Bernadeta Stano
Niewielki, jednonawowy kościół w Porąbce koło Żywca, z szarego, miejscowego kamienia, pozornie nie odbiega od standardów małomiasteczkowej świątyni. Kryje jednak w sobie tajemnicę światła zaklętego w szkle – cykl dziesięciu witraży autorstwa Reginy Rychłowskiej-Molińskiej.
Kościół, do którego zaproszono projektantkę w 1971 roku, wzniesiono w pierwszym dziesięcioleciu ubiegłego wieku. Budowę rozpoczęto 14 lipca 1904 roku pod kierunkiem budowniczego i architekta pana Karola Koma, Izraelity z Bielska, oraz pod dozorem baumführera Franciszka Feltke. Przy poświęcaniu kamienia węgielnego powstającej świątyni, nadano miano Narodzenia NMP. Na uroczystość poświęcenia kościoła raczyła przybyć Jej Cesarska i Królewska Wysokość Arcyksiężna Maryja Theresa z damami dworu.
Przez wiele lat trwało wyposażanie wnętrza. Ukoronowaniem dzieła była powtórna konsekracja świątyni, której dokonał 8 września 1995 roku, ks. bp Tadeusz Rakoczy – ordynariusz diecezji bielsko-żywieckiej.
Do tych najważniejszych dat w historii kościoła należałoby dodać także te, odnoszące się do montowania kolejnych witraży: lata 1971-1984. Mają one bowiem decydujące znaczenie dla współczesnego wyglądu i atmosfery świątyni. Dzięki nim, wypunktowane kolorowym światłem ożywają marmurowe posadzki, pastelowa polichromia, a nawet zwykłe ławki i boazeria. Podziały wnętrza stają się czytelniejsze. Witraże wykonano w technice mieszanej. Obok oszklenia mozaikowego, polegającego na zestawieniu, za pomocą linii ołowiowych, szkieł płaskich i gomółek, wprowadzono detale malowane emaliami.
Dla projektantki realizacja ta stanowi ważny etap jej twórczego rozwoju. Tutaj bowiem nie tylko decydowała o formie przedstawienia kompozycji i kolorystyce szkieł·, ale także o wyborze tematu całego cyklu oraz poszczególnych scen. Owocem tych działań jest dziewięć witraży, figuralno-symbolicznych w ostrołukowych oknach (sześć w nawie, trzy węższe w prezbiterium) i jedna abstrakcyjna rozeta nad chórem.
Na wschodniej ścianie znalazły się sceny radosne z życia Marii: Zwiastowanie, Nawiedzenie i Boże Narodzenie.
Na zachodniej – połączenie tematyki zaczerpniętej z bolesnych i chwalebnych tajemnic Różańca: Matka Boska Bolesna pod krzyżem, Wniebowzięcie i Ukoronowanie Marii.
Ikonografia tych obrazów nie stanowi zagadki. Repertuar nie odbiega od tego, który najczęściej spotykamy w podobnych scenach: Maria zatopiona w modlitwie w dole okna i przybywający z lilią w dłoni Anioł; Elżbieta połączona z Marią powitalnym uściskiem, Józef i Maria towarzyszący malutkiemu Jezusowi, czy Maria unoszona przez anioły do Nieba. Bogatsza wydaje się być scena pod krzyżem, gdzie pod stopami Matki Bożej o gorejącym sercu, spoczywa siedem mieczy (obrazują te chwile z życia Chrystusa, które zgodnie z proroctwem Symeona, sprawiły Jej największy ból). Również wyobrażenie aktu koronacyjnego zawiera więcej szczegółów ikonograficznych, zgodnych z opisem wizji św. Jana: niewiasta obleczona w stonce, a księżyc pod nogami, a na głowie korona z gwiazd dwunastu.
Prezbiterium projektantka zarezerwowała dla wyobrażeń symbolicznych. Za ołtarzem, którego kształt planowano wówczas zmienić, umieściła symbol Przesłania Ducha Świętego. Błękitna barwa okna jest kolorem nieba, symbolem spraw niebieskich, a przede wszystkim Chrystusa głoszącego prawdę Ducha Świętego, oświecającego lud boży. Widoczny Duch Święty wysyła w kierunku gwiazd (symbolizujących Kościół Powszechny) sześć prawd, kierowanych do Najświętszej Marii Panny oraz wiernych za pośred-nictwem Chrystusa – siedem płomieni spływających z rąk, poprzez krzyż, na gwiazdy. Sąsiednie witraże to symboliczne znaki Pokoju w Chrystusie (drzewo połączone z literami alfa i omega) oraz Eucharystii (kosz z chlebami. ryby, kłosy, winogrona, kielich i hostia). Artystka uwzględniła w scenach tylko te elementy, które uznała za naprawdę konieczne. Zarówno sylwetki, jak i fragmenty przyrody, chociaż poddane upraszczającej geometryzacji, są łatwe do odczytania.
