Autor: Andrzej Bochacz

Zespół witraży kaplicy Zakładu dla umysłowo chorych na Kulparkowie

Jurij Smirnow

Zakład dla umysłowo chorych na Kulparkowie powstał w maju 1875 roku z inicjatywy Sejmu Galicyjskiego. W tym roku na Kulparków przeniesiono dawny wydział dla umysłowo chorych lwowskiego szpitala powszechnego. Dzielnica Kulparków znajdowała się w owym czasie poza granicami miasta i była podmiejską gminą o typowym zabudowaniu wiejskim. W latach 1868- 1876 według projektu lwowskiego architekta profesora Adolfa Kuhna zbudowano monumentalne okazałe gmachy Zakładu, które dominowały wśród tradycyjnej zabudowy parterowych budynków i po dziś zostają głównym akcentem architektonicznym dzielnicy. Dookoła zbudowanych gmachów powstał obszerny park zaprojektowany przez miejskiego ogrodnika Karola Bauera. W części centralnej neorenesansowego gmachu Zakładu zaprojektowano obszerną kaplicę szpitalną, do której prowadziło osobne wejście z terenu parku. Kaplice umieszczono na piętrze i do niej prowadziła okazała klatka schodowa. Neoromańskie wyposażenie kaplicy zaprojektował profesor Politechniki Lwowskiej Gustaw Bisanz. Stylowe formy architektoniczne kaplicy dopełniały ołtarz, umeblowanie, sztukateria, posadzka ceramiczna. Wszystko zostało zamówiono w renomowanych zakładach i firmach lwowskich. Jednak do zamówienia w trzy okna kaplicy witraży wtedy nie doszło. W owym okresie czasu moda na witraży we Lwowie nie była jeszcze tak powszechna. Natomiast, przez pewien czas dyskutowano o możliwości ustawienia w kaplicy zabytkowego marmurowego siedemnastowiecznego ołtarza z rzymskokatolickiej katedry lwowskiej. Z ołtarzem tym związana była ciekawa, a nawet zagadkowa historia . W 1874 roku”c.k. Konserwator budowli i pomników krajowych dla Galicji Wschodniej” Mieczyslaw hr. Potocki znalazł w podziemiach katedry lwowskiej ułamki dawnych ołtarze renesansowych. Były to części ołtarzy katedralnych, demontowane według rozporządzenia arcybiskupa Wacława Hieronima Sierakowskiego w czasie przebudowy katedry w latach 1760- 1780. Konserwator M. hr. Potocki i współpracujące z nim rzeźbiarze Edmund Jaskulski, Julian Markowski, Paris Filippi i Leonard Marconi złożyli z tych ułamków trzy ołtarzy według własnego gustu uraz pasujących części. Na jednym z ołtarzy konserwator Potocki odczytał nawet autorski podpis „R. Jan Bialy R. S. 1592”. Jest to obecnie jedyne podpisane dzieło tego znanego artysty pochodzącego z Krakowa. Dwa z tych ołtarzy zostały ustawione w katedrze, mianowicie w kaplicy sw. Józefa i w zakrystii (t.z. ołtarz Zapalinski). Konserwacja trzeciego ołtarza została ukończona w 1875 roku i Mieczyslaw Potocki zaproponował umieścić go w kaplicy Zakładu dla umysłowo chorych na Kulparkowie. Wydatki a w sumie 1200 florenów waluty austriackiej miał pokryć Wydział Krajowy. Niestety kosztów zabrakło i przez jakiś czas ołtarz odkupił Włodzimierz hr, Dzieduszycki i kazał ustawić go w ufundowanym przez siebie nowym kościele w Zarzeczu, centrum dóbr ordynacji tego możnego rodu (obecnie w powiecie jarosławskim, województwo podkarpackie).

Dopiero w 1929 roku postanowiono wzbogacić ozdobienie kaplicy Zakładu witrażami. Środki pozyskano dzięki ofiarności pracowników Zakładu. Koszt projektowanie i wykonanie trzech witraży wynosił 4200 złotych. Witraże zaprojektował ceniony lwowski artysta malarz Julian Jan Krupski (1871- 1954), profesor lwowskiej Szkoły Przemysłowej, autor licznych polichromii kościołach archidiecezji lwowskiej.

W szkle witraże wykonał krakowski Zakład Witrażów Jana Kusiaka. Witraże kaplicy Zakładu mają charakter unikatowy. Dotyczy to tak ich ikonografii, również autorstwa Juliana Jana Krupskiego i wykonania przez firmę Jana Kusiaka. Artysta malarz Julian Jan Krupski jest mało znany jako projektant witraży. Ten rodzaj działalności twórczej jest prawdziwą białą plamą w jego dorobku artystycznym. Na dzień dzisiejszy nie zachował się żaden z zaprojektowanych przez niego witraży, zaś o jego witrażach sakralnych nie wspomina nawet wielotomowa monografia „Kościoły i klasztory rzymskokatolickie dawnego województwa Ruskiego” pod redakcją naukową profesora Jana K. Ostrowskiego .

Trzy witraże w kaplicy zakładu kulparkowskiego – to pierwsze i na razie jedyne odnotowane realizacji firmy Jana Kusiaka we Lwowie i na terenie Galicji Wschodniej (Małopolski Wschodniej). Również nie była wcześniej znaną jego współpraca z profesorem Julianem Janem Krupskim. Według krakowskiego historyka sztuki Danuty Czapczyńskiej-Kleszczyńskiej Zakład Jana Kusiaka powstał w 1925 roku, kiedy ostatni usamodzielnił się i wydzierżawił dawny zakład Teodora Zajdzikowskiego. Jan Kusiak był czynny do roku 1934. Do literatury przedmiotu wprowadzono jego witraże w Krakowie i na terenie województw krakowskiego i podkarpackiego, na przykład w kościołach w Limanowej, Mszanie Dolnej, Cieklinie, Wietrzychowicach. Lwowskie witraże firmy Jana Kusiaka odkrywają nową, do tego czasu nieznaną stronę jego działalności.

Ikonografia witraży kulparkowskich wyraźnie nawiązywała do miejsca, w którym zostały zmontowane, czyli do kaplicy szpitalnej dla umysłowo chorych. Każde z trzech okien zostało podzielone na dwie części. W pierwszym oknie umieszczono przedstawienie Monstrancji w otoczeniu aniołów. Na drugim – postać Pana Jezusa ukazującego Swe Serce, czyli obraz Najświętszego Serca Pana Jezusa. W dolnej części witraża znajdował się obraz świętego Jana Bożego, patrona szpitali i chorych. Na trzecim witrażu w części górnej został umieszczony obraz Matki Boskiej z Lourdes, zaś w dolnej obraz świętej Dympfy, patronki umysłowo chorych. Przedstawienie tej świętej jest absolutnie unikatowe dla ikonografii  witraży lwowskich, nie spotykamy go w żadnych innych realizacjach sakralnych. Lwowskie ” Wiadomości Parafialne” z dnia 16 czerwca 1929 roku pisali, że ” Św. Dympfa, nie znana dotąd u nas, jest szczególniej czczona w Gleel w Belgii.”

W niedzielę 16 czerwca 1929 roku witraże w kaplicy Zakładu dla umysłowo chorych poświęcił, podczas uroczystej mszy świętej, JE ksiądz biskup Franciszek Lisowski w obecności kapelanów zakładowych obydwu obrządków katolickich. ” Wiadomości Parafialne” umieścili reportaż z tego wydarzenia, a w którym między innym czytamy: „Najprzewielebniejszy ksiądz biskup odprawił w kaplicy pontyfikalne nabożeństwo i wygłosił porywające przemówienie o znaczenie obrazów przedstawionych na witrażach… Spotkanie księdza biskupa z pracownikami i chorymi wywarło na wszystkich nadzwyczajne wrażenie i pozostawiło miłe i drogie wspomnienia.”

Niestety, w czasach powojennych witraże i znaczna część wyposażenia kaplicy zostały zniszczone. Kaplica byle nieczynna przez cały okres władzy sowieckiej. Dopiero w niepodległej Ukrainie kaplice przywrócono do funkcji duchownych, wyremontowano na zewnątrz i wewnątrz, uzupełniono wyposażenie. Lecz nowych witraży w okna nie wstawiono.

S.G. Żeleński – o rodzinie i witrażach – Danuta Czapczyńska-Kleszczyńska

S.G. Żeleński to nazwisko a zarazem nazwa własna firmy Krakowski Zakład Witrażów i Fabryka Mozaiki.

 

 

 

Książka Pani Danuty Czapczyńskiej-Kleszczyńskiej to praca naukowa, opowieść i wspomnienie w czterech odsłonach:

  1. bezkompromisowe i ambitne życie Stanisława Gabriela Żeleńskiego,
  2. cierpliwe, pracowite i odważne losy Izy z Madeyskich Żeleńskiej, żony Stanisława,
  3. sumienna, aktywna postać Adama Żeleńskiego, który dzięki rodzicom mógł i korzystał z życia,
  4. historia najbardziej utytułowanej oraz o największym dorobku polskiej pracowni witrażowej.

