Kategoria: Historia witraży

Artykuły o historii witrażu

O witrażach w katedrze ormiańskiej we Lwowie

dr Joanna Wolańska

Lwowska katedra ormiańska, chyba najważniejszy pomnik wielowiekowej obecności Ormian na ziemiach polskich, ich historii, tożsamości i kultury, od początku XX wieku przechodziła zakrojoną na szeroką skalę renowację i przebudowę. Prace podjęto z inicjatywy arcybiskupa Józefa Teodorowicza, już w roku 1902, a trwały przez ponad trzydzieści lat, aż do jego śmierci w roku 1938 (z kilkuletnią przerwą spowodowaną I wojną światową). [IL.01–02]

Interesującym, a chyba najmniej znanym etapem tych prac było wykonanie sześciu witraży do okien katedry. Autorem ich projektów był Jan Henryk Rosen (1891–1982), warszawski artysta, któremu ks. Teodorowicz powierzył, przede wszystkim, ozdobienie malowidłami ścian katedry. Nie wiadomo, kiedy i od kogo     wyszedł pomysł wykonania witraży. Najpewniej jednak zdecydowano o tym na samym początku pobytu Rosena we Lwowie, dokąd przyjechał zapewne późną jesienią roku 1925. W pierwszej kolejności powstały cztery witraże do okien nawy (1926–1927); nieco później (1928) – kolejne dwa, do prezbiterium. Wszystkie przeszklenia zostały wykonane w warszawskim zakładzie Franciszka Białkowskiego.

Sceny przedstawione na witrażach w większości przypadków były związane tematycznie z otaczającymi je malowidłami ściennymi. Dzięki niedawnym odkryciom (o których niżej) wiemy, że w dwóch oknach prezbiterium widnieli Św. Augustyn i Św. Paweł. [IL.03] W nawie zaś, w oknach ściany południowej, zaczynając od     zachodu, znajdowały się trzy przeszklenia: Misteria „ku czci nieznanego a przeczuwanego Boga” (znane z fotografii Ludwika Wieleżyńskiego i ocalałe we       fragmentach) – poniżej malowanej Ofiary Abrahama; [IL.04–05] Drzewo Jessego (zachowane ułomki szkła, brak fotografii z epoki) – w przęśle z malowidłami poświęconymi Matce Boskiej [IL.06–07] oraz Św. Jan Chrzciciel (znany z fotografii i w dużym stopniu zachowany) – otoczony malowanymi scenami odnoszącymi się do św. Jana i jego nauk [IL.08–09]. W ścianie północnej znajdował się tylko jeden witraż, przedstawiający wydarzenia z dziejów Ormian lwowskich, ufundowany przez Bank Mons Pius w roku 1927 z okazji 25-lecia episkopatu ks. Teodorowicza. Ten witraż, niestety, nie zachował się nawet szczątkowo. Znamy go jedynie z archiwalnej fotografii. [IL.10–11] Jako jedyny nie wiązał się tematycznie z malowidłami ściennymi.

Przed wojną o witrażach pisano niewiele i przez wiele powojennych lat wydawało się, że zostały na   zawsze utracone (w niewyjaśnionych okolicznościach, zapewne podczas wojny). Tylko trzy z sześciu przeszkleń znane były z wykonanych w roku 1930 fotografii Ludwika Wieleżyńskiego. O dwóch witrażach   z części prezbiterialnej prawie nie wspominała literatura; nie zachowały się ich fotografie. Dopiero niespodziewane odkrycie dokonane w podziemiach katedry w styczniu roku 2001, a następnie pieczołowite prace konserwatorskie pozwoliły odzyskać – na razie dwa – witraże. Wtedy to, po przekazaniu budynku katedry (zajmowanego wcześniej przez magazyn lwowskiego Muzeum Narodowego [IL.12–14]) gminie lwowskich Ormian – Ormiańskiemu Kościołowi Apostolskiemu – w piwnicach katedry odnaleziono skrzynie z ułomkami szkła. Natychmiast zajął się nimi lwowski artysta-witrażysta, Anatolij Czobitko. Inwentaryzacja szkieł     pozwoliła ustalić, że w katedralnych piwnicach zachowały się szczątki czterech (z istniejących przed wojną sześciu) przeszkleń. Zdemontowano je i umieszczono w piwnicach zapewne podczas II wojny światowej; ukryto je tam z obawy przed zniszczeniem. Trzeba podkreślić, że trzy z zachowanych fragmentarycznie witraży (Św. Paweł i Św. Augustyn oraz Drzewo Jessego) znane były wcześniej tylko ze skąpych   wzmianek w literaturze, nie zachowały się żadne dotyczące ich przekazy ikonograficzne. Dzięki temu odkryciu dowiedzieliśmy się, jak wyglądały dwa, wcześniej „anonimowe” witraże (Św. Paweł i Drzewo Jessego). Niestety, chyba nigdy nie poznamy witraża ze św. Augustynem, z którego zostało dosłownie kilka kawałków szkła.

Dzięki inicjatywie p. Barbary Hawajskiej, konserwatorki dzieł sztuki z Przemyśla, oraz pomocy Biura Pełnomocnika Rządu ds. Polskiego Dziedzictwa         Kulturalnego za Granicą w Ministerstwie Kultury i Sztuki – fundatora odnowienia witraża Św. Paweł – w październiku 2001 do pracy przy konserwacji i rekonstrukcji witraży do Anatolija Czobitki dołączył   Arkadiusz Maciej, podówczas student na Wydziale   Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Górna kwatera witraża z prezbiterium katedry, przedstawiającego Św. Pawła, stała się przedmiotem jego pracy dyplomowej, ukończonej w roku 2002. Wszystkie materiały dotyczące konserwacji tego przeszklenia (zarówno fotografie, jak i informacje na temat techniki prowadzonych prac) publikujemy poniżej dzięki uprzejmości Arkadiusza Macieja. Pochodzą one z jego pracy dyplomowej, przygotowanej w pracowni Anatolija Czobitki we Lwowie. Promotorem dyplomu na krakowskiej ASP był prof. Paweł Karaszkiewicz.

Św. Paweł – konserwacja witraża

Jak powiedziano wyżej, odnalezienie jednego z nieznanych witraży prezbiterium katedry było nie lada odkryciem. Radość odkrywców (a następnie konserwatorów) była tym większa, gdyż witraż zachował się nadzwyczaj dobrze. [IL. 15+15.1–15.6] Gdyby było inaczej, praca konserwatorów byłaby znacznie utrudniona. Tym niemniej, na początku, spośród mnóstwa ułomków szkła należało wybrać te właściwe i złożyć z nich skomplikowane „puzzle”. Pewne pojęcie o tym, jak trudne było to zadanie, dają zdjęcia pokazujące ten etap prac. [IL.16–19]. Zestawione na szybach (żeby łatwiej – pod światło – zobaczyć, co przedstawiają)   kawałki witraża starano się dopasować do całości   kompozycji, tak, by wykorzystać jak najwięcej oryginalnej substancji zabytkowej. Następnie witraż rozołowiono (czyli wyjęto poszczególne kawałki szkła ze spajającej je „siatki” ołowianych listew); stan ołowiu nie pozwalał na jego zachowanie czy powtórne wykorzystanie. Jednocześnie przygotowano karton, na którym zaznaczono rozmieszczenie poszczególnych szkieł, wraz z ich numerami (niezbędny przy ich powtórnym łączeniu). [IL.20] Kolejnym etapem było oczyszczenie szkieł – ze „zwykłych” zabrudzeń (kurz), jak również ze starego werniksu i resztek kitu okiennego. [IL.21–22] Po wyczyszczeniu, można było przystąpić do rekonstrukcji i uzupełniania brakujących kawałków szkła. Na szczęście zniszczone elementy miały swoje symetryczne odpowiedniki w zachowanych częściach witraża, więc konserwatorzy mieli nieco ułatwione zadanie. Na kalce wykonano rysunek kompozycyjny zachowanych szkieł, następnie wycięto odpowiednie elementy ze szkła o tej samej co szkło oryginalne powierzchni i fakturze (szkło „katedralne”) i przystąpiono do malowania. [IL.23–24]

Konserwację witraża, wykonanie uzupełnień szkieł, przeprowadzono tradycyjną, wywodzącą się jeszcze ze średniowiecza, techniką. Na rekonstruowanym elemencie ciemną farbą, tzw. konturą, namalowano kompozycję. [IL.25–26] Konturę sporządzono z tlenku miedzi, łatwo topliwego zmielonego szkła oraz spoiwa (guma arabska). Nanoszono ją za pomocą miękkich pędzli o różnej grubości – dostosowanej do potrzeb. Z drugiej strony szkła położono patynę srebrową na   bazie siarczanu srebra, która po wypaleniu daje kolor

żółty i po raz pierwszy wypalono szkło (w temp. ok. 650 st. C). [IL.27–28] Aby nadać przedstawieniu przestrzenności, konieczne było naniesienie kolejnej warstwy farby (na bazie tlenku miedzi), którą rozpylono na szkło za pomocą aerografu. Po wyschnięciu, nawiązując do oryginału, suchym pędzlem „wybierano” farbę. [IL.29] Następnie ponownie wypalono szkło.

Po rekonstrukcji przystąpiono do sklejania pękniętych szkieł, [IL.30–31] a następnie ich połączenia, z wykorzystaniem przygotowanego wcześniej kartonu. Poszczególne kawałki szkła umieszczono na kartonie i połączono je nowymi ołowianymi dwuteownikami. [IL. 32–35] Po zaołowieniu i odtłuszczeniu siatki ołowianej przystąpiono do lutowania. [IL.36–38] Siatkę ołowianą poddano następnie patynowaniu, uszczelniono ją kitem pokostowo-kredowym, a na samym końcu prac wykonano uzupełnienia elementów warstwy malarskiej, tzw. punktowanie „na zimno”. [IL.39–44]

Po zakończeniu konserwacji Św. Paweł został umieszczony w południowym oknie „starej” części katedry. [IL.45] W następnej części niniejszego tekstu omówiona zostanie niezwykle interesująca i dość niespotykana ikonografia tego witraża, a następnie – witraży w nawie katedry.

Barwy-szkla-2012-O-witrazach-w-katedrze-31

Spotkanie z Chagallem

Danuta Rojek

Czy można połączyć szpital z galerią handlową? Przekonałam się, że tak. To dziwne, aczkolwiek praktyczne zjawisko dostrzegłam w Jerozolimie, gdy wybrałam się tam, by w szpitalnej synagodze zobaczyć witraże Marca Chagalla. Nie jest to namiastka galerii handlowej, bo jest i bankomat i szereg sklepów z odzieżą, obuwiem, zabawkami, kosmetykami, sklepy spożywcze i warzywne, apteka, kawiarnia, bar. W pasażach dostrzegłam nie tylko osoby odwiedzające chorych lub przychodzące na badania, lecz i lekarzy i pielęgniarki w służbowych fartuchach, chorych na wózkach inwalidzkich. Piętra tej galerii łączą ruchome schody, prawdopodobnie są i windy.

Hadassah-Hebrew University Medical Center w Ein Kerem w Jerozolimie. Synagoga jest niewielka. Witraże zostały zaprojektowane przez słynnego Marca Chaggalla z Witebska i wykonywane we współpracy ze swoim asystentem Charlesem Marque od 1960 do 1962 roku. Z okazji uroczystego otwarcia obiektu 6.02.1962 r. Mistrz stwierdził: „To jest mój skromny dar dla narodu żydowskiego, który zawsze marzył o biblijnej miłości, przyjaźni i pokoju między wszystkimi narodami; dla   ludzi, którzy żyli tu tysiące lat temu wśród innych ludów semickich.”

12 okien, mocne zdecydowane kolory, które łapią światło słoneczne, po 3 skierowane na cztery strony świata pełne symboli, roślin, zwierząt, ryb, rąk, detali bez zachowania perspektywy, jak w ikonach, nawiązują do Biblii, Starego Testamentu – Księgi Rodzaju. Patriarcha Jakub miał dwunastu synów z dwóch żon i dwóch niewolnic. Oni to dali początek dwunastu plemionom Izraela.

Barwy-szkla-2012-Spotkanie-z-Chagallem

Witraże powyżej poświęcone są Judzie („Judo, ciebie sławić będą bracia twoi, twoja bowiem ręka na karku twoich wrogów! Judo, młody lwie…”), Zebulonowi („Mieszkać będzie na na wybrzeżu morza…kraniec jego w Sydonie”).

Barwy-szkla-2012-Spotkanie-z-Chagallem-2

Witraże powyżej poświęcone są Lewi oraz Issacharowi („osioł kościsty, będzie się wylegiwał ufny   w swe bezpieczeństwo…i stanie się niewolnikiem, pędzonym do Barwy-szkla-2012-Spotkanie-z-Chagallem-3pracy.”). Właśnie elementy na witrażach są wzięte ze słów Jakuba skierowanych do synów. Aby dostrzec urok i symbole szklanej sztuki, należy je obejrzeć naocznie lub zajrzeć do albumu z reprodukcjami, zdjęcia (wykonane nieprofesjonalnym aparatem) może tylko dają wyobrażenie piękna.

Witraże obok poświęcone są „Józefowi – latorośl owocująca” i „Beniaminowi – wilk drapieżny”.

Jak widać podstawowe kolory to odcienie niebieskiego, żółtego, zielonego i czerwonego, jak na starych średniowiecznych witrażach. Bajkowa kolorystyka i głębia znaczeniowa, radość dla oczu, ale i zaduma i refleksja.

Posłużyłam się cytatami z Biblii Tysiąclecia.


Marc Chagall o witrażach w Jerozolimie (1962)

Jak to jest, że powietrze i ziemia z Witebska, mojego miejsca urodzenia, i tysiące lat wygnania, znalazły się jednocześnie w Jerozolimie.

Jak mogłem pomyśleć, że sam kieruję swoją twórczością? To biedne ręce moich rodziców, nieme usta i zamknięte oczy innych osób kierują mną, jakby chciałyBarwy-szkla-2012-Spotkanie-z-Chagallem-4 wziąć udział w moim życiu.

Czuję tragiczne losy naszego narodu, heroizm ruchu oporu w gettach a miniona wojna przeplata się wśród kwiatów i zwierząt w otoczeniu moich ognistych kolorów.

Większość osób w moim wieku nie chce poznawać pełnego oblicza wszechświata. Wystarczy im znajomość niewielkiego fragmentu otaczającej rzeczywistości. Jednak czuję niepokój kiedy uznaję odwieczny rytm wszechświata i mam świadomość, że nie sposób mu się sprzeciwiać.

Nie mówię o tym, ponieważ u początku życia kontury wokół nas są jasne a horyzont pojawia się w blasku   bardziej tragicznym. Czuję jakby kolory i linie wypływały niczym łzy z moich oczu, choć nie płaczą. I nie myślę tak, ponieważ jestem słaby. Wręcz przeciwnie. Każdego roku jestem coraz bardziej pewny tego, co chcę i bardziej pewny tego, co mówię. 

Wiem, że droga naszego życia jest wieczna, ale krótka. Jeszcze w łonie matki nauczyłem się podróżować tą drogą miłości, a nie nienawiści. 

Te myśli dotarły do mnie wiele lat temu, kiedy po raz pierwszy dotarłem do biblijnej ziemi przygotowując się do stworzenia akwaforty do Biblii [1931]. Ośmieliło mnie to, aby przynieść mój skromny dar dla narodu żydowskiego, który zawsze marzył o biblijnej miłości, przyjaźni i pokoju między wszystkimi narodami. Do narodu, który żył tu tysiące lat temu, między innymi ludami semickimi.

Mam nadzieję, że wyciągam przyjacielską i pomocną dłoń do miłośników kultury, poetów i artystów, wśród sąsiednich ludów. Widziałem wzgórza Sodomy i Negew, na zboczach których pojawiają się cienie naszych proroków w ich żółtawych szatach koloru suchego chleba. Słyszałem dawne słowa… Czy oni naprawdę potrafili przekazać nam zasady sprawiedliwego i idealnego życia na tej ziemi.

„Wszystko to są dwanaście pokoleń Izraela, i to, co ich ojciec rzekł do nich, kiedy ich błogosławił, błogosławiąc każdą z nich z odpowiednim błogosławieństwem „(Rdz 49:28).

Pamięć o wojnach światowych na witrażach

Jan Sas

Pierwsza oraz druga wojna światowa były tragicznymi doświadczeniami dla ludzkości, które przyniosły miliony ofiar. Upamiętnienie tych niewyobrażalnie przejmujących wydarzeń odnajdujemy w sztuce. W obiektach zabytkowych, głównie sakralnych w centrach miast, w miasteczkach i wsiach spotykamy zaskakująco dużą liczbę witraży, które zostały zainstalowane i poświęcone ich pamięci.

Wielkim wyzwaniem jest zawsze instalacja nowych witraży w obiektach zabytkowych, z kilkusetletnią historią. W kościele p.w. Św. Łukasza w Bath w Anglii zainstalowano witraż kondolencyjny dla parafian po zakończeniu pierwszej wojny światowej. Dzieło wykonała pracownia Williama Morrisa w średniowiecznym stylu. W dolnej części, w dwóch kwaterach umieszczono obrazy pancernika oraz samolotu dwupłatowego.

Innym przykładem jest witraż wykonany w pracowni Jamesa Clarka a zainstalowany w kościele p.w. Św. Marii Magdaleny na obrzeżach Londynu w Enfield. Dzieło przedstawia żołnierza leżącego na polu bitwy u stóp ukrzyżowanego Chrystusa. Scenę   buduje przejście światła z postaci Jezusa na ciało żołnierza. Dolna część sceny jest ciemna i naturalistyczna. Górna tworzy kompozycję niemal abstrakcyjną, mistyczną.

Tematyka wojenna rzadko zajmuje całe okna. W kościele p.w. św. Najświętszej Marii Panny w Swaffham Prior w Anglii uchwycono między innymi grozę wojny pozycyjnej. W dwóch oknach nawy północnej znajdują się witraże, które są świadectwem dwóch wojen światowych, a przedstawiają sterowce, samoloty żołnierzy i kobiety pracujące w fabrykach amunicji.

Nowy realizm w pokazaniu tragizmu zmagań wojennych pokazała Hugh Easton. W kościele p.w. św. Piotra artystka stosując miękkie cieniowanie i proste kontury prezentuje żołnierzy drugiej wojny   światowej jako świadków zmartwychwstania Chrystusa.

