Jurij Smirnow
10 kwietnia 1914 roku Stanisław Gabriel Żeleński opublikował we lwowskiej „Gazecie Kościelnej” tzw. „Nadesłanie”, w którym dokładnie opisał wszystkie realizacje swojego „Zakładu witraży, oszkleń artystycznych i mozaiki” wykonane w ciągu ostatniego roku. On nie mógł przewidzieć, że cztery miesiące później, 27 sierpnia 1914 roku zginie na polu walki jako oficer armii austriackiej. Otóż „Nadesłanie” jakby podsumowało wyniki pracy Krakowskiego Zakładu w ostatnim roku jego życia.
Inżynier S.G. Żeleński (1873-1914) był przez całe swoje świadome życie ściśle związany ze Lwowem, pomimo, że największą popularność i rozgłos przyniosło mu prowadzenie w latach 1907-1914 „Zakładu witraży i mozaiki szklanej” w Krakowie. Po zakończeniu gimnazjum w Krakowie, młody Żeleński przyjechał do Lwowa, gdzie podjął studia na wydziale budownictwa Politechniki Lwowskiej i w roku 1897 otrzymał dyplom inżyniera architekta na wydziale architektury. W latach 1897-1899 pracował jako inżynier-architekt w Namiestnictwie lwowskim. We Lwowie też ożenił się w 1900 roku z Izabellą Madeyską, rodzina której mieszkała w tym mieście i posiadała majątek niedaleko Sokala. Pomimo iż od roku 1900 na stale zamieszkał w Krakowie, S.G. Żeleński nie zerwał kontaktów ze Lwowem, a jednym z najważniejszych powiązań było jego członkostwo we lwowskim Towarzystwie Politechnicznym i współpraca z redakcją „Czasopisma Technicznego”. Również inne czasopisma lwowskie, na przykład, „Gazeta Kościelna” stale umieszczały jego listy i ogłoszenia reklamowe. S.G. Żeleński regularnie przyjeżdżał do Lwowa w sprawach na początku do Namiestnictwa, później do klientów i zleceniodawców jego zakładu, przyjeżdżał też z odczytami w Towarzystwie Politechnicznym oraz na liczne wystawy artystyczne i przemysłowe. Jako właściciel zakładu witraży i mozaiki, uważał Lwów za jedno z najważniejszych miejsc dla pozyskania zamówień dla swojej firmy. On optymistycznie uważał, że „… zdrowy i uczciwie prowadzony przemysł może i u nas zdobyć sobie trwałe podstawy i rynki zbytu”.[1]
Żeleński, będąc właścicielem i kierownikiem zakładu w latach 1907-1914, faktycznie monopolizował rynek witraży w Galicji i założył podstawy dla skutecznej działalności w innych częściach Polski, a także na Bukowinie, Ukrainie i w Stanach Zjednoczonych. W 1914 roku on pisał, że „…od roku założenia 1902 linia rozwoju Krakowskiego Zakładu idzie stale do góry, a co dziwniejsza właśnie w roku 1913 wznosi się nieproporcjonalnie tak co do jakości, jak ilości zamówień”.[2] Wysoką jakość produkcji potwierdził na międzynarodowych wystawach, o czym świadczą „… najwyższe odznaczenia w 1907 roku w Paryżu i Antwerpii t.zw. Grand-Prix, t.j. złoty medal i Krzyż Zasługi. Na wystawach w Wiedniu i Wadowicach złote medale”.[3]
Nie zachowało się jednak pełnej listy realizacji wykonanych w Krakowskim Zakładzie w latach działalności S.G. Żeleńskiego, jak też później, kiedy zakładem kierowała jego żona Iza Żeleńska i syn Adam Żeleński. Dlatego skrupulatnie podajemy wszystkie znane nam witraże i mozaiki wykonane w latach 1913-1914. Osobiście S.G. Żeleński w pierwszej kolejności akcentował uwagę na wykonaniu witraży kościelnych. Wśród takich „… okna figuralne w rozmaitych stylach do świątyń w Felsztynie (dla ks.-proboszcza Watulewicza) i w Nowym Sączu (kaplica szkolna dla prof. L. Maleckiego)”.[4] W Felsztynie kapitalny remont i regotyzację miejscowego kościoła prowadzono od 1904 roku pod kierunkiem lwowskiego konserwatora Fryderyka Papée i architekta Kazimierza Mokłowskiego. Przebudowa i ozdabianie świątyni trwały do I wojny światowej, w czasie której kościół został poważnie uszkodzony. Marek Walczak w monografii o kościele felsztyńskim uważa, że witraże „Św. Marcin”, „Dobry Pasterz” i „Matka Boska Niepokalana” zostały wykonane w latach 1918-1919.[5] Oświadczenie S.G. Żeleńskiego każe datować powstanie tych witraży na rok 1913, ale możliwe jest, że były one zniszczone wskutek działań wojennych i Zakład Krakowski otrzymał zamówienie na wykonanie kopii. List ks. Józefa Watulewicza do Izy Żeleńskiej świadczy jednoznacznie, że kopie (lub dwa nowe witraże) zostały zrobione nie w latach 1918-1919, a w 1921 roku i że autorem kartonów był malarz Wojciech Durek.[6]
Szczególną uwagę w swoim „Nadesłaniu” S.G. Żeleński zwraca na witraże wykonane do kościoła w Tarnopolu. „Największy dotąd w Polsce wykonany witraż, około 60 m² wielkości, przedstawiający Wniebowzięcie N.M. Panny (wedle projektu S. Matejki), zamówiony przez ks. Prałata dra B. Twardowskiego. Drugi witraż stanowiący pendent, wykonany jest obecnie [w 1914 roku] wedle projektu F. Wygrzywalskiego, fundacji JW. Pani Zdzisławowej Sozańskiej – zostanie niebawem osadzony”.[7] Witraż F. Wygrzywalskiego przedstawiał „Ofiarowanie N.M. Panny w świątyni”. Obydwa witraże zostały znacznie uszkodzone podczas działań wojennych. W 1924 roku remont i rekonstrukcję przeprowadzono w Zakładzie Krakowskim i w listopadzie tegoż roku na nowo wstawiono w okna transeptu.