Danuta Czapczyńska-Kleszczyńska jest absolwentką historii sztuki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jest członkinią Stowarzyszenia Historyków Sztuki oraz Towarzystwa Miłośników Historii i Zabytków Krakowa. W latach 2008-2018 była prezesem Stowarzyszenia Miłośników Witraży „Ars Vitrea Polona”.

Postawę Stanisława Gabriela autorka nakreśliła krótkim, ale oddającym rzeczywiste zaangażowanie opisem.

„Żeleński od początku miał jasno zarysowany model działania. Chciał zakład uczynić nie tylko krakowskim, ale i polskim, dlatego zabiegał o współpracę z wieloma twórcami, głównie ze środowiska krakowskiego i lwowskiego, zarówno starszymi, jak i młodymi absolwentami Akademii Sztuk Pięknych i Szkoły Przemysłowej w Krakowie. Była im bliska idea popierania i rozwoju rodzimej sztuki stosowanej propagowana przez Towarzystwo Polska Sztuka Stosowana założone w roku 1901 z inicjatywy Jerzego Warchałowskiego, którego członkami byli i Stanisław Gabriel Żeleński, i jego żona. W przyszłości Żeleński jasno wyrazi związek swojego Zakładu z TPSS i odżegna się od sięgania po obce wzory, od czego w praktyce będą się zdarzać odstępstwa.”

 Z pracownią witrażową współpracowali wybitni polscy artyści malarze a dzieła, które w niej powstawały były zachwycające.

„W roku 1909 do „małego skromnego kościoła” w Gościeszynie pod Wolsztynem Zakład wykonał witraż z przedstawieniem św. Stanisława wskrzeszającego Piotrowina.

Ks. Ludwik Górski zachwycony kompozycją Stefana Matejki pisał:

Witraż ten […] pozostawia het daleko za sobą podobne witraże, pochodzące z pracowni wrocławskich i frankfurckich, chociaż te dostarczają dotąd tylu kościołom poznańskim, berlińskim i innym witrażów, ale różnica między witrażami krakowskiego Zakładu, a rzemieślniczymi wrocławskimi, jak między różą szlachetną, istnym arcydziełem przyrody i starania artysty ogrodnika, a tuzinkową, stulistną […].”

Historia Krakowskiego Zakładu Witrażów jest długa. Z perspektywy roku 2022, to już 120 lat. W tym okresie obok sukcesów, stanem naturalnym była praca ponad siły i mierzenie się z codziennymi trudami w prowadzeniu przedsiębiorstwa. Podczas I wojny światowej zginął Stanisław Gabriel Żeleński. Tym samym cały ciężar zarządzania pracownią spadł na barki Izy Żeleńskiej. Przez kilkadziesiąt lat wykazywała się dużą skutecznością, oddaniem i wysokimi kwalifikacjami. Dobrze obrazują to przygotowania do Wystawy Krajowej w Poznaniu w 1929 roku.

„Pawilon niby gotowy, kończy się malować, – instalacje elektr. gotowe, mają połączyć z prądem i na próbę zaświecić. – Schody przy pawilonie wykańczają. – Szklenie idzie wolno, – bo zaczyna się od najgorszej roboty, – t.j. wież, – a więc lampy mocno osadzone, i okitowane, żeby się później nie sypało pod naporem wiatru, – niemniej siedzę teraz przy nich i popędzam, bo inaczej nic nie robią. – Wszystko kosztuje nieprawdopodobnie dużo.”

Z oczywistych powodów sporo miejsca w książce zajmują szkice o barwnym życiu i twórczości artystycznego Krakowa.

Pracownia Żeleńskich była swoistym centrum kulturalnym a rodzina często bywała na salonach. Z zachowanego zaproszenia dla Izy Żeleńskiej, zapowiadającego przednią zabawę dowiadujemy się:

„Staraniem zjednoczonych towarzystw przeciwgruźliczych oraz miłośników dramatu klasycznego, a na dochód osób, pozbawionych chleba i stanowisk przez ukazanie ich w całej nagości w „Szopce krakowskiej”, odbędzie się WIELKA REDUTA PRASY HYDRAULICZNEJ w nowo urządzonych przez p.p. artystów salach Jamy Michalikowej przy ul. Floriańskiej 45.  Pod protektoratem JW. Pana Protomedyka Galicyi i Lodomeryi oraz JW. Pani Racheli z Bronowic […]. Komitet ściślejszy ma zaszczyt zaprosić JWP. Panią Izę Żeleńską – do swego / grona w charakterze wiceprezesa /owej-ostwa jako że członków zwyczajnych, wzorem obecnego Koła Polskiego, komitet nie posiada. […] Dla pań obowiązuje tête coifféc, pantalon fermé, dla panów strój balowy wykluczony. […]”

Pełne anegdot i ciekawych historii są także portrety rodziny i przyjaciół.

Tę wspaniałą opowieść wzbogacają setki zdjęć i skanów dokumentów. Rodzina i pracownia przetrwały dwie wojny światowe, by doświadczyć siermiężności komunizmu. Zawiłe i skomplikowane losy członków rodziny i bliskich przyjaciół dostarczają czytelnikowi niemal sensacyjnych wrażeń.

Opowieść Danuty Czapczyńskiej-Kleszczyńskiej i liczne relacje osnute wokół dziejów rodziny Żeleńskich tworzą nie tylko oryginalną galerię postaci wybitnych i artystów, ale przede wszystkim – różnobarwny i żywy obraz przeszłości Polski, w której życie kulturalne byłyby znacznie uboższe bez tego znakomitego rodu. Staranny i piękny język autorki sprawia, że czytanie książki dostarcza także przyjemności.

„S.G. Żeleński – o rodzinie i witrażach” to praca naukowa. Autorka z benedyktyńską cierpliwością przez lata gromadziła materiały źródłowe, które są osnową książki. Dwa tysiące przypisów, spisy, listy, bibliografia oraz indeks nazwisk będą z pewnością pomocne dla kontynuatorów badań Danuty Czapczyńskiej-Kleszczyńskiej.

Książka jest dostępna w sklepie www.mandragora.waw.pl

Witraże krakowskie w kamienicach mieszkalnych i obiektach użyteczności publicznej z przełomu wieków XIX i XX – Krystyna Pawłowska

W 2010 roku organizowałem wycieczkę do Krakowa. Celem były słynne witraże w kamienicach w tym mieście. Postanowiłem zaprosić przyjaciół z grupy easyArt, która skupia pasjonatów tej dziedziny sztuki. Dylematem było ustalenie planu dwudniowej eskapady.

Z pomocą przyszedł Internet, który doprowadził mnie do szeroko opisywanego pierwszego wydania, z 1994 roku, książki Pani prof. Krystyny Pawłowskiej. Harmonogram wycieczki udało się ustalić w ciągu kilku dni, dlatego w maju niemal trzydzieści osób mogło zachwycać się urodą szklanych dzieł.

W ręku trzymam drugie, rozszerzone wydanie wydrukowane staraniem Stowarzyszenia Miłośników Witraży Ars Vitrea Polona w 2018 roku. Pierwsze rozeszło się błyskawicznie, choćby z uwagi na niezbyt duży nakład i w ciągu kilku lat książka prof. Krystyny Pawłowskiej uzyskała status białego kruka.

Autorka we wstępie napisała:

„Wszystko zaczęło się najzupełniej przypadkowo, gdy po raz pierwszy weszłam do sieni jednego z krakowskich domów. Zwykła kamienica mieszkalna z początków XX wieku pozornie nie wyróżniała się niczym szczególnym. Sądziłam, że znam ją bardzo dobrze, gdyż ulicę, przy której stała, przemierzałam przedtem setki razy. Nie przypuszczałam więc, że wewnątrz, nie w mieszkaniu, lecz już na klatce schodowej, zobaczę coś nadzwyczajnego. Trzy wielkie witraże bardzo kolorowe i bez wątpienia bardzo ładne początkowo wydały mi się czymś zupełnie wyjątkowym. Wkrótce przekonałam się jednak, że w sieniach i klatkach schodowych krakowskich kamienic zobaczyć można prawdziwą kolekcję takich kolorowych okien.”

Prof. dr hab. inż. arch. Krystyna Pawłowska

posiada duszę człowieka renesansu. Była wykładowczynią architektury na Politechnice Krakowskiej i na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jest założycielką Stowarzyszenia Miłośników Witraży Ars Vitrea Polona. Współpracowała
z ośrodkami naukowymi we Francji, Słowacji, Wielkiej Brytanii, Chorwacji i Japonii. Pani profesor jest członkiem Międzynarodowej Rady Ochrony Zabytków i Miejsc Historycznych (ICOMOS), wchodzi w skład zarządu Komisji Krajobrazu Kulturowego Polskiego Towarzystwa Geograficznego oraz jest członkiem Komisji Urbanistyki i Architektury Oddziału PAN
w Krakowie.

Moda na witraże w okresie przełomu XIX i XX stulecia przyszła do Polski z Paryża, Londynu, Wiednia i innych europejskich miast, gdzie tryumfowała secesja. W Krakowie działało kilka pracowni, ale prawdziwy rozkwit nastąpił z chwilą pojawienia się Krakowskiego Zakładu Witrażów i Mozaiki Szklanej S.G. Żeleński.

