Andrzej Hibner – witrażysta

Łódzkie Stowarzyszenie Inicjatyw Miejskich
TOPOGRAFIE
www.miejscownik.org

Urodzony w lipcu 1946 roku w Łodzi, w dzielnicy Chojny. Łodzianin od trzeciego pokolenia. Z wykształcenia budowlaniec, ukończył Wydział Budownictwa Lądowego na Politechnice Łódzkiej, od około 20 lat   zajmuje się tworzeniem witraży.

Jego realizacje można zobaczyć zarówno w kościołach jak i w prywatnych mieszkaniach, i domach w całym kraju. Witraże Pana Hibnera zdobyły uznanie między innymi w Argentynie i Stanach  Zjednoczonych. Specjalizuje się zarówno w małych formach witrażowych takich, jak zawieszki czy lampy witrażowe, jak również w witrażach bardzo dużych, umieszczanych w kościołach. Pracownia Pana Hibnera prowadzi renowacje istniejących okien witrażowych. Do najważniejszych realizacji w Łodzi można zaliczyć renowacje witraży w łódzkiej katedrze, Pałacu Herbsta oraz Pałacu Poznańskiego.

Wielkim sukcesem pracowni Pana Hibnera jest stworzenie jedynego na świecie witrażu przestrzennego znajdującego się w domu weselnym w Ksawerowie.

Jak to się zaczęło?Barwy-szkla-2012-Andrzej-Hibner

Powodem zajmowania się przeze mnie witrażami był mój przyjaciel – plastyk, który zajmował się wystrojem wnętrz, projektowaniem i wykonywaniem wystroju wnętrza w świątyniach w całej Polsce. I on podczas   jakiejś tam imprezy skarżył się, że nie ma komu podzlecać prac witrażowych. I tak mnie sprowokował troszkę, ja zacząłem najpierw sobie robić takie witrażyki małe, dla swoich potrzeb, spróbowałem raz, drugi z jakimś takim skutkiem dosyć pozytywnym, podobało mi się bo to jest dość wdzięczny rodzaj zajęcia. Dlatego, że jak oglądamy dzieło sztuki, obraz, rzeźbę czy grafikę to widzimy światło, które się odbija od obrazu czy od rzeźby. Natomiast witraże są jedynymi nazwijmy to przedmiotami artystycznymi, gdzie oglądamy światło, które przechodzi przez kolorowe szkło. To daje dodatkowe efekty i daje dodatkowe możliwości, ale wymaga też pewnego nieco innego stosunku do materiału z którego się robi witraże. I to mnie zaciekawiło. Potem w momencie kiedy moje dotychczasowe zajęcie, jakby się kończyło postanowiłem zacząć z tego żyć no i taki był początek.

Witraże pierwsze skojarzenie

Pierwsze takie  skojarzenie, które istnieje w świadomości społecznej na temat witraży, jest takie, że jest to   element wystroju kościołów, czy szerzej pojętych elementów budynków sakralnych, natomiast, teraz szczególnie po tych blisko trzydziestu latach, kiedy ja robię te witraże, już wiem, że w tej technologii można zrobić wszystko. To znaczy, oczywiście budynki sakralne tak, bo one pozwalają stworzyć we wnętrzu kościoła sacrum, to znaczy to coś, co sprawia, że wchodzimy do kościoła i zniżamy głos, zaczynamy mówić szeptem. I taki element skupienia się pojawia, takiej refleksji, do tego bardzo pomocne są witraże w oknach, szczególnie, kiedy przychodzi słońce i taki witraż, który mamy w oknie, drugi mamy na podłodze,  marmurowej w kościele. Żartujemy z proboszczami, że mają drugi komplet witraży za darmo, za tę samą cenę.

On się rusza!

Ale witraże służą również znakomicie w obiektach świeckich i to zarówno mieszkalnych, rezydencjach, willach jednorodzinnych, gdzie zwykle wstawia się witraże  w drzwiach wejściowych czy w drzwiach przy wyjściu na taras, czy w oknie na półpiętrze klatki schodowej, bo to jest znakomite miejsce – proszę zwrócić uwagę, że wszystkie łódzkie witraże, te wielkie łódzkie witraże z których Łódź słynie, te secesyjne z czasów „Ziemi Obiecanej” to one się mieszczą w oknach na półpiętrze klatki schodowej. Dlaczego? Bo to jest znakomite miejsce – jak wchodzimy na górę po schodach to ten witraż widzimy na tle nieba, jak schodzimy z góry, znad niego, to widzimy go na tle ziemi i z każdym stopniem on się zmienia, bo prawda, bo tam, gdzie witraż, tam musi być światło i również dużą rolę gra w odbiorze to, co jest za witrażem, czyli, jak schodzimy z góry to on się zaczyna zmieniać, bo zmienia się jego tło, więc zmienia się jego, jego światło i jego przejrzystość, wszystko. I w pewnym momencie on zaczyna się ruszać, on zaczyna drgać i to jest takie efektowne miejsce dla witrażu. Z kolei okna, które prowadzą na taras są bardzo dobre do lokowania witraży, bo zdarza się wielokrotnie, że dobrze zrobiony witraż stanowi pewne naturalne przejście, płynne między wnętrzem, a roślinnością, która jest na zewnątrz. Szczególnie jeśli jest witraż roślinny.

