Kategoria: Artykuł

Witraż Mieczysława Jurgielewicza na Wystawie Światowej w Nowym Jorku 1939 – 1940

Monika Nowak

Muzeum Polskie w Ameryce

Mieczysław Jurgielewicz ma poświęconą mu stronę na Facebook. Znajduje się tam życiorys artysty, którego autorką jest jego żona Irena Jurgielewiczowa, bardzo popularna autorka utworów dla dzieci.

Barwy-szkla-2012-Witraz-Mieczyslawa
Witraż Alojzego Sawickiego. Fot. Monika Nowak

Największą ozdobą pawilonu polskiego podczas Wystawy Światowej w Nowym Jorku 1939 – 1940 był witraż „Symbol Polski Odrodzonej”. Dzieło zostało zaprojektowane przez Mieczysława Jurgielewicza w roku 1938 w stylu art deco a wykonane w Krakowskim Zakładzie Witrażów S.G. Żeleński w roku 1939.

Polonia Restituta przedstawia młodą kobietę uosabiającą Polskę w dwadzieścia jeden lat po odzyskaniu niepodległości. Witraż zajmował centralne miejsce w sali honorowej na ekspozycji zatytułowanej „Przeszłość i przyszłość Polski”.

Wybuch II wojny światowej uniemożliwił powrót 11.000 obiektów z pawilonu polskiego do kraju po zakończeniu wystawy. Nie wróciło również dzieło Mieczysława Jurgielewicza.

Witraż został wystawiony na aukcję w 1940 roku w Nowym Jorku. Nie sprzedano go. Ostatecznie trafił do chicagowskiego Muzeum Polskiego w Ameryce – MPA w 1941 roku.

Jest to jeden z największych witraży o tematyce świeckiej w USA. Ma powierzchnię 28 m2. Dzięki posiadaniu w kolekcji tego dzieła oraz jego niezaprzeczalnej urodzie, MPA jest uznawane za jedną z największych atrakcji turystycznych w Chicago.

Barwy-szkla-2012-Witraz-Mieczyslawa-2
Fragment sali honorowej w polskim pawilonie. Widoczne m.in. pomnik marszałka Józefa Piłsudskiego na tle witrażu Mieczysława Jurgielewicza, przed pomnikiem gablota z włócznią św. Maurycego, obrazy artystów z Bractwa św. Łukasza, gobeliny Mieczysława Szymańskiego, sztandary historycznych dzielnic Polski, drewniane gabloty. fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

W kwietniu 2011 roku wielką sensacją okazało się odkrycie w MPA jeszcze jednego witraża w stylu art deco z pawilonu polskiego, który uznawany był w literaturze naukowej za zaginiony. Odnaleziona miniatura witrażowa o średnicy 42cm Alojzego Sawickiego przedstawiająca Chrystusa na krzyżu została wykonana w 1938 r. także w Krakowskim Zakładzie Witrażów S.G Żeleński. Sawicki zaprojektował cztery witraże do sali honorowej, ale losy trzech pozostałych nadal nie są znane. Ocalała miniatura została poddana konserwacji w Chicago i jest dostępna dla zwiedzających od listopada 2011 r. w nowej galerii w MPA z dziełami   Wystawy Światowej w Nowym Jorku.

Do tej pory nie było monografii ani opracowań poświęconych witrażom Mieczysława Jurgielewicza i Alojzego Sawickiego. Jedynie w roku 2008 powstała praca magisterska w Instytucie Historii Sztuki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego zatytułowana „Krakowski Zakład Witrażów S.G. Żeleński – wybrane realizacje w Stanach Zjednoczonych”.

Alicja Nieścior poświęciła krótki rozdział witrażowi Jurgielewicza, opierając się na archiwaliach krakowskiego zakładu. Wspomniała o wyjątkowości witraża i jego sukcesie.

Witraże Sawickiego zaginęły o czym dowiadujemy się z informacji, która ukazała się w 1997 r. w książce Zbigniewa Sroczyńskiego „Żeleńscy”, gdzie miniatury określone są jako „istne perełki” i były szeroko omówione w prasie amerykańskiej.

W publikacji Sroczyńskiego także losy witraża Jurgielewicza nie są znane a imię artysty zostało zmienione na Marian, co jest powtórzeniem za oryginalnymi spisami autorów witraży współpracujących z krakowskim zakładem. Danuta Czapczyńska-Kleszczyńska skorygowała w 2008 r. błąd występujący w spisach pracowni Żeleńskich oraz opublikowała zdjęcie witraża Mieczysława Jurgielewicza i zacytowała list od Adama Żeleńskiego z informacją, że przed wyekspediowaniem witraża do Nowego Jorku był prezentowany w siedzibie firmy. W jednym dniu 29 stycznia 1939 r. obejrzało go blisko 200 osób. W archiwum zakładu zachowała się księga pamiątkowa z autografami zwiedzających w tym: Feliksa Kopery, Adama Bunscha i Magdaleny Samozwaniec.

„Witraż Mieczysława Jurgielewicza uznawany jest za jedno z najciekawszych dzieł wieńczących okres międzywojennej działalności Żeleńskiego” – napisała Danuta Czapczyńska-Kleszczyńska w 2005 r. w książce „Witraże w Krakowie. Dzieła i twórcy”. Kilka lat później przyczyniła się również do odkrycia witraża Alojzego Sawickiego w Chicago, bo pytanie o to, czy jest przechowywany w Muzeum Polskim w Ameryce sprowokowało mnie do wznowienia poszukiwań. W rezultacie poszukiwań MPA wydało zestaw pocztówek z wszystkimi witrażami, które posiada. Także z pracami Zygmunta Kośmickiego z Poznania z lat 60 i 70 XX w.

Barwy-szkla-2012-Witraz-Mieczyslawa-3
Fragment projektu witraża Mieczysława Jurgielewicza Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Witraż pojawił się na okładce przewodnika MPA z 2003 r drukowanego w Warszawie, w którym nazwano go majestatyczną dominantą sali głównej. O wspaniałych wrażeniach jakie wywołuje informuje   także „Katalog Muzeum Polskie w Ameryce – Zbiory graficzne” wydanym w 2008 r. w Krakowie, który towarzyszył naszej wystawie grafiki w Polsce w latach 2009 – 2010. Wystawa ta była pierwszą na tak dużą skalę prezentacją Muzeum Polskiego w Ameryce, które zostało powołane w roku 1935 i uroczyście otwarte w 1937 r. Jest to jedno z najstarszych i największych muzeów etnicznych w Stanach Zjednoczonych.

Podczas wystawy w Krakowie pokazałam czarno-białe zdjęcie projektu witraża Mieczysława Jurgielewicza z 1938 r. ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie. Projekt ten detalami różni się od wersji zrealizowanej . Herby miast są w innym układzie i wyborze. Nie ma kwatery z inicjałami Józefa Piłsudskiego. W istniejącym witrażu zabrakło tekstu, który prawdopodobniej usunięto z powodu zbliżającej się II wojny światowej – „Idą czasy, których znamieniem będzie wyścig pracy, jak przedtem był wyścig żelaza, jak przedtem był wyścig krwi”.

Informacje na temat dzieła Jurgielewicza wielokrotnie były opisywane w lokalnej literaturze Chicago.

Trzeba pamiętać o tak klasycznych dziełach, jak „Polskie życie artystyczne w latach 1915 – 1939” i „Polska i Polacy na powszechnych wystawach światowych 1851 – 2000”. Wkrótce mają się ukazać w Warszawie dwie monografie pawilonu polskiego

Godna przypomnienia jest książka Ireny Piotrowskiej „Art of Poland” wydana w Nowym Jorku     w 1947 r. Autorka pisze o pracy Jurgielewicza w Muzeum Polskim w Ameryce:

„dodając dziś wyjątkowemu pięknu, dekoracyjności, wyszukanej kolorystyce, swoistym, narodowym cechom stylistycznym, współczesny Polski witraż jest oryginalną dziedziną sztuki polskiej.”

Dziś witraż Mieczysława Jurgielewicza jest traktowany niemal jak logo Muzeum Polskiego w Ameryce. Tym bardziej szokujące jest, że pomimo imponujących rozmiarów witraż nie został wymieniony w żadnym spisie inwentaryzacyjnym placówki.

Warto wyjaśnić kwestię tytułu witraża Mieczysława Jurgielewicza, których jest wiele wariantów – Polonia Restituta, Polonia, Polska odrodzona. Symbol Polski Odrodzonej występuje w dwujęzycznym przewodniku MPA oraz w broszurze muzealnej. Ten tytuł uznaję za najwłaściwszy, ponieważ opiera się na oryginalnym opisie dzieła z pawilonu polskiego, który zachował się w Muzeum Polskim w Ameryce a ponadto wystąpił po raz pierwszy, gdy ogłoszono wyniki konkursu na witraż, który wygrał Mieczysław Jurgielewicz 21 lipca 1938 r. Ogólna tematyka dzieła jak i pawilonu polskiego nawiązywać miała do tematyki odradzającej się Polski. Kraju, który oswobodzony po latach niewoli przeżywał okres swojej świetności i dobrobytu.

Witraż Mieczysława Jurgielewicza z 1939 r. o wymiarach 700 x 400 cm miał mieć pierwotne wymiary 700 x 300 cm. Jest to prostokątna, pionowa kompozycja   składająca się z 73 części, sięgająca sufitu, ogromnej i wysokiej na dwie kondygnacje sali głównej Muzeum Polskiego w Ameryce.

Barwy-szkla-2012-Witraz-Mieczyslawa-4
Witraż Mieczysława Jurgielewicza. Fot. Monika Nowak

Witraż przedstawia centralnie wkomponowaną postać kobiecą, która trzyma oburącz miecz i snop zboża. Jest to alegoria Polski odrodzonej, otoczonej pasami z krajobrazami polskimi, inskrypcjami łacińskimi i widokami: Krakowa, Lwowa, Wilna, Warszawy, Poznania i Śląska. Prezentowane są także różnego rodzaju zajęcia, które wykonują mężczyźni ujęci w dwunastu jednakowej wielkości kwaterach. Pojawia się rzeźbiarz, górnik i oracz z pługiem. Przedstawienia te dzielą w dwóch pionowych rzędach trzydzieści dwa herby miast polskich. Postać Polski unosi się nad kwaterą z symbolem państwa – białym orłem w złotej koronie. Poniżej są inicjały JP – Józefa Piłsudskiego oraz buława marszałkowska i order Virtuti Militari, otoczone wieńcem laurowym. W dwóch bocznych kwaterach ukazane są sceny wojskowe opisane w gazecie „Czas” w lutym 1939 r. jako „Legiony walczące prowadzone przez Furię i Wojsko Polskie zwycięskie prowadzone przez Glorię”. Kompozycję wieńczy Matka Boża Ostrobramska – wizerunek z Wilna. Na samym dole, w środkowej części witraża widnieje inskrypcja z autorem projektu „M. Jurgielewicz”, nazwą firmy wykonującej „S.G.Żeleński” oraz miejscem   i rokiem wykonania „Kraków 1939”. Witraż obramowany jest bordiurami z geometrycznymi wzorami. Uderza śmiałość kolorytu i prostota rysunku. Praca nie jest oświetlana światłem naturalnym. Witraż został wykonany ściśle wg wskazówek i oryginalnego kartonu opracowanego przez Mieczysława Jurgielewicza. Powstał z najwyższej jakości szkła antycznego wybieranego i opracowywanego przez Izę Żeleńską. Witraż posiada żelazną ramę.

W archiwum krakowskiego zakładu można znaleźć liczne dokumenty, w tym rysunki techniczne ramy oraz bardzo skrupulatną korespondencję prowadzoną pomiędzy Mieczysławem Jurgielewiczem, Stefanem Ropem i Adamem Żeleńskim. Kontakty pomiędzy Komisariatem Generalnym Wystawy w Nowym Jorku, mieszczącym się w Poznaniu a zakładem w Krakowie rozpoczynają się listem S.Ropa z 26 kwietnia 1938 r. sygnalizującym zlecenie wykonania witraża a kończą 13 lutego 1939 r. pismem Żeleńskiego z instrukcją montażu.