Powszechność tej formy ozdabiania wnętrz była tak duża, że mimo niespełna dwudziestoletniego okresu szczególnie intensywnego rozwoju tego rynku, mimo dwóch przerażających wojen, do dnia dzisiejszego przetrwało wiele zachwycających często realizacji.

Dzięki wytrwałej, kronikarskiej konsekwencji oraz cierpliwości, Pani Profesor Krystyna Pawłowska zgromadziła niepowtarzalny materiał o znaczeniu inwentaryzacyjnym oraz badawczym. Poza niewątpliwym walorem naukowym tego szczególnego opracowania, nie mniej ważnym jest również znaczenie popularne. Ta książka jest wspaniałym przewodnikiem po Krakowie witraży. Opracowań poświęconych krakowskim przeszkleniom sakralnym jest kilka. Jednak nie było do momentu pojawienia się tej pozycji na rynku wydawniczym tak wyczerpującej w zakresie „codziennej” sztuki witrażowej.

W książce znajdziemy wiele fascynujących skrawków kroniki młodopolskiego Krakowa. Przykładem jest zabawny wierszyk Tadeusza Boya Żeleńskiego (rodzony brat Stanisława Gabriela Żeleńskiego), który krążył w tamtych czasach po krakowskich salonach.

Ze „Słówek” Boya

„Gdy kto kupi sobie placyk,

Aby zbudować pałacyk,

Czym najlepszy gust okaże?

Wprawiając szybko witraże.

Gdy kto pokumał się z biesem

I duszę zgubił z kretesem,

Czym przewiny swoje zmaże?

Fundując wielkie witraże.

Gdy odwieczny wróg bez sromu

Gnębi nas we własnym domu,

Czym żywotność swą okażem?

Tylko Wawelskim witrażem.

Urzędnik – nie wie, co zrobić,

Chciałby domek przyozdobić,

Ale ma zbyt szczupłą gażę –

Daje na spłaty witraże.

A jeżeli mam grobowiec,

Jak go tu przystroić, powiedz?

Jak uwiecznić zmarłych twarze?

Daj te gęby na witraże.

Gdy się ma fabryczkę własną,

W Europie trochę ciasno,

W Ameryce się pokaże –

Do you kauf the uaiteraże?

Patrzą Indian dzikie szczepy

Ściskając w rękach oszczepy,

Cóż im niosą blade twarze?

Wybieraj: śmierć lub witraże!

Pożar zniszczył kościół cały,

Tylko gruzy się zostały.

Cóż przetrwało po pożarze?

Beton, mozaika, witraże.

Ale dziś jesteśmy przecie

Między swymi, w kabarecie,

Cóż pan tutaj nam pokaże?

…Trzeba zmienić te witraże”

Autorka w publikacji w wielu miejscach zajmująco opisuje warsztat analityczny historyka sztuki:

„Nie tylko architekci pozostawiali „wizytówki” swej twórczości w miejscach, gdzie mieszkali. Na przykład z życiorysu Henryka Uziembły wiadomo, że ten jeden z najpłodniejszych witrażystów mieszkał przez jakiś czas przy ul. Garncarskiej 5, a pracownię wynajmował przy placu Szczepańskim 2. W obu tych domach do dziś zachowały się witraże. Czy są one dziełem Uziembły, nie wiadomo, gdyż żaden z nich nie jest sygnowany. Lecz z dużą dozą prawdopodobieństwa można przypuszczać, że ta zbieżność nie jest dziełem przypadku. Może na przykład artysta projektowaniem witraży spłacał swój czynsz. Szczególnie cztery witraże z placu Szczepańskiego (maki, słoneczniki, irysy i sowa) można przypisać właśnie jemu z uwagi na motyw i manierę rysunku. Na parterze tego domu mieścił się Zakład Pogrzebowy Concordia Jana Wolnego („własna fabryka trumien”), który jeszcze długo po II wojnie światowej funkcjonował w tym miejscu. Sam dom oprócz witraży posiada wiele innych ciekawych detali, np. secesyjną windę.”

„Witraże krakowskie w kamienicach…” to 3w1.

  1. Największą wartością tej pozycji jest szczegółowa ocena realiów okresu, w którym nastąpiło odrodzenie światowej sztuki witrażowej. Autorka obiektywnie i interesująco przedstawiła znaczenie Krakowa, artystów i rodzimych warsztatów w epoce Młodej Polski.
  2. Publikacja jest bezcennym spisem i inwentaryzacją krakowskich witraży w przestrzeni miejskiej. Dzięki temu posiada ona walor profesjonalnego i rzetelnego przewodnika po Krakowie.
  3. Barwne ilustracje wszystkich omawianych witraży są dodatkowym walorem i wzmagają pragnienie zobaczenia oszkleń w rzeczywistości.

Połączenie wnikliwości naukowej i przystępnego, popularnego języka nie jest łatwe. Książkę czyta się szybko i z przyjemnością, co jest dodatkowym atutem.

Do lektury przystępowałem z niecierpliwością. Z zaciekawieniem, często przeskakiwałem między różnymi miejscami, aby sprawdzić adres, rozmiar lub po prostu zobaczyć zdjęcie. Fascynująca przygoda, która za jakiś czas z pewnością zaowocuje powtórką krakowskiej wycieczki. Tak wiele zostało jeszcze do zobaczenia.

Książkę Pani prof. Krystyny Pawłowskiej szczerze polecam.

Odbiorcami są historycy sztuki, miłośnicy witraży, przewodnicy, przyjaciele Krakowa i admiratorzy piękna.

Książka jest dostępna w sklepie www.mandragora.waw.pl

 

Kraków miasto witraży. Wystawa plenerowa z okazji 120-lecia Pracowni i Muzeum Witrażu.

18 sierpnia o godzinie 19:00 Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski uroczyście otworzy plenerową wystawę “Kraków miasto witraży” przygotowaną przez Pracownię i Muzeum Witrażu na krakowskich Plantach.
Otwarcie odbędzie się na zwieńczeniu ul. Piłsudskiego nieopodal Collegium Novum.
Wystawa ta jest częścią obchodów 120-lecia Krakowskiego Zakładu Witrażów S.G. Żeleński, który dzisiaj funkcjonuje pod nazwą Pracownia i Muzeum Witrażu. Jest to niestandardowy projekt łączący w sobie elementy świetlnej iluminacji, instalacji artystycznej i szlaku dziedzictwa. Osiemnaście wybranych latarni otrzymało niezwykłą oprawę w formie instalacji ilustrujących osiemnaście kompozycji witrażowych i architektury, w której się znajdują.

Wystawa, wpisująca się także w ogłoszony przez UNESCO Rok Szkła 2022, będzie ozdabiać Planty do końca roku.

Dzięki działającemu od 1902 roku Krakowskiemu Zakładowi Witrażów S.G. Żeleński, w Krakowie tworzyli witraże najwybitniejsi artyści Młodej Polski: Stanisław Wyspiański, Józef Mehoffer, Wojciech Jastrzębowski, Henryk Uziembło, Karol Frycz i wielu innych. Na początku XX wieku powstawały tu koncepcje stanowiące twórczy wkład w nurt wszechobecnej secesji. Pojawiły się znamienne cechy odrębności krakowskich witraży, zyskując nazwę Krakowskiej Szkoły Witrażu. Co ciekawe, odbywało się to na wielu poziomach – od monumentalnych dzieł, jak “Bóg Ojciec” Stanisława Wyspiańskiego w Kościele Franciszkanów, czy witraże wawelskie Mehoffera, po nieprzebraną ilość małych, kameralnych realizacji w kamienicach. Pragniemy przybliżyć to ukryte dziedzictwo miasta, z którego wielu mieszkańców nie zdaje sobie sprawy. Schowane w klatkach schodowych, na dziedzińcach i w korytarzach krakowskie witraże pozostają niezauważone w codziennym biegu i nadal owiane są tajemnicą, którą odkrywamy przed szerszą publicznością. Pieczołowicie wyselekcjonowana grupa osiemnastu obiektów jest listą najciekawszych realizacji. Podświetlane gabloty umieszczone na kolejnych latarniach wzdłuż Plant zaprezentują zwiedzającym witraże, do których często nie ma na co dzień dostępu. Umieszczone na ekspozytorach opisy pozwolą zapoznać się z historią poszczególnych obiektów i dokładniej zrozumieć ich treść. A same witraże można podziwiać oczywiście również w oryginałach – każdy z nich znajduje się w budynku w odległości krótkiego spaceru od miejsca prezentacji w obrębie Plant.

Zamek Królewski na Wawelu, dziesiątki kościołów z Bazyliką Mariacką i Katedrą Wawelską na czele, Pałac Czartoryskich, Wieża Ratuszowa, budynki użyteczności publicznej czy setki realizacji w kamienicach… We wszystkich tych budynkach znajdują się witraże, które na przestrzeni ostatnich 120 lat powstały w Pracowni i Muzeum Witrażu. Patrząc na ich rangę i ilość uświadamiamy sobie, iż są to najważniejsze obiekty na mapie miasta, w związku z czym możemy powiedzieć, iż Kraków nie byłby tym samym bez Pracowni i Muzeum Witrażu. Dziś, świętując 120 rocznicę jej powstania, możemy śmiało powiedzieć, iż Kraków jest Miastem Witraży.

