Z pewnością każdy może być zaskoczony tytułem artykułu i zadawać sobie pytanie skąd mogłyby się wziąć średniowieczne witraże w Ameryce ?
A jednak to możliwe.
Zamek Thornewood położony na 4 akrowej posiadłości, w amerykańskim Lake stoi tam od ponad 100 lat, jednak jego historia sięga ponad 500 lat wstecz.
Jego budowę zlecił Chester Thorne, jeden z założycieli Portu Tacoma, w stanie Waszyngton. Miał to być prezent dla jego narzeczonej Anny. Budynek powstał faktycznie z miłością.
W 1907 roku Thorne nabył 400 letni, elżbietański dwór w Anglii, po czym zdemontował go i wysłał cegła po cegle z Anglii do Ameryki. Odpowiedzialnym za stworzenie tego najbardziej interesującego gotyckiego projektu czasu Tudorów był architekt Kirtland Kelsey Cutter.
Zamek Thornewood wykonany jest z betonu i stali, jednak ściany zewnętrzne są pokryte cegłą. Rekonstrukcja budynku trwała trzy lata, od 1908 do 1911 roku. Z Anglii zostało przeniesione całe, oryginalne wyposażenie zamku, w tym dębowe panele, schody dębowe oraz wspaniałe, średniowieczne witraże.
Wszystkie elementy budowlane zostały przetransportowane z Anglii na trzech statkach, które dotarły do Pacific Northwest, opływając groźny Przylądek Horn.
Odwiedzając zamek Thornewood w amerykańskim Lake możemy być zdziwieni widząc średniowieczne witraże w Ameryce.
Większość okien w zamku Thornewood wypełniona jest średniowiecznym, barwnym szkłem. W 1911 roku Chester Thorne, by wykończyć swoje dzieło, jakim miał być wspaniały gotycki dwór, zakupił specjalną kolekcję barwnych witraży z miasta Duke w Europie. Ich właściciel zbierał je przez ponad 40 lat. Zostały uratowane z XIV, XV i XVI wiecznych europejskich kościołów. Witraże ocalały mimo wojen i innych zniszczeń, związanych z katastroficznymi zmianami pogody czy pożarami.
Niektóre fragmenty kolorowych szkieł posiadają nadal widoczne daty, z okresu w jakim powstały. Można odczytać wyraźnie napisane lata 1536 i 1650. W całym zamku znajdują się piękne, średniowieczne witraże, w skład których wchodzi około 100 tysięcy kolorowych, szklanych elementów.
W przeszłości witraże były dokładnie analizowane, badane, fotografowane i katalogowane przez profesorów uniwersyteckich, którzy stwierdzili, że nie ma takiej drugiej, wyjątkowej kolekcji witraży w żadnym domu w Stanach Zjednoczonych.
Według danych z naukowych analiz do produkcji witraży wykorzystano różnego typu techniki. Szkło było wypalane w temperaturze między 1225 a 1350 stopni C. Grube linie wyznaczały wzór, który był kopiowany. Wykonywano to ustawiając szkło nad wzorem. W wielu miejscach można dostrzec poszczególne pociągnięcia pędzla artysty. Niektóre płaszczyzny zostały pomalowane mieszanką koloryzującą, w składzie której wykryto takie czynniki, jak miód i olej.
Malowanie szkła nie było w czasach średniowiecza takim procesem, jaki jest praktykowany dzisiaj. Szkło pokrywane było lepką, koloryzującą masą, która po wyschnięciu była oczyszczana z nadmiaru barwnika szczotką z włosiem. Nie wykonywano cieniowania, tylko usuwano nadmiar pigmentu. Jeśli malarz dopuścił się pomyłki musiał wszystko oczyścić i zaczynać pracę od nowa. Była to niezwykle pracochłonna sztuka, wymagająca wyjątkowych zdolności i niebywałej cierpliwości.
W ostatnim czasie zamek przeszedł gruntowną renowację. Odrestaurowane zostały podłogi, fontanna, brama, sala balowa oraz wielki hall.
Zamek Thornewood to miejsce, w którym toczyła się akcja kilku słynnych amerykańskich filmów, takich jak „Rose Red” Stewena Kin’a z 2002 roku, gdzie dwór był nawiedzoną posiadłością w popularnym serialu telewizyjnym, w sieci ABC.
W nagrodzonym w 2007 roku Oskarem filmie „There will be blood” z Danielem Day Lewis’em również zagrał wizerunek Zamku Thorenwood.
Niemy film z 1927 roku był zapomniany przez blisko 80 lat zanim nagle został odkryty w 2015 roku. Sam Chester Thorne był producentem filmu. Pokazał w nim swój piękny zamek.
To wspaniałe miejsce dostępne jest teraz dla turystów, którzy mogą nie tylko w nim doskonale odpocząć, ale również podziwiać jedyne w Stanach Zjednoczonych oryginalne, średniowieczne, europejskie witraże.