Witraż został wykonany błyskawicznie w cztery miesiące po zatwierdzeniu projektu Jurgielewicza a po trzech miesiącach wykonywania w krakowskim zakładzie firma C.Hartwig SA dostarczyła go na teren Wystawy Światowej w Nowym Jorku.

Kolekcja witraży z Grodźca

Magda Ławicka, Agnieszka Gola

Muzeum Architektury we Wrocławiu

Odkąd w 2004 roku szwedzka telewizja wynajęła klimatyczny zamek Grodziec w pobliżu Złotoryi na Dolnym Śląsku, aby kręcić w nim reality show z czasów średniowiecza, obiekt ten przeżywa kolejną w swej historii falę zainteresowania. Warto przypomnieć, że ten fascynujący zabytek od XII wieku był kasztelanią, w XV i XVI – znaną siedzibą książąt legnickich, rozbudowaną m.in. przez Wendela Roskopfa, który reprezentacyjną salę w Grodźcu projektował na wzór sali koronacyjnej królewskiego zamku na Hradczanach. Za rządów książąt legnickich w Grodźcu kwitło rycerskie życie. Pomijając uczty i polowania Grodziec słynął na europejskich dworach przede wszystkim z turniei rycerskich. Kres jego świetności położyła wojna trzydziestoletnia, podczas której został zniszczony przez oddziały Wallensteina i popadł w ruinę.

Barwy-szkla-2012-Kolekcja-witrazy
Zamek w Grodźcu wnętrze pomieszczenia (stan aktualny)

Wraz z epoką romantyzmu Jego bajkowe położenie na wygasłym stożku wulkanicznym górującym nad okolicą oraz burzliwe dzieje inspirowały od 1800 roku kolejnych właścicieli do starań, aby przywrócić zamkowi charakter gotyckiej siedziby rycerskiej. Jan Henryk IV Hochberg z Książa, który kupił wówczas Grodziec, nie szczędził środków na odbudowę zamku, zalesienie wzgórza, założenie parku angielskiego. Przystosował obiekt do zwiedzania i urządził we wnętrzu małą salę muzealną. Niestety ta aranżacja i zbiory zostały zniszczone kilkanaście lat później przez żołnierzy napoleońskich. W roku 1823 rozległe dobra w Grodźcu zakupił berliński bankier Christian Wilhelm Benecke (1778-1860)1, starając się o pozyskanie tytułu szlacheckiego. W pałacu barokowym znajdującym się   u stóp wzgórza urządził swą letnią rezydencję, natomiast w zamku kontynuował działania Hochberga i stylizował go stopniowo na dawną siedzibę rycerską, którą udostępnił zwiedzającym. Dla ozdoby pomieszczeń i podkreślenia starodawnego charakteru siedziby Christian Benecke zakupił w 1829 roku,. od nieznanego z nazwiska sztrasburskiego Żyda, za sumę 1500 talarów, kolekcję witraży.2

Barwy-szkla-2012-Kolekcja-witrazy-2
Zamek w Grodźcu z lotu ptaka (pocztówka z około 1930 r.)

W swoich działaniach Benecke, podobnie jak inni najbogatsi przedstawiciele pruskich elit, niewątpliwie wzorował się na poczynaniach ówczesnych książąt np. z dynastii Honezollernów, którzy na fali romantycznego zainteresowania średniowieczem podnosili z ruin średniowieczne zamczyska np. Stolzenfels i aranżowali je w stylu gotyckim. Ten nurt artystyczny zwany Burgenromantik łączył się spójnie z modą na kolekcjonowanie witraży, która na ziemie niemieckojęzyczne przywędrowała z Anglii. Jej prekursorem na wyspach był Horacy Walpole, który w połowie XVIII wieku wprawił zabytkowe witraże ze swoich zbiorów w okna nowo wzniesionej neogotyckiej rezydencji Strawberry Hill. Jego witraże pochodziły zapewne z Europy, gdyż arystokraci angielscy zwykle kupowali witraże podczas podróży po kontynencie, zresztą za bezcen. Europa po rewolucji francuskiej, wojnach napoleońskich oraz kasacie zakonów w państwie pruskim, była pełna opustoszałych kościołów, z których wyłamywano witraże. Oferowały je nawet w sprzedaży angielskie domy towarowe. Szwajcarskie witraże w latach 20. i 30. XIX w. kosztowały średnio od 1 do 1,5 guldena. Poza ceną, kolekcjonerom odpowiadały ich niewielkie rozmiary, które pozwalały układać z nich dowolne kompozycje w oknach.

Na ziemiach niemieckich najsłynniejsza była kolekcja przeszło 200 obiektów księcia Leopolda III Friedricha Franza von Anhalt-Dessau, zgromadzona i wyeksponowana około 1780 roku w tak zwanym Domku Gotyckim w Wörlitz. Kolekcja powstała pod wpływem wizyty księcia na uroczystości poświęcenia rezydencji w Strawberry Hill w 1764 r. I chociaż obie słynne kolekcje: angielska i niemiecka ozdabiały neogotyckie obiekty, pomysł dekorowania witrażami oryginalnych gotyckich wnętrz, tym bardziej mieścił się w konwencji.

Barwy-szkla-2012-Kolekcja-witrazy-3
Witraż z cyklu herbów – 'Fendrich Hans Lier von Cappel und Frau Verena Steimin Sein Ehegemahel’ – 1682 r.

W 1929 roku świeżo nobilitowany arystokrata z Grodźca Christian Benecke zakupił gotową kolekcję 156 witraży (ilość wg inwentarza Usteriego)3. Prawdopodobnie nie wiedział, że był to zbiór należący wcześniej do Johanna Martina Usteriego, zmarłego dwa lata wcześniej szwajcarskiego poety i starożytnika. Kolekcja zgromadzona przez Usteriego, dziś uważana przez specjalistów za jedną z cenniejszych w Europie, obejmowała wyłącznie dzieła szwajcarskiego witrażownictwa od końca XV do początków XVIII w.

W jaki sposób wykorzystał Benecke zakupione witraże wiemy jedynie z opisów w książce Wernickego. Pisze on, że dzieła sztuki witrażowej ozdobiły zamek, barokowy pałac, wieżę widokową, a także kościół zamkowy.4 Autor podkreśla, że zwiedzających przyciągała przede wszystkim Sala Rycerska znajdująca się na pierwszym piętrze na zamku. W jej trzech dużych gotyckich oknach umieszczono 34 witraże.

Jak udało nam się ustalić w trakcie badań, kolekcja pozyskana przez Beneckego była zróżnicowana tematycznie.5 Na niektórych witrażach znajdowały się sceny biblijne np. Judyta z głową Holofernesa, Wieża Babel, na innych przedstawienia historyczne m.in. z dziejów Zurychu, moralizatorskie i alegoryczne (Koło Fortuny). Wśród dzieł zgromadzonych w Grodźcu oglądać można było także wizerunki fundatorów i ich świętych patronów, przedstawienia heraldyczne oraz typowe dla sztuki Szwajcarii witraże chłopskie, m.in. Georga Reinharta, wykonany w 1705 r. przez I. Müllera z Zug.6

Barwy-szkla-2012-Kolekcja-witrazy-4
Witraż przedstawiający Rudolfa von Werdenberg-Albeck ok.1498 Landsmuseum Zurich

Podstawowym problemem przy badaniu dawnego zbioru Usteriego jest określenie miejsca pochodzenia poszczególnych witraży. Szwajcarskim historykom sztuki, którzy zajmowali się tą kolekcją pod koniec XIX w., udało się wyodrębnić zaledwie kilka zespołów, m.in. dzięki zachowanym w tamtejszych archiwach oryginalnym rysunkom Martina Usteriego.7

Najstarszą i najcenniejszą grupę tworzyło 8 witraży wykonanych do kościołów joannickich w Wald 8 i Bubikon przez Lucasa Zeinera (ur. ok. 1450 zm. przed 1519), jednego z najwybitniejszych witrażystów szwajcarskich tego czasu. Na witrażach ukazano m.in. portrety fundatorów: grafa Rudolfa X von Werdenberg i Johannesa Heggenzera von Wasserstelz – Wielkich Komturów Zakonu Joannitów oraz Komtura w Küssnacht – Andreasa Gubelmanna. Ich wizerunki są najstarszymi realistycznymi przedstawieniami konkretnych osób w historii szwajcarskiego witrażownictwa. Sylwetkom klęczących fundatorów towarzyszyły wyobrażone na sąsiednich kwaterach postacie świętych: Johannowi Heggenzerowi – Jan Chrzciciel, Andreasowi Gubelmanowi – Agata. Zachował się też witraż ze św. Małgorzatą i św. Bartłomiejem, pierwotnie tworzący parę z kwaterą przedstawiającą fundatora kościoła w Wald – Ulricha von Fründsberga.9 Przetrwały też dwa witraże ze świętymi patronami Zurychu – Regulą i Feliksem. Omówiony tu zespół witraży joannickich uchodzi za najlepszy, jaki powstał w Szwajcarii na przełomie XV i XVI w.10 Prawdopodobnie z tą grupą można powiązać również inny witraż z kolekcji Usteriego, przedstawiający anioły trzymające herb Johannesa Heggenzera.

Barwy-szkla-2012-Kolekcja-witrazy-5
Witraż przedstawiający budowę wieży Babel

W swoich zbiorach posiadał Usteri i inne dzieła Lukasa Zeinera m.in. witraż z herbem cesarza Fryderyka III oraz z herbem Zurychu, będący przypuszczalnie podarunkiem od kuszników i łuczników dla tamtejszej Rady.11 Oba te dzieła, podobnie jak wcześniej wymienione, również znalazły się w 1829 r. w Grodźcu.

Bardzo interesujący ze względu na tematykę był drugi zespół. Stanowiło go 6 witraży pochodzących z refektarza klasztoru Augustianów w Zurychu. Wszystkie powstały w 1519 roku.12 Na trzech witrażach ukazano sceny historyczne, które łączył temat walki o niezależność państwa (Mucius Scewola w obozie Porsenny, Tytus Manlius Torquatus z synem, Judyta z głową Holefernesa). Ich obecność, zaskakującą we wnętrzach klasztornych, tłumaczyć można ówczesną sytuacją polityczną Szwajcarii, kiedy to po ponad 200 latach walk z Habsburgami uformował się ostatecznie   w 1513 r. silny, suwerenny Związek Szwajcarski. Trzy pozostałe witraże związane były z osobą Karola III Sabaudzkiego. Na jednym ukazano jego herb, na drugim jego samego z patronem – Karolem Wielkim. Trzeci z witraży przedstawiał ambasadora Karola – Christopha Schenka z Limpurg.

Jak świadczą XIX-wieczne opisy Grodźca, omówione witraże augustiańskie zachwycały gości   odwiedzających zamek. Podziwiano zwłaszcza kunszt wykonania witraża z Judytą, umieszczonego w oknie Sali Rycerskiej. 13

Wraz z uzyskaniem w początkach XVI w. pełnej suwerenności popularne stały się w Szwajcarii serie witraży z herbami kantonów tworzących Związek Szwajcarski (tzw. Standescheibe). Ozdabiano nimi głównie budowle publiczne, m.in. ratusze, manifestując w ten sposób wywalczoną niepodległość. Nie mogło ich zabraknąć również w kolekcji Usteriego. Posiadany przez niego zespół 12 witraży pochodził prawdopodobnie z ratusza w Lachen.14 Powstał ok. 1505 r. w warsztacie Oswaldusa Göschela, znanego witrażysty z Lucerny. Z ratuszem w Lachen związane są z pewnością inne witraże herbowe z kolekcji Usteriego: Konrada III von Hohenrechberga – opata Einsiedeln i Felixa Klausera – opata Rüti, oba z ok. 1510 r., oraz witraż z 1507 r. z rycerzem trzymającym chorągiew kantonu Schwyz. Ten ostatni, jak wynika z opisu Wernickego, był umieszczony w pałacu w Grodźcu w tzw. Wielkiej Sali.15

Na obecnym etapie badań, bez kwerendy w materiałach źródłowych w Szwajcarii, niemożliwe jest stwierdzenie skąd pochodziły pozostałe witraże z kolekcji Usteriego. Na przykład nie wiadomo dla jakiego obiektu przeznaczone były piękne witraże autorstwa Josiasa Murera z Zurychu (1564-1630) z alegorycznym przedstawieniem Czterech Pór Roku, datowane na rok 1599. To samo dotyczy dwóch renesansowych witraży Zuzanna i Starcy oraz Józef z Putifarem, które znajdowały się później w pałacu, w pokoju Beneckego.16

Właściciel Grodźca, Christian Benecke nie w pełni zdawał sobie sprawę z wysokiej wartości artystycznej zakupionej kolekcji. Nie traktował jej z nadmiernym pietyzmem – przycinając i sztukując witraże do kształtu okien, uszkadzając je przy tym.17 Podczas takiego   montażu ucierpiały zwłaszcza witraże z klasztoru Augustianów w Zurychu. Właściciel nie zważał także, aby zachować w całości poszczególne zespoły. I tak np. jeden z najcenniejszych w kolekcji, wspomniany już witraż z przedstawieniem mistrza joannickiego Johannesa Heggenzera, znalazł się w pałacu w Grodźcu, w prywatnym pokoju Beneckego, podczas gdy, stanowiący do niego parę, witraż z patronem Św. Janem Chrzcicielem, umieszczono w Sali Rycerskiej zamku.