W sanktuarium Matki Bożej Zawierzenia w Tarnowcu pośród licznych witraży znajduje się dzieło przedstawiające beatyfikowanych przez papieża Jana Pawła II 108 polskich męczenników z czasów II wojny światowej.

Dużo śladów po pierwszej wojnie światowej zachowało się na Pomorzu Zachodnim. We wsi Gardna Wielka w kościele parafialnym znajduje się witraż upamiętniający poległych w pierwszej wojnie światowej. Chrystus pochylający się nad rannym żołnierzem przedstawiony został w bardzo realistycznej scenie. Podobny w tematyce, ale jakże inny w wyrazie witraż znajdziemy w położonej nieopodal wsi Smołdzino.

Współcześnie także powstają witraże związane tematycznie z wojnami światowymi. W niemieckim   miasteczku Saarlautern, niedaleko granicy z Francją w kościele p.w. św. Ludwika, artysta Ernst Alt zainstalował kilkanaście modernistycznych witraży. Wśród nich wyróżnia się dzieło „Ród Abrahama”, który jest jednoznaczny w swoim przekazie.

Działalność Zakładu Witraży i Mozaik Franca Mayera „Mayer’sche Hof-Kunstanstalt” we Lwowie

Jurij Smirnow

(Lwów)

Swoją obecność w stolicy Galicji bawarska   wytwórnia witraży i mozaik Franca Mayera „Mayer’sche Hof-Kunstanstalt” z Monachium zaznaczyła kilkoma   bardzo prestiżowymi realizacjami.

Założycielem tak popularnej i znanej w Europie, również w Ameryce firmy był absolwentem Monachijskiej Akademii Sztuk Pięknych Joseph Gabrieel Mayer (1808-1883), artysta-malarz i rzeźbiarz. W 1847 roku on zorganizował „Mayer Institute Sztuki Chrześcijańskiej”. W 1860 roku do istniejących już pracowni rzeźby i malarstwa dołączył dział witraży.

Barwy-szkla-2012-Dzialalnosc-Zakladu-Witrazy
Fragment witraża „Św. Michał Archanioł”

W 1862 roku w pracowni witraży rozpoczął   działalność zięć J.G. Mayera utalentowany malarz Franc X. Zettler, który w 1870 roku organizował własny zakład witrażowy. Jego zakład odniósł wiele sukcesów, zaś w 1939 roku znów połączył się z firmą Mayera.

W 1865 roku otworzono pierwszą zagraniczną filię w Londynie, zaś w 1869 roku – w Paryżu. W 1882 roku król bawarski Ludwik II nadał pracowni Mayera zaszczytny tytuł „Königliche Bayerische Hofkunstanstalt für Glasmalerei” czyli „Królewskiego Bawarskiego Instytutu Witraży”. Syn założyciela Franc Borgias Mayer (1848-1926) rozszerzył i podniósł na bardzo wysoki   poziom produkcję witraży i mozaik, otworzył nowe filie, między innymi w Nowym Jorku i w 1892 roku dostał   zaszczytny tytuł „Papieskiego Instytutu Sztuki Chrześcijańskiej’ inaczej „Instytutu Świętego Apostolskiego Tronu”. W drugiej połowie XIX wieku Instytut Franca Mayera wykonał witraże i mozaiki do więcej niż 600 obiektów, w znacznej mierze sakralnych. Wśród nich ponad 50 kościołów w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie i tyleż poza Europą w innych częściach świata. Z czasem powstał charakterystyczny tylko dla tej pracowni właściwy styl, który nazywano „stylem monachijskim”. Ten styl polegał między innymi na wzornictwie na gotyckie witraże między rokiem 1450 a 1500, specjalnie naśladując twórczość Petera Hemmel von Andlau i Hansa Holbeina-seniora. Ogromny wpływ na kształtowanie „stylu monachijskiego” miała stała współpraca Mayera z malarzami wywodzącymi się z kręgu Nazareńczyków i hołdowanie sztuce Prerafaelitów.

Barwy-szkla-2012-Dzialalnosc-Zakladu-Witrazy-2
Fragment witraża „Św. Michał Archanioł”

Do wykonania projektów i kartonów zakład zatrudniał najlepszych artystów-malarzy absolwentów i profesorów Monachijskiej Akademii Sztuk Pięknych. W końcu XIX wieku pracownia Franca Mayera była największym zakładem witraży i mozaik działającą w Niemczech i zatrudniała około 500 pracowników.

We Lwowie firma Franca Mayera była znana z wykonania witraży i mozaik w klasztornym kościele p.w. Najświętszego Serca Jezusa sióstr Franciszkanek Najświętszego Sakramentu, dwunastu witraży w oknach rzymskokatolickiej katedry p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i sześciu witraży do prezbiterium kościoła p.w. Świętej Rodziny ojców Reformatów.

Barwy-szkla-2012-Dzialalnosc-Zakladu-Witrazy-3
Witraż „Św. Melania”

Tradycyjnie uważa się, że zakład „Mayer’sche Hof-Kunstanstalt” wykonał też pierwszy we Lwowie nowoczesny witraż do wielkiego okna w jednej z bocznych kaplic kościoła p.w. Bożego Ciała ojców dominikanów. Jednak studiowanie źródeł archiwalnych udowadnia, że firmą-producentem tego witraża był inny zakład monachijski, mianowicie założona w 1837 roku pracownia witraży króla bawarskiego Ludwika I „Königliche Glasmalereianstalt”. Ten witraż stał się sygnałem do zainteresowania we Lwowie witrażami i odrodzenia sztuki witrażowej w stolicy Galicji. Witraż w 1844 roku ofiarowała hrabina Henrykowa Dzieduszycka ku pamięci swego zmarłego małżonka. Ona wybrała również firmę-producenta i zamówiła jej wykonanie projektu, kartonów wykonawczych i samego witraża w szkle.

W 1852 roku krajoznawca i artysta, malarz Felician Łobeski podał pierwszy opis tego witraża. Jest to bardzo cenna informacja, ponieważ witraż nie przetrwał do naszych czasów w pierwotnym swym wykonaniu. F. Łobeski pisze: „ Jako do malowideł kościelnych, należy tu (w kościele Bożego Ciała) nareszcie piękny utwór malarskiego kunsztu, a tym jest okno kolorowe w kaplicy p.w. św. Wincentego z Ferrary fundacji hrabiny Henrykowej Dzieduszyckiej, sprowadzone ze słynnej fabryki króla bawarskiego jak dar pobożny oraz na pamiątkę po zgonie ś.p. jej męża. Okno to ujęte w szerokie zwierciadlane ramy przedstawia deseń z rozmaitych, żywych, lecz o jeden ton zniżonych pełnych harmonii kolorów. Trzy wielkie koła, z których dwa włożone w gwiazdę. W środkowym zaś umieszczony herb familijny zapełniający jego przestrzeń; dookoła biegnie szlak z arabesek ze szkieł kolorowych. W historii sztuki witrażownictwo zasięga niepamiętnych czasów. Dziś ten rodzaj sztuki na nowo się ocuca.”

Barwy-szkla-2012-Dzialalnosc-Zakladu-Witrazy-4
Witraż „Wniebowzięcie NMP”

Jednak jakość wykonania witraża nie była na najwyższym poziomie i dwadzieścia pięć lat później krajowy konserwator Stanisław Kunasiewicz nie tylko ocenił niewysoko jakość tego konkretnego witraża, ale w ogóle wątpił co do możliwości technicznych sztuki witrażowej. W przewodniku po kościele p.w. Bożego Ciała on pisał: „… zaraz za amboną w kaplicy św. Wincentego z Ferrary promieniuje pięknością okno barwne, wyrób fabryki króla bawarskiego, a dar hrabiny Henrykowej Dzieduszyckiej… Dziś zagranica zajęła się wyrobem podobnych oszkleń kościelnych okien; arcydzieła to malarstwa w efekcie, ale w trwałość ich trudno mi uwierzyć, przekonawszy się, że dar hrabiny Dzieduszyckiej Henrykowej już w roku 1871 szybkiej domagał się restauracji, która też staraniem ks. Dałmacego Ufryjewicza w tymże samym roku dokonaną została. Dziś okno to ujęte w dębowe ramy promienieje znowu deseniem z rozmaitych, pełnych harmonii kolorów. Trzy wielkie koła zapełniają jego przestrzeń, a w środku zamieszczono herb familijny, który tak opisuje kronikarz rodzinny (Maurycy hr. Dzieduszycki): „Nam jest właściwy herb Sas, przedstawiający na tarczy w polu błękitnym zloty księżyc po nowiu rogami w górę zwrócony, nad każdym z tychże złotą gwiazdę o sześciu granach, a od środka swej wklęsłości strzałę żeleźcem w górę wyniesioną mający. Nad tarczą zaś hełm z koroną, którą ocienia pawi ogon strzałą od lewej strony w prawą przeszyty.” Na oknie zaś w kaplicy św. Wincentego z Ferrary widzimy zloty księżyc z rogami i gwiazdy o sześciu granach i strzałę żeleźcem w górę zwróconą; nie masz jednakże hełmu, koronę tylko samą o dziewięciu gałkach zamieszczono nad tarczą, a nad koroną orła trzymającego w swych szponach czwartą i szóstą gałkę.”

Do naszych dni nie zachował się właśnie herb rodzinny Sas, najważniejsza, centralna część witraża. Górny i dolny medaliony odpowiadają opisą XIX-wiecznych historyków. Otóż, każdy z trzech wielkich medalionów umieszczonych w polu witraża jest wypełniony precyzyjnie namalowanym w technice grisaille deseniem geometrycznym. Część centralną złożono ze szkieł w kolorze rubinowym, zaś bordiurę każdego medalionu wykonano w kolorze jaskrawożółtym. Całość witraża obiega szeroka bordiura z rysunkiem geometrycznym również w kolorach rubinowym i jaskrawożółtym.

W 1923 r. znany historyk sztuki kościelnej ks. prof. Władysław Żyła wysłowił negatywne zdanie co do tego witraża z innego punktu widzenia. Uważał, że witraż hrabiny Dzieduszyckiej zupełnie zaciemnił kaplicę i w kościele barokowym był po prostu nie na miejscu. Ostrzegał również przed wstawieniem witraży w inne okna świątyni: „ Można też sobie wyobrazić, coby to było za horrendum, gdyby ktoś, jak to dziś bywa, zechciał okna przyozdobić witrażami. Wnętrze jasne i pogodne zeszpeconeby zostało w okrutny i najnierozumniejszy sposób.” Jednak i to zdanie ks.-profesora nie było przyjęte do uwagi i w 1979 roku wstawiono nowe witraże w dwa wielkie okna kaplic bocznych, również w koliste okno na chórze muzycznym. Są to witraże geometryczne, jeden w kolorach niebieskim i białym, zaś drugi- czerwonym i żółtym.

Pierwszym znanym we Lwowie dziełem zakładu „Mayer’sche Königliche Hof-Kunstanstalt” były dwa witraże w kaplicy Chrystusa Ukrzyżowanego katedry rzymskokatolickiej, ufunduwane w 1880 roku przez Antoniego i Genowefę Siebierów. W 1897 roku do dwu kolistych okien w kaplicach św. Antoniego i Matki Boskiej Częstochowskiej tejże katedry „Mayer’sche Hof-Kunstanstalt” wykonał witraże „Matka Boska Loretańska” i „Święty Antoni pustelnik”. W latach 1895-1897 pracownia Franca Mayera wykonała też osiem witraży w okna prezbiterium i chóru muzycznego katedry.

Barwy-szkla-2012-Dzialalnosc-Zakladu-Witrazy-5
Witraż w kościele p.w. Najświętszego Serca Jezusa

Było to jedno z najważniejszych poczynań w sprawie restauracji i regotyzacji świątyni metropolitalnej przeprowadzonych pod kierownictwem architekta Michała Kowalczuka pod patronatem biskupa Jana Puzyny.

Barwy-szkla-2012-Dzialalnosc-Zakladu-Witrazy-6
Centralny fragment witraża „Kazimierz Wielki fundator Katedry Łacińskiej”

Do znaczenia symbolu urosło we Lwowie budownictwo i ozdobienie klasztoru i kościoła sióstr franciszkanek Najświętszego Sakramentu. „Była to pierwsza publiczna świątynia łacińska wznoszona we Lwowie od czasu, gdy pod koniec w. XVIII, w ramach tzw. reform józefińskich, zsekularyzowano kilka kościołów i skasowano liczne klasztory. Kościół i klasztor były więc postrzegane jako znak odrodzenia kościoła i życia monastycznego w Galicji.” (P. Krasny). Na powstanie wspaniałego zespołu architektonicznego i stylowego wyposażenia kościoła p.w. Najświętszego Serca Jezusa złożyło się kilka czynności. Wśród nich ambicję i gorąca pobożność przełożonej matki Marii od Krzyża Morawskiej, talent i europejskie horyzonty architekta-projektanta prof. Juliana Zachariewicza, zaangażowanie licznych przedstawicieli arystokracji galicyjskiej, mianowicie hrabiny Alfonsyny Dzieduszyckiej i jej małżonka Włodzimierza Dzieduszyckiego, marszałka Sejmu Galicyjskiego, Marii z ks. Sanguszków hrabiny Potockiej, hrabiny Jadwigi Rozwadowskiej, hrabiny Izabeli Romanowej Potockiej, hrabiny Zofii Wilhelmowej Siemieńskiej, księżnej Jabłonowskiej, hrabia Józefa Dzieduszyckiego, księcia Radziwiłła, hrabiny Marii z Rzewuskich Stadnickiej, księżny Adamowej Sapieżyny, etc. Honorowy patronat nad budową kościoła i klasztoru objęły arcyksiężniczka austriacka Maria Teresa i arcybiskup lwowski Seweryn Morawski. W rezultacie powstała budowla wysokiej klasy artystycznej, prezentująca poziom ówczesnej architektury europejskiej, o której prof. Jan Ostrowski, dyrektor zamku-muzeum na Wawelu powiedział: „Dziełom obcych architektów dorównuje znakomicie skomponowany, charakteryzujący się jednocześnie wysokim poziomem wykonania zespół kościoła i klasztoru Franciszkanek Najświętszego Sakramentu.” Niemal po środku niewielkiej świątyni   zbudowano okazały ołtarz główny z tronem eucharystycznym i przegrodą chórową fundacji księżnej Lichtenstein, wykonany z marmuru i alabastru. Za ołtarzem w prezbiterium zbudowano pięć wysokich okien o wymiarach 4 m. wysokości i 1,2 m. szerokości, zamkniętych półkoliście. W nawie znajdowały się dwa niewielkie okna wychodzące do kaplic bocznych. Nad chórem muzycznym znajdowało się niewielkie okno koliste. Taki układ okien spowodował, że w nawie stale panował półmrok, co sprzyjało skupieniu wiernych podczas modlitwy. Zrezygnowano z ozdobienia świątyni figuralnymi malowidłami ściennymi i obrazami olejnymi. W takiej sytuacji na znaczeniu nabrały witraże figuralne w prezbiterium i nad chórem muzycznym, które obok ołtarza głównego były najważniejszym elementem artystycznego ozdobienia świątyni. Fasadę kościoła ozdobiono dwoma kompozycjami mozaikowymi umieszczonymi nad portalem wejścia głównego. Przedstawiono na nich półpostać Chrystusa Błogosławiącego z hierogramem ICXC i monstrancję adorowaną dwoma aniołkami. Były to pierwsze mozaiki wykonane dla ozdobienia budowli lwowskich. Jeszcze podczas opracowania planów budowy kościoła i klasztoru architekt Julian Zachariewicz przewidywał ozdobienie świątyni mozaikami i witrażami. Jednak w swoim artykule w czasopiśmie „Dźwignia” napisał: „Malowidła w szkle (czyli witraże) do okien nie mogą być wykonane w kraju (czyli Galicji)”. Według historyka sztuki Jurija Biriulowa „…profesor osobiście brał udział w opracowywaniu pierwszych szkiców witraży.” Wiadomo, że profesor   Zachariewicz był pionierem wprowadzenia witraży w ozdobienie budowli lwowskich. Jest znany również fakt, że był on zwolennikiem wyrobów tyrolskiego zakładu „Tiroler Glasmalerei und Mosaik-Anstalt” z Innsbrucku. Ale przy wyborze fabryki producenta witraży i mozaik decydował nie on, a prawdopodobnie, przełożona zgromadzenia matka Maria Morawska.   Przebywając w Monachium ona osobiście odwiedziła zakład Franca Mayera „Mayer’sche Hof-Kunstanstalt” i złożyła zamówienie. Zespół składał się z trzech figuralnych witraży w dużych oknach prezbiterium, figuralnego witraża w kolistym oknie nad chórem muzycznym, dwóch witraży z gomółek w bocznych oknach prezbiterium, również z gomółek w dwóch mniejszych oknach nawy głównej, witraża kolistego w kaplicy klasztornej, oszklenia artystycznego trzech drzwi wejściowych do świątyni i okien w kaplicy św. Józefata Kuncewicza. Znane są nazwiska ofiarodawców witraży. Prawdopodobnie decydowali oni również o treści witraży, wyborze postaci świętych, umieszczeniu napisów fundacyjnych i herbów rodowych. Trzy najważniejsze zdobiące absydę witraże zostały ufundowane przez Aleksandrę Hausnerową (z przedstawieniem Najświętszego Serca Pana Jezusa), hrabinę Zofię Siemieńską (z przedstawieniem św. Melanii) i księżnę. Jadwigę Klementynę z Sanguszków Sapieżynę (z przedstawieniem św. Michała Archanioła). Witraż w kolistym oknie w ścianie frontowej kościoła, ukazujący Matkę Boską Niepokalaną, sfinansowały dwie siostry hrabina Maria Stadnicka i Ernestyna Mieleniewska. Środki na pozostałe witraże przekazały hrabina Maria Alfredowa Potocka, ks. Roman Sanguszko i hrabia Mniszek. Oszklenie drzwi wejściowych sfinansowały hr. Alfonsyna i Włodzimierz Dzieduszyccy.

Wszystkie trzy witraże figuralne prezbiterium mają podobny do siebie układ i gamę kolorową. Część centralną każdego z nich zajmuje postać świętego   ustawiona na zielonym tle, w rozbudowanym obramieniu architektonicznym w formie kapliczek arkadowych. Kapliczki zamknięto półkoliście i zwieńczono wysokimi, wysmukłymi gotyckimi pinaklami, po siedem w każdym z witraży. Pinakle umieszczono w tle niebieskim, wypełniając nimi całą górną część okna. Postacie świętych flankowano stylizowanymi kolumnami z głowicami. Część dolną każdego z witraży zajmują herby fundatorów i napisy fundacyjne umieszczone w tle szkieł bezbarwnych. Każde okno obiega bordiura złożona z silnie stylizowanych liści i kwiatów w kolorach czerwonym, zielonym, niebieskim i jasnożółtym.