Podobny los spotkał witraże w kościele parafialnym w miejscowości Kamionka Strumiłowa. S.G. Żeleński pisze, że dla tej świątyni zamówiono „liczne witraże proj. Stefana Matejki”. Figuralne witraże przedstawiały „Matkę Boską z Lourdes”, „Chrystusa w Ogrójcu”, „Świętych Wojciecha i Stanisława”. W innych oknach znajdowało się oszklenie ze szkieł barwnych. W 1915 roku wszystkie witraże zostały zniszczone wskutek działań wojennych. Repliki tych kompozycji zrobiono już w 1921 roku, dzięki kartonom zachowanym w archiwum Zakładu Krakowskiego.
W 1913 roku kilka zespołów witraży zakład S.G. Żeleńskiego wykonał dla cerkwi greckokatolickich. Wśród nich witraże do świątyni we wsi Witków Stary fundacji Stefana hr. Badeniego. We wsi Uhersko witraże fundował ksiądz kanonik Lew Horolewicz, miejscowy proboszcz. Dla kaplicy cmentarnej w Drohobyczu witraże zamówił ks. kanonik Jan Szałajko. Znaczną liczbę wśród witraży wykonanych w latach 1913-1914 stanowią zamówienia kościelne z terenu diecezji przemyskiej i tarnowskiej, również z archidiecezji lwowskiej i krakowskiej. S.G. Żeleński podaje następną listę tych realizacji: Nienadówka (kościół parafialny, projekt Stefana Matejki), Borzęcin (zamówił ks. kanonik Kozak), Szczepanów (kościół parafialny), Hyżna (ks. Ignacy Łachecki), Chrzanów (kościół parafialny), Lutowiska (kościół parafialny), Wysoka (kościół parafialny), Grzybów (kościół parafialny), Zgłobień (ks. kanonik Dzierzyński), Złoczów (kościół parafialny, ks. kanonik Czajkowski), Przeczyca (kościół parafialny), Wola Zarzycka (ks. kanonik Grzyziecki), Szynwald (kościół parafialny, ks. Siemiński). W Krakowie wykonano zamówienia dla kościołów św. Barbary, ojców Jezuitów (projekt prof. Józefa Pokutyńskiego) i św. Józefa (projekt prof. Jana Bukowskiego). W Kobierzynie witrażami ozdobiono kaplicę szpitalną. W Sieniawie – kaplicę książąt Czartoryskich. W Połądze na Litwie – kaplicę zakładu kąpielowego. Witraże w tej uzdrowiskowej miejscowości nad Bałtykiem fundował hrabia Feliks Tyszkiewicz, zaś projekty wykonał Stefan Matejko.[8] Kilka zespołów witraży wykonano do Wielkiego Księstwa Poznańskiego, mianowicie do Komorników, według projektu prof. Antoniego Procajłowicza i do kościoła parafialnego w Rzegocinie. W Wielkopolsce Krakowski Zakład witraży i mozaiki S.G. Żeleński miał swego pełnomocnika w osobie Antoniego Szymańskiego. W podziękowaniu proboszcz ks. dr Głowiński pisał do Żeleńskiego: „Dwa witraże z postaciami św. Wojciecha i św. Kazimierza tudzież okna kolorowe zamówione w maju dla tutejszego kościoła przez zastępcę firmy W. Pana na Wielkie Księstwo Poznańskie pana Antoniego Szymańskiego w Pleszewie nadeszły do Rzegocina. Witraże wprawiły mnie pod względem stylowego, artystycznego wykonania i pięknego kolorytu u wobec bardzo niskiej ceny wprost w zdumienie. Postacie obu świętych naturalnej wielkości, w bogate i barwne szaty przybrane, z oznakami godności, jakie piastowali, nacechowane są dziwnym wdziękiem i nader ujmujące, sprawiają wrażenie na widzach, a zwłaszcza na znawcach sztuki. Dwaj wielcy czciciele Bogarodzicy, umieszczeni po obu stronach jej cudownego obrazu, zapatrzeni jakoby w zachwycie w oblicze Królowej Niebios, sprawiają chwilowe złudzenie żywych i nabożnych. Oszklenie innych okien w kościele z doskonałego materiału odznacza się harmonią barw i ogólnie się podoba. Pominąć nie mogę jeszcze jednego szczegółu dodatniego, czyli wielkiej punktualności w przesyłce okien”.[9] Wysoko oceniono produkcję Krakowskiego Zakładu i w innym krańcu Polski – w Nienadówce pod Rzeszowem. Miejscowy proboszcz ks. Ludwik Brukała napisał do S.G. Żeleńskiego: „Krakowski Zakład witraży wykonał w sierpniu 1913 roku dla kościoła w Nienadówce oszklenie artystyczne wszystkich okien. Witraże przedstawiające M.B. z Lourdes, św. Jana Chrzciciela, dziesięć okien geometrycznych z popiersiami świętych w pięknym architektonicznym ujęciu, jeden witrażyk Trójcy Świętej (dar Zakładu), wszystkie według projektów zaszczytnie znanego artysty malarza p. Stefana Matejki, różnią się od szablonowych wyrobów firm obcych, a kompozycją i doborem kolorów sprawiają dla oka miłe wrażenie, są prawdziwą ozdobą kościoła. Rzadko się zdarza, by można parafian tak zadowolić, jak w tym wypadku. Zresztą prace Krakowskiego Zakładu wszędzie zyskują uznanie”.[10]
W 1913 roku wykonano w Krakowskim Zakładzie witraży S.G. Żeleński kilka zamówień dla kościołów klasztornych, mianowicie dla oo. Cystersów w miejscowości Szczyrzyc i dla oo. Misjonarzy w Nowej Wsi pod Krakowem. 20 listopada 1913 roku ks. Jan Dihm, superior oo. Misjonarzy, pisał do Zakładu: „Jestem bardzo wdzięczny za ślicznie wykonany witraż do drzwi głównych naszego kościoła za cenę niewygórowaną. Witraż Serca Pana Jezusa w roku zeszłym (w 1912 r.) umieszczony u nas, również zaszczyt przynosi Pańskiej firmie”.[11] W 1913 roku w Krakowie Zakład witraży S.G. Żeleńskiego wykonał również witraże do „kaplicy ks.-biskupa Nowaka, proj. Prof. Bukowskiego”.[12]