Jak potoczyły się dalsze losy kolekcji Usteriego? W latach 1893–1895, kiedy właścicielem Grodźca był hrabia Leo Henckel von Donnersmarck, wiele zabytkowych elementów z wystroju zamku, w tym kosztowne witraże szwajcarskie, sprzedano za granicę.18 Ich wyprzedaż zaczęła się w lutym 1894 roku w berlińskim domu aukcyjnym J. Grünfelda. Wystawiono wówczas anonimowo 18 witraży, które dyrektor Landesmuseum w Zurychu H. Angst zidentyfikował jako fragment kolekcji Usteriego.19 Pojawienie się na rynku antykwarycznym tej kolekcji, znanej już wcześniej ze źródeł archiwalnych, wywołało duże zainteresowanie wśród szwajcarskich muzealników. Przedstawicielom Landesmuseum w Zurychu udało się zakupić do zbiorów (za pośrednictwem fundacji Gottfriego Kellera) 11 obiektów, w tym szczególnie cenne witraże z zuryskiego klasztoru Augustianów.20 Los pozostałych 7 jest nam nieznany, możemy tylko przypuszczać, że trafiły one do Anglii.

Szwajcarom udało się ustalić, iż witraże z aukcji Grünfelda stanowiły własność grafa Leo Henckel von Donersmarcka i że w należącym do niego zamku w Grodźcu nadal znajduje się pozostała część kolekcji Usteriego. Nawiązano rozmowy z właścicielem Grodźca i wiosną 1894 r. Landesmuseum w Zurychu i fundacja Gottfrieda Kellera odkupiły wspólnie za 80 000 marek kolejne 108 witraży.21

Szwajcarzy chcieli również odkupić siedem witraży z kościoła zamkowego w Grodźcu. W literaturze znalazłyśmy informację, że muzeum w Zurychu oferowało za nie 1000 marek. Ponieważ jednak były one elementem wystroju świątyni, na ich wywóz nie zgodził się ówczesny pruski minister do spraw wyznań.22 Biorąc pod uwagę ich dalsze losy, należy żałować, że tak się nie stało.

Barwy-szkla-2012-Kolekcja-witrazy-6
Witraż przedstawiający Johannesa Heggenzi von Wasserstelz Landsmuseum Zurich

Już w 1897 r. jeden z witraży był w bardzo złym stanie. Istniało tylko obramienie z inskrypcją, na podstawie której możemy przypuszczać, że przedstawiał niegdyś Anioła zwiastującego Abrahamowi narodziny syna.23 Zachowany szczątkowo witraż prawdopodobnie wkrótce przestał istnieć. Po II wojnie światowej w 1966 roku na zlecenie wojewódzkiego urzędu konserwatorskiego sporządzono karty inwentaryzacyjne witraży i dokumentację fotograficzną. Na zdjęciu widoczne są cztery witraże szwajcarskie. Zdjęcie jest bardzo ważnym źródłem informacji, gdyż trzy najefektowniejsze i najlepiej zachowane witraże w zniknęły między 1966, a 1980 rokiem. Informacja o ich zniknięciu nie została nagłośniona. Ich brak zauważono dopiero podczas kontroli z urzędu konserwatorskiego w styczniu 1980 r.24 W 1996 Ewa Sawińska odnalazła niewielki witraż z halabardnikiem w oknie wieży. W 2004 roku, przed oddaniem do druku naszego pierwszego artykułu o zapomnianej kolekcji witraży szwajcarskich z Grodźca w kościele znajdowały się dwa witraże: herbowy

– jedyny , który pozostał z kompozycji witrażowej sfotografowanej w 1966 roku oraz niewielki witraż w oknie wieży. W 2005 roku wysłałyśmy opublikowany artykuł wraz z listem do księdza Szupieńki zajmującego się zabytkami w kurii legnickiej z prośbą o wymontowanie witraży i zabezpieczenie ich, gdy uważałyśmy, że odludne położenie kościółka w Grodźcu prowokuje do kradzieży. Witraże zostały wymontowane pod nadzorem księdza Szupienki i mamy nadzieję, ze znajdą się kiedyś w muzeum diecezji legnickiej.

Jeden z witraży, który zniknął przed 1980 rokiem, udało nam się odnaleźć w prywatnej kolekcji w Hillsborough w Kalifornii.25 Jest datowany na 1620 r. i przedstawia Dawida w jaskini z lwami.. Rząd polski, dzięki naszej informacji, czyni starania o jego odzyskanie. (czy rzeczywiście ?) Wiadomo, że dzieło to zanim trafiło do USA, jakiś czas znajdowało się w Zurychu, w zbiorach Sibyll Kummer- Rothenhäusler – nieżyjącej już wybitnej znawczyni tematu i kolekcjonerki. Być może również w Szwajcarii należy szukać więc dwóch innych ukradzionych (?) z Grodźca witraży. Oba te zabytki powstały w 1643 r. z fundacji zuryskich rodzin mieszczańskich i przeznaczone były prawdopodobnie do tego samego obiektu. Pierwszy, przedstawiający scenę z życia Jonatana, ufundował Oswald Keller z żoną i synem; drugi, wyobrażający Sen Jakuba, lekarz szpitalny Christoffel Zender z żoną.26 Czy uda się je kiedyś odnaleźć?

  1. Der Gröditzberg und seine nächste Umgebung. Geschichtliche Nachrichten von der Erbaung der Burg bis zur neuzeit, sowie der zur Herrschaft Gröditzberg gehörigen Ortschaften. Wyd. Haynau,   s. 33
  2. H. Oidtmann, Geschichte der Schweizer Glasmalerei, Leipzig 1905, s. 58.
  3. Ausstellung von Glasgemälden aus dem Nachlasse des Dichters Johann Martin Usteri (1763-1827). Aus Schloss Gröditzberg in Schlesien zurückerworben im April 1894, Zürich 1894, s. 3-4.
  4. E. Wernicke, Gröditzberg. Geschichte und Beschreibung der Burg. Ortsnachrichten aus der Umgebung. Wyd. Bunzlau 1880. s. 58, 70; wyd. Bunzlau 1897, s. 29-30, 45-46.
  5. Na temat zawartości kolekcji Usteriego porównaj: Ausstellung von…op.cit s. 11-30.; H. Landolt, Gottfried Keller-Stiftung Sammeln für die Schweizer Museen 1890-1990, Bern 1990, s. 615-619.
  6. Obecnie w zbiorach Landesmuseum w Zurychu, nr. inw. LM 1093.23
  7. W oparciu o rysunki znajdujące się w zbiorach Künstlergesellschaft w Zurychu udało się m.in. zidentyfikować witraże pochodzące z ratusza w Lachen.
  8. Pozyskane przez Usteriego w 1784 r. podczas remontu kościoła.
  9. Witraż ten nie zachował się. Jest znany jedynie z XVIII-wiecznych opisów.
  10. Na temat witraży z Wald i Bubikon szerzej w: H. Lehman. Lukas Zeiner und die Spätgotische Glasmalerei in Zürich, Zürich 1926, s.38-39, 51.; tenże, Das Johanniterhaus Bubikon. Geschichte, Baugeschichte und Kunstdenkmäler, [w:] Mitteillungen der Antiquarischer Gesellschaft in Zürich, Bd.35 (1945-1947), H.1, s. 60-64, H.2, s. 148-152.
  11. H. Lehman. Lukas Zeiner… op.cit. s. 34.
  12. Pozyskane przez Usteriego w 1796 roku. Porównaj: Ausstellung von…op.cit s. 4, 8; H. Oidtmann, op.cit., s. 58.
  13. Wernicke, op.cit., wyd. 1880, s. 59-60; H. Schroller, Schlesien. Eine Schilderung des Schlesierlandes, wyd. Glogau, Bd.2 , s. 86.
  14. Zespół był niekompletny. Obejmował herby kantonów: Bern, Uri, dwa Unterwalden, Zug, Basel, Freiburg, Solothurn, Schaffhausen, Appelzell; ponadto herby miast Rottweil i St. Gallen oraz opata Franza von Gaisberga.
  15. Wernicke, op.cit., wyd. 1880, s. 70.
  16. Tamże, s. 70
  17. Ausstellung von…op.cit s. 4, 8.
  18. L.Sturm, Der Gröditzberg und seine nächste Umgebung, wyd. Haynau, s. 24.
  19. Ausstellung von…op.cit s. 3.
  20. Ausstellung von…op.cit s. 4.
  21. Tamże, s. 4.
  22. Wernicke, op.cit., wyd. 1897, s. 46.
  23. „brey Engel nimbt uff Abraham/ die ihm verheissend einen son/ von Sara welches sei verlacht/ aber der Herr hats war gemacht/ wehl im alle geschlecht der erden/ mustend gebenedeiet werden/ Gens. 18. Cap.“
  24. Por. karty zabytków ruchomych wykonane dla witraży w kaplicy w Grodźcu; Państwowa Służba Ochrony Zabytków, oddział w Legnicy.
  25. Stained Glass before 1700 in American Collections: Midwestern and Western States. [w:] Studies in the History of Art 28, edited by M. H. Caviness and M. W. Cotheren, Washington 1989, s. 111.
  26. Wernicke, op.cit., wyd. 1897, s. 45-46.

Barwy-szkla-2012-Stapajac-po-szkle-5

Lampa Tiffany klejnotem?

Krzysztof Długoszewski

W numerze 2/2012 „Barw Szkła” przedstawiliśmy replikę pięknej lampy Tiffany – „Pajęczyna”. Abyśmy mogli sobie wyobrazić jak bardzo są to wartościowe Barwy-szkla-2012-Lampa-Tiffany-klejnotemwyroby dotarliśmy do rynku sprzedaży oryginalnych dzieł z pracowni L.C.Tiffany.

Kilka lat temu wystawiono oryginalną lampę – „Pajęczyna” na aukcji w Sotheby. Dzieło wykonane w pracowni L.C. Tiffany zostało sprzedane za 783.500 dolarów.

Marka Tiffany jest uosobieniem doskonałego amerykańskiego smaku a klientami firmy były i są najwybitniejsze osobistości Stanów Zjednoczonych oraz całego świata.

Wszystko zaczęło się na początku XIX stulecia, kiedy Charles Tiffany z kilkoma dolarami w kieszeni w lutym 1812 otworzył pierwszy sklep z pamiątkami w Nowym Jorku . Pod koniec jego życia wartość firmy wzrosła do 35 mln dolarów. Syn Charles’a, Louis   Comfort Tiffany nie dołączył do rodzinnej firmy. Rozpoczął karierę jako malarz a następnie witrażownik, by w wieku pięćdziesięciu lat być znanym na całym świecie twórcą i producentem witraży i szkła artystycznego.

L.C.Tiffany był przekonany, że prawdziwa sztuka musi być zakorzeniona w naturze. To zadecydowało o tematach większości zapierających dech w piersiach witrażach, które opuściły jego pracownię, aby tworzyć wystrój wnętrz w wielu amerykańskich domach i budynkach.

