faktograficzna zaspokaja potrzeby informacyjne przez możliwie dokładne opisy witraży. To jest od zawsze największy mankament, gdyż większość przeszkleń jest pozbawionych sygnatur. Historyczna dokumentacja często nie istnieje lub zaginęła. Tymczasem witraż został zaprojektowany przez artystę, pracownia go wykonała a wszystko to wydarzyło się w określonym czasie. Każde dzieło to odrębna historia, o której można by napisać co najmniej opowiadanie. Oglądając ponad 1.000 stronic trzech tomów „Korpusu witraży…” przypominam sobie liczne cytaty z lektury prac Danuty Czapczyńskiej-Kleszczyńskiej, Magdy Ławickiej, Jurija Smirnowa i innych badaczy, które przenosiły mnie niejednokrotnie: do tętniącej życiem pracowni S.G.Żeleńskiego, do lwowskiej kancelarii parafialnej, na stanowisko wystawiennicze w Paryżu, czy do kościoła Franciszkanów, kiedy to Stanisław Wyspiański po zamontowaniu odbierał swoje dzieło – „Bóg Ojciec”. A przecież to ledwie ułamek z losów każdego witraża.

Sięgając po „Korpus witraży…” i sugerując się długim i trudnym tytułem, niektórzy mogliby spodziewać się bogatego i suchego przekazu naukowego. Tymczasem będziemy mile zaskoczeni bogactwem zdjęć, które dodatkowo są dobrze opisane. Na stronach tomów dominują wspaniałe zdjęcia. Czytelnik, nabywając tę publikację, musi przygotować się na dużą zdjęć i niekiedy reprodukcji. W dzisiejszym obrazkowym świecie publikacja eksponuje witraże kościołów metropolii krakowskiej poprzez obrazy wybranych dzieł. Ten zamysł  został wykonany w umiejętny i wyważony sposób.

Szczegółowy wykaz bibliograficzny oraz indeks osób i pracowni w każdym z tomów będą cennymi wskazówkami w dalszych poszukiwaniach w wybranych zakresach.

„Korpus witraży…” jest niewątpliwie jednym z największych przedsięwzięć wydawniczych odnośnie sztuki witrażu w naszym kraju, jeżeli w ogóle nie największe. Takiego kompendium wiedzy w omawianym zakresie nie było jeszcze w Polsce. To unikatowe dzieło. To prawdziwa encyklopedia. Doskonale skomponowana i wydana.

Dla naukowców, przyjaciół i miłośników sztuki witrażu to lektura obowiązkowa.

Witraże – Józef Mehoffer – we Fryburgu

Misterjum polskiej sztuki zagranicą. Witraże Józefa Mehoffera we Fryburgu szwajcarskim.

Dr TADEUSZ SZYDŁOWSKI, prof. Uniw. Jagiel.

kuryer-literacko-naukowy-1938-11-21

O OSTATNIEJ WYSTAWIE KRAKOWSKIEJ.

Na wystawie p. t.: „Józef Mehoffer i jego uczniowie*, otwartej z końcem października b. r. w Krakowskiem Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych, zwracały ulwagę wchodzącego przedewszystkiem trzy duże kartony witrażowe, umieszczone na wprost wejścia. Były to projekty okien dla kościoła w Turku i dla katedry we Włocławku, należące do najnowszych prac, z tej przez prof. J. Mehoffera z niezrównanym talentem przez całe życie uprawianej dziedziny. Przypomniały się 'widzom inne dzieła analogiczne, które przesuwały się przez nasze wystawy od lat przeszło czterdziestu, a olśniewały bogactwem inwencji i mistrzostwem opracowania.

Niełatwo zdać sobie sprawę z właściwego efektu kartonów witrażowych, wyobrazić je sobie w żywym materjale, w blaskach świateł i barw; dopiero witraż wykonany i osadzony na miejscu przeznaczenia, daje radosne upojenie oczom. W Krakowie mamy na szczęście możność zapoznania się z pięknem witraży Mehofferowskich, jest ich bowiem kilka w Katedrze na Wawelu, w oknach nawy krzyżowej, oraz w kaplicach: Szafrańców i świętokrzyskiej. Dwa okna w tej ostatniej szczególnie są wymowne dzięki pięknemu ujęciu motywów i świetnej orkiestracji barw. Jeśliby jeszcze zaszklono trzecie okno, powstałaby całość harmonijna, arcydzieł sztuki w tej kaplicy nagromadzonych, oraz cennej polichromii, szlachetne dopełnienie.

Witraże, znajdujące się wysoko w oknach nawy krzyżowej d na miejscach nie dość widocznych, nie zwracają na siebie tyle uwagi, jakby się to im słusznie należało. Szkoda niezawodnie dotkliwa, iż reszta okien głównego korpusu katedry nie została wypełniona witrażami, skutkiem czego nie został tam dotychczas osiągnięty efekt artystyczny na szerszą skalę.

ZWYCIĘSTWO MEHOFFERA NA KONKURSIE R. 1894.

Wybitnego talentu Mehoffera do dekoracji monumentalnej nie umiano w Polsce dostatecznie wyzyskać. Możność stworzenia (wspaniałego dekoracyjnego zespołu dała artyście obca i daleka Szwajcar ja. Wiadomo, iż ów niezwykły sukces na arenie światowej odniósł Mehoffer zamłodu, że, mając lat dwadzieściapięć, brał udział w międzynarodowym konkursie na witraż dla kościoła św. Mikołaja we Fryburgu szwajcarskim. Wśród czterdziestu kilku (współzawodników, artystów różnych narodowości, za projekt swój pierwsza, otrzymał nagrodę, w następstwie czego powierzono mu opracowanie kartonów dla wszystkich okien kościoła.

Zadanie olbrzymie, które nie mogło być, oczywiście, rychło wykonane, a także dla zamawiających przedsięwzięcie trudne pod względem finansowym. To też przez długi czas zbierano na ten cel potrzebne fundusze i dopiero przed dwoma laty ukończono zaszklenie całego kościoła. Artysta opracowywał szczegółowo kartony dla witraży w miarę zapotrzebowania; w ten sposób pracą nad witrażami fryburskiemi zajęty był przez lat przeszło trzydzieści. Dzieło, rozpoczęte iw twórczym entuzjazmie młodości, rosło, potężniało i stało się naczelnem, największem dziełem jego żywota.

ZWIEDZENIE FRYBURGA PRZEZ KONGRES HISTORYKÓW SZTUKI W R. 1936.

Bardzo niewielu Polaków zna witraże fryburskie z autopsji. Szerzy się jeno wieść, że na turystów całego świata wywierają one wrażenie imponujące, a głoszą (wśród nich sławę polskiej sztuki. Mogłem to sprawdzić, gdyż udało mi się przed dwoma laty zwiedzić Fryburg z okazji międzynarodowego Kongresu historyków sztuki, który odbywał się w Szwajcar ji, a był Kongresem niejako wędrownym. Gdy bowiem w jego program wchodziło przedewszystkiem zapoznanie uczestników z przeszłością historyczną i artystyczną Szwajcarji, przeto obradowano kolejno w różnych większych miastach, a dużą część czasu poświęcono na oglądanie zabytków architektury i muzeów, oraz na wycieczki do miejscowości, ważnych z punktu widzenia historji sztuki.

Nie mógł być przytem oczywiście pominięty Fryburg, jako miasto przepięknie położone i posiadające dużo staroświeckiego charakteru, dzięki swym pięknym placom z ozdobnemi studniami, oraz charakterystycznym budowlom, zachowanym z czasu średniowiecza i renesansu. Wśród tych ostatnich zajmuje główne miejsce gotycki kościół św. Mikołaja, dawniej kolegjacki, a od r. 1925 katedralny.

Pragnąc zainteresować uczestników Kongresu witrażami Mehoffera w tej katedrze — by ów wkład polskiej sztuki do dziejów artystycznych Szwajcarji nie uszedł ich uwadze — obrałem za temat jednego z mych referatów na Kongresie: malarstwo polskie drugiej połowy KIK wieku, a w szczególności rozkwit malarstwa witrażowego, osiągnięty pod koniec wieku, dzięki twórczości Wyspiańskiego i Mehoffera. O witrażach Mehoffera mówiłem głównie na podstawie znajomości jego witraży krakowskich, oraz kartonów, znanych mi z wystaw, a także opierając się na relacjach świadków obcych i swoich (T. Stryjeńska i Wł. Kozicki).

Przygotowując mych kolegów po fachu na ujrzenie dzieł niezwykłych i godnych ze wszech miar uwagi nawet wobec arcydzieł wieków dawnych, zawsze w pierwszym rzędzie ich interesujących, miałem jednak nieco obawy, a może — jak sią to przecie nieraz zdarza — wielkie oczekiwanie moje i wielkie wyobrażenie o tem, co tam we Fryburgu miało objawić się oczom, dozna zawodu !?

Kongresiści, którzy mieli już za sobą zwiedzenie wielu kościołów l klasztorów, zaników, ratuszów i muzeów — a tego wszystkiego jest jednak w Szwajcarji spora ilość — poddawali sią ogólnemu wrażeniu, jakie daje Fryburg i ociągali nieco z wejściem do katedry, której gotycka architektura nie odznacza sią w swym zewnętrznym wyglądzie niczem szczególnieszem. Lecz każdy, kto wszedł do wnętrza, ulegał jego niezwykłemu czarowi. Źródłem owego czaru były przedziwne mozaiki szkieł barwnych, przyciągające ku oknom katedry zdumione oczy.

Jej wnętrze nie zachwyca strukturą i dość jest w niem pusto. Pilny poszukiwacz zabytkowych skarbów niewiele ich zdoła wyszukać. Prócz starych chrzcielnic i ambony, prócz stall i pięknej, kutej kraty późnośredniowiecznej, oddzielającej prezbiterium, nie dostrzeże wybitniejszych dzieł sztuki, z wyjątkiem znajdującej się w jednej z kaplic grupy figur kamiennych, przedstawiających Złożenie do grobu, które jest jednem z najcenniejszych dzieł szwajcarskiej rzeźby z początku XV w.

WITRAŻE W KAPLICACH NAWY GŁÓWNEJ.

Lecz w każdej z kaplic, otwartych rozległemi arkadami ku nawom, jaśnieje duży witraż, od którego nie podobna odstąpić obojętnie. Górą okien, gdzie łąki bujnych rozetowań utrudniają rozpostarcie szerszych pól witrażowych, oraz w kwaterach najwyżej położonych, wprowadził artysta przeważnie motywy ornamentacyjne, tworząc z nich niezmiernie urozmaicone i efektowne dekoracyjne fryzy. Wielkie zaś pola środkowe wypełnił jużto postaciami świętych (po czterech w każdem oknie), jużto większemi scenami figuralnemi. Postaci świętych ujęte zostały niezmiernie dobitnie — w sposób daleki od wszelkich szablonów — w najdramatyczniejszych momentach żywota, lub w ekstazie nadziemskiej. Występują oni z przynależnemi atrybutami na interesujących tłach, a w powodzi stylizowanych kwiatów, czy roślin. W dolnych kwaterach okiennych widzimy mniejsze obrazki, uzupełniające opowieść scenami z męczeństw i adoracji przez wiernych.

Wpatrując się w szczegóły, odkrywa się coraz to nowe piękności. To jakieś przedziwne fragmenty architektury i pejzażu, to arabeski czarodziejskie. Z niezwykłą pomysłowością splata Mehoffer najróżnorodniejsze motywy: postaci ludzkie, budowle, drzewa i kwiaty, blaski świateł i dymy kadzideł, w nieporównane, kalejdoskopowo mieniące się feerje barwne. Możnaby opisywać bujność motywów każdego pola, lecą słowa nie zdołają wyrazić ich rysunkowej subtelności, ich bogatej i wytwornej harmonji kolorystycznej.

Bodaj jeszcze więcej zainteresowania, aniżeli luźne postaci świętych, budzą wielkie kompozycje figuralne w oknach czterech kaplic. Przedziwnie piękny jest przedewszystkiem i witraż z przedstawieniem „Najśw. Sakramentu“. Widać z lewej uroczą, czystą dzieweczkę, uosabiającą Wiarę, jak adoruje w ekstazie Monstrancję, promieniejącą na tle ołtarza w blasku zapalonych świec. Po prawej stronie Chrystus ukrzyżowany odjął ręce od krzyża i podtrzymywany przez aniołów, pochyla się z miłością ku symbolicznej postaci Kościoła, która podstawia kielich, pod krew płynącą z Jego boku. U dołu obu tych scen świetnie zestawiona grupa radośnie barwnych aniołów, kołysze kadzielnice, buchające kłębami dymu.

W innem oknie Matka Boska z Dzieciątkiem przyjmuje ,Pokłon trzech Króli”. Widnieje nad Nią olbrzymia gwiazda, o wielkich promieniach, drgających łuną wielobarwną. Królów Wschodu, przybranych w szaty kapiące od złota i klejnotów, przywodzi wspaniały anioł z szeroko rozpostartemi skrzydłami.

We wszystkich witrażach utrzymany jest podział na odpowiadające sobie strefy. W dolnej części opisywanego tu okna widzimy Heroda na tronie, przy którym leżą ciałka Niewiniątek. W ramię króla wpija już zęby straszliwy kościotrup Śmierci. Przypatruje się temu szyderczo groźny szatan, pieszczący węża grzechu.

W dalszej kaplicy promienieje blaskiem „Matka Boska Zwycięska”, protektorka sławy wojennej Fryburga. Unosi się nad ziemią w girlandzie aniołów — obok niej archaniol Michał z mieczem ognistym. U dołu klęczy postać kobieca, personifikująca Rzeczpospolitą fryburską. Z prawej, wojownicy wracający ze zwycięskiego boju, ścielą sztandary w hołdzie. Całość drga uniesieniem radosnem. Z dziejami Fryburga i Szwajcarji związany jest także czwarty wielki witraż, wyobrażający bł. Mikołaja de Flue, orędownika jedności szwajcarskiej, dzięki któremu zwaśnione kantony łączą się w zgodzie na związkowym sejmie.

Tchną te opowieści nastrojem pogodnym, naiwnym czarem legend świętych. Płynie od nich jakby melodja łagodna, która wywiera urok niezwyciężony i darzy duszą ciszą kontemplacji.