 

Pracownia i Muzeum Witrażu to wyjątkowa instytucja na rynku kulturalnym. Łączy w sobie historyczną pracownię witrażu oraz zorganizowane wokół niej muzeum działające na podstawie statutu uzgodnionego z Ministrem Kultury w 2004 roku. Wspieraniem jego działalności zajmuje się Fundacja Muzeum Witrażu.

Pomysł utworzenia Muzeum zrodził się z silnej potrzeby ocalenia ważnej części dziedzictwa sztuki Młodej Polski – budynku, wyposażenia oraz archiwum Krakowskiego Zakładu Witrażów S.G. Żeleński. Zakład został założony w 1902 roku i funkcjonuje bez przerwy od tamtego czasu. Ponadto, w latach 1906-8 z inicjatywy właściciela, Stanisława Gabriela Żeleńskiego, wzniesiono nowy budynek zaprojektowany z uwzględnieniem specyficznych potrzeb pracowni witrażowej. Dzięki temu Kraków może pochwalić się unikalnym w skali światowej zabytkiem: nie tylko meble oraz narzędzia służyły tutaj pracy rzemieślników, ale także rozmaite rozwiązania architektoniczne. Fasadę zaprojektował jeden z czołowych architektów tamtego czasu, Ludwik Wojtyczko.

Obecnie Pracownia i Muzeum Witrażu jest miejscem, które wzbogaca kulturalny krajobraz miasta oraz pomaga w budowaniu jego tożsamości; współtworzy obraz miasta jako bogatego w historię i biorącego udział w ważnym ogólnoeuropejskim ruchu Art Nouveau. Na wyjątkowość Pracowni składają się:

●       wspaniale zachowana, wciąż działająca pracownia, istniejąca w oryginalnym budynku

●       niezwykle wysoka jakość tworzonych również obecnie dzieł, co potwierdzają liczne nagrody, w tym wyróżnienie “Sybilla” 2017, czy otrzymana z okazji 120 rocznicy powstania “Polonia Minor”

●       koncepcja żywego muzeum, która pozwala zwiedzać funkcjonującą pracownię oraz  Galerię Młodopolskich Mistrzów Witrażu; prowadzona jest tu również szeroko zakrojona działalność edukacyjna dla dzieci i młodzieży.

Cmentarz Les Champeaux w Montmorency

Montmorency jest niewielką miejscowością położoną kilkanaście kilometrów od Paryża.

Walory klimatyczno-krajobrazowe odkryli dla Polaków Wielkiej Emigracji: chory na gruźlicę Maurycy Mochnacki i weteran wojen napoleońskich generał Karol Kniaziewicz.

Montmorency, to największa polska nekropolia we Francji, nazywana również panteonem polskiej emigracji.

Piękno tego miejsca przyciągnęło tutaj Juliana Ursyna Niemcewicza. Częstymi bywalcami byli Adam Mickiewicz, książę Adam Czartoryski, Delfina Potocka, Fryderyk Chopin i wielu innych. Wielu naszych rodaków było zauroczonych Montmorency do tego stopnia, że często podejmowali decyzję, aby ich doczesne szczątki spoczęły właśnie na tutejszym cmentarzu.

Pierwszy zmarł Julian Ursyn Niemcewicz (1841), Kniaziewicz zaraz po nim (1842). W ten oto sposób na cmentarzu Champeaux pojawiły się pierwsze polskie nagrobki, dając początek 170-letniej tradycji polskich pochowków.

Montmorency było miejscem pochowków polskiej inteligencji, przedstawicieli wolnych zawodów, duchowieństwa, ludzi kultury, arystokracji czy osób twórczych, znanych i znaczących, których działalność wyraźnie odcisnęła się na obliczu polskiego życia na emigracji i jednocześnie podtrzymywała sprawę polską w czasach niewoli.

Po II wojnie światowej cmentarz zapełniał się grobami uczestników polskiego i francuskiego ruchu oporu, wojskowych, więźniów obozów oraz tych, którzy na zmiany polityczne w Polsce i podzielonej „żelazną kurtyną” Europie odpowiedzieli trwaniem na emigracji.

Na cmentarzu znajduje się również tablica z napisem po francusku: „Narodowi polskiemu, który ofiarował tak wiele swoich dzielnych dzieci Francji – wdzięczne miasto Montmorency i departament Val-d’Oise”

Poza spotkaniem, w tak ważnym dla naszego narodu miejscu, byliśmy skupieni na witrażach. Na francuskich cmentarzach obecność oszkleń nie jest rzadka i dlatego spodziewaliśmy się, że w  Montmorency będzie podobnie.

Nasze odkrycia możecie podziwiać w galerii poniżej.

Kościół Saint Jacques du Haut Pas w Paryżu

Kiedy stanąłem przed kościołem św. Jakuba zastanawiałem się – skąd nazwa du Haut Pas?

Internet to skarbnica wiedzy. Stosunkowo szybko dotarłem do Suwerennego Rycerskiego Zakonu Szpitalników Świętego Jana. Bractwo zostało założone przez mieszczan z włoskiego państewka Amalfi w 1070 roku.

Teren, na którym znajduje się obecnie kościół, a wówczas wybudowano kaplicę, przekazano w 1180 roku Braciom Szpitalnikom z Alto Pascio. Francuzi tłumaczyli tę nazwę jako Haut Pas.

Kaplica służyła jako miejsce odpoczynku dla pielgrzymów na drodze do Composteli, popularnego szlaku pielgrzymkowego w Hiszpanii.

W XVI stuleciu za sprawą Katarzyny Medycejskiej Braci Szpitalników zastąpili benedyktyni, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia klasztoru przy ul. Saint Denis. Benedyktyni zajęli się rozbudową świątyni, która przez kolejne stulecia zmieniała swój status oraz wygląd.

Kościół położony jest na obszarze, który przez wieki znajdował się poza murami Paryża. Była to parafia okolicznych gospodarstw i wiosek.

W literaturze Victor Hugo używa kościoła jako kościoła parafialnego swojego wielkiego bohatera, Jana Valjeana w arcydziele Hugo – „Nędznicy”.

Fasada kościoła jest skromna. Samotna wieża nie jest wykończona iglicą. Okna mają kształt łuków półokrągłych. Wejście do obiektu dekoruje tympanon oraz rząd korynckich pilastrów.

Mnie oczywiście interesowały witraże a jest ich wewnątrz dużo.

Oszklenia z XIX wieku pochodzą przede wszystkim z paryskiego warsztatu witrażowego Gasparda Gsella, który w latach 1868 – 1871 zdobił tę świątynię.

Zaskakujące jest wprowadzenie w tym obiekcie witraży współczesnych, których autorem jest Jean René Bazaine, francuski malarz i witrażysta. Bazaine był twórcą nowej szkoły paryskiej. Jego obrazy i rysunki są pełne koloru i emocji. Malarz uważał, że „trzeba znaleźć punkt przecięcia się wszystkich uczuć i wrażeń, tam gdzie mieści się sekret wszechświata”.

Na koniec jeszcze dwa XIX-wieczne witraże Gasparda Gsella w wysokich oknach

Max Hegele – niedoceniony architekt, kościół św. Karola Boromeusza, Cmentarz Centralny, Wiedeń

Fragment witraża: Anioły, projekt: Leopold Forstner, foto: Hans Kobliha, pozwolenie: Karl Wagner

Ewa Hewczuk

W ROKU 1899 OGŁOSZONO KONKURS na projekt budowy kompleksu budynków (w tym kościoła) i bramy głównej na terenie Cmentarza Centralnego w Wiedniu. Wygrał go młody, 27-letni architekt Max Hegele. Budowa kościoła rozpoczęła się dopiero w maju 1908 roku a poświęcenie go nastąpiło trzy lata później. W trakcie budowy zmarł burmistrz Wiednia Karl Lueger i zadecydowano, że zostanie pochowany w krypcie dolnego kościoła. Wprowadzono też zmiany w projekcie i zlikwidowano zaplanowane okno w ścianie przed ołtarzem, by przygotować miejsce na Sąd ostateczny, na którym namalowano również burmistrza. Świątynię poświęcono jego pamięci i nazwano Dr. Karl-Lueger-Gedächtniskirche. Fakt, iż kościół nie był neutralny, ale jednocześnie stał się pomnikiem na cześć burmistrza, przyczynił się do negatywnego przyjęcia przez przeciwników Luegera. Na brak właściwego uznania architekta wpłynęły również inne powody. Pochwała młodego projektanta nie była w  interesie konkurencji. Ponadto położenie kościoła kojarzyło się głównie z ceremoniami pogrzebowymi. Przez długie lata Hegele był niedoceniony a jego dzieło pozostawało w cieniu innych obiektów sakralnych.