Jednym z głównych kierunków produkcji pracowni L.C.Tiffany były lampy. Artysta i biznesmen jako pierwszy wprowadził te wyroby do masowej produkcji. Dzięki temu stały się one dostępne dla ogółu odbiorców. Głównymi tematami, które pojawiają się na abażurach są motywy roślinne. Są one tak bogate i różnorodne, że nie ma dwóch kawałków szkła dokładnie takich samych.

Wracając do kwestii finansowych należy zauważyć, że niewątpliwym wydarzeniem w aukcyjnym świecie lamp Tiffany była sprzedaż lampy Virginia Creeper za 1,1 mln dolarów japońskiemu kolekcjonerowi.

Barwy-szkla-2012-Easy-Art

Zabytkowe witraże w kościołach diecezji zamojsko – lubaczowskiej

Agnieszka Szykuła-Żygawska

Zabytkowe witraże oraz skromniejsze od nich, oszklone okna z tytułowego terenu nie były dotychczas tematem zainteresowania piszących. Części z nich nie odnotowują Katalog Zabytków Sztuki w Polsce. Nie wszystkie wpisane są do Rejestru Zabytków.

Na niewielką liczbę tego typu obiektów wpłynęło kilka czynników. Pierwszym z nich są powszechne w ubiegłym jeszcze stuleciu pożary zabudowań. W ich wyniku, wraz ze zniszczeniem obiektu, w wyniku wysokiej temperatury pękały szyby w oknach. Do rzadkości należą duże okna z szybami osadzonymi w żelaznych ramach w pofranciszkańskim kościele p.w. św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Szczebrzeszynie z lat 80-tych XVIII stulecia1.

Obszary te charakteryzował tradycjonalizm budownictwa sakralnego. W XIX stuleciu tereny wschodnie Rzeczypospolitej w dużym stopniu zamieszkiwali grekokatolicy, zmuszeni po 1875 roku do przejścia na Prawosławie. Do najczęstszych świątyń tych parafii należały niewielkie obiekty drewniane. Jeśli decydowano się wznieść cerkiew murowaną, rosyjskie władze zaborcze sugerowały ogólnie przyjęty projekt, w którym nie zabiegano o detale, w tym witraże. Okazałe są natomiast świątynie kościoła rzymskokatolickiego, z których pochodzi część odnotowanych witraży.

Brakowało również, na tym w przeważającej części rolniczym obszarze dużych ośrodków przemysłowych. To właśnie w tego typu obiektach, wznoszonych na przełomie XIX i XX wieku montowano barwne witraże.

Spopularyzowane w okresie secesji zdobienie okien barwnymi szkłami mogło pozostawać na badanym terenie w sferze zainteresowań mieszkających tutaj ziemian. Czuli się oni w obowiązku dbać o parafie położone w ich włościach. Podobnie jak na fundację naczyń, szat liturgicznych, czy też innych elementów wyposażenie decydowali się na wybór witraży. Przesłanką do ich zamówienia, mogły być wizyty w większych miastach Rzeczypospolitej, gdzie znajdowały się uznane pracownie witrażownictwa. Powszechne były wówczas wizyty w położonym niecałe 100 kilometrów od Zamościa Lwowie – dużym ośrodku witrażownictwa.

W inicjatywy zdobienia świątyń mogli zaangażować się także parafianie oraz administrujący ją kapłani.

Drugim miejscem, do którego przeznaczano witraże były kaplice wznoszone przez rodziny ziemiańskie jako miejsce pochówku. Nie zachował się piękny witraż z secesyjnej, niszczejącej obecnie kaplicy w Mycowie, wzniesionej z fundacji rodu Hulimków w 1900 roku według projektu Władysława Sadłowskiego. Dekorację rzeźbiarską kaplicy zaprojektował inny uznany twórca – Alojzy Bunsch2.

Ścianę frontową zdobi eliptyczne zagłębienie, płycina mieszcząca drzwi wejściowe. Nad drzwiami znajdował się dawniej piękny witraż przedstawiający Chrystusa upadającego pod krzyżem.  Został on zniszczony, a całość wraz z drzwiami – zabita deskami. Niewiele pozostało z bardzo dobrej jakości secesyjnych polichromii (il. 1).

Nie odnotowano witraży w budownictwie świeckim tych terenów. Nie uwzględniano ich w oknach tradycyjnych dworków – siedzib ziemiaństwa. Wiadomo, że pochodząca z początku XX wieku secesyjna kamienica w Zamościu, tzw. Centralka (il. 2) również nie posiadała barwnych ozdób wnęk okiennych3.

Prezentowany tekst jest próbą zebrania, skatalogowania i opisu zachowanych zabytkowych witraży. Dalsze badania umożliwią pełniejsze spojrzenie na tę tematykę.

Krzeszów

Pochodzące z początku XX stulecia cztery witraże znajdują się w ścianach północnej i południowej prezbiterium kościoła Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Krzeszowie nad Sanem. Mierzą każdy ok. 2,1 x 1,4 m. wysokości, są wykonane z barwnego szkła, oprawionego w ołów i mają formy stojących prostokątów. Przedstawiają świętych Kościoła Powszechnego.

Od zachodu widnieją figury świętych Leona Papieża i Piotra dalej. Zostali oni ukazani pośrodku, frontalnie, na analogicznym tle. Tworzy je trójlistnie zakończona forma przywodząca na myśl niszę, obwiedziona stylizowanym obramieniem na czerwonym tle. Flankują je schematyczne kolumny przechodzące w tralki, owinięte wicią roślinną z liśćmi i kwiatami, która powyżej tralek tworzy łuk. Obie postaci są zidentyfikowane napisem na banderoli umieszczonym u podstawy. Całość otoczona jest perełkowaniem.

Św. Leona ukazano w szatach biskupich; w mitrze, z krzywaśnią i księgą w dłoni (il. 3). Św. Piotr (il. 4) w długich szatach wznosi jedną rękę w geście błogosławieństwa, w drugiej trzyma klucz.

Na przeciwnej stronie przedstawiono świętych Jadwigę (il. 5 ) i Stanisława Kostkę . Obydwie postaci są ukazane w analogicznych arkadach, flankowanych przez kolumny przewiązane wokół trzonów pasami z dekoracji roślinnej. Łuk ma formę ornamentów akantowych i ścięty w szczycie gzymsem. W szczycie widnieje ornament rollwerkowy obramiony liśćmi akantu. Całość wieńczy fryz o półkolistych polach z dekoracją roślinną. Postaci świętych są zidentyfikowane napisem pomiędzy bazami kolumn. Św. Stanisław Kostka jest przedstawiony w wieku młodzieńczym, w szatach zakonnika, z lilią i krucyfiksem w dłoniach. Św. Jadwigę przedstawiono   w szatach historycznych, z księgą oraz niewielkim bochenkiem chleba w dłoniach.

O czasie i miejscu wykonania witraży informują napisy wytłoczone w dolnych częściach witraży, ukazujących św. Leona i św. Jadwigę. Zapisano tutaj, że wykonano je w Zakładzie św. Łukasza w Warszawie w 1902 roku.

Brakuje informacji na temat ofiarodawcy tych dzieł. Wiadomo, że pod koniec XIX stulecia jego konstrukcja i elewacje kościoła, wymagały gruntownego remontu, Maurycy hr. Zamoyski ofiarował drewno, a parafianie wraz z proboszczem ks. Janem Adamskim zaangażowani się w prace i złożyli dobrowolne ofiary. Być może z tymi wydarzeniami, które przypadły na rok 1898, należy łączyć dokonanie fundacji witraży z prestiżowego i uznanego w kraju zakładu4.

O ile przedstawienie świętych Jadwigi królowej i Stanisława Kostki – patronów Rzeczypospolitej, oraz św. Piotra – głowy Kościoła Powszechnego jest oczywiste, trudno ustalić motywy wyboru ukazania św. Leona papieża.

W swej stylistyce i ukształtowaniu form witraże mają cechy stylów historyzujących. Ich autorzy operowali różnorodnością form, a nawet drobiazgowością ujęć, zwłaszcza we florystycznej dekoracji tła.

Biszcza

Odmiennie są ukształtowane pochodzące również z początku XX wieku dwa witraże z kościoła p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Biszczy. Są umieszczone w bocznych ścianach prezbiterium. Mają analogiczne kształty stojących prostokątów, ujętych u góry łukiem nadwieszonym. Przedstawiają Chrystusa Ukrzyżowanego, spętanego sznurami.

Pierwsza chronologicznie jest scena spętania nieumęczonego jeszcze Jezusa Chrystusa, znana w ikonografii jako Ecce Homo (il. 6). Syna Bożego ukazano en trois quarts w stronę widza, pośrodku. W koronie cierniowej, ubrany w długie czerwone szaty, spętany sznurem spogląda na widza. Ma duże oczy i wyraziste rysy twarzy. Ukazano go na tle budynku, z kolumna i oknami z tyłu oraz panoramą miasta na dalszym planie.

Drugi witraż ukazuje pośrodku figurę Jezusa Ukrzyżowanego (il. 7). Ciało widnieje na tle panoramy miasta w oddali, sugerującej Palestynę.

W sposobie ujęcia scen, zastosowaniu środków formalnych witraże są jednorodne. Autor operował nieregularnymi taflami szkła, które eksponują podkreśloną ołowianymi łączeniami linearność sceny. Z wyczuciem jest dobrana kolorystyka. Szczególnie efektowne w scenie Ukrzyżowania jest skłębione niebo, nadające scenie ekspresji.

Prace wykonał jeden twórca. W dolnym rogu   sceny Ecce Homo znajduje się mało obecnie czytelna inskrypcja i data. Można odczytać je jako rok 1912, a autor to Awia Korcki (?). Jest to postać nieznana dotychczas w literaturze, nie uwzględniona w leksykonach sztuki. Poziom wykonania wskazuje na artystę utalentowanego i wykształconego, tworzącego w stylu nawiązującym do secesji.

Dobór tematyki witraży zdaje się być tutaj oczywisty i jest związany z wezwaniem parafii, której patronuje Jezus Chrystus. Trudno natomiast określić kiedy obiekty zostały wmontowane w ściany kościoła, który do 1919 roku pełnił funkcję siedziby parafii prawosławnej. Wiadomo, że świątynię wzniesiono w 1912 roku według projektu nieznanego z imienia inż. Koczorowskiego z Warszawy, a jej fundatorem był rząd carski. Po I wonie światowej obiekt przejęli wyznawcy Kościoła rzymskokatolickiego. Poświęcenia świątyni dokonano we wspomnianym 1919 roku5.

Turobin

Wykonane w 1900 roku dwa analogiczne witraże zdobią okna prezbiterium kościoła p.w. św. Dominika w Turobinie (il. 8). Mają kształt wydłużonych prostokątów spiętych półokrągło zakończonym łukiem6.

Witraże wypełniają ornamenty. Są to dwa wpasowane w kształt okna łuki, wypełnione kratownicą z rozetkami na przecięciach ramion. Ta sfera utrzymana jest w kolorystyce błękitów. Na dwóch opisanych łukach, pośrodku osadzone jest tondo z krzyżem greckim w środku. Flankują je, wypełniające pozostała część kształtu witraża dwa kwiatki. Część górna witrażu stanowi akcent kolorystyczny: przeważają tu kolory zieleni i czerwieni.

Opisane obiekty, umieszczone w obiektach sakralnych, przedstawiają najczęściej postaci lub sceny z historii Kościoła Powszechnego. Ich dobór może być wyrazem lokalnego kultu.

Pozostałe witraże z terenu parafii w diecezji zamojsko-lubaczowskiej, to obiekty powstałe po II wojnie światowej. Z 1952 roku pochodzą witraże w nawach bocznych kościoła św. Wojciecha w Cieszanowie. Wykonane zostały przez firmę Zelińskich z Krakowa. Przedstawiają świętych Stanisława Kostkę, Kazimierza, patronów Polski do których należy też św. Wojciech, – jednocześnie patron parafii. Ukazano też świętych Annę i Józefa, św. Teresę od Dzieciątka Jezus i Matkę Bożą Różańcową oraz bł. Jakuba Strzemię, patrona diecezji zamojsko–lubaczowskiej.