Szczególną uwagę Stanisław Gabriel Żeleński zwrócił na dwa zespoły witraży wykonanych z fundacji znanych osobistości. Pierwszy zespół – to 12 witraży figuralnych w oknach kościoła w Sękowej, fundacji Ministra dla Spraw Galicji Władysława Długosza, właściciela słynnego pałacu w Siarach. Kościół w Sękowej został zbudowany w 1884 roku według projektu węgierskiego architekta Fredego w neogotyckim stylu i ozdobiony polichromią Feliksa Wygrzywalskiego.[13] Witraże wykonano według projektów Stefana Matejki. Drugi zespół witraży powstał w neogotyckim kościele pw. NMP Królowej Polski w Korczynie. Osiemnaście okien wypełniły figuralne witraże fundacji św. Józefa Sebastiana Pelczara (1842-1924), biskupa przemyskiego. Św. J.S. Pelczar urodził się w tej miejscowości, położonej 5 km od Krosna. 3 czerwca 1914 roku bp J.S. Pelczar pisał do S.G. Żeleńskiego: „Z okazji konsekracji kościoła parafialnego w Korczynie, miałem sposobność osobiście przekonać się, że zamówione przeze mnie witraże (18 dużych okien figuralnych w stylu gotyckim) do tego kościoła zostały w Zakładzie Wielmożnego Pana wykonane nadzwyczaj starannie tak pod względem artystycznej kompozycji, jak doboru barw, przez co zasłużyły na ogólne uznanie i są prawdziwą ozdobą Świątyni Pańskiej. Miło mi wyrazić W.P. z tego powodu serdeczną podziękę i życzenie, aby Zakład jego rozwijał się pomyślnie dla sztuki kościelnej i na chlubę przemysłu krajowego. Z tym życzeniem przesyłam W. Panu i wszystkim współpracownikom Arcypasterskie błogosławieństwo”.[14]
W 1913 roku znaczną liczbę witraży Krakowski Zakład witraży i mozaiki S.G. Żeleński wykonał dla „domów prywatnych i gmachów publicznych”. Najwięcej zostało wykonanych dla Lwowa i Krakowa. Lista ułożona przez S.G. Żeleńskiego wykazuje, że do Lwowa zakład dostarczył najwięcej zamówień, mianowicie witrażami ozdobiono 17 obiektów świeckich, zaś w Krakowie zrealizowano tylko dziewięć takich zamówień.[15] W 1913 roku w mieście nad Wisłą witraże zostały wykonane dla willi dyrektora Tadeusza Popkowskiego, krajowego szpitala dla nerwowo chorych w Kobierzynie (arch. Budkowski), domu mieszkalnego według projektu architekta Oberledera, Domu Towarowego Sperlinga, Muzeum Techniczno-Przemysłowego, domu mieszkalnego według projektu architekta Tadeusza Hoffmana, domu inżyniera Cypryana, sklepu „Pod palmą” Antoniego Hawełki, reklamującego swój towar tak:„Rangalla-Ceylon-Tea – najznakomitsza herbata cejlońska. Przy handlu też obszerny lokal do sniadań oraz dla większych zebrań”.[16] Projekt wykonał Jan Zarzycki.
Tenże architekt Jan Zarzycki zamówił w Zakładzie witraży S.G. Żeleńskiego artystyczne witrażowe lampy dla krakowskiej filii czeskiego banku „Ustredniej Banki”.[17]
Kilka prestiżowych zamówień Krakowski Zakład wykonał poza granicami kraju. Do Konstantynopola na zamówienie prof. Stefana Zelinki dostarczono witraże dla okien St. Georges College. Do Kijowa – witraże dla biura technicznego fabryki Bukowińskiego i Śląskiego. W Galicji Wschodniej witraże wykonano dla pałacu szambelana Stanisława Tustanowskiego herbu Sas w Oskrzesińcach w pobliżu Rohatyna, zbudowanego w XIX wieku w neobarokowym stylu. Na przełomie XIX i XX wieku właściciel prowadził gruntowną przebudowę i modernizację wnętrz. Wtedy być może, zamówiono w Krakowie witraże i zdobienia mozaikowe. „Pałac został obrabowany z całego niemal urządzenia i wszystkich cenniejszych przedmiotów w czasie I wojny światowej, w czasie drugiej wojny – spalony”.[18]
Do Stanisławowa wykonano zespół witraży dla zbudowanego w latach 1912-1914 przy ul. Grunwaldzkiej 11 drugiego gmachu Dyrekcji Kolei. Gmach powstał według projektu architekta Richarda Trosta, inżyniera generalnej Dyrekcji Kolejowej w Wiedniu, zaś budownictwo prowadziła firma Juliusza Reinigera ze Lwowa.[19] Witraże zamówiła Dyrekcja Kolei, jak też do nowego gmachu Dyrekcji Kolei we Lwowie, zbudowanego na rogu ulic Mickiewicza i Zygmuntowskiej według projektu architekta Zbigniewa Brochwicz-Lewińskiego. Wśród innych realizacji we Lwowie wyróżniają się monumentalne witraże klatki schodowej hotelu „Krakowski” autorstwa Henryka Uziembły. W monumentalnym gmachu banku Austro-Węgierskiego przy ul. Mickiewicza 8 witrażami ozdobiono pięć wielkich okien, zdobiących klatkę schodową. Na jednym z okien zachowała się sygnatura firmy producenta: „Krakowski Zakład Witrażów i Mozaiki S.G. Żeleński R. 1914”.