W witrażach porąbczańskich zadziwia wirtuozeria środków artystycznych. Kompozycję dziewięciu szklanych obrazów podporządkowano kształtowi ostrołukowych okien.
Rysunek rozety przypomina ośmiopłatkowy kwiat. W pozostałych oknach dominuje kierunek wertykalny. Wyznacza go przede wszystkim wstęgowo rozwiązane otoczenie figur (płomienie, ułożone ze szkieł w ciepłych lub zimnych kombinacjach). Płomienie wzbijają się w przestworza lub spływają miękko ku dołowi, w zależności od charakteru przedstawień (wydarzenia zwykle rozgrywają się w dwu strefach – pomiędzy niebem a ziemią). Gdy epizod ma miejsce w jednej przestrzeni, zostają zastąpione bardziej regularnymi pasami, które sztywnieją i zaczynają naśladować elementy architektury (na przykład w scenie Nawiedzenia czy witrażach prezbiterium). W przedstawieniu Koronacji Marii wstęga przybiera formę mandorli, a łukowato wygięte linie ołowiowe, otaczają sylwetkę Królowej.
W te falujące płaszczyzny bardzo umiejętnie wkomponowane zostały kontrastujące z nimi barwą, stosunkowo niewielkie, figury. Ich wewnętrzna struktura, utkana z nieregularnych kawałków szkła, minimalnie bardziej zagęszczona od tego co ją otacza, drga wyszukanymi odcieniami błękitu i zieleni. Płynny rysunek tła, wyznaczony siecią ołowianych linii, przenika na szaty postaci, podkreślając łagodną, ciepłą atmosferę większości scen.
Podobnie rozwiązana została dekoracyjna rozeta. Jej karminowy kolor promieniuje ciepłem (drobne, żółtopomarańczowe ornamenty). Nawet tam, gdzie oczekiwalibyśmy dramatu, panuje raczej zaduma i cicha boleść. Nie zmienia tego nawet gorąca tonacja szklanych obrazów, dominująca w całym kościele: od słonecznej żółci, poprzez żarzące się pomarańcze, aż do purpurowych czerwieni. Towarzyszą im fale morskich błękitów rozedrgane plamami granatu, szarości i soczystych zieleni. Te strugi świateł: ciepłych – ziemskich i chłodnych – niebiańskich, przeplatają się ze sobą, niby żagle nadęte podmuchami wiatru.
W ostatniej (zgodnie z kolejnością biblijną) scenie, we Wniebowzięciu, artystka posłużyła się tonacją pastelową.
Przez różowe, słomkowe, ledwie muśnięte zielenią mleczne szkła przenika dużo światła. W innych kompozycjach jasne akcenty zarezerwowano jedynie dla elementów (drzewo krzyża czy hostia). Pastelowy układ barw uzupełniają wyraźne kontrapunkty. W scenie Bożego Narodzenia są to plamy zieleni narzucone na wibrującą materię złocistego tła. Podobnie działają, choć nie tylko na zasadzie kontrastu koloru, lecz przede wszystkim kształtu i faktury, szkła gomółkowe. Jest to bardzo charakterystyczna dla projektantki technika dekoracyjna. Kolorowymi, lekko wypukłymi gomółkami wzbogaciła barwną materię szkieł płaskich, dodając poszczególnym scenom przestrzenności. Sposób ich „wtrącenia” odbiega zasadniczo od tego, który praktykowano w budowlach średniowiecznych. Gomółki Rychłowskiej-Molińskiej, bo z tą projektantką najczęściej kojarzą się współcześnie, wypunktowują powierzchnię szklanego obrazu, ożywiając jego materię.
Modelunek rąk, twarzy czy ciała Chrystusa, a także łuski ryb czy ziarna w kłosach delikatnie uzupełniono konturą, co nie ma jednak większego wpływu na finalny kształt dzieła.
Cykl witraży w kościele w Porąbce zaliczyć można do ciekawszych dokonań polskiej sztuki witrażowej ostatnich dziesięcioleci. Należy on do grupy realizacji o syntetycznym rysunku, charakteryzujących się dywanowym rozwarstwieniem tła. Klasyczna kompozycja większości scen pozwala umiejscawiać je w kontekście dorobku pokoleń malarzy realistów, płynna linia sugeruje inspiracje secesją, gorąca kolorystyka przypomina o blasku ikon.
zdjęcia: Stanisław Maliński