Wyrazem kultu jest witraż św. Jana Nepomucena umieszczony w oknie kościoła we Frampolu, któremu to patronuje ten męczennik. Jest to dzieło projektu T. Śliwińskiego z Krakowa, z lat 1959-1962.

Walory estetyczne mają witraże z kościoła p.w. św. Jana Nepomucena w Kryłowie (il. 9), powstałe w Pracowni Witraży (M. Rednerski z Bydgoszczy) w 1985 roku. Ukazano tutaj m.in. błog. Rafała Kalinowskiego, być może w związku z powszechnym wówczas jego kultem związanym z beatyfikacją w 1983 roku, błog. Brata Alberta, przedstawionego być może z racji swego pobytu w pobliskiej Werchracie.

Powszechne są witraże z końca XX stulecia ukazujące kardynała Stefana Wyszyńskiego i błogosławionego Jana Pawła II. – Widnieją one np. na ścianach kościoła p.w. Wniebowzięcia NMP w Biłgoraju. Znajduje się tutaj ogółem 27 witraży wykonanych w latach 1998-1999 przez artystę Konstantego Kaschem-Baara. Twórca operował finezyjną i giętką linią, obwodzącą plamy o soczystych kolorach. Jego prace nawiązują do stylistyki secesji (il. 10). Spośród tych obiektów wyróżnia się witraż ukazujący św. Władysława, wykonany w Krakowie w 1958 roku. Anonimowy autor wymodelował bryłę zestawiając   mniejsze i bardziej zróżnicowane tonalnie, w obrębie jednego koloru szkiełka (il. 11).

  1. P. Krasny, Fabrica Ecclesiae Ruthenorum. Dzieje cerkwi w Szczebrzeszynie i jej rozbudowy w latach 1777-1789, Kraków 2010, s. 29, przyp. 133.
  2. Por. Kaplica grobowa rodziny Hulimków w Mycowie, „Spotkania z Zabytkami”, 2004, nr 2, s. 42; J. Niedźwiedź,     E. Niedźwiedź i U. Nowakowska, Dzieje miejscowości gminy Dołhobyczów, powiat hrubieszowski, Dołhobyczów – Zamość 2006, s. 134.
  3. B. Sawa, Centralka, „Zamojski Kwartalnik Kulturalny”, 2007,   nr 4, s. 28-32.
  4. D. Komada, Kościół parafialny p.w. Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Krzeszowie, [w:] Kościół parafialny w Krzeszowie na Podkarpaciu skarbnicą sztuki sakralnej, red. S. Kłosowski, materiały z sesji naukowej 20.09.2010, Krzeszów, Krzeszów 2010, s. 26.
  5. ks. M. T. Zahajkiewicz, Diecezja lubelska. Informator historyczny i administracyjny, Lublin 1985, s. 132.
  6. Katalog Zabytków Sztuki w Polsce, T. VIII, Województwo Lubelskie, red. R. Brykowski, E. Smulikowska, Z. Winiarz, z. 8, Powiat Krasnostawski, oprac. T. Sulerzyńska, F. Uniechowska, E. Rowińska, Warszawa 1964, s. 69. 

Pożegnanie z betonem

Augustyn Baran

Bóg stworzył raj i nie był on miastem. Wprawdzie kolęda mówi wyraźnie – z raju pięknego miasta wygnana jest niewiasta, ale prawdopodobnie tekst tej pieśniczki powstał wtedy, gdy w mieście można było jeszcze żyć, tworzyć, rozmnażać się i napełniać jego dzielnice.

Świat współczesny cechuje dychotomia: kraje bogate i biedne. W tych pierwszych – ucieka się z miasta, z mieszkania w nim, w tych drugich – miasta ogromnieją, wokół nich powstaje ogromne podmiasto: kolonia biedoty zamieszkująca slumsy przez siebie budowane z odpadów wielkiej cywilizacji.

Wracamy do Polski: jeszcze trzydzieści lat temu nie mogliśmy jako studenci zrozumieć trendu ucieczki z miast w USA. Mówiono nam: centrum zamieszkuje biedota – bogaci wybierają obrzeża, dalekie od centrum dzielnice. U nas – najbogatsi mieszkają właśnie w środku Warszawy, Krakowa i innych największych miast w kraju. Czy to się kiedyś zmieni? – zastanawiali­śmy się siedząc w Harendzie lub innych kafejkach Śródmieścia.

Przysłuchiwałem się niedawno wywiadowi ze   znanym pisarzem A. Stasiukiem:

– Uciekł pan z Warszawy, wybrał pan samotność w jakiejś wiosce w Beskidzie Niskim i…

– Jaką samotność?! – wściekał się pisarz. – Tam w moim domu jest teraz dziesięciu gości. Przyjechali, śpią z kim popadnie, gdzie dopadną wolnego miejsca. Przyjechałem tu na zaproszenie i zaraz do nich wracam. Zresztą – mnie również zapraszają wszędzie. A, że nie mieszkam w Warszawie – wcale nie żałuję.

Niemal w każdym wywiadzie z pisarzem – czytam te bzdety, o które go pytają światowi redaktorzy. Tym to dziwniejsze, że aktualnie obserwuje się ucieczkę z miast, ich centrów – zanieczyszczonych i hałaśliwych na dalekie kresy miast. Wokół Warszawy wykupione są stare chałupiny. Podobnie wokół Wrocławia w promieniu 30-50 km – nie ma już żadnych ruder. Elita w Krakowie wyniuchała wolne odległe chaty góralskie, pogóralskie…

Nie mogę zrozumieć, dlaczego redaktorzy męczą Stasiuka głupimi pytaniami. A on z cierpliwością odpowiada setny raz to samo. Zresztą, pisze również o tym: najlepiej siedzieć oparty o Karpaty.

Wróciłem do Galicji, do rodzinnej wiochy jeszcze wtedy, gdy nikt nie wracał z miasta na wieś. To były pierwsze lata siedemdziesiąte i wieś wyludniała się. Nic więc dziwnego, że nie rozumiano mojej decyzji. Tymczasem żyjemy w zupełnie innej, krańcowo innej rzeczywistości. Co nie znaczy jeszcze, że wieś się   przestała wyludniać, że nie zamiera, że nie ma ucieczki do miast ludzi młodych i prężnych. To zjawisko istnieje i jest świadectwem niedorozwoju ekonomicznego wielu naszych regionów, przede wszystkim tak zwanej ściany wschodniej. W Białostockiem i nie tylko tam zaumierają całe wioski. Wyludniają się, pozostają ludzie starzy i gwarna jeszcze dziesięć lat temu wieś – staje się   cichym skansenem.

Zjawisko powyższe jest niestety smutne, ale uważam, że całkowicie przejściowe: racjonalne reformy, swobodny dostęp do placówek zdrowia, dobrych szkół, łączność telefoniczna wraz z internetem i rozbudowa infrastruktury (przede wszystkim dróg) spowoduje odwrót od „afrykańskich” miast – molochów trzeciego świata i stwarzanie małych rajów w „małych ojczyznach”.

A. Stasiuk już w tej chwili nie jest osamotnionym „uciekinierem”. Wielu moich przyjaciół i znajomych wyprowadziło się z mrowisk na przedmieścia nawet   małych czy średnich miast.

Sanocki poeta i przyszły prozaik Ryszard Kulman inwestuje w daczę nad brzegiem błękitnego Sanu. Wielu artystów, malarzy i rzeźbiarzy uciekło w surowy krajobraz i klimat Bieszczadów. Tam tworzą, tam się bowiem odnaleźli. Profesor filozof z Ujotu J. Skoczyński – ma swą maleńką ojczyznę i dom na przedmieściu   Sanoka. Profesor W. Ligęza usadowił się koło Nowego Sącza. Mój były uczeń – europejski rzeźbiarz P. Woroniec nie wybrał żadnej metropolii – wybudował dom na jednym ze wzgórz Brzozowa.

Krośnieński poeta, pisarz i dramaturg Jan Tulik wygląda mi na mieszkańca centrum Krosna, niedaleko pomnika twórcy lampy naftowej, a tymczasem – nie   wierzę, kiedy zaprasza mnie do swego domu na styku miasta ze wsią.

Za tą szosą jest już wieś. A ja mieszkam jeszcze w mieście – wyjaśnia.

Kiedy poety nie ma jeszcze w domu – chodzę po jego podwórzu. Niewielkie ono, ale cudownie się czuję wśród drzew i krzewów naszego regionu. Żadnych głupich   żywotników, cisów piramidalnych ani płożących się   kolczastych dziwaków. Owszem, są orzechy włoskie. A, że późna jesień – chytre wrony unoszą ostatnie   orzechy. Szukam choćby jednego – nie ma, wybrały wszystkie. Także dojrzały głóg przy płocie wabi ptactwo.

Pożegnałem beton i dobrze się tu wszyscy czujemy – mówi poeta. Wszyscy: on, jego piękna małżonka i równie piękne, powołane z nicości i miłości do istnienia Córki.

Pożegnałem beton – wspominam słowa poety, kiedy wracam do wioski i wędruję po wertepach. Tu   najpiękniejsza każda pora roku – napisałem kiedyś,   debiutując jako przyszły dziennikarz, później ten, który doświadcza siebie pisaniem – tworzeniem.

 25.11.2003 r.

Barwy-szkla-2012-Pozegnanie-z-betonem

Witrażownik

Departament Rynku Pracy przy Ministerstwie Gospodarki, Pracy i Polityki Socjalnej opublikował w roku 2003 „Przewodnik po zawodach”. W publikacji znajdujemy w grupie około 1900 zawodów, pozycję witrażownik.

Poniżej prezentujemy oficjalny opis uregulowany przepisami prawa.

Kod klasyfikacji: 713505
Rozdział klasyfikacji: Budownictwo i architektura
Klasa klasyfikacji: Robotnicy budowlani

Zadania i czynności

Witrażysta zajmuje się wykonaniem według dostarczonego projektu różnych form w technice witrażu (zwłaszcza okien, ale też np. abażurów).

Praca nad wykonaniem witrażu ma kilka etapów. Najpierw trzeba przenieść projekt plastyczny, tzw. „karton” sporządzony zwykle w skali 1:1, na roboczy brystol. Skopiowany na brystolu projekt jest wzorcem mających powstać form składowych witrażu. Bristol   rozcina się (specjalnymi nożycami) na szablony, według których następnie przycina się szkła. Zależnie od stopnia twardości szkła wycina się z nich formy według szablonów przy użyciu diamentu lub „kółka” szklarskiego. Do wykonania witraży stosuje się gotowe szkła   kolorowe lub samemu barwi szkło nakładając szkliwne farby tlenkowe – do złocenia włącznie. Niektóre witraże są również opracowywane malarsko. Wtedy witrażysta (mistrz w zawodzie) musi precyzyjnie przenieść projekt malarski na wycinane elementy. Malowane szkła trzeba wypalić w odpowiedni sposób w piecach ceramicznych, komorowych lub muflowych. Następnie witrażysta wykonuje ramki ołowiane, w które oprawiane są szkła. Najpierw w specjalnej formie odlewa się wstępny profil   i potem walcuje się go przy wykorzystaniu specjalnej walcarki. Obramowanie szkieł w witrażu ma przekrój litery „H” – powiada się, że jest to przekrój dwuteownika.

Kolejny etap pracy to ujęcie w obramowania ołowiane wyciętych ze szkła elementów. Po oprawieniu szkieł ramki lutuje się na spojeniach lub w całości powleka ołowianą cyną (przy użyciu lutownic elektrycznych). Wreszcie witraże trzeba uszczelnić płynną masą kitu miniowego i zamocować usztywnienia, zwane wiatrownicami.

Istota kompozycji witrażowej tkwi w kolorze i kształcie wyciętych szybek i graficznym rysunku kształtów uwidocznionym przez linie ołowianych połączeń oraz podziały usztywnień.

Witrażysta zwykle sam montuje wykonane okno witrażowe. Musi zatem oprawić witraż w ramę drewnianą lub metalowa i znać sposoby mocowania w murze.

Witrażownictwo jest jedną z wyspecjalizowanych dziedzin rzemiosła artystycznego. Zawód ten uprawiają zarówno rzemieślnicy – odtwórcy, jak i artyści – plastycy, którzy sami wykonują własne projekty witraży.