Jeszcze jeden zespół witraży zdobi klatkę schodową budynku prywatnego Naukowego Zakładu (gimnazjum żeńskiego) Zofii Strzałkowskiej przy ul. Zielonej 22. Witraże w Zakładzie Krakowskim zamówili architekci Józef Sosnowski i Alfred Zachariewicz, autorzy projektu przebudowy gmachu. A. Zachariewicz też projektował witraże do okien we własnych projektach architektonicznych. Prawdopodobnie i w tym wypadku witraże wykonano również według jego projektu. Stylowe ozdobienie wnętrz i fasady składało się z monumentalnych malowideł autorstwa Kajetana Stefanowicza i Marii Tomaszewskiej, secesyjnych mebli, alegorycznych rzeźb dłuta Zygmunta Kurczyńskiego. Szkolną kaplicę ozdobiono w stylu zakopiańskim z freskami autorstwa Zygmunta Balka. W Krakowskim Zakładzie S.G. Żeleńskiego zamówiono nie tylko witraże, ale i mozaikowe zdobienia głównej elewacji gmachu, kaplicy i sali szkolnej. Były to mozaikowy obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, piętnaście herbów ziem polskich, trzy herby – Polski, Litwy i Rusi,a także duża tablica mozaikowa wmurowana nad wejściem głównym, ze stosownym napisem.[20] Burzliwe dzieje tego gmachu, przystosowanie wnętrz na zwykłą szkołę radziecką i pożar w latach 80. XX wieku zniszczyły znaczną część stylowego ozdobienia. W 2012 roku przy remoncie fasady odnaleziono, oczyszczono i poddano konserwacji trzy oryginalne herby mozaikowe i tablicę z napisem. Czerwone tarcze herbowe umieszczono w tle wypełnionym złotą smaltą nad wejściem głównym i flankowano flagami koloru ciemnowiśniowego. W centrum znajduje się herb Polski – orzeł zygmuntowski ze złotą koroną, po stronie lewej – litewska Pogoń, po prawej – św. Michał Archanioł, herb Rusi i Kijowa, ze złotą aureolą i dwoma mieczami. Wyżej umieszczona jest duża tablica mozaikowa z napisem: „Zakłady Naukowe Zofii Strzałkowskiej”. Tablicę wykonano w kolorach jasnych, zielonkawo-szarych i białych. Każde słowo zaczyna się dużą złotą, lekko stylizowaną literą. Dookoła napisu delikatna zielona winieta ze złotą wstążką. W narożnikach silnie stylizowany rysunek geometryczny.
Znaczna część witraży i mozaik w Krakowskim Zakładzie została zamówiona przez architektów, ale też przez właścicieli realności. Wśród wykonanych w 1913 roku witraży znajdujemy zamówienie architekta prof. Jana Sas-Zubrzyckiego do okien własnej willi przy ul. Nabielaka 29. Podczas dostosowywania zdobienia willi do własnych upodobań estetycznych profesor zamówił witraże, które znacznie wzbogaciły wystrój klatki schodowej, umieszczonej w wykuszu w centralnej części elewacji.
Inżynier-architekt Jan Kajpert, który prowadził budowę kamienicy przy ul. Kubasiewicza 5, zamówił witraże do okien klatki schodowej. Kamienica stanęła w dość biednej dzielnicy miasta, obok targu rolnego, tartaku i dworca kolejowego. Właściciel kamienicy Szymon Małochleb dla wyróżnienia swej posiadłości w zabudowie ulicy postanowił zamówić oryginalne rzeźbiarskie ozdobienie elewacji, figurę Matki Bożej w ogródku przed kamienicą i witraże do okien klatki schodowej. Taki wybór elementów zdobniczych raz jeszcze świadczył o randze witraży w podniesieniu prestiżu kamienicy i demonstracji bogactwa i dobrego gustu właściciela.
Architekt i dzierżawca cegielni Zygmunt Guttwald ozdobił witrażami i mozaikami budynek przy bardziej prestiżowej i bogatej ulicy Jabłonowskiego 36. Była to kamienica czynszowa, trzypiętrowa, zbudowana w modnych formach klasycyzującej secesji. Witrażami ozdobiono zbliżone do kwadratu okna klatki schodowej. Dziewięć mozaikowych panneau umieszczono na elewacji kamienicy, akcentowanej szerokim wykuszem. Wystrój elewacji dopełniają misternie kute kraty balkonów i okien.
W latach 1910-1914 we Lwowie działało kilka znanych i cenionych firm projektowych i budowlanych prowadzonych przez zasłużonych architektów, często profesorów Politechniki Lwowskiej. To były lata, kiedy większość z nich uważała witraże i mozaiki za jeden z podstawowych elementów zdobienia kamienic czynszowych budowanych w stylu wczesnego modernizmu, zmodernizowanego klasycyzmu lub modernizmu z elementami neoklasycyzmu, neorenesansu, neogotyku.[21] Wśród takich firm było „Biuro projektowe i budowlane” spółki architektów Karola Richtmana i Stanisława Ulejskiego, które stale współpracowało z Krakowskim Zakładem Witraży S.G. Żeleńskiego. W interesującym nas okresie w Krakowskim Zakładzie przez nich zamówiono witraże dla ozdobienia nowo zbudowanych kamienic przy ul. Fredry 2, Rzeźnickiej 16, Pańskiej 8.[22] Architekt Ferdynand Kassler zamówił w Krakowskim Zakładzie witraże do okien klatki schodowej nowo zbudowanego budynku przy ul. Konopnickiej 14. Jego kolega Adam Opolski ozdobił witrażami zamówionymi w Krakowie, okna kamienicy przy ul. Nabielaka 15.[23]
Często prowadzono przebudowę w modnych stylach kamienic czynszowych zbudowanych 20-25 lat wcześniej. Na przykład, Adam Opolski w 1913 roku przebudował kamienicę przy ul. Zyblikiewicza 5, ozdabiając klatkę schodową witrażami sprowadzonymi z Krakowskiego Zakładu. Taka przebudowa miała podnieść prestiż kamienicy i cenę mieszkań.
