Drodzy Czytelnicy 5/2011

Andrzej Bochacz

Piękna złota polska jesień w tym roku rozpieszczała nas na prawdę. Ciepła, słoneczna pogoda zapraszała do spędzenia wolnego czasu nad brzegiem rzeki, w lesie, parku lub na wycieczce.

Miłośnicy witrażu zaprawieni w wędrówkach krajoznawczych docierali do małych miejscowości, wiejskich kościółków, gdzie odkrywali prawdziwe dzieła sztuki. Wyposażeni w aparaty fotograficzne zapisujemy, rejestrujemy by zachować wspomnienia jak najdłużej w pamięci. Podobnie realizował swoja misję Rudolf   Hardow przed osiemdziesięciu laty, przemierzając pomorskie szlaki z notatnikiem rysunkowym. Barwnie opowiadała o nim, podczas rzeszowskiej konferencji, Pani Beata Fekecz-Tomaszewska. Ta nieformalna, rozproszona dokumentacja spełnia swoją ważną rolę – utrwalanie w pamięci. Będzie powstawało coraz więcej inicjatyw takich jak bardzo potrzebne i już zasłużone rzeszowskie Centrum Dokumentacji Współczesnej Sztuki Sakralnej. Obecne możliwości archiwizacyjne, przy wykorzystaniu najnowocześniejszych technik komputerowych oraz sieci internetowej pozwalają na łatwe i szybkie gromadzenie, przechowywanie oraz   prezentację na skale globalną. Dynamiczny rozwój technologiczny zdumiewa, zachwyca i dostarcza nieprawdopodobnych narzędzi badawczych, edycyjnych i produkcyjnych.

Można by zapewne wykonać nawet technologiczny witraż. Odpowiedni program komputerowy zaprojektowałby, tak jak inny program potrafi napisać wiersz, aby później przekazać zadanie robotom, które wykonałyby dzieło. W rezultacie powstawałyby setki identycznych, co do ułamka milimetra, cudownie pięknych prac. I byłyby zachwycające jak pralka, telewizor lub korkociąg. Na szczęście ten czarny scenariusz jest trudny do wyobrażenia, gdyż w witrażu wszystko i na każdym etapie jest nieprzewidywalne. Tak jak każda tafla szkła jest inna, szczególnie te produkowane ręcznie, tak szerokość konturu zależy od ręki artysty – witrażysty.

O nieprzewidywalności zachowań szkła znajdziecie Państwo garść podstawowych informacji w artykule  Pana Zenona Kozaka „Właściwości cieplne szkła”.

Możliwe, że interesująca będzie syntetyczna relacja z VII Międzynarodowej Konferencji Stowarzyszenia Miłośników Witraży Ars Vitrea Polona, która odbyła się w tym roku w gościnnym Rzeszowie. Zapraszam serdecznie, bo to wydarzenie odbywa się co dwa lata. Obecnie jest już dostępna publikacja książkowa po poprzedniej szóstej konferencji, która odbyła się w Łodzi w roku 2009. Referaty tegorocznego spotkania były tak interesujące, że z niecierpliwością czekam już na wydawnictwo po siódmej konferencji.

W aktualnym numerze „Barw Szkła” pragnę zwrócić uwagę na dwa szalenie ciekawe opracowania. Pierwszym jest odkrycie, pokłosie wycieczki, aż pod wschodnią granicę naszego kraju. Tutaj odnalazłem dwa średniowieczne witraże w Adampolu. Dotarłem także do profesjonalnego opracowania Pani Ewy Letkiewicz, z którego treścią możecie się Państwo zapoznać. Przy okazji tego artykułu polecam „nieprofesjonalnym” miłośnikom, aby przez pryzmat   tego naukowego opracowania, zobaczyli jak głęboką analizą i detektywistycznymi poszukiwaniami profesjonalni pasjonaci zdobywają zagubione przez wieki informacje. Jest to praca z jednej strony iście benedyktyńska, ale z drugiej pełna emocji i godna Sherlocka Holmesa.

Drugim ważnym opracowaniem, na które zwracam Państwa uwagę jest artykuł Pani Ewy Witkowicz-Pałki na temat działalności Franza Lauterbacha na zamku w Malborku. Jest to ważna monografia dokonań uznanego twórcy w określonym miejscu i czasie.

Gorąco namawiam do zachwycenia się szkłem artystycznym autorstwa Karen LaMonte, o której pisze Pan Andrzej Malinowski.

Znajdziecie Państwo w bieżącym numerze jeszcze więcej ciekawych informacji.

Zapraszam do lektury