Realizacje – błyskawica

Witraże służą do stwarzania we wnętrzu bardzo ściśle wydzielonych stref aktywności. Na przykład, kiedyś robiliśmy już takie rzeczy, że jest sufit podwieszony, który jest pęknięty, w którym jest szczelina szerokości powiedzmy dwudziestu centymetrów, w tej szczelinie jest witraż  podświetlony od góry, w momencie kiedy się przekręci kontakt, to się nagle na suficie pojawia taka błyskawica, śmignięcie światłem od razu, które prowadzi wzrok człowieka, który stoi przy drzwiach dokładnie tam, gdzie chcemy. I robiliśmy w takim salonie, gdzie pęknięcie kończył się na takich szafkach oszklonych, gdzie były zbiory pana domu, bo on tam miał jakieś bibeloty. Chciał, żeby tam się wzrok kierował od razu, bo tam to było.

Dom weselny, witraż przestrzenny

Muszę pochwalić się, to jest rzecz  z tego roku, zrobiliśmy też rzecz zupełnie niesamowitą, mianowicie witraż w domu weselnym, ale witraż przestrzenny składający się z pięciu warstw. Nikt tego nie robił na świecie jeszcze, nie ma takiego drugiego witraża na świecie z pięciu warstw. I to jest wiązanka ślubna, roślinny witraż, gdzie kolory są poprzemieszczane w różnych poziomach, to wszystko jest podświetlone taśmą LEDową i żeby było ciekawiej to ma średnicę trzy i pół metra, i ten witraż stanowi tło dla siedzących państwa młodych podczas wesela. To jest w Ksawerowie, w domu weselnym, nikt tego jeszcze nie robił na świecie. Specjalna konstrukcja, żeby to się wszystko trzymało.

Robiliśmy lampę, która miał ponad metr sześćdziesiąt średnicy, okrągłą, przy suficie. Czyli taki  dysk, taka   tarcza, która była przy suficie samym, cała była biała, bez koloru, miała tylko wzór. Sufit też był biały, ale był inaczej biały niż  podświetlone szkło białe, w związku z tym to dawało bardzo dobre efekty. Tu ciekawostka polega na tym, że to koło o tej średnicy ponad półtora metra było podwieszone na szesnastu szeklach żeglarskich musieliśmy to jakoś podwiesić do sufitu, tego nie można było powiesić na jednym haczyku, bo by się nie utrzymało. Z resztą trudność tego dysku o takiej średnicy polegała na tym, że pod własnym ciężarem szkła, on by się złożył.  W związku z tym musieliśmy zrobić specjalną konstrukcję na zasadzie szprych do roweru. Były szprychy, które rozpychały to po prostu, przylutowane do tego witraża i dzięki temu to można było w ogóle podwiesić.

Nie ma tak, że się nie da

Po co ja to wszystko mówię ? Że można w tej technologii zrobić absolutnie wszystko, co tylko wymyśli projektant wnętrz, architekt. My jesteśmy taką pracownią, która nigdy nie mówi, że się nie da zrobić czegoś. Nigdy nie mówimy, tylko rozmawiamy na tak i zawsze staramy się jakoś tam, przy wzajemnych kompromisach jednak doprowadzić do tego, żeby to, co powstało w umyśle architekta powstało w rzeczywistości. Żeby to się dało przewieść, zamontować, podświetlić, zrobić. Tak myślę, że pewnie dlatego się tak długo utrzymujemy na rynku, bo robimy wszystko co można zrobić w tej technologii począwszy od takich bibelotów małych, a skończywszy na wielkich witrażach  kościelnych.