Barwy-szkla-2012-Dzialalnosc-Zakladu-Witrazy-7
Fragment witraż w kościele p.w. Najświętszego Serca Jezusa z herbem hr. Siemieńskich

W centralnym oknie znajduje się przedstawienie Najświętszego Serca Pana Jezusa. Właśnie pod tym wezwaniem poświęcono kościół sióstr franciszkanek. Przedstawienie postaci Chrystusa jest tradycyjne w symbolach, również w kolorystycznej gamie. Dookoła głowy Zbawiciela nimb z równoramiennym czerwonym krzyżem. Na piersi – gorejące serce. Prawą ręką Chrystus błogosławi, zaś lewą, przebitą gwoździem wskazuje przed siebie. Szaty jego są w kolorach białym, czerwonym i zielonym. Pod przedstawieniem Najświętszego Serca Pana Jezusa widnieje napis: „O mój Jezu Miłosierdzia”. W dolnej części witraża w medalionie przedstawiono narzędzia Męki Pańskiej, mianowicie krzyż, wieniec cierniowy oraz spis. Obok trzy stylizowane gwiazdy. Medalion ujęto w bordiurę kwadratową z rozetami i stylizowanymi liśćmi. Na dole napis fundacyjny: „Matka na intencję córki”. Warto przypomnieć, że ten witraż ufundowała Aleksandra Hausnerowa.

W oknie po prawej stronie prezbiterium znajduje się witraż z przedstawieniem świętego Michała Archanioła, obrońcy ludu Bożego. Archanioła przedstawiono w srebrzystej zbroi, z ognistym mieczem w prawej ręce, z niebieskim nimbem dookoła głowy i w czerwonym płaszczu. Niżej znajduje się napis „Święty Michał” i medalion otoczony bordiurą i ornamentem identycznym jak w witrażu Najświętszego Serca Pana Jezusa. W medalionie umieszczono herby ofiarodawców „Pogoń” i „Lis”, a jeszcze niżej napis: „Ofiarowała xiężna Adamowa Sapieżyna prosząc o błogosławieństwo dla dzieci”.

Barwy-szkla-2012-Dzialalnosc-Zakladu-Witrazy-8
Górna część witraża „Kazimierz Wielki fundator Katedry Łacińskiej”

Trzeci witraż znajduje się w oknie po lewej stronie prezbiterium. W centralnej części tego witraża przedstawiono postać św. Melanii. Napis u dołu objaśnia, że darczyńca hrabina Zofia Siemieńska ufundowała ten witraż ku wspomnieniu zmarłej córki

Melanii. Dookoła głowy święta ma aureolę w kolorze czerwonym, ubrana w brązowy habit zakonny, do piersi przytula krzyż. Św. Melania jest pogrążona w zadumę     i modlitwę do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Postać jej z pochyloną głową jest obrócona lekko w lewo w stronę centralnego okna. Niżej znajduje się napis „Święta Melania” wykonany czcionką romańską, jak i wszystkie inne napisy na witrażach w prezbiterium. W części dolnej okna w medalionie umieszczono herb złożony hrabiów Siemieńskich (Dąbrowa odm.), otoczony bordiurą z portrecikami dzieci w tondach (chłopca i dziewczynki). Pod nimi napis fundacyjny: „Hrabina   Zofia Siemieńska ku wspomnieniu zmarłej córki Melanii”.

Jeszcze dwa okna w prezbiterium ozdobiono witrażami z gomółek w kolorze biało-żółtawym z bordiurą dookoła brzegu okna złożonej ze stylizowanych liści i kwiatów, przypominającą bordiurę na witrażach figuralnych. Takie same witraże gomółkowe wstawiono w dwa mniejsze okna w nawie głównej. W oknie ściany frontowej nad chórem muzycznym znajduje się witraż kolisty   o średnicy 1,6 metra. Jest to przedstawienie Matki Boskiej Niepokalanej. Ujęta frontalnie postać Matki Boskiej zajmuje centralną część witraża, jest umieszczona w obłokach na półksiężycu, z głową lekko pochyloną w lewo, z rękami złożonymi na piersi do modlitwy. Dookoła głowy złoty nimb i diadema z pereł. Prawie cała jej postać jest otulona niebieskim płaszczem. W obłokach cztery uskrzydlone główki adorujących aniołków. Postać Matki Boskiej statyczna, umieszczona w tle jaskrawożółtych promieni słonecznych. Najważniejsze akcenty barwne witraża stanowią właśnie kolory płaszcza Madonny i promieni słonecznych. Dookoła centralnej kompozycji umieszczono bordiurę ornamentalną, złożoną ze stylizowanych liści i elementów geometrycznych. Wyróżniają się granatowe rozety, żółte kwadraty i zielone łodygi z liśćmi. W części dolnej bordiury znajdują się cztery herby (Szreniawa, Topacz i Krzywda (dwukrotnie) i napis fundacyjny: „Zbaw Panie sługi twoje. Ofiara dwóch sióstr Rzewuskich Marii hr. Studnickiej i Ernestyny Mieleniewskiej”.

Artystyczne oszklenie trzech drzwi wejściowych wykonano ze szkła ciętego w romby i sześcioboki łączone ołowiem. Kolorystyczna gama bardzo łagodna: romby w kolorze żółtym, sześcioboki – jasnozielone i jasnoniebieskie. W górnej części drzwi centralnych zamkniętych półkoliście znajduje się napis fundacyjny wykonany również w technice witrażowej: „Włodzimierzowie Dzieduszyccy z prośbą o modlitwę za swe dzieci”. Napis podkreślono dwoma wąskimi otoczkami w kolorach czerwonym i granatowym.

Wszystkie witraże w kościele p.w. Najświętszego Serca Jezusowego sióstr franciszkanek wykonano na bardzo wysokim poziomie technologicznym. Warsztatowa jakość produkcji pracowni Franca Mayera, jednego z najlepszych zakładów europejskich i światowych, nie budzi żadnej wątpliwości. Dzięki zamówieniu w tak renomowanej pracowni, Lwów posiada zespół witraży naprawdę wysokiej klasy artystycznej. Jednak można zauważyć, że kartony wykonano nie według oryginalnych projekttów artystów-malarzy, lecz według katalogów-wzorników zakładowych. Określone z góry przez zamawiającego katalogowe przedstawienia świętych     w fabryce-producencie komponowano również z katalogowymi ornamentami bordiur lub detalem architektonicznym. Dlatego podobne do siebie kompozycje można spotkać w różnych krajach i miejscowościach. Do skomponowanych w ten sposób witraży dodawano według życzenia zamawiającego herby ofiarodawców, napisy fundacyjne, lub inne elementy oryginalne. Tak skomponowane witraże wyglądają naprawdę pięknie, ale jakoś sucho, standardowo, bez polotu myśli twórczej, „akademicko”. W trzech witrażach w prezbiterium kościoła franciszkanek zauważalna jest podkreślona statyczność postaci świętych i symetryczność detalu dekoracyjnego, co jeszcze bardziej podkreśla tę „akademiczność”. Odczuwa się jednak w całości rękę biegłego majstra zawodowego, również finezyjna elegancja i wystudiowana precyzyjność.

Jest jeszcze jedno ciekawe zagadnienie związane z zespołem witraży kościoła franciszkanek. Jak zauważyła historyk sztuki Rostisława Grymaluk „…rysunkiem, sposobem komponowania kolorowych płaszczyzn szkła, ornamentem i gamą kolorystyczną, trzy witraże w prezbiterium różnią się od witraża w oknie kolistym nad chórem muzycznym”. Z drugiej strony, główki aniołów na tymże witrażu są bardzo podobne do główek aniołów na medalionie mozaikowym, umieszczonym w tympanonie portalu. Można z wielką pewnością przypuszczać, że mozaiki i witraż w oknie kolistym są produkcją jednej pracowni, zaś zespół witraży w prezbiterium – innej.

Barwy-szkla-2012-Dzialalnosc-Zakladu-Witrazy-9
Witraż w katedrze rzymskokatolickiej przedstawiający „Matkę Bożą z Loretto”

R. Grymaluk nie odnalazła w archiwum zakładu „Mayer`sche Hof- Kunstanstalt” w Monachium zamówień lub rysunków na wykonanie witraży kościoła Najświętszego Serca Jezusowego we Lwowie. Nie ma również żadnej sygnatury zakładu-producenta na samych witrażach. Można jednak przypuszczać, że mozaikę i witraż kolisty na zamówienie matki Marii Morawskiej zrobiono w Monachium, zaś witraże w prezbiterium i w kaplicy św. Józefata Kuncewicza w preferowanej przez architekta Juliana Zachariewicza „Tiroler Glasmalerei und Mosaik Anstalt” w Innsbrucku. Za takie traktowanie przemawia ich podobieństwo w sposobie komponowania i w kolorystyce do innych witraży tejże firmy znajdujących się we Lwowie i w większości wykonanych również na zamówienie Juliana Zachariewicza. Podtwierdzeniem tego przypuszczenia jest też odnaleziony przez autora zapis w katalogu firmy „Tiroler Glasmalerei und Mosaik Anstalt”, który świadczy, że w 1889 roku zakład tyrolski wykonał witraże dla nowego kościoła we Lwowie („für eine neue kirche in Lemberg”). Wiadomo, że w tym roku nie budowano we Lwowie żadnych nowych świątyń, tylko kościół Najświętszego Serca Jezusowego. Otóż, zapis w katalogu jednoznacznie określa udział „Tiroler Glasmalerei …” w produkcji witraży do tego kościoła lwowskiego, jednak nie precyzuje innych konkretów zamówienia.

W końcu XIX wieku monachijska pracownia Franca Mayera wykonała dla Lwowa jeszcze kilka zamówień. W 1897 roku „Mayer’sche Königliche Hof-Kunstanstalt” dostała zamówienie od zakonu ojców Reformatów, którzy budowali nową świątynię i klasztor przy ul. Janowskiej. W tymże roku wykonano i zmontowano w prezbiterium koscioła sześć witraży figuralnych. Były to witraże z przedstawieniami św. Franciszka, św. Ludwika, św. Eleżbiety, św. Piotra z Alkantary, św. Klary i św. Antoniego Padewskiego. Po II wojnie światowe w kościele urządzono punkt poborowy, a później klub fabryczny. Wszystkie witraże zniszczono, również jak i inne wyposażenie i ozdobienie świątyni. Dlatego niestety nie jest możliwe podanie ich dokładnego opisu.

Barwy-szkla-2012-Dzialalnosc-Zakladu-Witrazy-10
Witraż w kościele p.w. Najświętszego Serca Jezusa „Matka Boża Niepokalana”

Jeszcze jedną realizacja pracowni Franca Mayera przeznaczoną dla Lwowa był zespół witraży kościoła ojców Zmartwychwstańców przy ul. Piekarskiej 45. Prawie detektywistyczną historię opisał krakowski historyk sztuki Andrzej Betlej. Otóż, w 1891 roku ks. Paweł Smolikowski zamówił w monachijskiej firmie sześć witraży figuralnych. W archiwach monachijskich A. Betlej odnalazł listy księdza P. Smolikowskiego, również listy i rachunki wysłane z Monachium do Lwowa, „…a także projekt witraża z r. 1891, przedstawiającego św. Kazimierza, sygnowany przez witrażystę Franca Schmitza, pracującego w Kolonii i Berlinie. Witraż ten, a także inne o podobnej kompozycji znajdują się teraz w rzymskim kościele Zgromadzenia Ojców Zmartwychwstańców. Z korespondencji zdaje się jednak wynikać, że pierwotnie były one przeznaczone dla kościoła we Lwowie. Wskazuje na to przynależność wspomnianych wyżej dokumentów do teki pochodzącej z archiwum klasztornego we Lwowie, a ponadto list „Mayer’sche Königliche Hof-Kunstanstalt” z 4.IX.1891 roku, który zawiera wzmiankę o przenoszeniu witraży i dostosowaniu ich do okien o większych rozmiarach.” Na tym skończył się prawie dwudziestoletni okres współpracy firmy „Mayer’sche Königliche Hof-Kunstanstalt” z Monachium ze Lwowem i Galicją Wschodnią. Do naszych czasów zachowały się wysokiej klasy artystycznej zespoły witraży lwowskiej katedry rzymskokatolickiej i kościoła p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa sióstr franciszkanek Najświętszego Sakramentu.

Józef Mehoffer jako malarz i dekorator (cz.2)

Eligiusz Niewiadomski

Tygodnik Illustrowany Nr 46 14 listopada 1908 rok

„ Wszystko nam dałeś, co dać mogłeś, Panie”… nie poskąpiłeś nawet najwyższych darów nieba – geniuszów. Ale, zamiast ocenić godnie Twą łaskę i szczodrobliwość, jako bydlęta nierozumne depcą bezcenne klejnoty, tako i my depcemy dary Twoje – Proroki nasze.

Wyspiański umarł.

Wyprawiono mu królewski pogrzeb. Huczały dzwony Zygmuntowskie, i karawan uginał się pod ciężarem wieńców. Kirem żałoby okrył się gród podwawelski, a lica delegatów powlókł należny chwili, uroczysty   smętek, przez który jednak przeświecała zasłużona   duma, że oto my chowamy męża tej miary… Że on   wyszedł z pośród nas … My! … nas!…

I pisma zamieściły podobizny i nekrologi całą powódź artykułów okolicznościowych. A w modnych salonach zrobił się gwar i szczebiot niezwykły, bo na jałowe pytle poszło nowe mlewo…

No więc o co chodzi? Gdzie tragedya!?

O, nie w tem, że umarł Wyspiański! Bo z za grobu będzie głośniej mówił, niż za życia. Ale tragedya w tem, że dzwony huczały obłudnie, i obłudą był ten smętek majestatyczny i te łzy… Łzy lano na mogile tego, któremu za życia nie dano pracy, jakiej łaknął!

Była harfa olbrzymia, co prosiła się jego ręki, bo tylko jego ręce zdolne były poruszyć jej struny i dać im taką moc, że i od dźwiękówby nieba pękały…

I on – Wyspiański – wyciągał do tej harfy płonące dłonie, ale Blaks-cham odtrącił je i harfę potrzaskał…

Cóż to za nowa bajeczka?

Nie bajeczka i nie nowa. Przypomnijcie historyę malowania Jasnej Góry j Wawelu.

Wspominam o niej, bo zdaje mi się, że, mimo te gorzkie żale nad mogiłą – Wyspiańskiego, nie zdajemy sobie sprawy z jednej rzeczy zasadniczej.

Oto z tej, że mieliśmy dotąd dwóch malarzy – dekoratorów bardzo różnych, ale obu w wielkim stylu, artystów wszechświatowej miary. Jeden z nich odszedł i zabrał ze sobą tę sztukę, którą żywi wzgardzili. Pozostał drugi zdaje się również nam niepotrzebny – Józef Mehoffer. Jemu chcemy poświęcić te karty.

Roku 1894 rozstrzygano we Fryburgu międzynarodowy konkurs na witraże dla starej późnogotyckiej katedry fryburskiej. W konkursie tym brało udział około czterdziestu artystów różnych narodowości. Pierwszą nagrodę przyznano pracom, których autorem okazał się Józef Mehoffer, mało znany wówczas młody dwudziestokilkoletni artysta.

Dzięki temu konkursowi Fryburg pozyskał szereg witrażów, jakimi się nie może poszczycić żadne inne miasto europejskie, a artysta polski zdobył pracę, której „ojczyzna” dać mu nie umiała.

Nie każdemu wiadomo, że witraż stanowi specyalny odłam sztuki dekoracyjnej, odłam, gdzie nie wystarcza guścik, ani nawet głębszy talent dekoracyjny, ale wymaganą jest poważna wiedza techniczna i doświadczenie.

Kto chce studyować i rozumieć witraże, musi zwrócić się do epoki, która je wydała, do epoki największej może od czasów helleńskich kultury estetycznej, do wieków średnich.

Witraż powstał i rozwinął się w związku z architekturą. Okna katedr romańskich i gotyckich należało oszklić. A że szkło umiano wyrabiać tylko w bardzo małych kawałkach, oczywiście kawałki te wypadło spoić. Spajano je zatem ołowiem, który tworzy niejaką ciemną grubą na palec ramę dookoła każdej płytki. Jednocześnie zrozumiano, że zamiast szkieł bezbarwnych można użyć barwionych i że, zamiast chaotycznej mozaiki barwnych płytek, można je wykrawać i układać w ten sposób, aby tworzyły powierzchnię, skomponowaną w sensie dekoracyjnym.

Ale kompozycya nie była rzeczą łatwą. Nie tylko dlatego, że szkło twarde trudno było krajać przy pomocy rozpalonego żelaza, ale i dla innych względów.

Powierzchnia okien była ogromną już w XII wieku i zwiększała się w miarę postępu epoki. Przy tem te ogromne wielometrowe powierzchnie były oddalone bardzo znacznie od oka na 10, 15 i 20 metrów. Otóż rzecz w tern, że jeden i ten sam witraż z tej odległości wygląda wcale inaczej, aniżeli zblizka. Jedne kolory giną, inne zmieniają się do niepoznania, podobnie i kształty.

Największą trudność stanowi tu zjawisko tak

zwanego promieniowania. Światło, przechodząc przez daną płytkę, ma własność rozpraszania jej barwy na płytki zwykle sąsiednie i zabarwiania ich odpowiednio, przyczem samo zmienia i ton i kształt. Nadto każdy   kolor ma inny stopień promieniowa i powoduje bardzo różne zjawiska optyczne, z któremi koniecznie kompozytor musi się liczyć, i nie tylko liczyć, ale je opanować i wyzyskać, t. j. nagiąć do nowych celów. Dzięki promieniowaniu np. niebieskiej barwy (które jest najsilniejszem) sąsiednia czerwona może się zamienić w ciemnofioletową, albo nawet zgoła czarną, żółta stanie się zieloną, biała – szaro-niebieską, ciemne kontury mogą być roztopione, grube na centymetr kreski niekiedy giną zupełnie, na odległości 20 metrów oko nie będzie ich podejrzywać i t. d.

Barwy-szkla-2012-Jozef-Mehoffer-2-5
Witraż „Fryburg kościelny” .Współczesne zdjęcie.

