Pierwsza wycieczka „Szlakiem Mistrzów Witraży” odbyła się a maju 2010 roku. Wówczas zwiedzaliśmy głównie krakowskie kamienice, gdzie klatki schodowe skrywają prawdziwe dzieła sztuki. To już 5 lat, podczas których miłośnicy i pasjonaci poznają historię i podziwiają najpiękniejsze polskie witraże.
20 i 21 czerwca 2015 roku nasza grupa spotkała się juz po raz szósty. Tym razem celem naszych poszukiwań była Częstochowa.
Miasto województwa śląskiego, które jest znane przede wszystkim za sprawą bazyliki jasnogórskiej oraz klasztorem na Jasnej Górze z cudownym obrazem Matki Bożej Częstochowskiej. Odnaleźliśmy tutaj spadkobierców znakomitej, warszawskiej, najstarszej w Polsce pracowni witrażowej.
Pracownia witraży założona przez Franciszka Białkowskiego i Władysława Skibińskiego rozpoczęła działalność w Warszawie w roku 1902.
Współpraca założycieli zakończyła się w 1905 roku kiedy powstały dwie niezależne firmy, w których powstawały witraże przeznaczone głównie do kościołów rzymsko-katolickich na obszarze Królestwa Polskiego. Franciszek Białkowski założył Zakład Witraży i Mozaiki w Warszawie przy Belwederze na ul. Stępińskiej 42. Jednym z założycieli i kierownikiem zakładu był pradziadek częstochowianina Grzegorza Słomki – Antoni Pacholczyk. Pracownia realizowała wówczas dekoracyjne witraże wg projektów Józefa Mehoffera. Na początku XX stulecia działało kilka pracowni witrażowych. Często zdarzało się, że witraże realizowali lub odnawiali artyści – rzemieślnicy przybywający z innych krajów. Wśród nich przybył do Polski Desidery Mocznay, który wzbudzał wielki podziw swoim profesjonalizmem. Artysta osiadł na stałe w Zbąszyniu, gdzie założył szkółkę dla witrażystów. To z niej wywodzi się prof. Stefan Nawrocki (dziadek Grzegorza Słomki) oraz jego liczni koledzy m.in. prof. F. Domagała. W Polsce nie było wówczas specjalistycznych szkół. Wobec powyższego dalsza nauka i praktyka zawodu Stefana Nawrockiego przebiegała w Niemczech, w Dreźnie i Lipsku. Od roku 1934 Stefan Nawrocki objął posadę konserwatora na Zamku Królewskim i trafił do pracowni F. Białkowskiego, którą później odziedziczył. Witraże wykonane przez pracownię można oglądać w dziesiątkach kościołów w Polsce przed i powojennej: okna zamku królewskiego w Warszawie, w katedrach lwowskich, w katedrach Gdańska i Oliwy, w okolicach Słupska, Warszawy, Kielc i Krakowa. Pracownia nie przetrwała II wojny światowej. Po roku 1950 została przeniesiona ze zniszczonej Warszawy do Częstochowy. Po roku 1970 Stefan Nawrocki przekazał pracownię swojemu zięciowi Stanisławowi Słomce.
Naszym przewodnikiem po częstochowskich witrażach był Pan Grzegorza Słomki – mistrza rzemiosła w zawodzie witrażysty od pięciu pokoleń. Spadkobierca pracowni Franciszka Białkowskiego, w której ponad stuletniej historii gościły m.in. takie znakomitości jak: Józef Mehoffer, Jan Kanty Gumowski, Konrad Krzyżanowski, Eligiusz Niewiadomski, Edward Trojanowski, Jan Henryk Rosen, Marian Lalewicz, Zofia Baudouin de Courtenay.
Wycieczkę „Szlakiem Mistrzów Witraży – Częstochowa 2015” rozpoczęliśmy od odwiedzenia Artystycznej Pracowni Witraży Grzegorza Słomki przy ulicy Kosów 12. Ciepłe i serdeczne powitanie przełamało pierwsze lody niepewności. Gospodarz poświęcił nam mnóstwo czasu i zachwycająco opowiadał o historii oraz dokonaniach pracowni.