Analizując artystyczną i techniczną stroną witraży, stwierdza sią przedewszystkiem niezrównane bogactwo malarsko-poetyckiej inwencji artysty, trzymane jednak na wodzy przez jasną budową kompozycyjną. Z jakąż naturalną swobodą, z jaką szczerą prostotą i wdziękiem stylizuje on swe figury; z jak niezwykłem poczuciem malowniczości wplata je między oryginalne i wytworne motywy ornamentacyjne.

W technice składania szkieł i władania linją, oraz barwą, opiera się Mehoffer na najlepszych tradycjach średniowiecznych, a wydobytą z nich naukę umie świetnie zastosować do tworzenia form nowych. Jego dzieła nie są, jak olbrzymia większość witraży XIX wieku, malowanemi obrazami, przeniesionemi na szkło, lecz mozaikami barwnemi, tworzonemi przy doskonałem zrozumieniu materiału i techniki. Są one poczęte i pomyślane ze szkieł barwnych i światła, które ma je przeniknąć, a całość złożona tak, by przy właściwej odległości układała się w wizje jasne i czytelne.

WITRAŻE W PREZBITERJUM.

Zaszklenie witrażami kaplic przynawowych było dokonane w latach 1895—1905, z wyjątkiem witrażu ze św. Mikołajem, osadzonego dopiero w r. 1916. Cały ten zespół stanowi najpiękniejszą epokę witrażowej twórczości Mohoffera. Po wojnie przystąpiono do zaszklenia pięciu wyniosłych okien prezbiterium. W trzech oknach środkowych wyobraził artysta „Trójcę Świętą”, pokonując zwycięsko wielkie trudności w wyrażeniu głębokich tajemnic dogmatu, dzięki bardzo rozważnemu posługiwaniu się symbolizmem, jak to podnoszą z uznaniem uczeni teolodzy (O. Berthier).

Dwa pozostałe okna boczne prezbiterium poświęcone zostały zobrazowaniu „Historji ruchu religijnego“ we Fryburgu, oraz „Historjl politycznej Fryburga”, Przesuwają się przed oczyma liczne zdarzenia, w których bierze udział duża ilość figur działających.

Uwzględniona została w drugiem z wymienionych okien nawet ostatnia wojna światowa. U dołu witrażu alegoryczna figura Historji przędzie kądziel i opowiada dzieje tej wojny, jak na to wskazują daty (1914—1918), umieszczone w głębi. Przerażona postać kobieca, uosabiająca Potomność zasłania twarz ręką.

Dzięki tym witrażom zyskała katedra fryburska — przedtem dość ponura w nastroju — urok niezwykły i pierwszorzędną ozdobę. Jest to rzadki wypadek, że rozległe wnętrze kościelne wypełnione zostało witrażami wyłącznie jednego artysty, dzięki czemu tu jego dekoracja posiada bardzo dobitny i jednolity charakter.

Gdy w niemym zachwycie wypatrywałem się w tę przedziwną całość, obudził się we mnie żal, że nie mamy takiego dzieła u nas przedewszystkiem w Krakowie, w którym Mehoffer żyje i tworzy od lat młodych. Wprawdzie fryburskie jego witraże przynoszą zagranicą chlubę naszej sztuce oraz narodowi, i mogą być świetnym dokumentem propagandowym, to jednak, gdyby któryś z krakowskich kościołów tak był w całości zaszklony, gdyby obok legend świętych czytać można było z jego barwnych okien dzieje Krakowa i Polski, byłoby to dla nas źródłem znacznie większej radości.

A bodaj, że i cudzoziemcy — wprawdzie mniej liczni — więcejby na takie witraże w Krakowie zwracali uwagi. We Fryburgu nie każdy dowiaduje się, że jest to dzieło polskie i rzadko który turysta zdaje sobie ] sprawę ze znaczenia tego zespołu witraży w dziejach polskiej sztuki, z tego, że one i wyrosły na naszym gruncie, i że najściślej i są związane z naszą kulturą duchową i artystyczną.

Gdy oprowadzano po wnętrzu katedry grupą niemieckich historyków sztuki, słyszałem z ust ich przewodnika wyjaśnienie: „eine der interessantesten Leistungen des Jugendstiles” Zbliżywszy się, podkreśliłem, że jest to dzieło polskiego artysty, które przetrwa wszelkie objawy owego „Jugendstilu”.

Dla zwiedzających katedrę urządzono piękny koncert muzyki organowej. Wielu uczestników, wpatrując się w witraże i wsłuchując się w poważne i głębokie dźwięki, trwało długo w milczeniu, w oderwaniu od smutków i trosk pod przemożnem działaniem sztuki.

W przekonaniu o wybitnej wartości witraży Mehoffera utwierdziłem się, poznawszy w krótki czas później witraże głośnego angielskiego prerafaelity, Burne Jones’a, w bazylice Notre-Dame de Fourviere w Lyonie. Doszedłem wówczas do wniosku, że owe lyońskie okna nie dorównują fryburskim pod względem świetności barwnej, oraz opanowania tajemnic i praw techniki witrażowej.

Kaplica grobowa w Kamionce

Kaplica grobowa Potockich i Zamoyskich w Kamionce

Andrzej Bochacz

Podczas IX konferencji naukowej „Witraże dziedzictwo cenne czy niechciane?” zorganizowanej przez Stowarzyszenie Miłośników Witraży Ars Vitrea Polona oraz Instytut Historii Sztuki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II w sobotę 10 października 2015 r uczestniczyliśmy w zwyczajowej wycieczce.

Zatrzymaliśmy się między innymi we wsi Kamionka na Wysoczyźnie Lubartowskiej, o której pierwsze wzmianki odnajdujemy na początku XV stulecia.

Znajduje się tutaj jeden z najstarszych na Lubelszczyźnie świątyni. Kościół parafialny pod wezwaniem św. św. Piotra i Pawła wzniesiono pod koniec XV w. i zachował on do dzisiaj swoją gotycką bryłę.

Nasz postój był związany z chęcią obejrzenia na miejscowym cmentarzu rzymskokatolickim szczególnego zabytku – kaplica grobowa rodziny Zamoyskich.

Kaplica grobowa jest bardzo wartościowym i interesującym obiektem naszego dziedzictwa narodowego. Została wybudowana w latach 1890-1893 przez Anielę z Potockich i Konstantego Zamoyskich. Byli oni właścicielami majątku Kozłówka obejmującego również miejscowość Kamionka. Fundatorzy kaplicy zostali złożeni w kryptach kaplicy. Budynek zaprojektowano w stylu neogotyckim (prawdopodobnie wg projektu inżyniera Pliszczyńskiego). Elewacja frontowa jest skierowana na wschód w kierunku pałacu w Kozłówce i znajduje się na przedłużeniu osi tej rezydencji. Nie była przebudowywana, w związku z czym zachowała się bez zmian i stanowi dużą wartość historyczną.

Kaplica obok funkcji grobowca rodzinnego, została przystosowana do odprawiania nabożeństw. Sprzęty liturgiczne, dzwonek sygnałowy, ławy oraz prospekt organowy i wystrój pozostały w stanie niemal nienaruszonym. Ściany i sklepienia pokrywają dekoracje malarskie autorstwa Czajkiewicza. W centralny miejscu znajduje się marmurowy ołtarz  na podwyższeniu z figurą Matki Bożej z Dzieciątkiem Jezus.

Niedawno w ramach projektu unijnego odnowiono elewację budynku oraz wyremontowano więźbę i pokrycie dachowe. Niestety wnętrze i wyposażenie kaplicy czeka na swój czas.

Mimo to, z wielką radością  podziwialiśmy geometryczne witraże, zachowane freski i wyposażenie.

Śmiali uczestnicy wycieczki odważyli się na pokonanie krętych schodów, aby spojrzeć na wnętrze kaplicy z wysokości balkonu. Nagrodą była możliwość podziwiania z bliska witrażowej rozety.

Piękna słoneczna pogoda sprawiła, że wnętrze budynku błyszczało wielobarwnymi refleksami szkieł witrażowych na ścianach. Było to wyjątkowe doświadczenie, czyli właściwe miejsce i czas.

Ekspozycja witraży – nowoczesne formy – początki poszukiwań

Wykład wygłoszony podczas IX konferencji naukowej „Witraże dziedzictwo cenne czy niechciane?” zorganizowanej przez Stowarzyszenie Miłośników Witraży Ars Vitrea Polona oraz Instytut Historii Sztuki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II w dniu 11 października 2015 r.

Andrzej Bochacz

Zastanawiając się nad tematem przewodnim konferencji „Witraże – dziedzictwo cenne, czy niechciane ?” nie mogłem ulec przeświadczeniu ulotności czasu. Naiwna nadzieja trwałości dnia codziennego z reguły bezlitośnie weryfikuje nasze pragnienia.

W pięknym wierszu Ksiądz Jan Twardowski napisał:

„Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą

zostaną po nich buty i telefon głuchy”.

Uczestnicząc wielokrotnie w konferencjach naukowych, w tym organizowanych przez Stowarzyszenie Miłośników Witraży Ars Vitrea Polona niejednokrotnie doświadczałem podobnych skojarzeń w odniesieniu do witraży. Tak wiele wspaniałych dzieł sztuki pozostało jedynie wspomnieniem zapisanym w ludzkiej pamięci lub na kartach książek. Od kilku lat współpracuję z Jurijem Smirnowem w ramach projektu czasopisma internetowego „Barwy Szkła” (www.barwyszkla.pl). Wiele opracowań przedstawiających dzieła sztuki na kresach, jest związanych z dziełami, które niosą jedynie przekaz historyczny, gdyż nie można ich już podziwiać. Zostały zniszczone.

Nieustająca ewolucja sztuki, jak i innych dziedzin ludzkiego życia jest efektem ciągłego poszukiwania nowych sposobów prezentacji. Działania te wynikają z głębokiego przeświadczenia, że prosta forma może być również skuteczna w przekazywaniu myśli lub zwykłych estetycznych form. Rozwój techniki, technologii rozszerza paletę możliwości twórców, dzięki czemu ich pragnienia mogą być coraz bardziej odważne.

Początki poszukiwań

Witraże, niezależnie od okresu w jakim powstawały, spełniają ściśle określone funkcje. Najprostszą formą jest oszklenie okien, czyli wprowadzenie bariery separującej wnętrze budynku od czynników atmosferycznych, lecz wprowadzającej do wnętrza światło dzienne. Skomplikowany i kosztowny proces produkcji szkła sprawiał, że zakres jego wykorzystania był ograniczony.

Bardziej wyrafinowana jest ekspozycja witraży – sztuki lub przekaz treści. Począwszy od średniowiecza witraż śmiało wkroczył do obiektów sakralnych. Spełniał głównie funkcje informacyjne, niosąc, w większości niepiśmiennym społecznościom, biblijny przekaz ilustracyjny. Uzupełnieniem czytanego słowa Bożego była jego wizualizacja w oknach świątyń.

[fot.1] autor L.C.Tiffany, "Irysy i magnolie" w Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku, ok.1908r., fotolia.com
[fot.1] autor L.C.Tiffany, „Irysy i magnolie” w Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku, ok.1908r., fotolia.com
Każdą epokę cechowało pragnienie poszukiwania nowych sposobów prezentacji sztuki. Wraz z okresem dynamicznego rozwoju techniki w hutach szła wprowadzano nowatorskie technologie. Umożliwiły one przede wszystkim produkcję na skalę masową, co przyczyniło się do gwałtownego spadku cen szkła okiennego. Niezaprzeczalnym przełomem było nowatorskie spojrzenie Louis Comfort Tiffany, który wprowadził nowe rodzaje szkła oraz technologie. Wielobarwne, strukturalne, nieprzezierne, ręcznie wykonywane tafle szkła pozwoliły na wprowadzenie witrażowych obrazów do codziennych przestrzeni użytkowych. Barwne witraże krajobrazowe Tiffany cieszyły się wielkim zainteresowaniem na świecie. Doskonałym przykładem jest dzieło „Irysy i magnolie” w Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku [fot.1], gdzie łączą się marzenia z tęsknotą za naturą. Oglądanie zwykłego obrazu wymaga oświetlenia. Tymczasem namiastka naturalnego krajobrazu zapisana w witrażu i umieszczona w oknie budynku z miejskim widokiem zmieniała całkowicie charakter pomieszczenia. Obecnie taką tęsknotę zaspokajają coraz większe i doskonalsze ekrany telewizorów.

Na terenie Polski znajdziemy wiele rodzimych przykładów, gdyż po I wojnie światowej nasz kraj odzyskał niepodległość. Byliśmy świadkami dynamicznego rozwoju przemysłu a tym samym pojawienia się nowych i zamożnych grup społecznych. Warto choćby wspomnieć o witrażu mozaikowym w willi Emila Marxa w Chorzowie przy ul. Stefana Batorego 44 i dziesiątki podobnych przeszkleń, które wzbudzały zachwyt w okresie secesji.

Odrębną grupą nowatorskich przeszkleń witrażowych były instalacje montowane w oknach sufitowych. Ich główną funkcją było doświetlenie wnętrza. Po wprowadzeniu barwnych szkieł walor ten był uzupełniany efektami ozdobnymi.

W Krakowie przy ul. Floriańskiej 45 w kawiarni Jama Michalika możemy podziwiać geometryczne przeszklenie w sklepieniu sufitu. Przy okazji warto obejrzeć witraż w przejściu między salami restauracji, który  przedstawia Irenę Solska jako uosobienie Sztuki.

W krakowskim Muzeum Witraży przy al. Zygmunta Krasińskiego 23, w budynku w którym przez wiele lat działała pracownia Krakowski Zakład Witrażów, Oszkleń i Mozaiki S.G. Żeleński w klatce schodowej możemy podziwiać geometryczne przeszklenie sufitu. Witraż zaprojektowano tak, aby obok funkcji zdobniczych doświetlał on skutecznie głęboką przestrzeń klatki schodowej.

Podobne zadanie spełnia zadaszenie dziedzińca wewnętrznego Starej Giełdy we Wrocławiu przy Placu Solnym 16. Interesująca forma w kształcie wielobarwnej gwiazdy spełnia funkcje ozdobne, ale dzięki dużym rozmiarom, również oświetla wnętrze dziedzińca.