Ujemne skutki promieniowania do pewnego stopnia neutralizuje ołów. Bez niego forma byłaby chaotyczna, rozpierzchnięta, wszystkoby się zlewało w bezkształtne kolorowę masy. Ołów swym grubym konturem ujmuje ją, wiąże, daje kształtom siłę i wyrazistość. Zrozumieli to dobrze twórcy witrażów średniowiecznych i znakomicie umieli się tym środkiem posługiwać dla celów kompozycyjnych.

To jednakże nie wystarczało. Należało wiedzieć jeszcze, jakie barwy można umieszczać obok siebie, jakie jest maximum powierzchni dla każdej barwy, jak neutralizować działanie promieniowania i t. p.

Niepodobna nam tu wykazywać na przykładach, do jak dowcipnych sposobów uciekano się w walce z promieniowaniem. Nie rozstrzygał o tem oczywiście geniusz osobisty malarzy, ale ten olbrzymi, gromadzony w ciągu wieków i przechodzący z pokolenia na pokolenie zasób doświadczenia.

Rozumie się, już w wiekach średnich witraż przeszedł całą ewolucyę, prosty i jasny w. XIII- w w. XV staje się mniej szeroko traktowany, ale niesłychanie bogaty w skutek rozwoju techniki. Szkła otrzymują nowe i niezmiernie piękne odcienia, ale użycie ich jest mniej doskonałe, kompozycya mniej szeroką. Prawa optyki i promieniowania zapoznane, pewne nadużycie cieniowania, które szkodzi przejrzystości szkieł, wreszcie rysunek prześliczny, ale za mało przystosowany do odległości i dekoracyjnego efektu witrażu. Przepiękne zblizka – z odległości tracą niezmiernie wiele. Zresztą nie można tego uogólniać.

Naprawdę śmierć sztuce witrażów niesie późne Odrodzenie. Olśnieni doskonałością malarstwa włoskiego, artyści zarzucają dawne tradycye, unikają ołowiu, w którym widzą zło konieczne, bo nie znaleźli czarnych konturów w obrazach mistrzów włoskich XVI w., których prace poprostu i ordynarnie kopiują, z cieniami, perspektywą etc., malując przezroczystemi farbami na płytach szkła białego przejrzystego.

Sztuka umiera, bo utraciła zasadnicze swe podstawy, dekoracyjny punkt wyjścia i wyzyskanie materyału. Odradzać się zaczyna dopiero w końcu XIX w.

Kiedy Mehoffer wystąpił z projektami witrażów na konkursie fryburskim, miał już za sobą wieloletnie i gruntowne studya w tym kierunku. Zaczął je, kiedy, korzystając z restauracyi kościoła Maryackiego, na rusztowaniu kopiował stary średniowieczny witraż za wielkim ołtarzem. Potem podczas swoich wyjazdów do Francyi (która jest ojczyzną witraży) w podobny sposób studyował bezcenne stare szkła Rouen, Amiens, Paryża, wreszcie Strassburga, malował je, przywoził z sobą całe stosy notatek i kopii. Zresztą studyował średniowieczną sztukę dekoracyjną, gdzie tylko miał po temu sposobność: we Włoszech, w Czechach i krajach korony austryackiej. .

Podobne studya w rękach talentu miernego mogą doprowadzić w najlepszym razie do mniej lub więcej udatnych kopii, czy kompilacyi średniowiecza. Tymczasem witraże Mehoffera zdradzają artystę samodzielnego i nawskroś współczesnego.

Jego studya przygotowawcze dały mu tylko ogromne odczucie, zrozumienie szkieł średniowiecznych – wniknięcie w istotę stylu. Nie stylu tej lub owej epoki, ale stylu wogóle, t. j. doskonałego zrozumienia wymagań materyału, oraz potrzeby, jakiej witraż zadośćczyni.

Dały mu, słowem, silną podstawę,

Ale na tej podstawie wsparł się artysta, obdarzony niezwykłą inteligencyą i nadzwyczajnym – fenomenalnym – talentem dekoracyjnym.

Barwy-szkla-2012-Jozef-Mehoffer-2-6
Fragment witraża „Najświętszy Sakrament” .Współczesne zdjęcie.

Wzruszenie poprostu mnie ogarnia, ile razy   patrzę na tę cudowną – giętką, a żywą linię Mehoffera: genialne wyzyskanie ołowiu, jako środka ujęcia formy. Ktokolwiek sam nie próbował witrażu, nie pojmie nigdy, w jak szczególny sposób kojarzy Mehoffer uproszczony z konieczności kształt każdej płytki, z takim wdziękiem     i takiem wyrafinowaniem linii, na jakie się zdobyć mogła tylko sztuka współczesna. Ile dowcipu np. w rysunku drzewa, w powiązaniu jego konarów, gałęzi, partyi liści. Tak samo dowcipnie i wytwornie rozwiązuje ta linia kształt ludzki, draperyę sfałdowaną, motywy architektoniczne i t. d. Albo kwiaty, które Mehoffer tak zna, tak kocha i tak chętnie wprowadza do swych kompozycyi.

U żadnego z artystów – dekoratorów współczesnych nie spotykamy tego przepychu i subtelności linii. Staramy się śledzić pilnie ruch sztuki europejskiej, przeglądamy skrupulatnie setki wydawnictw, jej poświęconych. Wszystko, cośmy widzieli w szkłach lub kartonach – jest poprostu dzieciństwem wobec pomnikowych dzieł Mehoffera w zakresie witrażu.

Oceniono to na terenie europejskim. Kartony Mehoffera, wystawione w Paryżu, przyniosły mu najwyższą oznakę honorową – medal złoty, a wystawione we Florencyi, paręset podpisów artystów włoskich, będących wyrazem uznania dla jego pracy.

A u nas?

U nas ks. prałat Nowowiejski tak pisze w liście do artysty:

„Obcinanie twarzy i nosów (w skutek zaniedbania architektury) haniebnie wychodzi i że myślę, że   samo tylko składanie maleńkich szkieł kolorowych daleko więcej utrudnia zadanie artysty, tworzącego   obraz, niż malowanie tychże szkieł większych” …

(DN)

Sztuka sakralna Krakowa w wieku XIX część IV Malarstwo witrażowe

Tomasz Szybisty

Barwy-szkla-2012-Sztuka-sakralnaPublikacja jest monografią dziewiętnastowiecznych witraży kościelnych Krakowa. W trzech rozdziałach wyznaczonych chronologicznie (1815-1850, 1850-1883, 1883-1897), a przez to odzwierciedlających etapy ewolucji tego gatunku sztuki na gruncie lokalnym, zaprezentowano analizy historyczno-artystyczne zachowanych i niezachowanych przeszkleń witrażowych oraz związanych z nimi projektów. Omawiane prace zostały ukazane w kontekście rozwoju witrażownictwa oraz innych gałęzi sztuki polskiej i europejskiej wieku XIX. Do ważniejszych kwestii poruszonych w publikacji należy problem autorstwa poszczególnych kwater w słynnym cyklu okna zachodniego w kościele Mariackim, projektowanych przez Józefa Mehoffera i Stanisława Wyspiańskiego, oraz okoliczności powstania „odkrytych” przed kilku laty witraży Fritza Geigesa do katedry na Wawelu.

 

Witraże w kościele Bożego Ciała w Poznaniu

Hanna Szczesiak

Jeszcze kilka lat temu każdego dnia przechodziłam ulicą Krakowską, tuż obok kościoła Bożego Ciała w Poznaniu. Jednakże, zaledwie kilka dni temu przekroczyłam jego próg, żeby zobaczyć, co kryją kościelne mury.

Barwy-szkla-2012-Witraze-w-kosciele-Bozego-Ciala
Witraż „Adoracja Trzech Hostii” projekt oraz wykonanie Pracownia Stanisława Powalisza

Historia kościoła sięga XIV wieku. W miejscu, w którym obecnie wznosi się rzymskokatolicka świątynia, zostały odnalezione konsekrowane Hostie, wykradzione z kościoła Ojców Dominikanów i sprofanowane. By upamiętnić miejsce ich odnalezienia, postawiono drewnianą kaplicę, która dzięki fundacji Władysława Jagiełły została przebudowana w istniejące do dziś sanktuarium, nad którym opiekę w XV i XVI wieku sprawowali Karmelici Trzewiczkowi. Bardzo szybko świątynia stała się najważniejszym miejscem odwiedzin pielgrzymów, przewyższając ich liczbą nawet sanktuarium na Jasnej Górze. W XIX wieku chyląca się ku całkowitemu upadkowi świątynia została poddana renowacji i przekształcona w kościół parafialny. Podczas II wojny światowej kościół pełnił rolę magazynu, po raz kolejny ulegając dewastacji. Obecnie, mimo utraty ogólnopolskiego znaczenia, Poznaniacy wciąż pamiętają o historii kościoła.

Barwy-szkla-2012-Witraze-w-kosciele-Bozego-Ciala-2
Witraż przedstawiający fragment historii obrazu Matki Bożej Częstochowskiej

W przestrzeni rzymskokatolickiej kościół słynie przede wszystkim z posiadania cennych monstrancji – pierwszej, prezentu od Władysława Jagiełły, najstarszej monstrancji gotyckiej na ziemiach polskich oraz drugiej, zawierając pozostałości legendarnych Hostii. Ja natomiast chciałabym zwrócić uwagę na inne walory sanktuarium – witraże.

Przede wszystkim, warto zwrócić uwagę na witraże w prezbiterium – zostały wykonane w pracowni Stanisława Powalisza w latach 1950-1952 (Powalisz był również pomysłodawcą projektów). Prawdopodobnie najważniejszym dla parafii witrażem jest „Adoracja Trzech Hostii”. Usytuowany wysoko ponad ołtarzem, bezpośrednio nawiązuje do legendy, przypominając parafianom o historii kościoła. Przedstawia on trzy anioły spoglądające w stronę umieszczonych w centralnym punkcie witrażu Hostii; anioły oddają cześć Hostiom, składając jedną rękę na piersi, drugą wyciągając ku górze. Hostie otacza poświata, potęgująca ich uświęcony charakter. Tuż obok znajduje się witraż opowiadający historię z życia Jezusa – przypuszczalnie od chwili pojmania Chrystusa w ogrójcu, przez sąd przed Poncjuszem Piłatem, drogę krzyżową i upadki pod krzyżem, aż do momentu ukrzyżowania.

„Ogłoszenie Dogmatu Wniebowzięcia Marii Panny” to kolejny witraż z pracowni Powalisza, tym razem odnoszący się do dogmatów chrześcijańskich, niezwiązany bezpośrednio z parafią. Dla lepszego odbioru, warto spoglądać najpierw na dolną część witrażu, następnie kierując wzrok ku górze. Dzięki temu, w pierwszej kolejności zobaczymy świętych oraz aniołów, klęczących, pochylających się i składających ręce w modlitwie, dopiero później skupiamy wzrok na najważniejszej postaci – unoszącej się Marii. Po Jej lewej stronie możemy dostrzec składającego hołd anioła, trzymającego w rękach koronę – tym samym ogłaszającego Marię królową.

Barwy-szkla-2012-Witraze-w-kosciele-Bozego-Ciala-5
Fragment witraża przedstawiający scenę z Pisma Świętego projekt oraz wykonanie Pracownia Michała Kośmickiego

W górnych częściach okien w prezbiterium, maswerkach (również tych zachowanych   z XV wieku), widzimy skromne, niewielkich rozmiarów witraże przypominające kwiaty. Straty, które spowodowała II wojna były tak duże, że całkowita rekonstrukcja witraży okazała się niemożliwa. Podczas przebudowy kościoła część okien została całkowicie lub częściowo zamurowana. Witraże w pozostałych oknach zostały wykonane w pracowni Michała Kośmickiego                   w Poznaniu. Te umieszczone w nawach bocznych przedstawiają sceny zaczerpnięte z Pisma Świętego – fragmenty życia świętych.

Witraż umieszczony w przeznaczonej dla chóru części nawy głównej, przy organach, przedstawia fragment historii obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Z powodu braku jakichkolwiek informacji dotyczących tego witrażu, możliwych jest kilka wersji interpretacji. Najprawdopodobniej witraż przedstawia koronację obrazu. W jego górnej części widzimy herby – Polski i Poznania, a także poznański Stary Rynek oraz ratusz. Poniżej – Czarną Madonnę i straże wokół niej, a także ludzi oddających hołd królowi. W dolnej części witrażu możemy zobaczyć zawieszony na ścianie kaplicy obraz Matki Boskiej oraz stojącego przed nim biskupa (być może jest to Krzysztof Antoni Szembek, biskup poznański koronujący obraz), a także straże pochylające sztandary ku czci uświęconej ikony. Sam pomysł i projekt witrażu świadczą o znaczeniu, jakie miał w Poznań w historii jasnogórskiego obrazu.

Mimo niewielkiej liczby, witraże w kościele Bożego Ciała posiadają lokalne znaczenie, dzięki czemu doskonale podkreślają historię i legendę miejsca, w którym się znajdują.

Witraże bazyliki łacińskiej

Jurij Smirnow

Pierwszą i przez wieki jedyną wzmianką o witrażach jeszcze gotyckiej katedry lwowskiej spotykamy u znanego badacza dziejów naszej świątyni Stanisława Zajączkowskiego podającego, że w okna katedry “około roku 1480 zostały wprawione barwne witraże”. Zapewne nie przetrwały one jednak wielkiego pożaru 1527 roku, który strawił prawie całe miasto.

Barwy-szkla-2012-Witraze-bazyliki-lacinskiej
Witraż „Matka Boża Królowa Aniołów z herbami Polski i Litwy wg projektu Teodora Axentowicza (koniec XIXw.)

Zespół istniejących obecnie witraży powstał na przełomie XIX i XX stulecia. Zainteresowaniu witrażami w tym okresie czasu sprzyjał charakterystyczny dla doby historyzmu trend odnawiania, a nawet przebudowy zabytków. Potężne wypełnione kolorowym szkłem okna “stawiały przed oczy widza święte postacie i przedmioty. Odgraniczały one umysły od zewnętrznego, postronnymi sprawami napełnionego świata i skierowały umysły ku skupieniu się i gorącej modlitwie”. Właśnie pod koniec XIX wieku artyści i historycy sztuki jak również kler ponownie zwrócili uwagę na witraże kościelne, ich estetykę oraz wpływ na uczucia wiernych. Zatem nic dziwnego, że pojawienie się zespołu “kolorowych okien” w prezbiterium było ściśle związane z przebudową w latach 1892-1899 tej części katedry lwowskiej w neogotyckim stylu. Natomiast witraże w oknach poszczególnych bocznych kaplic powstawały niezależnie od prac w prezbiterium i tematycznie były związane z wezwaniem każdej konkretnej kaplicy lub z ofiarnością fundatorów i nie stanowią zespołu, nie są między sobą w żaden sposób związane. Natomiast plany ozdobienia witrażami okien w bocznych nawach nigdy nie zostały zrealizowane.

Ruch na rzecz odnowienia świątyni katedralnej od razu wywołał wielkie zainteresowanie publiczności lwowskiej oraz gorące poparcie władz kościelnych i świeckich. Złożyło się na to kilka przyczyn, w tym m. in. i czynione we Lwowie przygotowania do Krajowej Powszechnej Wystawy zaplanowanej na 1894 rok w setną rocznicę insurekcji kościuszkowskiej. Do tej daty duchowieństwo lwowskie, kapituła i arcybiskup S. Morawski chcieli główną świątynie archidiecezji odnowić, aby mogła ona godnie reprezentować kościół katolicki we Lwowie, tym bardziej było to ważne, iż cesarz Franciszek Józef w czasie wizyty do Lwowa miał również odwiedzić Bazylikę Metropolitalną. Drugą istotną przyczyną była chęć, zgodnie z ówczesnymi estetycznymi poglądami, przywrócenia katedrze pierwotnego gotyckiego charakteru zatartego w czasie przebudowy świątyni w drugiej połowie XVIII wieku, kiedy na rozkaz abpa W. H. Sierakowskiego “w wichrze barokowego modernizmu” usuwano dawne ołtarze, figury świętych, burzono kaplice, wyrąbano część gotyckiego żebrowania. Wtedy dwa wielkie gotyckie okna w prezbiterium całkowicie zamurowano, następnych pięć – do połowy. Przywrócenie katedrze pierwotnego gotyckiego charakteru rozumiano nie tylko jak odsłonięcie i konserwację ocalałych gotyckich fragmentów, ale i dodanie całkiem nowych neogotyckich elementów. Takie podejście dyktowała nie tylko moda na neogotyk i powszechnie stosowana praktyka konserwatorska, lecz przede wszystkim świadomość gotyckiego pochodzenia katedry.

Barwy-szkla-2012-Witraze-bazyliki-lacinskiej-2
Fragment kartonu witraża „Śluby Jana Kazimierza” projekt Stanisława Wyspiańskiego

Kapituła metropolitalna na posiedzeniu w dniu 30.06.1892 roku uchwaliła utworzenie na rzecz przebudowy katedry osobnego funduszu. Tą datę można uważać za początek przebudowy i odnowienia świątyni. Został powołany komitet do spraw odnowienia pod patronatem księdza biskupa Jana Puzyny i kierownictwem prof. Wł. Łozińskiego. Odpowiedzialnym kierownikiem prac mianowano lwowskiego architekta M. Kowalczuka, z tym że wszystkie sprawy komitet nadzorował i przyjmował najważniejsze decyzje. Ze strony kapituły nadzór należał do ks. infułata Zabłockiego. Starania   kapituły i komitetu aktywnie popierał namiestnik Galicji hr. Kazimierz Badeni, również jak i społeczeństwo   lwowskie.

Wkrótce zamierzenia wprowadzono w czyn i w latach 1892-1899 prezbiterium przybrało neogotycką szatę istniejącą po dzień dzisiejszy. Zmianą, która wywołała najwięcej entuzjazmu jak i dyskusji, było ozdobienie prezbiterium witrażami. Wprawdzie umieszczenie witraży w oknach prezbiterium przewidywano od początku, lecz z powodu rozbieżnych opinii członków komitetu, co do treści i stylu oraz braku funduszy na ich wykonanie sprawiło, że prace przeciągnęły się i w rezultacie ostatni witraż został wykonany dopiero w 1902 roku.