Do Krakowskiego Zakładu witraży i mozaik S.G. Żeleńskiego zwracali się również właściciele willi i kamienic czynszowych. Doktor Jan Świątkowski był właścicielem kamienic nr 50-52-54 przy ul. Dwernickiego. Mieszkała tu rodzina doktora, część mieszkań zajmowali lokatorzy, a najwięcej miejsca zajmował zakład „Sanatorium dla psychicznie chorych”, który prowadził dr Jan Świątkowski razem ze swoim synem Stefanem, ożenionym z Zofią z Jarockich. Jej brat Władysław Jarocki, znany artysta malarz też mieszkał w tej kamienicy. W budynku nr 50 były mieszkania innych znanych artystów, na przykład, rzeźbiarza Zygmunta Kurczyńskiego oraz architekta i malarza Wiesława Grzymalskiego.[24] Kamienice nr 50-52 zostały zbudowane w 1913 roku według projektu architektów Zaremby i Chrzanowskiego w stylu późnej secesji.[25]Na fasadach tych kamienic umieszczono zadziwiające swą niezwykłością płaskorzeźby „Wojna” i „Chimera”, wykonane według projektu Władysława Jarockiego. On też zaprojektował w całości wystrój mieszkania swojej siostry, które swoją oryginalnością zwróciło uwagę „całego Lwowa”.[26] Nie wykluczono, że Jarocki wykonał też projekty witraży zdobiących klatki schodowe obydwóch kamienic.
Inne zamówienie w Krakowskim Zakładzie witraży, mianowicie rodziny Mrozowickich można powiązać z rekonstrukcją kamienicy przy ul. Dąbrowskiego 5, która była ich własnością.[27] Dwa jednakowe witraże o wymiarach 1900 x 2850 mm umieszczono w oknach pierwszego i drugiego piętra klatki schodowej. Każde okno składa się z czterech części wykonanych z sześcioboków szkła koloru ochry i obramowanych szlakiem w kolorach purpurowym, fioletowym i czerwonym. W 1913 roku rodzina Żmudzińskich zamówiła witraże na okno własnej kamienicy przy ul. Tarnowskiego 72. Budynek zbudowano w latach 1911-1912 według projektu architekta Adolfa Pillera.[28] Okno o wymiarach 1100 x 800 mm podzielono na sześć części. Każda została wypełniona prostokątnymi taflami bezbarwnego szkła z bordiurą z elementów geometrycznych. W centralnych segmentach znajdowały się stylizowane owalne medaliony. Do dziś zachowała się tylko górna część witraża.
Kolejnym zleceniodawcą witraży do własnej kamienicy był Józef Kirschner, kupiec, właściciel realności przy ul. Łyczakowskiej 83 i „założonego w roku 1834 składu mebli” przy ul. Trybunalskiej 14.[29]
Dwa wielkie zespoły witraży w Krakowskim Zakładzie zamówili znani we Lwowie przedsiębiorcy Karol Czudżak i Ludwik Stadtmüller. Pierwszy był właścicielem piekarni „Merkury” przy ul. Gródeckiej, a także kilku budynków (m.in. na pl. Św. Ducha 3) i kawiarni-cukierni przy hotelu „Francuskim” (pl. Mariacki 5), ozdobionej w stylu secesyjnym według projektu Franciszka Tenerowicza.[30] Był on też właścicielem sklepu przy ul. Kilińskiego 4, który reklamował się jako „… największy we Lwowie magazyn kawy, herbaty, koniaku i rumu”.[31] Nowoczesne budynki piekarni „Merkury” zostały zbudowane w latach 1908-1909 i ozdobione do 1914 roku według projektów Alfreda Zachariewicza i rzeźbiarza Zygmunta Kurczyńskiego. Jak pisał „Nasz Kraj”, pomieszczenia piekarni ozdobiono zespołem rzeźb, ceramicznymi wstawkami, witrażami. Wystrój głównego gmachu był bardziej podobny „do pięknej sali balowej”.[32]Projekty witraży prawdopodobnie wykonał Alfred Zachariewicz – takie podejście do ozdobienia wnętrz projektowanych budynków było dla niego charakterystycznym. Niestety, cały wystrój piekarni (również witraże) został zniszczony podczas II wojny światowej. K. Czudżak podobno zamówił również witraże dla ozdobienia swego sklepu i kawiarni.
Ludwik Stadtmüller był właścicielem hotelu „Francuski” i winiarni przy placu Mariackim 5, a także kilku kamienic czynszowych.[33] W latach 1912-1914 Karol Czudżak i Ludwik Stadtmüller inwestowali w budowę wielkiego gmachu biurowo-czynszowego przy ul. Batorego 6. Projekt w duchu niemieckiego Jugendstil ze stylizowanymi elementami neogotyki wykonali architekci Adolf Piller i Roman Völpel.[34] Formy architektoniczne kamienicy zostały wzbogacone ozdobieniem fasady i wnętrz w monumentalną rzeźbę, marmur, kute metalowe balustrady, stylowe drzwi i witraże. Bogaty wystrój artystyczny oszklenia witrażowego zaczyna się od latarni przy wejściu i ciągnie się aż do witraży w wewnętrznych drzwiach i oknach pomieszczeń biurowych. Niestety, witraże zachowały się tylko w niektórych pokojach i korytarzach. Nie uszkodzono natomiast zabytkowej latarni.
