Krystyna Jadamska Rozkrut
Czy przypadkiem witraże nie wzięły się z tęczy? Różnobarwna, radosna, bo zwiastująca pogodę, tęcza, pojawia się na niebie w chwili, kiedy powstaje wskutek załamania, rozczepienia i światła słonecznego w kroplach wody. Ukazuje się po deszczu w przeciwnym kierunku do położenia Słońca. W tym czasie obszar nieba po stronie zewnętrznej łuków, nazywany ciemnią Aleksandra od imienia filozofa z Afodisies, który jako pierwszy opisał to zjawisko; jest zdecydowanie ciemniejszy od obszaru nieba po stronie wewnętrznej. Układ barw tęczy to niewątpliwie efekt załamań światła w kroplach wody.
Główny łuk wewnątrz ma barwy niebiesko – fioletowe, a na zewnątrz – czerwoną. Są to ulubione i najczęściej występujące w witrażach kolory. To one nadają im wymowę tęczy. Kolorami tęczy są: czerwony, pomarańczowy, zielony, żółty, fioletowy, indygo i niebieski. Barwne kawałki szkła w jakiś sposób nawiązują do tego zjawiska przyrody. Tak jak kształt łuku i rozpiętość barw zależą od rozmiarów i liczby kropelek deszczu, tak w witrażach rozłożenie barw zależy od kompozycji zespolonego szkła. Tęczę często odnajdujemy w tle witraży.
Wreszcie, tak jak różna jest kolorystyka tęczy, tak różne są obrazy wywołane ułożeniem szkła w witrażach.
Słowa z Księgi Rodzaju – „Łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między mną a ziemią…”, stały się symbolem błogosławieństwa człowieka przez Boga.
Tęcza została zatem jakby mostem przyjaźni między Stwórcą a człowiekiem.
W konsekwencji przymierze objawiło się tablicami Bożych przykazań na Synaju. Nasze miejsce w świecie uwarunkowane jest istnieniem zjawisk przyrody. To do nich odnosi się człowiek w swoich codziennych czynnościach i w życiu. Do ludzkiej wyobraźni najbardziej przemawiają – światło i kolor. Tęcza ma w sobie jedno i drugie. Mieniąca się paletą barw elipsa rozpaliła ludzką wyobraźnię i stała się zaczynem twórczości. Czy to nie budzi w nas zachwytu, gdy patrzymy na beztrosko rozłożoną na błękicie nieba tęczę, która zachowuje się jak panna, pragnąca zachwycić swym pięknem swego oblubieńca?
Działo się to bardzo dawno temu. Tak dawno, że trudno nawet określić w przybliżeniu datę tego zdarzenia, a i same dzieje tego, co się przytrafiło w swej dzikiej niepowtarzalności, eliminują poczucie czasu, bo taka historia mogła mieć miejsce w każdej epoce i w każdym miejscu i z całą pewnością jest ludzkim zmyśleniem, jak wszystko to, czego nie rozumiemy, szukając odpowiedzi na proste pytanie – „Skąd to się wzięło?”.
W pewnej wiosce mieszkali bardzo dobrzy ludzie. Może dlatego wiodło im się całkiem nieźle. Stodoły były pełne zboża a obory pełne bydła. W przydomowych ogródkach kwitły przeróżne kwiaty, które były dumą gospodyń. Po skończonej pracy wszyscy spotykali się u jednego z gospodarzy przy wspólnym ognisku, śpiewając i gaworząc do woli. Młodzi tańczyli nieopodal na klepisku w rytm melodii swojskich muzykantów. Najpiękniej tańczyła jedna para. Ona ubrana była w spódnicę w kolorowe pasy, on miał na sobie białą koszulę i ciemne spodnie. Oczy wszystkich skierowane były na nich, bo byli wyjątkowo dorodni. Nic nie zapowiadało nieszczęścia… Gdy nagle rozległ się zdradziecki strzał.
Ktoś wycelował w młodzieńca, który martwy usunął się na ziemię.
Oszołomiona dziewczyna wyciągnęła ręce w stronę niebios i zaczęła płakać.
Płakała długo i tak mocno, że płacz zamienił się w potok, pociągając za sobą nieszczęsną dziewczynę. Przerażeni wieśniacy zobaczyli, jak z jej spódnicy siedem barwnych pasów unosi się do góry i wkrótce wszyscy ujrzeli je rozłożone w kształcie łuku na tle ciemnoniebieskiego nieba. Po dziewczynie nawet ślad nie został. Pewnie spotkała swego chłopca w krainie cudów i z tej radości swoje barwne pasy ze spódnicy na pamiątkę zdarzenia na niebie zostawiła. Tak powstała tęcza, która od tego czasu pojawia się po deszczu. A kiedy tylko się ukazuje, wtedy na szybach okien odbija swe barwne refleksy, które mienią się światłem, powodując, że każde z tych okien staje się przez chwilę świetlistym witrażem.
Może to zjawisko przyczyniło się do tego, że powstały witraże mieniące się kolorami tęczy? To przecież barwami tęczy mienią się witraże, a ich twórcy przekazując im swoje emocje, powodują, że stworzone przez nich obrazy emanują pięknem i życiem.
Od zawsze przecież tęcza była znakiem niebios. Starożytni Grecy wierzyli, że tęcza jest uśmiechem bogini Irys. Dlaczego tak wierzyli? Po prostu tęcza wyzwala w nas przyjemne odczucia i kojarzy się z nadzieją.
W tajemniczym miejscu na ziemi, w odległej krainie, zwanej krainą szczęścia, bo dobrodziejstwo losu nigdy jej nie opuszczało, na granatowym niebie pojawiła się tęcza. A stało się tak, dlatego że po raz pierwszy, zrządzeniem losu, zapłakała pewna młoda kobieta.
W ostateczności witraż, to też taka piękna tęcza, która nadaje naszemu życiu blaski, refleksy i wywołuje refleksje, które pozwalają nam uciec od siermiężnej prozy codzienności.