Środowisko pracy

Materialne środowisko pracy
Miejscem pracy witrażysty jest pracownia wyposażona w niezbędne urządzenia (np. piec ceramiczny). Pracownia musi być dobrze wentylowana – witrażysta używa bowiem w swojej pracy substancji chemicznych, jak np. różne tlenki. W niedostatecznie wywietrzonych pomieszczeniach może grozić zatrucie tymi substancjami. W pracy witrażysta nieustannie styka się z ołowiem – szczególnie narażony jest zatem na ołowicę. Okresowo musi poddawać się badaniom kontrolnym sprawdzającym poziom ołowiu w organizmie. Witrażysta zajmuje się również montażem wykonanych przez siebie okien witrażowych w różnych budowlach – wtedy wymaga to pracy na rusztowaniach, także na znacznych wysokościach. Występuje więc zagrożenie upadkiem z wysokości. Osoby mające lęk wysokości i zaburzenia równowagi nie mogą wykonywać prac montażowych.

Warunki społeczne
Praca w tym zawodzie ma charakter wybitnie   indywidualny, tylko czasami konieczna jest współpraca kilku osób – zwłaszcza przy montażu okien witrażowych w budowlach. Kontakty z innymi ludźmi są dość ograniczone – witrażysta uzgadnia szczegóły z projektantem czy klientem, a potem pracuje samodzielnie.

Warunki organizacyjne
Efekty pracy witrażysty są okresowo sprawdzane przez projektanta lub właściciela warsztatu rzemieślniczego. Wielu witrażystów pracuje jednak na własny rachunek. Najistotniejsza jest ocena końcowa wykonanego dzieła. Większość czynności wykonywanych przez witrażystę ma charakter rutynowy. Praca wykonywana jest w dzień i zwykle w stałych godzinach. Tylko czasem witrażysta musi opuścić pracownię, by udać się do obiektów (również w innych miejscowościach), w których montuje wykonane witraże.

Wymagania psychologiczne
Najistotniejszym warunkiem uprawiania tego zawodu są uzdolnienia plastyczne. Konieczne są doskonałe poczucie formy, rozwinięta wyobraźnia przestrzenna i zmysł kolorystyczny oraz znaczna zręczność rąk. Trzeba jednak te zdolności kojarzyć z wielką cierpliwością. Większość czynności witrażysty ma charakter rutynowy. Wciąż od nowa powtarzające się czynności wymagają dużej precyzji. Zadaniem witrażysty jest wszak dokładne odwzorowanie projektu. W tym zawodzie Istotne jest zamiłowanie do perfekcji wykonania i – co z tego wynika – zdolność długotrwałego skupienia uwagi. Niezbędne są: dobry wzrok, wyrobiona spostrzegawczość (czasem wykrawane i łączone są niewielkie elementy szklane) i wybitna zdolność rozróżniania barw (witrażysta często sam barwi lub malarsko opracowuje szkła).

Niektórzy witrażyści sami projektują szablony swoich dzieł – dotyczy to zwłaszcza artystów – plastyków, ale czasem również rzemieślników. Wtedy konieczne są inwencja i wyobraźnia twórcza.

Wymagania fizyczne i zdrowotne
Wykonywanie tego zawodu wymaga dobrego wzroku i zręczności rąk oraz ogólnie niezłej kondycji fizycznej. Jako witrażyści mogą być zatrudnieni ludzie niepełnosprawni – głuchoniemi, niesłyszący lub niedosłyszący. Przeciwwskazaniem są schorzenia układu oddechowego i podatność na uczulenia.

Warunki podjęcia pracy w zawodzie
Drogą do opanowania zawodu jest praktyczna nauka pod kierunkiem doświadczonego rzemieślnika. Najistotniejsze są uzdolnienia plastyczne. Dobrym   punktem wyjścia jest ukończone Liceum Sztuk Plastycznych lub co najmniej zasadniczej szkoły zawodowej (szklarz).

Witrażownictwem można zając się również po zdaniu egzaminu czeladniczego w zawodzie szklarza przed Izbą Rzemieślniczą. Osoby same projektujące i wykonujące witraże mogą starać się o potwierdzenie swoich kwalifikacji artystycznych przystępując do przewodu kwalifikacyjnego w Związku Polskich Artystów Plastyków.

Możliwości awansu w hierarchii zawodowej
Witrażysta może przystąpić do egzaminu czeladniczego, a potem mistrzowskiego w Izbie Rzemieślniczej lub ubiegać się potwierdzenie swoich kwalifikacji jako artysty- plastyka.

W zawodzie tym najbardziej liczy się jednak, jak we wszelkich innych dziedzinach rzemiosła artystycznego, renoma nazwiska. Rodzajem awansu jest założenie własnej firmy.

Możliwości podjęcia pracy przez dorosłych
Nie ma przeszkód w opanowaniu zawodu przez osoby w późniejszym wieku – liczą się przede wszystkim uzdolnienia.

Barwy-szkla-2011-Spirowitraze

Malujemy elementy witraża. Część I

Zenon Kozak

Witraż stanowi zespół połączonych, różnobarwnych elementów, które składają się na ostateczną formę. Do łączenia wyciętych kawałków szkła stosujemy profile ołowiane (technika klasyczna), lutowaną cyną taśmę miedzianą (technika Tiffany), naklejanie na taflę szklaną i wypełnianie szczelin masą (technika 12U). Wszystkie wymienione metody posiadają jedno podstawowe ograniczenie, jakim jest możliwość wydobywania szczegółów. Rozmiar elementu i szerokość łączenia uniemożliwiają lub utrudniają pełną prezentację dzieła. W tym celu w witrażu wprowadzono techniki malarskie.

Szkło stosowane w produkcji witraży jest barwione w masie. Występuje ono w nieograniczonej liczbie barw i odcieni, chociaż w praktyce, np. Huty Szkła w Jaśle (jedyny w Polsce a zarazem jeden z niewielu ośrodków produkcji szkła katedralnego na świecie, gdzie wytwarza się tafle tradycyjnymi i niezmiennymi od stuleci metodami) typowa oferta ogranicza się do około 200 pozycji kolorystycznych.

Szkło katedralne, antyczne, przezierne, czyli materiał przejrzysty jest podstawowym materiałem służącym do tworzenia klasycznych witraży. W nomenklaturze technik malarskich szkło jest podobraziem, na powierzchnię którego nanosi się farbę. Z uwagi na kolor szkła jest ono jednocześnie tworzywem malarskim.

Na proces malowania witraża składają się trzy etapy: wykonanie rysunku konturowego, patyny oraz modelunku.

Tematem niniejszego opracowania jest realizacja pierwszego etapu – położenie konturówki.

Oglądając witraże na przestrzeni stuleci z pewnością zauważymy, że aż do końca XVIII wieku w dziełach kontury pełnią zasadniczą rolę podkreślania detali oraz postaci.

Barwy-szkla-2012-Malujemy-elementy-witraza-3Rozkwit technik malarskich, a co za tym idzie koncepcji artystycznych dostrzegamy z początkiem XIX stulecia. Wówczas artyści wprowadzili powszechnie modelunek, czyli cieniowanie, które jest doskonalone do dzisiaj.

Linia konturowa pełni wiele funkcji. Jej podstawową rolą jest wyznaczenie linii granicznej. Jest ona subtelniejsza niż linie tworzone profilami ołowianymi, które łączą elementy witraża. Może mieć zmienną szerokość, czyli jest elastyczna, zależna całkowicie od wizji i koncepcji artysty. Linia konturowa w formie cienkich kresek kładzionych blisko siebie, pozwala na uzyskiwanie efektów cieniowania. Trzecią właściwością przy kreśleniu linii konturowych jest intensywność odcienia. Kreska położona kryjącą farbą daje całkowicie odmienny efekt od farby rozcieńczonej, która będzie jedną z wielu szarości.

Do malowania linii konturowej stosuje się czarną kryjącą farbę. Bogata oferta producentów farb posiada wszystkie kolory w wersjach kryjących oraz transparentnych (przejrzystych).Barwy-szkla-2012-Malujemy-elementy-witraza-4

Do malowania witraży można stosować farby olejne i akrylowe wysychające w temperaturze otoczenia lub wymagające wypalenia w temperaturze około 150oC. Jednak efekty uzyskane w ten sposób są zależne od warunków atmosferycznych. Ponadto farby te nie są odporne na oddziaływanie mechaniczne, co powoduje ich ścieranie. Z biegiem czasu barwy zmieniają się, głównie pod wpływem promieniowania UV.

Wyżej wymienionych wad pozbawione są farby, które wymagają wypalania w wysokich temperaturach od 550 do 650oC. W skład tych farb wchodzą sproszkowane szkło oraz tlenki metali lub inne związki nieorganiczne. Skład oraz wysoka temperatura powodują, że stapia się ona ze szkłem. Prawidłowo   wypalona farba jest trwała i z biegiem czasu nie zmienia swoich właściwości .

Barwy-szkla-2012-Malujemy-elementy-witraza-5W średniowieczu zalecano etapowe używanie konturówki. Początkowo farbę kładziono grubą, kryjącą linią. W ten sposób uzyskiwano mocno odcinający się kontur. Następnie w trzech różnych tonach pokrywano płaszczyzny. Odmienność tonów uzyskiwano poprzez grubość kładzionej farby oraz zawartość kryjącej konturówki.

Pojawia się jednocześnie praktyczne pytanie: jak uzyskać bardziej przejrzystą konturówkę, ale zachowując gęstość farby?

Podstawowymi składnikami farby jest barwnik w postaci mieszanki proszków oraz wody. Po nałożeniu farby oraz odparowaniu wody, barwna warstwa jest delikatna, co może być zaletą o ile malarz pragnie w dalszych etapach pracować nad modelunkiem, wydobywaniem świateł, kształtowaniem itd. W celu wzmocnienia mechanicznego powierzchni farby dodaje się do jej składu materiały wiążące. Według średniowiecznej receptury Mnicha Teofila należało dodawać wino lub urynę. Herakliusz zalecał stosowanie olejku terpentynowego i kilku kropel zagęszczonego oleju. Dzisiaj każda pracownia ma swoje tajemnice warsztatu, wypracowywane przez lata doświadczenia stanowią o charakterze i odmienności dzieł artystów. Jako materiał wiążący stosowane są: cukier, piwo, wyciągi i olejki roślinne, guma arabska, żywice, czy wreszcie produkty stosowane w przemyśle drukarskim. PomysłowoBarwy-szkla-2012-Malujemy-elementy-witraza-6ść oraz innowacyjność w tym zakresie jest bardzo duża. Należy jednak pamiętać, że podczas wypalania pracy na szkle pozostaną jedynie składniki farby. Większość pozostałych składników odparuje lub ulegnie spaleniu. Informacja ta jest ważna, gdyż używając składników organicznych należy pamiętać o odpowiednim wietrzeniu pomieszczenia, w którym znajduje się piec. Produkty spalania mogą być trujące.

Rozpocznijmy zatem pracę i przygotujmy farbę konturówkę. W sklepach zaopatrzenia witrażystów bez trudu nabędziemy czarną farbę konturową. Należy zwrócić uwagę na temperaturę wypału oferowanych produktów, gdyż dostępne są materiały nisko- i wysokotemperaturowe. Pierwsze z nich dzięki zastosowaniu szkła ołowiowego lub innych substancji obniżających temperaturę topnienia, wymagają wypału w temperaturach Barwy-szkla-2012-Malujemy-elementy-witraza-7od 550oC do 650oC. Farby wysokotemperaturowe wykorzystywane są głównie w fusingu lub barwieniu wgłębnym i są wypalane w temperaturach od 700oC do 800oC. Dla nas będą one nieprzydatne, gdyż w takim przedziale temperatur, typowe szkło witrażowe jest już plastyczne i zaczyna się odkształcać.

Na płytkę szklaną (najlepiej użyć szkła matowego i pracujemy po tej mikrochropowatej powierzchni) nakładamy niewielką ilość farby w proszku. Pracujemy powoli, gdyż substancja łatwo się pyli. Następnie dodajemy niewielką ilość wody i przy pomocy szpachelki rozcieramy całość, aż do uzyskania jednolitej masy. Na tym etapie dodajemy również substancje wiążące. Gęstość konturówki jest zależna od przeznaczenia, co łatwo zauważymy podczas malowania. Najczęściej jest to Barwy-szkla-2012-Malujemy-elementy-witraza-8konsystencja słodkiej śmietanki. Ważne, by po nałożeniu na pędzel spływała ona stopniowo.