Znaczną uwagę inżynier Stanisław Gabriel Żeleński udzielił działu mozaiki, zorganizowanemu dopiero w roku 1907. Nie zważając na konkurencję ze strony renomowanych firm europejskich o podobnym zakresie działalności, Krakowski Zakład Witraży i Mozaiki w latach 1913-1914 znalazł licznych odbiorców swojej produkcji nie tylko na terenie Galicji, ale też poza granicami kraju i państwa Austro-Węgierskiego. Otóż, w 1913 roku wykonano mozaikowe supraporty do willi architekta Zielińskiego w Warszawie (projekt Jana Bukowskiego) i reklamę na dworcu kolejowym w Rumunii. W Krakowie „wykonano wielkie „panneau decoratif” na fasadzie gmachu Towarzystwa Technicznego. Była to największa wykonana dotąd w Polsce mozaika”.[35] Również w Krakowie wykonano mozaikowe szyldy dla domu towarowego Sperlinga i godło dla Muzeum Techniczno-Przemysłowego przy ul. Smoleńsk 9, według projektu artysty malarza Wojciecha Jastrzębowskiego. We Lwowie dla katedry ormiańskiej według projektu Franciszka Mączyńskiego wykonano 50 mozaikowych ozdób ornamentalnych, umieszczonych w nowej części katedry zbudowanej według projektu tegoż F. Mączyńskiego i ozdobionej wielkim malowidłem „Chrystus i baranki” w kopule, dziełem malarza Antoniego Tucha. Malowidło imituje technikę mozaikową i naśladuje słynne mozaiki z VI wieku w kościołach raweńskich San Vitale i San Apollinare in Classe. Według S.G. Żeleńskiego, F. Mączyński wykonał również „wiele mniejszych robót” mozaikowych do różnych obiektów.[36]
Dla biskupa tarnowskiego Leona Wałęgi wykonano mozaikowy obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej. Reprezentant Krakowskiego Zakładu w Tarnowie architekt Juliusz Stapf zamówił u S.G. Żeleńskiego taką samą mozaikę dla neogotyckiego kościoła parafialnego w Szynwaldzie zbudowanego w latach 1910-1918 według jego projektu. Mozaikowy obraz Matki Bożej zamówił również Jan Madeyski, krewny Izy Żeleńskiej i właściciel pałacu w Parchaczu niedaleko Sokala. Mozaikę umieszczono na fasadzie kaplicy dworskiej. Madeyski zamówił również mozaikową tablicę na grobowiec rodzinny na miejscowym cmentarzu. Do kościoła w Zawierciu Zakład Krakowski wykonał antepedium do ołtarza z mozaiki marmurowej według projektu Jana Bukowskiego. Ozdoby mozaikowe wykonano też do ołtarza w kaplicy hr. Branickich w Suchej.
Inżynier S.G. Żeleński pisał dalej, że w 1914 roku „… w toku wykonania są witraże do pracowni Wojciecha Kossaka w Krakowie, mozaiki dla cerkwi greckokatolickiej w Kimpolung koło Czerniowiec oraz cerkwi Wołoskiej we Lwowie wedle projektów Feliksa Wygrzywalskiego. Wykonano oszklenia dla kościoła w Szynwaldzie koło Tarnowa. Niebawem także rozpocznie Zakład Krakowski wykonanie witraży dla oo. Misjonarzy w Nowej Wsi, dalszych okien dla katedry wawelskiej wedle projektów prof. Mehoffera. Dotychczas ozdobiła nasza swojska pracownia świątynię wawelską ośmioma oknami, co stanowi koronę działalności tego tak potrzebnego do dalszego rozwoju sztuki kościelnej zakładu”.[37]
Na liście S.G. Żeleńskiego znajdują się mozaiki i witraże do kaplicy Trzech Hierarchów w cerkwi Wołoskiej we Lwowie. Historia ozdabiania tej kaplicy była bardzo skomplikowana, a nawet dramatyczna. W niej można dopatrzyć się motywów nie tylko estetycznych, ale też politycznych i narodowych. Przebieg wydarzeń dookoła tego projektu swego czasu dokładnie zbadał Paweł Grankin.[38] Otóż, 8 września 1913 roku zarząd Instytutu Stauropigialnego, pod opieką którego znajdowała się cerkiew, bez zezwolenia magistratu, greckokatolickich władz cerkiewnych i konserwatorskich samowolnie rozpoczął restaurację kaplicy Trzech Hierarchów. Odpowiedni projekt przygotował dr Ivan Zając i malarz Feliks Michał Wygrzywalski. Projekt przewidywał wprowadzenie okładzin marmurowych, mozaik, złocenie kopuł kaplicy i wprawienie witraży we wszystkie okna. Mozaiki i witraże bez uzgodnienia ich projektów z urzędem konserwatorskim zamówiono w Krakowskim Zakładzie S.G. Żeleńskiego. Zakład sprawnie wykonał zamówienie i w 1914 roku w trzy duże okna w dolnej części kaplicy i małe okna latarń kopuł wstawiono witraże według projektów F.M. Wygrzywalskiego. Zmontowano również panneau mozaikowe i oblicowano ściany marmurem. Grono konserwatorów Galicji Wschodniej wyraziło protest i zabroniło dalsze prace. Dopiero w 1916 roku osiągnięto porozumienie. W rezultacie usunięto mozaiki, marmury i dwa witraże w oknach dolnej części kaplicy. Jeden witraż za ołtarzem i witraże w oknach kopuł pozostały.[39] Był to przypadek bez precedensu w historii nowoczesnej konserwacji lwowskiej.