Kościół św. Karola Boromeusza, Cmentarz Centralny, Wiedeń; widok od wschodu, foto: © Bwag /licencja: CC BY-SA 4.0

DZISIAJ KOŚCIÓŁ ten wymieniany jest razem z kościołem św. Leopolda am Steinhof (o którym pisałam wcześniej) jako przykład architektury wiedeńskiej secesji. Niektórzy uważają też, że Max Hegele realizując koncepcję świątyni w kompleksie cmentarza umiejętnie połączył cechy XIX-wiecznego historyzmu z modernistycznymi tendencjami początku XX wieku.

OBYDWA SECESYJNE KOŚCIOŁY wykazują pewne podobieństwa. Otto Wagner, który był w 1899 r. przewodniczącym komisji oceniającej w konkursie projekty zespołu budynków na Cmentarz Centralny w Wiedniu zainspirował się złożonym planem budowy świątyni, młodszego od siebie architekta Hegele. Przy projektowaniu kościoła św. Leopolda w 1902 r. kierując się podobnym poczuciem estetyki zaplanował również jasny, dwupoziomowy kościół zwieńczony kopułą, z kilkoma wejściami, zdobiony witrażami i mozaikami oraz geometrycznymi detalami na ścianach, świecznikach i donicach. Oczywiście są także różnice. Wymienię tylko kilka, kto chce się przyjrzeć dokładniej, znajdzie ich więcej. Kościół św. Karola Boromeusza jest budowlą większą niż kościół św. Leopolda. Wynika to z odmiennej funkcji, jaką posiada. Świątynia ta ma zapewnić żegnającym zmarłych wystarczającą przestrzeń na wyciszenie, pożegnanie i modlitwę. Kościół św. Leopolda z racji swojego położenia został przystosowany inaczej, tzn. tak, aby był funkcjonalny dla ludzi chorych. Rozwiązania te są także godne uwagi, np. zamontowany dyspenser wody święconej (!), aby zachować higienę czy toaleta przy kościele, która była mocno krytykowana. Wnętrze świątyni na cmentarzu zostało przyozdobione pięknymi mozaikami, licznymi, geometrycznymi ornamentami na ścianach i witrażami, ale oprócz tego zobaczymy tu dzieła z dziedziny malarstwa oraz rzeźby i reliefy, których nie ma w kościele am Steinhof (rzeźby zdobią tylko fasadę, nie wnętrze). Rozbudowana ikonografia ukazuje wiele ważnych treści. Przedstawione zostały tu sceny z Biblii, nawiązujące do życia, śmierci i zmartwychwstania np. Wypędzenie z raju, Mojżesz i miedziany wąż, Chrzest Jezusa, Wskrzeszenie córki Jaira, Wskrzeszenie młodzieńca z Nain, Przemienienie Jezusa, Śmierć Józefa, Ukrzyżowanie, Złożenie Jezusa do grobu, Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, Zaśnięcie Maryi, Sąd ostateczny.

WITRAŻE w kościele św. Karola Boromeusza zostały zaprojektowane i wykonane przez Leopolda Forstnera. Podobnie jak w kościele św. Leopolda nie ma tu tradycyjnych, malowanych przeszkleń, jakie wykonywane były w średniowieczu czy w XIX wieku. Rysunek tworzą linie ołowianych profili.

W półkolistych oknach świątyni od południowego wschodu i północnego zachodu widzimy aniołów wokół herbu Wiednia. Ich skrzydła przyozdobione są elementami z zielonego i niebieskiego szkła a szaty w jasnej tonacji, choć udekorowane wzorami, podkreślają czystość niebiańskich istot.

Poniżej, w oknie na południowym wschodzie, znajduje się witraż przedstawiający Przemienienie Jezusa. Wydarzenie to jest opisane w Biblii, w trzech Ewangeliach: Mateusza, Marka i Łukasza oraz w liście apostoła Piotra. Tłumaczenie słowa z greckiego μεταμόρφωσις – metamorphosis – (Jean Daniélou. Liturgie und Bibel. Die Symbolik der Sakramente bei den Kirchenvätern) jako przemienienie nie oddaje w języku polskim całego znaczenia, które jest o wiele głębsze. Termin ten oznacza transformację, metamorfozę, czyli zmianę formy zewnętrznej. A więc chodzi bardziej o przeistoczenie się Chrystusa i ukazanie w pełnej postaci. Towarzyszący Mu apostołowie, Piotr, Jakub i Jan, widzą także Mojżesza i Eliasza, którzy podczas tego zdarzenia rozmawiają z Jezusem o Jego zapowiedzianej męce.

Przemienienie Jezusa, projekt: Leopold Forstner, foto i pozwolenie: Karl Wagner

W określonych porach roku, kiedy słońce jest nisko i promienie padają wprost na okno, światło przechodzi przez Chrystusa, sprawiając, że obraz żyje i oto jesteśmy świadkami cudownego objawienia. Wystraszeni apostołowie znajdujący się u stóp Mesjasza przysłaniają dłońmi oczy, ponieważ ogromna jasność pochodząca od Jezusa powoduje, że trudno spojrzeć bezpośrednio na blask światła. To wydarzenie miało pozostać tajemnicą, aż do Zmartwychwstania Chrystusa: „A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych” (Mk 9,9). Objawienie  miało utwierdzić wiarę apostołów w Syna Bożego jako Zbawiciela, by nie zwątpili, gdy nadejdzie czas próby.

Po prawej stronie, od północnego zachodu, w oknie znajdował się witraż Wskrzeszenie Łazarza. Niestety, zniszczony podczas drugiej wojny światowej, nie został odtworzony. Szkoda, bo stanowił ważny element ikonografii w tym kościele i kontynuację tematów: wiary, śmierci, zmartwychwstania oraz wieczności, do których nawiązują tu również inne obrazy. Nie ma witraża, ale scenę tę warto przywołać z Nowego Testamentu, by obraz pozostał w pamięci:
„Marta rzekła do Jezusa: »Panie gdybyś tu był, mój brat by nie umarł«. (…) Rzekł do niej Jezus:
»Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?«
Odpowiedziała Mu: »Tak Panie, Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat«” (J 11,21-27). „(…) zawołał donośnym głosem: »Łazarzu wyjdź na zewnątrz!« I wyszedł zmarły (…)” (J 11,43n).

Zniszczone przeszklenie zastąpiono nowym. Artystka Lucia Jirgal wykonała witraż Maiestas Domini. Łacińska nazwa oznacza majestat, wzniosłość Pana. Szklany obraz przedstawia Chrystusa na tronie w otoczeniu symbolicznie przedstawionych czterech ewangelistów.

W kościele znajduje się wiele przedstawień aniołów. Są namalowane na ścianie ołtarza, występują na reliefach, mozaice, jako rzeźby wewnątrz i na zewnątrz świątyni oraz na witrażach. Zdają się być obecne na każdym kroku. Anioły Forstnera przy herbie Wiednia symbolizują opiekę nad mieszkańcami miasta, inne – ubrane w ozdobne szaty – spokojnie unoszą się w powietrzu przypominając o swojej obecności i gotowości do pomocy a kolejne – trąbią, by zasygnalizować, że zbliża się Sąd Ostateczny.

Anioły, projekt: Leopold Forstner, foto: Hans Kobliha, pozwolenie: Karl Wagner

Pod koniec II wojny światowej bomba uderzyła w kopułę kościoła i z powodu licznych uszkodzeń rozważano rozebranie świątyni. Ostatecznie zapadła decyzja o naprawieniu szkód, ale po wojnie część napraw wykonano prowizorycznie, w oszczędnej wersji – np. zniszczona mozaika w kopule została odmalowana. Dopiero w latach 1995-2000, z inicjatywy rektora Karla Wagnera, kościół na cmentarzu został gruntownie odnowiony. Dzisiaj przyciąga odwiedzających, którzy mogą tu obejrzeć dzieła około dwudziestu znanych artystów sprzed ponad stu lat, z różnych dziedzin sztuki.

Anioły, projekt: Leopold Forstner, foto: Hans Kobliha, pozwolenie: Karl Wagner

Jeśli ktoś chciałby dokładniej porównać oba obiekty sakralne wiedeńskiej secesji, zachęcam do ich zwiedzenia. Polecam także prezentację ze zdjęciami, którą wykonał rektor kościoła św. Karola Boromeusza – Karl Wagner:
http://www.luegerkirche.at/Max%20Hegele%20und%20Otto%20Wagner%20eine%20Gegen%C3%BCberstellung_%202020.pdf
oraz prezentację przedstawiającą świątynię jako obiekt secesyjnej architektury (są tu również witraże i mozaiki Leopolda Forstnera): http://www.luegerkirche.at/Jugendstil%20in%20der%20LK.pdf

Kościół św. Leopolda, Steinhof, Wiedeń

Fragment witraża: Odbicie twarzy Chrystusa, projekt: Koloman Moser, foto: Ewa Hewczuk

Ewa Hewczuk

Na początku XX wieku

Leopold Steiner zaproponował wybudowanie w Wiedniu nowoczesnego zespołu opiekuńczo-leczniczego dla osób z problemami psychicznymi. Pomysł ten został zaakceptowany i w latach 1904-1907 powstał największy i najbardziej nowoczesny zakład psychiatryczny w Europie (dzisiaj należący do 14. dzielnicy Wiednia: Pelzing). Aby chorzy mieli spokój i bliski kontakt z naturą przeznaczono na ten cel ok. 144 ha gruntu. Powstał tu kompleks pawilonów dla 2200 pacjentów oraz personelu medycznego i zarządzającego. Łącznie w zaplanowanym „białym mieście” mogło zamieszkać 5000 osób. Na terenie zakładu wybudowano również sanatorium i teatr a na wzgórzu kościół.