W Miejskim Domu Kultury w Zgorzelcu przy ul. Parkowej 1 kopułę Hali Chwały zdobi duże przeszklenie doświetlające.

Podobnie, lecz w znacznie większej skali, w paryskiej galerii handlowej Lafayette jest zainstalowane olbrzymich rozmiarów oszklenie witrażowe dachu, które wydatnie przyczynia się do wprowadzenia światła do wnętrza budynku.

Ekspozycja witraży

Wśród nowych zastosowań witraży pojawiły się funkcje informacyjne.

[fot.2] autor ?, witraż gabinetowy z herbem Jacoba Breittingera i biblijną sceną snu Jakuba w Muzeum Architektury we Wrocławiu, 1573 r., fot. A.Bochacz
[fot.2] autor ?, witraż gabinetowy z herbem Jacoba Breittingera i biblijną sceną snu Jakuba w Muzeum Architektury we Wrocławiu, 1573 r., fot. A.Bochacz
Nad wejściem do budynku przy Placu Szczepańskim 2 w Krakowie umieszczony jest pamiątkowy witraż w formie tablicy domu parafialnego kościoła p.w. Św. Szczepana. Była to świątynia, która została razem z budynkami towarzyszącymi (kościół, kaplice, plebania, budynki parafialne, szkoła i cmentarne nagrobki) wyburzona na przełomie 1801 i 1802 roku. Po kościele i parafii pozostała nazwa placu. Praca jest interesująca przede wszystkim przez użycie szkieł i nałożenie malatury w taki sposób, aby jak najlepiej odbijały światło, gdyż pełni on rolę informacyjną dla przechodniów.

W czeskiej Pradze w pasażu handlowym Svetozor można podziwiać monumentalny witraż reklamowy Zakładów Elektromechanicznych Tesla.

We wrocławskim Muzeum Architektury przy ul. Bernardyńskiej 5 udostępniona jest zwiedzającym pokaźna kolekcja niewielkich witraży gabinetowych. Spełniały one w swoich czasach funkcje swoistego rodzaju wizytówek. Gość wręczając znakomitemu gospodarzowi taki prezent mógł mieć pewność, że zapadnie na długo w pamięci obdarowanego. Doskonałym przykładem jest witraż gabinetowy z herbem Jacoba Breittingera i biblijną sceną snu Jakuba [fot.2].

 

[button color=”green” size=”medium” link=”https://barwyszkla.pl/ekspozycja-witrazy/” ]Następna strona – Ekspozycja witraży[/button]

Stanisław Gabriel Żeleński – grób na cmentarzu w Łukowie

Andrzej Bochacz

S.G. Żeleński w mundurze austriackim
S.G. Żeleński w mundurze austriackim

W dniu 12 lutego 2016 roku w Muzeum Regionalnym w Łukowie została otwarta wystawa pt. „Cenne, czy niechciane? Witraże kościołów województwa lubelskiego”. Kilka dni wcześniej dotarła do mnie bardzo interesująca wiadomość od Prezes Stowarzyszenia Miłośników Witraży Ars Vitrea Polona Pani Danuty Czapczyńskiej-Kleszczyńskiej – w Łukowie na cmentarzu Św. Rocha jest pochowany Stanisław Gabriel Żeleński.

Każdy pasjonat sztuki witrażowej zna doskonale to nazwisko. Urodzony w roku 1873 w Warszawie przyszły krakowski architekt i twórca najbardziej uznanej polskiej pracowni witraży „S. G. Żeleński”. Przyjaciele „Barw Szkła” kilka lat temu mieli przyjemność spędzić kilka godzin w Muzeum Witrażu w Krakowie. Muzeum mieści się w budynku, który zaprojektował S.G. Żeleński z Ludwikiem Wojtyczką przy ulicy Krasińskiego 23. Obiekt z przeznaczeniem na pracownię witraży powstał w roku 1906 a firma otrzymała wówczas nazwę „Krakowski Zakład Witrażów S.G. Żeleński”. Doskonała wiedza biznesowa oraz pasja przyczyniły się do wielkiego sukcesu pracowni, z której wychodziły dzieła największych artystów a montowane były na terenie Galicji oraz całej Europy.

Niestety po kilku latach wybuchał  I wojna światowa. S.G. Żeleński służył w austriackiej 12 Dywizji Piechoty tzw. „krakowskiej” jako oficer ordynansowy gen. Tadeusza Jordan Rozwadowskiego. W dniu 28 sierpnia 1914 r. został ciężko ranny w bitwie pod Grądami niedaleko Lublina. Został pojmany przez żołnierzy rosyjskich i podczas transportu pociągiem zmarł następnego dnia w Łukowie, gdzie został pochowany.

Czytelniku – kiedy będziesz przejeżdżał przez Łuków, zatrzymaj się na chwilkę na cmentarzu Św. Rocha. Zapal lampkę, zmów modlitwę za Stanisława Gabriela Żeleński-ego, który tak ukochał witraż i Kraków a spoczywa tak daleko od domu, w zapomnieniu na tutejszej nekropolii. 

[divider]

Dzięki dociekliwości Pani Danuty Michalec z Muzeum Regionalnego w Siedlcach, która odnalazła akt zgonu S.G. Żeleńskiego możemy poznać tłumaczenie tego dokumentu:

Tłumaczenie aktu zgonu Stanisława Żeleńskiego Księga Parafii Przemienienia Pańskiego w Łukowie „Zgony 1913,1914,1915”( rok 1914, pozycja 356, pisane cyrylicą) Tłumaczenie pobieżne: Aniela Szkodzińska

(Spisałam pod dyktando starając się zachować treść danej linii. W kilku miejscach nie udało się rozszyfrować dokładnego znaczenia, zaznaczyłam te miejsca wy kropkowaniem. D. Michalec)

Wydarzyło się w mieście szesnastego/: dwudziestego dziewiątego:/ sierpnia tysiąc dziewięćset czternastego roku o godzinie ósmej wieczorem. Pojawił się…. (Igor?) Różycki pięćdziesiąt siedem lat i Walerian Stopnicki czterdzieści dziewięć lat mający obywatele miasta Łukowa i powiedzieli, że piętnastego/: dwudziestego ósmego:/sierpnia bieżącego roku o godzinie trzeciej po południu w sanitarnym pociągu numer 809, zmarł na skutek ran odniesionych na wojnie Stanisław Żeleński/:Stanisław Żeleński( wstawka łacińska):/ lejtnnant…….. (dwunastej piechoty?) Austriackiej armii, lat około trzydziestu mający, syn nieznanych rodziców. Zgodnie z prywatnym listem znalezionym przy zmarłym, została po nim owdowiała żona Iza Żeleńska.

Po naszym upewnieniu się o śmierci Stanisława Żeleńskiego, ten akt zgonu został przeczytany, obecnym i przez nas podpisany. Poprawka. 

W pierwszej linijce tego aktu po słowie „miasto” opuszczono słowo „Łuków”. Proboszcz …(sporządzający ?,spis?, streszczenie?) akty stanu cywilnego.

(podpis nieczytelny księdza?)

niżej z lewej; dwojga imion albo imię i imię ojca (?) Różycki?, z prawej,bardziej czytelne: Walerjan Stopnicki

W latach 1906 – 1917 proboszczem parafii był ks. Felicjan Majewski

[divider]

Fragment odczytu wygłoszonego w dniu 18 kwietnia 2012 r. w Muzeum Narodowym w Krakowie:

Danuta Czapczyńska-Kleszczyńska

Stanisław Gabriel i Iza Żeleńscy, czyli szlachcic – „amerykański” przedsiębiorca i Iziutka – „dzielna niewiasta”

W sierpniu 1914 Stanisław Gabriel został powołany do wojska jako podporucznik rezerwy w armii austriackiej, został adiutantem gen. Tadeusza Rozwadowskiego. Iza, mając kursy pielęgniarstwa, pracowała jako pielęgniarka w etapowym szpitalu wojskowym, na dworcu, następnie jako starsza pielęgniarka w szpitalu wojskowym na rogu ulic Straszewskiego i Kapucyńskiej. Echo tej pracy znajdziemy po latach [1923] w liście do syna, Adama.: Miałam kiedyś miłą niespodziankę, bo wizytę z Czecho-Słowacji jednego z moich rannych,- okropną mi to zrobiło przyjemność. Płynął czas. Ostatni list od Stacha, który otrzymała nosił datę 20 sierpnia 1914 roku. Niepokoiła się. Usiłowała się dowiedzieć o los męża, słała listy do Czerwonego Krzyża, szukała pomocy u Heleny Paderewskiej. Wreszcie, po blisko półtorarocznych poszukiwaniach dowiedziała się, że ranny pod Kraśnikiem, 27 sierpnia 1914 roku, dostał się do rosyjskiej niewoli, a następnego dnia zmarł w wagonie sanitarnym koło Łukowa i na cmentarzu łukowskim został pochowany. W akcie zgonu odnotowano: Stanisław Żeleński, lejtnant ….armii austriackiej., lat około trzydziestu mający, syn nieznanych rodziców. Zgodnie z prywatnym listem znalezionym przy zmarłym, została po nim owdowiała żona Iza Żeleńska[1]. Z upływem czasu zniszczała tabliczka inskrypcyjna, na nowej zmieniono datę śmierci.  Dopiero dziś, po blisko 100 latach, zarząd cmentarza, opiekujący się tym żołnierskim grobem dowiaduje się, kim był pochowany w nim człowiek.

13 stycznia 1916 roku krakowski „Czas” zamieścił nekrolog Stanisława Gabriela, sygnowany S.T. – niewątpliwie pod tymi inicjałami kryje się historyk sztuki Stanisław Tomkowicz, znający Stacha jeszcze z domu rodzinnego. Podkreślił, iż Żeleński Był jedną z pierwszych ofiar toczącej się obecnie wojny. Rozchodziły się o tem głuche wieści, których długo nie można było sprawdzić. Aż niedawno nadeszło stosowne potwierdzenie, które obawę zamieniło w smutną pewność. […]. Zakończył słowami: Zgon jego zaszczytną żałobą okrył pozostałą wdowę, Izę z Madeyskich, młodszego brata, troje dziatek, liczne grono przyjaciół i znajomych. Straszny cios przeżycia syna nie został oszczędzony sędziwemu ojcu […][2]. Ogólne też współczucie całego społeczeństwa otacza dotkniętą ciężko rodzinę.

[1] Akt zgonu, odnaleziony dzięki p. Danucie Michalec z Muzeum w Siedlcach.
[2] czyli kompozytorowi Władysławowi Żeleńskiemu

Wskazówki – jak odnaleźć grób

Witraże secesyjne na terenie Galicji Wschodniej. Część III

Jurij Smirnow

Przez kilka lat przed I wojną światową i tuż po jej zakończeniu krakowski „Zakład Witrażów i Mozaiki Szklanej S.G. Żeleński” praktycznie nie miał poważnych konkurentów na terenie Galicji Wschodniej. We Lwowie między nim a małymi warsztatami artystyczno-szklarskimi ułożył się swoisty podział pracy. Zakład krakowski produkował drogie klasyczne witraże dla gmachów użyteczności publicznej, świątyń, najbardziej renomowanych budynków mieszkalnych i willi arystokracji i profesorów, zaś warsztaty artystyczno-szklarskie masowo proponowały odbiorcom znacznie tańsze pseudowitraże i szyby trawione dla setek nowo budowanych kamienic czynszowych i ozdobienia starych XIX-wiecznych domów zamieszkanych przez biedniejszą część ludności miejskiej. Chyba jedynym wyjątkiem było ozdobienie wnętrz katedry Ormiańskiej, gdzie według wyboru arcybiskupa J. Teodorowicza w 1910 roku polichromię i witraż w nowej kopule wykonał Antoni Tuch, zaś w 1913 roku mozaikę według projektu J. Mehoffera w starej części katedry – włoska firma Angelo Gianese z Murano koło Wenecji.

Witraż. Lwów Izba Handlowo-Przemysłowa (fot. autor)
Witraż. Lwów Izba Handlowo-Przemysłowa (fot. autor)

Wysiłki reklamowe Żeleńskiego były bardzo owocne, a realizacje na terenie Galicji Wschodniej przemawiały same za siebie. Od roku 1908 zamówienia od lwowskich firm budowlanych i osób prywatnych nadchodziły jedno po drugim. Ożywiony ruch budowlany w stolicy Galicji nasilał się z każdym rokiem. Budowano monumentalne gmachy użyteczności publicznej, banki, hotele. Przed I wojną światową we Lwowie dominowało budownictwo świeckie, zaś sakralne nie odgrywało tak ważnej roli, jak w drugiej połowie XIX wieku. Dziełem, dzięki któremu fabryka Żeleńskiego ostatecznie „podbiła” Lwów, był zespół witraży i mozaik, które zdobiły jeden z najbardziej prestiżowych gmachów we Lwowie owego czasu, mianowicie gmach Izby Handlowo-Przemysłowej i Giełdy Towarowej, zbudowany w latach 1907-1911 przy jednej z centralnych ulic miasta Akademickiej 17-19 (obecnie aleje T. Szewczenki) według projektu Alfreda Zachariewicza i Tadeusza Obmińskiego.

Gmach wzniesiono w zespole z budynkiem tzw. Instytutu Technologicznego (obecnie Akademia Muzyczna), którego fasada wychodziła na ul. Bourlarda (obecnie Nyżankiwskiego). Alfred Zachariewicz nie tylko wykonał architektoniczne plany gmachu, lecz zajmował się też opracowaniem detalu fasady budowli i aranżacją wystroju wnętrz. Od samego początku projektowania on współpracował z grupą artystów rzeźbiarzy i malarzy, jak też z „Zakładem Witraży i Mozaiki Szklanej S.G. Żeleński”. W wyniku powstał jeden z najbardziej stylowych, zespołowo ozdobionych i wyposażonych gmachów, wysoko ocenionych przez historyków sztuki i estetów. Uroczyste otwarcie i poświęcenie nowego gmachu odbyło się 3 lipca 1910 roku w obecności grona wysokich gości, ministrów, posłów na Sejm Galicyjski, profesorów uczelni wyższych, gości z innych miast Galicji i całych Austro-Węgier. Zaproszono również inżyniera Stanisława Gabriela Żeleńskiego.[1] Był to gest uznania zasługi jego zakładu w ozdobieniu gmachu witrażami i mozaikami, które były nieodłączną częścią całościowej dekoracji budowli i stanowiły jednolity zespół stylowy, zharmonizowany z architekturą, rzeźbą i polichromią.