Wielką uwagę Stanisław Gabriel Żeleński udzielał międzynarodowej reklamie swojej produkcji. W „Nadesłaniu” on szczególnie podkreśla, że Muzeum Sztuki i Przemysłu w Wiedniu nabyło do zbiorów witraż profesora Józefa Mehoffera pt. „Caritas”, zaś „wychodzący w Monachium organ związku niemieckich malarzy na szkle „Zeitschrift für alte und neue Glasmalerei” wydał zeszyt wrześniowy poświęcony w całości polskiej sztuce witrażowej i Krakowskiemu Zakładowi. Liczne ilustracje dawniej wykonanych dzieł Wyspiańskiego, Mehoffera i innych naszych artystów zdobią ten zeszyt świadcząc, że w centrum światowym sztuki malowania na szkle naszych artystów i wykonawców umiano należycie ocenić”.[40]
Na tym można byłoby postawić kropkę w opisie działalności Krakowskiego Zakładu Witraży i Mozaiki Szklanej S.G. Żeleński w latach 1913-1914, ale właściciel w swoim „Nadesłaniu” dodał jeszcze ostatnie zdanie, które sygnalizuje, że nie wszystko w zakładzie było tak dobrze i pięknie. Mianowicie S.G. Żeleński napisał: „Powyższe uwagi zamieszczamy z racji ostatniej oszukańczej manipulacji w fabryce p. Konkiewicza, którego aresztowano”.[41] Sytuację wyjaśnia współczesny historyk sztuki Danuta Czapczyńska-Kleszczyńska, która pracuje nad monografią Krakowskiego Zakładu. Na podstawie prywatnej korespondencji Izy Żeleńskiej ona stwierdziła: „Na początku roku 1914 dwóch pracowników Żeleńskiego, Franciszek Konkiewicz i Stefan Witold Matejko zamierzało założyć własną pracownię witrażową. Chcąc zdobyć dla siebie zlecenia, podjęli działania mające na celu zdyskredytowanie firmy Żeleńskiego, rozpowiadając o jej złej kondycji finansowej”.[42] Ale fakt aresztowania Konkiewicza świadczy, że sprawa wyglądała bardzo poważnie i chodziło nie tylko o pomówienia i plotki, ale o machinacje finansowe. Przed kilkoma laty Żeleński miał podobne problemy z Antonim Tuchem, a w ostatnich miesiącach życia – z Franciszkiem Konkiewiczem. Głośną była na przykład, sprawa o zamówieniu witraży przez księdza Szymona Dutkiewicza. Ten greckokatolicki duchowny z Poddębców koło Uhnowa w dniu 6 września 1906 roku zamówił w Krakowskim Zakładzie witraże dla swojej cerkwi. Antoni Tuch, wówczas jeszcze współwłaściciel Krakowskiego Zakładu, wyjechał na miejsce i otrzymał od księdza zadatek w kwocie 300 koron „na wykonanie kilku okien kościelnych w cerkwi jako artystycznie malowanych witraży”. Sprzedawszy w grudniu 1906 roku zakład na wyłączną własność inżynierowi S.G. Żeleńskiemu „… nie tylko, że zadatku 300 koron nie oddał, ale w ogóle zataił otrzymane zamówienie”.[43] Jakimże było zdumienie Żeleńskiego, kiedy u niego, kilka miesięcy po zakupie zakładu, w czerwcu 1907 roku zjawił się ks. Dutkiewicz i zgłosił swoje pretensje. Żeleński uczciwie i w terminie według podpisanej umowy wykonał witraże dla cerkwi w Poddębcach, a na machinacje A. Tucha złożył zażalenie do sądu w Wiedniu. 26 maja 1908 roku C.K. Sąd handlowy w Wiedniu skazał Antoniego Tucha „zapłacić pozywającemu „Krakowskiemu Zakładowi witraży i mozaiki” pod firmą S.G. Żeleński kwotę 300 koron wraz z 6% zwłoki z dnia 1 grudnia 1906 roku oraz kwotę 87 k. 98 h. jako sądownie oznaczone koszty procesowe, a to w przeciągu dni 14 pod grozą egzekucji”.[44] Ciekawe, że w kwietniu 1914 roku S.G. Żeleński, ostro reagując na działania F. Konkiewicza, ani słowem nie wspomina Stefana Matejkę jako jego wspólnika. Stefan Matejko również w swoich ogłoszeniach o założeniu własnego zakładu witraży nie wymienia F. Konkiewicza. Pierwsze takie ogłoszenie reklamowe pojawiło się w „Gazecie Kościelnej” 20 marca 1914 roku. Z pewnością, na ten dzień firma jego była już prawnie zarejestrowana, wszystkie formalności dopełnione i trwały ostatnie przygotowania do jej uruchomienia. W ogłoszeniu Stefan Matejko pisał: „Niniejszym mam zaszczyt zawiadomić Przewielebne Duchowieństwo, że 15 kwietnia b.r. otwieram zakład oszkleń artystycznych. Jako artysta malarz wykonałem już kilkadziesiąt kompozycji (kartonów) na witraże, które przyozdobiły Świątynie Pańskie nie tylko w kraju, lecz także i zagranicą. Własny zakład prowadzam pod osobistym kierownictwem i tym samym daje rękojmię, że prace moje będą stały na wysokim poziomie artystycznym przy cenach umiarkowanych. Wszystkie wyjaśnienia udzielam odwrotnie i bezinteresownie. Polecając mnie łaskawemu poparciu Przewielebnego Duchowieństwa, mam zaszczyt kreślić się z wysokim poważaniem”.[45] Stefan Matejko nazwał swoją firmę „Witraż. Zakład oszkleń artystycznych S.W. Matejko i spółka”. Nowy zakład miał funkcjonować w Krakowie przy ul. Zwierzynieckiej 25. W reklamie podano też „… adres przed 15.IV.1914 roku: Kraków – Dębniki, ul. Zamkowa 8”. Swoją reklamę Stefan Matejko umieścił w „Gazecie Kościelnej” w dniach 20 marca 1914 roku (nr 12), 27 marca 1914 roku (nr 13), 3 kwietnia 1914 roku (nr 14) i 10 kwietnia 1914 roku (nr 15). W nrze 15 umieszczono również „Nadesłanie” Stanisława Gabriela Żeleńskiego. W nrze 16 z dnia 17 kwietnia 1914 roku i następnych numerach są ogłoszenia Zakładu S.G. Żeleńskiego, ale nie ma już ogłoszeń firmy S.W. Matejki.[46] D. Czapczyńska-Kleszczyńska pisała, że Stefan Matejko w bliżej nieokreślonym momencie otworzył jednak własną pracownię, ale już samodzielnie, bez udziału F. Konkiewicza. „Pracownia była czynna zaledwie przez kilka lat” i w 1921 roku kupił ją „Zakład witraży i mozaiki S.G. Żeleński”, który w tym czasie prowadziła Iza Żeleńska.[47] Według D. Czapczyńskiej-Kleszczyńskiej, Franciszek Konkiewicz po wybuchu I wojny światowej został powołany do wojska austriackiego i dalsze losy jego nie są znane.