Kościół St. Leopold, fasada, projekt: Otto Wagner, foto: Ewa Hewczuk

Koncepcję całego projektu zakładu leczenia opracował Otto Wagner, ale on sam nadzorował jedynie budowę kościoła. Choć był on już wówczas uznanym architektem i profesorem wiedeńskiej Akademii Sztuk Pięknych, nie wszystkim podobał się nowy, secesyjny styl i skromniejszy wystrój świątyni. Pozwolenie na budowę zostało wydane, ale niektórzy podkreślali, że nie byłoby to możliwe, gdyby kościół znajdował się w centrum Wiednia. Wydano zgodę tylko dlatego, że chodziło o świątynię w ośrodku dla psychicznie chorych. Arcyksiążę Franz Ferdinand (potencjalny pretendent do tronu cesarza, zabity w roku 1914 w Sarajewie), na uroczystości otwarcia zespołu szpitalnego w 1907 roku skrytykował Wagnera, twierdząc, że jemu podobają się dzieła baroku, ponieważ pokazują przepych i bogactwo, czego nie można ukazać w stylu secesji, bo jest prostszy. Architekt odpowiedział, że proste wyposażenie kościoła spełnia cel, jakim jest możliwość modlenia się, czym rozzłościł arcyksięcia i od tej pory nie otrzymał już żadnego zlecenia z pałacu cesarskiego. Niezależnie od negatywnych ocen pojawiły się oczywiście głosy doceniające odważne, nowoczesne podejście do budowy obiektu sakralnego, o czym można przeczytać np. w gazecie Neue Freie Presse z 06. października 1907 roku.

Witraże zaprojektował Koloman Moser,

malarz, grafik, projektant mebli, szkła i biżuterii, współzałożyciel wiedeńskiej secesji oraz kierownik artystyczny Wiener Werkstätte. Wykonał je natomiast jego uczeń Leopold Forstner, który założył Wiener Mosaikwerkstätte i współpracował z innymi, znanymi twórcami wiedeńskiej secesji. Otrzymał on również zlecenie wykonania, według opracowanego projektu, mozaiki Obietnica nieba na ścianie w tle ołtarza. Jego innymi dziełami są min. witraże i mozaiki w kościele cmentarza centralnego pod wezwaniem św. Karola Boromeusza we Wiedniu oraz fryz w pałacu Stocleta w Brukseli, który zaprojektował Gustav Klimt.

Okna w kościele St. Leopold miały wpuszczać jak najwięcej słońca, dlatego założono wykonanie witraży ze szkła bezbarwnego. Prałat Heinrich Swoboda nie zaakceptował jednak wykonania przeszkleń według tej propozycji i wprowadzono zmiany. Zaproponowano częściowe wykonanie witraży ze szkła barwionego. To rozwiązanie ożywiło biało-złote wnętrze i subtelnie wprowadziło kolor, dzięki któremu promienie słońca przenikając przez witraże cieszą nas różnymi walorami barw i dają odczucie pozytywnego ciepła.

Witraż: Raj, projekt: Koloman Moser, foto: Ewa Hewczuk

Nad głównym wejściem od strony południowej znajduje się witraż przedstawiający raj, w którym centralne miejsce zajmuje Bóg Ojciec. Przed siedzącym na tronie Stwórcą klęczą: nagi, ciemnowłosy mężczyzna i kobieta, której ciało okryte jest długimi, blond włosami. Towarzyszący im aniołowie ubrani są w piękne, ozdobne szaty. Geometryczne detale przypominają styl zdobienia stosowany w secesyjnych obrazach przez Gustava Klimta. Ich skrzydła z jednej strony rozciągają się nad tronem Zasiadającego, a z drugiej osłaniają przepraszających, szukających wsparcia ludzi. Ze stopni prowadzących do Stwórcy spływa dająca życie woda. Przypomina ona o słowach: „Jam Alfa i Omega, Początek i Koniec. Ja pragnącemu dam darmo pić ze źródła wody życia. Zwycięzca to odziedziczy…” (Ap 21,6n). Bóg Ojciec patrzy z góry na stworzony przez siebie świat. Scena ta nie jest widoczna z wnętrza kościoła, zasłaniają ją organy, jakby architekt celowo zaplanował, aby widzieli ją tylko wchodzący do środka świątyni.

Kiedy przechodzimy przez główne drzwi, ukazuje nam się w tle ołtarza misternie wykonany za pomocą mozaiki obraz (wynoszący prawie 85 m2), przedstawiający błogosławieństwo i obietnicę nieba.

Mozaika: Obietnica nieba, foto: Ewa Hewczuk

Chrystusowi towarzyszą aniołowie, poniżej znajdują się Maryja, Józef oraz święci z różnymi atrybutami, również patronowie chorych. Jezus wyciąga ręce i błogosławi wszystkim, którzy do niego przyszli.

Witraże od strony wschodniej, projekt: Koloman Moser, foto: Ewa Hewczuk

Na prawo od ołtarza, w części górnej wschodniego okna, znajdują się dwaj aniołowie, którzy patrzą w kierunku gołębicy – symbolu Ducha Św. a poniżej widnieje napis: „Selig sind die Barmherzigen, denn sie werden Barmherzigkeit erlangen”, czyli „Błogosławieni (są) miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mt 5,7). W części głównej okna wypisano Uczynki miłosierdzia względem ducha oraz pokazano ważne postacie z Pisma Świętego i z czasów nowożytnych. Patrząc od lewej strony okna przedstawione są następujące osoby wraz z wymienionymi uczynkami:

  • Johannes der Täufer (Jan Chrzciciel) – „Die Sünder zurechtweisen” – Grzeszących upominać,
  • Franz von Sales (św. Franciszek Salezy) – „Die Unwissenden belehren” – Niewiedzących pouczać,
  • Clemens Maria Hofbauer – „Den Zweifelnden recht rathen” – Wątpiącym dobrze radzić,
  • Theresia – „Die Betrübten trösten” – Strapionych pocieszać,
  • Joseph von Ägypten (Józef z Egiptu) – „Das Unrecht mit Geduld leiden” – Krzywdy cierpliwie znosić,
  • Stephanus – „Denen, die uns beleidigt haben, gern verzeihen” – Tym, którzy nas obrazili, chętnie przebaczać,
  • Abraham – „Für Lebende und Todte bei Gott bitten” – Za żyjących i umarłych modlić się.

Po obu stronach okna znajdują się witraże z aniołami, których szaty i skrzydła udekorowane są geometrycznymi elementami (oryginalny projekt znajduje się w Leopold Muzeum w Wiedniu).

Witraż: Aniołowie z chustą św. Weroniki, projekt: Koloman Moser, foto: Ewa Hewczuk

Po przeciwnej stronie kościoła, od zachodu, umieszczono witraże o podobnej tematyce. W górnej części okna dwaj aniołowie trzymają chustę św. Weroniki z odbiciem twarzy Chrystusa. Napis: „Wahrlich, sage ich euch: Was ihr einem dieser meiner geringsten Brüder getan habt, das habt ihr mir getan” przypomina „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili” (Mt 25,40). Niżej wymienione zostały Uczynki miłosierdzia względem ciała oraz przedstawiono osoby ze Starego Testamentu i świętych.

Fragment witraża: Uczynki miłosierdzia względem ciała, projekt: Koloman Moser, foto: Ewa Hewczuk

Patrząc od lewej strony okna ukazane zostały następujące postacie wraz z wymienionymi uczynkami:

  • Elisabeth – „Die Hungrigen speisen” – Głodnych nakarmić,
  • Rebekka – „Die Durstigen tränken” – Spragnionych napoić,
  • Bernhard – „Die Fremden beherbergen” – Obcym dać schronienie,
  • Martin – „Die Nackten bekleiden” – Nagich przyodziać,
  • Johannes von Gott (św. Jan Boży) – „Die Kranken besuchen” – Chorych odwiedzać,
  • Johannes von Matha (św. Jan z Maty) – „Die Gefangenen erlösen” – Uwięzionych wykupić,
  • Tobias „Die Toten begraben” – Umarłych pogrzebać.

Nad głowami wiernych, w kopule kościoła, umieszczone zostały cztery podłużne witraże, które podkreślają szczególne znaczenie Ewangelii jako podstawy poznania Boga. W przeszkleniach przedstawiono symboliczne czterech ewangelistów.

Witraże w kopule kościoła, projekt: Koloman Moser, foto: Ewa Hewczuk

Człowiek ze skrzydłami lub anioł jest symbolem św. Mateusza, ponieważ jego Ewangelia opowiada o człowieczeństwie Chrystusa „uskrzydlonego”. Lew kojarzony jest ze św. Markiem, który w swojej Ewangelii podkreśla królewskie pochodzenie Jezusa. Wół to znak św. Łukasza, ponieważ ukazuje on śmierć Chrystusa jako ofiarę, a składanie zwierząt w ofierze było we wcześniejszych kultach oraz w judaizmie powszechne. Orzeł z kolei symbolizuje św. Jana, który w swojej Apokalipsie, patrząc jak ptak z góry, widzi nie tylko to, co bliskie i teraźniejsze, ale sięga wzrokiem dalej, w przyszłość.