Witraż Stefana Matejki. Lwów, gmach Akademii Muzycznej. (fot.autor)
Witraż Stefana Matejki. Lwów, gmach Akademii Muzycznej. (fot.autor)

Fasadę budynku zdobiło mozaikowe panneau z herbem Lwowa,

symbolami handlu i przemysłu, otoczonymi girlandami stylizowanych kwiatów, wykonanych według projektu Henryka Uziembły. Wraz z figuralnym fryzem autorstwa rzeźbiarza Wojciecha Przedwojewskiego, mozaiki stanowiły najważniejszy element artystycznej dekoracji zewnętrznej. Natomiast w ozdobieniu wnętrz wyjątkową rolę odgrywały witraże, które można podzielić na trzy wielkie zespoły, mianowicie witraże głównej klatki schodowej, sali posiedzeń i giełdy zbożowo-towarowej. Bramę główną, również dwie bramy boczne, wykuto z miedzianej blachy w zakładzie Władysława Musiałowicza i ozdobiono taflami szklanymi z fabryk J. Friedländera we Lwowie i S.G. Żeleńskiego w Krakowie. Nad wejściem głównym znajdował się trójdzielny witraż nadbramny wykonany według projektu Henryka Uziembły w Zakładzie S.G. Żeleńskiego. Przedstawiał on dawną flotę polską na Bałtyku.[2]

Witraże we wszystkich innych pomieszczeniach wykonano w Krakowie według projektów Alfreda Zachariewicza. Monumentalną marmurową klatkę schodową zdobiły duże okna witrażowe wysokie na dwie kondygnacje. Autor nadał witrażom charakter geometryczny, zwłaszcza w kondygnacji dolnej, i niezwykle bogatą gamę kolorystyczną. Przeszklenia okien dolnej kondygnacji skomponowano z jaskrawych nasyconych falowanych pasków w kolorach od błękitnego i bladozielonego do żółtego i pomarańczowego. Witraże górnej kondygnacji mają bardziej złożony charakter. W części dolnej znajduje się szeroki jaskrawozielony pas ze stylizowanych liści. Wyżej umieszczono owalne medaliony, w których ukazano stylizowane czerwone maki (medalion w polu centralnym) i róże (medaliony w polach bocznych). Przedstawienia kwiatów zostały obramione girlandami z liścia laurowego. Tło okien wyłożono z bladożółtych tafli szkła, w części dolnej znajdują się sygnatury firmy-producenta i autora-projektanta: „Krakowski Zakład Witrażów S.G. Żeleński” i „Proj. A. Zachariewicz R. 1908”. Bogactwo zdobienia klatki schodowej podkreślono efektownymi wstawkami mozaikowymi marmurowej balustrady schodów. Autorem wstawek, wykonanych również w Krakowskim Zakładzie S.G. Żeleńskiego, był malarz Karol Frycz. Panneau z mozaiki szklanej przedstawiają stylizowane wizerunki słoneczników, gałązki kwitnącej jabłoni, kwiaty fuksji, nasturcji, tulipanów, malw, narcyzów. Na balustradzie schodów ustawiono również oryginalne świeczniki wykonane według projektów A. Zachariewicza we lwowskiej filii wiedeńskiej firmy R. Dittmara. „Witraże klatki schodowej, kolorytem i motywami florystycznymi zharmonizowane z wstawkami mozaikowymi, są węzłem kompozycyjnym, ogniwem funkcjonalnym między hallem i pomieszczeniami pierwszego piętra”.[3] Właśnie na piętrze znajduje się sala konferencyjna – centralne i ideowe pomieszczenie całego gmachu Izby Handlowo-Przemysłowej. Historyk sztuki Jurij Biriulow nazwał salę „… secesyjną parafrazą auli Politechniki Lwowskiej, słynnego dzieła Juliana Zachariewicza-seniora”.[4] Ściany ogromnej sali konferencyjnej wysokiej na dwie kondygnacje, ozdobiono boazerią, sztucznym marmurem w kolorach bladozielonym, jasnoszarym, pilastrami z białego marmuru, fryzem wypełnionym monumentalnymi malowidłami pędzla Feliksa Wygrzywalskiego i alegorycznymi rzeźbami dłuta Zygmunta Kurczyńskiego. We wnęce ustawiono brązowe popiersie „Najjaśniejszego Pana cesarza Franciszka Józefa I, wykonane przez rzeźbiarza Wollena”.[5]Strop zdobią 124 kasetony i bogata złocona sztukateria. W tym zespole dzieł sztuki wysokiej klasy artystycznej wyróżniają się trzy ogromne okna witrażowe, wysokości dwóch kondygnacji, które zajmują całą ścianę naprzeciw wejścia do sali, zaś na zewnątrz są ważnym akcentem fasady budowli. Projekt witraży również był dziełem Alfreda Zachariewicza. Witraże składają się z falowanych płaszczyzn bladobeżowego i bezbarwnego szkła z girlandami ze stylizowanego liścia laurowego. Girlandy wykonano ze szkła zielonego z czerwonymi paskami. Część górna i dolna witraży otoczona jest bordiurą z zielonych i żółtych pasków, złożonych ze skomplikowanych, gdy chodzi o formę, segmentów. Wzory ogromnych witraży charakteryzują się nienaganną symetrią i są bardzo ważnym elementem przestrzennej i artystycznej organizacji całego zespołu dzieł sztuki zdobiących salę konferencyjną. Ozdobienie tej sali jest jedną z najbardziej gustownych lwowskich realizacji idei Gesamtkunstwerk, czyli syntezy sztuk przestrzennych. Witraże odgrywały dominującą rolę i w wykonanym w 1908 roku ozdobieniu wielkiej sali giełdy towarowo-zbożowej. Giełda mieściła się w części parterowej gmachu, miała osobne wejście i „była urządzona prawdziwie po europejsku”.[6] Projekt witraży sporządził osobiście Alfred Zachariewicz, zaś malowidła ornamentalne były dziełem Feliksa Wygrzywalskiego. Według koncepcji autora witraże wypełniły całą ścianę tylną głównego pomieszczenia giełdy, oddzielając ją od bocznych klatek schodowych. Ścianę podzielono na trzy wielkie, od posadzki do sufitu, prostokątne otwory, w części dolnej imitujące przejścia zamknięte łukowo. Witraże miały charakter wyraźnie geometryczny i były zestawione z ułożonych poziomo falowanych pasów kolorowego szkła, utrzymanego w różnych odcieniach kolorów zielonego, niebieskiego, żółtego, otoczonych bordiurą ze stylizowanych liści akantu i wertykalnych pasów w kolorze bordo. W części górnej znajdowały się stylizowane pęki ostów, korespondujące z polichromią F. Wygrzywalskiego.

Witraż. Lwów Izba Handlowo-Przemysłowa (fot. autor)
Witraż. Lwów Izba Handlowo-Przemysłowa (fot. autor)

Witraże w pomieszczeniu giełdy zostały niestety, znacznie uszkodzone i w 1988 roku A. Czobitko rekonstruował je według projektu własnego. Konserwator wykorzystał wszystkie zachowane części starych witraży, pozostawił również sygnaturę „proj. A. Zachariewicz R. 1908”, ale na dodanych płaszczyznach znacznie zmienił gamę kolorów, geometryczny rysunek i dodał po bokach postacie kobiece. Takie radykalne zmiany prawie całkowicie zmieniły stylowy charakter witraża. Bardziej ostrożnie A. Czobitko przeprowadził konserwację witraży na klatce schodowej i w sali posiedzeń. Ale i tutaj w niektórych miejscach widoczne były zmiany kolorów dodanych szkieł i ich jakość, która różniła się od oryginału. Te witraże, niestety, zostały uszkodzone w 2014 roku podczas zdarzeń rewolucyjnych we Lwowie, ale natychmiast zostały zabrane do konserwacji, która będzie zakończona w 2015 roku. Część centralna witraża H. Uziembły w świetliku nad wejściem głównym została zniszczona w czasie II wojny światowej. A. Czobitko w 1988 roku wykonał nowy ornamentalny witraż. Jednak jego gama kolorystyczna i zgeometryzowane formy, o układzie podkreślono poziomym, mają mało wspólnego z dwoma zachowanymi oryginalnymi segmentami bocznymi, symbolizującymi fale morskie. Nieudana konstrukcja nowej ramy doprowadziła do tego, że witraż wypadł z okna i do dziś nie został ponownie ustawiony.

Fabryka S.G. Żeleńskiego wykonała w 1909 roku zespół witraży o tematyce przemysłowej do gmachu Instytutu Technologicznego,

zaprojektował je Stefan Witold Matejko. We Lwowie był to jeden z niewielu przykładów witraży z kompozycjami obrazowymi o tematyce przemysłowej w budowlach świeckich. Zachował się tylko jeden witraż na parterze. Faktycznie jest to obraz ze szkła, na którym przedstawiono – na tle industrialnego pejzażu (wieże naftowe) – kolej i wagony załadowane drewnem. Projektantowi udało się pomieścić w kompozycji i góry, i błękitne niebo, i dym, i kominy dalekiej fabryki oraz symbole nauk technicznych (koło zębate, wał, strug). Zachowały się też sygnatury zakładu i projektanta: „Projektował Stefan Matejko” i „Wykonał Krakowski Zakład Witrażów S.G. Żeleński R. 1909”. Centralna część witraża została ujęta szeroką ramą witrażową z ornamentem geometrycznym. Ornament geometryczny z prostokątów i owalów zdobi jeszcze jeden witraż zachowany w tym gmachu, mianowicie świetlik nad wejściem głównym. Witraż wykonano z tafli szkła w kształcie dużych owalów i małych prostokątów, ułożonych w symetryczne pasy. Pole witraża utrzymano w kolorach pastelowych – bladozielonych, niebieskich, fioletowych. Tylko w części górnej umieszczono jaskrawą bordiurę ze stylizowanych zielonych liści i czerwonych wstążek.

Fragment witraża w kamienicy we Lwowie przy Plac Dąbrowskiego 2 (fot. autor)
Fragment witraża w kamienicy we Lwowie przy Plac Dąbrowskiego 2 (fot. autor)

Krakowski Zakład Witraży S.G. Żeleński rozpoczął działalność we Lwowie w czasie, kiedy w architekturze na zmianę „linearno-ornamentalnej” odmianie secesji przychodzi postsecesyjny modernizm (klasycyzująca lub funkcjonalna odmiana secesji), w wielu przykładach w wydaniu berlińskim. Zmienia się również stylistyka zdobiących ją dzieł sztuki, mianowicie rzeźb, malowideł, kutego metalu, mebli i oczywiście witraży. W owym czasie (1910-1914) w projektowaniu witraży panowała moda na daleko posuniętą stylizację motywów kwiatowych i roślinnych, kubizację form lub abstrakcyjny rysunek, złożony z elementów geometrycznych. Najbardziej wytworne i monumentalne witraże wykonywano do gmachów banków, zakładów naukowych, akademików, hoteli. Znacznie skromniejsze witraże zdobiły klatki schodowe kamienic czynszowych. Często preferowano zwykłe formy geometryczne lub oszklenia z tafli bezbarwnego szkła z geometryczną bordiurą. W niektórych przypadkach, właśnie w bogatych kamienicach czynszowych zatrzymała się moda na witraże z ornamentem roślinnym, wieńcami lub koszami z kwiatów.

W ostatnim pięcioleciu przed I wojną światową we Lwowie nabrało tempa budownictwo gmachów instytucji bankowych, kredytowych i ubezpieczeniowych, co było związane z napływem do stolicy Galicji kapitałów zagranicznych, austriackich, czeskich, niemieckich. Często z tychże krajów przychodziła moda na odpowiednie formy stylowe w architekturze i ozdobieniu wnętrz. W budownictwie administracyjnym i bankowym są one nawet bardziej widoczne niż w kościelnym, gdzie motywy historyczno-narodowe dominują w świątyniach rzymskokatolickich (polskich), tak i greckokatolickich (ukraińskich).

W 1910 roku Alfred Zachariewicz projektuje i buduje monumentalny gmach spółki ubezpieczeniowej Triestu (Assicurazioni Generali Trieste) przy ul. Kopernika 3. Dbając o jednolitość wystroju, on zaprojektował też znaczną część ozdobienia wewnętrznego tego gmachu, również witraże klatki schodowej. Wykonanie w szkle zamówiono w krakowskim Zakładzie Witraży S.G. Żeleńskiego. Każde piętro klatki schodowej posiada trzy okna – szerokie środkowe i dwa wąskie po bokach, wszystkie zamknięte półkoliście. Witraże w nich skomponowano z wielkich prostokątnych elementów bezbarwnego szkła. Środkowe pola przeszkleń na wysokich piętrach wzbogacono kolorowymi medalionami w kształcie rombów lub kół. Dolne niewielkie kwatery wypełniały silnie stylizowane gałązki i liście. Na każdym piętrze w jednej z tych kwater znajdowała się sygnatura firmy: „Krakowski Zakład Witrażów S.G. Żeleński R. 1910”. Medaliony wypełniono skrajnie stylizowanymi kwiatami (lub nawet rysunkiem abstrakcyjnym) o jaskrawych kolorach zielonym, żółtym, czerwonym, niebieskim.