Barwy-szkla-2012-Witraze-bazyliki-lacinskiej-3
Fragment witraża „Chrystus Miłosierny i Matka Boża”

Problem montażu witraży w oknach prezbiterium związany był z usunięciem istniejących barokowych elementów. Zamurowane w XVIII stuleciu gotyckie otwory okienne zostały ponownie wybite i aby nadać im   gotycki charakter specjalnie zaprojektowano w „czystym gotyckim” stylu kamienne laskowanie. Prace nad witrażami rozpoczęto jeszcze w 1892 roku, kiedy na wniosek ks. sufragana J. Puzyny i komitetu Ministerstwo Oświaty i Wyznań Religijnych państwa austrowęgierskiego przekazało na wykonanie kartonów do przyszłych witraży najpierw 3000 złr., a potem jeszcze 6000 złr. Komitet postanowił zamówić trzy kartony do dużych okien płacąc za każdy karton 2000 złr. oraz trzy projekty do małych płacąc tym razem po 1 000 złr. Znalezienie odpowiednich wykonawców stało się dla komitetu dość trudnym zadaniem. Prawie nikt ze lwowskich artystów nie miał specjalnego doświadczenia w projektowaniu witraży. Lwowskie środowisko artystyczne było wyraźnie słabsze od krakowskiego, a witraże we Lwowie dopiero wchodziły w modę. Nic, zatem dziwnego, że prof. Wł. Łoziński zwrócił się w tej sprawie do swoich krakowskich kolegów. Jeden z nich, prof. Łuszczkiewicz polecił dwóch młodych artystów, uczniów Jana Matejki – Józefa Mehoffera i Stanisława Wyspiańskiego, którzy w owym czasie przebywali na stypendium w Paryżu. Komitet zdecydował się właśnie im zlecić wykonanie dwóch najważniejszych treściowo witraży: “Śluby Jana Kazimierza” i “Kazimierz Wielki jako fundator katedry”. Mehoffer, będąc przejazdem wówczas w Krakowie pierwszy zgłosił się u Łozińskiego i wybrał temat „Kazimierz Wielki jako fundator katedry”. Artysta, mając na względzie temat witrażu jak i gotycką architekturę katedry, poszukiwał odpowiedniego wzoru. Źródłem inspiracji dla Mehoffera stał się nagrobek Kazimierza Wielkiego w katedrze wawelskiej. Nie bez znaczenia była również wiedza zdobyta przez artystę podczas prac przy odnawianiu kościoła Mariackiego w Krakowie pod kierownictwem Jana Matejki i pilne studiowanie zabytków europejskich. Pod koniec 1892 roku J. Mehoffer przesłał do Lwowa dwa szkice witraża opracowane we wspólne z Wyspiańskim wynajmowanej paryskiej pracowni. Szkice przez komitet zostały zaakceptowane i artyście zlecono kontynuowanie prac nad kartonami. W listopadzie 1893 roku kartony zostały ukończone i wysłane z Paryża do Krakowa, skąd Mehoffer osobiście je dostarczył do Lwowa. Komitet restauracji katedry kartony przyjął, przedstawiciel kapituły także wyraził swoją aprobatę. W 1896 r. witraż został wykonany w fabryce Franca Mayera w Monachium i osadzony w oknie katedry lwowskiej. Fundatorem witraża był arcybiskup lwowski Seweryn Morawski. Wobec istniejącego układu okna Mehoffer zmuszony był do podziału witraża na dwie części. W górnej – widnieją na tle bogatej gotyckiej architektury dwie monumentalne figury: króla Kazimierza Wielkiego jako fundatora katedry nadającego dokument erekcyjny i biskupa poświęcającego model przyszłej świątyni. Tradycyjnie uważa się, że artysta nadał twarzy króla rysy swojego przyjaciela St. Wyspiańskiego. Dość ciemny koloryt tej części witraża został rozjaśniony błękitem nieba (na tle którego wyobrażono szczyt katedry osłonięty rusztowaniem) oraz bielą ulatających bocianów. W dolnej części okna widnieje kręta galeria, którą śpieszą na uroczystość przedstawiciele dworu królewskiego, mieszczaństwa lwowskiego oraz żacy z bakałarzem. Po lewej stronie w dolnej części witraża artysta umieścił jasnowłosego anioła w szatach fioletowych, głęboko zamyślonego nad otwartymi księgami jako uosobienie umiejętności. Naprzeciw, po prawej stronie widnieje anioł z mieczem i wagą jako uosobienie sprawiedliwości. Niżej znajduje się figura architekta kreślącego plan katedry. Tej czynności uważnie przypatruje się jeszcze jedna osoba, prawdopodobnie przedstawiająca autora witraża. U dołu umieszczono dwa herby – miasta Lwowa i herb Dąbrowa abpa S. Morawskiego. Dolną lewą część witraża zajmuje łaciński napis “Sumptibus Excellentissimi Illustrissimi et Reverendissimi Domini Sewerini de Dąbrowa Morawski Archiepiskopi Metropolitae Leopoliensis Anno Domini 1896”. W lewym dolnym rogu witraża znajduje się sygnatura pracowni producenta witraża: „Mayer’sche KGL. Hofkunstanstalt München”. Jest jedyny witraż w Katedrze, na którym odnaleziono sygnaturę Zakładu Mayera.

Barwy-szkla-2012-Witraze-bazyliki-lacinskiej-4
Witraż „Boże Narodzenie” w kaplicy Św.Józefa. z 1898 r. wykonany w Innsbruck w pracowni Tiroler glasmalerei

St. Wyspiański zamówienie na witraż “Śluby Jana Kazimierza” otrzymał od prof. Wł. Łozińskiego listownie. Pracę nad kartonem rozpoczął w Krakowie w pracowni uczelni przydzielonej mu przez J. Matejkę, później wyjechał do Paryża, gdzie kontynuował pracę szukając swojej oryginalnej drogi w opracowaniu tematu. Pierwotnie witraż miał być podzielony na dwie części, co było podyktowane układem okna. W trakcie pracy nad kartonem St. Wyspiański przekształcił górną część w oddzielny witraż. W ten sposób powstały dwa kartony witrażowe “Śluby Jana Kazimierza” i “Polonia”. Na witrażu   ukazującym moment składania ślubów przez Jana Kazimierza w 1656 roku w katedrze lwowskiej, króla przedstawiono w czarnym stroju ozdobionym koronkami, stojącego przed cudownym obrazem Matki Boskiej Łaskawej. Przed królem widzimy ubranego w szaty pontyfikalne biskupa Andrzeja Trzebickiego, obok rycerstwo i magnaci, wśród których wyróżniają się postacie Stefana Czarnieckiego i Stanisława Rewery Potockiego. Za postacią króla widnieje husarz, trzymający sztandar  z białym orłem. Czerwony kolor szat magnatów, żółte i zielone kolory szat biskupa oraz niebieskie tło tworzą bardzo bogatą kolorystyczną gamę kartonu. Karton do witraża “Polonia” wykazał oryginalne podejście St. Wyspiańskiego do sztuki sakralnej, które z czasem stanie się charakterystycznym dla twórczości tego wybitnego artysty. Przedstawienie Polonii omdlewającej było nie tylko nowym, ale również jak się później okazało szokującym zjawiskiem w sztuce polskiej. W prawym dolnym rogu kartonu artysta przedstawił omdlewającą postać Polonii w czarnej sukni i jaskrawoczerwonym podbitym gronostajami płaszczu. Czerwony kolor płaszcza zajmuje znaczną część witraża, tworząc tło dla obramowanej pasmami czarnych włosów twarzy Polonii. Wiotką postać Polonii podtrzymuje jedynie miecz, przypięty do pasa oraz chłopiec klęczący z wyrazem błagania na twarzy, który chwyta ją za opadającą rękę. Nad lewym ramieniem Polonii przedstawiono przerażoną męską twarz. Wyżej artysta umieścił grupę nagich chłopców, błagalnie wyciągających ręce ku niebu. Lewą dolną część kartonu zajmuje, wykrzywiony jakby straszliwą burzą, krzak róży. Nad nim ukazano załamującą w rozpaczy ręce kobietę, a obok przerażoną twarz innej. Górną lewą część kartonu wypełniają kwiaty, zdewastowane podobnie jak krzak róży, ale wśród zniszczonych widnieją i żywe, pnące się ku niebu. Karton witrażowy Wyspiańskiego zaskakuje swoją kolorystyczną symboliką, gdzie biel gronostaja i czerwień płaszcza symbolizują kolory państwa, a czerwień trenu i ciemnowiśniowy kolor narzuty, osłaniającej nagich chłopców – przelaną za wolność Ojczyzny ludzką krew. Nietypowe są także wykrzywione w przerażeniu twarze ludzi o pospolitych, a nawet brzydkich rysach. Ogólny wyraz i kolorystyka witraża poprzez użyte środki formalne jest pełen napięcia i dynamizmu.

Wiosną 1894 roku St. Wyspiański wysłał gotowe kartony do Lwowa, gdzie miano je wystawić na Krajowej Wystawie Powszechnej. Wystawa 1894 roku była dla Galicji ogromnym wydarzeniem; warto przypomnieć, że to właśnie dla wystawy została namalowana Panorama Racławicka. Pokazanie kartonów witrażowych na Krajowej Wystawie Powszechnej było dla Wyspiańskiego bardzo ważne, jednakże z nieznanych bliżej powodów kartony nie tylko nie zostały wystawione, a nawet nie zostały rozpakowane. Oburzony artysta sam przyjechał do Lwowa i wystawił kartony na Politechnice. Wywołało to niezadowolenie komitetu restauracji katedry, uważającego kartony za swoją własność. Stosunek komitetu do treści kartonów był także bardzo krytyczny. Najwięcej zarzutów wzbudził karton “Polonia”. Komitet domagał się od Wyspiańskiego wprowadzenia zmian, na co artysta kategorycznie nie chciał się zgodzić. W rezultacie konfliktu kartony St. Wyspiańskiego zostały odrzucone przez komitet i kapitułę.

Przez cały okres renowacji katedry komitet borykał się z problemami finansowymi. Mimo ofiarności kapituły i abpa Morawskiego, który przekazał 20 000 koron w dwóch ratach, brakowało pieniędzy również na witraże. Szukając wyjścia komitet zwrócił się do instytucji krajowych i znanych osobistości z prośbą o dofinansowanie wykonania witraży. Z pomocą zgłosili się: Galicyjska Kasa Oszczędności, Arcybractwo Najświętszej Marii Panny Królowej Korony Polskiej, Rada miasta Lwowa, zasłużone dla kraju rodziny hr. Dzieduszyckich, Badenich, Dunin-Borkowskich, Gołuchowskich, Cetnerów i baronów Brunickich. Dzięki nim prace nad witrażami były kontynuowane. Karton witrażowy do jednego z dużych okien został zamówiony u znanego lwowskiego artysty St. Kaczor-Batowskiego. Temat witraża był określony przez komitet – “Cudowna obrona Lwowa przed napadem Chmielnickiego za przyczyną św. Jana z Dukli”. Nie mając doświadczenia w komponowaniu kartonów witrażowych, artysta wykonał najpierw obraz olejny. Jak donosiła prasa ówczesna, to był piękny obraz, który dopiero w fabryce miał być przerobiony na karton witrażowy. Namalowany przez St. Kaczor-Batowskiego obraz komitet zaakceptował i według niego zlecił wykonanie witraża. W górnej części obrazu artysta umieścił postać niebiańskiego patrona miasta Lwowa św. Jana z Dukli i dwóch aniołów z ognistymi mieczami. Niżej figury Tuhaj-Beja i Bogdana Chmielnickiego na tle panoramy średniowiecznego miasta Lwowa. W dolnej części przedstawiona została historyczna scena w kościele Bernardynów. W obecności duchowieństwa szlachta i mieszczaństwo lwowskie składają klejnoty przeznaczone na okup miasta. Niżej widnieje napis “Leopolis opressa 1648”, pod nim herb miasta Lwowa i herb rodziny Badenich, jako upamiętnienie ofiarności Marszałka Krajowego Stanisława hr. Badeniego, który na wykonanie tego witraża dołożył 1 000 złr.

Barwy-szkla-2012-Witraze-bazyliki-lacinskiej-5
Fragment witraża

Wybierając artystów do wykonania kolejnych   kartonów, komitet i społeczeństwo lwowskie miało nadzieję, że któryś z tematów zainteresuje mistrza malarstwa polskiego Jana Matejkę i witraż jego projektu będzie zdobił katedrę. Niestety, podupadający na zdrowiu Matejko nie mógł podjąć się całości żmudnej pracy nad kartonem, ale zgodził się na prośbę Jerzego hr. Dunin-Borkowskiego skomponować szkic do projektu witraża “Święci patronowie Polski”. J. Matejko wykonał tuszem szkic na litografowanym schemacie okna o wymiarach 159×35 cm w skali 1:10. Mistrz podzielił okno ramą na dwie podłużne części i przedstawił w architektonicznym obramieniu po obydwu stronach postacie świętych. U góry artysta narysował kielich Najświętszego Sakramentu, wizerunek Jezusa Miłosiernego i Matki Boskiej Ostrobramskiej, niżej patrona Unii św. Józafata Kuncewicza i patrona Litwy św. Kazimierza Królewicza. Niżej umieścił herby Kijowa (Ukrainy) – św. Michała Archanioła i Litwy – Pogoń. W dolnej części okna, oddzielonej szerokim pasem od górnej, Matejko umieścił herby Lwowa i Wilna, a pod herbami figury św. Jana z Dukli i św. Jerzego – patrona ofiarodawcy witraża Jerzego Dunin-Borkowskiego. Sam ofiarodawca przedstawiony został na samym dole klęczący z rękoma złożonymi do modlitwy, obok herb rodzinny – Łabędź. Wykonanie kartonu w wielkim formacie według tego szkicu powierzył Matejko swojemu uczniowi Tomaszowi Lisiewiczowi. Niestety, karton, a za nim i witraż tylko w ogólnych zarysach odpowiadały pomysłowi Matejki. T. Lisiewicz nadał twarzy hr. Borkowskiego znacznie więcej podobieństwa, co już wprowadziło zmiany. Najwięcej zarzutów u krytyków sztuki wywołało to, że na witrażu hrabia patrzy wprost przed siebie, podczas gdy na szkicu Matejki pokazany został z głową podniesioną i patrzący na swego patrona św. Jerzego, który również spogląda na klęczącego. Krytykując wprowadzone zmiany, lwowski historyk sztuki dr J. Güttler napisał: “w ten sposób związek hr. Borkowskiego ze św. Jerzym, a pośrednio ze wszystkimi postaciami świętych u góry, odgrywający tak ważną rolę kompozycyjną w pomyśle Matejki, został zupełnie zniweczony”. Prof. Michał Lityński natomiast zwracał uwagą na to, że ten witraż ma “zupełnie cechę nowożytnej sztuki wypalania, gdyż składa się z samych wielkich szyb, na których wygodnie dały się namalować całe części figur. Ta swoboda przestrzeni ma w sobie coś obcego duchowi gotyckiego stylu i dla tego pomimo staranności rysunków i dokładności wykonania trudno nam jest jeszcze pogodzić się z tą nowością”. Tu należy zauważyć, że jednym z powodów odrzucenia kartonu St. Wyspiańskiego również był zarzut czegoś obcego “duchowi gotyckiego stylu”. Taki sam osąd spotkał także i witraż austriackiego artysty Ferdynanda Laufbergera, o którym jeszcze będzie mowa. Trudno dzisiaj jednoznacznie określić czy taką postawę krytyków lwowskich tłumaczyć można ich   prowincjonalizmem i nierozumieniem nowoczesnych prądów sztuki europejskiej, czy gorącym pragnieniem zobaczenia lwowskiej katedry w “gotyckich” szatach, czy jednym i drugim razem.

W 1894 roku z okazji 50. rocznicy założenia Galicyjskiej Kasy Oszczędności walne doroczne zebranie członków GKO na wniosek ks. infułata Zabłockiego uchwaliło przeznaczenie kwoty 5 000 koron na sprawienie witraża do wielkiego okna nad chórem muzycznym. Ten największy witraż w katedrze o powierzchni ok. 44 m2 został poświęcony Matce Boskiej – patronce katedry i archidiecezji lwowskiej. Zamówienie na wykonanie kartonu otrzymał lwowski artysta Teodor Axentowicz, który już w następnym 1895 roku przedstawił komitetowi gotowe kartony. Wymiary witraża wynoszą: 14×3,15m. Górna część witraża ma kształt rozety z wpisanym pośrodku krzyżem. W centrum krzyża widnieje otoczony ognistą glorią monogram Matki Boskiej, a w ramionach – główki aniołów z purpurowymi skrzydełkami. Centralną część okna zajmuje nadnaturalnej wielkości postać Matki Boskiej ubranej w ciemno-błękitny płaszcz na złoto-pomarańczowym, prawie ognistym tle. Jak pisał Michał Lityński, postać Matki Boskiej przedstawia typ „Maria Triumphaus”, lecz w średniowiecznym stylu, przypominającym bardzo jedną z dość licznych Madonn Saudra Boticellego, ale z tego okresu, w którym one nie utraciły jeszcze ów porywający wdzięk naiwności i macierzyńską słodycz. Głowa Madonny, stanowiąca podobnie jak na bizantyjskich mozaikach zaledwie 1/10 część figury, odznacza się regularnością linii i jednostajną gładkością kolorytu”.Postać Matki Boskiej ze wszystkich stron otaczają figury aniołów i świętych. Stopy   Bogurodzicy dotykają półksiężyca, obok klęczący aniołowie trzymają koronę (po lewej stronie) i berło (po prawej). Niżej artysta umieścił figurę anioła w zielonym płaszczu, który trzyma w ręku wstęgę z napisem. Dolną część witraża tworzą ujęte w gotyckie ornamentacje herby Polski i Litwy. Między herbami umieszczono mrówkę – symbol GKO.

Barwy-szkla-2012-Witraze-bazyliki-lacinskiej-6
Witraż „Marya Panna jako Królowa Korony Polskiej” wg projektu Edwarda Lepszego (1902 r.)

Dzięki fundatorom w latach 1894-1895 zamówiono kartony do małych okien w prezbiterium. Prywatni fundatorzy, zgłaszający się z pomocą finansową mieli prawo do wyboru tematu i artysty. Baron Konstanty Brunicki stał się fundatorem witraża “Święci Konstanty i Helena”, Albert hr. Cetner – “Matka Boska Podkamieniecka”. Adam hr. Gołuchowski postanowił sfinansować sporządzenie witraża “Święta Rodzina”. Zofia hr. Dzieduszycka wybrała ważny dla lwowskiej archidiecezji   temat historyczny “Konsekracja Grzegorza z Sanoka na arcybiskupa lwowskiego”. Wybitny humanista, historyk, kronikarz i poeta Grzegorz z Sanoka był arcybiskupem lwowskim w latach 1451-1479 i pozostawił po sobie znaczący ślad w religijnym i kulturalnym życiu piętnastowiecznego Lwowa.