Pracownia mieści się w podpiwniczeniu budynku. Mimo, że nie jest to obiekt zabytkowy, to wewnątrz na każdym kroku dostrzegaliśmy i dotykaliśmy śladów wielkich artystów oraz wspaniałych rzemieślników sprzed dziesięcioleci.
Niestety okres II wojny światowej odcisnął niemałe piętno na działalności firmy. Przed i podczas działań wojennych siedziba mieściła się w Warszawie. Niewiele pamiątek przetrwało ten trudny okres.
Grzegorz Słomka z dumą pokazał nam oryginalną wyciągarkę do walcowania profili ołowianych, która pamięta okres założycielski. Współcześnie, dla wygody, w miejsce ręcznej korby, została uzupełniona o silnik elektryczny, ale nadal sprawna od ponad 100 lat spełnia swoje zadanie. Wszystkie witraże, które powstają w tym miejscu są montowane przy użyciu profili walcowanych w tym urządzeniu.
Grzegorz Słomka prezentuje sposób wykonywania profili ołowianych
Archiwum pracowni przyprawia o zawrót głowy. Kartony, szkice, notatki a na każdym z tych dokumentów widać patynę czasu.
Wpatrując się w projekty uzmysławiamy sobie jak odpowiedzialnym etapem jest projektowanie witraża. Artysta zapisuje w nim szczegółową wizję, która następnie będzie odwzorowana przez witrażystę w ostatecznej formie – w witrażu.
Projekty są najczęściej małymi formami – miniaturami.
Witrażysta podczas doboru odpowiednich szkieł oraz przy nanoszeniu malatury musi odtworzyć ideę projektanta. Poza tym powstaje znacznie większa praca. Dodawana jest patyna, która wydobywa światłocienie, niewidoczne w projekcie.
Można śmiało powiedzieć, że artysta projektujący witraż pracuje w duecie z witrażystą, który nadaje dziełu ostateczny wygląd.
Z historycznego punktu widzenia jeszcze większą wartość przedstawiają szkice z odręcznymi notatkami. Dzięki takim dokumentom można śledzić proces twórczy i kolejne etapy powstających witraży.
W pracowni Pana Grzegorza Słomki obcowanie z takim dokumentami pozwoliło nam na przeniesienie się chociaż na krótki moment do chwili kiedy artyści dyskutowali nad projektem i zapisywali uwagi.
Podobnie wzruszające było dotykanie podpórki malarskiej. Z pozoru zwykły kijek, listewka zakończony gumową nakładką. Tymczasem tego ważnego narzędzia używali w ponad stuletniej historii pracowni znakomici malarze i witrażyści, którzy współpracowali z ta firmą.
Lutowanie z pozoru jest nieskomplikowanym zadaniem. W rzeczywistości ma ono olbrzymie znaczenie. Elementy ołowiane, które „trzymają” szklane elementy, muszą być dobrze zabezpieczone. Dobrze – oznacza w tym wypadku trwale i odpornie na warunki atmosferyczne. Pan Grzegorz zwrócił uwagę, że witraż jest dziełem, które po zamontowaniu spędzi w miejscu instalacji co najmniej kilkadziesiąt lat. To oznacza, że będzie on nieustannie poddawany zmiennym warunkom temperaturowym, wilgotnościowym i chemicznym. Pokrycie lutem cynowym powierzchni ołowianej przyczynia się do wzmocnienia mechanicznego oraz wzrostu odporności przed niekorzystnymi warunkami chemicznymi.
W pracowni witrażowej Pana Grzegorza Słomki obejrzeliśmy również kilka witraży. Mistrz opowiedział nam o zasadach nanoszenia malatury oraz patynowania.
Czas spędzony w towarzystwie Gospodarza był bardzo przyjemny oraz jednocześnie bardzo pouczający dla uczestników wycieczki.