Według założenia projektanta

szkła miały być bez dodatkowych malatur, które musiałyby zostać utrwalone przez wypalenie w piecu. Częściowo zastosowano szkła opalowe, które były na początku XX wieku nowością. Tą innowacyjną technologię produkcji szkła barwnego, nieprzezroczystego lub częściowo przeziernego, opracował pod koniec XIX wieku Louis Comfort Tiffany. Oprócz tego, że szkła te wyróżniają się brakiem całkowitej przejrzystości, część z nich posiada interesującą strukturę.

Fragment witraża: Klemens Maria Hofbauer i św. Teresa, projekt: Koloman Moser, foto: Ewa Hewczuk

Przy produkcji niektórych tafli połączono gorące masy różnokolorowego szkła, co stanowi intrygującą, niepowtarzalną „grę” barw. Widać to dobrze na przykładzie trawy, mieniącej się różnymi odcieniami zieleni niczym drogocenne klejnoty.

Fragment: Zieleń, projekt: Koloman Moser, foto: Ewa Hewczuk

Witraże w kościele St. Leopold mają łączną powierzchnię ok. 200 m2. Tworzą one zestawienie szkieł bezbarwnych oraz barwionych w masie i stanowią znakomity przykład nowoczesnych projektów. Świetny dobór szkła przyciąga uwagę zarówno ze względu na ciekawe faktury jak i subtelną, stonowaną kolorystykę, charakterystyczną dla secesji.

Wykorzystane materiały:

Wyniki III Ogólnopolskiego Konkursu Sztuki Witrażowej

Informacja komisji w III Ogólnopolskim Konkursie Sztuki Witrażowej

Dnia 2021.08.31 o godz. 19:00 w składzie:

  • Przewodniczący Pan Andrzej Bochacz

oraz członkowie komisji:

  • Pani dr hab. Jadwiga Sienkiewicz
  • Pani dr Katarzyna Zdanowska
  • Pani Katarzyna Zasada
  • Pan Tomasz Strojny

informują o wynikach konkursu.

  1. III Ogólnopolski Konkurs Sztuki Witrażowej został zorganizowany zgodnie z zasadami opisanymi
    w regulaminie konkursu.
  2. W regulaminowym terminie, do dnia 2021.06.30 uczestnicy zgłosili 41 utworów.
  3. Zgłoszone prace zostały opublikowane na internetowej stronie organizatora na Facebook
  4. Post z pracami konkursowymi był oglądany do dnia ogłoszenia wyników 11416 razy, wprowadzono 295 komentarzy, a w tym 267 z zaznaczeniem wybranych utworów.
  5. W głosowaniu internetowym oddano głosy na następujące utwory:
Utwór 1 2 3 4 8 10 13 15 16 21 22 25 35 36
Głosy 37 10 3 4 16 1 20 14 6 40 4 41 1 68
  1. Komisja konkursowa akceptuje rozstrzygnięcie w głosowaniu internetowym.
  2. Zgodnie z regulaminem przyznano następujące nagrody:
  • nagroda I:  1 000 zł
  • nagroda II:    500 zł
  • nagroda III:  200 zł
  1. Fundatorami nagród są:
  • K2online.pl
  • NaszSenior.pl
  • Polskie Muzy
  1. Przyznano 2 nagrody II. Nie przyznano nagrody III
  2. Laureatami konkursu są następujące osoby:
  • Miejsce I Utwór nr 36 – Pani Grażyna Wójcik
  • Miejsce II Utwór nr 25 – Pani Paulina Wodzień
  • Miejsce II Utwór nr 21 – Pani Marzena Cieniawska

 

Komisja konkursowa oraz organizatorzy konkursu i sponsorzy gratulują laureatom.

Informacje o nagrodach oraz wyróżnieniach będą przekazane indywidualnie drogą e-mail do laureatów.

Przekazanie nagród nastąpi po ustaleniu zasad i formy w formie przelewu na wskazane konto bankowe.

Przekazanie dyplomów nastąpi droga pocztową.

W przypadku wątpliwości prosimy o kontakt e-mail z panem Andrzejem Bochaczem, który jest odpowiedzialny za konkurs z ramienia organizatorów konkursu (Andrzej@bochacz.com)

Kliknij poniższy link, aby zapoznać się z informacja Komisji Konkursowej 

informacja_komisji_konkursowej_20210831

IX wycieczka Szlakiem Mistrzów Witraży – Dolny Śląsk 2019 cz.1 (Kościół ewangelicki p.w. Marii Panny w Legnicy)

Kościół ewangelicko-augsburski p.w. Marii Panny w Legnicy

Zwiedzanie tego wyjątkowego zabytku było możliwe dzięki wyjątkowej życzliwości księdza Jerzego Gansela i jego współpracowników. Wracaliśmy późnym popołudniem z Kamiennej Góry, ale mimo pół godzinnego opóźnienia mogliśmy zachwycać się wspaniałymi dziełami sztuki.

Kościół Mariacki jest jednym z najstarszych obiektów sakralnych w mieście. Pierwsze wzmianki na temat świątyni są datowane na schyłek XII stulecia. Kościół nazywano Dolnym z uwagi na usytuowanie w niższej części miasta.  Główne zdjęcie wpisu, uczestników wycieczki wykonano na tle sklepionego przejścia w ciągu ulicy biegnącej za ścianą nawy wzdłuż murów miejskich. To bardzo charakterystyczne miejsce. Nad sklepieniem znajduje się prezbiterium, do którego wewnątrz prowadzą strome i wysokie stopnie. Budynek graniczył z murami miasta i w celu zapewnienia mieszkańcom komunikacji ulicznej zdecydowano się na ten zabieg architektoniczny. Warto zwrócić także uwagę na niską wysokość sklepienia, która praktycznie uniemożliwiała przejazd jeźdźca na koniu.

Według przekazów Jana Długosza, to właśnie w tym kościele Henryk Pobożny uczestniczył we mszy w przededniu bitwy z Mongołami 9 kwietnia 1241 r. Podczas wymarszu wojska następnego dnia „ze szczytu kościoła Najświętszej Marii Panny (…) zsunął się kamień i spadł koło głowy jadącego w swojej wspaniałej zbroi księcia i omal nie rozbił mu głowy”. To uznano „za ostrzeżenie dane z nieba, albo za zły znak”. Wojska chrześcijańskie poniosły klęskę. Zginęli dowodzący nimi książę śląski, krakowski i wielkopolski Henryk II Pobożny.

Wnętrze kościoła jest olbrzymie. To niemal 900m2. Nasze zainteresowanie skupiło się oczywiście na witrażach. W nawach bocznych znajduje się ich 14. Przedstawiają one osoby i zdarzenia z historii religii, kościoła oraz z historii Reformacji, Śląska i Legnicy.

Nawrócenie apostoła Pawła, to witraż przesłonięty w swej górnej części balkonem organowym. Pochodzi z warsztatu B. Francke z Naumburga. Herby ofiarodawców przedstawiają od lewej strony rodziny: v. Minutoli, v.Friderici, v. Schwarzenfeld, Kraker, v. Kessel, v. Stülpnagel, v. Buttlar. Witraz został bardzo poważnie uszkodzony po roku 1945. Odnowiono tylko fragmenty a większość brakujących elementów uzupełniono w sposób „niskobudżetowy”.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Ważnym witrażem jest przedstawienie księdza doktora Marcina Lutra, który 10 grudnia 1520 roku przy Bramie Elsterskiej w Wittemberdze w towarzystwie profesorów i studentów spalił księgę prawa kanonicznego. Luter miał nadzieję na rzetelny dialog ze stolica apostolska i papieżem Leonem X. Był przekonany, że w trakcie teologicznej dyskusji Słowo Boże musi zwyciężyć.

Do stłoczonej grupy akademickich przyjaciół księdza doktora Marcina Lutra przyłączyli się ciekawscy mieszkańcy. Skupiona w sobie postać Lutra podobna jest do tej znanej z obrazu Cranacha z roku 1520. Luter wrzucając bullę w ogień wypowiedział słowa: „Ponieważ zasmuciłaś świętego Pańskiego, niech cię strawi wieczny ogień”. Jeden z jego przyjaciół dorzuca do niej inne pisma papieskie. W architektonicznych ozdobach cokołu znajduje się herb Lutra. Witraż pochodzi z pracowni Ferdynanda Müllera z Quedlinburga. Ufudowany został przez duchownych i parafian z kościoła Mariackiego: A. Derlin, K. Rothe, H. Zahn… (dalsze nazwiska uległy zniszczeniu)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Witraż z kaplicy chrzcielnej nawiązują do szczególnego stosunku Jezusa do dzieci. Wg słów z Ewangelii Marka: Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie i nie zabraniajcie im, albowiem takich jest Królestwo Boże (Mk 10,14). Witraż jest dziełem A. Seilera z Wrocławia.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Witraż nad ołtarzem, ufundowany został przez cesarza Wilhelma II. W dolnej części widać Ukrzyżowanie i Zmartwychwstanie Pana Jezusa. Nad tą sceną widoczna jest pochylona postać Jadwigi, uznawanej w kościele rzymskokatolickim za świętą i patronkę Śląska, stojącą u ciała swego syna Henryka II Pobożnego na pobojowisku w Legnickim Polu w 1241 roku. Witraż jest dziełem mistrza z Monachium Carla de Bouché.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Od strony północnej widoczny jest witraż niewiast w służbie Jezusa – Marii i Marty (Łk 10, 38-42). W sentencji pod witrażem znajdujemy słowa Jezusa: Maria obrała lepszą cząstkę.