Witraż w kamienicy we Lwowie przy ul. Krasickich 18 (fot. autor)
Witraż w kamienicy we Lwowie przy ul. Krasickich 18 (fot. autor)

W latach 1909-1910 przy ul. Zielonej 59 zbudowano salę sportową (pałac sportowy) przeznaczony dla jazdy na wrotkach tzw. Roller-Skating-Rink. Największy w Austro-Węgrzech tor postał według projektu lwowskich architektów Józefa Pinkerfelda i Henryka Zaremby, a kosztował fantastyczną sumę 600.000 koron.[7] „Dziennik Polski” natomiast pisał: „Lwowski ten „Skating-Rink” przedstawia się rzeczywiście wspaniale. Ogromna sala o przestrzeni 1200 m kwad. (podwójna wielkość Sali Filharmonii) zbudowana została według planów architektów Pinkerfelda i Zaremby. Szklany strop i jego boczne spady mieszczą witraże przedstawiające sceny sportowe… Nadto ściany pałacu sportowego zawierają 8 płócien Winterowskiego o tematach również zaczerpniętych ze sportu. Fryzy rzeźbiono przez Z. Kurczyńskiego. Podłoga, ogromnie kosztowna, wyłożona jest specjalnie impregnowanym amerykańskim jaworem”.[8] Szklany dach nad halą naprawdę robił wrażenie! W kompleksowej dekoracji budynku dużą rolę odgrywały osiem elipsoidalnych figuralnych witraży, każdy o powierzchni około 16 metrów kwadratowych, umieszczonych właśnie na tym dachu. W medalionach pokazano sceny z popularnych na początku XX wieku tańców i dyscyplin sportowych, przedstawiających „… diabolo, taniec, tenis, skating-rink, maskaradę, zabawę w obręcze, football i kake-walk”.[9] Witraże wykonano w fabryce S.G. Żeleńskiego według projektów krakowskiego malarza Witolda Rzegocińskiego. W grupie architektów, rzeźbiarzy i malarzy lwowskich, którzy pracowali nad wystrojem tej budowli (Pinkerfeld, Zaremba, Kurczyński, Winterowski), był on jedynym przedstawicielem grodu nad Wisłą, co potwierdza renomę zakładu Żeleńskiego we Lwowie i zaufanie, jakim darzono artystów z nim współpracujących.

W tym okresie prawie każdy nowo zbudowany wielki obiekt przemysłowy, bankowy lub dom akademicki był zdobiony witrażami lub oszkleniem artystycznym. Wśród najbardziej znanych budowli, o których pisała prasa lwowska, była fabryka chleba „Merkury” na Bogdanówce (1908-1909), Dom Akademicki im. A. Mickiewicza (1906-1907), Żydowski Dom Akademicki (1908-1909), Dom Akademicki im. A. Potockiego (1911-1912), Ukraiński Dom Akademicki (1910), Bursa Grunwaldzka (1912), Zakład Naukowy (gimnazjum żeńskie) Zofii Strzałkowskiej (1912-1913), siedziby banków: Lwowskiego (1911), Akcyjnego (1912), Praskiego Kredytowego (1912), filii Austro-Węgierskiego przy ul. Mickiewicza 8 (1912-1913), przebudowany budynek bankowy przy ul. 3 Maja 9 (1914), nowy gmach Dyrekcji Kolei Żelaznych (1913), budynek Ukraińskiego Instytutu Muzycznego przy pl. Szaszkiewicza (1913-1915), budynek Rozgłośni Radia Lwów przy ul. Batorego 6 (1912-1914), hotel „Krakowski” przy pl. Bernardyńskim (1913). Ozdobienie i wyposażenie części z nich zostało zniszczone w późniejszym okresie dziejów Lwowa, w innych zachowało się tylko częściowo. Zwracały uwagę motywy narodowe lub zaczerpnięte ze sztuki ludowej (huculskiej) w ozdobieniu i witrażach Ukraińskiego Domu Akademickiego czy Ukraińskiego Instytutu Muzycznego, również sztuki żydowskiej w ozdobieniu Żydowskiego Domu Akademickiego przy ul. Stroha 28.

Witraż. Lwów. Bank Praski ul. 3 maja 9 (fot. autor)
Witraż. Lwów. Bank Praski ul. 3 maja 9 (fot. autor)

Do naszych dni w całości zachowało się oryginalne, wysoko artystyczne ozdobienie wielkiej sali koncertowej Ukraińskiego Instytutu Muzycznego. Modernistyczne witraże wykonane według projektu ukraińskiego artysty-malarza Modesta Sosenki stanowią integralną część ozdobienia tej sali, na które składa się monumentalna polichromia ścian i sufitu oraz ceramiczne panneau. Wszystko zostało wykonane również według projektów Sosenki, który niezwykle efektywnie stylizował ornamentykę zaczerpniętą ze sztuki huculskiej. Siedem dużych prostokątnych okien o wymiarach 1,2 x 2,7 metra (w jednym witraż został zniszczony) umieszczono po prawej stronie sali. Nad nimi znajdują się mniejsze owalne okna. Duże okna wypełniają tafle żółtawego szkła, urozmaiconego małymi rombami i kółkami w kolorach zielonym, czerwonym, fioletowym. Siedem jednakowych górnych owalnych witraży wypełniał bardzo stylizowany rysunek, naśladujący wzory ludowej sztuki huculskiej i korespondujący z polichromią sali. Stylizowane wzory i kwiaty (prawdopodobnie róże) wykonano w nasyconych kolorach fioletowym, zielonym, czerwonym w tle żółtawym. Witraże wykonano w Krakowskim Zakładzie S.G. Żeleńskiego.

W latach 1911-1913 przy ul. Zielonej 22 zbudowano nowy okazały budynek prywatnego Naukowego Zakładu (gimnazjum żeńskiego) Zofii Strzałkowskiej.

Autor projektu Alfred Zachariewicz opracował bogaty program artystycznego ozdobienia jego wnętrz. Dla realizacji swoich planów architekt zaprosił utalentowanych artystów-malarzy Kajetana Stefanowicza i Marię Tomaszewską, zaś wykonanie drzwi, mebli i innego wyposażenia powierzył wyłącznie renomowanym firmom lwowskim. Witraże w okna klatki schodowej zamówił w Krakowskim Zakładzie S.G. Żeleńskiego. Jak świadczy sygnatura, umieszczona na dolnej prawej tafli, wykonane zostaływ 1913 roku. Okna podzielone na trzy części – szeroką centralną i wąskie boczne – wypełniono taflami bezbarwnego szkła bez bordiury. W części centralnej umieszczono duży kosz z kwiatami róż, w częściach bocznych – wieńce z kwiatów. Jaskrawe kolory czerwony i zielony kontrastują z bezbarwnym tłem okien i dość ciemną klatką schodową. Teraz, kiedy utracona została polichromia pędzla Kajetana Stefanowicza, trudno mówić o zespołowej harmonii barw i kolorów, jak również o stopniu stylizacji wszystkich czynników ozdobienia budynku. W każdym bądź razie, witraże wyróżniają się znaczną kubizacją form, kompozycje z kwiatów są statyczne i ciężkie. Nie jest na pewno znane nazwisko projektanta witraży, ale raczej był nim architekt Alfred Zachariewicz, autor projektu gmachu gimnazjum, a nie Kajetan Stefanowicz, autor polichromii.

Najbardziej bogatym, nawet wystawnym ozdobieniem wyróżniały się siedziby banków i gmachy hoteli lwowskich. W 1911 roku przy ul. Wałowej 9 spółka „A. Zachariewicz i J. Sosnowski” zbudowała nowy gmach „Banku Lwowskiego”. W bogatym ozdobieniu sali operacyjnej i klatki schodowej znaczną rolę odgrywały witraże projektu A. Zachariewicza. Razem z zielonym i czerwonym marmurem ścian, boazerią, pozłoconą sztukaterią i świecznikami z brązu, tworzyły one bardzo stylowy, nowoczesny zespół artystyczny. Wysokie okna witrażowe były jednym z najważniejszych akcentów kolorowych głównych, paradnych pomieszczeń banku. Lwowski „Dziennik Polski” pisał w reportażu z uroczystości poświęcenia gmachu: „Bogactwo pomysłów i wysoka umiejętność wykonania uderza w oczy od razu przy wejściu. Z przedsionka, wykładanego przepięknym ciemno-zielonym marmurem, prowadzi wejście do wielkiej hali bankowej wznoszącej się przez dwie kondygnacje. Okna zaszklono wysoce artystycznymi witrażami słynnej krakowskiej firmy „St. Żeleński”, prześlicznie dekorowane rzeźbą sufity – wszystko to razem robi wrażenie poważne i niezatarte”. [10] Niestety, wszystkie witraże, jak też znaczna część innego ozdobienia zostały zniszczone i nie dotarły do naszego czasu.

Witraż w kamienicy we Lwowie przy ul. Romanowicza 7 (fot. autor)
Witraż w kamienicy we Lwowie przy ul. Romanowicza 7 (fot. autor)

Natomiast czas prawie w całości oszczędził zdobienie gmachu Praskiego Banku Kredytowego, wzniesionego w latach 1911-1912 w centrum miasta na rogu ulic Karola Ludwika i Jagiellońskiej (obecnie Aleje Swobody i ul. Hnatiuka). Monumentalną budowę usytuowano naprzeciw Galicyjskiej Kasy Oszczędności, wybitnego dzieła architekta Juliana Zachariewicza. Projekt Praskiego Banku wykonał czeski architekt Maciej Blecha, który do współpracy zaprosił prawie wyłącznie czeskie firmy i czeskich artystów. Witrażami ozdobiono dwie klatki schodowe – główną frontową i boczną. Kolorowe okna zdobiły wszystkie cztery piętra gmachu, lecz w nasz czas brakuje dużego witraża na piętrze górnym. Każde piętro oświetlono trzema jednakowymi prostokątnymi oknami, w które wstawiono jednakowe witraże, tak zwane mozaikowe, ze szkła barwionego w masie i ze spoinami wykorzystywanymi dekoracyjnie jako element graficzny, jako element kształtujący rysunek witraża. Rysunek ten maksymalnie zgeometryzowany i symetryczny. Tło witraży w Praskim Banku Kredytowym wykonano z prostokątnych tafli bezbarwnego lub lekko zielonkawego szkła. Na tym tle znajdują się trzy kolorowe pionowe pasy – wąskie po brzegach w kształcie bordiury i szeroki w części centralnej. Tło pasów ciemnozielone i w tym tle umieszczono większe beżowe elipsy i małe beżowe kółka. W centralnym pasie po stronach każdej elipsy znajdują się ciemnobrązowe stylizowane liście na łodygach. Okna bocznej klatki schodowej ozdobiono oszkleniem z prostokątnych tafli bezbarwnego szkła z wąskim szlakiem z zielonych szkiełek.

W dobrym stanie zachowały się również witraże klatki schodowej gmachu filii dawnego Austro-Węgierskiego Banku

przy ul. Mickiewicza 8 (w okresie międzywojennym siedziba filii Banku Polskiego).[11] Budownictwo gmachu według projektu lwowskich architektów M. Łużeckiego i E. Żychowicza zakończono w 1913 roku, a ozdobienie w 1914 roku. Na zewnątrz fasadę banku zdobi fryz wypełniony monumentalnymi rzeźbami Juliusza Bełtowskiego. Obszerny hall i klatkę schodową ozdobiono naturalnymi i sztucznymi marmurami w kolorach ciemnoczerwonych, sztukaterią i witrażami. Witraże zachowały się w pięciu wielkich oknach, zdobiących klatkę schodową. Cztery mają wymiary 3,24 x 1,08 metra, piąte, centralne – 3,24 x 1,55 metra. Każde z okien składa się z czterech wielkich ram wypełnionych prostokątnymi taflami bezbarwnego szkła z bordiurą ze stylizowanych zielonych liści, czerwonych jagód i niebieskich kwiatów umieszczonych w tle żółtym. W oknie centralnym w polu każdej ramy znajduje się medalion, formą zbliżony do owalu i wypełniony kompozycją z jaskrawych szkiełek w kolorach czerwonym, zielonym, żółtym i niebieskim. W jednym z okien bocznych umieszczono sygnaturę firmy producenta: „Krakowski Zakład Witrażów i Mozaiki S.G. Żeleński R. 1914”.

Obok, przy pl. F. Smolki 3 (obecnie Hryhorenki)znajduje się gmach dawnego Akcyjnego Banku Związkowego, zbudowany w latach 1911-1912 według projektu Alfreda Zachariewicza i Józefa Sosnowskiego.[12] Klatkę schodową ozdobiono wielkim witrażem wysokością 3,5 metra, wykonanym w 1911 roku przez Zakład S.G. Żeleńskiego, o czym świadczy sygnatura na lewej dolnej tafli: „Krakowski Zakład Witrażów S.G. Żeleński R. 1911”. Witraż składa się z kwadratowych tafli bezbarwnego szkła, ozdobionych pionowym zgeometryzowanym ornamentem. We Lwowie ten witraż jest jednym z charakterystycznych przykładów skrajnej geometryzacji ornamentów i uproszczenia form. Witraż zachował się do naszych dni w dobrym stanie, ale podczas rewolucyjnych wydarzeń 2014 roku wybito część centralną. Praktycznie od razu rozpoczęto kompleksową konserwację i naprawę witraża.

Fragment witraża. Lwów Izba Handlowo-Przemyslowa (fot. autor)
Fragment witraża. Lwów Izba Handlowo-Przemyslowa (fot. autor)

Tendencje uproszczenia rysunku i oszczędność w gamie kolorystycznej witraży były cechą charakterystyczną w ostatnich latach przed I wojną światową. Bliski stylowo witraż zdobi klatkę schodową gmachu Dyrekcji Skarbowej w Stanisławowie (obecnie Iwano-Frankiwsku) przy dawnej ul. 3 Maja 31. Gmach zbudowano w latach 1910-1912 według projektu lwowskiego architekta F. Skowrona, zaś witraż wykonano w Krakowskim Zakładzie S.G. Żeleńskiego. Przed I wojną światową w Stanisławowie powstało jeszcze kilka zespołów witraży , m. in. przy okazji nowej aranżacji wnętrz Banku Mieszczańskiego (1911), Miejskiej Kasy Oszczędności (1910-1911) i w nowo zbudowanych gmachach Dyrekcji Kolejowej przy ul. Grunwaldzkiej i Sądu przy ul. Bilińskiego.[13]

W 1913 roku według projektu architekta Zbigniewa Brochwicza-Lewińskiego we Lwowie również zbudowano nowy gmach Dyrekcji Kolei Państwowych. Klatkę schodową ozdobiono wielkim witrażem w oknie, a także witrażowym plafonem i dwoma witrażowymi świecznikami na schodach. Witraż w oknie składa się z tafli bezbarwnego szkła ozdobionych bordiurą ze stylizowanych liści w różnych odcieniach koloru zielonego i z niebieskich kół otoczonych szlakiem koloru czerwonego. Dziełem sztuki wysokiej klasy artystycznej jest plafon witrażowy, wykonany w kształcie ośmiokąta nad klatką schodową i akcentowany fryzem ozdobionym girlandami. Witraż składa się z trzech dużych kwadratowych i dwóch mniejszych prostokątnych segmentów. W segmentach kwadratowych umieszczono stylizowane wieńce z liścia laurowego z medalionem w centrum. W prostokątnych polach znajdują się tylko gałązki laurowe. Każde z pól otoczono szeroką bordiurą, zaś pozostałą część plafonu wypełniono taflami bezbarwnego szkła. Witraż charakteryzuje się precyzyjnością rysunku, jaskrawymi kolorami (w których dominuje zielony) ale też czerwonym, niebieskim, żółtym i nienaganną symetrycznością rozmieszczenia wszystkich segmentów i rysunków w nich.