Karton do witraża “Święci Konstanty i Helena” wykonał Julian Makarewicz. Artysta podzielił okno ramą na dwie części. W górnej części umieścił na niebieskim tle białego gołąbka otoczonego złocistymi promieniami, jako symbol Ducha Świętego. Tło dolnych szybek tworzy architektoniczna gotycka kompozycja. Na łuku między gotyckimi wieżyczkami z kwiatonami, artysta przedstawił postać Chrystusa jedną ręką błogosławiącego, a w drugiej trzymającego otwartą księgę z literami alfa i omega. Od księgi na dół spływa ognisty pęk promieni, który jakby oświetla “znak wyobrażający imię Zbawiciela w starochrześcijańskim języku katakumbowym” na wysoko podniesionej chorągwi, którą trzyma nad sobą św. Konstanty. Naprzeciwko, po lewej stronie witraża, widnieje postać matki św. Konstantego – cesarzowej św. Heleny, którą przedstawiono w otoczeniu zastępu aniołów w momencie odnalezienia Krzyża Świętego. Święta Helena pochyliwszy głowę ku dołowi patrzy na klęczącego św. Jana Chrzciciela trzymającego odnaleziony Krzyż Święty. Purpurowy płaszcz św. Konstantego, fioletowy chiton i złota peleryna św. Heleny odgrywają ważną rolę kolorystyczną w całej kompozycji, stwarzając uroczysty i podniosły nastrój, odpowiadający temu bardzo ważnemu w historii chrześcijaństwa wydarzeniu.

Karton do witraża “Matka Boska Podkamieniecka” wykonał Tadeusz Kruszewski. U góry po prawej stronie witraża widnieje cudowny obraz Matki Boskiej Podkamienieckiej, niżej panorama słynnego klasztoru dominikańskiego w Podkamieniu i dwie grupy klęczących, modlących się ludzi. Główną postacią wśród grupy ludzi po lewej stronie okna jest Baltazar hr. Cetner, a w grupie po prawej – Albert hr. Cetner. Odpowiedni napis umieszczono niżej: “Baltazar Cetner kościół i klasztor z gruzu podniósł w r. 1636, Albert Cetner wzorem przodków to okno fundował r. 1896”.

Zadomowiony w Wiedniu Adam hr. Gołuchowski postanowił zamówić projekt witraża u austriackiego artysty Ferdynanda Laufbergera, od czego nie mogli go odmówić nawet usilne prośby komitetu. Wykonany przez Laufbergera karton witrażowy przedstawia Świętą Rodzinę. Na niebieskim tle widnieje gotycka kompozycja architektoniczna. W jej centralnej części umieszczono postać Matki Boskiej z Dzieciątkiem Jezus, obok św. Józef. Niżej na szkle witrażowym zamieszczono łacińskie napisy, przedstawiające imiona fundatorów: “Maria Comitissa Gołuchowska, nata Comitissa Bowarowska, Anna Comitissa Gołuchowska nata principessa Murat, Agenorus Adamus, Jozepus Comites Gołuchowski   Anno Domini 1895”.

Zofia hr. Dzieduszycka powierzyła wykonanie kartonu do witraża “Konsekracja abp. Grzegorza z Sanoka” lwowskiemu artyście Tadeuszowi Popielowi. Autor setek znanych w kraju i za granicą kompozycji religijnych i witraży z powierzonego mu zadania wywiązał się znakomicie. Ciemny kolor tła i jaskrawo złocisty kolor gotyckiej architektury podkreślają podniosłość momentu konsekracji jednego z najwybitniejszych arcybiskupów lwowskich. W centrum kompozycji widnieje postać kardynała Zbigniewa Oleśnickiego nakładającego w obecności dwóch biskupów ręce na głowę Grzegorza. Napis podaje, że to wydarzenie miało miejsce “Anno Domini 1451”. Dolną część witraża zajmują szybki z herbami, napis “Sumptibus Sophie Dzieduszycka” i dwie postacie klęczących modlących się aniołów z zielonymi skrzydłami.

Barwy-szkla-2012-Witraze-bazyliki-lacinskiej-7
Karton witraża „Polonia” wg projektu Stanisława Wyspiańskiego

Na początku 1895 roku prace nad witrażami dobiegały końca, pozostawała tylko nierozwiązana kwestia wykonania dwóch witraży. Rada Miejska nie mogła zdecydować się na wybór artysty, który miałby przygotować projekt witraża “Śluby Jana Kazimierza” do wielkiego okna w głównym ołtarzu, a Arcybractwo Najświętszej Maryi Panny Królowej Korony Polski nie mogło przez dłuższy czas zebrać potrzebnych pieniędzy na witraż do małego, centralnego okna nad głównym ołtarzem. Mimo to w 1895 roku komitet zadecydował o wyborze producenta witraży. Po rozpatrzeniu propozycji czterech fabryk z Niemiec i Austrii, mianowicie braci Schillerów z Wiednia, „Tiroler Glasmalerei und Mosaik Antstalt” z Innsbrucka, Carla Geylinga z Wiednia i Franca Mayera z Monachium, komitet przyjął ofertę bawarskiej fabryki Mayera, składając zamówienie na siedem witraży na sumę 19 500 koron. Tylko hr. A. Gołuchowski zlecił wykonanie ufundowanego przez siebie witraża pracowni Gejlinga z Wiednia. W latach 1895-1896 osiem witraży wykonano i wprawiono do okien. Fabryka Mayera wywiązała się z zadania na wysokim fachowym poziomie, ale do dwóch witraży komitet miał poważne zastrzeżenia. Fabryka bez zgody komitetu i autora kartonu J. Makarewicza dość swobodnie potraktowała kolory przy wykonywaniu witraża “Święci Konstanty i Helena”. Również do witrażu T. Axentowicza użyto w górnej i dolnej części zbyt ciemne szkło – przez to rysunek stracił na wyrazistości i równomiernym rozłożeniu światła i cieni.

Wreszcie Rada Miejska zdecydowała się na rozpisanie konkursu na szkic witraża “Śluby Jana Kazimierza”, dopuszczając do konkursu tylko lwowskich artystów i stawiając warunek, że witraż “wykonany być ma w stylu gotyckim w charakterze z końca XIV w. i dostosowany do robót w rzeczonym kościele już wykonanych”. Takie warunki wzbudziły oburzenie części   społeczeństwa i artystów, wyrazem czego był artykuł J. Mehoffera w krakowskim czasopiśmie “Czas”. Konkurs wygrał uczeń J. Matejki znany artysta Edward Lepszy. Sądząc z faktury szkła i technologii wykonania witraż zrobiono w monachijskiej pracowni Franca Mayera. Niestety na witrażu nie ma sygnatury zakładu-producenta, lecz odnaleziono sygnaturę autora kartonu: „E.L” i datę 1897.

Nadal brakowało witraża w małym oknie nad głównym ołtarzem. Wreszcie karton zamówiono u Jana Styki. Kiedy karton był już w fabryce Arcybractwo zmieniło temat witraża. Nowy karton zatytułowany “Marya Panna, jako Królowa Korony Polskiej” wykonał Edward Lepszy. Witraż w szkle w 1902 roku wykonano w krakowskim zakładzie Witraży, Oszkleń i Mozaik W. Ekielskiego i A. Tucha. Centralną część witraża zajmuje siedząca postać Najświętszej Maryi Panny z Dzieciątkiem Jezus. U góry napis na wstędze “Królowo Korony Polskiej módl się za nami”. U stóp Matki Boskiej złożone są miecz, berło i korona królewska, jako symbole oddania państwa i narodu polskiego pod opiekę Matki Boskiej. Niżej przedstawiono postać kobiecą symbolizującą Matkę Ojczyznę, która przygarnia do siebie dwóch młodzieńców trzymających wstęgę z napisem “Przyjm śluby nasze”. Po obu stronach Matki Boskiej ukazano wstęgi z imionami polskich świętych. W części dolnej znajduje się sygnatura autora: „Proj. Edward Lepszy 1902”.

Rezultat dziesięcioletnich prac nad witrażami do okien w prezbiterium był imponujący. Powstał zespół witraży wysokiej klasy artystycznej.

Kolejność witraży w oknach jest następująca: po prawej stronie prezbiterium w małym oknie nad wejściem do kaplicy św. Józefa znajduje się witraż “Święci Konstanty i Helena”, w następnych, również małych oknach, “Matka Boska Podkamieniecka” i “Święta Rodzina”. Dwa kolejne duże okna zdobią witraże “Święci Patronowie Polski” i “Cudowna obrona Lwowa za przyczyną św. Jana z Dukli”. W małym centralnym oknie nad głównym ołtarzem znajduję się witraż “Najświętsza Marya Panna, jako Królowa Korony Polskiej”. Obok, już po lewej stronie prezbiterium, w dwóch wielkich oknach umieszczone są witraże ”Śluby Jana Kazimierza” i “Kazimierz Wielki jako fundator katedry”. Ostatni witraż po lewej stronie prezbiterium znajduję się w małym oknie nad lożą “cesarską” i przedstawia “Konsekrację Grzegorza z Sanoka na arcybiskupa lwowskiego”.

Oceniając wyniki i osiągnięcia prac nad ozdobieniem katedry witrażami, warto przypomnieć opinię St. Wyspiańskiego. Przebywając we Lwowie w 1897 roku, wstąpił artysta do katedry, następnie opisał swoje refleksje w artykule umieszczonym w krakowskim “Życiu”. Bez uprzedzenia i obrazy po spotkanym go zawodzie podczas pracy nad kartonem do witraża “Śluby Jana Kazimierza” St. Wyspiański napisał: “Witraże kolorami i barwą na tle szaro-brązowym występują żywo i mile. Ślicznie prezentuje się witraż Mehoffera, zwłaszcza w dolnej swej połowie bogaty barwami i układem farb”.

Barwy-szkla-2012-Witraze-bazyliki-lacinskiej-8
Kaplica Jezusa Miłosiernego

Katedra lwowska posiada osiem kaplic bocznych. Obecny kształt zyskały w połowie XVIII wieku, kiedy to w latach 1761-1776 arcybiskup Wacław Hieronim Sierakowski gruntownie przebudował i na nowo ozdobił całą świątynię w dominującym wtedy stylu barokowym. Do korpusu świątyni dobudowane zostały po trzy kaplicy od południowej i północnej strony oraz po jednej po każdej stronie prezbiterium.

W XVIII wieku, gdy budowano kaplice, witrażownictwo nie było popularne, dlatego też ani abp W.H. Sierakowski, ani główny architekt przebudowy katedry Piotr Polejowski nie myśleli o ozdabianiu okien witrażami. Jednak w drugiej połowie XIX wieku, gdy w sztuce polskiej nawiązywano do dawnych epok stylowych, ponownie wzrosło zainteresowanie sztuką witrażową, wskutek czego w latach 1880-1914 zamontowano witraże do okien prawie wszystkich kaplic.

Witraże w oknach kaplic nie stanowią jednolitego zespołu ani pomiędzy sobą, ani w stosunku do witraży umieszczonych w prezbiterium. Tematycznie większość z nich nawiązuje do wezwania kaplicy. Zdarzają się jednak i takie, których tematyka została uzależniona od życzenia fundatora. Kartony do poszczególnych witraży zamawiano u różnych artystów, a ich wykonane zlecano różnym pracowniom. Zatem nic dziwnego, iż takie podejście nie sprzyjało jednolitości stylu. Pomimo to brak powiązania stylowego między witrażami nie jest zbyt wyczuwalny, gdyż większość okien znajduje się w głębi małych skąpo oświetlonych kaplic (niekiedy nawet za ołtarzami).

Podczas II wojny światowej witraże znajdujące się w oknach południowych kaplic zostały częściowo uszkodzone. Dopiero w latach 1975-1988 dzięki staraniom ówczesnego proboszcza katedralnego o. Rafała Kiernickiego poddano je uzupełnieniu i renowacji. Tę odpowiedzialną pracę powierzono doświadczonemu lwowskiemu konserwatorowi Anatolowi Czobitko.

W trakcie prowadzonej konserwacji z powodu braku funduszy nie udało się zamówić witraż do górnego okna kaplicy p.w. Chrystusa Ukrzyżowanego. Stary pochodzący z końca XIX wieku i przedstawiający motyw stylizowanych elementów geometrycznych został całkowicie zniszczony w wyniku wybuchu pocisku. Kaplica zyskała witraż dopiero w 1998 roku. Wtedy to lwowski artysta-malarz i scenograf Aleksander Owerczuk wykonał nowy witraż charakteryzujący się połączeniem elementów architektonicznych w postaci stylizowanych łuków i kolumn z elementami geometrycznymi. Niestety artyście nie udało się dopasować witraż, jak do całości wystroju barokowego kaplicy, tak i do ocalałych witraży końca XIX wieku w dolnych oknach kaplicy. Na tle barokowej sztukaterii i polichromii kaplicy, a także nasyconych barwami starych witraży, nowy wykonany   w barwach wyblakłego błękitu i lilia wydaje się obcym elementem.

Barwy-szkla-2012-Witraze-bazyliki-lacinskiej-9
Zwieńczenie ściany witrażem w wysokim oknie

Ocalałe witraże w dolnych oknach są najstarszymi w katedrze. Ufundowane przez Antoniego i Genowefę Sieberów przedstawiają „Wizję św. Genowefy” – po lewej stronie ołtarza i „Wizję św. Antoniego” – po prawej. Tematyka witraża jest wyraźniej powiązana z imionami fundatorów. Można nawet przypuścić, iż została przez nich wręcz narzucona, ponieważ nie znajdziemy tutaj żadnego powiązania ani z wezwaniem kaplicy, ani z obrazem św. Judy Tadeusza umieszczonym w ołtarzu kaplicy, ani z relikwiami błogosławionego Jakuba Strzemię arcybiskupa halickiego, które znajdowały się w owej kaplicy do roku 1946. Witraże zostały wykonane przez znaną niemiecką Franca Mayera z Monachium. W dolnej części każdego z witraży umieszczono napisy w języku niemieckim, w których podano imiona fundatorów i rok wykonania: „Gewidment von Anton Sieber im Jahre 1880” i „Gewidment von Genoeuva Sieber im Jahre 1880”. Nazwisko autora kartonów, według których wykonano witraże, nie jest znane. Należy przypuszczać, iż był to jeden z artystów malarzy na stałe zatrudnionych w pracowni Mayera. Przemawiałby za tym choćby ten fakt, że w ówczesnym Lwowie witrażownictwo nie było jeszcze rozpowszechnione. Co więcej nie było też i miejscowych artystów uprawiających ten rodzaj sztuki. Dzięki jednakowym wymiarom obydwu okien artysta mógł wykonać takież same obramienia centralnych scen. Bordiurę tworzą stylizowane kwiaty i liście oraz arkada ozdobiona kartuszem i uskrzydlonymi główkami aniołków w narożnikach. Witraż w lewym oknie przedstawia Matkę Boską i Dzieciątko Jezus, którzy błogosławią św. Genowefę. Natomiast świętą ukazano w pozycji klęczącej, która wpatrując się w małego Jezusa, trzyma w rękach liść palmowy (w prawej) i świecę (w lewej). Witraż w prawym oknie przedstawia Jezusa błogosławiącego św. Antoniego z Padwy. Uzupełnieniem sceny są: umieszczony przed klęczącym zakonnikiem klęcznik, na którym leży otwarta księga oraz kwitnąca w wazonie lilia. Nasyconą gamę kolorystyczną obydwu witraży uzyskano przede wszystkim poprzez barwę szat świętych. W lewym oknie przeważają kolory czerwony i niebieski szat Matki Boskiej oraz złocisty płaszcza św. Genowefy, w prawym zaś czerwony kolor szat Jezusa i brązowy habitu św. Antoniego. Obydwa witraże utrzymano w stylistyce neobarokowej, charakterystycznej dla pracowni monachijskiej.

W roku 1897 w tej samej pracowni Franca Mayera z Monachium wykonane zostały dwa witraże do niewielkich kolistych okien w kaplicach p.w. Matki Boskiej Częstochowskiej i św. Antoniego. Tym razem witraże nawiązują tematycznie do patronów kaplic.

Artystyczne zdobienie kaplicy p.w. Matki Boskiej Częstochowskiej, znajdującej się po południowej stronie katedry nawiązuje do tematyki maryjnej. W ołtarzu kaplicy mieści się XVI-wieczny cechowy obraz Matki Boskiej w srebrnej sukience, który jest zasłaniany przez XVIII-wieczny obraz zatytułowany „Matka Boska Anielska” pędzla artysty Józefa Chojnickiego. W roku 1870 w ołtarzu umieszczono kopię cudownego obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Wtedy też i kaplicę poświęcono Czarnej Madonnie. Tradycyjnie tą kaplicą opiekowało się Bractwo zrzeszające kupców i młodzież kupiecką. Właśnie ono ufundowało do okna kaplicy witraż przedstawiający Matkę Boską Loretańską z koroną nad głową w otoczeniu adorujących aniołów. Witraż ten został mocno uszkodzony podczas II wojny światowej. Według przekazów naocznych świadków wybitą część witraża z głową Matki Boskiej podniósł z chodnika lwowski kompozytor Andrzej Nikodemowicz, który zwrócił ją   proboszczowi o. R. Kiernickiemu dopiero po rozpoczęciu prac nad konserwacją witraża. Artysta-konserwator Anatol Czobitko w 1982 roku fachowo zrekonstruował witraż, wprawiając starą część i uzupełniając ubytki. Niektóre z fragmentów witraża zostały jednak bezpowrotnie utracone. Dlatego też artysta nadał twarzą aniołków, które otaczają postać Matki Boskiej, rysy swego małego synka i jego przyjaciół. W gamie barw witraża dominują kolory jaskrawe: niebieski – płaszcz Matki Boskiej, czerwony – tła dookoła jej postaci, żółto-złocisty – figurek aniołków.

Po przeciwległej, północnej stronie znajduje się kaplica p.w. św. Antoniego. W małym okrągłym oknie nad ołtarzem zamontowano witraż przedstawiający św. Antoniego jako opata i pustelnika. Świętego z długą siwą brodą i wąsami wyobrażono w jasnobrązowym   habicie z pastorałem w lewej ręce i książką w prawej. Rozbudowaną kompozycję witraża tworzą fioletowe   góry, ciemnozielone drzewa, jasnozielone krzaki, żółte kwiaty, czerwono-brązowa ziemia, niebieskie chmury, złociste tło nad głową świętego oraz kolista bordiura ze stylizowanych złocistych liści i niebieskich kwiatów na ciemnoczerwonym tle. Ten witraż w roku 2011 został odnowiony i poddany fachowej konserwacji w pracowni artystycznej Eweliny i Roberta Kędzielewskich z Serocka .