Szklana płytka jest paleta malarską, na której w jednej części znajduje się zapas gęstej farby, natomiast pozostałą powierzchnię wykorzystujemy do rozrzedzania oraz nabierania na pędzel.

Do malowania najodpowiedniejsze są pędzle z włosia naturalnego. Rozmiar narzędzia zależny jest od oczekiwanej szerokości linii, umiejętności oraz przyzwyczajeń.

Barwy-szkla-2012-Malujemy-elementy-witraza-9

Intuicyjnie do kreślenia wąskich linii stosujemy małe pędzle.

Pamiętajmy jednak, że szerokie pędzle, choć wymagają opanowania umiejętności posługiwania się nimi, to dają znacznie więcej możliwości kreślenia linii. Ponadto „pojemniejszy” pędzel pozwoli na wykonanie dłuższych linii.

Ważne jest trzymanie pędzla. Aby uzyskać efekt spływania farby, najkorzystniejsza jest praca pędzlem w pozycji pionowej. Łatwo jest wówczas kontrolować jego położenie względem płaszczyzny szkła.

Praktycznym sposobem kreślenia linii konturowej jest nabranie porcji farby na pędzel i stopniowe zbliżanie czubka pędzla do szkła. W pewnym momencie farba zwilży szkło i pędzel oraz powierzchnia szkła połączy ciecz. Nie należy już zbliżać czubka do szkła, lecz ciągnąć narzędzie wzdłuż konturu. Farba będzie swobodnie spływała z pędzla kreśląc równą linię.

Linia konturowa powinna być jednolita i podkreślać granice rysunku.

Barwy-szkla-2012-Malujemy-elementy-witraza-15

Może również wydobywać kształty i cienie za pomocą kropek o rozmiarze równym szerokości linii.

Barwy-szkla-2012-Malujemy-elementy-witraza-16

Na tym etapie cienie można wydobywać także stosując cienkie linie konturowe, by tym sposobem ograniczyć liczbę wypalań w piecu.

Barwy-szkla-2012-Malujemy-elementy-witraza-17

Konturówki używamy także do zasłonięcia powierzchni, które mają być czarne lub ciemne. Stosujemy wówczas płaski i szerszy pędzel.

Bardzo często zdarza się, że kształt linii nie jest zgodny z oczekiwaniami twórcy. Właściwie należałoby powiedzieć, że niemal każdy rysunek wymaga korekty.

Linie konturowe korygujemy najczęściej po wyschnięciu farby. Używamy w tym celu zaostrzonych patyczków. Doskonałe do tego celu są pałeczki bambusowe, zwykle stosBarwy-szkla-2012-Malujemy-elementy-witraza-18owane do spożywania sushi. W celu korygowania bardzo drobnych fragmentów należy stosować igły. Bardzo przydatne są do tego celu stalówki zamocowane w typowej obsadce. Jest to o tyle wygodne narzędzie, że dostępna jest bardzo szeroka gama rozmiarów stalówek.

Korektę konturów należy wykonywać na podświetlanym stole. Podczas pracy widać wszystkie niuanse, stopnie szarości i poziom krycia.

Podczas pracy należy unikać zbyt grubego kładzenia farby. Podczas wypalania powierzchnia farby może zachować się niestabilnie i odsłonić zamalowaną powierzchnię szkła.

Lampa witrażowa. Jak to się robi ?

Bartosz Piasecki

Od wielu lat w Pracowni Witraży Wieniawa-Piasecki tworzone są nietuzinkowe lampy witrażowe. W Barwach Szkła przybliżymy proces ich powstawania.

Lampa witrażowa jest wyjątkowym elementem wystroju wnętrz. Jest sztuką użytkową, która w każde pomieszczenie wleje ciepło i nową jakość. Nie jest ważne czy będzie to nieskomplikowana forma, czy bardzo zaawansowane dzieło. Różnorodność barw oraz wyjątkowość i niepowtarzalność kształtu z pewnością sprawią, że w otoczeniu lampy witrażowej będzie panowała przyjemna atmosfera.

Rozkwit lamp witraBarwy-szkla-2012-Lampa-witrazoważowych nastąpił w okresie secesji. Głównie za sprawą amerykańskiego projektanta oraz przedsiębiorcy Louisa Comfort Tiffany’ego, który wprowadził do świata witraży alternatywną, do klasycznej – ołowianej, technikę miedzianej folii. Wyjątkowego uroku wyrobom L. C. Tiffany’ego dodaje również zastosowanie nieprzeźroczystego opalizowanego szkła, w którym można odnaleźć tysiące barw .

Pierwsza lampa Tiffany powstała pod koniec XIX wieku Nowa, wówczas, technika witrażowa pozwoliła na tworzenie skomplikowanych i pięknych wzorów. Tworzone lampy witrażowe składały się w wielu drobnych elementów, będąc dziełami niemalże z pogranicza jubilerstwa. Każda lampa była wykonywana ręcznie przez rzemieślników. Ta tradycja tworzenia lamp witrażowych przetrwała do dzisiaj i jest stosowana w Pracowni Witraży Wieniawa-Piasecki.

Poniżej prezentujemy kolejne etapy tworzenia klosza lampy witrażowej, w kolejnych fazach produkcji, które mają najistotniejszy wpływ na stronę estetyczną oraz jakość i trwałość gotowego dzieła.

Barwy-szkla-2012-Lampa-witrazowa-2

Witraż swe piękno zawdzięcza światłu. Światło tworzy kolor. A dobranie odpowiedniego koloru to podstawa pracy witrażysty. Najtrudniejszy jest wybór szkła. Praca nad dziełem rozpoczyna się od doboru szkła.

Barwy-szkla-2012-Lampa-witrazowa-3

Na szkle rysujemy pojedyncze elementy wzoru. Wycinamy je diamentowymi nożami, a następnie szlifujemy ranty poszczególnych szklanych elementów.

Ponieważ elementów jest bardzo dużo, to początkowo umieszczamy je w pojemnikach odpowiednio do wielkości powtarzalnych elementów.

Barwy-szkla-2012-Lampa-witrazowa-4

Tak przygotowane szkła układamy według wzoru.

Barwy-szkla-2012-Lampa-witrazowa-5

Przygotowane elementy (oszlifowane) oklejamy, na szczytach szkieł, miedzianą taśmą. Element opleciony miedzią musi ponownie wrócić na swe miejsce we wzorze, aby kolejno można było przenieść go na kopyto. Kopyto, to trójwymiarowy szablon klosza lampy, na którym umieszcza się poszczególne elementy w celu ich późniejszego połączenia.

Barwy-szkla-2012-Lampa-witrazowa-6

Najwygodniej jest kiedy na powierzchni kopyta narysowana jest siatka rozmieszczenia poszczególnych elementów. Ułatwia to znakomicie ich układanie.

Kopyta wykonane są z drewna lub tworzywa sztucznego. W hurtowniach witrażowych dostępne są również kopyta wykonane ze styropianu. Szklane elementy wzoru układamy delikatnie na powierzchni kopyta. Do mocowania elementów na powierzchni   podłoża najczęściej stosuje się specjalny wosk. Należy jednak pamiętać aby ilość użytego wosku nie uniemożliwiła w późniejszej pracy zdjęcie lampy witrażowej z kopyta.

Ważnym elementem klosza lampy witrażowej jest kapa, czyli okrągły metalowy element na szczycie lampy. Umieszczamy ją precyzyjnie, tak aby klosz witrażowy równo spoczął na podstawie lub zawisła na łańcuchu.

Barwy-szkla-2012-Lampa-witrazowa-7

Gdy wszystkie elementy zostaną ułożone na kopycie witrażysta przystępuje do lutowania szkieł.

Do lutowania używamy cyny LC60 oraz wody lutowniczej, którą przy pomocy pędzelka przecieramy powierzchnię miedzianej taśmy.

Początkowo należy lutować punktowo, miejsca styku elementów. Następnie łączymy dokładnie wszystkie części szklane elementy, oklejone uprzednio taśmą miedzianą.

Trzeba dbać przy tym o delikatność oraz równość spoin.

Po zlutowaniu zewnętrznej powierzchni klosza, zdejmujemy go delikatnie z kopyta i lutujemy wnętrze czaszy.

Lampy witrażowe o dużej średnicy wymagają wlutowania dodatkowych elementów wzmacniających w postaci miedzianych, mosiężnych lub stalowych drutów.

Klosz uzyskuje ostateczny wygląd po dokładnym umyciu oraz pokryciu lutów specjalną patyną, tak aby zmienić kolor cyny na ciemniejszy. Na zakończenie prac należy zabezpieczeniu lampę witrażową antyoksydantem.

Barwy-szkla-2012-Lampa-witrazowa-8

Tak właśnie od ponad 100 lat powstają lampy witrażowe. Przy ich tworzeniu niezbędna jest precyzja i cierpliwość, a zmysł artystyczny pozwala lampę witrażową zamienić w dzieło sztuki. Proszę pamiętać, że w lampach witrażowych najważniejszy jest dobór szkieł, najważniejszy jest kolor i przejścia między barwami.

Sobór Świętej Trójcy w Hajnówce

ks. mitrat Michał Niegierewicz

Sobór Świętej Trójcy w Hajnówce zachwyca wszystkich odwiedzających miasto. Jest jego wizytówką i dumą. Smukła konstrukcja, która wydaje się być zawieszona między niebem a ziemią, harmonijnie łączy w sobie nowoczesność i tradycję. Tradycję dwóch tysięcy lat prawosławia i tysiąca lat jego obecności na tej ziemi. Jest przy tym po prostu piękny.

Mała osada na skraju Puszczy Białowieskiej zaczęła przekształcać się w miasto po pierwszej wojnie światowej, gdy rozwinął się tu przemysł drzewny. Czas prawdziwie dynamicznego rozkwitu nadszedł jednak w latach 70. Miasto podwoiło wtedy liczbę mieszkańców, dochodząc do 25 tysięcy, ściągając ich przede wszystkim z okolicznych, przeważnie prawosławnych, wsi. Służąca dotąd wiernym drewniana cerkiewka św. Mikołaja okazała się już dla nich za ciasna.

W 1973 r. uzyskano od władz – co w owym czasie było bardzo trudne – zgodę na wzniesienie w Hajnówce nowej świątyni. Miała mieć wymiary 25 na 35 metrów, tysiąc metrów powierzchni zabudowy, dwie kondygnacje, siedem ołtarzy, sale katechetyczne na dwieście osób i łącznie mieścić trzy tysiące wiernych. Jej wysokość – wraz z krzyżem – sięgnąć miała 50 metrów.

Projekt świątyni opracował architekt prof. Aleksander Grygorowicz z Poznania. Stworzył wizję budowli wspartej na czterech żelbetonowych kolumnach: dodatkowych dwóch wspierających chór, o średnicy jednego metra każda, przykrytej stożkiem zwieńczonym kopułą. W odległości kilku metrów od świątyni miała stanąć dzwonnica połączona z nią arkadą. Projekt spotkał się z powszechnym uznaniem. Jedni fachowcy wskazywali na inspirację pracami wielkiego twórcy współczesnej architektury Le Corbusiera, inni na związki ze staroruskim typem cerkwi słupowych. Aleksandra Grygorowicza uhonorowano m.in. nagrodą Imienia św. Brata Alberta.

14 października 1973 r. położono kamień węgielny pod budowę, która będzie trwała około dwudziestu lat. Jedna dekada upłynie na wznoszeniu konstrukcji, druga na wykańczaniu wnętrza. Powstanie w efekcie jedna z najwspanialszych realizacji sakralnych w Polsce.

Proboszcz parafii, o. Antoni Dziewiatowski, który służył w Hajnówce od 1951 r. do śmierci w 1995 r., stał się wielkim budowniczym. Udało mu się rozbudzić wielki entuzjazm parafian, z których wielu pracowało społecznie. Dziś jego imię nosi jedna z ulic przy cerkwi.