Witraż w kamienicy we Lwowie przy ul. Kopernika 3 (fot. autor)
Witraż w kamienicy we Lwowie przy ul. Kopernika 3 (fot. autor)

Nienaganne, eleganckie formy i jaskrawe, czyste kolory charakteryzują też witraże autorstwa Henryka Uziembły na klatce schodowej w hotelu „Krakowski”. Gmach hotelowy zbudowano w 1913 roku według projektu architekta M. Łużeckiego na rogu dawnego placu Bernardyńskiego i ul. Piekarskiej. Kompleksową koncepcją dekoracji wnętrz tego budynku opracowano w latach 1913-1914 pod kierunkiem Mariana Olszewskiego, wybitnej postaci kultury Lwowa owego czasu, inicjatora powstania Towarzystwa Sztuki Stosowanej „Zespół”. Właśnie członkowie tego towarzystwa wykonali projekty ozdobienia wnętrz, otóż Henryk Uziembło był jedynym krakowianinem wśród twórców lwowskich. Charakterystyczne, że M. Olszewski również osobiście projektował witraże, ale w konkretnym wypadku oddał pierwszeństwo artyście ściśle związanemu z firmą, której zamówiono wykonanie, czyli Krakowskim Zakładem Witraży i Mozaiki Szklanej S.G. Żeleńskiego. O wykonaniu witraży właśnie w tym zakładzie świadczy też sygnatura, która zachowała się do naszych dni: „Krakowski Zakład Witrażów i Mozaiki S.G. Żeleński R 1914”. Witrażami ozdobiono trzy wielkie okna klatki schodowej o wymiarach 1,35 x 2,35 metra. Każde z okien podzielono na trzy części i wypełniono taflami bezbarwnego szkła z jaskrawą kolorową bordiurą. W centrum każdego pola znajduje się wielki, elegancki medalion, przedstawiający zgeometryzowany bukiet, uzupełniony w części górnej girlandami stylizowanych kwiatów. Precyzyjność i symetryczność kompozycji, jaskrawe kolory zbliżają witraże hotelu „Krakowskiego” do stylistyki i estetyki witraża w plafonie gmachu Dyrekcji Kolei Państwowych. W ozdobieniu klatki schodowej hotelu wyraźnie podkreślono zespołowość i przemyślany charakter wszystkich elementów. Na przykład, kształty medalionów i girland witraża powtarzają się w sztukaterii klatki schodowej i w dekoracji balustrady schodów. W architekturze i ozdobieniu wyżej opisanych budynków ujawniła się ogólna tendencja rozwoju sztuki w ostatnich latach przed I wojną światową. Jak pisze historyk sztuki J. Biriulow, w tym okresie „… ornamentalną secesję zastępuje secesja „racjonalna” (lub geometryczna, funkcjonalna). Zamiast wpływów wczesnej wiedeńskiej secesji i francuskiego Art Nouveau przeważają inspiracje wiedeńskim modernem (J.M. Olbrich, M. Fabiani, J. Hoffman, A. Loos) oraz niemieckim Jugendstilem. Ewolucja form, logika wewnętrznego rozwoju stylu prowadziła do osłabienia tendencji zamiłowania ornamentem, do przejścia od dynamicznego natężenia do większej powściągliwości i statyczności, do harmonijności. Wczesny funkcjonalizm i neoklasycyzm w kombinacji z secesją stały się w sztuce lwowskiej po roku 1908 przejawem dialektycznej sprzeczności modernu – mianowicie dążenia do harmonii i równowagi obok pragnienia bachanalistycznego irracjonalizmu… Również w „racjonalnej” fazie modernu architekci nie zdradzali zasady stylizacji. Jednak teraz artyści apelowali nie tyle do świata przyrody, ile do tradycji artystycznej”.[14] Tendencja ta miała ogólnoeuropejski charakter, zaś do Lwowa docierały w pierwszej kolejności wpływy wiedeńskie. Historyk sztuki A. Laskowski oceniając wiedeńskie aspiracje galicyjskiej sztuki witrażowej uważa, że „… najbardziej popularnym przejawem wpływów wiedeńskich w Galicji są świeckie przeszklenia… Bardzo popularne były w wiedeńskich kamienicach witraże, w których na jasnym tle pojawiały się sporadycznie, poddane silnej geometryzacji i zasadzie symetrii, motywy dekoracyjne w postaci medalionu (owal, koło, romb itp.) z dekoracją florystyczną (żardiniera, donica lub kosz z kwiatami) ujęte w siatkę geometrycznych podziałów kompozycyjnych okna”.[15]

Fragment witraża w kamienicy we Lwowie przy ul. Szymonowiczów 5 (fot. autor)
Fragment witraża w kamienicy we Lwowie przy ul. Szymonowiczów 5 (fot. autor)

Ostatnim zespołem witraży z ówczesnego okresu (faktycznie wykonanym już podczas I wojny światowej) były witraże w budynku filii Banku Austro-Węgierskiego przy ul. 3 Maja 9. Gmach banku zbudowano w stylu „wczesnego florenckiego renesansu” w 1897 roku według projektu wiedeńskiej firmy F. Fellnera i H. Helmera. W latach 1914-1921 klatkę schodową i salę na piętrze przebudowano w stylu neoklasycystycznym według projektu Jana Bagieńskiego.[16] Witraże umieszczono na trzech kondygnacjach klatki schodowej. Wysokie na 2,5 metra, ale dość wąskie okna wypełniono taflami bezbarwnego szkła otoczonymi szlakiem w kolorze czerwonym. Między taflami wstawiono drobne segmenty w kształcie rombów, również koloru czerwonego. Centralną część witraża na pierwszej kondygnacji ozdobiono koszem z kwiatami i zwisającymi z niego girlandami. Stylizacja rysunku dość umiarkowana, odpowiadająca ogólnym założeniom zmodernizowanego klasycyzmu, w których przeprowadzono aranżację wnętrz sali operacyjnej i klatki schodowej. Na witrażu bez trudu identyfikujemy stylizowane czerwone róże, żółte narcyzy i niebieskie barwinki, wzbogacone zielonymi liśćmi i beżowo-różowym kolorem kosza. Na drugiej kondygnacji w centrum okna umieszczono wieniec z zielonych stylizowanych liści i czerwonych róż, ozdobionych fioletową wstążką. Okno trzeciej kondygnacji zbudowano znacznie wyższym i w jego polu znajduje się kompozycja z kosza z kwiatami w centrum i dwóch wieńców, które powtarzają rysunek na witrażach dolnych pięter.

Architekci lwowscy chętnie wprowadzali witraże także dla ozdobienia reprezentacyjnych kamienic czynszowych.

Witraże w budynkach mieszkalnych przeznaczone były przede wszystkim dla ich mieszkańców, nie dla szerokiego ogółu. Otóż stosowane w tego typu budowlach przeszklenia ozdobne w pierwszej kolejności miały charakter utylitarny, były skromniejsze, o mniej rozbudowanej treści i gamie kolorystycznej. Były oczywiście wyjątki, które jednak tylko potwierdzały ogólną tendencję. Na przykład, przy ul. Łozińskiego 6 (obecnie Hercena) potężne okno klatki schodowej łączy trzy piętra, zaś wstawiony w niego witraż ma wysokość 11 metrów. Bez wątpienia, architekt Jan Bagieński projektował to okno specjalnie z myślą o witrażu. Jurij Biriulow uważa, że był on również autorem koncepcji przeszklenia.[17] Witraż przedstawia krajobraz, prawdopodobnie pejzaż karpacki. Widoczne są: zachmurzone niebo, góry i rzeka. Niespokojny, ekspresyjny ruch chmur i wody w górskiej rzece wywiera duże wrażenie na oglądającym. Nie ma możliwości teraz skojarzyć jak wyglądała dolna część witraża, utracona już wiele lat temu. Podziwia bogactwo kolorów odcieni zielonego i niebieskiego w części górnej, ale na dole dominują kolory ciemne – fioletowy, szary, brunatny. Ciemna gama kolorów zwęża optycznie klatkę schodową i przyczynia się do jej zaciemnienia. Z drugiej strony, skomponowany w ten sposób witraż idealnie pełnił funkcję „zasłony”, oddzielając klatkę schodową od niewielkiego, mrocznego podwórza. Po kilkuletnich dyskusjach, w 2015 roku witraż demontowano i rozpoczęto konserwację i uzupełnienie brakujących płaszczyzn oszklenia. Prace renowacyjne prowadzone są z polecenia Zarządu Ochrony Środowiska Historycznego Lwowskiej Rady Miejskiej i w porozumieniu z niemieckim Stowarzyszeniem Współpracy Międzynarodowej GIZ.

Fragment witraża w kamienicy we Lwowie przy ul. Romanowicza 7 (fot. autor)
Fragment witraża w kamienicy we Lwowie przy ul. Romanowicza 7 (fot. autor)

Wysoki poziom artystyczny wyróżniał również zespół witraży Zakładu S.G. Żeleńskiego (projekt H. Uziembły?) klatki schodowej reprezentacyjnego budynku czynszowego przy ul. Akademickiej 27. Witraże znajdowały się na wszystkich czterech piętrach i łączył je starannie obmyślony przez autora program ikonograficzny. Zachowało się jedynie przeszklenie okna na najwyższej kondygnacji, ukazujące koronę olbrzymiego drzewa pozbawioną liści. Miękkie żółte, zielonkawe i błękitne barwy szkła zostały starannie do siebie dopasowane i nie pogarszają oświetlenia klatki schodowej.

Moda na witraże doprowadziła do tego, że ozdobienie witrażami okien i świetlików klatek schodowych i nadświetli bram frontowych stało się zjawiskiem powszechnym i znacznie podnosiło prestiż kamienicy. Mogły to być okna oddzielne, na każdym piętrze, a wtedy najbogatsze i najbardziej reprezentacyjne witraże umieszczano w oknach kondygnacji uznanych za prestiżowe (zazwyczaj na pierwszym piętrze) lub też spotykane rzadziej, okna łączące kilka pięter. Bardzo rzadko stosowano plafony witrażowe w części parterowej słabo oświetlonych bram. Plafony uważano za oznakę bardzo wysokiego standardu kamienicy. W takich kamienicach oszklenia ozdobne pojawiały się tez niekiedy w szczególnie reprezentacyjnych mieszkaniach. We Lwowie podobne rozwiązania zachowały się na przykład, w kamienicy czynszowej przy ul. Kochanowskiego 26 (plafon w bramie) lub przy ul. Kopernika 12 (witraże w mieszkaniu na pierwszym piętrze). W takich kamienicach witraże były tylko jednym z elementów bogatego wystroju, który składał się również ze wstawek ceramicznych, sztukaterii, dekoracji z kutego metalu, mozaiki i nawet malowideł ściennych. Powszechnym zjawiskiem było zastosowanie szczególnie kosztownych materiałów, jak to marmuru i alabastru.

Sygnatura witraża. Lwów Izba Handlowo-Przemysłowa (fot. autor)
Sygnatura witraża. Lwów Izba Handlowo-Przemysłowa (fot. autor)

Witraże były oczywistą oznaką mody i bogactwa, dlatego niektórzy właściciele budynków mieszkalnych pochodzących z XIX wieku zamawiali nowe witraże do okien klatek schodowych. Zabieg ten nobilitował kamienicę i odpowiednio – podnosił cenę znajdujących się w niej mieszkań. Przykładem może służyć witraż w oknie na pierwszym piętrze kamienicy przy placu Dąbrowskiego 2 (obecnie plac Małaniuka) lub witraż na ostatniej kondygnacji klatki schodowej budynku przy ul. Opata Hoffmana 28 (obecnie Czechowa). W pierwszym przypadku w okno wstawiono finezyjnie wykonany witraż sprowadzony z Zakładu Witraży S.G. Żeleńskiego w Krakowie. Kompozycję wykonano z bezbarwnego szkła z winietą w centrum, przedstawiającą bukiet z kwiatów wzbogacony wieńcem. Kamienica przy ul. Opata Hoffmana została zbudowana w 1893 roku i ozdobiona przy pomocy skromnych środków w stylistyce neorenesansu. Była przeznaczona raczej dla niebogatej klienteli. Witraż przedstawia trójkąt z Okiem Opatrzności, umieszczony w tle gwiaździstego nieba. Rysunek Oka i nadmiernie jaskrawy niebieski kolor tła przemawiają za wykonaniem tego witraża w jednym z warsztatów lwowskich. Według swojej tematyki jest ten witraż unikatowy, nie spotykany w żadnym innym miejscu w kamienicach lwowskich. Również bardzo rzadko w kamienicach mieszkalnych spotykamy postacie świętych. Wśród wyjątków można zwrócić uwagę na witraż ze świętym Michałem w kamienicy przy ul. Kleinowskiej 7 (obecnie Kameniariw).prawdopodobnie pełnił funkcję patrona właściciela. W niebogatych kamienicach czynszowych spotykamy również ozdobienie części okien klatki schodowej lub nadświetla bram witrażami klasycznymi, zaś innych okien imitacją witraży lub szybami trawionymi. Projektant lub wykonawca witraża dbał o dopasowanie swego dzieła do innych elementów zdobienia kamienic czynszowych. Można spotkać nawet pseudowitraże, na których namalowano stylizowane kwiaty – np., żółte róże w oknie kamienicy przy ul. Sienkiewicza 9 (ob. Woronego), powtarzające rysunek posadzki z płytek ceramicznych. Taką samą posadzkę spotykamy też w innych kamienicach lwowskich, otóż nie ma wątpliwości, że to właśnie witraż był dopasowany do rysunku płytek.