W 1898 roku katedralne Bractwo św. Trójcy ufundowało witraże do dwóch okien kaplicy p.w. św. Józefa. Okna są rozmieszczone po obu stronach renesansowego ołtarza, w którego centrum znajduje się XIX wieczny olejny obraz z przedstawieniem św. Józefa z Dzieciątkiem Jezus. Okno po lewej stronie ołtarza ozdobiono witrażem z przedstawieniem „Bożego Narodzenia”, a po – prawej „Ucieczką do Egiptu”. Witraże wykonała znana austriacka firma „Tiroler Glasmalerei und Mosaik-Anstalt” z Innsbrucka. Niestety, nazwisko artysty-wykonawcy kartonów nie jest znane. Dokonując porównania szczegółów postaci z witraży i z obrazów o podobnej tematyce, które znajdowały się uprzednio we lwowskim kościele Matki Boskiej Śnieżnej, a które zostały namalowane przez Edwarda Lepszego, można przepuścić autorstwo właśnie tego artysty. Za tą proweniencją przemawia również fakt, iż artysta, w czasie gdy powstały witraże do kaplicy św. Józefa, pracował nad kartonami do okien witrażowych w prezbiterium katedry. Jest jednak i inna wersja – autorstwo kartonów przypisują Józefowi Mehofferowi.

Okna kaplicy p.w. św. Józefa są prawie prostokątne i swoim kształtem przypominają okna z kaplicy p.w. Chrystusa Ukrzyżowanego. Jednakże wykonanie osiemnaście lat później witraże z kaplicy p.w. św. Józefa prezentują już inny styl o wyraźnych wpływach neogotyku. Centralne sceny ujęto dodatkową witrażową ramą w postaci bordiury zamkniętej łukiem o tak zwanym „oślim grzbiecie” i dodatkowo u góry ozdobiono stylizowanymi frędzlami i liśćmi akantu. Są to jednak elementy dekoracyjne, które mają demonstrować „gotycką” prowinencję witraża. Technika wykonania centralnej części witraża zasadniczo różni się od wzorów XIV-wiecznych witraży gotyckich. Figuralne partie witraży wykonano z wielkich tafli szkła. Postacie i ornament malowano w piecu. Listwy ołowiane także straciły swoje znaczenie. Jest to typowy przykład t.z. „malowidła witrażowego” popularnego w Europie w XVI i XVII wieku. Postacie Najświętszej Marii Panny i św. Józefa są raczej neobarokowe w rysunku i tradycyjne w użyciu kolorów. W dolnej części każdego witraża znajdują się identyczne napisy: „Staraniem Bractwa św. Trójcy 1898 r.” Kompozycje witraży wykonano według tradycyjnych schematów. W „Bożym Narodzeniu” Świętą Rodzinę wyobrażono na tle niebieskiego nieba i antycznej architektury. Najważniejszym akcentem kolorystycznym całej kompozycji są szaty przedstawionych postaci: niebieski płaszcz Matki Boskiej i czerwony św. Józefa. Znaczącą rolę odgrywa żółto-złocisty kolor postaci Dzieciątka Jezus, jak również barwa nimbów, liści akantu i bordiury. Jednakże kolorystyczna i kompozycyjna harmonia witraża została naruszona poprzez przedstawienie po prawej stronie zbyt masywnej i ciemnej stajenki.

W centrum witraża „Ucieczka do Egiptu” przedstawiono Matkę Boską w szatach niebiesko-czerwonych z Dzieciątkiem Jezus na osiołku. Zwierzę prowadzone jest przez św. Józefa ubranego w płaszcz brązowo-czerwony. Tak jak i w poprzednim witrażu   rozjaśniającą funkcję pełni złocista postać Dzieciątka Jezus i złociste nimby nad głowami Matki Boskiej i św. Józefa. Tło kompozycji stanowią niebo z bladoniebieskimi chmurami, zielone krzaki, trawa i wysoka palma.

W roku 1890 zamontowano witraże we wszystkich pięciu oknach kaplicy Najświętszego Sakramentu. Fakt ten potwierdza sprawozdanie z działalności firmy „Tiroler Glasmalerei und Mosaik-Anstalt” z Innsbrucka, w którym czytamy: ”Jahre 1890 endlich fünt in dis Sakraments Kapelle der Kathedrale zu Lemberg von deneu eines, das Fenster über dem Altare line sehr reiche Ausstattung ernielt”. Na montaż witraży zdecydowano się w trakcie przeprowadzonej w latach 1890-1891 renowacji kaplicy. Dzięki staraniom i za pieniądze kapituły metropolitalnej odnowiono i częściowo wzbogacono o nowe elementy wielki bogato zdobiony ołtarz barokowy, który prawie całkowicie zasłania witraże z dwóch dolnych okien o motywach stylizowanych kwiatów i elementów geometrycznych. W dwóch górnych bocznych oknach również zostały umieszczone geometryczne witraże. Kolorystyka witraży jest utrzymana w gamie subtelnych odcieni niebieskiego, zielonego   i żółtego. Jedynie witraż umieszczony w górnym centralnym oknie jest dobrze widoczny. Zwieńczenie ołtarza w formie fantazyjnie wykrojonego szczytu otacza okno, a przez to wyraźnie go akcentuje. Przedstawienie witraża nawiązuje do wezwania kaplicy. W jego centrum na błękitnym tle umieszczono kielich mszalny oraz Hostię otoczoną promieniami, a nad nią baldachim ze spływającymi ku dołowi girlandami z kwiatów i liści. Na wysokości stopy kielicha przedstawiono dwie uskrzydlone główki aniołków. Pozostałą dolną część witraża wypełniają symetrycznie ułożone lilie i gwiazdki. Witraż wypełniający niewielkie okno promieniuje barwami, przyciąga wzrok, rozładowuje napięcie dużego, błyszczącego złotem barokowego ołtarza. Historyk sztuki Daria Fesenko bez trudu odnajduje i w tym witrażu neobarokowe sugestie znajdujące swoje objaśnienie w barokowej XVIII-wiecznej aranżacji kaplicy. „Girlandy kwiatów z wstążkami wokół kielicha, uskrzydlone główki aniołów, liście palmowe, złocone kartusze, akanty i ornamenty mają swoje pierwowzory i analogię w ściennym malarstwie barokowym, zarówno w samej katedrze, jak i w innych polichromiach z tego okresu. Dolną część witraża wypełnia „dywanowa” ornamentyka, która znakomicie koresponduje z witrażami bocznych okien o podobnych wzorach. Dwa witraże w dolnej kondygnacji w całości wypełnione barwnym, barokoizującym ornamentem… Wszystkie witraże znakomicie ukomponowały się w zabytkowe wnętrze dzięki podobnej stylistyce.”

Na szczególną uwagę zasługuje jedyny zachowany w katedrze witraż secesyjny. Został on zamontowany w oknie kaplicy p.w. Chrystusa Miłosiernego podczas przebudowy przeprowadzonej w latach 1904-1907 pod kierownictwem prof. Politechniki Lwowskiej Władysława Sadłowskiego. Wystrój kaplicy łącznie z malowidłami, rzeźbami i witrażem tworzy piękną jednolitą stylowo całość, dzięki współpracy takich wybitnych artystów rzeźbiarzy i malarzy jak: Tomasz Dykas, Alojzy Bunsch, Stanisław Dębicki, Walerian Kryciński, Tadeusz Rybkowski, Miron Pietsch i Luna Drexlerówna. Nazwiska autora witraża, niestety, nie znamy. Najprawdopodobniej mógł nim być każdy z wymienionych artystów. Tradycja jednak przypisuje autorstwo Lunie Drexlerównie. Wielki jaskrawy witraż „Zaćmienie słońca” wykonany w różnych odcieniach pomarańczowego, niebieskiego, liliowego, zielonego koloru stanowi dominantę w tej słabo oświetlonej i niewielkiej (7,2×5,4m) kaplicy. Równocześnie witraż jest na tyle misternie wkomponowany w architekturę ołtarza, że bez niego nie jest możliwe wyobrażenie sobie ołtarza jako całości.

Okna w dwóch pozostałych kaplicach p.w. św. Kazimierza Królewicza i rodziny Kampianów nigdy nie zostały ozdobione witrażami.

Na początku XX wieku istniał także projekt regotycyzowania okien w nawach i zamontowania w nich witraży. Jednak zamiar ten nie został nigdy zrealizowany, ponieważ Centralna Komisja Konserwatorska w Wiedniu negatywnie oceniła propozycję kapituły metropolitalnej, stwierdzając w liście do lwowskiego arcybiskupa Józefa Bilczewskiego, że „…tak ulubione dążenie do gotyzowania pozbawiło nas licznych cennych zabytków z innych epok stylowych, niszcząc je i zbezkształcając”.

Prastara lwowska katedra łacińska posiada unikatowy zespół witraży autorstwa polskich i zagranicznych mistrzów. Burzliwa historia XX wieku oszczędziła go od zniszczeń. „Barwne szkła” po dzień dzisiejszy potęgują modlitewny nastrój, kierują umysły wiernych ku skupieniu, budzą podziw turystów, którzy tylko na chwilę odwiedzili świątynię.

Józef Mehoffer jako malarz i dekorator

Eligiusz Niewiadomski

Tygodnik Illustrowany z dnia 21 listopada 1908 r.

Wracam do rzeczy.

Uderzającem zjawiskiem w sztuce współczesnej polskiej jest upadek kultury rysowniczej. Znam nawet zdolnych artystów, którzy prześlicznie wykonają pocztówkę, albo nawet poważniejszy szkic dekoracyjny – ale z chwilą, kiedy wypadnie im powiększyć figurę do naturalnej wielkości, stają się niezaradni, jak dziecko. Inni odczują znakomicie ruch i charakter całej postaci – ale nie potrafią narysować ściśle stopy lub dłoni.

Barwy-szkla-2012-Jozef-Mehoffer
Karton witraża „Męczennicy” dla katedry we Fryburgu

Mehoffer jest jednym z tych bardzo nielicznych. dla których ani natura przedmiotu, ani skala nie zdaje się stanowić żadnej trudności. Wychowaniec paryskiej Ecole des Beaux Arts – najlepszej na świecie szkoły (o ile chodzi o formę), wyniósł on stamtąd ogromną   wiedzę rysowniczą.

Figurę ludzką stawia w najtrudniejszych skrótach i ruchach z taką łatwością, jakby tu chodziło o wypalenie papierosa. Jedynie artyści są w stanie ocenić, ile charakteru w każdej jego figurze, ile wykwintnej precyzyi w rysunku ręki, nogi, kolan, palców, w delikatnych zwrotach szyi lub torsu …

Mehoffer jest jednym z pierwszych rysowników współczesnych. Z polskich artystów żyjących może Jacek Malczewski i Chełmoński, a z nieżyjących – jeden Matejko równie głęboko opanowali formę.

A potem – z jakiem wyrafinowaniem głębokiego psychologa oddaje Mehoffer pewne subtelne stany   ducha przy pomocy delikatnego ruchu albo wyrazu   twarzy. Ekstaza męczenników, niebiańskie uczucia aniołów, męka Chrystusa, seraficzne zachwyty świętych, delikatny wdzięk uśmiechu Maryi, zgroza i pomieszanie, wypływające na twarz Heroda, cała ogromna skala uczuć tak różnorodnych i tak znikomych, że ująć je może tylko przeczulona dusza artysty XX wieku.

Wiele z tych subtelności zapewne ginie dla oka   w skutek znacznej odległości, zwłaszcza w witrażach wielkich rozmiarów. Nie znaczy to bynajmniej, że autor zapoznaje dekoracyjne zadanie witrażu. Przeciwnie. Mehoffer jest przedewszystkiem dekoratorem, jeżeli można użyć wyrazu „przedewszystkiem”, mówiąc o talencie tak dziwnie wielostronnym i zrównoważonym.

Barwy-szkla-2012-Jozef-Mehoffer-2
Karton witraża „Zmartwychwstanie” dla kaplicy zamkowej w Gołuchowie

Każda jego praca świadczy, jak artysta ten doskonale odczuwa środek ciężkości zadań dekoracyjnych, konieczność odrzucenia realistycznych efektów na rzecz płaskiej, jednoplanowej kompozycyi, ale rozumie to wielu innych ludzi z pewną kulturą artystyczną. Co jest zdumiewające, to nie samo rozumienie, ile ten rys specyalny talentu Mehoffera, ta łatwość odrzucenia kajdan realistycznej logiki, które   pętają wyobraźnię i logikę dekoratora… Ta śmiałość, z jaką rzuca on swe postacie na jakieś tło bajeczne, płasko obmyślane, na którem z bezprzykładną fantazyą rozsnuwa i rozwija przebogate, poprostu, niebywałe w sztuce współczesnej – motywy zdobnicze.

Jak Midas zamieniał w złoto wszystko, czego się dotknął, tak w cudownem ujęciu rąk tego artysty wszelki przedmiot zamienia się we wspaniały, barwny, stylowo-płaski ornament: kwiaty, włosy, ciemne sylwety ptaków, płomienie, tęcze, skrzydła, narzędzia tortur, szaty   wspaniale haftowane, jak z bajki, cudne. I wszystko   zdaje się pienić, musuje, jak szampan, wyrzucone z duszy z łatwością, pozornie bez żadnego wysiłku.

Czem np. stają się skrzydła jego aniołów, motyw ulubiony, częsty i za każdem razem inaczej rozwiązany. Skrzydła!… Mehoffer wie doskonale, że one nie mają służyć do lotu, ale są tylko podnietą fantazyi, motywem plam barwnych. Z kilku: trzech lub czterech tonów, przeplatając je wzajemnie w wykwintnej, niesłychanie zręcznej kompozycyi, składa cudowne symfonie barwne i linijne. Przyglądam się bliżej: wierzyć się nie chce, że podobny efekt otrzymał tak prostymi środkami! I w tem właśnie ujmuję znamię prawdziwej wielkości.

Jednak pod tym przepychem i fantazyą i pozorną swobodą kompozycyi kryje się niezmiernie głębokie jej obmyślenie, aż do ostatniej kreski. Wszystko to przeszło przez ogień wielu prób i doświadczeń. Nie można ruszyć nic, zmienić jednego tonu, jednego waloru, bez naruszenia harmonii całości, wszystko tak jest powiązane, że zmiana jednej części pociąga za sobą cały szereg daleko sięgających zmian w innych.

Mehoffer ogromnie opracowuje swe witraże. Jeden projekt powstaje w ciągu miesięcy i lat. Jego naiwność to świadoma siebie naiwność człowieka, stojącego na szczycie kultury.

Kiedy się mówi o witrażu, powinno się go ilustrować barwnymi pokazami, postawić barwę na pierwszem miejscu, bo ona jest tu treścią i duszą. Bez barwy witraż, najpiękniej narysowany, będzie jałowym – beztreściwym.

Barwy-szkla-2012-Jozef-Mehoffer-3
Witraż „Dzieje Krzyża Świętego” dla kaplicy na Wawelu. Zdjęcie nie pochodzi z oryginalnego artykułu.

Ale jakże tu mówić o barwie? Przecież tych harmonii słowami wyrazić niepodobna. Klejnoty… drogie kamienie… ognie sztuczne… to wszystko są słowa, co budzą pewne tylko, chaotyczne refleksy, ale nie dają idei samej rzeczy.

Jedno tylko da się powiedzieć: gama Mehoffera jest ogromnie wyszukaną i wdzięczną, najczęściej gorącą. Mehoffer przebiega po całej ogromnej skali barw, jaką tylko w szkle kolorowem można znaleźć. Harmonie jego są nasycone, żywe i bogate, ale to bogactwo nie osiąga się przez nieskończoną mnogość tonów, tylko przez genialny rozkład ograniczonej ich ilości.

Zresztą mówić o tem to rzecz jałowa. Trzeba, samemu oglądać oryginały w szkle, albo z braku szkła – kartony, albo wreszcie barwniejsze od kartonów – szkice. Na ostatniej wystawie Polskiej Sztuki Stosowanej było tych szkiców kilka, i to przepysznych. Wyróżniam zwłaszcza dwa, przeznaczone dla kaplicy Świętego Krzyża na Wawelu.

Jak je nazwać – nie wiem … „Droga krzyżowa … „ ale mniejsza o tytuł.

U dołu, wśród jakiegoś lasu, który jest jedną symfonią ciepłych tonów szafirowych, błękitnych, zielonych, ametystowych – ciągnie procesya: królowie w purpurowych płaszczach, nędzarki, zakonnice, rycerze w zbrojach, pochyleni, idą, dźwigając krzyże, po bokach dwa anioły, w ciemnej o pawich odbłyskach szacie, smutnie patrzą na tę procesyę krzyżową.

Pas środkowy: na pierwszym planie cesarzowa Helena w przepysznym byzantyjskim stroju, potem ciemna sylweta krzyża, za nią Chrystus w chwale, w zielonawych otęczach, bliżej aniołowie i święci w jasnych, cudownie barwnych szatach …

Jeszcze wyżej jedna czarowna orgia barw gorących, z kwiatowych motywów wysnutych, w pośrodku klęczy anioł skrzydlaty.

Drugi szkic w podobnym charakterze.

Oba są cudowne bez zastrzeżeń. Mimo całą trudność, jaką miał autor z krótkim, ciężkim kształtem okna i z brzydką figurą jego lasek. Te szkice nie wahamy się postawić obok najpiękniejszych okien dla Fryburga.

Przytaczam je tem bardziej, że jeden z nich każdy może obejrzyć w niezłej kolorowej pocztówce, wydanej przez firmę J. Czarnecki w Wieliczce.

Ale szkice nie podobały się. Komu? Ks. Puzynie, czy hr. Lanckorońskiemu, czy wreszcie jakiemu „komitetowi”. Nie wiem. W każdym razie nie podobały się tym samym oczom, co tolerują w katedrze wawelskiej okno Ś-go Stefana, Ś-tej Katarzyny i Matki Bożej, a przedewszystkiem świeżo wprawiony potworny poprostu witraż p. Makarewicza,” Kadłubek”, ostatni   wyraz nieudolności kompozycyjnej w liniach, walorach i barwach.