Wiosną 1982 r. zakończono prace zewnętrzne. Wystrój świątyni wymagał jednak nadal trudnych prac specjalistycznych.

W każdej prawosławnej świątyni można wyróżnić trzy części – przedsionek, przeznaczony dla wiernych nawę i prezbiterium, w którym mieści się ołtarz. Wszystkie też cerkwie są zorientowane, co oznacza, że ołtarz zawsze znajduje się w ich wschodniej części.

Prezbiterium oddzielone jest od nawy ścianą z ikon, z drzwiami pośrodku i dwoma nieco mniejszymi po bokach. To ikonostas. Środkowe drzwi noszą nazwę Królewskich Wrót (Carskije Wrata). Przez nie wnoszony jest Król Chwały w postaci Świętych Darów. Znajdują się na nich zawsze ikony Zwiastowania Najświętszej Marii Panny i czterech Ewangelistów. Mniejsze drzwi to Diakońskie Wrota. Po prawej stronie Królewskich Wrót umieszczana jest zawsze ikona Zbawiciela, po lewej Matki Bożej. Górny rząd zajmują ikony największych świąt. Główny ikonostas w hajnowskim soborze wyróżnia misternie wykonane ceramiczne obramowanie ikon i drzwi.

Prezbiterium, w którym znajduje się ołtarz, to najważniejsza część świątyni. Tu sprawowana jest Eucharystia. Do ołtarza wchodzić mogą jedynie kapłani oraz mężczyźni i chłopcy asystujący przy liturgii. W centralnej części umieszczony jest prestoł – ołtarz, a na nim Darochranitielnica (po łacinie tabernakulum), w której przechowywane są Święte Dary dla chorych. Przed nią Ewangelia, z której kapłan czyta fragmenty podczas nabożeństw, i krzyż, którym błogosławi wiernych.

Zgodnie z prawosławną tradycją całe wnętrze soboru pokrywają polichromie. Wykonał je Dymitrios Andonopulos z Grecji. Pracował nad nimi w latach 1986-1990, przyjeżdżając dwa razy w roku na dwa – trzy tygodnie. Zadziwiał zręcznością i szybkością wykonywania wizerunków Chrystusa, Bogarodzicy, aniołów, świętych i przedstawień biblijnych. Swoją pracę traktował jako ofiarę na rzecz hajnowskiej parafii. Honoraria ledwie pokrywały koszty jego podróży do Polski. Polichromia nawiązuje do wzorów późnobizantyjskiego XIV-wiecznego malarstwa okresu Paleologów.

Centralną przestrzeń cerkwi wypełnia panikadiło, czyli żyrandol, wykonany według projektu prof, Grygorowicza w kształcie równoramiennego krzyża greckiego, ozdobiony witrażami Bogarodzicy i słowiańskich świętych. To jedyne w Polsce panikadiło o takiej formie.

Witraże, rzadko spotykane w prawosławnych świątyniach, zdobią też nieregularnie rozmieszczone okna. Zaprojektował i wykonał je prof. Adam Stalony Dobrzański z Krakowa.

W hajnowskim soborze znajduje się, jak wspomniano, siedem ołtarzy. Główny poświęcony jest Świętej Trójcy. W nawie północnej jest też ołtarz poświęcony ikonie Matki Bożej Nieoczekiwana Radość (Nieczajannaja Radost’), odgrodzony od nawy jednorzędowym ikonostasem. Tu sprawuje się w niedziele poranne Liturgie św. Na górnym poziomie znalazło też miejsce baptysterium, poświęcone lokalnym świętym. Jego ściany pokrywają polichromie z wizerunkami św. Cyryla z Turowa, św. Eufrozyny Potockiej. Na środku wyłożona jest ikona św. męczennika Dzieciątka Gabriela – świętego z Podlasia.

W dolnej części soboru umiejscowione są trzy ołtarze. Największy z nich poświęcony jest św. Mikołajowi. Na prawo od niego znaleźć można niewielki ołtarz św. Barbary, na lewo zaś ołtarz ku czci św. Antoniego Pieczerskiego. Tu – w krypcie – po śmierci spoczęło ciało niestrudzonego budowniczego soboru o. Antoniego Dziewiatowskiego.

Ostatni, siódmy ołtarz znajduje się pod dzwonnicą i jest poświęcony św. Pantelejmonowi.

Ołtarz główny soboru, a więc i całą świątynię, ostatecznie wyświęcono 11 października 1992 r.

Ukończono dzieło wyjątkowe.

Sobór Świętej Trójcy to przede wszystkim Dom Boży, gdzie codziennie sprawuje się nabożeństwa.   Podczas nabożeństw śpiewają chóry (w cerkwi nie używa się instrumentów muzycznych). Przy soborze działają dwa chóry – parafialny i młodzieżowy.

Hajnowska cerkiew jest szeroko znana w świecie głównie dzięki temu, że od 1982 r. w jej murach w końcu maja rozbrzmiewa śpiew cerkiewny w wykonaniu chórów przybywających najpierw z Polski, a od 1990 r. z zagranicy. Od kiedy dni muzyki cerkiewnej przerodziły się w międzynarodową imprezę, w hajnowskim soborze można było każdego roku wysłuchać kilkudziesięciu chórów, nieraz przybywających z tak dalekich stron jak Stany Zjednoczone, Indie, Korea czy Kenia.

Pierwsze oznaki oddalania się chrześcijaństwa wschodniego i zachodniego pojawiają się już w IV w. – wówczas Konstantynopol stanowił centrum cywilizacyjne i kulturalne obszaru basenu Morza Śródziemnego. Pogłębiają się one w VII wieku, a rok 1054 przynosi wzajemne obłożenie się klątwami przez legata papieskiego i patriarchę konstantynopolitańskiego. Rok ten uznawany jest za datę podziału Kościoła na wschodni i zachodni. Trzeba było czekać aż do roku 1964, by patriarcha Wschodu – Atenagoras l i Zachodu – papież Paweł VI znieśli wzajemnie klątwy z XI wieku.

Korzenie Cerkwi prawosławnej w Polsce sięgają czasów sprzed oficjalnego podziału, czyli IX wieku. Są związane z misją dwóch świętych braci, przybyłych z greckich Salonik – Cyryla i Metodego – na Morawy, zahaczających również o tereny tworzące współcześnie Polskę. Znaczącym wydarzeniem dla krajów słowiańskich, także dla późniejszych wschodnich obszarów Rzeczypospolitej, było przyjęcie w 988 r. chrześcijaństwa przez Ruś Kijowską. Tradycja bizantyjska, cyrylo-metodiańska i ruska na ziemiach Rzeczypospolitej przez stulecia stykała się z zachodnim chrześcijaństwem łacińskim i kształtowała nowe formy.

Udział ludności prawosławnej w Rzeczypospolitej zmieniał się w ciągu wieków. Ocenia się że, w l Rzeczypospolitej było mniej więcej tyle samo prawosławnych co rzymskich katolików, w II Rzeczypospolitej było ich niemal cztery miliony, obecnie około pół miliona.

Cerkiew prawosławna w Polsce ma status autokefalicznej, czyli samodzielnej, nie podlegającej żadnej władzy poza jej granicami. Jej zwierzchnikiem jest metropolita warszawski, i całej Polski Sawa. Z sześciu diecezji największa jest warszawsko-bielska, do której należą cerkwie Hajnówki, i białostocko-gdańska. Mnisi i mniszki niosą posługę w siedmiu monasterach – na Świętej Górze Grabarce, w Supraślu, Jabłecznej, Wojnowie, Dojlidach, Ujkowicach i Sakach. Cerkiew ma swoje szkoły teologiczne, wydawnictwa, rozwiniętą pracę charytatywną.

Językiem liturgicznym jest cerkiewnosłowiański, wyrosły ze starocerkiewnosłowiańskiego, będącego matką wszystkich języków słowiańskich.

Witrażowe posłannictwo Drogi Krzyżowej

Krystyna Jadamska – Rozkrut

Czasami witraże w jakimś pomieszczeniu sprawiają wrażenie barwnej szklarni. Odczuwa się tak wtedy, gdy elementy poszczególnych witraży są za duże.

Taki odbiór potęguje się, gdy dobrane przypadkowo  kolory są za bardzo intensywne i wprowadzają zamęt, zwłaszcza jeśli trudno z nich cokolwiek odczytać z przesłania artysty.

Gdy witraże pozbawione są tego, co w witrażu najbardziej istotne, nie ma w nich wnętrza poza barwnym obrazem.

Coraz większe tafle barwnego szkła, odbierają witrażom ich podstawowe znaczenie, kryjące się w tajemnicy precyzyjnie ze sobą połączonych niewielkich elementów szkła.

Barwy-szkla-2012-Witrazowe-poslannictwo-Drogi-Krzyzowej
Witraż w parafii p.w. NMP Królowej Różańca Świętego w Gdańsku

Co innego nowoczesne witraże coraz częściej odnoszące się do sztuki użytkowej, a co innego, średniowieczne rozety bogate w  świetlistość duszy, która zapewnia głębię wyrazu,  przemawiając liryzmem, niebywałą świetlistością kolorów i fascynacją w przestrzeni świątyni.

Witraże w świątyniach powinny wywoływać olśnienie i wprowadzać do Nowego Jeruzalem, czyli stać się  przybytkiem Boga z ludźmi, gdzie od tronu Boga wypływa rzeka wody życia i rośnie drzewo życia, rodzące owoce tegoż życia.

Takie przynajmniej, poprzez swoje biblijne przekazy, powinny nieść posłannictwo i wynikające z niego religijne wrażenia.

Witraże świątynne nie tylko ujmują sakralne aspekty, przybliżając treści ewangeliczne, one mają również nieść przesłanie artystyczne wysokiej jakości, by swoim pięknem porażać umysły, które w przybytku Boga szukają wytchnienia.

Najczęściej witraże kościelne mają naturalistyczny charakter, chociażby jak pejzaże i postaci na obrazach Giovani Belliniego.

Podobnie jak w kompozycjach malarskich sceny witrażowe ukazują konkrety. Dlatego style artystów witrażystów przypominają style malarskie. Za ich pośrednictwem kolorowe szkło staje się narracją, powiązaną z układem kompozycji i kolorystyką.

Doskonały witraż wspaniale komponuje się z organową muzyką i razem z nią tworzy odpowiedni nastrój, rozszerzając i wzbogacając modlitewne rozważania, bowiem sprzyjają kontemplacji.

Barwy-szkla-2012-Witrazowe-poslannictwo-Drogi-Krzyzowej-2
Witraż w Rouen – kościół St. Jeanne d’Arc

Pejzaże, a na ich tle poszczególne postaci, witrażowych opowieści to nie tylko pojedynczy wątek wyrwany z Biblii, to przede wszystkim określona scena z życia Chrystusa i różnych świętych. Często postaci, zgromadzone na pierwszym planie witrażu, wypełniają całą przestrzeń kompozycji o układzie diagonalnym, co budzi dynamikę w przedstawianej  scenie. Witraż to nie tylko przekaz religijny, to także dzieło artystyczne, w którym kontrasty kompozycyjne ukazują różnice między dobrem a złem. Podobnie jak i w obrazach malarskich w sztuce witrażu zawarte są aluzje do przedstawionej sytuacji. Często w witrażu wyrażana jest jakaś alegoria, sam witraż nabiera wówczas jakiegoś szczególnego sensu i wymiaru. W wielu polskich kościołach witraże, przedstawiające Drogę Krzyżową, stwarzają odpowiedni klimat i harmonizują z modlitwą i rozważaniem Męki  Pańskiej przez wiernych. W gdańskim Przymorzu w parafii pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Różańca Świętego  znajdują się witraże z poszczególnymi stacjami Drogi  Krzyżowej. Na jednym z witraży widać sylwetkę Lecha Wałęsy. Aluzyjność tego witraża nawiązuje do dzielnicy robotniczej i sylwetki znanego polityka. Witraże obrazujące Drogą Krzyżową pośredniczą w drodze do Nowego Jeruzalem, o którym wcześniej wspomniałam i jednocześnie spełniają swoje witrażowe posłannictwo poprzez łączność ewangelicznego przekazu z rzeczywistością naszych czasów.