Po wybuchu wojny Stanisław Gabriel Żeleński również został powołany do wojska jako podporucznik rezerwy. Był przydzielony jako adiutant do generała Tadeusza Rozwadowskiego. Ciężko ranny pod Kraśnikiem, zmarł 27 sierpnia 1914 roku pod Łukowem.
[1] „Gazeta Kościelna”, Lwów, 1914, nr 15, s. 177.
[2] „Gazeta Kościelna”, Lwów, 1914, nr 15, s. 177.
[3] „Gazeta Kościelna”, Lwów, 1907, nr 50, s. 534.
[4] „Gazeta Kościelna”, Lwów, 1914, nr 15, s. 177.
[5] Walczak, M., „Kościół parafialny św. Marcina w Felsztynie”, w „Kościoły i klasztory rzymskokatolickie dawnego województwa ruskiego”, Kraków, 1997, t. 5, s. 77.
[6] List ks. J. Watulewicza z dnia 4 lutego 1921 roku.
[7] „Gazeta Kościelna”, Lwów, 1914, nr 15, s. 177.
[8] „Gazeta Kościelna”, Lwów, 1914, nr 15, s. 177-178.
[9] „Gazeta Kościelna”, Lwów, 1913, nr 37, s. 452.
[10] „Gazeta Kościelna”, Lwów, 1913, nr 36, s. 440.
[11] „Gazeta Kościelna”, Lwów, 1913, s. 584.
[12] „Gazeta Kościelna”, Lwów, 1913, nr 15, s. 178.
[13] Orłowicz, M., „Ilustrowany przewodnik po Galicji”, Lwów, 1914, s. 369.
[14] „Gazeta Kościelna’, Lwów, 1914, nr 24, s. 292.
[15] „Gazeta Kościelna’, Lwów, 1914, nr 15, s. 177.
[16] „Wielka księga adresowa stoł. Król. miasta Lwowa”, Kraków, 1908, s. 12.
[17] „Gazeta Kościelna’, Lwów, 1914, nr 15, s. 177.
[18]Aftanazy, R., „Dzieje rezydencji na dawnych Kresach Rzeczypospolitej”, Wrocław, 1995, t. 5, s. 143-145.
[19] Komar, Ż., „Trzecie miasto Galicji”, Kraków, 2008, s. 343-344.
[20] DALO, fond 2, opis 1, sprawa 4098 i 4099.
[21] Lewicki, J., „Między tradycją a nowoczesnością. Architektura Lwowa z lat 1893-1918”, Warszawa, 2005, s. 18-27.
[22] DALO, fond 2, opis 3, sprawa 117 i 692.
[23] Lewicki, J., op. cit., s. 506.
[24] „Lwów. Ilustrowany przewodnik”, Lwów-Wrocław, 2001, s. 179.
[25] „Lwów. Ilustrowany przewodnik”, s. 179.
[26] „Gazeta Wieczorna”, 1912, 25 V, s. 2.
[27] DALO, fond 2, opis 1, sprawa 5941, s. 16 i 50.
[28] „Lwowski Skorowidz Adresowy”, Lwów, 1926, s. 596.
[29] Ogłoszenie reklamowe na stronach nienumerowanych w: M. Orłowicz „Ilustrowany przewodnik po Galicji”, Lwów, 1914.
[30]Biriulow, J., „Secesja we Lwowie”, Warszawa, 1996, s. 40.
[31] „Wielka księga adresowa stoł. król. miasta Krakowa i stoł. król. miasta Lwowa”, Kraków, 1908, s. 78.
[32] „Nasz Kraj”, Lwów, 1910, nr 82, s. 8-9; „Dziennik polski”, Lwów, 1910, nr 16, s. 2.
[33] „Wielka księga adresowa stoł. Król. miasta Lwowa”, Kraków, 1908, s. 159.
[34]Biriulow, J., „Secesja we Lwowie”, Warszawa, 1996, s. 64.
[35] „Gazeta Kościelna”, 1914, nr 15, s. 178.
[36] „Gazeta Kościelna”, 1914, nr 15, s. 178.
[37] „Gazeta Kościelna”, 1914, nr 15, s. 178.
[38]Гранкін, П., „статті. 1996-2007”, Львів, 2010, с. 267-268.
[39]Grankin, P., „Mozaiki firm witrażowych we Lwowie”, w „Witraż w architekturze. Architektura na witrażu”, Kraków, 2011, s. 36.
[40] „Gazeta Kościelna”, 1914, nr 15, s. 177 i 178.
[41] „Gazeta Kościelna”, 1914, nr 15, s. 178.
[42] Czapczyńska-Kleszczyńska, D., op. cit., 2005, s. 58.
[43] „Gazeta Kościelna”, 1909, nr 1, s. 10.
[44] „Gazeta Kościelna”, 1909, nr 1, s. 10.
[45] „Gazeta Kościelna”, 1914, nr 12, s. 144.
[46] „Gazeta Kościelna”, 1914, nr 16, s. 192.
[47] Czapczyńska-Kleszczyńska, D., „Witraże w Krakowie. Dzieła i twórcy”, Kraków, 2005, s. 58-59.