Sygnatura witraża. Lwów Izba Handlowo-Przemysłowa (fot. autor)
Sygnatura witraża. Lwów Izba Handlowo-Przemysłowa (fot. autor)

Powszechnym zjawiskiem było stylowe dopasowanie witraży do form architektonicznych budynków. Typowy przykład to „… dwie kamienice o wspólnej fasadzie przy ul. Krasickich (obecnie Ohijenki) 18 i 18a, zbudowane w latach 1909-1910 według projektu Zygmunta Kędzierskiego. Utrzymana w charakterze neogotyckim elewacja ma swój stylowy odpowiednik w witrażach klatki schodowej jednej z nich (18a), gdzie w rysunku witraży wykorzystano charakterystyczne elementy architektury gotyckiej: wimpergi, pinakle, łuki w ośli grzbiet, siale. Natomiast witraże w sąsiedniej bramie mają typowe wzory secesyjne o stylizowanych motywach roślinnych. Dwa różne podejścia stylowe współistnieją obok siebie w jednej kamienicy.”[18] W tym wypadku witraże klatki schodowej nie tylko powtarzają formy architektury lub sztukaterii, lecz znacznie ją dopełniają i rozszerzają, akcentują stylowy kostium kamienicy, robią go bardziej jaskrawym i bogatszym. Witraże w czynszowych kamienicach lwowskich z lat 1900-1914 prezentują taką samą różnorodność i linię rozwoju, jak i w gmachach użyteczności publicznej. W kamienicach w zasadzie witraże są skromniejsze, okna mniejsze, charakter oszklenia mniej reprezentacyjny. Realia lwowskie po II wojnie doprowadziły do znacznego zniszczenia witraży właśnie w kamienicach czynszowych i to na znacznie większą skalę niż w gmachach hotelowych czy bankowych. W żadnej kamienicy nie zachował się nieuszkodzony witraż. Opisujemy i omawiamy raczej fragmenty witraży.

Witraże lwowskie w latach 1900-1908 prezentują styl secesji linearnej z bardzo popularnymi motywami floralnymi,

z lekko stylizowanymi kwiatami skomponowanymi w bukiety, medaliony, kosze, wiązanki, girlandy. Najbardziej ulubione kwiaty to maki, róże, irysy, tulipany, lilie, bratki, winorośle. Część witraży ma bordiurę ornamentalną, która pełni rolę ramki. Motywem charakterystycznym są stylizowane liście i gałązki, czasami też posługiwano się bordiurą geometryczną. W krótkim czasie na zmianę przychodzi bardziej wyraźna stylizacja, kubizacja form, abstrakcyjny rysunek geometryczny, a w ostatnich latach przed I wojną światową zmodernizowany neoklasycyzm, a nawet neobarok. Popularności nabiera oszklenie mozaikowe, czyli witraże z tafli szkła barwionego w masie, łączonego ołowianymi listwami. Ołowiane lub miedziano-cynowe spoiny są wykorzystane dekoracyjnie, jako element graficzny, zaś rysunek witraży nabiera form wyraźnie geometrycznych. Typowym przykładem mogą być witraże okien klatki schodowej i plafon kamienicy czynszowej przy ul. Teatralnej 6. Budynek zbudowano w 1906 roku według projektu architektów Adolfa Pillera i Tadeusza Nowakowskiego. Jednakowe witraże wypełniają okna na wszystkich trzech piętrach. Nie jest znany ich projektant, ani firma producent. Tło okien wykonano ze szkła bezbarwnego. Rysunek abstrakcyjny, ale symetryczny, zestawiony z owalów i rombów różnej formy i wymiarów, wykonanych ze szkła zielonego i beżowego różnych odcieni.

Lwów. Bank Praski ul. 3 maja 9 (fot. autor)
Lwów. Bank Praski ul. 3 maja 9 (fot. autor)

Witraże klatki schodowej budynku przy ul. Kadeckiej 8 (obecnie Gwardyjskiej) wykonane w latach 1907-1908, były jedną z pierwszych realizacji firmy Żeleńskiego we Lwowie. Zachował się niestety, tylko fragment witraża na ostatnim piętrze kamienicy, oszklenie innych okien zostało zniszczone. Witraż składa się z wielkich prostokątnych tafli bezbarwnego szkła bez bordiury. W części górnej umieszczono wieniec czy girlandę z jaskrawych czerwonych róż i zielonych liści.

Najbardziej rozpowszechnionymi były kompozycje symetryczne, ale też spotykane są oryginalnie skomponowane okna z asymetrycznym rysunkiem. Na przykład, w kamienicy z 1909 roku przy ul. Szymonowiczów 5 (obecnie Melnyka) w owalnym oknie gałązkę ze stylizowanych czerwonych kwiatów umieszczono asymetrycznie w dolnej części witraża. W latach późniejszych stają się popularne witraże bardziej oszczędne w rysunku, zaś sam rysunek zostaje poddany znacznej stylizacji. Bardzo rozpowszechniony był układ okien z bezbarwnego szkła, z bordiurą ze stylizowanych liści i kwiatów lub elementów geometrycznych, kół, rombów, kwadratów. W bogatszych kamienicach do takich kompozycji dodawano medalion, pęk stylizowanych kwiatów lub figurę geometryczną (romb, koło). Podobne witraże znajdują się w kamienicach przy ul. Bonifratrów 12 (obecnie M. Krawczuka), Gliniańskiej 7 (obecnie W. Fiłatowa), Dwernickiego 50 (obecnie I. Muszaka), Tarnowskiego 12 (obecnie M. Tarnawskiego), Sienkiewicza 11 (obecnie M. Woronego), Kubasiewicza 5 (obecnie A. Gorskiej) i wielu innych. Wszystkie te oszklenia wykonano w Krakowskim Zakładzie Witraży S.G. Żeleńskiego. Na niektórych zachowały się firmowe sygnatury. W kamienicy przy ul. Romanowicza 7 (obecnie Saksagańskiego) zbudowanej w latach 1910-1911 według projektu architekta Edmunda Żychowicza w stylu zmodernizowanego neorenesansu witrażami ozdobiono wszystkie trzy kondygnacje.[19] Na pierwszym i drugim piętrach witraże w dużych jednakowych oknach o wymiarach 1,35 x 2,27 metra zachowały się tylko fragmentarycznie, kondygnację drugą zdobi nie jedno, ale trzy okna – jedno duże, a nad nim dwa mniejsze. Wszystkie okna zdobią girlandy ze stylizowanych polnych kwiatów i liści – dzwonków, lilii, jaskrów. Bardzo umiarkowana stylizacja form kwiatów odpowiada stylowym koncepcjom autora projektu gmachu. Kolorowa gama girlandy kwiatów na witrażu wyróżnia się pastelowymi, nieintensywnymi tonami, mianowicie nieco przygłuszonymi żółtymi, niebieskimi, fioletowymi. Zachowała się też sygnatura producenta: „Krakowski Zakład Witrażów S.G. Żeleński R. 1912”.

Witraż w kamienicy we Lwowie przy ul. Szymonowiczów 5 (fot. autor)
Witraż w kamienicy we Lwowie przy ul. Szymonowiczów 5 (fot. autor)

Wysoki poziom projektowania i wykonania wyróżnia witraże w kamienicach przy ul. Fredry 4 i Iwana Franki 77. W budynku przy ul. Fredry w okna na wszystkich piętrach wstawiono jednakowe duże witraże z bezbarwnego szkła z szeroką bordiurą złożoną z elementów geometrycznych, mianowicie rombów, kwadratów, prostokątów, w kolorach czerwonym, niebieskim i żółtym. Okna przy ul. Iwana Franki 77 wypełnia duży witraż o wymiarach 2,5 x 1,1 metra ze stylizowaną kompozycją z trzech medalionów i wieńców związanych z nich. Całość utrzymano w szlachetnych, klasycyzujących formach i proporcjach.

Bogactwem ozdobienia wyróżnia się klatka schodowa wielkiej reprezentacyjnej kamienicy czynszowej wzniesionej przy ul. Batorego 34 (obecnie Kniazia Romana) w latach 1910-1912 według projektu architekta Stanisława Ulejskiego. Architekt osobiście zamawiał witraże i mozaiki u Żeleńskiego w Krakowie. Kartony „siedmiu mozaik, w każdej inny pejzaż dla architekta Ulejskiego we Lwowie” wykonał Stefan Matejko, zaś malarz Jan Palka „przygotował w 1912 r. cztery kartony witraży”.[20] Projekty J. Palki przedstawiały stylizowane pejzaże charakterystyczne dla wiosny, lata, jesieni i zimy. Taka tematyka dała malarzowi możliwość wykorzystania szerokiej gamy kolorów, charakterystycznej dla każdej pory roku, od zieleni topoli na tle żółto-fioletowych i szmaragdowo-szarych chmur w kompozycji „Wiosna”, do czerwono-błękitnych i bladofioletowych chmur nieba zimowego. Bogactwem barw wyróżnia się zwłaszcza „Jesień”.

Przy tejże ulicy pod numerem 6 w latach 1912-1913 według projektu architekta Romana Voelpla zbudowano monumentalną kamienicę biurowo-czynszową.

Fragment witraża w kamienicy we Lwowie przy ul. Romanowicza 7 (fot. autor)
Fragment witraża w kamienicy we Lwowie przy ul. Romanowicza 7 (fot. autor)

Architektura, inspirowana modernistyczną adaptacją form sztuki średniowiecznej i utrzymana w duchu niemieckiego Jugendstil, została wzbogacona ozdobieniem fasady i wnętrz w monumentalną rzeźbę, marmur, kute metalowe balustrady i witraże.[21] Bogaty wystrój artystyczny oszklenia witrażowego zachował się do naszych dni tylko fragmentarycznie. Można się domyślać, że witraże zdobiły nadświetle bramy wejściowej, okna wewnętrzne w pokojach i korytarzach. Część drzwi na parterze i piętrach były zdobione szklanymi taflami o zróżnicowanej powierzchni szkła lub szlifowanymi bryłkami szkła imitującymi kryształy. W podsieni przy wejściu znajdowała się witrażowa latarnia. W eksperymentowaniu z fakturą szkła historyk sztuki A. Laskowski zauważa „impulsy płynący z Wiednia”.[22] Okna klatki schodowej, dość ciasnej i ciemnej, ozdobiono dużymi przeszkleniami z fakturowego szkła z wyraźnym efektem marszczenia, z falami ułożonymi niesymetrycznie. Trudno teraz powiedzieć, czy było to szkło dodatkowo barwione w masie, czy też bezbarwne. Obecnie bez żadnego gustu pomalowano okna czarną farbą olejną, co nadaje klatce schodowej wygląd mroczny i ciasny. W wewnętrznych pokojach witraże zachowały się tylko w kilku oknach i drzwiach. Jest to typowe tzw. oszklenie mozaikowe, zestawione z gładkiego barwionego w masie szkła. Ołowiane spoiny tworzą rysunek dekoracyjny. Tafle barwionego w masie lub bezbarwnego szkła ujęto szlakiem złożonym z prostokątów, kwadratów i rombów w kolorach niebieskim, żółtym lub ciemnoczerwonym. W centralnej części witrażów umieszczono medaliony w kształcie rombów ze stylizowanym kwiatem lub palmetą.

Zespół witraży w kamienicy przy ul. Batorego 6 wykonano w 1913 roku w Krakowskim Zakładzie Witraży S.G. Żeleńskiego. Owe witraże są na liście realizacji firmy krakowskiej opublikowanej w kwietniu 1914 roku we lwowskiej „Gazecie Kościelnej”.[23] Według tejże listy Zakład Witraży S.G. Żeleńskiego wykonał w 1913 roku we Lwowie zamówienia do 17 obiektów świeckich. Tymczasem w Krakowie realizowano tylko 8 takich zamówień. Wysokiej klasy zamówienia do kościołów realizowano również na terenie Galicji Wschodniej (archidiecezji lwowskiej). Były to witraże w kościołach w Felsztynie, Tarnopolu, Kamionce Strumiłłowej, Złoczowie. Współpraca z architektami lwowskimi pochodzenia ukraińskiego owocowała wykonaniem witraży do cerkwi greckokatolickich, mianowicie cerkwi Wołoskiej we Lwowie, do cerkwi w Witkowie Starym (zamówienie złożył kolator hr. Stefan Badeni), w Uhersko (zamówienie księdza Lwa Horolewicza). W 1914 roku wykonano zespół mozaik do cerkwi greckokatolickiej w Kimpolung koło Czerniowiec.[24]

Witraż. Lwów. Bank Praski ul. 3 maja 9 (fot. autor)
Witraż. Lwów. Bank Praski ul. 3 maja 9 (fot. autor)

„Złoty wiek” witraży lwowskich zakończył się wraz z rozpoczęciem I wojny światowej. We Lwowie, a tym bardziej w terenie, wówczas całkowicie zamarła działalność budowlana i związane z nią gałęzie sztuki stosowanej. Część lwowskich zakładów witrażowniczych (np., Leona Appla) zawiesiły swoją działalność. Na terenie Galicji jedynie krakowska firma Żeleńskich kontynuowała działalność. Z czasem przejęła ona nieczynne pracownie witrażownicze wraz z wyposażeniem i zapasami szkła, w tym wykupiła zakład Leona Appla we Lwowie (1921 rok).[25]

Po I wojnie światowej zmieniły się prądy artystyczne, sztuka epoki secesyjnej odeszła do lamusa, lecz jej oddźwięk był jeszcze odczuwalny we lwowskim witrażownictwie lat 20. XX wieku. Na przykład, w 1923 roku hrabia Jerzy Potocki zdecydował się zamówić w zakładzie Żeleńskich tryptyk witrażowy dla kościoła w Starym Siole niedaleko Lwowa. Miał on zostać wykonany według kartonu Kazimierza Sichulskiego „Zwiastowanie”, powstałego jeszcze w 1908 roku. Jednak brak pieniędzy i galopująca inflacja nie pozwoliły zrealizować zamierzenia w całości. K. Sichulski zmuszony był opracować nowy karton, tym razem na witraż do jednego okna. Przeszklenie ukazujące tylko postać Najświętszej Marii Panny, zostało wykonane w szkle w 1924 roku. Postać Madonny, jak i ukazany na witrażu pejzaż, zostały poddane daleko idącej stylizacji, hołdującej już sztuce Art-Déco, która zdominowała w latach 20. twórczość K. Sichulskiego. Postsecesyjne naleciałości cechują też niektóre inne lwowskie realizacje firmy Żeleńskiego z tego okresu. W tym kontekście można wymienić sześć witraży w oknach neogotyckiego kościoła przy klasztorze Sacré-Coeur (1925 rok) i prace Piotra Chołodnego w cerkwi Uspieńskiej (1926-1927).