Konserwacja witraży w łódzkiej Katedrze

Taką największą naszą pracą, którą robiliśmy przez trzy lata była pełna konserwacja wszystkich górnych witraży w archikatedrze tutaj u nas. To już była taka zabawa rzeczywiście z górnej półki, bo tam jest dwadzieścia dwa metry do tych witraży, więc to trzeba było robić z wysokich rusztowań, które – nie ukrywam były dość chwiejne. Te witraże trzeba było wykuwać z betonowych okien, tak zwanych maswerków, ściągać na dół, potem jechały tutaj do pracowni, tutaj były rozbierane – pełna konserwacja. Te witraże nie były konserwowane od czasu pożarów katedry, wiec tam jeszcze były ślady tej sadzy, tego brudu, popękane były. Nie wiem kto, ale ktoś je robił tylko w ten sposób, że nie wyjmując zaklejał dziury, które powstały w wyniku tego pożaru, po to, żeby zamknąć budynek. To była stuprocentowa konserwacja w pełnym zakresie. Trwało to trzy lata, teraz można wejść do katedry i zobaczyć, jak wyglądają te górne okna. W tej chwili one przejrzały, wyraźnie widać, nabrały blasku, nabrały światła, z resztą cała katedra dzięki pracy księdza proboszcza Ireneusza Kuleszy nabrała rzeczywiście blasku, teraz ona nareszcie jest zrobiona tak, jak powinna być.

Witrażowy kaktus

Nasze witraże są na całym świecie, to znaczy: robiliśmy nawet witraże w Argentynie, to chyba było najdalej, bo jeszcze w Krzemowej Dolinie. Ciekawostka polega na tym, że istnieje coś takiego jak światowa organizacja, stowarzyszenie miłośników kaktusów. Istnieją krajowe oddziały tej organizacji – miłośnicy kaktusów, no i odbywał się jakiś zjazd w Argentynie tego stowarzyszenia i  było to związane z jubileuszem prezesa argentyńskiego związku i nasi miłośnicy kaktusów postanowili mu jakiś prezent zrobić. Wyszło im z tego długiego rozumowania, że mają zrobić witraż z kaktusami, który mu tam zawiozą i zrobiliśmy ten witraż z tymi kaktusami, on nie był nawet taki duży, tam miał chyba półtora metra, na półtora, ale był. Miałem sygnały, że prezent został przyjęty z zadowoleniem.

Gotyk w Kaliforni  

A druga taka ciekawostka, która mi przychodzi do głowy to, mamy rodaka, który mieszka w Dolinie Krzemowej i który tam, zarobił spore pieniądze, ale nie na Barwy-szkla-2012-Andrzej-Hibner-2elektronice, tylko on się niszowo zajął obudową komputerów. I on dla tych wszystkich cudeniek elektronicznych, które tam powstają produkuje obudowy. I jest tam monopolistą wręcz i na tym zrobił duże pieniądze, postawił sobie taką wielką, ogromną rezydencję wybudować i uznał, że chciałby mieć tam witraże z Polski. To zrobiliśmy mu chyba osiem takich wielkich okien w takiej bardzo tradycyjnej formie, ciężkie, bardzo grube, z takiego grubego szkła, bardzo szlachetnego, a witraże jak witraże. Natomiast problem był z przesłaniem, bo one płynęły statkiem. I największa trudność polegała na tym, żeby, one były już wprawione w ramy drewniane, ramy też były robione tutaj w Łodzi, były wprawione i żeby potem te ramy z tymi witrażami tak zapakować, żeby one wytrzymały podróż morską, żeby nie skorodowały. To tam były cuda: specjalnym papierem nawoskowanym to było owijane, potem okładane jakimś styropianem, potem wbijane, zbijane w takie skrzynki specjalne to było włożone i też miałem sygnały, że dopłynęły. Bardzo to ładnie wygląda, jeszcze z taką pierwszą literą nazwiska w takim herbie, fajnie w gotyku.

Łódź

Na początku mojej działalności pierwszą  konserwację witraża zabytkowego robiliśmy w pałacu Herbsta w Łodzi. To był witraż duży z takimi aniołkami, z gomółkami, który mieścił się w westybulu czyli tak nad krętymi schodami, które tam są w pałacu Herbsta. To był spory problem, bo gomółki, które wchodziły w skład tego witraża, gomółki to są takie okrągłe elementy szklane wyglądające, jak dna butelek, te gomółki w tym czasie były absolutnie niedostępne i pamiętam, że szukaliśmy tych gomółek brakujących w tym zniszczonym witrażu po całej Polsce i w końcu znaleźliśmy je w Tarnowie w takiej prywatnej hucie u Pana Fistka. Potem się okazało, że to jest kilku braci, którzy kontynuują tradycje rodzinną i każdy z nich ma swoją hutę i w tej hucie robią takie rzeczy, których nie można dostać w hutach państwowych, bo to wtedy jeszcze wszystko było w Polsce państwowe. Te huty prywatne były szczątkowe, gdzieś schowane w takich starych, walących się budynkach, ale dzięki temu Panu Fistkowi udało nam się zrobić konserwację tego witraża w pałacu Herbsta, do tej pory ten witraż wisi, nic się tam z nim nie dzieje i to była taka praca, która dała nam sporo, sporo satysfakcji.