To dzieło jest autorstwa prof. Geigesa z Fryburga Bryzgowijskiego i zgodnie z wolą parafii poświęcony został kościołowi przez kobiety i dziewczęta z parafii.

Na dolnym polu środkowym czytamy: Prof. Geiges Freiburg/Br. 1905. Na polach poniżej obrazu umieszczono rok 1992, w którym. renowacji dokonała firma: Ojciec i Syn Brzezińscy.

(Zbigniew Brzeziński jest również członkiem Stowarzyszenia Miłośników Witraży Ars Vitrea Polona)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wobec tego sąsiadującym witrażem jest przedstawienie mężczyzn w służbie Jezusa. Reprezentują ich apostołowie Piotr i Paweł. Pod spodem umieszczono herb miasta Legnicy. Każdy z apostołów dzierży w ręku swój symbol: Piotr klucz, Paweł miecz Słowa Bożego. Śląski orzeł nad herbem Legnicy mógłby wskazywać na fundatorów tego witraża. Postaci w tym i następnych witrażach mają mocne, soczyste kolory, zgodnie ze średniowiecznym sposobem malowania. Witraż nosi podpis: Kościołowi naszych kochanych kobiet ufundował w 1905 roku patronat parafii. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

W piastowskiej loży książęcej znajduje się witraż przedstawiający pieśniarzy Starego Testamentu, którzy wskazują na Mesjasza. W centralnej części widzimy króla Dawida. Obok niego wyobrażono przywódców lewitów, śpiewaków i twórców psalmów świątynnych, z których najsławniejszym był niewątpliwie Dawid. Z jego lewej strony znajduje się Azaw, pełniący swą służbę na górze Syjon. Po prawej stronie Dawida umieszczono Hamana, wnuka proroka Samuela, z uzdolnionej rodziny śpiewaczej rodu Korah. Za nim znajduje się Etham, sprawujący służbę w świętym namiocie w Gibeonie.

Witraż ten jest autorstwa profesora Oetkena.

Fundatorami byli członkowie parafii, wymienieni w napisie podwitrażowym.

 

Witraż zamontowany nad bogato zdobionym portalem, przedstawia chrześcijańską misję w tej części Śląska.Benedyktyński zakonnik z saksońskiego klasztoru głosi mieszkańcom doliny Kaczawy Ewangelię wnosząc krzyż. Drwal z siekierą wskazuje na wyrąb pierwotnej puszczy i powstanie osady. Rybacy trzymają widły i sieci. Nad całą grupą słuchających wznosi się nie dokończona drewniana budowla kościoła. W głębi błyszczą w słońcu pozostałe resztki śniegu na wzniesieniach Karkonoszy, zwiastując wiosnę. To przesłanie łamiącego mocny lód pogaństwa i dającego początek chrześcijaństwu. Witraż pochodzi z pracowni Oetkena i został ufundowany przez synów członka Rady Parafialnej: Na pamiątkę ojca, królewskiego radcy Henryka Langnera przez jego wdzięcznych synów. 1905.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Ważnym dziełem jest witraż  Niemieccy rycerze wraz z polskimi spotkali się na równinie pod Legnicą w 1241 roku w walce z Tatarami. Henryk II Pobożny zdecydował się stanąć wraz z rycerstwem chrześcijańskim i ludnością do walki o wiarę i ojczyznę. Przed przekroczeniem bramy Wrocławskiej, wstąpił z rycerstwem do kościoła Mariackiego, aby poświęcić oręż. Rwącemu się do walki księciu brakowało cierpliwości i dlatego opuścił  mszę przed jej końcem. Zdumieni jego towarzysze spoglądają na wodza, wróżąc z tego nieszczęście. Henryk II odziany w płaszcz trzyma w jednej ręce hełm z orłem, a w drugiej miecz. Na prawo od niego znajduje się rycerz von Rothkirch, który zgodnie z legendą nosił jego sztandar. Poznajemy go po trzech orlich głowach. Za nim stoi rycerz von Zedlitz z klamrą u pasa ozdobioną czerwonym proporczykiem, rycerz von Busewoy (Bożywoj) z orlim tułowiem i szachownicą W środkowej partii z lewa znajduje się grupka rycerzy w pancerzach: panowie von Brauchitsch i von Reinbaben za skaczącym jeleniem, von Prittwitz z czarno-żółtą szachownicą, von Nostitz z rogami bawołu. Nad nimi, ponad kreską, od lewa na prawo, tarcze von Köckritza z trzema liliami, von Seydlitza z trzema rybami i von Tschammera z rogami jelenia i bawołu. Z przeciwnej strony tego pola przedstawiono korpus łosia von Abschatz, głowę byka panów Strachwitz i ozdobioną wieżami warownię panów Pogarell. Przy ołtarzu kapłan wraz z ministrantami odprawia mszę. Na galerii muzykanci trąbią w trąby i biją w bębny. Witraż zaprojektowali synowie prof. Linnemana z Franfurtu nad Menem. Pod witrażem umieszczono napis: Ufundowano przez członków parafii Piotra i Pawła. A.D. 1905. 

 

 

W przeciwieństwie do poprzedniego wojennego witraża przedstawiającego Henryka II, w tym dziele widzimy scenę pełną spokoju.  Następca Henryka Pobożnego – książę Fryderyk II na Legnicy i Brzegu oraz Wołowie, zwolennik Reformacji, zawarł z księciem Albrechtem Hohenzollernem pruskim umowę na przeżycie. Dzięki jego poparciu już w 1522 roku w kościele Mariackim w Legnicy Fabian Eckel głosił czystą Ewangelię zgodnie z naukami Lutra, a od 1524 roku udzielał sakramentu Komunii Świętej pod dwiema postaciami – Chleba i Wina czyli Ciała i Krwi Chrystusa.

Na witrażu widzimy parę książęcą przed ołtarzem przyjmującą przy prostym stole sakrament Komunii Świętej pod dwiema postaciami. Przyjmują ją książę Fryderyk II i jego żona Zofia von Brandenburg-Ansbach. Rysy twarzy księcia i jego żony wyrażają głębokie przejęcie się obrządkiem. Między młodzieżą szlachecką i dworzanami widać postać Valentina Trozendorfa, sławnego rektora pierwszej wyższej uczelni ewangelickiej w Złotoryi w zsekularyzowanym dawnym klasztorze. Trozendorf często przebywał w Legnicy i brał żywy udział w rozwoju Reformacji w księstwie.

Witraż wykonali synowie prof. Linemanna z Frankfurtu nad Menem. Podpisy pod nim wymieniają fundatorów, członków parafii (1905r.)

 

 

 

 

Na koniec zostawiliśmy historycznie najważniejszy witraż. Przedstawia on uczonych niemieckich w służbie Ewangelii, reformatorów Kościoła i systemu szkolnego, zajętych tłumaczeniem Starego Testamentu. Marcin Luter analizuje pewną kwestię językową, rozważaną przez Filipa Melanchtona oraz Jana Bugenhagena. Problem ten poruszył uczony kaznodzieja zamkowy Kasper Cruciger oraz uczony rabin znawca Starego Testamentu, których Luter prosi o ocenę.

Jest to kolejny witraż wykonany przez braci Linnemann z Frankfurtu nad Menem.  Ofiarodawcami tego witraża byli uczniowie szkół legnickich. Wskazują na to napisy pod witrażem. Po lewej stronie: Królewskie Gimnazjum, po prawej stronie: Gimnazjum. Pod spodem w formie stempli umieszczono napisy, od lewej do prawej: Miejska Szkoła Realna w Legnicy, Szkoła Rolnicza w Legnicy i Królewskie Seminarium Nauczycielskie w Legnicy. 

 

 

 

 

Jeszcze raz przypomnijmy Zbigniewa Brzezińskiego, który wraz ze swym ojcem odnowił witraże w tym kościele tak, że nie tylko wymienił ołowiane ramki, lecz także uzupełnił rozległe niekiedy uszkodzenia w szkle i oczyścił je.

Dzisiaj witraże te znowu błyszczą pierwotnym blaskiem. Na zewnątrz witraże zabezpieczono siatką. Przy sposobności wyraża się podziękowanie wszystkim ofiarodawcom, którzy przyczynili się do zebrania funduszy na wyremontowanie tak pięknego obiektu służącemu od czasów Reformacji po dzień dzisiejszy Ludowi Bożemu Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Rzeczypospolitej.