[1] „Gazeta Narodowa”, Lwów, 1910, nr 150, s. 1-2.
[2] „Gazeta Narodowa”, Lwów, 1910, nr 150, s. 1-2.
[3]Biriulow, J., „Zachariewicze – twórcy stołecznego Lwowa”, Lwów, 2010, s. 240.
[4]Biriulow, J., op. cit., s. 241.
[5] „Gazeta Lwowska”, Lwów, nr 149, s. 5-6.
[6] „Gazeta Lwowska”, Lwów, 1910, nr 149, s. 5-6.
[7] „Słowo Polskie”, Lwów, 1911, nr 76, s. 9.
[8] „Dziennik Polski”, Lwów, 1911, nr 44, s. 2.
[9] „Słowo Polskie”, Lwów, 1911, nr 76, s. 9.
[10] „Dziennik Polski”, Lwów, 1911, nr 48, s. 2.
[11] Orłowicz, M., op. cit., s. 144.
[12] Lewicki, J. „Między tradycją a nowoczesnością”, Warszawa, 2005, s. 505.
[13] Komar, Ż., „Trzecie miasto Galicji”, Kraków, 2008, s. 186 i 203-204.
[14]Biriulow, J., op. cit., 2010, s. 271.
[15] Laskowski, A., „Wiedeńskie aspiracje galicyjskiej sztuki witrażowej – epizod secesyjny”, w „Witraże secesyjne. Tendencje i motywy”, Kraków-Legnica, 2011, s. 52.
[16] „Lwów. Ilustrowany przewodnik”, Lwów, 2001, s. 104.
[17]Biriulow, J., „Sztuka lwowskiej secesji”, Lwów, 2005, s. 82.
[18] Łysenko, O., „Witraż jako detal architektoniczny w dekoracji traktu wejściowego w kamienicach Lwowa”, w „Witraż w architekturze. Architektura na witrażu”, Kraków, 2011, s. 75.
[19] Lewicki, J., op. cit., 2005,s. 509.
[20] Czapczyńska-Kleszczyńska, D., „Witraże w Krakowie. Dzieła i twórcy”, Krakowska Teka Konserwatorska, tom V, Kraków, 2005, s. 89-92.
[21]Biriulow, J., „Rzeźba lwowska”, Warszawa, 2007, s. 244.
[22] Laskowski, A., op. cit., 2011, s. 55.
[23] „Gazeta Kościelna”, Lwów, 1914, nr 15, s. 177-178.
[24] „Gazeta Kościelna”, Lwów, 1914, nr 15, s. 177-178.
[25] Czapczyńska-Kleszczyńska, D., 2005, op. cit., s. 56.

Witraże willi Leopolda Kindermanna w Łodzi

Andrzej Bochacz

Willa została wybudowana w latach 1902-1903 dla Leopolda i jego żony Elizy z Federów. Ten piękny, polski zabytek sztuki secesji zaprojektował czołowy łódzki architekt Gustaw Landau-Gutenteger. Nieregularna, asymetryczna bryła budynku pokryta jest bogata ornamentyką. Na szczególną uwagę zasługuje ryzalit. Jego okno zdobi witraż z pejzażem znad Jeziora Lemańskiego. Po bokach umieszczone są dwa dęby. Spod korzeni wygląda lis. Wiewiórka siedzi wysoko na gałęzi a ptaki buszują wśród listowia. Spoglądając na basztę od strony ogrodu dojrzymy krasnala, który podtrzymuje naroże willi. Wreszcie bajecznie kolorowy witraż przedstawiający boginię poranka. Bosa kobieta w zielonej tunice i z kwiatami we włosach ze świecącą nad jej głową gwiazda zaranna – Jutrzenka, Bogini poranków, Flora lub Bogini kwiatów.

willa-kindermanna-okno-witraz-widok-zamku-de-chillon
Okno z witrażem „Widok zamku de Chillon” od strony elewacji

Te niezwykłe dekoracje zdobią budynek, w którym obecnie znajduje się siedziba Miejskiej Galerii Sztuki w Łodzi.

Portyk wejściowy zdobią kolumny w kształcie pni jabłoni z głowicami w formie liści i jabłek. Dlatego niektórzy nazywają obiekt willą Pod Jabłoniami.

Wchodząc do środka znajdujemy się w przestronnym hallu. Stąd można się dostać do salonu, saloniku, gabinetu, jadalni i innych pokoi. Wchodząc po schodach na piętro przechodzimy obok witrażu z Jutrzenką i stiukowych medalionów z głowami kobiecymi. Są to alegorie czterech pór roku. Świadczą o tym czytelne atrybuty: wiosna – kwiat i motyl, lato – kłos zboża, jesień – kiść i liść winogrona oraz zima – szyszki i gałązka świerku.

Witraże budynku przy ulicy Wólczańskiej 31/33 są jedną z najbardziej istotnych form dekoracji wnętrz. O ich wartości świadczy prekursorski charakter. Zastosowano szkła opalowe stosowane w amerykańskich pracowniach L.C.Tiffany. Materiał ten powszechny współcześnie, w tamtym okresie był nowością. Łódzka willa Kindermanna były jedną z pierwszych, w której do konstrukcji witraży użyto tak zwanych szkieł amerykańskich.

W aneksie muzycznym willi Leopolda Kindermanna znajduje się witraż „Widok zamku de Chillon”. Trójdzielne okno wypełniono witrażem, w którym wykorzystano artystycznie przetworzenie widoku na Jezioro Lemańskie i zamek Chillon koło Montreux w Szwajcarii. Miasteczko to było celem wakacyjnych podróży rodziny Kindermannów. Nastrojowy pejzaż zajmuje środkowe pole witrażu. W górnej części umieszczono stylizowany wizerunek liry. Przedstawienia instrumentów są również w bocznych polach, gdzie odnajdziemy: lutnię, klarnet i trójkąt, a także róg, klarnet oraz kornet.

willa-kindermanna-witraz-widok-zamku-de-chillon
Witraż „Widok zamku de Chillon”

Z pewnością interesujące mogą być powody, dla których wybrano ten motyw do willi łódzkich przedsiębiorców. Cennych wskazówek dostarcza sugestia znakomitego łódzkiego przewodnika, Pana Ryszarda Bronisławskiego. Według jego opinii przy zamawianiu witraża właściciel wykorzystał po prostu znaną ilustrację z przełomu XIX i XX wieku, która przedstawia ten nastrojowy widok.

 

 

 

 

 

Podczas remontu generalnego willi kilka lat temu gruntownej konserwacji poddano także witraże. Tego trudnego i odpowiedzialnego zadania podjęła się znakomita i uznana  łódzka pracownia konserwacji witraży Pana Andrzeja Hibnera.

Autorstwo witraży nie jest znane. Naukowcy nie posiadają dowodów, ale wiele wskazuje, że były wykonane w wiedeńskiej pracowni Carla Geylinga lub w pracowni Richarda Schleina z Zittau.

 

Witraż w willi Kindermanna - Jutrzenka
Witraż w willi Kindermanna – Jutrzenka

Marc Chagall i jego witraże

Agata Mościcka

Witraż w katedrze w Reims - Marc Chagall
Witraż w katedrze w Reims – Marc Chagall

Marc Chagall wybitny malarz, żyjący na przełomie XIX i XX wieku, który zasłynął nie tylko ze swoich wyjątkowych obrazów, ale również z powodu wspaniałych witraży, które tworzył.

Francuski malarz urodzony w 1887, Marc Chagall, pochodzenia żydowsko – rosyjskiego był zaliczany do twórców Szkoły Paryskiej (E’cole de Paris).

Zafascynowany kubizmem i awangardowymi poetami  oraz malarzami w Paryżu malował tematy, zaczerpnięte z czasów swojego dzieciństwa, pobytu w Rosji, z obrzędów i zwyczajów żydowskich oraz życia rosyjskiego ludu. Jego obrazy często przedstawiały również liryczne sceny miłosne. Wyrażał swoje emocje w ekspresyjnych kolorach, naruszaniu proporcji i zestawianiu elementów świata realnego w nierealne układy. Zacierał granice między światem realnym, a fantastycznym. W jego dziełach można odnaleźć baśniowy surrealizm, symbolizm i ekspresjonizm. Charakterystyczne środki wyrazu Chagalla to deformacja kształtów, ekspresyjny koloryt z przewagą żywych odcieni błękitów i zieleni, nastrój dziwności i fantastyczności. Czasy wojny spowodowały, że w jego obrazach dominowała nuta rozpaczy, a kolory były ciemniejsze. Zmarł w 1985 roku we Francji.

Marc Chagall był nie tylko wspaniałym malarzem, ale również witrażystą. Chyba jednym z najbardziej znanych dokonań tego wybitnego malarza w dziedzinie witraży jest stworzenie nowych okien dla Katedry w Reims, która ucierpiała w wyniku działań wojennych.  W 1974 roku Marc Chagall przy współpracy z Jacques Simon Workshop, stworzył trzy witraże do kaplicy Katedry w Reims. Realizacja tego przedsięwzięcia trwała sześć lat i była możliwa dzięki dotacji Komitetu Budowniczych Szampania- Ardeny. Koszt stworzenia witraży wynosił  300tys. franków. Od 1957 roku Chagall regularnie przyjeżdżał do Reims, gdzie pracował wspólnie z Jacques Simon Workshop, realizując ważne projekty we Francji i za granicą, takie jak okna w katedrze w Metz, w Organizacji Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku, w kościele Tudeley, w kaplicy Rockefeller (Union Church) w Pocantico Hills). W listopadzie 1968 roku Komitet Budowniczych Szampania- Ardeny, stowarzyszenia, obejmującego szereg firm, dystrybutorów materiałów budowlanych, wykonawców i  architektów regionu, postanowił zlecić Marc’owi Chagall stworzenie witraży do Katedry w Reims, które zastąpiłyby poprzednie wykonane w XIX wieku przez Coffetier i Steinheil.  W 1971 roku witraże Chagall’a zostały umieszczone w kaplicy, mieszczącej się na głównej osi Katedry.  Chagall wczuł się w atmosferę wnętrza katedry i jej średniowiecznych okien.  Jego asystent  Charles Marq odtworzył  specjalnie dla wybitnego malarza poprzednią kolorystykę okien. Następnie rozpoczął pracę naklejając  kawałki  tkanin na wstępnych modelach witraży, później wykonywał próby na coraz większych formatach. Efekt tej pracy to sześć okien lancet wysokich na 10 metrów i trzy małe okna rozety, łącznie zajmujące powierzchnię 75m².  Centralne okno przywołuje historię Abrahama i ostatnie chwile ziemskiego życia Chrystusa, męki i Zmartwychwstania czyli fundamenty Starego i Nowego Testamentu. Okno rozeta reprezentuje Ducha Świętego.  Okno po lewej stronie wyraża proroctwa Starego Testamentu. Przedstawia drzewo Jessego, związane z genealogią Matki  Chrystusa, pod której wezwaniem jest katedra. Od strony Jessego wyrasta gałąź rodziny królów judzkich Saula, Dawida i Salomona. Okno rozety reprezentuje liczbę proroków, zapowiadających nadejście Mesjasza.

W tym dziele Marc Chagall świetnie połączył nowoczesność rysunku i kompozycji z odcieniami średniowiecznych witraży. Artysta wspaniale zachował pełną harmonię kolorów. Inauguracyjne przekazanie wspaniałych okien z witrażami Chagalla nastąpiło 14 czerwca 1974 roku.

Dla kontrastu kolejne imponujące dzieło sztuki witrażowej Chagalla to okna stworzone dla Synagogi Abbell w Hadassah w Uniwersyteckim Centrum Medycznym w Israelu. Światło, które emanuje z dwunastu witraży u kopuły synagogi , sprawia, że jej wnętrze jest skąpane w szczególnym blasku. Słońce przebija się przez genialne kolory witraży, wychwytując ich wyjątkowy blask. Nawet w pochmurny dzień geniusz Chagalla przekształca czas i przestrzeń.  Kamienna podłoga i ściany synagogi chłoną piękne światło z barwnych witraży i jednocześnie odbijają je. Stojąc w centralnym miejscu budynku, wpatrując się w żywe obrazy witraży, w symbole żydowskie, pływające figury zwierząt, ryb i kwiatów, nawet najbardziej przypadkowy widz jest przytłoczony ich pięknem, mocą i obecnością. Każdy panel witraża jest mikrokosmosem świata Chagalla. Wyobraźnią rzeczywistą i urojoną miłości do swego ludu, tradycji, jego głębokiego poczucia identyfikacji z historią żydowską, jak również z jego wczesnym życiem w Rosji. Jego główną inspiracją była biblia, szczególnie błogosławieństwa Mojżesza dla dwunastu pokoleń. Każde okno jest zdominowane przez określony kolor i zawiera cytat z poszczególnych błogosławieństw.

Chagall wraz ze swoim asystentem Charles Marq pracował nad projektem przez dwa lata, w czasie których Marq opracował specjalny proces nakładania koloru szkła. To pozwoliło Chagallowi na używanie aż trzech kolorów na jednym panelu, a nie oddzielanie każdego koloru taśmami.

Synagoga została poświęcona w obecności wielkiego artysty 6 lutego 1962 roku w ramach rocznicy Złotego Hadassa.

Swoje dzieło Chagall podpisał takimi słowami : „To jest mój skromny dar dla narodu żydowskiego, który zawsze marzył o biblijnej miłości, przyjaźni i pokoju między wszystkimi narodami…”