W drugim łódzkim pałacu, w pałacu Poznańskim robiliśmy witraże sufitowe w takiej galerii, która prowadzi do Sali Arkadkowej. Tam były takie stare witraże podświetlane sztucznie i pamiętam, że też było tych   witraży chyba koło dziesięciu, one były w suficie nad korytarzem. Tam był duży problem z montowaniem ich, bo tam trzeba było zrobić rusztowanie przesuwne i jechało się od jednego otworu w suficie do drugiego i ten otwór pracowicie był przykrywany witrażem.

Z takich nowszych rzeczy w Sali Klawesynowej w Wyższej Szkole Muzycznej, teraz już Akademii Muzycznej na ulicy Gdańskiej robiliśmy witraże,  takie „w stylu”, bo tam nie było witraży wówczas, to były takie witraże utrzymane w stylu całego tego pałacu. W Sali Klawesynowej o ile dobrze pamiętam, na parterze są te witraże, patrzą w oknach patrzących na ulicę I Maja i one rzeczywiście też są takie dające satysfakcję. Były znakomicie zaprojektowane przez łódzkiego znawcę witraży i miłośnika Pana Jana Dominikowskiego. Myśmy robili realizacje. Też trudna rzecz, bo witraż był skomplikowany, ale udało się i do tej pory dźwięki klawesynu odbijają się od tych witraży od strony ulicy I Maja.

Bardzo dużo witraży robimy w mieszkaniach prywatnych, w takich mieszkaniach typu bloki, typu kamienice. Zdarzyło się kilka razy, że odtwarzaliśmy witraże u co bardziej świadomych mieszkańców starych kamienic łódzkich. Jeżeli tam był witraż na przykład w łazience w takim oknie, które doświetlało łazienkę z salonu, bo był układ architektoniczny taki, że łazienka nie miała okna i wtedy, jeżeli był tam witraż, kiedyś on w wyniku zawieruchy powojennej i komunistycznej został wywalony i zastąpiony czymś innym, to jeżeli ktoś w miarę świadomy troszkę poczytał o historii lokalu, który dostał, czy który kupił, to wtedy przychodzą do nas i my staramy się jakoś tam jak nie ma nawet dokumentacji, to staramy się jakoś w stylu tych starych łódzkich witraży zrobić. Bo styl łódzkich witraży jest bardzo charakterystyczny, łódzkie witraże są, takie trochę inne niż na przykład krakowskie, niż na przykład śląskie, to są te takie trzy ośrodki, gdzie tych witraży jest najwięcej. I te łódzkie witraże mają taki dość charakterystyczny układ, który my staramy się, jeżeli widzimy, że jest kamienica zabytkowa, utrzymać i w tym stylu te witraże robić.

Cechy łódzkich witraży

Charakterystyczne cechy łódzkich witraży są takie, że jest bordiura delikatna, ale bardzo bogata, to znaczy bogata bordiura otaczająca powierzchnię witraża ograniczająca i zwykle to jest zrobione ze szkieł katedralnych, potem w środku jest delikatny podział prostokątny albo romboidalny i dopiero na tym delikatnym, przezroczystym szkle, które jest wewnątrz bordiury mieści się motyw bardzo bajecznie kolorowy i bardzo rozbudowany. To są takie trzy  podstawowe cechy – że jest najpierw bordiura – bogata ale ze szkła ornamentowego, katedralnego, potem środek, gdzie szkła właściwie bardzo przeświecającego i dopiero w środku mieści się motyw bardzo mocny, bardzo kolorowy. Taki gust mieli fabrykanci łódzcy, ci którzy głównie sprowadzali sobie te witraże. Najwięcej w Łodzi jest witraży z takiej bardzo znanej pracowni Zeilera wrocławskiej, to się wtedy nazywało Breslau są również witraże z Zwittau, jest troszkę, ale niewiele witraży z tej Polskiej pracowni – Firmy Żeleński z Krakowa i tak jak mówię, one mniej więcej utrzymują ten, ten układ o którym mówiliśmy przed chwilą.

Barwy-szkla-2012-Andrzej-Hibner-3