Poprostu oczom się nie chce wierzyć. Do tego samego okna robił szkic Mehoffer, szkic, cośmy niedawno widzieli na wystawie Polskiej Sztuki Stosowanej. Szkic bardziej może obrazkowy, niż inne jego prace, ale mimo to prześliczny. Więc odrzucono go po to, by zeszpecić katedrę takim łachem!

Okno p. Makarewicza zasługuje na uwagę jeszcze z innego względu. Kiedy odrzucono szkic Mehoffera, ks. k. Puzyna zwrócił się do p. Edwarda Trojanowskiego z propozycyą wykonania projektu witrażu. P. Trojanowski odmówił. Z podobnym wynikiem zwracano się do p. Uziębły. Obaj ci, zresztą zdolni artyści odmówili nie ze względów koleżeńskich, ale dlatego, że byli świadomi, że żaden z nich równie pięknego, jak Mehoffer, projektu nie zrobi. Z miłości własnej i z kieszeni własnej zrobili ofiarę dla sprawy … Chodziło im o katedrę, nie o siebie. I postąpili pięknie.

P. Makarewicz podobnych racyi nie uznał, czy nie zrozumiał. No i ozdobił Wawel oknem, które w interesie katedry należy czem prędzej wyrzucić.

Tylko jest niepojęte, jak można je było przyjąć. Bo trudno jest zrobić wybór między dwiema rzeczami mniej więcej dobremi lub lichemi. Ale jeżeli jeden projekt jest prześliczny, a drugi niezdarny nawskroś, to doprawdy trzeba żeby jakiś uwiąd starczy odebrał sędziom zmysły, smak, rozum!

Ach! wiele jest chamstwa na świecie, całe oceany. Znamy je, znamy .. . Ale są rzeczy, z któremi pogodzić się niepodobna, bo one same do gardła skaczą.

Tylko u nas tych rzeczy za dużo … za dużo.

Barwy-szkla-2012-Jozef-Mehoffer-8
Witraż „Caritas” dla kaplicy grobowej rodziny Grauerów w Opawie Zdjęcie nie pochodzi z oryginalnego artykułu.

Więc po to wielki artysta, w bólach i radościach twórczych – wydaje na świat klejnoty bezcenne. Po to? Na urągowisko zgnilcom? Grabarzom sztuki naszej, jedynej rzeczy, z której jeszcze możemy być dumni, my – nieszczęsny, my – sponiewierany i spodlony naród. Bo i cóż my mamy prócz tej garści talentów? Prócz tych kilku proroków, geniuszów nie słuchanych – zdolnych stworzyć rzeczy nieśmiertelne i dać nowy, wielki – może ostatni blask polskiemu imieniu … Aby, schodząc ze, świata – jeżeli mu zejść sądzono, pozostawiło po sobie coś więcej prócz swędu i dymu popiołów.

Z prac witrażowych, wykonanych przez Mehoffera, wyliczę tu duże okno w katedrze lwowskiej (Kazimierz Wielki jako fundator katedry), okno w kaplicy Szafrańców na Wawelu, cztery maleńkie, ale prześliczne okna do mauzoleum rodziny Grauer w Opawie, sześć okien do kaplicy zamkowej w Baranowie (Galicya); trzy okna do kościoła w Jutrosinie (W. Ks. Poznańskie), okno zamku w Gołuchowie, okno Vita Somnium breve dla krakowskiej fabryki witraży. Mimo całą piękność są to rzeczy stosunkowo drobne. Największem dziełem Mehoffera są i zapewne pozostaną witraże do katedry Fryburskiej. Jest ich dotąd pięć, wszystkich ma być ośm. Prócz tego świeżo uchwalono 3 okna do prezbyteryum również powierzyć Mehofferowi. Jeżeli weźmiemy pod uwagę olbrzymie wymiary tych okien i gruntowność, z jaką Mehoffer opracowuje każdy witraż, to pojmiemy, że to jest kwiat jego życia. Jak Ghiberti poświęcił swoje   – słynnym parte del paradiso, tak Mehoffer najpiękniejsze lata i największe wysiłki energii twórczej oddaje tym pomnikowym dziełom. W przyszłości Fryburg stanie się miejscem pielgrzymki artystów i krytyków całego świata, a ktokolwiek zechce studyować dzieła polskiego artysty, ten musi go szukać nie w Krakowie, nie w Warszawie, nie w Płocku – ale w dalekiej szwajcarskiej ziemi.


Eligiusz Józef Niewiadomski

Urodził się w Warszawie 1 grudnia 1869. Syn Wincentego, literata, urzędnika mennicy warszawskiej i uczestnika powstania styczniowego oraz Julii z domu Werner. Jego rodzina, której historia sięgała XVI wieku, pieczętowała się herbem Prus o przydomku „Goleń”; wywodziła się ze wsi Niewiadoma pod Sokołowem Podlaskim. W wieku 2 lat Eligiusz Niewiadomski stracił matkę, którą odtąd zastępowała mu starsza siostra Cecylia.

Wykształcenie średnie uzyskał w warszawskiej szkole realnej, gdzie ukończył wydział matematyczny w 1888. Naukę kontynuował w Akademii Sztuk Pięknych w Petersburgu, którą ukończył w 1894, otrzymując złoty medal absolwenta za obraz Centaury w lesie.

Po powrocie do Warszawy zasłynął jako publicysta i krytyk sztuki – jego artykuły były cenione przez znawców, m.in. przez Stanisława Witkiewicza (ojca). Od 1897 wykładał rysunek na Politechnice Warszawskiej; poświęcił się pracy na rzecz utworzenia w Warszawie Szkoły Sztuk Pięknych na europejskim poziomie. Przygotował statut uczelni, plan prac, a dzięki swoim kontaktom ściągnął do Warszawy wielu wybitnych twórców, m.in. Ferdynanda Ruszczyca, Xawerego Dunikowskiego, Edwarda Trojanowskiego, Kazimierza Stabrowskiego. Opracował popularny zbiór map historycznych wydanych pt. Album do dziejów Polski (1899). Brał udział w pracach przy reorganizacji Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych.

10 listopada 1918 brał czynny udział w rozbrajaniu żołnierzy niemieckich w Warszawie. W 1920 w chwili ofensywy bolszewickiej wystąpił o urlop w ministerstwie i próbował wstąpić do Wojska Polskiego, ale został odrzucony z powodu wieku (miał wówczas 51 lat). Z polecenia gen. Kazimierza Sosnkowskiego został przyjęty do pracy kontrwywiadowczej w II Oddziale Sztabu Głównego. Czując się zbędny i zrażony do pracy „tyłowej” wymógł na przełożonych przeniesienie do 5 pułku piechoty Legionów, gdzie jako szeregowiec, wraz z synem Stefanem, walczył na froncie. W 1921 zdemobilizowany powrócił do Warszawy na dawne stanowisko w Ministerstwie Kultury i Sztuki.

16 grudnia 1922 w czasie otwarcia wystawy w warszawskiej Zachęcie, obecny tam Niewiadomski oddał w kierunku prezydenta RP Gabriela Narutowicza trzy strzały   z rewolweru. Narutowicz zginął na miejscu. Niewiadomski nie bronił się i nie próbował uciec, policja od razu go aresztowała.

30 grudnia 1922, w pierwszym dniu procesu, Niewiadomski został skazany przez sąd na karę śmierci, której sam dla siebie zażądał. W czasie procesu przyznał się, że przez pewien czas nosił się z zamiarem wykonania zamachu na Józefa Piłsudskiego, uznając go głównym winowajcą demokratycznego i lewicowego rozkładu, który toczył jego zdaniem Polskę; zrezygnował z tego w momencie, gdy Józef Piłsudski zadeklarował, że nie zamierza się ubiegać o stanowisko Prezydenta RP. Pomysł dokonania zamachu powrócił po wyborze na to stanowisko Gabriela Narutowicza (9 grudnia 1922).W momencie egzekucji wyraził wolę, by nie przywiązywano go do słupka ani nie zawiązywano mu oczu. Jego ostatnie słowa brzmiały: „Ginę za Polskę, którą gubi Piłsudski!”.

Został rozstrzelany przez pluton egzekucyjny 31 stycznia 1923.

Pochowano go na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. W pogrzebie Niewiadomskiego uczestniczyło około 10 tysięcy ludzi.

Witraże Sanktuarium Miłosierdzia Bożego Archidiecezji Warszawskiej w Ożarowie Mazowieckim

Andrzej Bochacz

w rozmowie z Michałem Zaborowskim

W ciągu minionych dwudziestu lat wielokrotnie przejeżdżałem przez Ożarów, gdzie przy głównej ulicy widać kościół z pięknym przedstawieniem Chrystusa na ścianie frontowej. Przejeżdżając, z reguły w ciągu dnia, byłem przekonany, że jest to olbrzymia mozaika. Jakież było moje zdziwienie, gdy wiosną tego roku minąłem świątynię późnym wieczorem. Zobaczyłem podświetlony od wewnątrz witraż, który wzbudził mój zachwyt. Postanowiłem wówczas podzielić się z czytelnikami „Barw Szkła” tym wyjątkowym odkryciem.

Pielgrzymów wchodzących do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego wita monumentalny witraż przedstawiający Chrystusa Pankratora. Chrystus jest tutaj ukazany jako Pan całego stworzenia. Przez gest wyciągniętych ramion zaprasza wszystkich do wnętrza świątyni, a przede wszystkim do zanurzenia się w głębię Bożego Miłosierdzia.

W latach dwudziestolecia międzywojennego do pobliskiego Ołtarzewa przybyli pierwsi Księża Pallotyni. Wówczas w Ożarowie stał mały drewniany kościółek. Z początkiem roku 1971 kardynał Stefan Wyszyński przekazał ożarowską parafię Księżom Pallotynom, którzy rozpoczęli budowę nowej świątyni. W roku 1985 poświęcono kościół dolny a w cztery lata później w roku 1989 kardynał Józef Glemp poświęcił i dedykował na wyłączną służbę Bogu kościół górny.

Wszystkie witraże w świątyni są wykonane w rzadko spotykanej technologii, wg której elementy szkła łączone są specjalną masą wykonaną z żywicy. Prace które znajdują się w kościele dolnym oraz część z kościoła górnego wykonali: znany konserwator i restaurator zabytków pan Michał Baranowski oraz pan Andrzej Janota. Projekty oraz wykonanie głównych witraży na ścianie frontowej, w prezbiterium oraz przeszkleń uzupełniających kościół górny powierzono panu Michałowi Zaborowskiemu, młodemu wówczas absolwentowi Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, który wrócił do kraju po rocznym stypendium artystycznym w Rzymie. Artysta jest obecnie uznanym polskim malarzem, którego prace uświetniają wiele galerii na całym świecie i jest właścicielem ważnej w kraju Galerii Karowa.

Pan Michał Zaborowski znalazł chwilę czasu w swojej galerii przy ulicy Karowej w Warszawie, aby opowiedzieć o zadaniu jakiego podjął się przed ponad dwudziestoma laty.

Andrzej Bochacz – Panie Michale, oglądając witraż w Ożarowie, zachwyca jego forma oraz rozmiar

Michał Zaborowski – Kiedy wspominam tamtą realizację, to również jestem pod wrażeniem skali tego przedsięwzięcia. Główne przeszklenie na ścianie frontowej ma powierzchnię kilkuset metrów kwadratowych. Pamiętam jak do realizacji tego zadania odbieraliśmy szkło, które docierało do nas wagonami.

AB – Kiedy przyglądałem się z bliska witrażom w tej świątyni zauważyłem, że nie są one wykonane w tradycyjny sposób.

MZ – Tak. Wszystkie witraże, czyli te, nad którymi pracowałem oraz te realizowane przez pana Michała Baranowskiego, wykonano nowatorską i nowoczesną techniką. Elementy szklane łączone są przy użyciu specjalnie skomponowanej mieszanki żywicy oraz krzemionki. Prace nad wprowadzeniem nowych technologii tworzenia witraży trwały od lat pięćdziesiątych XX w. W Polsce jednym z pionierów w tej dziedzinie był prof. Jan Bruzda. W witrażach ożarowskich elementy z grubego szkła są łączone mieszanką żywiczną, która spełnia funkcję ołowianego dwuteownika i jednocześnie uszczelnia łączenia.

AB – Jak wyglądał proces produkcji tych prac?

MZ – Początkowo, na etapie projektowania, było to typowe zadanie. Projekt w małej skali, który po ostatecznej akceptacji przeniosłem na kartony robocze. Do pomocy miałem kilka osób. Wspólnie wycinaliśmy ze szklanych tafli poszczególne elementy. Właściwie nie wycinaliśmy a wyłupywaliśmy. Szkło jakiego używaliśmy było bardzo grube, bo miało około 20mm. „Wycinanie” elementów polegało na wystukiwaniu, przy użyciu specjalnych młotów z widiowymi końcówkami, punktów na linii łamania. W pewnym momencie szkło w sposób naturalny pękało zgodnie z zaplanowaną linią. Wyłupane, niemal jak w epoce kamienia łupanego, elementy były umieszczane w specjalnej formie, po czym wolne przestrzenie zalewaliśmy mieszanką żywicy.

AB – Dlaczego wybrano tę metodę a nie klasyczną „ołowianą”?

MZ – Inwestor, czyli księża pallotyni z jednej strony byli bardzo otwarci na nowoczesne trendy technologiczne i pragnęli, aby witraże w tej świątyni były wyjątkowe.   Właściwie ta technologia jako jedyna umożliwiała na swobodne osadzanie elementów szklanych. W tym możliwe było umieszczanie ich również „na sztorc”. Te zabiegi doprowadziły do tego, że ostateczna faktura witraży jak i uzyskane efekty świetlne są niespodziewane, zależne od pory dnia, oświetlenia. Witraże nie są statyczne. One w każdej chwili wyglądają inaczej. Można by powiedzieć, że żyją.

AB – Zauważyłem, że trudno od nich oderwać wzrok i efekty świetlne są miękkie, jakby satynowe.

MZ – Trafnie pan to zauważył. Ten efekt udało się uzyskać dzięki niejednolitym krawędziom. Podczas wyłupywania elementów odpadały szklane łuski z powierzchni przy krawędziach. To właśnie na tych fragmentach światło tak subtelnie się załamuje.

AB – Gdzie fizycznie wykonywaliście swoją pracę? Może w jakiejś sali gimnastycznej?

MZ – Niestety w szkole nie byłoby to możliwe, ponieważ wykonanie tych witraży zajęło nam trzy lata. Przy kościele została postawiona specjalna tymczasowa hala.

AB – Skąd pochodziło szkło, z którego wykonywaliście witraże?

MZ – Szkło było dla nas specjalnie wytapiane w Hucie Szkła w Krośnie. Skorzystaliśmy z doświadczeń tamtych fachowców i dzięki ich zaangażowaniu udało się uzyskać szkło w odpowiednich barwach. Z reguły był to materiał przejrzysty, ale na naszą prośbę wytopiono również tafle szkła mlecznego, opalizującego, co widać w szatach Chrystusa Pankratora. Dzięki temu uzyskaliśmy efekt mozaiki i wyraźnych konturów również za dnia.

AB – Zauważyłem, że po drugiej stronie ściany frontowej, wewnątrz kościoła znajduje się drugi witraż.

MZ – Ściana frontowa świątyni nie jest jednolita. Zawiera ona w centralnej części pionową przerwę o szerokości prawie dziesięciu metrów. Zaprojektowałem tutaj witraż symbolizujący wszechmoc Boga Chrystusa. Symbolika alfy i omegi pochodzi z Apokalipsy św. Jana, gdzie określony w ten sposób jest Jezus. „Jam Alfa i Omega, Pierwszy i Ostatni, Początek i Koniec”. Określenie to wyraża ideę, że świat pochodzi od Chrystusa jako Logosu i zmierza do niego jako do ostatecznego celu. Podobnie jak Α i Ω obejmują w ramy cały klasyczny grecki alfabet, w symbolice biblijnej Jezus jest zasadą sensu i trwania wszystkich rzeczy.

AB – Ten motyw stanowi jakby podsumowanie w centralnej osi kościoła witraża po drugiej stronie ściany oraz witraża w prezbiterium.

MZ – Jak najbardziej. Obydwa przedstawiają Chrystusa. W witrażu na ścianie frontowej kościoła pokazałem Chrystusa Pankratora jako Pana stworzenia. Wszechświat w postaci nieba i ziemi, słońca i księżyca, wiatru i wody poddany jest Chrystusowi jako Stwórcy. Wyciągnięte ramiona Jezusa zapraszają wszystkich do wejścia do świątyni. Witraż w prezbiterium przedstawia Chrystusa Zmartwychwstałego. Jedną ręką   błogosławi a w drugiej trzyma chorągiew, która symbolizuje zwycięstwo. U stóp Jezusa znajduje się budynek przypominający świątynię. Jest to symbol Niebieskiego Jeruzalem.

AB – Te trzy witraże są bardzo duże. Czy wymagają one konserwacji?

MZ – Nie zajmuję się tym, ale wiem, że w celu zabezpieczenia przeszkleń przed warunkami atmosferycznymi co kilka lat witraże są konserwowane specjalnym silikonem, który zabezpiecza przed wpływem warunków atmosferycznych. Woda i mróz niestety są w stanie zniszczyć najtrwalsze rozwiązania. Zapewne z tego powodu część witraży w nawach bocznych została zabezpieczona klasycznymi ramami okiennymi.

AB – Dziękuję za rozmowę.

Wchodząc do świątyni po lewej stronie ukazują nam się trzy witraże wykonane przez panów Michała Baranowskiego i Andrzeja Janotę. Pierwszy przedstawia starotestamentowego króla Dawida grającego na harfie i opłakującego swoje grzechy. Na drugim witrażu przedstawiona jest nowotestamentowa scena powrotu syna marnotrawnego. Zarówno płaczący Dawid jak i wtulony w ramiona Miłosiernego Ojca marnotrawny syn uświadamiają nam niezmierzone miłosierdzie Boga. Nie bez powodu witraże znajdują się w miejscu, gdzie jest konfesjonał. Nieco dalej, w miejscu, gdzie udzielany jest sakrament Chrztu znajduje się trzeci witraż przedstawiający baranka symbol Chrystusa – Niepokalanego Baranka Paschalnego.

Po prawej stronie kościoła znajduje się kaplica Miłosierdzia Bożego a w niej witraż Najświętszej Maryi Panny Ostrobramskiej – Matki Miłosierdzia, także autorstwa panów Michała Baranowskiego i Andrzeja Janoty.